Skarby Poznania,
czyli opowieść z
koziołkami w tle
Część 2
Listopad 2015r.
W
poprzedniej części zwiedzaliśmy część Rynku, uczestniczyliśmy w pokazie
trykania się koziołków na ratuszowej wieży oraz zwiedziliśmy Poznańską Farę.
Pora więc, przemieścić się znów na Rynek, by tym razem zajrzeć na tyły Ratusza.
Tu jest nie mniej interesująco, niż z przodu.
Ciekawym
obiektem jest studnia z postacią Bamberki. O Bambrach pisałam już w relacji z
imienin ulicy św. Marcin. A pomnik Bamberki jest o tyle ciekawy, że osoba
pozująca do rzeźby, nie miała nic wspólnego z Bambrami. Fundatorem studni był
poznański kupiec i winiarz – Leopold Goldenring. Modelka – Jadwiga Gadziemska z
Piątkowa, była po prostu pracownicą winiarni pana Goldenringa.
Kobieta, ubrana
w tradycyjny bamberski strój, dźwiga na barkach nosidło z dzbanami używanymi w
przemyśle winiarskim. Studzienka była początkowo poidłem dla koni, lecz
korzystały z niej także psy, a na koniec także mieszkańcy miasta. Studzienkę z
Bamberką odsłonięto w 1915 r.
Tuż za
pomnikiem-studnią, mieści się jasny budyneczek. To Waga Miejska. Początkowo
tutaj urzędnicy miejscy, za drobną opłatą, dokonywali pomiarów masy towarów.
Potem zaczęto udzielać tu ślubów. I tak jest do dnia dzisiejszego, mieści się
tu bowiem Urząd Stanu Cywilnego. Gmach powstał w latach 1532-1534, a rozbudował
go główny budowniczy Ratusza – Jan Babtysta di Quadro z Lugano w 1563 r. Waga
Miejska ucierpiała w czasie II wojny światowej, toteż budynek został odbudowany
w latach 1950-1960.
Kolejny
budynek na tyłach Ratusza jaki można zobaczyć to sporych rozmiarów poznański
Odwach. Jest to klasycystyczny budynek z XVIII w. Dawniej służył straży
miejskiej i policji, potem mieścił się tu areszt garnizonowy, teraz służy
Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918-1919. I tu mały akcent warszawski:
projekt budynku dał architekt Jan Chrystian Kamzetser. Natomiast budowę
sfinansował starosta generalny Wielkopolski – hrabia Kazimierz Raczyński, herbu
Nałęcz.
Wokół
kolorowe kamienice mienią się w oczach.
... żółta kamienica Działyńskich z unoszącym się nad nią rzeźbą pelikana, który symbolizuje ofiarność i poświęcenie
W czasie zaborów w pałacu Działyńskich kwitło życie kulturalne, tu prowadzono odczyty, zebrania a nawet koncerty
No dobrze, pora wejść w boczną ulicę,
którą dojdziemy do… Zamku Królewskiego. Tak, tak, Poznań ma zamek, a nawet dwa,
o czym nie miałam bladego pojęcia.
Cofnijmy się
zatem do Średniowiecza. Na ziemiach polskich panuje król Przemysł I, który
bardzo możliwe, że na wzgórzu (dziś zwanym Górą Przemysła) daje początek
zamkowi budując ceglaną wieżę mieszkalną. Ale dopiero jego syn Przemysł II
próbuje coś rozbudować, lecz historia okazuje się dla niego okrutna, bo kiedy w
1295 roku zostaje koronowany, cieszy się panowaniem jedynie przez rok i zostaje
zamordowany…
I tak budowa stoi w miejscu aż do czasów króla Kazimierza III
Wielkiego, który w 1337 r. znacznie przebudował zamek i uczynił go swoją
siedzibą na terenie Wielkopolski. I tak kolejny monarcha – Władysław Jagiełło
znów przebudowuje zamkowe zakamarki. W 1493 r. złożył na zamku hołd lenny
wielki mistrz krzyżacki Hans von Tieffen. Czyli zamek był świadkiem
historycznych wydarzeń. Niestety w wieku XVI, nie spełniał już wymogów
rezydencji królewskiej. Zaczęto go rozbudowywać, zmieniać, planować. Ale zanim
coś zrobiono, zamek spłonął w pożarze.
Kiedy odbudowano go w duchu
renesansowym, nadszedł Potop Szwedzki, a potem Wojna Północna, w której zamek
mocno ucierpiał. Dzieła zniszczenia dokonała II wojna światowa, po której była
to już ruina całkowita. Zamek odbudowano, więc choć jest to historyczne
miejsce, to zamek już jest nowy. Teraz mieści się tu m.in. Muzeum Sztuk
Użytkowych.
No dobrze,
wróćmy do teraźniejszości. Tuż obok Góry Przemysła wznosi się kościół, który z
pozoru całkiem zwykły, kryje w sobie ciekawe wnętrze. Zajrzyjmy więc, do kościoła
oo. Franciszkanów, Braci Mniejszych Konwentualnych. Jest to jednocześnie
Sanktuarium Maryjne.
Kiedy w 1637 roku podjęto inicjatywę budowy klasztoru,
nikt nie przypuszczał, że przez lata będzie się ciągnął spór z oo. Bernardynami
w zasadzie o wszystko… Ale koniec końców kościół stoi i zachwyca swym barokowym
wnętrzem. Składa się z trzech naw, z czego główna jest dużo wyższa od bocznych.
A w nawie
głównej oczywiście ołtarz, który oprócz tabernakulum zawiera dwa obrazy.
Większy z nich przedstawia patrona kościoła, św. Antoniego Padewskiego w chwili
kiedy obejmuje Dzieciątko Jezus. Tuż nad nim dwa aniołki unoszą relikwiarz z
kopią języka świętego (oryginał języka znajduje się w Padwie, koszmarne te
wycinanie narządów do zachowywania potomnym). Powyżej kolejny, mniejszy obraz
przedstawia Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Po bokach towarzyszą Jej
dwaj święci, św. Jan Ewangelista i św. Jan Chrzciciel oraz św. Maciej z toporem
i św. Juda Tadeusz z maczugą.
Nad
tabernakulum rozpościera skrzydła złoty pelikan, który własną krwią karmi swe
pisklęta. Jest to symbol Chrystusa – „oto ciało moje”, „oto krew moja”, które
mamy spożywać.
Niewątpliwie
wzrok nasz przyciągają bogato rzeźbione stalle. Zbudował je i wyrzeźbił
wyposażając w bogatą snycerkę z masą perłową brat zakonny Antoni Swach. Stalle
oplatają skrzydlate smoki, symbol szatana i grzesznego życia, które należy
zdeptać. Piękna robota.
Całe wnętrze
powoduje, że człowiek kręci głową i nie wie już gdzie patrzeć. Ale zdecydowane
wrażenie robi na mnie kaplica boczna, w której znajduje się obraz Matki Bożej w
Cudy Wielmożnej, zwanej Panią Poznania. Ołtarz jest dziełem dwóch rodzonych
braci z Czech - franciszkanów: Antoniego i Adama Szwachów. W 1713 r. uroczyście
sprowadzono do kaplicy wizerunek Matki Bożej, namalowany na desce i będący
kopią obrazu Matki Boskiej Boreckiej z sanktuarium w Borku Wielkopolskim. Widać
na nim postać Maryi lekko pochylonej w kierunku Dzieciątka Jezus, trzymanego na
ramieniu. Dobrane kolory są symboliczne. Czerwień oznacza miłość oraz krew
Chrystusa, błękit – niewinność, a zieleń – nadzieję. Obraz otrzymał papieskie
korony 29.06.1968 r. z rąk Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego,
ówczesnego kardynała Karola Wojtyły oraz arcybiskupa Antoniego Baraniaka.
Zachwycająca jest srebrna rama obrazu. Przeplata się w niej motyw gwiazdy i
róży, co jest nawiązaniem do Litanii Loretańskiej, w której Maryja nazywana
jest Gwiazdą Zaranną i Różą Duchowną. Obraz jest niewielkich rozmiarów, za to
osadzony w ciemnym ołtarzu, utrzymanym w tonacji srebrno-złotej. Dodatkowo jest
uroczyście otwierany i zamykany.
No dobrze.
Po chwilowej kontemplacji, pora udać się na dalsze zwiedzanie Poznania.
Zaraz za
rogiem kościoła wychodzimy na placyk, gdzie znajduje się pomnik 15 Pułku Ułanów
Poznańskich. Upamiętnia on żołnierzy walczących z bolszewikami w 1920 r. oraz w
1939 r. Po zniszczeniach odbudowano go w 1982 r. i dziś jest miejscem, gdzie
odbywają się różne uroczystości. Tego dnia odbyła się uroczysta warta ułanów,
wszak mieliśmy Święto Niepodległości.
Z prawej
strony pomnika znajduje się gmach magistratu z początku XX w. Swym wyglądem
nawiązuje do zabudowań klasztornych oo. Franciszkanów. Niewątpliwie
najładniejszym jego elementem jest mozaikowy zegar.
Tuż obok
pomnika znajduje się nieco ponury, ale ciekawy budynek. Jest to Muzeum Narodowe
w Poznaniu. Zostało założone w 1919 r. jako Muzeum Wielkopolskie. Dziś skupia
kolekcję rzeźby i malarstwa. Aż prosi się o oczyszczenie tych murów.
Wejście
mieści się od strony Placu Wolności. Chodźmy tam zatem.
Kiedyś, to
znaczy w XVI w. teren ten należał do rodziny Muszyńskich i nazywany był Muszą
Górą. Kiedy włączono go w obręb miasta, góra przestała być górą, a placem, na
którym miano mieć możliwość wystawienia całego pułku piechoty. Nowo powstały
plac nazwano Placem Wilhelmowskim, nazwanym tak, na cześć Fryderyka Wilhelma
III, pruskiego króla polskiego z XVIII w. Obecnie jest to Plac Wolności, bowiem
w 1919 r. tutaj właśnie po wybuchu powstania, żołnierze wielkopolscy złożyli
przysięgę, usunięto niemieckie pomniki i symbole i nadano mu dzisiejszą nazwę.
Plac tętni
życiem, choć dziś bardziej niż miejsce pełniące funkcję targową, spełnia się
jako miejsce rekreacyjne. Przyczynia się też do tego i Fontanna Wolności – otwarta
w 2012 r. bryła, po której spływa woda, dając miłą ochłodę w jej wnętrzu,
wieczorem rozświetlona na kolorowo.
Oczywiście
obok Muzeum Narodowego, budynkiem rzucającym się w oczy jest Biblioteka
Raczyńskich. Nic dziwnego, jej frontowa elewacja wzorowana jest na paryskim
Luwrze. Biblioteka została zbudowana między 1822 a 1828 rokiem. Jej
pomysłodawcą oraz fundatorem był hrabia Edward Raczyński (1786-1845). Dał on
początek księgozbiorowi, który pochodził ze skupowanych przez hrabiego tomów z
kasowanych klasztorów. W czasie II wojny światowej biblioteka doszczętnie
spłonęła razem z cennym księgozbiorem. Dziś rozbudowana stanowi obiekt
kulturalny.
Przed
gmachem biblioteki stoi pomnik Higiei. Hrabia Raczyński był propagatorem
oświaty higienicznej. Sfinansował budowę wodociągu i kiedy w 1840 r. ukończono
jego budowę, postawiono cztery studnie. Jedną z nich ozdabiał posąg bogini
zdrowia. Higieja ma twarz Konstancji Raczyńskiej, żony fundatora.
Po lewej
stronie od Muzeum Narodowego okazały budynek to Hotel Bazar. W 1838 r. powstała
„Spółka Akcyjna Bazar”. Popierała ona wszelkie społeczne inicjatywy a dochód
przeznaczony był na różne cele społeczne. W gmachu hotelu swoje siedziby miały
różne towarzystwa, banki, kasyna, nawet Hipolit Cegielski miał tu swój „skład żelaza”.
Towarzystwo skupiało tu przedstawicieli różnych klas społecznych. W hotelu
gościło wielu znamienitych osobistości, a wśród nich polskiego pianistę
Ignacego Jana Paderewskiego, którego płomienne przemówienie z okna, w dniu 26
grudnia 1918 r. zapoczątkowało lawinę wydarzeń, prowadzącą do powstania
wielkopolskiego.
Innym
interesującym budynkiem przy Placu Wolności jest gmach banku PKO BP. Wybudowany
został w 1937 r. w duchu modernizmu. Był to najnowocześniejszy i najbardziej
okazały budynek bankowy w Polsce. Budynek wpisany jest do rejestru zabytków.
Innym przykładem
modernizmu jest słynny Okrąglak, czyli były dom towarowy, obecnie kompleks
biurowy. Choć powstał po II wojnie światowej jest zabytkiem.
Budynek przy
Placu Wolności, który nasunął mi automatyczne skojarzenie z Operą we Lwowie to
Arkadia. Ten XIX w. budynek pełnił dawniej rolę teatru miejskiego, potem
kawiarni, studia rozgłośni „Polskiego Radia” aż w końcu w chwili obecnej sklepu
Empik.
Tuż za
Arkadią nie da się nie zauważyć gmachu Teatru Polskiego. To teatr dramatyczny,
który działa tu od 1875 r. Ciekawy jest napis na budynku – „Naród sobie”, co
oznacza, że całość budowy została sfinansowana ze składek społecznych. Na
deskach tego teatru wystawiano sztuki w języku polskim, co było ewenementem pod
pruskim panowaniem.
I takim
sposobem, idąc i rozglądając się na boki docieramy do drugiego zamku w
Poznaniu.
Budynek z kopułą to Collegium Maius - budynek, w którym mieści się Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu - widok od strony ulicy Fredry
Parafia pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela - kościół zbudowany w 1868 r. dla chrześcijan wyznania ewagelisko-augsburskiego
To Zamek Cesarski. Powstał dla ostatniego cesarza niemieckiego i
króla Prus – Wilhelma II, który osobiście nadzorował budowę swojej rezydencji.
Choć budowla jest imponująca i swoimi rozmiarami przywodzi na myśl
średniowieczne zamki, to jest to najmłodszy zamek w Europie. Powstał na
początku XX w. J
Cesarz tą
budowlą chciał podkreślić przynależność Wielkopolski do Cesarstwa Niemieckiego.
Posiadłość była zbudowana z rozmachem. Główny budynek składał się z dwóch
skrzydeł: z zachodniego, gdzie zlokalizowano pomieszczenia mieszkalne oraz wschodniego,
w którym mieściły się komnaty reprezentacyjne. W zachodnim skrzydle parter
zajmowały mieszkania służby i dworskiej świty, pierwsze piętro należało do
rodziny cesarskiej i połączone było z prywatną kaplicą, drugie piętro zaś
zajmowały komnaty następcy tronu i były to tzw. komnaty książęce.
W skrzydle
wschodnim najbardziej okazałym pomieszczeniem była Sala Tronowa, zaprojektowana
na wzór bizantyjskich świątyń. We wnęce
znajdował się orientalny tron cesarski.
Całość
zamku, poza zabudową dodatkową, otaczał ogród różany. A w nim zachowała się do
dnia dzisiejszego Fontanna Lwów, którą wykonano na wzór fontanny z Patio de Los
Leones w Alhambrze w Grenadzie.
Po Powstaniu
Wielkopolskim zamek przejął Skarb Państwa. Mieściło się w nim kilka instytucji
aż do wybuchu II wojny światowej. Zaraz po wybuchu wojny postanowiono przerobić
pruski zamek na siedzibę Adolfa Hitlera. Zmieniono układ wnętrz, przerabiano
funkcje poszczególnych pomieszczeń. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, czy
Hitler w ogóle w Poznaniu był. Po zakończeniu wojny, zamek pełnił rolę obozu
przejściowego dla jeńców niemieckich aż w końcu zasiedliło go Ludowe Wojsko
Polskie, czyniąc z niego koszary.
W 1948 r.
zamek stał się Nowym Ratuszem, potem siedzibą Miejskiej Rady Narodowej, a na
początku lat 60. XX w. siedzibą Pałacu Kultury. W 1979 r. budowla została
wpisana na listę zabytków.
Obecnie
funkcję gospodarza pełni Centrum Kultury „Zamek”. Mieszczą się tu różne
instytucje działające na polu kultury i sztuki. To tu odbywają się m.in.
Międzynarodowe Triennale Rzeźby w Poznaniu, największa i cykliczna wystawa
współczesnej rzeźby.
W
ogrodowo-parkowych alejkach spotkać można rzeźbę z brązu. Jest to Ławeczka
Józefa Kostrzewskiego, jednego z założycieli Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza. Pomnik stoi tu od 2012 r.
Wychodząc z
parku od razu w oczy rzuca się strzelisty pomnik w kształcie krzyży. To Pomnik
Ofiar Czerwca 1956 r. Stanął tu w 1981 r. w 25 rocznicę wydarzeń czerwcowych,
kiedy to podjęto pierwszy strajk ludności wobec ówczesnej władzy. Zaczęło się
od Zakładów Cegielskiego, a demonstrujących krwawo rozgromiła milicja. Po
wybuchu stanu wojennego, monument stał się symbolem walki o wolność. To właśnie
tu odbywały się wszelkiego rodzaju manifestacje, a znak krzyża stał się wyrazem
dążenia do niezależności i niepodległości. Trudny to okres w naszej historii.
Zabarwiony krwią, cierpieniem i łzami tych, którzy w czasie szturmów milicji
stracili bliskich.
Tuż obok
pomnika znajdują się zabudowania Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza z Aulą
Uniwersytecką i neorenesansowym gmachem Collegium Minus. Uniwersytet działa od
1919 roku, choć dzieje jego zaczynają się już w XVII w. Obecnie jest to trzecia
największa uczelnia w Polsce. Oczywiście przed gmachem stoi pomnik naszego
wieszcza Adama Mickiewicza.
Jeśli
staniemy tyłem do Uniwersytetu, zobaczymy wielki budynek Filharmonii
Poznańskiej im. Tadeusza Szeligowskiego, gdzie od marca 1950 r. swoją siedzibę
ma słynny chór „Poznańskie Słowiki”. Wielkie gmaszysko to zabudowania z obrębu
Zamku Cesarskiego – Ziemstwo Kredytowe. Dawniej budynek pełnił rolę mieszkalną
i biurową dla pracowników poczty.
I tak oto
dotarliśmy do ulicy św. Marcin. A tu, wielka fiesta z okazji imienin ulicy. Ale
o tym już pisałam w poprzednich postach.
Czy warto
przespacerować się ulicami Poznania? Warto, bo choć to duża metropolia, to
kryje w sobie mnóstwo ciekawych historii. A czasem dobrze je poznać, żeby
wzbogacić swą wiedzę.
Zatem, jeśli pogoda sprzyja wychodźmy poznawać swoją
okolicę. Albo jak ja, obierzcie inne miasto za cel i odkrywajcie je dla siebie.
Polecam!
Koniec części 2 ostatniej J
Ma Poznań dostatek zabytków...
OdpowiedzUsuńA wież że nawet nie wiedziałem iż Cegielski był filozofem? Dopiero teraz z tablicy, czyli nie tacy filozofowie oderwani od życia jak się uważa.
W przypadku tego filozofa, to faktycznie jakby mocno stąpał po ziemi :) A może właśnie dlatego, że miał głowę otwartą, potrafił przekuć coś z myśli w czyn? Faktem jest, że pozostawił po sobie nie tylko nazwisko w Wikipedii :) Serdeczności!
UsuńJak zwykle bogata w informacje relacja, nie wiedziałam, że Poznań ma tyle ciekawych miejsc do zaoferowania, sporo nowych rzeczy się dowiedziałam, dziękuję.
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy to i ja nie wiedziałam, że to miasto jest tak ciekawe. Fajnie jest móc być pozytywnie zaskoczonym. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńCiekawa historia i bardzo fajnie na zdjęciach pokazałaś miasto. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na dalsze, wspólne zwiedzanie naszych polskich kącików ;) Pozdrawiam :)
Usuń