Atrakcje Tykocina,
czyli ciąg dalszy spaceru
przez podlaskie miasteczko
Żeby nie
było tak tatrzańsko we wpisach, tym razem mały powrót do małego, sennego
miasteczka. O tym, że Podlasie jest extra mówiłam na stronach tego bloga
niejednokrotnie. Tykocin idealnie wpisuje się w moje zachwyty. Kiedy trafiłam
do niego za pierwszym razem, czułam się, jakbym cofnęła się w czasie o jakieś
100 lat. Nie inaczej poczułam się za drugim razem.
O części
żydowskiej Tykocina pisałam TUTAJ. Pora teraz na część chrześcijańską. Nasz
spacer zaczynamy w miejscu, w którym skończyliśmy poprzedni.
Oto jesteśmy
na rynku. To tzw. Duży Rynek i pochodzi on z okresu lokacji miasta, choć po
pożarze w 1656r. przekształcono go w trapezowy kształt, otoczony zabytkową
zabudową niską, pamiętającą dziś XVIII w. Zatrzymajmy się tu na chwilę i
wspomnijmy ciut historii.
Mapka sytuacyjna, choć nie wierzę, że tu można się zgubić, chyba, że celowo w zakamarkach historii namacalnej
Początki
miasta sięgają XI w., wiążą się z mazowieckim grodem, zwanym Zamczyskiem.
Historycy są zdania, że Tykocin powstał przy przeprawie przez rzekę Narew, by
skrócić szlak handlowy z Połocka i Wilna w kierunku Poznania i Krakowa.
Rozwijał się przez wieki na skutek wymiany handlowej między Polską i Wielkim
Księstwem Litewskim.
Prawa
miejskie Tykocin otrzymał w 1425r i nadał je książę mazowiecki Janusz I Stary.
Przez lata należał do rodu Gasztołdów, by wreszcie przejął go król Zygmunt II
August, poślubiając potajemnie Barbarę Radziwiłłównę, wdowę po Stanisławie
Gasztołdzie. O królu tym wspomnę później, gdyż odegrał on znaczną rolę w
Tykocinie.
Minęły lata,
aż w 1659r. miasto dostało się hetmanowi Stefanowi Czarnieckiemu za zasługi w
wojnie ze Szwedami. I właśnie teraz znajdujemy się przy pomniku hetmana z
1763r, stojącym po środku Dużego Rynku.
I tu ciekawostka: szacuje się, że pomnik ten jest drugim (po Kolumnie Zygmunta III Wazy w Warszawie), najstarszym, świeckim pomnikiem w Polsce. Ufundował go prawnuk Stefana Czarnieckiego – Jan Klemens Branicki (tak, tak, ten sam, którego opisywałam w poście o pałacu Branickich w Białymstoku). Hetman Czarniecki przedstawiony jest w stroju szlacheckim, ze złotą buławą w podniesionej ręce. Na cokole znajdują się napisy po łacinie, stanowiące tekst przywileju nadania starostwa tykocińskiego hetmanowi.
I tu ciekawostka: szacuje się, że pomnik ten jest drugim (po Kolumnie Zygmunta III Wazy w Warszawie), najstarszym, świeckim pomnikiem w Polsce. Ufundował go prawnuk Stefana Czarnieckiego – Jan Klemens Branicki (tak, tak, ten sam, którego opisywałam w poście o pałacu Branickich w Białymstoku). Hetman Czarniecki przedstawiony jest w stroju szlacheckim, ze złotą buławą w podniesionej ręce. Na cokole znajdują się napisy po łacinie, stanowiące tekst przywileju nadania starostwa tykocińskiego hetmanowi.
Bez
wątpienia budowlą, która przyciąga wzrok i największą w obrębie Dużego Rynku,
jest bryła kościoła Świętej Trójcy.
Fundatorem świątyni był oczywiście Jan Klemens Branicki. Jest to budowla typu bazylikowego z elewacją frontową zwaną fasadą parawanową. Po obu jej stronach znajdują się wieże połączone z kościołem łukami i arkadami. Dziedziniec zamknięty jest żelaznym ogrodzeniem i bramą zdobioną popiersiami czterech ewangelistów, dłuta Johanna Chryzostoma Redlera.
Budowę kościoła przeprowadzono w latach 1742-1750. Przyjmuje się, iż jest to dzieło nadwornego architekta hetmana Branickiego – Jana Henryka Klemma.
Fundatorem świątyni był oczywiście Jan Klemens Branicki. Jest to budowla typu bazylikowego z elewacją frontową zwaną fasadą parawanową. Po obu jej stronach znajdują się wieże połączone z kościołem łukami i arkadami. Dziedziniec zamknięty jest żelaznym ogrodzeniem i bramą zdobioną popiersiami czterech ewangelistów, dłuta Johanna Chryzostoma Redlera.
Budowę kościoła przeprowadzono w latach 1742-1750. Przyjmuje się, iż jest to dzieło nadwornego architekta hetmana Branickiego – Jana Henryka Klemma.
Wnętrze jest
trójnawowe, a zdobią je polichromie ścienne datowane na 1749r.
Ołtarz główny – typowo barokowy, z mnóstwem złoceń i dekoracji, pochodzi z ok. 1750r. Tytułowy obraz Trójcy Przenajświętszej jest z 1748r. U góry, ponad całością unosi się patronujący Duch Święty, prawica Boga Ojca jest ręką Stwarzającą, a rana na dłoni Chrystusa stanowi znak Odkupienia. Podobno autorem obrazów w kościele był sprowadzony z Warszawy na wyraźne życzenie Branickiego, malarz Szymon Czechowicz.
Ołtarz główny – typowo barokowy, z mnóstwem złoceń i dekoracji, pochodzi z ok. 1750r. Tytułowy obraz Trójcy Przenajświętszej jest z 1748r. U góry, ponad całością unosi się patronujący Duch Święty, prawica Boga Ojca jest ręką Stwarzającą, a rana na dłoni Chrystusa stanowi znak Odkupienia. Podobno autorem obrazów w kościele był sprowadzony z Warszawy na wyraźne życzenie Branickiego, malarz Szymon Czechowicz.
Skoro mowa o
obrazach to na uwagę zasługują dwa, znajdujące się w nawach bocznych.
Przedstawiają one hetmana Jana Klemensa Branickiego oraz jego trzecią żonę
Izabellę z Poniatowskich, Branicką. Ich autorem jest August Mirys. Co ciekawe,
między małżonkami było 41 lat różnicy, ale na portretach wyglądają jakby byli
rówieśnikami niemalże.
Obrazy te mieszczą się po dwóch stronach chóru, na którym znajdują się 21 głosowe, rokokowe organy kościelne. Zbudowane ok. 1760r. Do dziś odbywają się w świątyni koncerty organowe.
Obrazy te mieszczą się po dwóch stronach chóru, na którym znajdują się 21 głosowe, rokokowe organy kościelne. Zbudowane ok. 1760r. Do dziś odbywają się w świątyni koncerty organowe.
Sklepienie
nawy głównej i naw bocznych wypełniają polichromie Władysława Drapiewskiego z
pocz. XX w., lecz wykonanymi zgodnie z
trendami malarstwa XVIII w.
Jeśli zaś
chodzi o ambonę i chrzcielnicę, pochodzą one z ok.1750r.
Wyjdźmy znów
na słońce. Tuż za kościołem znajduje się dawny klasztor misjonarzy (obecnie
plebania) z lat 1741-1750. Byli to Księża Misjonarze św. Wincentego a`Paulo.
Brukowana
ulica doprowadza nas do kolejnego placyku Tykocina. A na nim kolejny pomnik.
Zanim do niego dojdziemy, wróćmy na chwilę do historii. Otóż w XVIII w.
przebywa w Tykocinie król August II Mocny. 3 listopada 1705r ustanawia on
najstarszy i najważniejszy order Polski – Order Orła Białego. Przyznawany jest
on za wybitne zasługi cywilne i wojskowe dla Rzeczypospolitej Polskiej,
przebiegające zarówno w czasie wojny jak i w warunkach pokojowych. Wśród wielu
osób odznaczonych, znalazło się na przestrzeni wieków mnóstwo polityków,
dyplomatów, królów, artystów, cudzoziemców. Nie mniej jednak Tykocin, choć małe
miasteczko, może się poszczycić faktem, że to właśnie tu narodziło się to
odznaczenie.
I właśnie
patrzymy na pomnik Orła Białego (który jest jakoś czarny J
).
Wzniesiono go w 1882r z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Tykocińskiej z funduszy społecznych. Wcześniej istniał tu pomnik drewniany, wzniesiony w 1919r na pamiątkę odzyskania niepodległości. Teraz pomnik przedstawia orła w koronie, zrywającego się do lotu.
Wzniesiono go w 1882r z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Tykocińskiej z funduszy społecznych. Wcześniej istniał tu pomnik drewniany, wzniesiony w 1919r na pamiątkę odzyskania niepodległości. Teraz pomnik przedstawia orła w koronie, zrywającego się do lotu.
Tuż obok po
prawej stronie, znajduje się budynek dawnej rezydencji ekonomicznej z XVIII w.
To barokowy dworek, powstały oczywiście, jakże by inaczej – z fundacji Jana
Klemensa Branickiego. Dziś w budynku mieści się Urząd Miejski. Dawniej był to
Dworek Administratora.
Znów powracamy na Duży Rynek.
Znów powracamy na Duży Rynek.
Po lewej stronie od Kościoła Trójcy Przenajświętszej mamy zabytkowy budynek. To Alumnat Wojskowy. To pochodzący z lat 1634-1638, pierwszy w Polsce dom żołnierzy – weteranów, pochodzenia szlacheckiego i wyznania katolickiego. Zalicza się do najstarszych tego typu obiektów w Europie! Przybytek ten dawał schronienie 12 pensjonariuszom. Słowo „alumnat” pochodzi od łacińskiego słowa „żywić, wychowywać”. I dziś jest pewne nawiązanie do tego, bowiem w budynku mieści się hotel i restauracja.
Stąd już
blisko do przekroczenia mostu nad Narwią.
Kawałek za nim znajduje się kolejny obiekt Tykocina, wart obejrzenia. Mowa oczywiście o tykocińskim zamku. Od początku bywali na nim królowie, dyplomaci, car Rosji oraz posłowie. Był to ważny punkt na mapie Polski.
Kawałek za nim znajduje się kolejny obiekt Tykocina, wart obejrzenia. Mowa oczywiście o tykocińskim zamku. Od początku bywali na nim królowie, dyplomaci, car Rosji oraz posłowie. Był to ważny punkt na mapie Polski.
Osobą, która
mocno zaznaczyła się w dziejach zamku, był król Zygmunt II August.
Przekształcił on XV w. warownię w renesansową budowlę. Rozbudował ją, ale nie
przeznaczył na reprezentacyjną rezydencję. Zamek pełnił raczej funkcję
prywatnego skarbca, arsenału i biblioteki. Co ciekawe zamek pełnił rolę
nekropolii zmarłego Zygmunta II Augusta, gdzie monarcha był przetrzymywany
przez kilka miesięcy (!). Zawsze mnie to zastanawiało, dlaczego tak długo
zwlekano z pochówkiem. W końcu 10 września 1573r z zamku wyruszył na Wawel,
żałobny kondukt z ciałem zmarłego króla.
W czasie
Szwedzkiego Potopu na zamku rozlokowały się wojska sprzymierzone ze Szwedami,
wojska Bogusława Radziwiłła. W zamkowych murach zmarł Janusz Radziwiłł, kuzyn Bogusława.
Możliwe, że ślady na ciele jakie opisano, mogły świadczyć o otruciu magnata.
Zamek opierał się oblężeniom, aż w końcu zwyciężyły wojska króla Jana
Kazimierza. Za zasługi podczas Potopu Szwedzkiego, warownia z okolicznymi
dobrami dostała się Stefanowi Czarnieckiemu. A ten w wianie przekazał go córce,
Aleksandrze Katarzynie, która wyszła za mąż za Jana Klemensa Branickiego,
dziadka dobrze nam znanego już Jana Klemensa. Ależ to zawiłe…
Kolejnym
ważnym momentem dla zamku był rok 1705, kiedy to przebywał tu król August II
Mocny. W trakcie wojny domowej ze stronnikami Stanisława Leszczyńskiego, miała
miejsce na zamku, narada króla z carem Piotrem I, na której ustanowiono Order
Orła Białego, o czym wcześniej wspomniałam.
Zamek potem
podzieli los innych warowni: przechodzi pożar, powódź, następnie rozbiórkę.
Nasz dobry znajomy Jan Klemens Branicki – hetman, nakazał użycie rozebranej
cegły do budowy zespołu klasztornego Misjonarzy Bernardynów, którego dziś
jednak oglądać nie będziemy.
Za to rzućmy
okiem na zamek. Za pierwszym razem, kiedy tu byłam, zamek był odbudowywany z
ruin. Dziś jest już udostępniony turystom. Warownię odtworzono na podstawie
dokumentów odnalezionych w archiwum w Petersburgu. Budowa przebiegała pod
czujnym okiem archeologów i przypomina tę z czasów Zygmunta II Augusta.
O
tykocińskim zamku można by pisać i pisać, zagłębiając się w zawiłości historyczne.
Ale ponieważ dziś jest gorąco, poprzestańmy na tym.
Jeśli ktoś
chce, może się wybrać także do pobliskich miejscowości. Na przykład niech
będzie to Choroszcz z letnim pałacem Branickich, albo Kiermusy, gdzie jest
pełno różnych atrakcji. Można też podjechać do wsi Pentowo, popodglądać
bociany.
Podlasie jest
pełne atrakcji, a okolice Białegostoku nasuwają tylko jedno pytanie: w którą
stronę pojechać? Którąkolwiek obierzecie, nie pożałujecie!
Do zobaczenia!
Zachęcasz konkretnie. :) I te domki takie zadbane, pięknie się prezentują. Tak sielsko wręcz.
OdpowiedzUsuńDla mnie cały Tykocin jest taki sielski. Tu jakby czas się zatrzymał. Aż korciło, żeby zajrzeć za płot. Ale jest druga strona medalu. O takie zabytkowe domki trzeba dbać, bo tu już nie tylko sąsiad patrzy ale i konserwator zabytków :)
UsuńNiewielka miejscowość a zachęca do odwiedzin, można do woli spacerować :)
OdpowiedzUsuńOj można, to prawda. Mała mieścina a tyle historii... Pozdrawiam :)
UsuńPo przeczytaniu takiego opisu mam zamiar zaraz wsiąść w samochód i udać się to tego uroczego miasteczka. Wspaniale pokazałaś piękno kościoła, na zdjęciach te freski rzeczywiście wyglądają jak trójwymiarowe. Kusisz mnie, jak widzę, coraz bardziej, bym zrealizował swoje plany odnośnie Polski Wschodniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i gratuluje bardzo udanych zdjęć :)
Drogi Wkraju, już zacieram ręce na myśl, że zasiądę i będę oglądać Twoje zdjęcia z tej wyprawy. Coś mi mówi, że to może być w przyszłym roku :) Dzięki za miłe słówko, uściski ślę :)
UsuńBardzo fajne miejsce i super zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńA najfajniejszy jest ten autobus ;)
Tak myślałam, że to dla Was najfajniejsza fotka :) Autobus upolowałam już przed pałacem Branickich w Białymstoku, ale pasował mi do zakończenia tej opowieści ;) :) Serdeczności :)
UsuńDuśko, przepiękna, ciekawa relacja. Przeczytałam jednym tchem.
OdpowiedzUsuńI rewelacyjne zdjęcia.
Ostatnie zdjęcie - bomba!
Pozdrowionka.
Dzięki piękne :) Takie autobusy popularnie zwane ogórkami, przypominają mi moje wyjazdy na kolonie :) Ech, wspomnień czar.... Pozdrawiam.
UsuńA ja takimi jeździłam do liceum. Dawne czasy... :)
UsuńDawne, ale jakby to wczoraj było :) Siedziało się okrakiem na tej wyspie z tyłu autobusu. Kto wtedy myślał o pasach bezpieczeństwa? ;) Albo o zagłówkach w fotelach... Heh, miło powspominać.
UsuńTykocin to taka perełka Podlasia z znaną wszystkim historią w tle. Jako Podlasianka bardzo się cieszę, że pokazujesz takie miłe memu sercu miejsca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńInko Droga, ja u Ciebie też buszuję na blogu ;) To właśnie u Ciebie dowiedziałam się o targu staroci w Kiermusach, bo kiedy ja tam byłam, to jeszcze tego nie organizowano. A Tykocin coś w sobie ma, skoro drugi raz chciałam tam pojechać. W ogóle Podlasie zawładnęło moim sercem. To magiczna kraina :)
UsuńMam blisko więc bywam tu często. Tykocin wypiękniał. Synagoga odnowiona w oryginalnych barwach. A obok kościoła jest pierogarnia. Wybór ogromny i porcje też. Zapraszam
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy przypadkiem nie mijałam tej pierogarni. Ale w sumie skupiłam się na zwiedzaniu miejsca, nie na smakowaniu. Choć może powinnam i to i to? :) Pozdrawiam :)
Usuń