Jak magnacki pałac przyćmiewał
królewskie rezydencje,
czyli z wizytą
w „Wersalu Północy”
Podczas moich wędrówek przez magiczne Podlasie, nie mogło
zabraknąć dużego miasta, będącego stolicą tego regionu. Dziś zapraszam Was do
Białegostoku, w którym na początku lipca tego roku, spędziłam kilka godzin,
przemierzając ulice w 30°C upale.
Białystok –
centrum kulturalne, naukowe, artystyczne, gospodarcze i administracyjne.
Również swoisty tygiel wielu narodowości, z racji bliskiego sąsiedztwa z Litwą,
Białorusią i Rosją. Miasto to otacza Puszcza Knyszyńska z jednej strony i
Narwiański Park Narodowy z drugiej. Na terenie miejscowości znajdują się trzy
rezerwaty przyrody i również ze względu na to w 1993r Światowa Organizacja
Zdrowia przyjęła Białystok do projektu Sieci Zdrowych Miast. To pierwsze miasto
w Polsce, które dostąpiło tego zaszczytu.
Tu, gdzie
obecnie znajduje się rynek, dawniej krzyżowały się drogi, prowadzące do trzech
różnych miast. Zaczęto się przy tym skrzyżowaniu budować.
Pierwsza, pisemna wzmianka o Białymstoku pochodzi z 1426r. Nazwa miasta pochodzi od rzeki Białej, będącej dopływem Supraśli.
W 1547r powstał drewniany kościół, przy którym 31 lat później zlokalizowano karczmę. W XVII w. zbudowano do dziś istniejący Stary Kościół Farny z fundacji marszałka Piotra Wiesiołowskiego. On także wybudował w mieście murowany gotycko-renesansowy zamek.
Pierwsza, pisemna wzmianka o Białymstoku pochodzi z 1426r. Nazwa miasta pochodzi od rzeki Białej, będącej dopływem Supraśli.
W 1547r powstał drewniany kościół, przy którym 31 lat później zlokalizowano karczmę. W XVII w. zbudowano do dziś istniejący Stary Kościół Farny z fundacji marszałka Piotra Wiesiołowskiego. On także wybudował w mieście murowany gotycko-renesansowy zamek.
Budowla
przetrwała do lat 90. XVII w., wówczas to została gruntownie przebudowana w
barokową rezydencję, przez ród Branickich. Dziś jest to piękny budynek Pałacu
Branickich.
I jak dla mnie miejscowość ta mogłaby nazywać się Branistok, bowiem miasto nierozerwalnie wiąże się z losami tej magnackiej rodziny. Rozwijało się wokół pałacu, aż w 1692r otrzymało prawa miejskie. W 1745r. ruszyła budowa ratusza. Przypisuje się zabudowę Białegostoku architektom, związanym z dworem hetmana Jana Klemensa Branickiego. O nim samym wspomnę później.
Wiek XIX to jak wiadomo rozwój przemysłu. Wynalazek gonił wynalazek, praca stała się łatwiejsza, a za nią szły też pieniądze. Białystok był wtedy w granicach Imperium Rosyjskiego. Po Powstaniu Listopadowym do miasta napływali liczni emigranci, fabrykanci z Łodzi. To spowodowało gwałtowny rozwój miasta. Gospodarczo rozwinęło się ono jeszcze bardziej, gdy w 1862r przez Białystok przeprowadzono Kolej Warszawsko-Petersburską. Okres I i II wojny światowej to, jak wiadomo, dla miasta duży cios. Toczyły się walki, miasto raz należało do Rosjan, raz do Niemców. Ostatecznie po wojnie, zostało odbudowane, choć przybrało już nieco inny charakter. Wciąż się zmienia, rozrasta i wchłania okoliczne miejscowości.
I jak dla mnie miejscowość ta mogłaby nazywać się Branistok, bowiem miasto nierozerwalnie wiąże się z losami tej magnackiej rodziny. Rozwijało się wokół pałacu, aż w 1692r otrzymało prawa miejskie. W 1745r. ruszyła budowa ratusza. Przypisuje się zabudowę Białegostoku architektom, związanym z dworem hetmana Jana Klemensa Branickiego. O nim samym wspomnę później.
Wiek XIX to jak wiadomo rozwój przemysłu. Wynalazek gonił wynalazek, praca stała się łatwiejsza, a za nią szły też pieniądze. Białystok był wtedy w granicach Imperium Rosyjskiego. Po Powstaniu Listopadowym do miasta napływali liczni emigranci, fabrykanci z Łodzi. To spowodowało gwałtowny rozwój miasta. Gospodarczo rozwinęło się ono jeszcze bardziej, gdy w 1862r przez Białystok przeprowadzono Kolej Warszawsko-Petersburską. Okres I i II wojny światowej to, jak wiadomo, dla miasta duży cios. Toczyły się walki, miasto raz należało do Rosjan, raz do Niemców. Ostatecznie po wojnie, zostało odbudowane, choć przybrało już nieco inny charakter. Wciąż się zmienia, rozrasta i wchłania okoliczne miejscowości.
Tyle
historii, chodźmy zatem na spacer po tym fascynującym mieście.
Poznawanie
Białegostoku zacznijmy od największej budowli, od której w zasadzie wszystko
się zaczęło. Oto jesteśmy przed Pałacem Branickich.
Sens powiedzenia: „Za Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa” jest tu dość widoczne. To najlepiej zachowana (choć odbudowana) rezydencja magnacka epoki Sasów.
Sens powiedzenia: „Za Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa” jest tu dość widoczne. To najlepiej zachowana (choć odbudowana) rezydencja magnacka epoki Sasów.
Pałac
zbudowany w stylu barokowym, zwany jest niekiedy „Wersalem Podlasia” czy też „Wersalem
Północy”. Wspomniałam wcześniej, że był tu wcześniej zamek gotycko-renesansowy,
którego potem przebudowało trzech znanych architektów: Tylman z Gameren, Jan
Zygmunt Deybel i Jakub Fontana. Zanim do tego doszło warto przypomnieć pokrótce
historię zawiłych rodowych koligacji. Otóż gotycki zamek należał do Piotra
Wiesiołowskiego, a wzniosła go do majątku, jego żona Katarzyna Wołłowiczówna.
Syn Piotra – Krzysztof zmarł bezpotomnie w 1637r, a dobra swe zapisał Skarbowi
Rzeczypospolitej. Wdowa po Krzysztofie mogła w nim mieszkać dożywotnio. W
czasie szwedzkiego potopu na zamku przebywała chorągiew litewska podległa
Januszowi Radziwiłłowi, którego żołnierze przeszli na stronę królewską. Dobra
białostockie przeszły w posiadanie hetmana Stefana Czarnieckiego, w dowód
uznania za zasługi na polu bitwy ze Szwedami. Ten z kolei przekazał je swojej
córce Aleksandrze Katarzynie, żonie Jana Klemensa Branickiego, stolnika i
marszałka nadwornego koronnego. I tak oto zamek stał się własnością rodu
Branickich herbu Gryf.
Osobą, która
najbardziej związana jest z obecnym pałacem jest wnuk Jana Klemensa Branickiego
– dla odmiany Jan Klemens Branicki (21.09.1689-09.10.1771) J.
Po prawdzie to na chrzcie dali mu Kazimierz, ale on wolał przybrać imię jakie
nosił jego dziadek, a które utożsamiane było w rodzinie z walecznością i
męstwem. Szalenie ciekawa postać była z tego Jana Klemensa. Był jednym z
największych magnatów swej epoki. Otrzymał najwyższe możliwe wówczas
odznaczenia i tytuły, pełnił ważne funkcje w państwie, był patriotą, ale… no
właśnie, historia nie ocenia go zbyt dobrze. Powiada się, że jego własne
ambicje, skłaniały go do działań politycznych, które były zgodne tylko z jego
oczekiwaniami. Dążył do tego, by zdobyć najwyższe stanowisko w państwie – zostać
królem. Kto wie, jakby się to wszystko potoczyło, gdyby tak się stało. Może
teraz to Białystok byłby stolicą Polski? Sam Jan Klemens ożenił się z Katarzyną
Barbarą Radziwiłł, córką Karola Stanisława Radziwiłła zwanego „Panie Kochanku”.
Upiększał sobie pałac wraz z małżonką, aż tej się zmarło. Mężczyzna w sile
wieku, wiadomo – nie może być sam. Wobec tego ożenił się z Barbarą Szembekówną,
z którą rozwiódł się po dwóch latach.
Dalsze lata to kolejne tytuły, zaszczyty i zdobywanie wpływów na scenie politycznej. Wtedy Czartoryscy wpadli na pomysł przeciągnięcia go na swoją stronę. I podstawili mu swą młodziutką krewną Izabellę Poniatowską. Zagranie kobietą, nieźle, co? Tym bardziej , że Izabella miała wówczas 18 lat, a hetman 59! Zostali małżeństwem mimo 41 lat różnicy.
Jak wiemy, wysiłki te na nic się nie zdały, Branicki pozostał w opozycji. Dodatkowo ochłodziły się jego stosunki ze szwagrem, Stanisławem Augustem, który ostatecznie został królem Polski.
Dalsze lata to kolejne tytuły, zaszczyty i zdobywanie wpływów na scenie politycznej. Wtedy Czartoryscy wpadli na pomysł przeciągnięcia go na swoją stronę. I podstawili mu swą młodziutką krewną Izabellę Poniatowską. Zagranie kobietą, nieźle, co? Tym bardziej , że Izabella miała wówczas 18 lat, a hetman 59! Zostali małżeństwem mimo 41 lat różnicy.
Jak wiemy, wysiłki te na nic się nie zdały, Branicki pozostał w opozycji. Dodatkowo ochłodziły się jego stosunki ze szwagrem, Stanisławem Augustem, który ostatecznie został królem Polski.
Wróćmy do
samego pałacu. W 1728r pracami budowlanymi kierował Jan Zygmunt Deybel. Dzięki
niemu dodano jedną kondygnację, nałożono hełmy na wieżach. Deybel dodał też skrzydła
boczne, na wzór francuski i w ten sposób zamknął dziedziniec w podkowę,
zwieńczoną bramą, zbudowaną w 1758r przez Jana Henryka Klemna. Brama Wielka,
zwana Gryfem, kształtem nawiązuje do łuku tryumfalnego, na którego szczycie
mieści się Gryf – herb Branickich. Całość zdobią dekoracje nawiązujące do
potęgi tego rodu.
Pałacowe
dziedzińce podzielone są na część wstępną i paradną (czy też honorową). Na ich
terenie odkryto ślady chat sprzed 2500 lat! Obecnie przywrócono im stan z
połowy XVIII w. Po obu stronach drogi wjazdowej odtworzono kwatery z
fontannami. Sama droga została wybrukowana jak za czasów Branickich. Budynki po
obu stronach przyjmuje się, że pełniły funkcje studni.
Widok na Gryfa i dziedziniec honorowy - wielka szkoda, że na osi widokowej powstał nowoczesny wieżowiec, który zakłóca panoramę.
Po śmieci
Deybla prace prowadził Jakub Fontana. I to on ukształtował ostateczny zarys
budowli, a także hol wejściowy, rokokowe wnętrza, a w 1754r klatkę schodową z
rzeźbami. Sień Wielka to było główne pomieszczenie na parterze. Schody podtrzymują
dwie rzeźby Atlantów autorstwa Jana Chryzostoma Redlera.
Na początku schodów wita nas marmurowa postać szlifierza. Wnętrze sieni ze służbą w liberii miało za zadanie wywrzeć jak największe wrażenie na przybyłych gościach.
Na początku schodów wita nas marmurowa postać szlifierza. Wnętrze sieni ze służbą w liberii miało za zadanie wywrzeć jak największe wrażenie na przybyłych gościach.
Mimo postępującej
przebudowy, w pałacu toczyło się życie towarzyskie, bowiem państwo Braniccy
skupiali wokół siebie mnóstwo znakomitości tamtego okresu. W pałacu bywali
przejazdem lub z tymczasowym pomieszkiwaniem, królowie, książęta, biskupi,
cesarze, carowie, wreszcie posłowie ze świata, aktorzy i poeci.
W 1754r.
hetman Branicki założył przy pałacu pierwszą w Polsce uczelnię wojskową –
Wojskową Szkołę Budownictwa i Inżynierii. Potem mieściła się tu Szkoła
Akuszeryjna, zainicjowana przez młodą Izabellę Branicką.
Hetman
pozostawił po sobie testament. Według niego żona Izabella mogła zatrzymać pałac
po jego śmierci i zarządzać nim dożywotnio, ale pod warunkiem, że nie wyjdzie
za mąż. Dobre sobie. Niezły był z niego egoista. Kobieta została wdową w wieku
41 lat! Mimo to nadal zamieszkiwała w Białymstoku, który sobie ukochała.
Ponieważ biedny Jan Klemens umarł bezpotomnie (mimo trzech żon), pałac
przeszedł w ręce Potockich. A Izabella wydała się za mąż za byłego
podkomendnego swego zmarłego męża – generała Andrzeja Mokronowskiego.
Spadkobiercy po upadku Rzeczypospolitej, sprzedali posiadłość królowi
pruskiemu, z zastrzeżeniem, że nie może on przejąć go za życia Izabelli.
W 1807r.
rezydencja przeszła w ręce cara Rosji, Aleksandra I. No i zaczęła się
dewastacja tak wypielęgnowanego „Wersalu Północy” . Niszczono, grabiono lub
wywieziono do Petersburga co się dało. Wreszcie zaadaptowano pomieszczenia na
pensję dla panien w wyższych sfer rosyjskich. Był to Instytut Dobrze Urodzonych
Panien, powstały w 1841r. Śmiesznie brzmi, a jeszcze bardziej uroczo, że
wywieziono rzeźby z ogrodu, ponieważ uważano, że nagie figury mogłyby deprymować
uczennice. Groteska w pełnym wydaniu.
A potem
przyszedł wiek XX. I I wojna światowa. W pałacu założono szpital.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej była to też siedziba Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski. Dopiero Niemcy w 1944r. wysadzili pałac, wycofując się, a to, co zostało, uległo zniszczeniu przez Armię Czerwoną. W zasadzie jedynym ocalałym, w pierwotnym położeniu fragmentem, została klatka schodowa.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej była to też siedziba Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski. Dopiero Niemcy w 1944r. wysadzili pałac, wycofując się, a to, co zostało, uległo zniszczeniu przez Armię Czerwoną. W zasadzie jedynym ocalałym, w pierwotnym położeniu fragmentem, została klatka schodowa.
Rezydencję
magnacką odbudowano w latach 1946-1960 i nawiązano do stanu z XVIII w. Niestety
nie jest to wierne odwzorowanie pałacu, nie udało się zgromadzić pełnej
dokumentacji co do wystroju wnętrz. Dopiero w 2006r, po 200 latach przywrócono
na bramie pałacowej herb Branickich – Gryf.
Obecnie w pałacu ma swoją siedzibę Rektorat Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Ale częściowo można zobaczyć wnętrza, dzięki przewodnikom, zwykle zatrudnionym na uczelni. Trudno jednak poczuć tu ten blichtr z epoki Branickich.
Obecnie w pałacu ma swoją siedzibę Rektorat Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Ale częściowo można zobaczyć wnętrza, dzięki przewodnikom, zwykle zatrudnionym na uczelni. Trudno jednak poczuć tu ten blichtr z epoki Branickich.
Dawne
apartamenty Izabelli oraz jadalnie i gabinet zajmują teraz czytelnie i biblioteka
UMB. Pokoje Złote usytuowane na reprezentacyjnym piętrze, całkowicie zniszczone
zostały w 1944r. Odbudowane i zrekonstruowane służą dziś Rektorowi UMB.
Ostatni Prezydent na Uchodźstwie - Ryszard Kaczorowski, znalazł tu swoje miejsce z racji urodzenia w mieście Białystok i otrzymania tytułu Honoris Causa
Można wejść za
to do Auli Wielkiej.
Dziś jest to jedno pomieszczenie, dawniej trzy, z czego środkowe miało aż dwie kondygnacje i służyło jako sala balowa.
W pozostałych salach mieściła się jadalnia, żeby nie powiedzieć „szwedzki stół”, a w drugim garderoba, pokój, w którym przygotowywano się do tańców i biesiadowania. Podczas odbudowy pałacu usunięto filary dzielące sale i uzyskano Aulę Wielką. Wystrój jej nie jest do końca taki, jak był w czasach Branickich. Mówi się, że sale były białe ze złoceniami, teraz dominuje tu kolor seledynowy. Malunki naścienne i portrety są artystyczną wizją artystów z lat 80. XX w. Nie są historycznie poparte, ale widocznie konserwator zabytków na to zezwolił. Aula pełni dziś funkcje reprezentacyjne, obchodzone są w niej uroczystości związane z życiem uczelni, a także przyjmowani są ważni goście.
Wnętrze Auli Wielkiej. Wyraźnie widać, że dawniej były to trzy osobne pomieszczenia: najdalej była Garderoba, potem w środku Sala Balowa i tu gdzie znajduje się katedra, była Jadalnia
Dziś jest to jedno pomieszczenie, dawniej trzy, z czego środkowe miało aż dwie kondygnacje i służyło jako sala balowa.
Balkon dla orkiestry. Po bokach wizerunki Izabelli i Jana Klemensa Branickich, namalowane przez współczesnych malarzy
W pozostałych salach mieściła się jadalnia, żeby nie powiedzieć „szwedzki stół”, a w drugim garderoba, pokój, w którym przygotowywano się do tańców i biesiadowania. Podczas odbudowy pałacu usunięto filary dzielące sale i uzyskano Aulę Wielką. Wystrój jej nie jest do końca taki, jak był w czasach Branickich. Mówi się, że sale były białe ze złoceniami, teraz dominuje tu kolor seledynowy. Malunki naścienne i portrety są artystyczną wizją artystów z lat 80. XX w. Nie są historycznie poparte, ale widocznie konserwator zabytków na to zezwolił. Aula pełni dziś funkcje reprezentacyjne, obchodzone są w niej uroczystości związane z życiem uczelni, a także przyjmowani są ważni goście.
Zaraz za
Aulą znajduje się Kaplica. Zrekonstruowano tu wystrój sztukatorski z końca XVII
w. Również i to pomieszczenie ucierpiało w czasie wojny.
Obraz ołtarzowy przedstawia Niepokalane Poczęcie i Chrystusa w koronie cierniowej. Na ołtarzu stoi również figurka kopii Czarnej Madonny z Montserrat w Hiszpanii, przywieziona przez studentów.
Po obu stronach wywieszone zostały sztandary uczelni obecna i ta dawniejsza, na której można zauważyć ślady po hafcie oznajmiającym iż uczelnia była kiedyś imienia J. Marchlewskiego. Takie czasy. Dodatkowo w kaplicy znajduje się też papieski fotel.
Obraz ołtarzowy przedstawia Niepokalane Poczęcie i Chrystusa w koronie cierniowej. Na ołtarzu stoi również figurka kopii Czarnej Madonny z Montserrat w Hiszpanii, przywieziona przez studentów.
Po obu stronach wywieszone zostały sztandary uczelni obecna i ta dawniejsza, na której można zauważyć ślady po hafcie oznajmiającym iż uczelnia była kiedyś imienia J. Marchlewskiego. Takie czasy. Dodatkowo w kaplicy znajduje się też papieski fotel.
Można też wyjść
na balkon przy rektoracie i podziwiać z góry ogrodowe założenia pałacowe.
Ten salon ogrodowy składa się z ogrodu górnego i dolnego.
Oba powstały w trakcie przebudowy rezydencji przez Tylmana z Gameren w końcu XVII w.
Ogród górny jest typowym założeniem ogrodu francuskiego z formacjami z bukszpanów przycinanych na 20 cm. Wzdłuż alei ustawione są rzeźby z XVIII w., które przedstawiają postacie mitologiczne. Między nimi rosną drzewka cytrusowe.
Prace renowacyjne objęły również „Pawilon pod Orłem” – czyli altanę, która w czasach hetmana pełniła rolę woliery. Zwierzyńce były typowe dla dworskich pałaców. Pawilon ten wzniesiono w latach 30. XVIII w. a uległ zniszczeniu w połowie XIX w. Altanę wieńczy rzeźba zlatującego orła (Zeusa Gromowładnego) z jabłkiem w dziobie. Elementy rzeźbiarskie nawiązują do mitu o Herkulesie, który w chwili śmierci otrzymał nieśmiertelność.
Ten salon ogrodowy składa się z ogrodu górnego i dolnego.
Oba powstały w trakcie przebudowy rezydencji przez Tylmana z Gameren w końcu XVII w.
Ogród górny jest typowym założeniem ogrodu francuskiego z formacjami z bukszpanów przycinanych na 20 cm. Wzdłuż alei ustawione są rzeźby z XVIII w., które przedstawiają postacie mitologiczne. Między nimi rosną drzewka cytrusowe.
Prace renowacyjne objęły również „Pawilon pod Orłem” – czyli altanę, która w czasach hetmana pełniła rolę woliery. Zwierzyńce były typowe dla dworskich pałaców. Pawilon ten wzniesiono w latach 30. XVIII w. a uległ zniszczeniu w połowie XIX w. Altanę wieńczy rzeźba zlatującego orła (Zeusa Gromowładnego) z jabłkiem w dziobie. Elementy rzeźbiarskie nawiązują do mitu o Herkulesie, który w chwili śmierci otrzymał nieśmiertelność.
Ogród dolny
zaś to typowy ogród w stylu angielskim. Fosa, która niegdyś otaczała gotycki
zamek, została teraz przekształcona w kanał. Dawniej Braniccy wybudowali w tym
ogrodzie teatr, gdzie wystawiano przedstawienia, sztukę operową, a także grano
koncerty.
Jak widać
wszystko to mogło nasuwać skojarzenie z francuskim Wersalem.
Będąc w
pałacu zajrzyjmy jeszcze do Muzeum Historii Medycyny i Farmacji.
Jest to placówka naukowa i dydaktyczna UMB. Tu wczuć można się w atmosferę apteki z przełomu XIX i XX w. oraz obejrzeć różne sprzęty wykorzystywane przez lekarzy jeszcze nie tak dawno.
W niektórych salach studenci medycyny uczą się tego, o czym nam trudno się domyślać, oglądają to, co w nas budzi czasem przerażenie oraz ćwiczą to, od czego czasem chcielibyśmy uciec.
Jest to placówka naukowa i dydaktyczna UMB. Tu wczuć można się w atmosferę apteki z przełomu XIX i XX w. oraz obejrzeć różne sprzęty wykorzystywane przez lekarzy jeszcze nie tak dawno.
Miejsce do wytwarzania pastylek, które były robione na zamówienie według recepty. Tabletka od pastylki różni się tym, że jest robiona masowo z automatu.
W niektórych salach studenci medycyny uczą się tego, o czym nam trudno się domyślać, oglądają to, co w nas budzi czasem przerażenie oraz ćwiczą to, od czego czasem chcielibyśmy uciec.
Wystawa poświęcona studentom medycyny. Tuż obok znajduje się wystawa przekroju naszych organów np. mózgów po wylewach lub serc z przerośniętym mięśniem - to eksponaty, na których uczą się studenci i niestety nie można tego fotografować.
Po wejściu do dawnego gabinetu stomatologicznego mogą rozboleć nas zęby :) Pamiętam jeszcze taki fotel, jaki jest z lewej strony
Białystok
okazał się ciekawym miastem. W następnych postach przybliżę Wam, co jeszcze
zobaczyłam tam ciekawego. I oczywiście wrócimy troszeczkę do państwa
Branickich, bo przecież to głównie im zawdzięczamy teraz zabytkowe budowle. Zatem
do zobaczenia ponownie w Branistoku J.
C.d.n. … kiedyś J
Odbyłaś niezwykłą podróż w czasie. Pięknie pokazałaś pałac Branickich i opisałaś nam jego historię. Aż zacząłem żałować, że kiedyś będąc na delegacji miałem do dyspozycji dosłownie dwie godziny na spacer po tym mieście. Pałac widziałem, ale tylko od strony Bramy Wielkiej. Nie zwiedzałem wnętrz, ani nie widziałem ogrodu. To miasto, tak jak cały wschód Polski czeka na moją większa wyprawę w ten rejon.
OdpowiedzUsuńMiło mi się zwiedzało. Pozdrawiam.
Drogi Wkraju, pokuszę Cię jeszcze Podlasiem, to potem poczytam u Ciebie o wielkiej wyprawie na nasze wschodnie rubieże :) Aż ciekawa jestem, gdzie zaniosą Cię nogi. Bo pomysł chodzi po głowie już od dłuższego czasu, prawda? A co do pałacu, to ja też zwykle przejeżdżałam obok Wielkiej Bramy, więc pewnego dnia stwierdziłam, że warto byłoby zobaczyć co jest za nią ;) Było warto. Serdeczności :)
UsuńNo i zachęciałaś mnie bardzo do zobaczenia tych miejsc. W Bałymstoku byłam tylko przejazdem.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna relacja i zdjęcia.
Pozdrowionka!
Bardzo się cieszę, dziękuję :) Warto czasem pojechać w miejsce mniej turystyczne, czy do miasta, w którym pozornie nic nie ma ciekawego. Można się poczuć mile zaskoczonym. Uściski:)
Usuń