Moje kąty na planecie Ziemia:

niedziela, 27 lipca 2014

Puszcza Kampinoska


POCZUĆ SIĘ JAK PARTYZANT,

CZYLI O SPACERZE

PRZEZ KAMPINOSKI PARK NARODOWY

 

Na początku lipca skręcało mnie już za wyjściem na szlak. A tu, jak na złość, pierwsze szlaki dopiero pod koniec miesiąca… Co robić? Ależ tak! Przecież Warszawa leży w otulinie Kampinosu. A tam szlaków cała masa! No to postanowione. Telefon do przyjaciółki Madzi, która mężowi i synowi zarządza Dzień Męski, a sama spędza Babski Dzień w moim towarzystwie.
 
Mapa Kampinoskiego Parku Narodowego


Mąż Madzi, Adam podwozi nas samochodem do miejscowości Truskaw, skąd ruszymy na szlak.
Truskaw to wieś, której nazwa wywodzi się od słowa „trusk” a oznacza „owoc runa leśnego”. To najstarsza wieś w Puszczy Kampinoskiej, która w czasie Powstania Styczniowego 1863r była bazą powstańców, a w czasie II wojny światowej stanowiła często zaopatrzenie dla partyzantów AK, ukrywających się po lasach.

 
Tablica z opisem miejscowości Truskaw
 
 
 
Początek parku

 

Żar się leje z nieba, ale humory są i to najważniejsze. Zaczynamy więc swoją wędrówkę szlakiem czarnym do Karczmiska.

 
 Szlak w Kampinosie, jeden z wielu


 
Tablice informacyjne na szlaku



Przebieg szlaku "Do Karczmiska"
 
 
Szlak poprowadzony jest przez las i łąki, widać spore zróżnicowanie terenu. W miejscach bardziej bagnistych poprowadzone są kładki, po których można suchą stopą przejść. Po drodze mijamy tablice informacyjne ścieżki dydaktycznej. Z nich dowiadujemy się o motylach, które przecinają nam drogę, choć tego dnia znacznie bardziej zderzamy się z muchami. Z kolejnych tablic płynie informacja o mijanych właśnie roślinach jak dęby czy jałowce.

 
 Szlak czarny


 
Lato w pełni :)



Łąka na szlaku



Kładka przez podmokłą łąkę



Mostek nad bagnem




Drewniany pomost nad bagiennym terenem




Na jednej z kładek
 

Po drodze dochodzimy do punktu ochrony ścisłej Cyganka. To miejsce, gdzie przyroda sama postanawia komu dać się narodzić, a kto ma pożegnać się z tym terenem. Człowiek nie ma prawa tu ingerować. Może jedynie przejść dalej szlakiem, co też obydwie z Magdą skwapliwie robimy.
 

Cyganka - obszar ochrony ścisłej


 
Tablica informacyjna na ścieżce dydaktycznej

Ścieżka wiodąca nas przez las, skłania do refleksji o życiu partyzantów. Madzia opowiada mi jakie partyzanckie życie wiodła w czasach wyjazdów harcerskich. Nigdy nie byłam harcerką, dlatego z ciekawością słucham o czasach minionych. Harcerze podobnie jak walczący młodzi ludzie za kompana mięli szumiący las bez wygód i obecnych technologii.

 
 Leśny dukt
 




Czas na pogawędce mija szybko i nawet nie zauważamy, że właśnie dochodzimy do punktu nazwanego Karczmisko. To rozwidlenie szlaków. Tu spotykają się szlaki z różnych stron puszczy. Tędy również wiedzie szlak rowerowy, jeden z wielu w Kampinosie.
 
 
 Karczmisko
 
 
Nazwa Karczmisko wzięła się od nieistniejącej dziś karczmy, których pełno było w puszczy w XIXw. Zwykle usadowione były przy przecięciu szlaków, dając wytchnienie w podróży, pojąc spragnionych czy posilając głodnych. Przydałaby się taka karczma i dziś, oj przydała. Skwar wielki…

 

Leśne konwalie

 
 
Droga za Karczmiskiem

 


Leśny dukt prowadzi nas do pozostałości … no właśnie nie wiemy czego. Pierwszy rzut oka i myślimy schron…  Ale ten byłby z cegły, która jest krucha. Odpada. Kręcąc się wokół partyzanckiego życia myślimy bunkier, jak nic. Ale ten byłby raczej  z żelbetonu. Odpada. Czego więc, są to pozostałości? Jaką zagadkę kryje w sobie Puszcza Kampinoska? Może to jakiś magazyn, pomieszczenie techniczne?  Po powrocie do domu szperam w Internecie. Znajduję pewien opis, który przypada mi do gustu. Ruiny te to pozostałość po dawnej karczmie właśnie, która nazywała się „Ostatni grosz”. Nazwa karczmy była adekwatna do sytuacji jakie miały tam miejsce. Za ostatni grosz ludzie kupowali gorzałkę, a często gęsto dostawali napitek na krechę. Właściciel karczmy, choć chętnie udzielał takiego kredytu, pamiętał o swoich dłużnikach. Tym co nie spłacali swych długów wbijał ćwieki w stopy. Prawda, że miła opowieść? Przekonuje mnie o tyle, że oto właśnie znajdujemy się u stóp Ćwiekowej Góry.

 
Pozostałości po karczmie...


 
Nasi tu byli... jak zawsze...



Ćwiekowa Góra



Na Ćwiekowej Górze


Pokonujemy wzniesienie, lekko sapiąc. Nagle słyszymy pomruki zbliżającej się burzy. O nie! Miało być ładnie… Mimo wszystko niezrażone idziemy dalej szlakiem.

 
 Zejście z Ćwiekowej Góry

 
Zejście z Ćwiekowej Góry



Zejście z Ćwiekowej Góry
 
 
 Dochodzimy do utwardzonej drogi, która wiele mogłaby powiedzieć, gdyby mówić umiała. Kierujemy się do serca Puszczy Kampinoskiej, jakim jest miejsce pamięci – cmentarz w Palmirach. To właśnie tą drogą zostali przywożeni ludzie na egzekucje w czasie II wojny światowej. Można by powiedzieć, że była to ich droga śmierci.

 
 Brukowana droga w środku puszczy


 
Kierunkowskaz do miejsca pamięci
 

Z prawej strony mijamy bagna, które rozlewają się szeroko, a drzewa z nich wystające są martwe, niczym pomniki strzelają swymi kikutami w niebo. Mimowolnie skojarzam je z duszami, które tu wydały swe ostatnie tchnienie.

 
Bagna w puszczy
 
 
 

 Bagna w puszczy


 
 Martwe drzewa w środku bagna



Tablica informacyjna z zaznaczonym na niej królestwem zwierząt, które można spotkać w Kampinosie























Rozstaj dróg przy Cmentarzu w Palmirach


Obie  z Madzią idziemy schronić się w muzeum i skorzystać z klimatyzowanego pomieszczenia.

 
Wejście do mauzoleum


Cmentarz – Mauzoleum Palmiry to miejsce pamięci, gdzie swą ziemską wędrówkę zakończyło ponad 2 tys. osób, zamordowanych przez Hitlerowców w czasie II wojny światowej. To tu Niemcy przywozili więźniów na masowe egzekucje, zasłaniając ludziom uprzednio oczy. Zbrodnia niemożliwa do wytłumaczenia, a jednak prawdziwa.

 
 Fragment konara, na którym wieszano powstanców styczniowych


 
Wnętrze muzeum



Wnętrze muzeum



W Palmirach życie swe stracił olimpijczyk Janusz Kusociński. Wspomniałam o nim TUTAJ
 

Na szczególną uwagę zasługują tu miejscowi, którzy z narażeniem własnego życia, podpatrywali miejsca egzekucji i masowych grobów, a po wojnie przekazywali Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi miejsca pochówków. Z ich pomocą udało się ustalić tożsamość wielu osób. Dzięki tym bezimiennym ludziom zebrano przedmioty odkopane w procesach ekshumacyjnych: dowody, kenkarty, medaliki, portfele i inne przedmioty osobistego użytku, stanowiące często jedyne dowody potwierdzające tożsamość człowieka.


Osobiste przedmioty pomordowanych w Palmirach


 
Listy pisane z więzienia a także informacja z PCK dla rodziny o zamordowaniu jej bliskiego członka



Przedmioty uzyskane w drodze ekshumacji ciał
 
 

Te wszystkie rzeczy zebrano w muzeum, które zostało otworzone w 2011r w miejscu dawnej placówki funkcjonującej tu od 1973r. Dziś to wielka betonowa kostka z wielkimi połaciami szkła i w obudowie z dziurami imitującymi dziury po pociskach.

 
 Bryła mauzoleum
 

W sale muzeum wkomponowano rosnące brzozy, które są jak symbol dusz ulatujących do jasnego nieba. Tragizm miejsca potęgują wyczytywane przez narratora nazwiska pomordowanych w Palmirach.

 
Brzoza


Wychodzimy z Madzią z muzeum w ciszy. Na zewnątrz porządnie leje. A jednak… Siadamy więc pod daszkiem i posilamy się kanapkami. Przed nami rozciąga się główna oś cmentarza, biegnąca od ołtarza polowego do trzech krzyży górujących nad cmentarzem. Krzyże te symbolizują rozpostarte ramiona człowieka w chwili egzekucji.

 
 Główna oś cmentarza


 
Trzy krzyże
 

Po chwili przestaje padać, więc idziemy na krótki spacer po cmentarzu, na którym oprócz znanych osobistości, spoczywają też nieznani… Obok katolików spoczywają też Żydzi, o czym świadczą macewy między krzyżami.

 
 Na Palmirskim Cmentarzu



 
Las krzyży



Grób Janusza Kusocińskiego



Grób marszałka Sejmu, Macieja Rataja



Groby bezimiennych walczących



Wszyscy razem...



Żydzi rozstrzelani w Palmirach



Tablica poświęcona dwóm najbardziej znanym osobom, które życie swe straciły na palmirskiej polanie śmierci
 
 
Wychodzimy przez bramę. Po jednej stronie napis głosi, że jest to cmentarz wojskowy, choć ludzie na nim pochowani to sportowcy, politycy, pracownicy umysłowi i inni. Jedyną ich winą było to, że walczyli o wolną Polskę, o kraj, gdzie chcieli żyć, pracować i oddychać… Pamiętajmy o tych ludziach, nie wszystkim się udało dożyć naszych czasów.

 
 Tablica przy bramie
 

Po drugiej stronie bramy znajduje się również pamiątkowa tablica z pięknym tekstem, wyrytym na ścianie przez nieznanego więźnia z celi nr 6 w warszawskiej siedzibie Gestapo w Al. Szucha:

„ Łatwo jest mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej umrzeć, a najtrudniej cierpieć”. Słowa aktualne do dziś…

 
Piękne słowa, jakże aktualne


Niepewna pogoda a także moje coraz gorsze samopoczucie (czasem żałuję, że jestem kobietą), zmuszają nas do zakończenia wędrówki w połowie przewidywanej trasy. Z pomocą przychodzi znów mąż Madzi. Przyjeżdża po nas pod cmentarz i zabiera w kierunku Warszawy. I w tym miejscu chciałam jeszcze raz podziękować Adasiowi za pomoc oraz Madzi za towarzystwo i miłe „leśne” pogawędki. Cieszę się, że Was mam J.

Tak kończy się szalony pomysł wyjścia na szlak. Madzia przypomniała mi moje własne słowa: nie ma co żałować, że się nie udało przejść całej trasy, będzie powód, by powrócić. No święta racja, Madziu!

Zatem do zobaczenia na innych szlakach J

  

KONIEC

8 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za podziękowania :) Wędrować z Tobą to czysta przyjemność :) A co do relacji to napisałaś ją tak ładnie, że aż trudno mi w niej rozpoznać nasz taki zwyczajny spacer (niby wszystko się zgadza - i fakty i tematy rozmów i otoczenie, ale jak się o tym czyta to jakby to jakiś magiczny świat był).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu Kochana, nasz spacer nie był zwyczajny :) Był cudowny, bo byłaś tam ze mną. Dzięki raz jeszcze! Uściski :)

      Usuń
  2. "Niepewna pogoda a także moje coraz gorsze samopoczucie (czasem żałuję, że jestem kobietą)"...Czasami mam całkiem podobnie ;) Bardzo ciekawe tereny, zarówno przyrodniczo jak i historycznie. Zawsze chciałam odwiedzić Puszczę Kampinoską, szkoda, że trochę daleko, no, ale nie można mieć wszystkiego pod ręką. Pozdrawiam ciepło! I czekam na beskidzkie relacje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, no właśnie, czasem nam ta kobiecość przeszkadza ;) Zapraszam do Kampinosu, tu jest mnóstwo szlaków. A skoro ja pojechałam w Twoje rejony, to i Ty kiedyś dasz radę przyjechać w moje :) Do czego namawiam. Beskidzkie relacje będą, choć nie wiem kiedy znajdę na nie czas. Długo nie byłam, ale coś tam się skrobnie ;) Tymczasem ściskam Cię mocno z upalnej stolicy :)

      Usuń
  3. Puszcza Kampinoska, zielone płuca Warszawy to miejsce o ciekawej historii, zawierające bardzo wartościowe rezerwaty. Przypomniałem sobie że Puszcza słynęła niegdyś z jedynych w swoim rodzaju sosen, zwanych masztowymi, ze względu na niemal perfekcyjną równość pni na całej długości. Kupcy w Gdańsku płacili ponoć za nie słone pieniądze. Sam osobiście nigdy nie byłem w puszczy, ale dawniej snułem plany by tam dotrzeć, jak również i do Białowieży. Mam nadzieję że wybierzesz się jeszcze na kolejne szlaki w tym pięknym miejscu
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, co napisałeś. Nigdy o tym nie słyszałam, ale dobrze, że Gdańsk nie wykosił nam całego drzewostanu :) W Kampinosie szlaków sporo, ten był malutki. Ale mam plan, by przejść się jeszcze szlakiem, który wiedzie do miejscowości na obrzeżach puszczy, gdzie mieszka moja siostra, więc zamiast jechać do niej na herbatkę autobusem, pójdę piechotą. Przyjedź kiedyś w moje rejony, jest tu co robić ;) Serdeczności :)

      Usuń
  4. Dzień dobry,Pani Dusiu zdjęcia są wspaniałe.Znam wszystkie te miejsca na tych fotografiach.Oglądając tę stronę odzyskuję wiarę w drugiego człowieka. Z poważaniem Jastrząb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) I zapraszam do innych wpisów. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń