TO BYŁ ŚWIAT
W ZUPEŁNIE STARYM STYLU…
TO
BYŁ ŚWIAT
ZZA
SZYB AUTOMOBILU…
O jednej
atrakcji Chlewisk pisałam TU. Teraz przyszła pora, by pokazać, co jeszcze ta
wieś kryje w sobie ciekawego.
Zawitajmy znów do Chlewisk...
I wszystko jasne...
Wiek XIX to
intensywny rozwój przemysłu. Dotknął on także Chlewisk. To tu najbardziej
rozwinął się przemysł hutniczy. We wsi powstała huta żelaza z instalacją gichtociągową.
Stało się to w latach 1882-1892 dzięki Francuskiemu Towarzystwu
Metalurgicznemu. Hutę wyposażono w nowoczesne wówczas instalacje, praca szła
pełną parą i ludziom żyło się dostatnio.
Dawna huta żelaza w Chlewiskach
Jeden z eksponatów muzeum
Wieża gichtociągowa z widocznym tarasem, na którym także znajduje się element tej machiny
Na terenie huty żelaza
Maszyny - jedne z wielu w hucie
Maszyny - jedne z wielu w hucie
Obiekt
obejmuje zespół wielkopiecowy, w którego skład wchodzi: wielki piec, który
produkował 13 ton surówki na dobę, trzy prażarki rudy, wieżę wyciągową (tzw.
gichtociąg wodny) oraz warsztat mechaniczny. Piec ten działał do 1940r., co jak
można się domyślić, przerwali Niemcy. Był to ostatni w Europie Środkowej tego
typu obiekt, pracujący w oparciu o węgiel drzewny.
Rudę pozyskiwano z szybów i kopalń z najbliższej okolicy. Urobek dowożono kolejką wąskotorową, a za opał służył właśnie węgiel drzewny.
Komin hutniczy
Fragment wielkiego pieca
Jeden z zewnętrznych pieców
Fragment instalacji hutniczej
Piece do wytopu rudy, zwane prażakami
Rudę pozyskiwano z szybów i kopalń z najbliższej okolicy. Urobek dowożono kolejką wąskotorową, a za opał służył właśnie węgiel drzewny.
To, co można
zobaczyć w tym dawnym, hutniczym kompleksie, to wystawa maszyn do obróbki
metalu. Obejmuje ona frezarki, wiertarki, prasy śrubowe, prostownicę do luf
karabinowych. A wszystko to z końca XIX i początku XX w.
Oprócz wspomnianego już pieca, znajduje się tu także urządzenie do transportu materiałów wsadowych do wielkiego pieca, mieszczące się w tzw. wieży wyciągowej, która działała dzięki przepompowywaniu wody. Taka winda wodna, z tarasu której, można podziwiać całą okolicę.
Piece do wytopu surówki
Piece do wytopu surówki
Lokomotywka z wagonikiem na urobek hutniczy
Oprócz wspomnianego już pieca, znajduje się tu także urządzenie do transportu materiałów wsadowych do wielkiego pieca, mieszczące się w tzw. wieży wyciągowej, która działała dzięki przepompowywaniu wody. Taka winda wodna, z tarasu której, można podziwiać całą okolicę.
Wnętrze wieży gichtociągowej
W wieży widoczne instalacje hutnicze, podgrzewające wodę
Wieża służąca do transportu materiałów wsadowych do wielkiego pieca
Widok z wieży gichtociągowej
Na tarasie wieży - obok fragment urządzenia, dzięki któremu działała ta wodna winda
Widok z wieży na pobliskie stawy
Zwieńczenie wieży gichtociągowej
Dla mnie
zawsze jest zastanawiające, że zachwala się daną maszynę, która coś tam
produkuje, ale tak naprawdę to wizja człowieka, który taką maszynę wymyślił,
powinna być na pierwszym miejscu. Ktoś pomyślał o częściach składowych, które
dopiero połączone dawały jakiś produkt.
Na terenie huty, przedstawiono kolekcję maszyn do szycia, których w Chlewiskach jest około 200. Sama pamiętam, jak moja Mamusia na takiej maszynie, bogato dekorowanej, szyła. Niejedna pani z nutą wzruszenia obejrzy tę małą kolekcję. To tylko część, ale i tak jest co oglądać.
