Tam, gdzie otoczą Cię
dobre wibracje…
Wyobraź
sobie ciszę. I spokój. Dołóż do tego odosobnienie i kontemplację. Gotowa
recepta na chwilowy reset duszy? Na pewno. Do tego dorzuć życzliwość ludzką i
wspólnotę duchową. I mamy pełen obraz skitu w Odrynkach.
Dziś zapraszam
Cię, Kochany Mój Gościu, znów na Podlasie, tuż obok granicy z Białorusią. To
kraina pełna niespodzianek, pełna magii i ukrytej energii. Odkrywam ją powoli,
a z każdym odkryciem zachwycam się więcej i próbuję bardziej rozumieć.
Czym jest
skit? Innymi słowy jest to pustelnia, gdzie mnisi wiodą surowe życie, surowsze
nawet niż w klasztorach, monastyrami zwanych.
W 1518r.
książę Iwan Michałowicz Wiśniowiecki, w czasie swej wyprawy do Wilna, ujrzał
światło przed ikoną św. Antoniego. Ufundował więc, kaplicę nieopodal grodziska nazywanego
Kudok. I tak powstał monaster Wniebowstąpienia Pańskiego, który usadowiono
blisko wsi Odrynki, na terenie Puszczy Błudowskiej, należącej wówczas do rodziny
Chodkiewiczów. Monaster założyli mnisi z Ławry Supraskiej, gdzie kult św. Antoniego
Pieczerskiego był żywy, przez wzgląd na jego kontakty z Ławrą
Kijowsko-Pieczerską. Koniec działalności monastyru przypadł na pierwszą połowę
XVIIIw.
Obecnie archimandryta Gabriel (zwany Gibą) przywraca tradycję życia pustelniczego (choć z użyciem dóbr cywilizacyjnych), wzorując się na mnichach Ławry Supraskiej z XVIw. Zajmuje się też ziołolecznictwem i służy ludziom poradami.
Obecnie archimandryta Gabriel (zwany Gibą) przywraca tradycję życia pustelniczego (choć z użyciem dóbr cywilizacyjnych), wzorując się na mnichach Ławry Supraskiej z XVIw. Zajmuje się też ziołolecznictwem i służy ludziom poradami.
Czy słyszysz
tę ciszę? Nie? Słusznie, bo w sitowiu i bagiennej roślinności życie się toczy.
Słychać odgłosy ptaków, owadów, żab. I to tu właśnie, wśród łąk, w rozlewiskach
rzeki Narwii, znajduje się jedyny w Polsce, prawosławny skit. Na nowo odrodził
się w 2009r. Podlega pod Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny.
Najpierw
wita mnie brama. Tuż przy niej tablica z historią powstania skitu.
A za nią kładka na 800 metrów. Pofalowana, z dziurami, gdzie wędrówka nią dostarcza niezłych emocji. Wije się ona nad podmokłymi terenami, postawiona na wbitych palach.
Ostrożnie wstępuję na deski. Stawiam stopy tam, gdzie wbite są gwoździe. To również nie gwarantuje mi bezpieczeństwa. Cały czas trzeba uważać. Całkiem jak na grani w górach. Kładka się chybocze, część desek jest już zbutwiała, inne popękały. Uginają się pod moim ciężarem, choć ze mnie chucherko jest. Kiedy jest na kładce więcej ludzi, słychać dudnienie. Niesie się ono po otwartej przestrzeni. Na chwilę przystaję, by oczy odpoczęły od wpatrywania się w deski. Chłonę to miejsce. Jego urok, dźwięki i płynący z tego spokój. W oddali błyszczą już kopułki cerkwi.
Wreszcie pojawia się chodnik. Lżej iść. Mijam kolejną bramę i wkraczam w inny świat.
A za nią kładka na 800 metrów. Pofalowana, z dziurami, gdzie wędrówka nią dostarcza niezłych emocji. Wije się ona nad podmokłymi terenami, postawiona na wbitych palach.
Ostrożnie wstępuję na deski. Stawiam stopy tam, gdzie wbite są gwoździe. To również nie gwarantuje mi bezpieczeństwa. Cały czas trzeba uważać. Całkiem jak na grani w górach. Kładka się chybocze, część desek jest już zbutwiała, inne popękały. Uginają się pod moim ciężarem, choć ze mnie chucherko jest. Kiedy jest na kładce więcej ludzi, słychać dudnienie. Niesie się ono po otwartej przestrzeni. Na chwilę przystaję, by oczy odpoczęły od wpatrywania się w deski. Chłonę to miejsce. Jego urok, dźwięki i płynący z tego spokój. W oddali błyszczą już kopułki cerkwi.
Wreszcie pojawia się chodnik. Lżej iść. Mijam kolejną bramę i wkraczam w inny świat.
Zabudowa
skitu jest utrzymana w nienagannym porządku, mimo, że to wciąż teren budowy.
Skit jest rozbudowywany. Budynki pachną nowością.
Jestem w
Odrynkach w zwykłą niedzielę, ale tuż po prawosławnej Wielkanocy. Trwa jeszcze
msza w Cerkwii Opieki Matki Bożej.
Zwiedzam więc, sobie teren. Pierwsze swe kroki kieruję do nowej cerkwi Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich, której konsekracja odbyła się 19 maja 2013r. Budowla przypomina świątynię na świętej górze Grabarce. Wnętrze jak zwykle mroczne i typowe dla kościołów obrządku wschodniego. Ale dla wyznawców prawosławia miejsce bardzo ważne.
Zwiedzam więc, sobie teren. Pierwsze swe kroki kieruję do nowej cerkwi Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich, której konsekracja odbyła się 19 maja 2013r. Budowla przypomina świątynię na świętej górze Grabarce. Wnętrze jak zwykle mroczne i typowe dla kościołów obrządku wschodniego. Ale dla wyznawców prawosławia miejsce bardzo ważne.
Ażurowy, metalowy krzyż prawosławny: górna belka symbolizuje tabliczkę z napisem, którą kazał przybić Piłat, wskazując na winę skazanego - INRI - Jezus Nazarejczyk Król Żydowski (z łac. Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum), środkowa belka przeznaczona była dla rąk ukrzyżowanego Chrystusa, dolna zaś pod Jego nogi. Przy czym podniesiony koniec pokazuje niebo, dokąd podążył za Jezusem jeden z ukrzyżowanych z Nim przestępców, drugi koniec, skierowany w dół, symbolizuje piekło, gdzie poszedł ten z ukrzyżowanych, który nie okazał skruchy
Krzyż pamiątkowy postawiono na tyłach świątyni dla zmarłych archimandryty Hilariona, współbraci i fundatorów
Idę w głąb
mokradeł, znów po kładkach. W małym oddaleniu od terenu z zabudową, stoją ule.
Byłoby głośno od bzyczenia owadów, gdyby nie fakt, że obserwuje się pomór
pszczół. Jeszcze nie dawno można było zakupić w skicie miód, który Wielebny
Giba pobierał z tej pasieki. W tym roku go zabrakło. Co przyniosą następne lata,
nie wiadomo.
Wieje
okropnie, niebo zasłaniają chmury. Wracam więc, pod cerkiew. Z kaplicy wychodzi
procesja. Kobiety przepięknie śpiewają. Obowiązkowo większość z nich ma
zawiązane chustki na głowie.
Orszak z archimandrytą Gabrielem okrąża trzykrotnie cerkiew. Słyszę jak woła do mnie radośnie: „Christos woskresie”, czyli „Chrystus zmartwychwstał”. Nie zostaje mi nic innego jak odpowiedzieć „ Woistinu woskresie” – „zaiste zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał”. Takie wielkanocne pozdrowienie.
Orszak z archimandrytą Gabrielem okrąża trzykrotnie cerkiew. Słyszę jak woła do mnie radośnie: „Christos woskresie”, czyli „Chrystus zmartwychwstał”. Nie zostaje mi nic innego jak odpowiedzieć „ Woistinu woskresie” – „zaiste zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał”. Takie wielkanocne pozdrowienie.
Te zawiązane sznurki, połączone są z dzwonkami, wprawione w ruch wygrywają melodię, która rozbrzmiewa w czasie procesji
Procesja
znów powraca do kaplicy, a ja razem z nimi. Nie wiem ile jeszcze będzie trwać,
ale i tak to lepsze, bo na zewnątrz pogoda zaczyna szaleć. W sekundę zacina
deszcz. Właśnie zbliżają się imieniny Irmin, więc wszystkie obecne Iriny
dostają mały upominek od księdza. Trwa w zasadzie pogawędka z wiernymi, takie
ogłoszenia parafialne. Wielebny Giba prosi o to, by parafianie, którzy
dysponują czasem i sprzętem pomogli w porządkowaniu terenu. Bo o całość dbają wszyscy.
Część, za ikoną na podeście, przeznaczona jest dla duchownych, wierni gromadzą się przed nią. Kaplica składa się z jednej nawy
Kiedy na
zewnątrz przechodzi rzęsisty deszcz, wewnątrz kaplicy zaczyna się ta przyjemna
część. Bardzo szybko ławy, które stały pod ścianą, stają się stołem, na którym
ląduje wielki gar ciepłej zupy. Dziś serwowany jest dla pielgrzymów i wiernych
kapuśniak. Do tego chleb świeżutki i pachnący. Nawet nie wiem kiedy znalazłam w
swoich dłoniach parującą miskę. Zupka pożywna, każdy wcina ze smakiem. Ludzie
wokół śmieją się, rozmawiają, przerywając jedynie na przełknięcie. Pierwszy raz
jem posiłek w świątyni, która teraz bardziej przypomina mi świetlicę lub po
prostu jadłodajnię. Stoję z boku i również między kęsami ucinam sobie pogawędkę
z nalewającą zupę kobietą. Znów nie wiem kiedy a w moje ręce ktoś podaje mi
kubek gorącej, ziołowej herbaty, a do drugiej dłoni otrzymuję pyszny kawał
ciasta. Miła Pani odkłada mi jeszcze dwa kawałki innych ciast z uśmiechem mówiąc:
„trzeba brać, bo zaraz nie będzie” J
Jestem otulona ludzką życzliwością. Czuję błogostan. Na chwilę wierzę, że wszędzie jest dobro a pojęcie zła nie istnieje wcale. Miłe odczucie.
Gorąca zupa w garze - parafianie gotują posiłki innym wiernym i pielgrzymom. W ten sposób robią coś dobrego dla innych i budują wspólnotę duchową
Między pojemnikiem z chlebem, a drożdżowym ciastem, wniesiono również pojemnik z dwoma innymi rodzajami ciast
Jestem otulona ludzką życzliwością. Czuję błogostan. Na chwilę wierzę, że wszędzie jest dobro a pojęcie zła nie istnieje wcale. Miłe odczucie.
Przychodzi
jednak pora, by rozstać się z tym miejscem. Znów czeka mnie spacer po wątpliwej
jakości kładkach. Wiem, że zbierane są środki pieniężne na renowację drewnianego
pomostu. Póki co znów muszę uważać, zgodnie z tabliczką informującą przed
wejściem, by zachować ostrożność.
Wokół rozśpiewały się ptaki, które powychodziły po deszczu z ukrycia. W oddali szumi las. Po drodze napotykam jeszcze mogiłę żołnierzy z czasów II wojny światowej. Wieczna ich pamięć.
Wokół rozśpiewały się ptaki, które powychodziły po deszczu z ukrycia. W oddali szumi las. Po drodze napotykam jeszcze mogiłę żołnierzy z czasów II wojny światowej. Wieczna ich pamięć.
Patrzę na
Odrynki. Jest to wieś, która powstała w XVIIw. W jej pobliżu znajdował się w
latach 1574 - 1824 klasztor prawosławny
pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego. Dziś jest to wieś, jakich
wiele na Podlasiu.
Ciekawostką jej jest także, że przez wieś przechodzą dwa szlaki: Podlaski Szlak Bociani i Szlak Doliny Narwi.
Miejscowość jest też siedzibą fermy gęsi, którą doskonale widać z drogi.
Ciekawostką jej jest także, że przez wieś przechodzą dwa szlaki: Podlaski Szlak Bociani i Szlak Doliny Narwi.
Miejscowość jest też siedzibą fermy gęsi, którą doskonale widać z drogi.
A przede mną
otwiera się przestrzeń łąk i pól, które na wiosnę zaczynają przybierać piękne kolory.
Przemierzam drogi, by znów odkryć nowe miejsca Podlasia. Zatem do ponownego spotkania w tym pięknym zakątku Polski.
Przemierzam drogi, by znów odkryć nowe miejsca Podlasia. Zatem do ponownego spotkania w tym pięknym zakątku Polski.
KONIEC
Niesamowite jest to zdjęcie procesji - bardzo podoba mi się kolor nieba, jakby zrobione w PhotoShopie, choć oczywiście wiem, że nie wspomagałaś się żadnymi programami. Czasami natura sama nas raczy takimi bajkowymi widokami. Bardzo fajna relacja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwww.ladywagabunda.blogspot.com
Dziękuję :) Tak, faktycznie niebo było bardzo malownicze, a na otwartej przestrzeni jeszcze bardziej widoczny spektakl. W ciągu małego upływu czasu na niebieskie niebo wdarły się chmury, z których spadł porządny deszcz. Normalnie posiłki je się na zewnątrz świątyni, tym razem wszyscy zebrali się w kościele, by przeczekać kaprys pogody. Ale właśnie może dzięki temu, wycieczkę tę zapamiętam jako bardzo sympatyczną. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńDroga Dusiu, poczułem te wibracje. Pokazałaś cudowne miejsce, wrecz nierealne. Nie wiem, jak tam trafiłaś, bo do tej pory nigdzie o tym miejscu nie słyszałem. Do tego w wyjątkowym czasie wielkanocnym. Wszystko mi się podoba, tak ładnie pokazałaś i opisałaś to miejsce, że chcialoby się tam już, zaraz być. Ciągle mam w planach moją wielką wyprawę na nasze kresy wschodnie, a takie posty tylko utwierdzaja mnie, że warto. Dzięki Tobie odkryłem to wspaniałe miejsce i na pewno go nie zabraknie w moich planach.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Bardzo się cieszę, dziękuję :) Tak, to wyjątkowe miejsce, też pierwszy raz tam byłam i od razu się zachwyciłam. Pasmo Polski od Suwalszczyzny aż po Lubelszczyznę jest bardzo ciekawe. Sama je odkrywam po trochu, bo uważam, że warto. Zaplanuj koniecznie wielką wyprawę na wschodnią granicę. Ciekawa jestem, co też spotkasz na swej drodze. W najbliższą niedzielę wybieram się do stolicy Podlasia, Białegostoku. Już przebieram nóżkami, co też ciekawego uda mi się tam obejrzeć :) Pozdrawiam z iście letniej Warszawy :)
UsuńNo, Dusiu, już pierwszymi 7 zdaniami jestem w 100 % kupiona :) Dzięki za przybliżanie Podlasia - ciekawy i piękny rejon. Może kiedyś i mi uda się zawitać. Uściski :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Całe Podlasie jest piękne, więc jeśli masz okazję, przyjedź koniecznie. Albo zatrzymaj się na chwilę będąc w drodze. Nie będziesz żałować. Słoneczne buziaki Ci ślę :)
UsuńByłam, widziałam, przeżywałam, potwierdzam wszystko. Cudowne miejsce, ludzie i wspomnienia. Powrócę...
OdpowiedzUsuńJa też tego nie wykluczam. To bardzo pozytywne miejsce, a do takich zwykle chętnie się wraca. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMała uwaga, jeśli chodzi o podpisy zdjęć. Cerkiew Opieki Matki Bożej pomylono z cerkwią św. Antoniego i Teodozjusza.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście. Już poprawiam. Właśnie przeczytałam, że uległa ona spaleniu. Wielka szkoda :( Pozdrawiam serdecznie.
UsuńI quite like reaading through an article that
OdpowiedzUsuńwill make people think. Also, thank you for permitting me to comment!
You're welcome :) Best regards.
UsuńI really like your blog.. very nice colors & theme.
OdpowiedzUsuńDid you make this website yourself or did you hire someone
to do it for you? Plz reply as I'm looking to create my owwn bkog and would like to know where u got this
from. thanks a lot
Hello :) Thank You. I created my blog alone. The Blogger format supports me, where I had the initial scheme. Then I create it myself. Please, could You intruduce yourself, because such unsigned comments fall into spam? Best regards :)
Usuńhttps://odrynki.pl/skit,komunikaty
OdpowiedzUsuń[*] na zawsze w mojej pamięci
Z prawdziwą przykrością przeczytałam... Wielka szkoda, ale najwidoczniej Wielebny Giba Panu był potrzebny tam Na Górze... Dziękuję za tę smutną informację.
Usuń