Moje kąty na planecie Ziemia:

czwartek, 28 stycznia 2016

Tatry - Dolina Pięciu Stawów Polskich - Przełęcz Krzyżne - Dolina Pańszczycy cz. II

Tam, gdzie krzyżują się
górskie grzbiety
cz. II


Wędrówka Doliną Roztoki a potem ostro pod górę ku Przełęczy Krzyżne nie była specjalnie trudna, obfitowała w widoki, kazała przystawać co chwila i zachwycać się tym, co natura nam daje.
Po dotarciu do celu, zaległam w trawie by chwilę pobyć sam na sam z górami. Dookoła mnie na równi w paśmie Wołoszynów nie było nikogo. Nikt mi nie zakłócał spokoju. Pode mną kolejni zdobywcy cieszyli się z wejścia na przełęcz. A ja siedziałam i kontemplowałam zarówno widoki jak i ciszę.
Biegłam wzrokiem po Granatach odgrażając się w myślach, że jeszcze je dopadnę. Przyciągały jak magnes. Kiedyś zgram swoje plany z pogodą ;)


Granaty widziane z równi na Wołoszynie


Poprzednią część tej wędrówki skończyłam na tym, że poszłam na mały rekonesans okolicy. A oto co tu zastałam. Z początku, z daleka myślałam, że to ktoś ułożył krąg z kamieni, by chronił przed wiatrem. Jednakże murek ten to dawne pozostałości po chatce. Tak, tak, dobrze czytacie.
Wspomniałam o tym, że pierwszego wejścia na Krzyżne dokonano w 1838r. A już od 1865r. masowo turyści zaczęli odwiedzać to miejsce. Było to dogodne przejście między dolinami, Roztoki i Pańszczycy.
Towarzystwo Tatrzańskie najpierw w Dolinie Waksmundzkiej, a potem właśnie tu na równi, na wysokości 2135 m n.p.m., wybudowało kamienną chatkę coś koło 1880 r. Chatka nazwana imieniem Maksymiliana Nowickiego, zoologa, badacza flory i fauny tatrzańskiej, służyła turystom podczas modnych wycieczek połączonych z oglądaniem wschodów słońca i podziwianiem panoramy z Krzyżnego oraz Wołoszyna.


Granaty z lewej, pozostałości dawnej chatki z prawej


Do dziś zachowały się jedynie fragmenty chatki, przy których stałam. Szkoda, że chatki już nie ma, nie wróci też radosna atmosfera wyjazdów na wschody słońca, przeżywane na przełęczy czy na zamkniętym obecnie paśmie Wołoszynów.


Kiedyś stała tu chatka...




Niedostępne pasmo Wołoszynów



Tatry Wysokie za granią Wołoszynów



Wołoszyny



Ramię Koszystej



Ściany Granatów, za nimi w środku Kasprowy Wierch, dalej Czerwone Wierchy i z prawej Giewont



Liptowskie Mury, za nimi Mur Hrubego i wystający zza nich Krywań


Dookoła otaczała mnie fantastyczna panorama. Mogłabym tak długo stać i się cieszyć widokami, ale z tyłu głowy tliła się myśl, że przecież dochodzi już 15.00 i czas najwyższy opuścić grań. Zeszłam więc, znów na przełęcz. Wiało. Ale jeszcze patrzyłam w kierunku tych najwyższych szczytów. Myśli moje tam podążały. Wracały wspomnienia z gór zdobytych.



Przełęcz Krzyżne - widok w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich




Skrzyżowałam kijki na Krzyżnem, w tle, za mną Kopa nad Krzyżnem



Na przełęczy. Z prawej strony w tle, grań Koziego Wierchu



Panorama z Krzyżnego: Na ostatnim planie: od lewej - Kołowy Szczyt (2418 m n.p.m.), czubeczek Łomnicy (2632 m n.p.m.), największy dwuwierzchołkowy Lodowy Szczyt (2628 m n.p.m.), za nim Mały Lodowy (2461 m n.p.m.) oraz Jaworowe Szczyty (2417 i 2385 m n.p.m.) i dalej Gerlach (2665 m n.p.m.) Tuż przed Gerlachem na planie: Rysy, Żabie Turnie i Mięguszowieckie szczyty. Na pierwszym planie z prawej - stoki Opalonego Wierchu



Panorama z Krzyżnego: Od Gerlacha, poprzez Rysy, Żabie Turnie i Mięgusze do Koprowego Szczytu i całkowicie z prawej do Hrubego Wierchu. Na pierwszym planie Opalony Wierch, Przełęcz Marchwiczna, grań Miedzianego. W dole Dolina Piątki



Panorama z Krzyżnego: Najdalej Mięguszowieckie Szczyty, Mur Hrubego, potem Przełęcz Marchwiczna, Miedziane, Szpiglasowa Przełęcz, Szpiglasowy Wierch i Liptowskie Mury. Najniżej Przedni i Wielki Staw Polski z widoczną Wielką Siklawą



Kopa nad Krzyżnem. Z lewej strony Kozi Wierch



Dolina Pięciu Stawów Polskich widziana z Przełęczy Krzyżne



Przedni Staw Polski ze schroniskiem nad jego wodami oraz Wielki Staw Polski, z którego wypływa wodospad Wielka Siklawa



I jeszcze jedno spojrzenie na Liptowskie Mury, Mur Hrubego oraz wystający czubek narodowej góry Słowaków - Krywania



Wzrok biegł co chwila w kierunku Rysów (w środku)



Zielony szlak w Dolinie Roztoki i Wielka Siklawa obok niego


Wreszcie skierowałam swój wzrok ku Dolinie Pańszczycy. Wydaje się zimna i nieprzystępna. Cała w białym piargu, który przywodzi na myśl środowisko nieprzychylne jakiemukolwiek życiu. A potem dopiero przeważa zieleń, dająca kojący obraz. Dolina ma 5,8 m² oraz 6,5 km długości. Nazwa jej pochodzi od nazwiska właścicieli, góralskiego rodu Pańszczyków. Dawniej wypasano na niej owce, dziś co najwyżej wypasają się na niej turyści J.


Górna część Doliny Pańszczycy



Dolina Pańszczycy widziana z Przełęczy Krzyżne



Na środkowym planie wyłania się wielka Żółta Turnia, z lewej strony Wierch pod Fajki, a z prawej na horyzoncie Mała i Wielka Kopa Królowej


Kręta dróżka ułożona z kamieni wyprowadziła mnie w środek doliny, wzdłuż grani Koszystej z prawej strony. Z lewej wyrastała ściana Granatów, Zadnia, Skrajna Pańszczycka Czuba, Pańszczycka Przełęcz, także dobrze stąd widoczny, charakterystyczny Wierch pod Fajki i wreszcie majestatyczna Żółta Turnia.


Kawałek Wierchu pod Fajki a za nim Kasprowy Wierch, potem Czerwone Wierchy i z prawej masyw Giewontu



Dolina Pańszczycy w górnym odcinku jest wypełniona piargiem



Ściany Granatów


Za sobą zostawiałam Buczynowe Turnie, turnię Ptak, Krzyżne i część Granatów. Przede mną na horyzoncie majaczyły zarysy Wielkiej Królowej Kopy, Nosala oraz Małego i Wielkiego Kopieńca.


Tuż pod Przełęczą Krzyżne



Turnia Ptak i Orla Perć



Zagłębiam się w Dolinę Pańszczycy



Żółty szlak w górnym odcinku Doliny Pańszczycy



Okno na świat :) Spojrzenie w kierunku Doliny Suchej Wody


Powoli krok za krokiem schodziłam z wysokości. W dolinie zaległa cisza. Nikogo po drodze. Tylko ja i góry. Aż dziwne, że szlak nie taki trudny, sam środek sezonu a ja mogę na koniec mojego pobytu obcować z przyrodą sam na sam.
No wspaniale, jednak sama nie byłam. Po drodze napotkałam wylegującą się kozicę. Leżała na stoku Wielkiej Kopki. Chyba też raczyła się ciszą.


Koziczka na Wielkiej Kopce



Piętro kosodrzewiny w dolinie


Mniej więcej w połowie drogi doszłam do Czerwonego Stawu. Takie małe urozmaicenie dna doliny. Jest to małe jeziorko tatrzańskie położone na wysokości 1654 m n.p.m. Ma 108 m długości, 46 m szerokości i 0,9 m głębokości. Przy suszach jeziorko albo zanika całkowicie albo dzieli się na dwa mniejsze. Nazwa stawu wzięła się od występującej w nim sinicy, która kamienie wokół stawu oraz na jego dnie, zabarwia na czerwony kolor właśnie.  Przy nim też spotkałam odpoczywające małżeństwo. Pan siedział i delektował się widokami, a pani biegała z aparatem i fotografowała motyle. Tak też można odpoczywać. Przystanęłam i ja, na chwilę złapałam oddech, uspokoiłam nogi.


Czerwony Staw w Dolinie Pańszczycy



Tego roku widać jak bardzo susza dotknęła nawet górskie tereny



Czerwony Staw z powodu suszy wydzielił się na dwa mniejsze stawki



Moje ukochane niezapominajki na brzegu Czerwonego Stawu


Jeszcze rzuciłam ostatnie spojrzenie na górne piętro doliny i wypiłam kropelkę wody. Zadowolona ruszyłam znów przed siebie.


I jeszcze raz górna część Doliny Pańszczycy - z lewej grzbiet Koszystej, Przełączka pod Ptakiem, Turnia Ptak i Granaty



Grzbiet Koszystej i jej najwyższy punkt Wielka Koszysta 2192 m n.p.m. W dole piętro kosodrzewiny w Dolinie Pańszczycy i widoczny szlakowskaz przy Wolarczyskach


Niedługo potem doszłam do rozstaju dróg na tzw. Wolarczyskach. Tu znajduje się czarny szlak, będący łącznikiem między zielonym szlakiem biegnącym doliną Pańszczycy z Waksmundzkiej Równi a żółtym szlakiem idącym z Krzyżnego. Ja jednak pozostałam tego dnia wierna żółtemu szlakowi.


Ścieżka żółtego szlaku


Teraz już szłam pomiędzy kosodrzewiną, nieraz wyższą ode mnie. Przedzierałam się wąską dróżką, obchodząc Żółtą Turnię, która zwykle jako pierwsza wyłania się, kiedy wychodzi się na Halę Gąsienicową. W dole szumiały drzewa w Dolinie Suchej Wody. Przed sobą, na otwartej przestrzeni, kiedy zaświeciło słońce, zobaczyłam lśniący wyciąg prowadzący na Kasprowy Wierch. W oddali zauważyłam mały zielony daszek, należący do schroniska Murowaniec. Ale do niego było jeszcze daleko.


Kasprowy Wierch i Dolina Gąsienicowa



Kasprowy Wierch i Giewont 



Zielony dach schroniska Murowaniec w Dolinie Gąsienicowej



Do Murowańca jeszcze daleko


Po drodze minęłam Żółty Potok, który daje przyjemny chłodek dla zmęczonych słońcem ust. I szumi spadając po śliskich kamieniach.


Żółty Potok



Pańszczycka Skałka



Żółta Turnia (2087 m n.p.m.) z drugiej strony :)



Kościelce i Przełęcz Karb, w tle Świnica


Piętro kosodrzewiny ustąpiło sferze lasu. Doszłam do tej najbardziej tajemniczej części Doliny Pańszczycy. Choć nie była już ona taka tajemnicza, bo kilka dni wcześniej przeszłam ją zielonym szlakiem z Wierchu Porońca i Gęsiej Szyi. Opis tego, jak marudziłam sobie na szlaku możecie przeczytać TUTAJ.


Piętro lasu w dolnej części Doliny Pańszczycy



I znów śpieszą na ratunek...


Dlatego skupiłam się już tylko na myśli, by dotrzeć do złączenia szlaków, przejść mostek i dojść do Murowańca.


Szlakowskaz na Krzyżne na rozwidleniu szlaków żółtego z zielonym



Szlakowskaz na Krzyżne spod Murowańca


W schronisku chwilę odpoczęłam i przed 18.00 rozpoczęłam wędrówkę do Kuźnic przez Dolinę Jaworzynki. Czyli wciąż tego dnia trzymałam się żółtego szlaku. Dolinę Jaworzynki opisywałam już w kilku relacjach z tatrzańskich wpisów, więc celowo ją pominę teraz. Tyle razy ją przemierzałam, więc znałam już każdy zakręt, każdą prostą i każdy świerczek niemalże.
W centrum Zakopanego zjadłam obiadokolację i wróciłam na swoją kwaterę. Musiałam się jeszcze spakować, co zawsze przychodzi mi z trudem. Żal wyjeżdżać, kiedy jest tak dobrze człowiekowi. Ale urlop dobiegał końca i trzeba było wrócić do pracy i nowych obowiązków. W głowie zostały piękne wspomnienia, którymi z Wami się dzielę. Jak zawsze…


Hej!

12 komentarzy:

  1. Piękna wyprawa,miło ją wspominamy my szliśmy w odwrotnym kierunku.Widoki z Przełęczy uważamy za najpiękniejsze w caluśkich Tatrach.Serdecznie Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Którędy by się nie szło, to zawsze widoki są super ;) A z tym określeniem, który widok najpiękniejszy, to ja zawsze mam problem, bo dla mnie każdy jest wspaniały. I tak naprawdę nie umiem powiedzieć, który znajduje się na miejscu pierwszym. Uściski :)

      Usuń
  2. Najchętniej to ja bym wcale stamtąd nie wychodził.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie musimy się wybrać na wędrówkę tą trasą :) piękne widoki i piękna przyroda :) wstyd się przyznać ale jeszcze w Tatrach nie bylismy , nie licząc Gubałówki ... Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żaden wstyd, kiedyś nadrobicie. A szlak jest stosunkowo łatwy, tyle, że długi. No i macie ściągawkę na przypomnienie, jakby co, jak już postanowicie się wybrać ;) Uściski!

      Usuń
  4. Ładne te widoczki z Krzyżnego. Ja jeszcze nie miałem okazji tam stanąć, ale może w tym roku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dopiero w tym roku stanęłam pierwszy raz na przełęczy. A po górach chodzę już od 20 lat :) Oby tylko dobra pogoda Ci się trafiła. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  5. Piękne wspomnienia, tak jak i Twoje zdjęcia. Cały urok blogowania to właśnie ta różnorodność miejsc, do których zabierają nas autorzy. Raz oglądamy widoki z nad Morza Śródziemnego, by za chwilę być pośród pięknych tatrzańskich szczytów. Tego nie zapewnia najlepszy kanał telewizyjny. Tylko czasu jakby mniej, by te wszystkie posty móc przeczytać.
    Pięknie dziękuję za te chwile przyjemności. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Możemy podróżować dzięki blogerom za darmo i bez wysiłku. A przy okazji zdobywać wiedzę i poszerzać swoje horyzonty. Tylko ta doba... zawsze ma tylko 24h :) Żeby tak móc ją rozszerzyć to i wszystkie posty by się przeczytało :) :) Uściski serdeczne!

      Usuń
  6. i znowu ożyly wspomnienia,,,,,,,,,,,, sliczne fotki
    pozdr,...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że wspomnienia są miłe :) Pozdrawiam.

      Usuń