Przykład produktu finalnego z huty w Chlewiskach: kręcone, ażurowe schody
Na terenie huty, przedstawiono kolekcję maszyn do szycia, których w Chlewiskach jest około 200. Sama pamiętam, jak moja Mamusia na takiej maszynie, bogato dekorowanej, szyła. Niejedna pani z nutą wzruszenia obejrzy tę małą kolekcję. To tylko część, ale i tak jest co oglądać.
Maszyny do szycia, marka znana
Przykładowe maszyny do szycia z kolekcji w Chlewiskach
Kolekcja maszyn do szycia
Maszyna z centymetrem
Czy wiecie, że pierwszą maszynę do szycia, która znalazła praktyczne zastosowanie, zbudował w 1830r., francuski krawiec Barthelemy Thimmonier? Jednak za pierwszą maszynę do szycia, taką, która przyśpiesza proces szycia bez obniżenia jakości ściegu, uważa się maszynę Eliasa Howe’a z 1845r. Szyła ona dwunitkowym ściegiem stebnowym za pomocą dwóch igieł po obu stronach tkaniny. Ale mimo tego, że konstrukcja ta szyła pięć razy szybciej, niż robiła to zawodowa szwaczka zwykłą igłą, to maszyna nie wzbudziła większego zainteresowania. Wobec tego w latach 50. XIX w. wyposażono ją w stopkę. Głównym autorem takich ulepszeń i jednocześnie pierwszym producentem sprawnie działających maszyn była firma prowadzona przez doskonale znane nazwisko Isaaca Merrita Singera.
To także maszyna do szycia
Tu najbardziej urzekły mnie stopki :)
Singer, a właściwie singerek :)
Wieko maszyny do szycia często nosiło logo firmy
A co z
wizyty w hucie żelaza będą mieć panowie? Ha, oczywiście powrót sentymentalny do
samochodów ich dzieciństwa, dojrzewania czy dorosłości. Chlewiska bowiem mają w
dawnej hucie kolekcję
samochodów, pochodzącą z Muzeum Techniki w Warszawie. I natychmiast w
głowie kręci się nuta piosenki „…To był świat w zupełnie starym stylu, to był
świat zza szyb automobilu…”
Kolekcja starych automobili w małym Muzeum Motoryzacji w Chlewiskach
Polski Fiat 508 zwany Junakiem
Tatra typ 57. Wygląda niepozornie, ale przez 100 lat firma produkowała oprócz ciężarówek, także samochody osobowe. Jeździli takimi m.in. Józef Stalin, amerykański pisarz John Steinbeck, czy król Egiptu Faruk I. Wyprodukowano prawie 30 tys. tych aut. Ich prędkość maksymalna to 80 km/h. Także z szacunkiem proszę :)
Czyż nie jest piękny?
To był świat w zupełnie starym stylu...
To chyba najstarszy eksponat w tym małym Muzeum Motoryzacji
I tak mamy
tu bardzo dawne automobile, których połyskliwa karoseria przenosi nas w czasie
natychmiast. Ja osobiście znalazłam się w posiadłości ordynata Michorowskiego, gdzie
lśniący ford zachrzęścił na żwirowym podjeździe, by chwilę potem przeskoczyć do
czasów mojego dzieciństwa i wspominać letnie kolonie, kiedy to rodzice
przyjeżdżali w odwiedziny syrenką.
Niejednemu łezka w oczach się zakręci, gdy spojrzy na żuki czy fiaty. Przecież było to tak niedawno. Wspomnieć tu należy, że wiele z tych okazów to unikaty, nie pokazywane gdzie indziej.
Nie będąc w górach odnalazłam i Tatrę i Beskid :) Zabrakło mi tylko poczciwego "ogórka" - z wyspą z tyłu, na której się siedziało w czasie wyjazdów kolonijnych. Bo kto wtedy kazał zapinać pasy? :)
Kolekcja samochodów uzupełniona jest także o spory zbiór motocykli i skuterów. Czy ktoś pamięta jeszcze Osę czy Vespę? Tak, tak, dawniej był to obiekt pożądania.
Kolekcja prototypów syrenek - część z nich ma składane dachy o konstrukcji drewnianej
Prototyp syrenki - w niczym nie ustępuje dzisiejszym sportowym wozom
Syrenka wśród syrenek :) Egzemplarz jedyny i niepowtarzalny :)
Cóż za poczciwa mordka Warszawy :)
Warszawy uchodziły za limuzyny, jak dla mnie były przysadziste, ale miały w sobie to coś..
Niejednemu łezka w oczach się zakręci, gdy spojrzy na żuki czy fiaty. Przecież było to tak niedawno. Wspomnieć tu należy, że wiele z tych okazów to unikaty, nie pokazywane gdzie indziej.
Beskid - miał zastąpić małego fiata. W 1981r. rozpoczęto prace projektowe, a już dwa lata później gotowy był prototyp zwany Beskidem 106. Samochód był na pięć osób, miał składane tylnie kanapy. Jego żywotność była krótka, bo już w 1987r. pojawiła się perspektywa produkcji w Polsce, Fiata Cinquecento i prace nad Beskidem wstrzymano.
Doskonale znane nam polonezy, które pod koniec lat 80. XX w. robiły furorę, nie tylko jako samochody osobowe, ale także dostawcze. Także policja miała je w swoich zasobach.
Fiaty cinquecento, Seicento czy nasze kochane "maluszki" to już historia nam najbliższa
Samochody terenowe i dostawcze z kolekcji w Chlewiskach
Duże fiaty w kilku odmianach
Fiat 125p Milionowy - ten prezentowany eksponat jest dokładnie milionowym egzemplarzem, który zszedł z taśmy produkcyjnej w 1976r.
Limuzyna służąca do przewozu ważnych osobistości. Na uwagę zasługuje tu grubość kuloodpornej szyby.
Żuk 15 - czy dziś wyobrażamy sobie taką straż pożarną?
Żuk A 07B - samochód towarowo-osobowy, produkowany seryjnie w latach 1975-1998. To ostatni egzemplarz, wyprodukowany w fabryce Daewoo Motor Polska - dawniej FSC Lublin. Podpisała się na nim załoga FSC. Niestety turyści myślą, że także swoje podpisy mogą tu zostawiać - otóż, nie, nie mogą.
Honkery - były przygotowywane do obsługi fotoreporterów i dziennikarzy podczas papieskich pielgrzymek
Nie wiedzieć dlaczego ten Honker skojarzył mi się z afrykańskim safari... ach ta wyobraźnia :)
Lublin 43 z 1970r. - prototyp autobusu 16-miejscowego. Prawdopodobnie jedyny zachowany z tej serii.
Nie będąc w górach odnalazłam i Tatrę i Beskid :) Zabrakło mi tylko poczciwego "ogórka" - z wyspą z tyłu, na której się siedziało w czasie wyjazdów kolonijnych. Bo kto wtedy kazał zapinać pasy? :)
Kolekcja samochodów uzupełniona jest także o spory zbiór motocykli i skuterów. Czy ktoś pamięta jeszcze Osę czy Vespę? Tak, tak, dawniej był to obiekt pożądania.
Kolekcja motorów i motorowerów
Motor z przyczepką :)
NSU, Jawy, Romety, Junaki i Komary - do wyboru do koloru
Vespa 150 - skuter tej marki spopularyzowany został w filmie "Rzymskie wakacje" z Audrey Hepburn i Gregory Peck'iem (pamiętna scena jazdy przez ulicę Rzymu)
Ha, czy ktoś to pamięta?
WFM M52 OSA - wzorowana na Vespie
A tu już Junak w czarnej szacie
Nie pamiętam co to za marka, ale wygląda jak rakieta, taka czerwona strzała :)
Kiedy już
zaspokoiłam moje wewnętrzne dziecko i z uśmiechem na ustach opuszczałam teren
muzeum, czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka. W domu na przeciwko muzeum,
skosztowałam tradycyjnej zalewajki. Zalewajka to taka zupa, która przypomina
nieco żurek, ale w smaku bardziej widzi mi się jako fasolowa, choć fasoli w
sobie nie zawiera. Tak, czy owak, zupa była smaczna, rozgrzewająca i krzepiąca
zarazem. W połączeniu ze świeżym pieczywem smakowała wybornie. Całość
dopełniłam gorącą herbatą.
Dzień uważam za udany mimo wiejącego wtedy wiatru. Ale taka już uroda kwietnia.
Tradycyjna zalewajka, która w zależności od regionu, różni się nieco składnikami.
Dzień uważam za udany mimo wiejącego wtedy wiatru. Ale taka już uroda kwietnia.
I tak oto, w
małej wsi o nazwie Chlewiska, od wytopu surówki w hucie żelaza aż po produkt
finalny jakim jest samochód, zamyka się pętla dziejowa.
Warto wybrać
się tu na niedzielny spacer. Z Warszawy to jakieś 134 km, czyli około dwie
godziny jazdy samochodem. Nie jest to dużo, jeśli wziąć pod uwagę bogactwo tej
wsi i to, czym nas ona raczy. Zapraszam serdecznie!
KONIEC
Zainspirowałaś mnie, żebym się wybrała do muzeum motoryzacji, które znajduje się niedaleko od mojego domu. Niby mam je w zasięgu ręki, a jakoś nie mogę się tam wybrać od podstawówki. Cieszę się, że uważasz swoją wycieczkę za udaną. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.ladywagabunda.blogspot.com
Bardzo mnie cieszy, kiedy moja praca w postaci opisu ciekawego miejsca, jest dla kogoś inspiracją do własnych wycieczek. Mamy piękny kraj i warto go odkrywać dla siebie i innych. Któregoś dnia muszę się wybrać bliżej, do Muzeum Motoryzacji w Otrębusach. Ale tak to już jest, że blisko czasem jest daleko. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńNiezły zestaw, miło zobaczyć te retro cacka. Szczególnie Warszawa i Vespa mnie pociągają. Tyle lat minęło a na Warszawę i Syrenę wciąż rodacy spoglądają z sentymentem. Oby udało się odbudować markę Warszawy ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Czasy PRL są nam bliższe, więc i z sentymentem patrzymy na te marki, które pamiętamy z ulic. Co do odbudowy marki Warszawa, to teraz raczej konstruuje się małe, ekonomiczne samochody, które łatwo zaparkować w miejskiej dżungli. Manewr parkowania taką Warszawą - to byłby wyczyn :) Serdeczności :)
UsuńTrwają prace nad nową limuzyna Warszawy. Jeśli się uda to będzie wspaniałe " monstrum "
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Tylko pewnie nie każdego będzie stać na to "monstrum" :) Ale kolekcjonerzy zacierają ręce. Jak będzie w rzeczywistości to się okaże. W Chlewiskach są takie prototypy, które jednak nie weszły do masowej produkcji. Może Warszawy to nie spotka? :) Buźka.
UsuńWspomnień czar,bardzo miło wspominam to miejsce a w szczególności "przewodnika" który nas oprowadzał i opowiadał o tym miejscu.Czy ty też miałaś przyjemność go poznać?Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMnie oprowadzała kobitka, ale jak na tak małą osóbkę, miała spory zasób wiedzy, który w przyjemny sposób przekazywała. Odniosłam wrażenie, że tam pracują ludzie z pasją. Nie przewracają oczami nad zachwytami ludzi, którzy z rozmarzeniem patrzą na samochody, które dobrze pamiętają, tylko życzliwie się uśmiechają. Duży plus. Pozdrawiam :)
UsuńTeraz to już jestem całkiem zachwycony tą miejscowością. Ta stara huta i jej wyposażenie robi wrażenie, mógłbym tam spacerować godzinami, a do tego jeszcze te stare samochody i motocykle. Przyznam się, że do tej pory nie słyszałem o tej miejscowości. Ode mnie trochę dalej, ok 210 km ale chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Drogi Wkraju, 210 km to też mało dla takiego podróżnika jak Ty :) Na pewno nie będziesz się nudzić w Chlewiskach i będzie to dobrze zagospodarowany dzień. Do tego możesz dołożyć zwiedzenie pobliskiego Szydłowca i spacer po Piekle Niekłańskim. Oto recepta na dobry dzień ;) A ja chętnie obejrzę Twoje zdjęcia i powrócę wspomnieniami do czasu spędzonego w tej uroczej okolicy. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam po więcej ;) Pozdrawiam.
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam do innych wpisów. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń