Moje kąty na planecie Ziemia:

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Jarmark Bożonarodzeniowy w Kazimierzu Dolnym 2015r.

Jarmark Bożonarodzeniowy
w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą,
czyli o poszukiwaniu
świątecznej atmosfery




Nastał grudzień. Czas biało-czerwono-zielonego szaleństwa zakupowego. Sklepy kuszą natłokiem towarów, z głośników sączą się gwiazdkowe melodie a w marketowych alejkach trwa walka o najlepszy prezent, często wyrywany sobie z rąk, bo cena niska, ale też walka z samym sobą, jak kupić, żeby nie wydać za dużo.
Na domiar tego na weekend w Warszawie znów zaplanowano marsze, wiece i co tam jeszcze wymyślono, by uprzykrzyć życie zwykłym ludziom. Widać polityków święta nie ruszają. Dlatego postanowiłam wyruszyć w poszukiwaniu świątecznej atmosfery. Moim celem stał się Kazimierz Dolny nad Wisłą.




O samej miejscowości napiszę w osobnym poście. Dziś skupić się chcę nad pierniczkową stroną Kazimierza. Święta za pasem, więc wybranie się na bożonarodzeniowy jarmark jest najwłaściwszym miejscem, by poczuć magię świąt.










Słowo "jarmark" wywodzi się z niemieckiego słowa "jahrmarkt" i oznacza "targ doroczny". Najbardziej rozpowszechniły się jarmarki w Średniowieczu. Wtedy to organizowano głównie na rynkach miast, miejsca do handlu towarem, czasem miejscowym, czasem sprowadzanym z daleka. Najczęściej związane były ze świętami kościelnymi. Trwały od 1-2 dni aż do 2 tygodni.
W Polsce najbardziej znanymi jarmarkami są: Jarmark Dominikański w Gdańsku (najbardziej rozgłośniony, drugi po Oktoberfest, znany na arenie międzynarodowej), Jarmark Świętojański w Krakowie, Jarmark Jagielloński w Lublinie (był największy w Polsce).







Ale jak tu odnaleźć świąteczną atmosferę, kiedy brakuje najważniejszego elementu? Niestety w tym roku białego, skrzącego się puchu i pięknych wyjątkowych gwiazdeczek lecących z nieba było jak na lekarstwo. Zamiast tego siąpił deszcz. Było bardzo zimno a gwałtowny wiatr smagał po twarzy. Nie pozostawało nic innego jak wpatrywać się w kolorowe rękodzieło, którego ilość nie była porywająca, ale kilka pomysłów zapamiętałam, by wykorzystać na następny rok.
















Kiedy zimno i wiatr wygrywały ze zmarzniętymi ludźmi, ci mogli skosztować żurku lub bigosiku z kociołka lub ogrzać się przy małych ogniskach. Mogli też zakąsić to kiełbasami i wędlinami, których producenci też mieli swe stanowiska.










Na jarmarku nie mogło zabraknąć św. Mikołaja. W Kazimierzu był on przedstawiony jako biskup z pastorałem (którym w istocie był). Oczywiście ku ogromnej uciesze najmłodszych, dzwonił dzwonkiem i miał dla nich łakocie. No i jak przystało na świętego, przybył saniami, które budziły spore zainteresowanie dzieci. Przecież nie od dziś wiadomo, że zawsze nimi podróżuje. Zapewne renifery z czerwononosym Rudolfem na czele miały właśnie sjestę, bo nigdzie ich nie namierzyłam :)










Święta kojarzą się z piernikiem i zapachem, jaki niesie się po kuchniach, kiedy zaczyna się wypieki na te wyjątkowe dni w roku . Zawsze mój zachwyt budzą domki z pierników. Dla mnie ktoś, kto potrafi wyczarować takie cudeńka jest mistrzem, guru od pierników.







Na kazimierskim jarmarku spotkać można było wiele ozdób na choinkę, większość zrobiona własnoręcznie przez dobre elfy, które zapewne już od zeszłego roku pracowały wytrwale na te dni, w których turyści tłumnie przybędą do miasta.










Moją uwagę przykuło stoisko z żelastwem. Jak się okazało, to żelastwo pachniało czekoladą :) Taki pomysł na smaczny upominek dla majsterkowiczów, hydraulików, złotych rączek itp.




Powoli zapadał zmrok. Dopiero wtedy rozbłysły lampki na straganach, dodając uroku świątecznego. Ja niestety właśnie wtedy szykowałam się do powrotu do domu. Trochę byłam rozczarowana tym jarmarkiem. Nie wiem, może spodziewałam się większej ilości stoisk? Może miałam apetyt na targ w stylu amerykańskim lub niemieckim, gdzie oczy pląsają nerwowo od ozdoby do ozdoby? Niezaprzeczalnym faktem jest, że z tego jarmarku bił spokój, jak i z całego miasta. Nie było biegu, krzyku, nerwowego ponaglania. Nikt mnie nie nadepnął, nie popychał, muzyka nie wdzierała się świdrującym "Jingle bells" w moje uszy. Może właśnie to jest recepta na dobry jarmark?









Koniec,

albo nie, bo po Świętach wrócimy do Kazimierza J

20 komentarzy:

  1. Mimo wszystko dałam się wkręcić w jarmarkową atmosferę :) I pomysłów trochę przywiozłam do realizacji w przyszłym roku, tylko czy aby nie zapomnę ich wykorzystać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. My w tym roku wybraliśmy się na nasz wrocławski jarmark. Wstyd się przyznać, ale wybieraliśmy się od kilku lat i jakoś nie mogliśmy dotrzeć. :D
    A sam jarmark, cóż, wielu się nim zachwyca, ale mnie osobiście serca nie skradł. Spodziewałam się stoisk typowo świątecznych, nawiązujących do tradycji, etc. Owszem, były też takie, ale na moje oko w mniejszości. Prym wiodły stoiska rodem ze zwykłego bazaru, gdzie można było kupić kapcie i czapkę. No, ale grzaniec jagodowy był pyszny. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z zasadą im bliżej tym dalej ;) Ja po tym kazimierskim też wiecej się spodziewałam, myślałam, że będzie więcej drobiazgów, bombeczek, aniołków itp. Ale i tak byłam zadowolona, że odwiedziłam miasto po wielu latach.

      Usuń
  3. Najlepsze pluszowe kociaki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako wielbicielka kotełków musiałam wypatrzeć takie rękodzieło ;) Powiem więcej - zamiast aniołków rządziły koty. Dziwna sprawa :)

      Usuń
  4. Moja żona również zajmuje się rękodziełem ale na razie wyjeżdża na takie mniejsze jarmarki i raczej w okolicy :) a i klient na takim małym lokalnym rynku wybredny jest , a to za drogo , a to by akurat w innym kolorze chciał , wiec raczej pooglądać przychodzą ...
    Ten jarmark w Kazimierzu Dolnym wygląda cudownie !!! :) a zakupy na jarmarku się udały ?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, bo już pobuszowałam i na drugim blogu ;) Ja także lubię coś sama zrobić, ale raczej hobbystycznie, nie na sprzedaż, zresztą zawsze mam problem z wyceną mojej pracy. Czasu i serca włożonego nie umiem przeliczyć na pieniądze. Już tak mam :) Zakupów nie zrobiłam żadnych na tym jarmarku, bo byłam nieco zawiedziona produktami, ale pomysłów troszkę zaczerpnę na przyszły rok i pewnie je zmodyfikuję na swoją modłę ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. To chyba tak z wiekiem przychodzi. Zapamiętujemy te najpiękniejsze momenty z dzieciństwa czy młodości, nastawiamy się, że będzie pięknie, kolorowo, nastrojowo, a później rzeczywistość bywa różna. Dawniej takie jarmarki wyróżniały się spośród szarzyzny dnia codziennego. Dzisiaj bywa, że przegrywają z przepychem witryn sklepów i marketów. No i brakuje jeszcze tego białego tła wokół. Sam już nie wiem, czy to zima, czy jesień.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Szukałam świątecznej atmosfery i coś tam się udało jej uszczknąć ;) Ale to nie to samo, co przy śniegu, mrozie i typowym świątecznym nastroju. Tego ostatniego jakoś od kilku lat nie mogę z siebie wykrzesać...Ale nie poddaję się, na ostatniej prostej daję się porwać w wir przygotowań do tych wyjątkowych dni w roku i odkrywam w sobie na nowo dziecko ;) Uściski!

      Usuń
  6. Bardzo lubię takie klimaty.
    Kazimierz jest piękny :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię, mimo tej zwyczajowej nerwówki :)I choć co roku powtarzam sobie, że w tym roku już nic nie kupię, nic nie zrobię, to i tak zawsze coś nowego się pojawia. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Ech, brakuje bieli, śniegu... Które to już Święta takie? Tak sobie ostatnio jechałam przez nasz Żywiec, patrzyłam na podświetlonego anioła na rondzie, na te różne świąteczne ozdoby i tak sobie myślałam, że jakie by to nie były ozdoby to i tak czegoś brakuje. Zimowej aury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zaczniemy pisać listy do św, Mikołaja, że wszyscy prosimy o odrobinę śniegu ;)Bo każdemu tego brakuje, żeby poczuć magię Świąt. Uściski jeszcze przedświąteczne :0)

      Usuń
  8. Dusiu
    Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i wielu wspaniałych podróży
    Tomek z Rodziną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Wam także życzę kilku chwil wytchnienia, przepełnionych miłością i radością, a pod choinką może jakieś przydatnych w Karpackim Lesie rzeczy ;)Wesołych Świąt!

      Usuń
  9. Cudna relacja z cudnego miejsca, znam od lat...:)

    OdpowiedzUsuń