Moje kąty na planecie Ziemia:

wtorek, 29 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015r.

Podsumowanie roku,
czyli gdzie byłam
i co widziałam
w 2015r.

Mamy to w zwyczaju, że na koniec roku robi się małe podsumowania i zaraz potem stwarza listę przyrzeczeń na kolejny. Że nie będziemy robić tego i owego, na pewno zrobimy to i to. Zwykle tak jest, że  niewiele te obietnice mają wspólnego z ogólnym rozrachunkiem na koniec roku. Szukamy usprawiedliwień dla samych siebie, robimy ambitne plany, że przecież już damy radę, będzie inaczej itp.
Ze mną w tym roku było nieco inaczej. Była obietnica dana sobie samej i udało się sporo z tego zrealizować. Dla mnie rok 2015r. nie zaczął się specjalnie dobrze. Byłam bez pracy, na skraju wariactwa, bez perspektywy, bez nadziei, w czarnej rozpaczy i ogólnie na zasadzie „dobijcie leżącego konia” a potem „niech mnie ktoś przytuli”.  I wreszcie zebrałam się w sobie i przyrzekłam, że jak tylko znajdę pracę, to postaram się, by jak najwięcej jeździć po Polsce i zwiedzać, dowiadywać się  i łapczywie czerpać z życia mi danego. I tak się stało. Znalazłam pracę dopiero w marcu, ale już od kwietnia realizowałam to, co postanowiłam noworocznie. I dziś chcę się z Wami podzielić taką listą. Czy jest imponująca? Niektórzy pewnie mają więcej na swoim podróżniczym koncie. Ale dla mnie to i tak dużo. Imponujące jest to, że nie siedzę w domu i nie poddaję się złym nastrojom. Czego w przyszłym roku życzę wszystkim odwiedzającym mojego bloga – miejcie pozytywne nastawienie do życia i odkrywajcie dla siebie nasz CUDOWNY ŚWIAT J
To do dzieła:

STYCZEŃ
Żadnych wyjazdów z wiadomych względów. Poszukiwania pracy, różne szkolenia, ogólnie zwiedzanie zakamarków mojego mieszkania, wyciąganie kurzy, przegląd szaf i porządki w papierach. Cóż to za podróż życia! J

LUTY
Ten miesiąc również można by wykreślić z kalendarza, gdyby nie fakt, że to miesiąc, w którym się urodziłam a także miesiąc, w którym obchodzę kolejne urodziny mojego bloga. W lutym podróżowano więc, do mnie, ale także ja sama w głąb siebie. Zapewniam, że to także była fascynująca podróż J

MARZEC
Coś drgnęło w sprawie pracy, więc niecierpliwie przebierałam nogami, by dostać choć kilka szeleszczących papierków, za które można wybrać się w jakieś interesujące miejsce. Można nazwać  to oczekiwaniem na podróż. Stare rosyjskie przysłowie mówi, że należy usiąść przed podróżą. No to ja właśnie wtedy usiadłam.

KWIECIEŃ
Jupi! Tak, tak, tak! Jest pierwszy cel, od dawna planowany. Odwiedziłam Szydłowiec, bo bardzo chciałam zobaczyć renesansowy ratusz. W sumie to od momentu, kiedy zobaczyłam go gdzieś na jakimś ładnym zdjęciu.


Dodatkowo odwiedziłam Chlewiska, wieś całkowicie mi nieznaną, ale jakże ciekawą. Od kwietnia tego roku, wiem, że to miejsce pomijane w przewodnikach zupełnie niesłusznie.



Wpadłam też na chwilę do Piekła. Tak, tak, do Piekła Niekłańskiego, by pobuszować w skałkach i grzecznie wrócić do rzeczywistości.



MAJ
Ten miesiąc bez wyjazdu majówkowego nie liczy się zawsze. Dlatego tym razem wzięłam ster na Bydgoszcz i na jeden dzień wyjechałam, by odkryć co nieco w tym mieście.



Minęło kilkanaście dni i znów wyjechałam na magiczne Podlasie. Odwiedziłam pięć wsi ukrytych wśród bujnej zieleni. A były to Odrynki, Soce, Puchły, Trześcianka i Zwierki. Nie zdążyłam jeszcze opisać ich wszystkich na blogu, niech więc, te zdjęcia, będą zachętą do słodkiego oczekiwania na kolejną porcję z zielonego Podlasia.










CZERWIEC
W tym miesiącu wypadało Boże Ciało. Dlatego postanowiłam spędzić go nietypowo i wyjechać w środek naszego kraju do miejscowości Spycimierz, by uczestniczyć w procesji po kwiatowych dywanach.



Przy okazji zahaczyłam o dwie inne miejscowości, których także nie przedstawiłam jeszcze na blogu. A były to Góra św. Małgorzaty oraz Tum.




LIPIEC
Nie wiadomo kiedy i zaczęły się wakacje. Postanowiłam rozpocząć je znów na Podlasiu. Odwiedziłam dwie miejscowości, do których wróciłam po kilku ładnych latach. Pierwszą z nich był Tykocin, a drugą stolica tego regionu, czyli Białystok. Żar lał się z nieba, co nie przeszkodziło mi w odkrywaniu historii. A było o czym słuchać, pisać i co oglądać.




Potem nieoczekiwanie dostałam urlop. Dar od losu, który natychmiast został przeze mnie zagospodarowany wyjazdem w moje ukochane Tatry. Cóż więcej mam napisać… balsam dla mojej skołowanej duszy J





SIERPIEŃ
Kolejny wakacyjny miesiąc po powrocie z gór wypadało spędzić w pracy. Jako bardzo przykładny pracownik chodziłam co rano do moich obowiązków służbowych, by po powrocie do domu snuć plany na kolejne wypady. I stało się… Jeden wolny dzień za święto. Piątek, piątunio, piąteczek… Szybki przegląd gdzie, co i jak i już wiedziałam, że spełnię swoje małe marzenie i odwiedzę… Katowice J A konkretnie to Nikiszowiec i Giszowiec, bo choć byłam w stolicy Górnego Śląska parokrotnie, to nigdy nie dotarłam do tych miejsc. Tym razem się udało.




WRZESIEŃ
Mogłabym powiedzieć, że zostawię ten miesiąc jako tajemniczy, bowiem żadnego z odwiedzonych przeze mnie miejsc jeszcze nie opisałam. Ale nie będę taka, zachęcę Was do dalszego oczekiwania J Tydzień po tygodniu odbyłam dwa wyjazdy. Jako pierwszy obrałam kierunek na Zamość, do którego po latach wróciłam, by sprawdzić, czy budzi on we mnie takie same uczucia.



Drugim było zapoznanie się z miejscem, gdzie wytworzona została porcelana, na której codziennie jem obiad. Zajrzałam do Ćmielowa.



A przy okazji dotarłam do Krzemionek Opatowskich, by sprawdzić w jakich warunkach wydobywano krzemień pasiasty, za który gwiazdy Holywood potrafią słono zapłacić.



PAŹDZIERNIK
Żadnych wyjazdów. Tak. No co, czasem trzeba odpocząć. I napisać jakiś post. A do tego czasu braknie.

LISTOPAD
Niby szaro, buro i zimno. Ale przecież wypada w tym miesiącu święto i trzeba było spożytkować dzień wolny. Wybór padł na Poznań. Koniecznie chciałam spróbować świętomarcińskiego rogala.



GRUDZIEŃ
Powiecie, że przygotowania do Świąt uniemożliwiają wyjazdy? Że w grudniu może spaść śnieg i wyprawy są mało bezpieczne? To proszę bardzo, ja się właśnie do Świąt przygotowywałam, obierając za cel Kazimierz Dolny, w którym błąkałam się pomiędzy kramami na bożonarodzeniowym jarmarku.




Tak właśnie wyglądał mój rok. Jeszcze wielu miejsc nie zdążyłam Wam przedstawić na blogu. Stopniowo jednak będę wyciągać z poczekalni te jakże ciekawe miejsca i pokazywać Wam, w jakim pięknym kraju żyjemy. Mamy skarby o jakich nie śniło się wszystkim filozofom J
Co mogę Wam życzyć na Nowy Rok? Może tego, byście spełnili choć jedno noworoczne postanowienie. Ja to zrobiłam w tym roku i czuję się z tym świetnie. W głowie mam kolejne pomysły i życzę sobie, by ktoś wynalazł mechanizm do rozciągania doby, bo czasu brakuje na opisy tego, co zobaczą oczy. A gdzie w przyszłym roku poniosą mnie nogi, gdzie wyrwie się serce, a podpowie rozum? Niech na razie będzie to tajemnicą także dla mnie.




DO SIEGO ROKU!

10 komentarzy:

  1. Odkryłaś wiele ciekawych miejsc w naszym kraju, więc rok możesz zaliczyć do bardzo udanych. Cieszę się z Tobą, że tak Ci się to wszystko dobrze potoczyło, a praca umożliwiła realizację mniejszych i większych celów.
    Niech Nowy Rok przynosi kolejne sympatyczne atrakcje i miejsca do odwiedzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Karola. Niech obu nam pomysłów na ciekawe wypady nie zabraknie, a czas i pieniądze pozwolą na ich realizację. Oby tylko zdrowie dopisywało, a reszta sama wyjdzie ;) Uściski :)

      Usuń
  2. Prawdziwy z Ciebie krajoznawca. Ogromne połacie kraju przemierzyłaś w tym roku. Miejsca ciekawe i atrakcyjne czy to krajobrazowo, czy kulturowo. Do tego pięknie nam je pokazałaś i opisałaś na blogu. Widać te pasję poznawania u Ciebie i radość dzielenia się wrażeniami z czytelnikami.
    W Nowym Roku życzę ci kolejnych interesujących wojaży, spełnienia planów i dużo zdrówka, by te plany udało się zrealizować.
    Pozdrawiam już noworocznie prawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nam obojgu tej pasji nigdy nie zabraknie. A w przyszłym roku spełnimy nasze kolejne podróżnicze cele. Kto wie, może gdzieś nasze drogi się przetną? :) Oby w zdrowiu. Ściskam także prawie noworocznie ;)

      Usuń
  3. A na przyszły rok masz jakieś miejsca które chcesz koniecznie odwiedzić? :) I najważniejsze właśnie zdrowie , czas i pieniadze które razem pozwolą na realizację planów :) Ja też mam w głowie wiele miejsc które chciałbym zobaczyć i przedstawić czytelnikom... Chociaż teraz pogoda dopisuje mimo jesieni i zimy i nadal wędrujemy z żoną i dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że mam takie miejsca - wszystkie są odpowiednie ;)W Nowym Roku życzę by choć połowa Twoich pomysłów udała się i dała powód do wspaniałych wspomnień oraz opisów na blogu. Będę zaglądać :) Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. Kochana, bardzo intensywny i ciekawy rok za Tobą.
    Wszystkiego dobrego w Nowym i także cudownych podróży.
    Moc serdeczności i buziaków posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także życzę cudownego Nowego Roku, niech marzenia się spełniają, czasu nam starczy na wiele pomysłów i obyśmy byli ogólnie szczęśliwi. Ściskam cieplutko, bo dziś mroźny dzień :)

      Usuń
    2. Bardzo mroźny! Wyszliśmy z M. na krótko i zmarzłam strasznie.
      Ja pragnę przede wszystkim zdrowia moich bliskich osób, z resztą spraw, pracą, obowiązkami, dam sobie radę. :)

      Usuń
    3. I ja wyszłam na chwilkę i poczułam się jak Rudolf, mój nos niewiele różnił się od reniferowego ;)Zdrowie jest najważniejsze, bo cóż bez niego możemy zrobić? Jeśli ono jest to wszystko inne samo powychodzi :) Dogrzewajcie się z M. Buziaki!

      Usuń