POCZUĆ SIĘ JAK PARTYZANT,
CZYLI O SPACERZE
PRZEZ KAMPINOSKI PARK NARODOWY
Na początku lipca skręcało mnie już za wyjściem na szlak. A
tu, jak na złość, pierwsze szlaki dopiero pod koniec miesiąca… Co robić? Ależ
tak! Przecież Warszawa leży w otulinie Kampinosu. A tam szlaków cała masa! No
to postanowione. Telefon do przyjaciółki Madzi, która mężowi i synowi zarządza Dzień
Męski, a sama spędza Babski Dzień w moim towarzystwie.
Mapa Kampinoskiego Parku Narodowego
Mąż Madzi,
Adam podwozi nas samochodem do miejscowości Truskaw, skąd ruszymy na szlak.
Truskaw to
wieś, której nazwa wywodzi się od słowa „trusk” a oznacza „owoc runa leśnego”.
To najstarsza wieś w Puszczy Kampinoskiej, która w czasie Powstania
Styczniowego 1863r była bazą powstańców, a w czasie II wojny światowej
stanowiła często zaopatrzenie dla partyzantów AK, ukrywających się po lasach.
Żar się leje
z nieba, ale humory są i to najważniejsze. Zaczynamy więc swoją wędrówkę
szlakiem czarnym do Karczmiska.
Tablice informacyjne na szlakuPrzebieg szlaku "Do Karczmiska"
Szlak poprowadzony jest przez las i łąki, widać
spore zróżnicowanie terenu. W miejscach bardziej bagnistych poprowadzone są
kładki, po których można suchą stopą przejść. Po drodze mijamy tablice
informacyjne ścieżki dydaktycznej. Z nich dowiadujemy się o motylach, które
przecinają nam drogę, choć tego dnia znacznie bardziej zderzamy się z muchami.
Z kolejnych tablic płynie informacja o mijanych właśnie roślinach jak dęby czy
jałowce.
Lato w pełni :)Łąka na szlaku
Kładka przez podmokłą łąkę
Mostek nad bagnem
Drewniany pomost nad bagiennym terenem
Na jednej z kładek
Po drodze
dochodzimy do punktu ochrony ścisłej Cyganka. To miejsce, gdzie przyroda sama postanawia
komu dać się narodzić, a kto ma pożegnać się z tym terenem. Człowiek nie ma
prawa tu ingerować. Może jedynie przejść dalej szlakiem, co też obydwie z Magdą
skwapliwie robimy.
Cyganka - obszar ochrony ścisłej
Tablica informacyjna na ścieżce dydaktycznej
Ścieżka wiodąca nas przez las, skłania do refleksji o życiu partyzantów. Madzia opowiada mi jakie partyzanckie życie wiodła w czasach wyjazdów harcerskich. Nigdy nie byłam harcerką, dlatego z ciekawością słucham o czasach minionych. Harcerze podobnie jak walczący młodzi ludzie za kompana mięli szumiący las bez wygód i obecnych technologii.
Leśny dukt
Czas na
pogawędce mija szybko i nawet nie zauważamy, że właśnie dochodzimy do punktu
nazwanego Karczmisko. To rozwidlenie szlaków. Tu spotykają się szlaki z różnych
stron puszczy. Tędy również wiedzie szlak rowerowy, jeden z wielu w Kampinosie.
Nazwa Karczmisko wzięła się od nieistniejącej dziś karczmy, których pełno było
w puszczy w XIXw. Zwykle usadowione były przy przecięciu szlaków, dając
wytchnienie w podróży, pojąc spragnionych czy posilając głodnych. Przydałaby
się taka karczma i dziś, oj przydała. Skwar wielki…
Leśny dukt
prowadzi nas do pozostałości … no właśnie nie wiemy czego. Pierwszy rzut oka i myślimy
schron… Ale ten byłby z cegły, która
jest krucha. Odpada. Kręcąc się wokół partyzanckiego życia myślimy bunkier, jak
nic. Ale ten byłby raczej z żelbetonu.
Odpada. Czego więc, są to pozostałości? Jaką zagadkę kryje w sobie Puszcza
Kampinoska? Może to jakiś magazyn, pomieszczenie techniczne? Po powrocie do domu szperam w Internecie.
Znajduję pewien opis, który przypada mi do gustu. Ruiny te to pozostałość po
dawnej karczmie właśnie, która nazywała się „Ostatni grosz”. Nazwa karczmy była
adekwatna do sytuacji jakie miały tam miejsce. Za ostatni grosz ludzie kupowali
gorzałkę, a często gęsto dostawali napitek na krechę. Właściciel karczmy, choć
chętnie udzielał takiego kredytu, pamiętał o swoich dłużnikach. Tym co nie
spłacali swych długów wbijał ćwieki w stopy. Prawda, że miła opowieść? Przekonuje
mnie o tyle, że oto właśnie znajdujemy się u stóp Ćwiekowej Góry.
Pozostałości po karczmie...Nasi tu byli... jak zawsze...
Ćwiekowa Góra
Na Ćwiekowej Górze
Pokonujemy
wzniesienie, lekko sapiąc. Nagle słyszymy pomruki zbliżającej się burzy. O nie!
Miało być ładnie… Mimo wszystko niezrażone idziemy dalej szlakiem.
Zejście z Ćwiekowej GóryZejście z Ćwiekowej Góry
Dochodzimy
do utwardzonej drogi, która wiele mogłaby powiedzieć, gdyby mówić umiała.
Kierujemy się do serca Puszczy Kampinoskiej, jakim jest miejsce pamięci – cmentarz
w Palmirach. To właśnie tą drogą zostali przywożeni ludzie na egzekucje w
czasie II wojny światowej. Można by powiedzieć, że była to ich droga śmierci.
Kierunkowskaz do miejsca pamięci
Z prawej
strony mijamy bagna, które rozlewają się szeroko, a drzewa z nich wystające są
martwe, niczym pomniki strzelają swymi kikutami w niebo. Mimowolnie skojarzam
je z duszami, które tu wydały swe ostatnie tchnienie.
Bagna w puszczy
Bagna w puszczy
Martwe drzewa w środku bagna
Tablica informacyjna z zaznaczonym na niej królestwem zwierząt, które można spotkać w Kampinosie
Tablica informacyjna z zaznaczonym na niej królestwem zwierząt, które można spotkać w Kampinosie
Rozstaj dróg przy Cmentarzu w Palmirach
Obie z Madzią idziemy schronić się w muzeum i
skorzystać z klimatyzowanego pomieszczenia.
Wejście do mauzoleum
Wejście do mauzoleum
Cmentarz –
Mauzoleum Palmiry to miejsce pamięci, gdzie swą ziemską wędrówkę zakończyło
ponad 2 tys. osób, zamordowanych przez Hitlerowców w czasie II wojny światowej.
To tu Niemcy przywozili więźniów na masowe egzekucje, zasłaniając ludziom
uprzednio oczy. Zbrodnia niemożliwa do wytłumaczenia, a jednak prawdziwa.
Wnętrze muzeumWnętrze muzeum
W Palmirach życie swe stracił olimpijczyk Janusz Kusociński. Wspomniałam o nim TUTAJ
Na
szczególną uwagę zasługują tu miejscowi, którzy z narażeniem własnego życia,
podpatrywali miejsca egzekucji i masowych grobów, a po wojnie przekazywali
Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi miejsca pochówków. Z ich pomocą udało się ustalić
tożsamość wielu osób. Dzięki tym bezimiennym ludziom zebrano przedmioty
odkopane w procesach ekshumacyjnych: dowody, kenkarty, medaliki, portfele i
inne przedmioty osobistego użytku, stanowiące często jedyne dowody
potwierdzające tożsamość człowieka.
Listy pisane z więzienia a także informacja z PCK dla rodziny o zamordowaniu jej bliskiego członkaPrzedmioty uzyskane w drodze ekshumacji ciał
Te wszystkie
rzeczy zebrano w muzeum, które zostało otworzone w 2011r w miejscu dawnej
placówki funkcjonującej tu od 1973r. Dziś to wielka betonowa kostka z wielkimi
połaciami szkła i w obudowie z dziurami imitującymi dziury po pociskach.
W sale
muzeum wkomponowano rosnące brzozy, które są jak symbol dusz ulatujących do
jasnego nieba. Tragizm miejsca potęgują wyczytywane przez narratora nazwiska
pomordowanych w Palmirach.
Wychodzimy z
Madzią z muzeum w ciszy. Na zewnątrz porządnie leje. A jednak… Siadamy więc pod
daszkiem i posilamy się kanapkami. Przed nami rozciąga się główna oś cmentarza,
biegnąca od ołtarza polowego do trzech krzyży górujących nad cmentarzem. Krzyże
te symbolizują rozpostarte ramiona człowieka w chwili egzekucji.
Trzy krzyże
Po chwili
przestaje padać, więc idziemy na krótki spacer po cmentarzu, na którym oprócz
znanych osobistości, spoczywają też nieznani… Obok katolików spoczywają też Żydzi,
o czym świadczą macewy między krzyżami.
Las krzyżyGrób Janusza Kusocińskiego
Grób marszałka Sejmu, Macieja Rataja
Groby bezimiennych walczących
Wszyscy razem...
Żydzi rozstrzelani w Palmirach
Tablica poświęcona dwóm najbardziej znanym osobom, które życie swe straciły na palmirskiej polanie śmierci
Wychodzimy
przez bramę. Po jednej stronie napis głosi, że jest to cmentarz wojskowy, choć
ludzie na nim pochowani to sportowcy, politycy, pracownicy umysłowi i inni.
Jedyną ich winą było to, że walczyli o wolną Polskę, o kraj, gdzie chcieli żyć,
pracować i oddychać… Pamiętajmy o tych ludziach, nie wszystkim się udało dożyć
naszych czasów.
Po drugiej
stronie bramy znajduje się również pamiątkowa tablica z pięknym tekstem,
wyrytym na ścianie przez nieznanego więźnia z celi nr 6 w warszawskiej
siedzibie Gestapo w Al. Szucha:
„ Łatwo jest
mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej umrzeć, a
najtrudniej cierpieć”. Słowa aktualne do dziś…
Piękne słowa, jakże aktualne
Piękne słowa, jakże aktualne
Niepewna
pogoda a także moje coraz gorsze samopoczucie (czasem żałuję, że jestem
kobietą), zmuszają nas do zakończenia wędrówki w połowie przewidywanej trasy. Z
pomocą przychodzi znów mąż Madzi. Przyjeżdża po nas pod cmentarz i zabiera w
kierunku Warszawy. I w tym miejscu chciałam jeszcze raz podziękować Adasiowi za
pomoc oraz Madzi za towarzystwo i miłe „leśne” pogawędki. Cieszę się, że Was
mam J.
Tak kończy
się szalony pomysł wyjścia na szlak. Madzia przypomniała mi moje własne słowa:
nie ma co żałować, że się nie udało przejść całej trasy, będzie powód, by
powrócić. No święta racja, Madziu!
Zatem do
zobaczenia na innych szlakach J
KONIEC
Bardzo dziękuję za podziękowania :) Wędrować z Tobą to czysta przyjemność :) A co do relacji to napisałaś ją tak ładnie, że aż trudno mi w niej rozpoznać nasz taki zwyczajny spacer (niby wszystko się zgadza - i fakty i tematy rozmów i otoczenie, ale jak się o tym czyta to jakby to jakiś magiczny świat był).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Madziu Kochana, nasz spacer nie był zwyczajny :) Był cudowny, bo byłaś tam ze mną. Dzięki raz jeszcze! Uściski :)
Usuń"Niepewna pogoda a także moje coraz gorsze samopoczucie (czasem żałuję, że jestem kobietą)"...Czasami mam całkiem podobnie ;) Bardzo ciekawe tereny, zarówno przyrodniczo jak i historycznie. Zawsze chciałam odwiedzić Puszczę Kampinoską, szkoda, że trochę daleko, no, ale nie można mieć wszystkiego pod ręką. Pozdrawiam ciepło! I czekam na beskidzkie relacje ;)
OdpowiedzUsuńIzo, no właśnie, czasem nam ta kobiecość przeszkadza ;) Zapraszam do Kampinosu, tu jest mnóstwo szlaków. A skoro ja pojechałam w Twoje rejony, to i Ty kiedyś dasz radę przyjechać w moje :) Do czego namawiam. Beskidzkie relacje będą, choć nie wiem kiedy znajdę na nie czas. Długo nie byłam, ale coś tam się skrobnie ;) Tymczasem ściskam Cię mocno z upalnej stolicy :)
UsuńPuszcza Kampinoska, zielone płuca Warszawy to miejsce o ciekawej historii, zawierające bardzo wartościowe rezerwaty. Przypomniałem sobie że Puszcza słynęła niegdyś z jedynych w swoim rodzaju sosen, zwanych masztowymi, ze względu na niemal perfekcyjną równość pni na całej długości. Kupcy w Gdańsku płacili ponoć za nie słone pieniądze. Sam osobiście nigdy nie byłem w puszczy, ale dawniej snułem plany by tam dotrzeć, jak również i do Białowieży. Mam nadzieję że wybierzesz się jeszcze na kolejne szlaki w tym pięknym miejscu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Ciekawe, co napisałeś. Nigdy o tym nie słyszałam, ale dobrze, że Gdańsk nie wykosił nam całego drzewostanu :) W Kampinosie szlaków sporo, ten był malutki. Ale mam plan, by przejść się jeszcze szlakiem, który wiedzie do miejscowości na obrzeżach puszczy, gdzie mieszka moja siostra, więc zamiast jechać do niej na herbatkę autobusem, pójdę piechotą. Przyjedź kiedyś w moje rejony, jest tu co robić ;) Serdeczności :)
UsuńDzień dobry,Pani Dusiu zdjęcia są wspaniałe.Znam wszystkie te miejsca na tych fotografiach.Oglądając tę stronę odzyskuję wiarę w drugiego człowieka. Z poważaniem Jastrząb.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) I zapraszam do innych wpisów. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń