O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 27 czerwca 2015

Skit w Odrynkach

Tam, gdzie otoczą Cię
dobre wibracje…

Wyobraź sobie ciszę. I spokój. Dołóż do tego odosobnienie i kontemplację. Gotowa recepta na chwilowy reset duszy? Na pewno. Do tego dorzuć życzliwość ludzką i wspólnotę duchową. I mamy pełen obraz skitu w Odrynkach.


W Odrynkach


Dziś zapraszam Cię, Kochany Mój Gościu, znów na Podlasie, tuż obok granicy z Białorusią. To kraina pełna niespodzianek, pełna magii i ukrytej energii. Odkrywam ją powoli, a z każdym odkryciem zachwycam się więcej i próbuję bardziej rozumieć.


Kierunkowskaz do skitu


Czym jest skit? Innymi słowy jest to pustelnia, gdzie mnisi wiodą surowe życie, surowsze nawet niż w klasztorach, monastyrami zwanych.
W 1518r. książę Iwan Michałowicz Wiśniowiecki, w czasie swej wyprawy do Wilna, ujrzał światło przed ikoną św. Antoniego. Ufundował więc, kaplicę nieopodal grodziska nazywanego Kudok. I tak powstał monaster Wniebowstąpienia Pańskiego, który usadowiono blisko wsi Odrynki, na terenie Puszczy Błudowskiej, należącej wówczas do rodziny Chodkiewiczów. Monaster założyli mnisi z Ławry Supraskiej, gdzie kult św. Antoniego Pieczerskiego był żywy, przez wzgląd na jego kontakty z Ławrą Kijowsko-Pieczerską. Koniec działalności monastyru przypadł na pierwszą połowę XVIIIw.


Rozlewiska Narwii i widoczny z daleka skit

Obecnie archimandryta Gabriel (zwany Gibą) przywraca tradycję życia pustelniczego (choć z użyciem dóbr cywilizacyjnych), wzorując się na mnichach Ławry Supraskiej z XVIw. Zajmuje się też ziołolecznictwem i służy ludziom poradami.
Czy słyszysz tę ciszę? Nie? Słusznie, bo w sitowiu i bagiennej roślinności życie się toczy. Słychać odgłosy ptaków, owadów, żab. I to tu właśnie, wśród łąk, w rozlewiskach rzeki Narwii, znajduje się jedyny w Polsce, prawosławny skit. Na nowo odrodził się w 2009r. Podlega pod Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny.


Podmokłe łąki tętniące swym życiem



 Otoczenie pustelni


Najpierw wita mnie brama. Tuż przy niej tablica z historią powstania skitu.



 Pierwsza brama do skitu



 Historia powstania pustelni w Odrynkach


A za nią kładka na 800 metrów. Pofalowana, z dziurami, gdzie wędrówka nią dostarcza niezłych emocji. Wije się ona nad podmokłymi terenami, postawiona na wbitych palach.


 Kładka prowadząca do skitu



 Tu najlepiej widać, w jak złym stanie jest pomost. W oddali widoczne kopułki świątyni

Ostrożnie wstępuję na deski. Stawiam stopy tam, gdzie wbite są gwoździe. To również nie gwarantuje mi bezpieczeństwa. Cały czas trzeba uważać. Całkiem jak na grani w górach. Kładka się chybocze, część desek jest już zbutwiała, inne popękały. Uginają się pod moim ciężarem, choć ze mnie chucherko jest. Kiedy jest na kładce więcej ludzi, słychać dudnienie. Niesie się ono po otwartej przestrzeni. Na chwilę przystaję, by oczy odpoczęły od wpatrywania się w deski. Chłonę to miejsce. Jego urok, dźwięki i płynący z tego spokój. W oddali błyszczą już kopułki cerkwi.


 W połowie kładki



 Jeszcze moment i już zabudowania pustelni 

Wreszcie pojawia się chodnik. Lżej iść. Mijam kolejną bramę i wkraczam w inny świat.


 Teren skitu otaczają wysokie trawy i sitowie



 Brama do pustelni



 Sam skit znajduje się na małej wysepce, otoczony wodą



 Brama skitu


Zabudowa skitu jest utrzymana w nienagannym porządku, mimo, że to wciąż teren budowy. Skit jest rozbudowywany. Budynki pachną nowością.


 Zabudowa terenu świątyni



 Studnia nad źródłem wody



 Zabudowa skitu


Jestem w Odrynkach w zwykłą niedzielę, ale tuż po prawosławnej Wielkanocy. Trwa jeszcze msza w Cerkwii Opieki Matki Bożej.


Cerkiew Opieki Matki Bożej

Zwiedzam więc, sobie teren. Pierwsze swe kroki kieruję do nowej cerkwi Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich, której konsekracja odbyła się 19 maja 2013r. Budowla przypomina świątynię na świętej górze Grabarce. Wnętrze jak zwykle mroczne i typowe dla kościołów obrządku wschodniego. Ale dla wyznawców prawosławia miejsce bardzo ważne.


  Cerkiew Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich



 Cerkiew wyglądem przypomina tę w Grabarce



 Złote kopuły cerkwi



 Wnętrze cerkwi Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich


 Wnętrze cerkwi



 Drzwi, przez które wchodzą duchowni



 We wnętrzu świątyni



 Na tyłach cerkwi



 Ażurowy, metalowy krzyż prawosławny: górna belka symbolizuje tabliczkę z napisem, którą kazał przybić Piłat, wskazując na winę skazanego - INRI - Jezus Nazarejczyk Król Żydowski (z łac. Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum), środkowa belka przeznaczona była dla rąk ukrzyżowanego Chrystusa, dolna zaś pod Jego nogi. Przy czym podniesiony koniec pokazuje niebo, dokąd podążył za Jezusem jeden z ukrzyżowanych z Nim przestępców, drugi koniec, skierowany w dół, symbolizuje piekło, gdzie poszedł ten z ukrzyżowanych, który nie okazał skruchy



 Krzyż pamiątkowy postawiono na tyłach świątyni dla zmarłych archimandryty Hilariona, współbraci i fundatorów

Idę w głąb mokradeł, znów po kładkach. W małym oddaleniu od terenu z zabudową, stoją ule. Byłoby głośno od bzyczenia owadów, gdyby nie fakt, że obserwuje się pomór pszczół. Jeszcze nie dawno można było zakupić w skicie miód, który Wielebny Giba pobierał z tej pasieki. W tym roku go zabrakło. Co przyniosą następne lata, nie wiadomo.


Rozlewiska Narwii



 Cerkiew znad sitowia



 Na terenie wokół wysepki, na której jest skit



 Ule ojca Gabriela


Wieje okropnie, niebo zasłaniają chmury. Wracam więc, pod cerkiew. Z kaplicy wychodzi procesja. Kobiety przepięknie śpiewają. Obowiązkowo większość z nich ma zawiązane chustki na głowie.


 W tym miejscu można otrzymać namaszczenie oraz błogosławiony chleb, a także komunię świętą


 Tym zostałam uraczona po mszy



 Początek procesji



 Procesja. W tle zielone baraki to pomieszczenia gospodarcze, techniczne i sanitariaty skitu



 Duchowni, pracujący w skicie. Ostatni w orszaku, niosący świece, to archimandryta ojciec Gabriel

Orszak z archimandrytą Gabrielem okrąża trzykrotnie cerkiew. Słyszę jak woła do mnie radośnie: „Christos woskresie”, czyli „Chrystus zmartwychwstał”. Nie zostaje mi nic innego jak odpowiedzieć „ Woistinu woskresie” – „zaiste zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał”.  Takie wielkanocne pozdrowienie.


 Procesja wokół cerkwi Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich


 Te zawiązane sznurki, połączone są z dzwonkami, wprawione w ruch wygrywają melodię, która rozbrzmiewa w czasie procesji



 Człowiek, który wygrywał melodię, pociągając za odpowiednie sznurki


 Trzykrotne okrążenie świątyni



 Archimandryta Giba


Procesja znów powraca do kaplicy, a ja razem z nimi. Nie wiem ile jeszcze będzie trwać, ale i tak to lepsze, bo na zewnątrz pogoda zaczyna szaleć. W sekundę zacina deszcz. Właśnie zbliżają się imieniny Irmin, więc wszystkie obecne Iriny dostają mały upominek od księdza. Trwa w zasadzie pogawędka z wiernymi, takie ogłoszenia parafialne. Wielebny Giba prosi o to, by parafianie, którzy dysponują czasem i sprzętem pomogli w porządkowaniu terenu. Bo o całość  dbają wszyscy.


 Wnętrze cerkwii Opieki Matki Bożej

 Ozdobny szal, zwany ręcznikiem, wokół obrazka świętego



 Część, za ikoną na podeście, przeznaczona jest dla duchownych, wierni gromadzą się przed nią. Kaplica składa się z jednej nawy


 Końcowa modlitwa, która przerywa krzątanie się po świątyni

Kiedy na zewnątrz przechodzi rzęsisty deszcz, wewnątrz kaplicy zaczyna się ta przyjemna część. Bardzo szybko ławy, które stały pod ścianą, stają się stołem, na którym ląduje wielki gar ciepłej zupy. Dziś serwowany jest dla pielgrzymów i wiernych kapuśniak. Do tego chleb świeżutki i pachnący. Nawet nie wiem kiedy znalazłam w swoich dłoniach parującą miskę. Zupka pożywna, każdy wcina ze smakiem. Ludzie wokół śmieją się, rozmawiają, przerywając jedynie na przełknięcie. Pierwszy raz jem posiłek w świątyni, która teraz bardziej przypomina mi świetlicę lub po prostu jadłodajnię. Stoję z boku i również między kęsami ucinam sobie pogawędkę z nalewającą zupę kobietą. Znów nie wiem kiedy a w moje ręce ktoś podaje mi kubek gorącej, ziołowej herbaty, a do drugiej dłoni otrzymuję pyszny kawał ciasta. Miła Pani odkłada mi jeszcze dwa kawałki innych ciast z uśmiechem mówiąc: „trzeba brać, bo zaraz nie będzie” J


 Gorąca zupa w garze - parafianie gotują posiłki innym wiernym i pielgrzymom. W ten sposób robią coś dobrego dla innych i budują wspólnotę duchową


 Między pojemnikiem z chlebem, a drożdżowym ciastem, wniesiono również pojemnik z dwoma innymi rodzajami ciast

Jestem otulona ludzką życzliwością. Czuję błogostan. Na chwilę wierzę, że wszędzie jest dobro a pojęcie zła nie istnieje wcale. Miłe odczucie.
Przychodzi jednak pora, by rozstać się z tym miejscem. Znów czeka mnie spacer po wątpliwej jakości kładkach. Wiem, że zbierane są środki pieniężne na renowację drewnianego pomostu. Póki co znów muszę uważać, zgodnie z tabliczką informującą przed wejściem, by zachować ostrożność.


 Uwaga przed wejściem na kładkę... po deszczu jeszcze bardziej niebezpieczną


 Przez łąki i mokradła w kierunku cywilizacji

Wokół rozśpiewały się ptaki, które powychodziły po deszczu z ukrycia. W oddali szumi las. Po drodze napotykam jeszcze mogiłę żołnierzy z czasów II wojny światowej. Wieczna ich pamięć.



 Mogiła żołnierzy z okresu II wojny światowej



 Tablica informacyjna przy mogile



 Nazwiska poległych


Patrzę na Odrynki. Jest to wieś, która powstała w XVIIw. W jej pobliżu znajdował się w latach 1574 - 1824 klasztor prawosławny  pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego. Dziś jest to wieś, jakich wiele na Podlasiu.


 Odrynki


Ciekawostką jej jest także, że przez wieś przechodzą dwa szlaki: Podlaski Szlak Bociani i Szlak Doliny Narwi.


 Na wiosnę jest w tym regionie dużo bocianów

Miejscowość jest też siedzibą fermy gęsi, którą doskonale widać z drogi.



 Ferma gęsi


A przede mną otwiera się przestrzeń łąk i pól, które na wiosnę zaczynają przybierać piękne kolory.


 Podlaskie klimaty



 Kwitnący na żółto rzepak


Przemierzam drogi, by znów odkryć nowe miejsca Podlasia. Zatem do ponownego spotkania w tym pięknym zakątku Polski.


 I to już koniec...


KONIEC