Podsumowanie roku,
czyli gdzie byłam
i co widziałam
w 2015r.
Mamy to w
zwyczaju, że na koniec roku robi się małe podsumowania i zaraz potem stwarza
listę przyrzeczeń na kolejny. Że nie będziemy robić tego i owego, na pewno
zrobimy to i to. Zwykle tak jest, że
niewiele te obietnice mają wspólnego z ogólnym rozrachunkiem na koniec
roku. Szukamy usprawiedliwień dla samych siebie, robimy ambitne plany, że
przecież już damy radę, będzie inaczej itp.
Ze mną w tym
roku było nieco inaczej. Była obietnica dana sobie samej i udało się sporo z
tego zrealizować. Dla mnie rok 2015r. nie zaczął się specjalnie dobrze. Byłam
bez pracy, na skraju wariactwa, bez perspektywy, bez nadziei, w czarnej
rozpaczy i ogólnie na zasadzie „dobijcie leżącego konia” a potem „niech mnie
ktoś przytuli”. I wreszcie zebrałam się
w sobie i przyrzekłam, że jak tylko znajdę pracę, to postaram się, by jak
najwięcej jeździć po Polsce i zwiedzać, dowiadywać się i łapczywie czerpać z życia mi danego. I tak
się stało. Znalazłam pracę dopiero w marcu, ale już od kwietnia realizowałam
to, co postanowiłam noworocznie. I dziś chcę się z Wami podzielić taką listą.
Czy jest imponująca? Niektórzy pewnie mają więcej na swoim podróżniczym koncie.
Ale dla mnie to i tak dużo. Imponujące jest to, że nie siedzę w domu i nie
poddaję się złym nastrojom. Czego w przyszłym roku życzę wszystkim
odwiedzającym mojego bloga – miejcie pozytywne nastawienie do życia i
odkrywajcie dla siebie nasz CUDOWNY ŚWIAT J
To do
dzieła:
STYCZEŃ
Żadnych
wyjazdów z wiadomych względów. Poszukiwania pracy, różne szkolenia, ogólnie
zwiedzanie zakamarków mojego mieszkania, wyciąganie kurzy, przegląd szaf i
porządki w papierach. Cóż to za podróż życia! J
LUTY
Ten miesiąc
również można by wykreślić z kalendarza, gdyby nie fakt, że to miesiąc, w
którym się urodziłam a także miesiąc, w którym obchodzę kolejne urodziny mojego
bloga. W lutym podróżowano więc, do mnie, ale także ja sama w głąb siebie.
Zapewniam, że to także była fascynująca podróż J
MARZEC
Coś drgnęło
w sprawie pracy, więc niecierpliwie przebierałam nogami, by dostać choć kilka
szeleszczących papierków, za które można wybrać się w jakieś interesujące
miejsce. Można nazwać to oczekiwaniem na
podróż. Stare rosyjskie przysłowie mówi, że należy usiąść przed podróżą. No to
ja właśnie wtedy usiadłam.
KWIECIEŃ
Jupi! Tak,
tak, tak! Jest pierwszy cel, od dawna planowany. Odwiedziłam Szydłowiec, bo
bardzo chciałam zobaczyć renesansowy ratusz. W sumie to od momentu, kiedy
zobaczyłam go gdzieś na jakimś ładnym zdjęciu.
Dodatkowo
odwiedziłam Chlewiska,
wieś całkowicie mi nieznaną, ale jakże ciekawą. Od kwietnia tego roku, wiem, że
to miejsce pomijane w przewodnikach zupełnie niesłusznie.
Wpadłam też
na chwilę do Piekła. Tak, tak, do Piekła Niekłańskiego, by pobuszować w skałkach i
grzecznie wrócić do rzeczywistości.
MAJ
Ten miesiąc
bez wyjazdu majówkowego nie liczy się zawsze. Dlatego tym razem wzięłam ster na
Bydgoszcz
i na jeden dzień wyjechałam, by odkryć co nieco w tym mieście.
Minęło
kilkanaście dni i znów wyjechałam na magiczne Podlasie. Odwiedziłam pięć wsi
ukrytych wśród bujnej zieleni. A były to Odrynki, Soce, Puchły, Trześcianka i Zwierki. Nie
zdążyłam jeszcze opisać ich wszystkich na blogu, niech więc, te zdjęcia, będą
zachętą do słodkiego oczekiwania na kolejną porcję z zielonego Podlasia.
CZERWIEC
W tym
miesiącu wypadało Boże Ciało. Dlatego postanowiłam spędzić go nietypowo i
wyjechać w środek naszego kraju do miejscowości Spycimierz, by uczestniczyć w procesji po kwiatowych
dywanach.
Przy okazji
zahaczyłam o dwie inne miejscowości, których także nie przedstawiłam jeszcze na
blogu. A były to Góra św.
Małgorzaty oraz Tum.
LIPIEC
Nie wiadomo
kiedy i zaczęły się wakacje. Postanowiłam rozpocząć je znów na Podlasiu.
Odwiedziłam dwie miejscowości, do których wróciłam po kilku ładnych latach.
Pierwszą z nich był Tykocin, a drugą stolica tego regionu, czyli Białystok. Żar
lał się z nieba, co nie przeszkodziło mi w odkrywaniu historii. A było o czym
słuchać, pisać i co oglądać.
Potem
nieoczekiwanie dostałam urlop. Dar od losu, który natychmiast został przeze
mnie zagospodarowany wyjazdem w moje ukochane Tatry. Cóż więcej mam napisać… balsam dla mojej
skołowanej duszy J
SIERPIEŃ
Kolejny
wakacyjny miesiąc po powrocie z gór wypadało spędzić w pracy. Jako bardzo
przykładny pracownik chodziłam co rano do moich obowiązków służbowych, by po
powrocie do domu snuć plany na kolejne wypady. I stało się… Jeden wolny dzień
za święto. Piątek, piątunio, piąteczek… Szybki przegląd gdzie, co i jak i już
wiedziałam, że spełnię swoje małe marzenie i odwiedzę… Katowice J A konkretnie to Nikiszowiec i Giszowiec, bo choć byłam w stolicy
Górnego Śląska parokrotnie, to nigdy nie dotarłam do tych miejsc. Tym razem się
udało.
WRZESIEŃ
Mogłabym
powiedzieć, że zostawię ten miesiąc jako tajemniczy, bowiem żadnego z
odwiedzonych przeze mnie miejsc jeszcze nie opisałam. Ale nie będę taka,
zachęcę Was do dalszego oczekiwania J Tydzień po tygodniu odbyłam dwa wyjazdy. Jako
pierwszy obrałam kierunek na Zamość, do którego po latach wróciłam, by sprawdzić,
czy budzi on we mnie takie same uczucia.
Drugim było
zapoznanie się z miejscem, gdzie wytworzona została porcelana, na której
codziennie jem obiad. Zajrzałam do Ćmielowa.
A przy
okazji dotarłam do Krzemionek Opatowskich, by sprawdzić w jakich warunkach
wydobywano krzemień pasiasty, za który gwiazdy Holywood potrafią słono
zapłacić.
PAŹDZIERNIK
Żadnych
wyjazdów. Tak. No co, czasem trzeba odpocząć. I napisać jakiś post. A do tego
czasu braknie.
LISTOPAD
Niby szaro,
buro i zimno. Ale przecież wypada w tym miesiącu święto i trzeba było
spożytkować dzień wolny. Wybór padł na Poznań. Koniecznie chciałam spróbować
świętomarcińskiego rogala.
GRUDZIEŃ
Powiecie, że
przygotowania do Świąt uniemożliwiają wyjazdy? Że w grudniu może spaść śnieg i
wyprawy są mało bezpieczne? To proszę bardzo, ja się właśnie do Świąt
przygotowywałam, obierając za cel Kazimierz Dolny, w którym błąkałam się pomiędzy
kramami na bożonarodzeniowym jarmarku.
Tak właśnie
wyglądał mój rok. Jeszcze wielu miejsc nie zdążyłam Wam przedstawić na blogu.
Stopniowo jednak będę wyciągać z poczekalni te jakże ciekawe miejsca i
pokazywać Wam, w jakim pięknym kraju żyjemy. Mamy skarby o jakich nie śniło się
wszystkim filozofom J
Co mogę Wam
życzyć na Nowy Rok? Może tego, byście spełnili choć jedno noworoczne
postanowienie. Ja to zrobiłam w tym roku i czuję się z tym świetnie. W głowie
mam kolejne pomysły i życzę sobie, by ktoś wynalazł mechanizm do rozciągania
doby, bo czasu brakuje na opisy tego, co zobaczą oczy. A gdzie w przyszłym roku
poniosą mnie nogi, gdzie wyrwie się serce, a podpowie rozum? Niech na razie
będzie to tajemnicą także dla mnie.
DO SIEGO ROKU!
Odkryłaś wiele ciekawych miejsc w naszym kraju, więc rok możesz zaliczyć do bardzo udanych. Cieszę się z Tobą, że tak Ci się to wszystko dobrze potoczyło, a praca umożliwiła realizację mniejszych i większych celów.
OdpowiedzUsuńNiech Nowy Rok przynosi kolejne sympatyczne atrakcje i miejsca do odwiedzenia. :)
Dzięki Karola. Niech obu nam pomysłów na ciekawe wypady nie zabraknie, a czas i pieniądze pozwolą na ich realizację. Oby tylko zdrowie dopisywało, a reszta sama wyjdzie ;) Uściski :)
UsuńPrawdziwy z Ciebie krajoznawca. Ogromne połacie kraju przemierzyłaś w tym roku. Miejsca ciekawe i atrakcyjne czy to krajobrazowo, czy kulturowo. Do tego pięknie nam je pokazałaś i opisałaś na blogu. Widać te pasję poznawania u Ciebie i radość dzielenia się wrażeniami z czytelnikami.
OdpowiedzUsuńW Nowym Roku życzę ci kolejnych interesujących wojaży, spełnienia planów i dużo zdrówka, by te plany udało się zrealizować.
Pozdrawiam już noworocznie prawie :)
Mam nadzieję, że nam obojgu tej pasji nigdy nie zabraknie. A w przyszłym roku spełnimy nasze kolejne podróżnicze cele. Kto wie, może gdzieś nasze drogi się przetną? :) Oby w zdrowiu. Ściskam także prawie noworocznie ;)
UsuńA na przyszły rok masz jakieś miejsca które chcesz koniecznie odwiedzić? :) I najważniejsze właśnie zdrowie , czas i pieniadze które razem pozwolą na realizację planów :) Ja też mam w głowie wiele miejsc które chciałbym zobaczyć i przedstawić czytelnikom... Chociaż teraz pogoda dopisuje mimo jesieni i zimy i nadal wędrujemy z żoną i dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mam takie miejsca - wszystkie są odpowiednie ;)W Nowym Roku życzę by choć połowa Twoich pomysłów udała się i dała powód do wspaniałych wspomnień oraz opisów na blogu. Będę zaglądać :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńKochana, bardzo intensywny i ciekawy rok za Tobą.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym i także cudownych podróży.
Moc serdeczności i buziaków posyłam.
Ja także życzę cudownego Nowego Roku, niech marzenia się spełniają, czasu nam starczy na wiele pomysłów i obyśmy byli ogólnie szczęśliwi. Ściskam cieplutko, bo dziś mroźny dzień :)
UsuńBardzo mroźny! Wyszliśmy z M. na krótko i zmarzłam strasznie.
UsuńJa pragnę przede wszystkim zdrowia moich bliskich osób, z resztą spraw, pracą, obowiązkami, dam sobie radę. :)
I ja wyszłam na chwilkę i poczułam się jak Rudolf, mój nos niewiele różnił się od reniferowego ;)Zdrowie jest najważniejsze, bo cóż bez niego możemy zrobić? Jeśli ono jest to wszystko inne samo powychodzi :) Dogrzewajcie się z M. Buziaki!
Usuń