Moje kąty na planecie Ziemia:

sobota, 6 września 2014

Tatry - Szpiglasowy Wierch



Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu... Bo góry są.

O WYPRAWIE NA SZPIGLASOWY WIERCH,

czyli o tym jak nie dostać

skrętu szyi na wysokościach

  
Budzik dzwoni o 4.30. Ciężko otworzyć oczy, jeszcze ciężej wstawać. W efekcie podnoszę się dopiero o 5.00 z kawałkiem. Jak zawsze w takich przypadkach, szybka toaleta, szybkie dopakowywanie rzeczy absolutnie niezbędnych i cichutko opuszczam pokój. Na zewnątrz wstaje nowy dzień i zapowiada się ładna pogoda.


Kiedy ranne wstają zorze...

Ze Skibówek idę piechotą aż pod dworzec PKP, gdzie złapię busik do Morskiego Oka. I znów mam cudowny obrazek przed sobą – puściutkie Krupówki po godzinie 6.00. W busiku dosypiam resztki snu, droga mija mi, więc szybko.


 ...puste są Krupówki :)

To nawet ładna ulica jest...

Wreszcie stoję u bram parku na drodze im. O. Balzera, prowadzącej wprost do Morskiego Oka. Mimo wczesnej pory, ludzi już trochę maszeruje drogą. Ruszam i ja. Przede mną 9 km, choć nawet mniej, bo zamierzam iść skrótem.


Początek najbardziej nudnej części wędrówki

I kolejny zakręt asfaltu

Po drodze mijam smętne kikuty drzew. I tu halny nie oszczędził drzewostanu. Kiedy dochodzę do Wodogrzmotów Mickiewicza, widzę, że są bardziej wzburzone, niż dwa lata temu, kiedy szłam na Kozi Wierch. Teraz to rzeczywiście wodogrzmoty. Woda huczy, spadając z kolejnych kaskad.

Wodogrzmoty Mickiewicza

Za wodospadem mijają mnie pierwsze fusiągi. Jest ich mniej, nie wiem, czy to efekt ostatniego protestu, po tym, jak padł kolejny koń. Ale chętnych nie brakuje.


Stąd wyjdę późnym popołudniem...



Zbocza Siwarnych za Wodogrzmotami Mickiewicza



Pierwszy mijany fusiąg

Dochodzę do miejsca, które nazywa się Wanta (prawie jak moje imię), a gdzie można wejść na skrót, przecinający asfaltową drogę. Oczywiście wchodzę na nią i kamienną ścieżką podążam przez las.


Wanta, skąd odbiję w prawo na skrót



Szlakowskaz do skrótu



Początek drogi skrótowej do Morskiego Oka



Całkiem przyjemny ten skrócik



Wyjście na asfalt

Powoli wyłaniają się już pierwsze widoki na Mięgusze. Jest i mój Mnisio.


Pierwsze widoki na Mięgusze



Mięguszowieckie szczyty i z boku przytulony mały Mnisio :)

Dochodzę do Włosienicy. Dziś ten kawałek dłuży mi się niemiłosiernie.


Włosienica, do tego miejsca dojeżdżają fusiągi

Wreszcie mijam Małe Morskie Oko, znak to, że już jestem blisko schroniska. Docieram do niego o 9.30. Jeszcze nie ma tłumu, ale już jest gwarno, zarówno wewnątrz obiektu, jak i na zewnątrz.


Małe Morskie Oko



Przy schronisku

Przechodzę obok pomnika, poświęconego obrońcom naszych granic – hrabiemu Władysławowi Zamoyskiemu oraz profesorowi Oswaldowi Balzerowi. Dotyczy on sporu o Morskie Oko. Pod koniec XIXw. i na początku wieku XX, książę pruski Christian Hohenlohe, który nabył ziemie po węgierskiej stronie granicy oraz hrabia Władysław Zamoyski, który posiadał dobra zakopiańskie należące do Galicji, rościli sobie prawa do granicy przebiegającej w rejonie Morskiego Oka. Ponieważ strona węgierska ubiegała się do mało honorowych metod, a i polska nie pozostawała dłużna, w 1901r władze austriackie i węgierskie powołały razem w Grazu Międzynarodowy Sąd Rozjemczy dotyczący ustalenia granicy w Tatrach. I tu niemałą rolę odegrał profesor Balzer, który – jak powiadają – miał przygotowaną mowę na tydzień czasu. A już po dwóch dniach sąd miał dosyć słuchania i wyraził wyrok korzystny dla Zamoyskiego. Dlatego dziś Morskie Oko jest nasze J.


Pomnik przy Morskim Oku

Tyle historii, idę nad taflę jeziora. Jak zawsze widok ten powoduje taki wewnętrzny błogostan. Lubię to miejsce, a panorama wokół jest jedną z najpiękniejszych w górach. Dziś widzę oświetlone w promieniach słońca Mięguszowieckie Szczyty oraz Rysy, których przy okazji wyprawy na nie, nie mogłam dostrzec, ze względu na pogodę.


Jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach: Mięguszowieckie Szczyty: Cubryna, Mięguszowiecki Szczyt, Czarny Mięguszowiecki Szczyt, Hińczowa Turnia i cała Żabia Turnia Mięguszowiecka oraz szmaragdowa tafla MOKA


Od lewej: stoki Niżnego Żabiego Szczytu, potem Wyżniego Żabiego Szczytu z charakterystyczną skałą Żabiej Lalki, Niżne Rysy i Rysy
Woda w Morskim Oku ma piękny, szmaragdowy odcień. Ponad nią stoi dumnie wyprostowany Mnich (2067 m n.p.m.). Zawsze przyciąga mój wzrok, a aparat sam wędruje do oka. Z Mnichem mam tak, jak większość ma z Giewontem. Zawsze musi być na zdjęciu.


Mnich 2067m.n.p.m.


 Nad Morskim Okiem


Siadam na ławce, obok schroniska i choć dziś nieźle wieje, to raczę się śniadankiem. Łyk ciepłej herbatki wlewa we mnie nowe siły na kolejny dzisiejszy cel. A jest nim na początek Szpiglasowa Przełęcz.
Parę minut po 10.00 wkraczam na żółty szlak prowadzący na przełęcz, a nazwany Ceprostradą. Jest to bardzo łatwy szlak do przebycia, nawet dla rodzin z dziećmi (oczywiście, takimi chodzącymi samodzielnie) – ale UWAGA: zejście musi odbywać się wtedy tą samą trasą!!


Początek Ceprostrady



Kamienna ścieżka prowadzi praktycznie na samą przełęcz

Kamienna ścieżka wije się pośród zieleni, z każdym krokiem odsłaniając nowe widoki. Oczywiście są to obrazy Morskiego Oka oraz otaczających je Mięguszy.


Na szlaku...



Morskie Oko w kierunku Rysów



Marchwiczny Żleb


Ale wraz z nabieraniem wysokości, przybierają one nieco inne odcienie i formy. Również schronisko robi się coraz bardziej małe.


Żabia Grań z widocznym Żabim Żlebem oraz Marusarzowym Żlebem



Ceprostrada przecina liczne strumyki wypływające ze stoków Miedzianego



Morskie Oko i widoczny już zarys kotła Czarnego Stawu pod Rysami



Coraz mniejsze schronisko i Siedem Granatów



Ścieżka Ceprostrady


Nieodparcie magnetyzuje mnie Mnich, którego po raz pierwszy będę oglądać z boku. Również z Ceprostrady widzę sławetną rysę na Rysach. Zastanawiam się jak u licha ja tam wlazłam, jeszcze przy tak niesprzyjających warunkach.


Mnich i widoczny pod nim Żleb pod Mnichem



Skalna ściana Mnicha



Żabia Grań i Rysy, w dole Morskie Oko



Rysy z widoczną rysą :)

Kiedy docieram do żlebu pod Mnichem, widzę jego stromą skałę. Robi wrażenie. Teraz wygląda nieco inaczej. Tuż za nim wyłania się drugi Mnich, zwany Zadnim (2172m n.p.m.), na którego nie ma poprowadzonego żadnego szlaku turystycznego. Za to przez niego przechodzi nasza granica.


 Na szlaku


Mnichy dwa :) Z lewej Mnich (ten mój :) ), z prawej Zadni Mnich 2172m n.p.m., po którym biegnie granica polsko-słowacka





Górska przyroda...

Z tej wysokości pięknie widać coraz mniejsze Morskie Oko i zaczyna się już dostrzegać kocioł Czarnego Stawu pod Rysami.


Coraz bardziej widoczny Czarny Staw pod Rysami
Pogoda piękna, choć bardzo wieje. Chwilami zmagam się z siłą wiatru i pokonuję kolejne stopnie kamiennej ścieżki. Odwracam się i widzę Żabią Grań i tak zwane Siedem Granatów. W pełnej krasie, piętrzące się nad Doliną Rybiego Potoku.


Siedem Granatów i Żabia Grań, w oddali pojawiają się Tatry Bielskie
Jeszcze parę kroków do góry i już zaczyna w słońcu błyszczeć tafla Czarnego Stawu. Przechodzę Mnichowy Kocioł, wspinam się wyżej. Po mojej prawej stronie, prawie pionowo, wyrastają ściany Miedzianego.


Trawers Miedzianego



Tatry Bielskie



Ściana stoków Miedzianego



Rysy i dwa stawy: Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami
O 11.23 osiągam rozdroże szlaków. Ja dalej podążę żółtym szlakiem w kierunku przełęczy. Ale stąd można też iść czerwonym szlakiem na Wrota Chałubińskiego poprzez Dolinę za Mnichem.


Rozdroże szlaków



Odpoczynek przy Mnichach

Chwila odpoczynku i podziwianie widoku. A jest nim oczywiście otoczenie Morskiego Oka. Jest po prostu pięknie. Jestem w zasadzie w połowie drogi na przełęcz. Ale nie czuję zmęczenia, choć szlak piął się w górę.


Tatry Bielskie, Siedem Granatów i Żabia Grań, z prawej kawałek Niżnych Rysów

Po 10 minutach ruszam dalej. Przechodzę obok Stawu Staszica. Teraz otwiera się większa przestrzeń w kierunku Miedzianego. Stąd masyw ten nie wygląda zbyt groźnie, ale są to góry mające ponad dwa tysiące metrów i nie ma tam szlaku turystycznego.


Stawki Staszica i widok w kierunku Wrót Chałubińskiego



Miedziane



Początek Liptowskich Murów


Przede mną Liptowskie Mury z ich początkiem w postaci Szpiglasowego Wierchu. Na wprost mnie Wrota Chałubińskiego i wciąż jeszcze widoczne z boku Mięgusze. Idąc zakosami w pewnym momencie dostrzegam pierwszy cel – Szpiglasową Przełęcz. Z tej strony wygląda na takie gładkie, miłe siodełko. Z kolejnymi krokami dostrzegam na niej ludzi oraz zmieniającą się już nieco rzeźbę terenu. Pojawiają się masywne skały. Teraz za mną widzę taflę zielonego Morskiego Oka oraz niebieską Czarnego Stawu. Dziś, ci, co poszli na Rysy, pewnie będą mieli piękne widoki. Ale ja na swoje też nie narzekam.


Ścieżka skręca to w prawo, to w lewo, ale zawsze są piękne widoki...



Stawy Staszica na pierwszym planie, nieco wyżej z prawej Wyżnie Mnichowe Stawki, a poniżej z lewej tafla MOKA



Żabia Grań i masyw Rysów



Szpiglasowa Przełęcz - z tej strony przypominająca łagodne siodełko



Widok po drodze: Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, Tatry Bielskie, Żabia Grań, masyw Rysów



Coraz bardziej kamienista i urwista ścieżka



Na tym odcinku należy uważać, bowiem do dołu daleka droga...



Najbardziej stromy odcinek Ceprostrady


Widzę w dole kamienną ścieżkę Ceprostrady. Jeszcze chwila i słyszę głosy na przełęczy. Osiągam ją o 13.30. Ludzi sporo, co i rusz mijam się też ze Słowakami. Jestem, więc na 2110m n.p.m. I próbuję nie dostać kręćka. Głowa obraca mi się to w prawo, to w lewo, jakby mogła to obracałaby się o 360˚.


Zakosy szlaku


Jeszcze chwilka i za skałami dobiegają głosy z przełęczy



Szpiglasowa Przełęcz 2110 m n.p.m.



Szpiglasowy Wierch 2172 m n.p.m.



Szlakowskaz na przełęczy


Widok w stronę Morskiego Oka już znam, opatrzyłam się w czasie wędrówki na przełęcz, ale teraz otwiera mi się wspaniała panorama na Dolinę Pięciu Stawów Polskich.


Dolina Pięciu Stawów Polskich - widok ze Szpiglasowej Przełęczy

Nie mogę się zdecydować, który widok ładniejszy. Zwycięża chyba jednak Piątka. W dole mieni się Wielki Staw Polski, a nad nim góruje nasz najwyższy szczyt – Kozi Wierch. Dopiero stąd widzę, jak pieruńsko wysoki jest i jestem z siebie dumna, że weszłam tam o własnych siłach i to w dodatku żlebem (Szerokim Żlebem), który z tej perspektywy jest jakoś tak mało zachęcający.


Wielki Staw Polski i górujący nad nim Kozi Wierch
Chmurki przepływają nad wodami stawu, dając niezwykły pokaz cieni. Trwam w zachwycie i chyba nie ja jedna. Patrząc na prawo, od wejścia na Przełęcz Szpiglasową, dostrzegam szpiczasto zakończony Miedziany Kostur.

Miedziane 2233 m n.p.m.


Na lewo zaś, kolejny mój cel – Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.).


Szpiglasowy Wierch - widok z przełęczy

Najpierw jednak siadam na chwilę odpoczynku. Wypijam resztę herbaty z termosu, wcinam kanapkę i raczę się czekoladą. Oraz panoramą. I dobrze, że siedzę, bo tylko głowa się rusza.


Relaks na przełęczy


Oprócz Koziego Wierchu widzę Świnicę, a za nią piętrzące się Czerwone Wierchy i Tatry Zachodnie.


Panorama na Tatry Zachodnie



Tatry Zachodnie, poniżej Czarny Staw Polski

Tak, zdecydowanie, by nie dostać tu skrętu szyi, trzeba usiąść. Dzięki pogodzie jest dobra widoczność, więc naokoło mnie błyskają flesze i słychać spusty migawek. Ale choć bym chciała, to nie ja jestem dziś gwiazdą, a te przepiękne szczyty. Siedzę i chłonę widoki, ale wreszcie postanawiam osiągnąć szczyt, skoro jestem już tak blisko.


Tatry Zachodnie - z prawej Czerwone Wierchy, na pierwszym planie widoczne Liptowskie Mury



Szczyt Koziego Wierchu (2291 m n.p.m.)



I jeszcze raz okolice MOKA

Wspinam się zatem na Szpiglasa.


Skały Liptowskich Murów



Na dalszym planie ściana masywu Prostredný Chrbát



Strome podejście na Szpiglasowy Wierch


Na wprost mnie widzę skały słowackie z masywu Prostredný Chrbát, zakończone Koprowskim Szczytem. Tam mnie jeszcze nie było, choć doskonale znam trasę na niego z relacji moich przyjaciół z zaprzyjaźnionych blogów. Nawet w ten sposób fajnie jest podróżować.


Nižne Temnosmrečinske Pleso i Temnosmrečinska Dolina

Kilka minut po 13.00 jestem na szczycie Szpiglasowego Wierchu. Wieje niemiłosiernie, ale widoki są super. Po lewej stronie widzę taflę Nižneho Temnosmrečinskeho Plesa. Jest piękne. Tuż za nim widać Temnosmrečinską Dolinę. Po prawej stronie masyw Miedzianego, z widoczną pod nim Szpiglasową Przełęczą oraz Morskim Okiem z prawej i Wielkim Stawem Polskim z lewej.


Miedziane widziane ze szczytu Szpiglasowego Wierchu, na dole zdjęcia widoczna Szpiglasowa Przełęcz



Widok na Piątkę, z lewej Kozi Wierch, w środku część Granatów, Przełęcz Krzyżne a z prawej masyw Wołoszynów



Na szczycie Szpiglasowego Wierchu


Jak na dłoni widzę cały masyw Wołoszynów, no i oczywiście Kozi Wierch, na którego patrzę z niekłamaną, wewnętrzną radością. Na wprost mnie widzę Wyżni Liptowski Kostur (2083 m n.p.m.). A za nim Tatry Zachodnie.

Wyżni Liptowski Kostur 2083 m n.p.m.oraz Tatry Zachodnie, z prawej widoczny Zadni Staw Polski

Wiatr jednak skutecznie przegania wszystkich ze szczytu. Szybkie pamiątkowe fotki i znów stoję na Szpiglasowej Przełęczy. Czuję się świetnie, w duszy mi gra, ale wiem, że przede mną najgorszy odcinek dzisiejszej wędrówki. Postanawiam skupić się w tym momencie na zadaniu, jakie mnie czeka. Oto muszę pokonać odcinek umocniony łańcuchami. To dość strome i niebezpieczne miejsce, a zważywszy na dotychczasowe opady deszczu, również mokre i śliskie.


Przykład, jak NIE chodzi się po łańcuchach...bez komentarza



Dolina Pięciu Stawów Polskich - widok w kierunku Tatr Zachodnich



Najniebezpieczniejszy odcinek przy zejściu do Piątki ze Szpiglasowej Przełęczy



Trud zejścia rekompensują widoki, których jednak nie ma jak podziwiać kiedy schodzi się po łańcuchach :)



Odcinek szlaku umocniony łańcuchami

Udaje mi się zejść spokojnie kawałek. Przede mną widzę zakola szlaku, który doprowadzi mnie do schroniska. Pokonuję ostatnie łańcuchy i wchodzę w tzw. Czerwony Piarg.
Nazwa bardzo adekwatna, bo piarg usuwa się spod nóg. Powolutku stawiam ostrożnie nogi, żeby nie polecieć na łeb , na szyję. Udaje mi się przedostać na odcinek Szpiglasowych Perci. Tu szlak na powrót staje się kamienną ścieżką. Uff, można nieco się rozejrzeć.

Czerwony Piarg - widok na masyw Wołoszynów



Szpiglasowe Perci


Otoczenie Doliny Pięciu Stawów Polskich jest urokliwe. Również kolorów jest tu mnóstwo od niebieściutkiej tafli stawu, po szare bloki skalne. Od zieleni wokół stawu po białe skały i piarg w żlebach. Że o roślinności nie wspomnę.

Szpiglasowe Perci, widok w kierunku Szpiglasowej Przełęczy



Dolina Piątki z atramentowym kleksem Wielkiego Stawu Polskiego



Przed sobą mam Kozi Wierch, Orlą Perć i Świnicę


Nie wiem co to, ale wystawiało buźkę do słońca :)

Schodzę w dół, jak po schodkach i w oddali dostrzegam już bryłę schroniska. Mimowolnie moje myśli kierują się ku obiedzie. Postanawiam, że tak, jak po zejściu z Koziego, zjadłam pyszny żurek, zjem go i teraz, o ile będzie w jadłospisie dzisiejszego dnia. Myśl ta jest tak krzepiąca, że dalsze metry pokonuję w dobrym nastroju. I kiedy tak sobie idę, mijam się z jedną siostrą zakonną, potem wymieniam „Szczęść Boże” z drugą, a sekundę potem wpadamy sobie w objęcia. Niknę w niedźwiedzim uścisku Siostry Karoli, z którą miałam przyjemność poznać się w Tatrach dwa lata wcześniej. Dziś poznałyśmy się i po wymianie uścisków, przez chwilę rozmawiamy o tym, co teraz i dwa lata temu, co się udało zobaczyć, zwiedzić, wdrapać, zaliczyć i cieszyć. Serdecznie w tym miejscu pozdrawiam Siostrę Karolę J. Spotkanie dodaje mi skrzydeł i niemalże na nich przechodzę przez dwa stawy: Czarny Staw Polski po lewej i Wielki Staw Polski po prawej stronie. Jeszcze chwilka i jestem już na rozdrożu szlaków. Tu kończy się żółty, wchodzę teraz na niebieski, prosto do schroniska.


Dolina Pięciu Stawów Polskich - widok w kierunku schroniska i Doliny Roztoki


Szpiglasowa Przełęcz z dołu doliny



Dojście na szlak niebieski, który biegnie na Zawrat


Jeszcze rzucam ostatnie spojrzenie na Szpiglasową Przełęcz i patrzę, że niebo mocno się zachmurzyło. Chyba miałam dziś szczęście do nieba, że chmury zaczekały, aż zejdę.


I jeszcze spojrzenie na Szpiglasowy Wierch i przełęcz


Idę ścieżką i po swojej lewej stronie mijam Kozi Wierch, z tej perspektywy dużo łagodniejszy, niż gdy patrzyłam nań ze Szpiglasowego Wierchu.


Nad Szpiglasową Przełęczą zaczyna się chmurzyć...


Kozi Wierch z doliny zupełnie inaczej się prezentuje

Powoli schodzę szlakiem nad taflę Przedniego Stawu Polskiego, przy którym zlokalizowane jest schronisko. A oto i ono samo wyłania się z nad kosodrzewiny. Żurek jest już coraz bliżej. Już prawie czuję jego smak. Zanim jednak zatopię w nim łyżkę, swoje muszę odstać. Najpierw składam zamówienie w jednej kolejce, gdzie płacę za obiad. W drugiej kolejce czekam, aż moje zamówienie zostanie zrealizowane.


Świstowa Czuba i masyw Opalonych


Wygodna ścieżka prowadząca wprost do schroniska



Między Wielkim Stawem Polskim a Przednim Stawem Polskim



Potok, który jest początkiem Wielkiej Siklawy



Coraz bardziej zachmurzona Dolina Piątki



Przedni Staw Polski



Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich


W schronisku pełno jest ludzi. To taki obiekt, że można do niego łatwo się dostać, nawet z dziećmi. Udaje mi się jednak znaleźć kawałek miejsca, by spokojnie zjeść pyszną zupkę. Chwilę odpoczywam, chłonąc gwar i atmosferę schroniskowej jadalni. O 16.00 z minutami postanawiam jednak schodzić. Przede mną jeszcze ponad 2h, by dostać się do Palenicy Białczańskiej.


 Kierunek do Doliny Roztoki

Postanawiam iść znów czarnym szlakiem przez Rzeżuchy. Szlak niby krótszy, ale bardziej stromy. Po drodze w dole rozpościera się Dolina Roztoki. A nad nią pasmo Wołoszynów, całe zalesione. Na tle zieleni pięknie widać Buczynową Siklawę. Niektórzy twierdzą, że jest dużo ładniejsza, niż Wielka Siklawa. Coś w tym jest…


Szlak w kierunku Niżnej Kopy


V kształtna dolina Roztoki, z prawej Niżna Kopa, z lewej Wołoszyny



Buczynowa Siklawa



Szlak na Rzeżuchy


Wąska, kamienna ścieżka, przeradza się w strome schodki, którymi schodzę do Doliny Roztoki. Teraz będę się trzymała zielonego szlaku, aż do asfaltowej drogi. Szlak tu jest dość szeroki, a ponieważ prowadzi częściowo przez las, po opadach deszczu jest nieco błotnisty.


Kamienne schodki



Rozstaj szlaków na Rzeżuchach


Szlak zielony w Dolinie Roztoki



Dziadula



Dolina Roztoki



Mostek nad Potokiem Roztoka



Potok Roztoka

Parę minut po 17.00 jestem już na Polanie Nowa Roztoka. I jak zwykle odpoczywają tu ludzie. Potem przechodzę przez strefę martwego lasu. Dawniej szlak byłby tu ciemny, teraz jest jasny, bo drzewa przypominają jedynie proste kikuty bez liści, konarów, igliwia.
Przechodząc przez Potok Roztoka, widzę powalone drzewa. Efekty nawałnic i wichur są w tym roku widoczne na każdym roku.


Polana Nowa Roztoka


Leśny odcinek szlaku



Martwy las


O 18.00 jestem przy Wodogrzmotach Mickiewicza. Wychodzę znów na asfaltową drogę i z tego miejsca mam do celu jakieś 40 minut.


Zatoczona pętla przy Wodogrzmotach Mickiewicza

Docieram do busików i zadowolona jadę do Zakopanego. Dzień chyli się ku końcowi. Mimo chmurek, przebija przez niego słońce.


Zakopane w drodze powrotnej widziane z Toporowej Cyrhli


Idąc na swoją kwaterę mam jeszcze pięknie oświetlonego ostatnimi promieniami słońca, jaśnie wielmożnego Giewonta. Do moich uszu docierają dzwony z Sanktuarium na Krzeptówkach. Kończy się dzień. Kończy się i moja wędrówka.


Kolory kończącego się dnia...



Krzeptowskie Sanktuarium

Góry nie zając, nie uciekną. Szpiglasowy Wierch zaczekał na mnie do tego roku, bo w zeszłym, pogoda nie pozwoliła się nim cieszyć. Jak się potem okazało, dzisiejsze wyjście w góry, to był świetny pomysł, bowiem przez następne trzy dni padało i pogoda od rana była niepewna. Przeczekałam ten czas siedząc nad mapą i planując kolejne eskapady.

Zatem do zobaczenia powtórnie!

HEJ!

17 komentarzy:

  1. Bardzo ładne zdjęcia. Na Szpiglasie nie byłam. Zaczajam się na niego od pewnego czasu, ale ciągle jakoś nie mogę utrafić jednocześnie pogody i oczywiście wolnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zaczajałam się na Szpiglasa już od jakiegoś czasu, aż wreszcie dopadłam go w tym roku :) I udało się mieć widoki z niego, więc radość tym większa. Mam nadzieję, że i Ty go dopadniesz, na pewno zaczeka na Ciebie ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Ale się wstrzeliłaś w pogodę. Po tegorocznym lecie to Ci wiele osób może zazdrościć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sobie zazdroszczę :) :) Rzeczywiście w tym roku pogody jak na lekarstwo, ciągle mokro, zimno i wietrznie. Ale udało się utargować taki dzień, choć pod wieczór niebo znów pokryło się chmurami... Ale co tam, będą następne piękne, na pewno w przyszłym roku ;) Serdeczności :)

      Usuń
  3. Świetna relacja i wiele pięknych zdjęć. Szczególnie podoba mi się fotografia zachmurzonej Doliny Piątki
    Osobiście w Tatry już nie jeżdżę, ale gratuluję uwiecznienia genialnych widoków i cieszę się z Twojego doskonałego pomysłu na wyprawę
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Cieszę się, że mogłam podziwiać te widoki, bo ta pogoda kapryśna w tym roku i to bardzo. Mam nadzieję, że jednak wrócisz w Tatry, bo przecież to część Karpat, a te są tym, co uwielbiasz :)
      Serdeczności :)

      Usuń
  4. Oczywiście, Tatry są częścią Karpat, ale mimo że piękne to zatłoczone, tracą swój klimat. Moje zdanie, można się nie zgadzać ale każdy ma swoje spojrzenie Dusiu :) Oczywiście mamy powód do dumy posiadając tak piękne miejsce jakim są Tatry.
    Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym, że nasze Tatry są bardzo zatłoczone, ale są w nich takie rejony, gdzie turystów nie ma zbyt wielu. No i czas, kiedy się pojedzie odgrywa tu dużą rolę. Lubię pojechać na szlaki we wrześniu, wtedy jest mniej rodzin z dziećmi, a co za tym idzie jest ciszej. Niestety ostatnio jakoś nie mogłam brać urlopu w tym miesiącu. Ale zaczynam przymykać oko na te procesje i czym szybciej uciekam wyżej. Buziaki :)

      Usuń
  5. Wspaniała relacja, aż miło było się w niej zaczytać :) No i tyle pięknych zdjęć... Bardzo się ciesze, że pogoda dopisała Ci na tyle, byś mogła się nacieszyć widokami i dniem spędzonym na szlaku. Widoki ze Szpiglasowego Wierchu są w końcu świetne, szkoda by było ich z niego nie zobaczyć. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To prawda, trud wspinaczki, wynagrodzony pięknymi widokami, szybko się zapomina, a widoki zostają w pamięci i na karcie aparatu :) W tym roku trzeba było mieć dużo cierpliwości do pogody, ale cieszę się, że parę razy udało się ją nieco przechytrzyć ;) Uściski.

      Usuń
  6. Bardzo lubię ten szlak. Powoli wchodzę w wiek, gdy trzeba starannie wybierać cele wędrówek. Ta trasa to właśnie taki rozważny szlak pozwalający spokojnie nacieszyć oczy pięknymi widokami i nie zasapać się z wysiłku przy jego pokonaniu. Z przyjemnością obejrzałem zdjęcia. Powróciły wspomnienia i to jest piękne, że czytając takie posty możemy przenieść się w czasie i znów wędrować górskimi szlakami . Aż poczułem ten wiatr smagający twarz na przełęczy.
    Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych wycieczek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, szlak jest przyjemny i do tego przy sprzyjających warunkach super widokowy. A wirtualnie też miło się wędruje czy to po znanych nam szlakach, czy też odkrywając nowe miejsca. I to jest cudowne! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Buźkę do słońca wystawił różaniec górski. Ponoć dobry dla meteopatów /chodzi oczywiście o wyciągi/. Nie, nie o te krzesełkowe. Nerwobóle, ogólne osłabienie. Pozdrawiam z 10 piętra - szuwarek wiślany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prostuję. Różeniec górski. Jedna literka. Różnica znaczna. Pozdrawiam serdecznie - szuwarek wiślany.

      Usuń
    2. Dzięki za podpowiedź :) Ja również pozdrawiam z 10 piętra :)

      Usuń
  8. To ja Ci dziękuję. Dzięki Tobie poznałem bliżej tę roślinkę. Górna granica występowania to 2.629 m n.p.m. - Lodowy Szczyt. Niesamowite. Może mieć trzy barwy /baldachim/ zieloną, żółtą i czerwoną. Inna nazwa to korzeń różany lub złoty. Dzisiaj dopadła mnie tzw.głupawka. Odnalazłem w internecie kultowe cytaty z "Rejsu". Dla Ciebie mam wyrazy głębokiego szacunku. Identyfikacja. Sporo wiem. Dużo radości i pogody serca. Szuwarek..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Wspólnymi siłami nabyliśmy więcej wiedzy :) A jeśli chodzi o Tatry, to tu nie można powiedzieć, że "nuda, nic się nie dzieje...", choć rozmowy o nich "są tendencyjne" :) Że zacytuję trochę Rejsu ;)

      Usuń