Spacer
między dolinami, czyli śladami halnego
Otwieram
jedno oko. Świat zamazany. Otwieram drugie. Ostrość jakaś taka… nieostra.
Zamykam ślipia. Jeszcze chwilę zmarnotrawię, przecież nie stanie się nic złego.
O parapet uderzają krople deszczu, które zebrały się na dachu, podczas nocnej
ulewy, a teraz próbują mnie obudzić. No dobra, przecież nie śpię. Tylko leżę. Ok.
Ponowna próba otwarcia oczu kończy się znów ich zamknięciem. Pod powiekami
przesuwają się cudowne obrazy gór. Między senne marzenia wdziera się natrętna
myśl: „jesteś w górach i wylegujesz się w łóżku?” Odpowiadam sama sobie, że
przecież mam urlop, w dodatku niebo jest zachmurzone itp., itd. Ostatecznie
powieki pokonują grawitację i leżę już całkiem przytomna. Patrzę w sufit i ręką
próbuję uchwycić walającą się na podłodze, mapę. Na leżąco zerkam na szlaki. Gdzie
tu iść, żeby nie za daleko, ale jednak coś poczuć. Pogoda nieprzewidywalna.
Chociaż nie, bardzo przewidywalna. Będzie padać, jak nie rano, to po południu.
Decyzja
podjęta, zwlekam się z wyrka. Po porannej toalecie schodzę do kuchni. Tyle
mojego, że dziś zjem jak „normalny” turysta, bez pośpiechu. Kiedy bunc na
kanapkach znika w moich czeluściach jamy gębowej a w kubku zamiast herbaty,
widzę dno, postanawiam ruszyć w drogę.
Koniec
końców koło 12.00 jestem pod schroniskiem na Hali Ornak.
Schronisko na Hali Ornak
Spacer Doliną Kościeliską traktuję jak zło konieczne. Ludzi całe mrowie. Na szczęście tylko do schroniska. Nie zatrzymując się, podążam dalej. Chcę iść do Doliny Chochołowskiej poprzez Iwanicką Przełęcz. Szlakowskazy pokazują mi, że do przełęczy mam 1h 20 min., a do doliny 2h 30 min. No to dziś spacerek zajmie mi pewnie więcej, bo przecież nigdzie się nie śpieszę.
Szlakowskaz
Patrzę w górę i widzę, jak stara znajoma, chmura się czai. Ignoruję ją. Mam ją gdzieś. Zamiast tego skupiam się na górującymi nad okolicą Błyszczem i Bystrą. W dole rozpościera się Dolina Pyszniańska.
Hala Ornak, a za nią Dolina Pyszniańska
Błyszcz i Bystra nad Doliną Pyszniańską
Schronisko na Hali Ornak
Spacer Doliną Kościeliską traktuję jak zło konieczne. Ludzi całe mrowie. Na szczęście tylko do schroniska. Nie zatrzymując się, podążam dalej. Chcę iść do Doliny Chochołowskiej poprzez Iwanicką Przełęcz. Szlakowskazy pokazują mi, że do przełęczy mam 1h 20 min., a do doliny 2h 30 min. No to dziś spacerek zajmie mi pewnie więcej, bo przecież nigdzie się nie śpieszę.
Szlakowskaz
Patrzę w górę i widzę, jak stara znajoma, chmura się czai. Ignoruję ją. Mam ją gdzieś. Zamiast tego skupiam się na górującymi nad okolicą Błyszczem i Bystrą. W dole rozpościera się Dolina Pyszniańska.
Hala Ornak, a za nią Dolina Pyszniańska
Błyszcz i Bystra nad Doliną Pyszniańską
Szlak żółty
zagłębia się nieco w las. Jeśli ktoś chce mieć odrobinę ciszy i spokoju, a jednocześnie
zjeść coś po drodze, to ma tu dobre miejsce. Niedaleko od schroniska, ale
bardziej przytulnie.
Początek żółtego szlaku
Kładka nad Iwanowskim Potokiem
Miejsce na odpoczynek
Ścieżka wije
się po kamiennych stopniach. Po drodze już można napotkać efekty halnego. Do
moich uszu dociera szmer Iwanowskiego Potoku. Ludzi mało. Tylko ja i przyroda.
Jest fajnie.
Szlak wije się po kamiennych stopniach
Powoli za
plecami wyłania się nieśmiało siodło Tomanowej Przełęczy (1686 m n.p.m.).
Jeszcze parę kroków w górę i będzie ją widać jak na dłoni. Hop, hop, po drodze
kilka zdjęć przyrody i już ją widzę.
Na szlaku. Za plecami wyłania się Tomanowa Przełęcz
Wyraźnie widać przełęcz, po prawej Tomanowy Wierch Polski (1977 m n.p.m.), po lewej Stoły ( 1956 m n.p.m.), będące już w masywie Ciemniaka (2096 m n.p.m.), będącego częścią Czerwonych Wierchów. Nieoczekiwanie pojawia się słońce. Taka to już kapryśna aura w górach w tym roku.
Ciąg dalszy małej wspinaczki
Ścieżka
wyprowadza mnie po zboczu, dając widok z lewej strony na masyw Ornaku. Za
plecami znów mam Tomanowy Wierch Polski z przełęczą. U jej stóp widoczna
zielona plama Wyżniej Polany Tomanowej. Dawniej na przełęcz prowadził regularny
szlak turystyczny. Słowacy zamknęli dostęp do niej, ze względu na nowe gawry
niedźwiedzie i nowe nasadzenia, więc strona polska zrobiła to samo, by chronić
przyrodę.
Z lewej masyw Ciemniaka i Stoły, dalej siodło Tomanowej Przełęczy i z prawej Tomanowy Wierch Polski
Tojad mocny
Oset i Tojad
Goryczka trojeściowa - kwiaty otwarte
Omieg górski i pracowite owady
Z lewej masyw Ciemniaka i Stoły, dalej siodło Tomanowej Przełęczy i z prawej Tomanowy Wierch Polski
Wierzbówka Kiprzyca
Nie pozostaje mi nic innego, jak po śliskich niekiedy kamieniach iść dalej pod górę. Po chwili słyszę głosy. I oto jestem na Iwanickiej Przełęczy (1459 m n.p.m.).
Jeszcze kilka kroków i już Przełęcz Iwanicka
Na Przełęczy Iwanickiej
To dobre miejsce do odpoczynku, kiedy schodzi się z tego nieco upierdliwego szlaku z Ornaku. Choć tym razem Ornak obchodzę bokiem, to siadam na przełęczy i wcinam kanapkę. Jedzenie na łonie natury smakuje wybornie. Robię tu sobie półgodzinną przerwę. Mam gonitwę myśli. Kiedy tu byłam za pierwszym razem, miałam jakieś 21 lat. Ale choć mi lat przybyło, Iwanicka Przełęcz wygląda tak samo, jak ją zapamiętałam. Za plecami dumnie pręży pierś Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.). Z tej perspektywy nie wydaje się taki dostojny jak z Polany Chochołowskiej.
Kominiarski Wierch - widok z przełęczy
Wreszcie w okolicach 13.30 postanawiam zejść do sąsiedniej doliny. Szlak tym razem jest żwirową aleją.
Początek zejścia z przełęczy
Nie bez przyczyny pojawiają się tabliczki z ostrzeżeniem o zrywce drewna. Halny nie próżnował w Dolinie Iwanickiej. Niebawem miałam się o tym przekonać. Spokojnie schodzę szeroką ścieżynką i wsłuchuję się w odgłosy przyrody. Gdzieś przede mną idą ludzie, więc słyszę i ich rozmowy.
Tablice ostrzegawcze na szlaku
Na szlaku w dół, w kierunku Doliny Chochołowskiej
I widzę pierwsze ślady orkanu Ksawery, który spustoszył lasy tatrzańskie w 2013r. Drzewa łamał jak zapałki. Kikuty smętnie pozostały na miejscu zdarzenia.
Efekt halnego
Halny i jego skutki - widok z Doliny Iwanickiej
Po kamiennym
szlaku, schodzę ostrożnie w dół. Obok wciąż towarzyszy mi Iwanicki Potok.
Jeszcze w tym miejscu idzie się przyjemnie.
Szlak w kierunku Doliny Iwanickiej
Parę minut po 14.00, osiągam miejsce, w którym szlak się urywa. Powalone drzewa tarasują ścieżkę, wiatr przerzucił korzenie i powyrywał kamienie. Woda wypłukała część ziemi, inna jej część się osunęła. Oto rozpościerał się przede mną obraz nędzy i rozpaczy. Nie miałam innego wyjścia, jak to wyminąć. Zręcznie i bez poślizgu.
Szlak w tym miejscu się urywa
Na szlaku ku Dolinie Chochołowskiej
Ok. Złapałam znów dalszą część szlaku. Znów idę po kamiennej ścieżce.
Wreszcie znalazłam szlak...
I oto kolejna niespodzianka. Na Polanie Iwanówka, szlak prowadzi mnie poprzez mokrą trawę. Czy aby na pewno? No, ale przecież nie bez przyczyny ktoś napisał na drewnie, którędy iść. A co mi tam – myślę i ładuję się w mokre grzęzawisko.
Kierunek szlaku na Polanie Iwanówka
Brocząc w trawie, niczym czapla na łące, wychodzę na styk szlaków żółtego z czarnym w Dolinie Starorobociańskiej.
Miejsce rozstaju szlaków w Dolinie Starorobociańskiej
A tu, jak zawsze: czarne bagienko. To chyba najgorsza dolina w Tatrach. Ale cóż począć. Muszę ją pokonać. Efekty halnego są tu wciąż usuwane, choć podejrzewam, że jak tylko służby uporają się z jednym kawałkiem doliny, to przychodzi halny i niszczy kolejny jej kawałek. I tak w kółko. Jeszcze trochę i będzie można nazwać dolną jej część , „Doliną Stałej Roboty”.
Dolina Starorobociańska
Efekty halnego w Dolinie Starorobociańskiej
Słyszę odgłosy
turystów, którzy przemierzają Dolinę Chochołowską. A ja zastanawiam się, jak
pokonać ostatni odcinek czarnego błota. Ostrożnie wchodzę na leżące bale i
niczym wiewiórka przeskakuję z jednego na drugi. Dość ryzykowne, bo bale się
ruszają (złośliwe, nie?) i można wylądować w czarnej brei. Udaje mi się jednak
przejść suchą nogą.
I już jestem przy Leśniczówce Chochołowskiej. Przy Wyżniej Bramie Chochołowskiej mijają mnie rowerzyści. Ja jednak idę sobie spacerkiem. Wszak dochodzi dopiero 15.00.
Za tymi balami jest już Dolina Chochołowska
I już jestem przy Leśniczówce Chochołowskiej. Przy Wyżniej Bramie Chochołowskiej mijają mnie rowerzyści. Ja jednak idę sobie spacerkiem. Wszak dochodzi dopiero 15.00.
Leśniczówka w Dolinie Chochołowskiej
Dolina Chochołowska
Mijam szałas
na Polanie pod Jaworki.
Przechodzę obok Skały Kmietowicza z tablicą ku czci księdza Leopolda Kmietowicza, wikarego z Chochołowa, który w 1846r porwał za sobą górali do powstania chochołowskiego przeciwko Austriakom.
W miejscu tym Chochołowski Potok już huczy. Jeszcze dwa kroki i jestem na Polanie Huciska.
Na stromym zboczu trwa wypas kulturowy owiec. Zwierzęta wspinają się między połamanymi drzewami.
Szałas na Polanie pod Jaworki
Przechodzę obok Skały Kmietowicza z tablicą ku czci księdza Leopolda Kmietowicza, wikarego z Chochołowa, który w 1846r porwał za sobą górali do powstania chochołowskiego przeciwko Austriakom.
Skała Kmietowicza w Dolinie Chochołowskiej
Chochołowski Potok
W miejscu tym Chochołowski Potok już huczy. Jeszcze dwa kroki i jestem na Polanie Huciska.
Polana Huciska
Na stromym zboczu trwa wypas kulturowy owiec. Zwierzęta wspinają się między połamanymi drzewami.
Owce na zboczu
Spokojnie
podążam do wylotu Doliny Chochołowskiej. Mijam kolejne jej zabudowania. Koło
mnie asfaltem śmigają rowerzyści. Ja delektuję się otwartą przestrzenią.
Ale nade mną znów czai się stara znajoma. Przybiera groźną minę. Wzruszam ramionami i ponownie tego dnia ją ignoruję.
Pierwsze zabudowania u wylotu Doliny Chochołowskiej
Pasterska zabudowa
Dolina Chochołowska w najszerszym jej punkcie
Ale nade mną znów czai się stara znajoma. Przybiera groźną minę. Wzruszam ramionami i ponownie tego dnia ją ignoruję.
Dochodzę do
miejsca, gdzie 23.06.1983r, na Siwej Polanie, wylądował helikopter z Ojcem
Świętym Janem Pawłem II, a co upamiętnili krzyżem górale z wsi należących do
Wspólnoty Leśnej Uprawnionych 8 Wsi w Witowie.
Krzyż upamiętniający wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II
Kilka kroków
dalej i koło 16.00 stawiam się na postoju busów.
Tak kończy się dzisiejsza przechadzka. Podążam teraz do knajpki na obiadek, a potem znów oddam się lenistwu. Przecież mam urlop.
Parking przy wejściu do Doliny Chochołowskiej
Tak kończy się dzisiejsza przechadzka. Podążam teraz do knajpki na obiadek, a potem znów oddam się lenistwu. Przecież mam urlop.
Do zobaczenia, hej!
Świetna fotorelacja! Ech, jakbym się teraz powłóczyła po takich zielonych Tatrach, choćby i po samych dolinach :) Zejście z Ornaku... Taaak... Pamiętam, jak schodziłam tamtędy po raz pierwszy, moje kolana były średnio zadowolone :D Pozdrowienia i dzięki za porcję pięknych zdjęć :*
OdpowiedzUsuńIza, jak ja Cię dobrze rozumiem :) Sama bym się teraz powłóczyła, ale zaczęłam nową pracę i w tym roku nie wiem jak to będzie z moimi wędrówkami. Co do zejścia z Ornaku, to moje kolana za pierwszym razem obraziły się na mnie zupełnie :) Ściskam w zupełnie wiosennym nastroju :)
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia są aktualne? Wybieram się tam jutro, przeglądałam kilka stron w sieci i na prezentowanych zdjęciach widać sporo śniegu, a na Twoich piękna pogoda :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Zdjęcia są z sierpnia ubiegłego roku. Ale poza śniegiem obecnie, na pewno niewiele się tam zmieniło :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Pięknie tam! Nigdy nie byłam jeszcze!
OdpowiedzUsuńTo oczywiście trzeba nadrobić te braki :) Polecam. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńBardzo fajny spacerowy szlak. Akurat na taką pogodę, jak piszesz. Kiedyś tam wędrowałem, teraz z przyjemnością powspominałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niby nie jest to widokowy szlak, ale jak piszesz - taki spacerowy. Czasem i takie są potrzebne, by odpocząć. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPrzyjemna wędrówka. Życzę Ci abyś znalazła tego roku jak najwięcej czasu na podróże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki :) Zobaczymy co przyniesie los. Jeśli góry nie wyjdą w tym roku, to na pewno inne miejsca. Pomysłów nie brakuje. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńByłam tam nieco ponad rok temu. Wróciłabym wiosną.
OdpowiedzUsuńDobrze to rozumiem :) Pozdrawiam.
UsuńFajny pomysł na spędzenie zachmurzonego dnia.
OdpowiedzUsuńGórale z Doliny chochołowskiej, to z halnego się cieszą - mają więcej drewna do ścinki ;)
To w sumie ciężka praca i trochę taka syzyfowa. Ale konieczna, żeby było bezpiecznie na szlaku. Serdeczności :)
UsuńWszystko super tylko ta nazwa Przełęczy to Iwaniacka a nie Iwanicka-prosze się nie sugerować Wikipedią bo podaje błedną dodatkowa nazwę -proszę spr.w bardziej wiarygodnych żródłach. Na wszystkich mapach i szlakoznakach widnieje Iwaniacka więc może tego się trzymajmy ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj! Z tą nazwą to nawet górale mieli problem :) I jeśli chodzi o opisy to sugeruję się raczej mapami, a nie Wikipedią. Na moich widniała nazwa "Iwanicka", tak , jak Iwanicka Dolina i Iwanicki Potok :) Istnieje też taka hipoteza, że to znakarze dopisali jedną literkę i tak zostało. Grunt, że wiemy gdzie to jest, jest tam ładnie i spacer tamtędy to czysta przyjemność. No, może poza końcowym odcinkiem przy Chochołowskiej Dolinie. Zapraszam Cię do pozostania na stronie, staram się zamieszczać coraz to nowsze opisy. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń