ŚLADAMI JANA
KASPROWICZA,
czyli o tym jak
znowu zgubił mi się szlak…
Trasa: Gubałówka – Eliaszówka –
Poronin – Harenda - Antałówka
W zeszłym
roku wybrałam się z Agą i Grzesiem, szlakiem niebieskim, który niespodziewanie
zniknął nam pod wyciągiem krzesełkowym na Szymoszkowej. Potem złapał nas deszcz
na Gubałówce i ze względu na pogodę nie dotarliśmy do Furmanowej. W tym roku
postanowiłam znów wybrać się pasmem Gubałówki w kierunku Harendy. Chciałam
przypomnieć sobie willę, w której mieszkał poeta Młodej Polski – Jan
Kasprowicz. Zapraszam więc, dziś na spacer pełen pięknych widoków.
~~*~~
Panorama z Gubałówki
Spacer
rozpoczynamy pod znaną wszystkim stacją przekaźnikową, po której każde dziecko
poznaje, że to Gubałówka. Po minięciu anteny, wzrok przyciąga kapliczka ufundowana
w dowód wdzięczności za uratowanie życia w 1969r. Takich kapliczek mnóstwo
można znaleźć w tym rejonie. Na dzisiejszym spacerze też miniemy ich kilka.
Stacja przekaźnikowa na Gubałówce
Pierwsza kapliczka na szlaku
Stacja przekaźnikowa na Gubałówce
Pierwsza kapliczka na szlaku
Powoli
odsłaniają się nam po prawej stronie
pierwsze widoki. Głównie widać Tatry Bielskie, choć dziś nieco chmurek co
chwila nachodzi na szczyty, a potem się rozwiewa, niczym za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Chwilę później wyłania się i sam Giewont. Docieramy do
niebieskiego szlaku, którym rok temu ewakuowaliśmy się z Agnieszką i
Grzegorzem. Chmury nadal się kłębią, co i rusz pada z nich kilka kropel. Ale
nie ma co się nimi zrażać, zaraz znów przyświeci słońce.
Skręt na niebieski szlak, znany z zeszłorocznej wędrówki
Z drogi rozpościera się, po prawej stronie, widok na Rów Podtatrzański. Z lewej strony zaś, wyłaniają się nam Beskidy. Widać też Babią Górę, nad którą kłębi się mnóstwo chmur. Oj, tam chyba nie za bardzo wesoło…
Rów Podtatrzański
Spojrzenie na drugą stronę Pasma Gubałowskiego - majaczące w dali Beskidy
Babia Góra z Gubałówki
Skręt na niebieski szlak, znany z zeszłorocznej wędrówki
Z drogi rozpościera się, po prawej stronie, widok na Rów Podtatrzański. Z lewej strony zaś, wyłaniają się nam Beskidy. Widać też Babią Górę, nad którą kłębi się mnóstwo chmur. Oj, tam chyba nie za bardzo wesoło…
Rów Podtatrzański
Spojrzenie na drugą stronę Pasma Gubałowskiego - majaczące w dali Beskidy
Babia Góra z Gubałówki
Podziwiając
takie widoki raz z lewej, raz z prawej strony, dochodzimy do kościółka a
właściwie kaplicy św. Brata Alberta na wysokości Furmanowej.
Kaplica św. Brata Alberta na Gubałówce
Kaplica św. Brata Alberta na Gubałówce
Zaraz za nim jest duże skrzyżowanie. Przy przystanku autobusowym znajduje się duży pomnik poświęcony Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, od którego ciągnie się właśnie żółty Szlak Papieski na Gubałówkę. Tu też można skręcić w lewo do miejscowości Ząb, w której znajduje się, jak głosi napis na pomniku, najwyżej położona parafia w Polsce. My dziś jednak pójdziemy dalej w prawo, trzymając się szlaku żółtego z czerwonym.
Pomnik upamiętniający wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II
Na skrzyżowaniu zaczyna się miejscowość Ząb
Rozstaj szlaków na skrzyżowaniu
Kaplica św. Brata Alberta na Gubałówce
Kaplica św. Brata Alberta na Gubałówce
Zaraz za nim jest duże skrzyżowanie. Przy przystanku autobusowym znajduje się duży pomnik poświęcony Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, od którego ciągnie się właśnie żółty Szlak Papieski na Gubałówkę. Tu też można skręcić w lewo do miejscowości Ząb, w której znajduje się, jak głosi napis na pomniku, najwyżej położona parafia w Polsce. My dziś jednak pójdziemy dalej w prawo, trzymając się szlaku żółtego z czerwonym.
Pomnik upamiętniający wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II
Na skrzyżowaniu zaczyna się miejscowość Ząb
Rozstaj szlaków na skrzyżowaniu
Idąc
spokojnie asfaltem mamy po prawej stronie piękną panoramę na Tatry i całe
Zakopane w dole. Wprawne oko wśród zabudowań dojrzy charakterystyczne budynki
miasta, a zwłaszcza skocznie i wyciąg na Nosalu. Znawcy górskich szczytów
bezbłędnie dojrzą wierzchołki tych, które wydają się tak daleko i tak wysoko, a
dziś możemy je mieć prawie na wyciągnięcie ręki. Przy takim pięknym widoku nie
sposób jest przejść obojętnie, więc zróbmy tu chwilę odpoczynku i podelektujmy
się panoramą polskich gór.
Widok ze skrzyżowania na Gubałówce w kierunku Tatr Zachodnich
Nosal w centrum zdjęcia oraz Tatry Wysokie
Krokiew i skocznie pod nią
Krokiew, Sarnia Skała i Giewont
Panorama Zakopanego - widok ze szlaku
Tatry Bielskie
Za Nosalem Orla Perć na ostatnim planie, w słońcu świeci się Kościelec (po środku zdjęcia)
Widok ze skrzyżowania na Gubałówce w kierunku Tatr Zachodnich
Nosal w centrum zdjęcia oraz Tatry Wysokie
Krokiew i skocznie pod nią
Krokiew, Sarnia Skała i Giewont
Panorama Zakopanego - widok ze szlaku
Tatry Bielskie
Za Nosalem Orla Perć na ostatnim planie, w słońcu świeci się Kościelec (po środku zdjęcia)
No dobrze,
pora iść dalej. Tu asfalt się kończy. Ale my idziemy dalej, mijając kolejne
kapliczki. Droga idzie częściowo lasem. Po opadach deszczu jest mokro, żeby nie
powiedzieć grząsko. Błoto wdziera się już nie tylko na buty, ale i na spodnie.
Oj, będzie pranie po wycieczce.
Od Tatr Zachodnich po Bielskie
Kolejna kapliczka na szlaku
Oddalająca się coraz bardziej Gubałówka - ta część mocno turystyczna
I kolejna kapliczka
Osiedle Harenda - widok z Pasma Gubałowskiego
I znów kapliczka - każda spotkana była inna
Od Tatr Zachodnich po Bielskie
Kolejna kapliczka na szlaku
Oddalająca się coraz bardziej Gubałówka - ta część mocno turystyczna
I kolejna kapliczka
Osiedle Harenda - widok z Pasma Gubałowskiego
I znów kapliczka - każda spotkana była inna
Kawałek za
wyciągiem, powinno być odbicie szlaku żółtego na Harandę.
Szlak żółty
Widok na Beskidy ze szlaku
Szlak w okolicach Suchego
Błoto na szlaku
I kolejne błotko...
Tylko chwila… Jakoś zbyt długo idziemy, a żółty szlak uparcie trzyma się czerwonego. Wyciąg już dawno minięty, za moment dojdziemy do kolejnego, małego. Rzut oka na mapę i w zasadzie nie wiadomo co powiedzieć. Oto właśnie szlak żółty, który miał skręcić na Harendę, doprowadził nas do miejscowości Suche… Jak to się stało? Przecież szliśmy wciąż żółtym szlakiem. Nastąpiło chyba jakieś przekłamanie mapy, szlak wyprowadził nas przez rzuconą nad wodą deskę, tuż obok remizy strażackiej. Trudno, trzeba jakoś dotrzeć do Harendy.
No zupełnie nie wiem, dlaczego wtedy nuciło mi się "Pieski małe dwa, chciały przejść przez rzeczkę, nie wiedziały jak - znalazły kładeczkę..." :)
A rzeczka ta bardzo wartki nurt dziś ma "si bon, si bon, tra lalala la, si bon, si bon...":)
Remiza strażacka w Suchem
Szlak żółty
Widok na Beskidy ze szlaku
Szlak w okolicach Suchego
Błoto na szlaku
I kolejne błotko...
Tylko chwila… Jakoś zbyt długo idziemy, a żółty szlak uparcie trzyma się czerwonego. Wyciąg już dawno minięty, za moment dojdziemy do kolejnego, małego. Rzut oka na mapę i w zasadzie nie wiadomo co powiedzieć. Oto właśnie szlak żółty, który miał skręcić na Harendę, doprowadził nas do miejscowości Suche… Jak to się stało? Przecież szliśmy wciąż żółtym szlakiem. Nastąpiło chyba jakieś przekłamanie mapy, szlak wyprowadził nas przez rzuconą nad wodą deskę, tuż obok remizy strażackiej. Trudno, trzeba jakoś dotrzeć do Harendy.
No zupełnie nie wiem, dlaczego wtedy nuciło mi się "Pieski małe dwa, chciały przejść przez rzeczkę, nie wiedziały jak - znalazły kładeczkę..." :)
A rzeczka ta bardzo wartki nurt dziś ma "si bon, si bon, tra lalala la, si bon, si bon...":)
Remiza strażacka w Suchem
Ulicą
dochodzimy do mostu nad Białym Dunajcem w Poroninie. Potem skręcamy w prawo i
wzdłuż Zakopianki (potoku, ale też i równoległego do ulicy, popularnie zwanej
Zakopianką) idziemy ulicą Kasprowicza. Tu wychodzimy z Poronina, a wchodzimy do
Zakopanego.
I jeszcze jedna kapliczka poświęcona Papieżowi J.P. II
Biały Dunajec w Poroninie
Nad Białym Dunajcem widok w stronę Zakopanego
Koniec Poronina...
...Początek Zakopanego
I jeszcze jedna kapliczka poświęcona Papieżowi J.P. II
Biały Dunajec w Poroninie
Nad Białym Dunajcem widok w stronę Zakopanego
Koniec Poronina...
...Początek Zakopanego
Po drodze
mijamy ciekawą zabudowę Ustupu. Ulica ciągnie się bardzo długo.
Zabudowa Ustupu
Zabudowa Ustupu
Lenin jak żywy...
Kapliczka przy ulicy Kasprowicza
Na wysokości dzielnicy Wojdyły przechodzimy przez most na Zakopiance. To tu, przy przystanku powinniśmy zejść żółtym szlakiem. Tylko jak to się stało, że go przegapiliśmy? Do dziś będzie to zagadką.
Zabudowa Ustupu
Zabudowa Ustupu
Lenin jak żywy...
Kapliczka przy ulicy Kasprowicza
Na wysokości dzielnicy Wojdyły przechodzimy przez most na Zakopiance. To tu, przy przystanku powinniśmy zejść żółtym szlakiem. Tylko jak to się stało, że go przegapiliśmy? Do dziś będzie to zagadką.
Znów
jesteśmy na żółtym szlaku. Mijamy wyciąg Harenda oraz szkołę w Harendzie,
imienia oczywiście J. Kasprowicza.
Tym razem Zakopianka
Wyciąg Harenda
Osiedle Harenda
Idąc za znakami, dochodzimy do willi poety. Dla mnie to podróż w to miejsce po wielu latach. Harendę pamiętam jeszcze z czasów studenckich, choć stamtąd posiadam chyba tylko jedno zdjęcie.
Tym razem Zakopianka
Wyciąg Harenda
Osiedle Harenda
Idąc za znakami, dochodzimy do willi poety. Dla mnie to podróż w to miejsce po wielu latach. Harendę pamiętam jeszcze z czasów studenckich, choć stamtąd posiadam chyba tylko jedno zdjęcie.
Nazwa
Harenda pochodzi od słowa „arenda”, która oznaczała dzierżawę. Dzierżawiąc
ziemię, ludzie się osiedlali, tworząc nowe osiedle, a dziś dzielnicę Zakopanego. Tu osiedlił się
też J. Kasprowicz wraz ze swoją trzecią żoną, Rosjanką – Marią Bunin.
Kierunek do muzeum, odnaleziony szlak :)
Willa Kasprowicza - widok od strony osady
Co wiemy o
Kasprowiczu? Przywoływany jest on w szkole raczej przez pryzmat czytanych i
analizowanych wierszy. Ale dużo ciekawsza jest opowieść o jego życiu.Kierunek do muzeum, odnaleziony szlak :)
Willa Kasprowicza - widok od strony osady
~~*~~
W 1886r
ożenił się po raz pierwszy, ze starszą od siebie kobietą – Teodozją Szymańską.
Małżeństwo jednak przetrwało parę miesięcy, po czym rozpadło się. Na 35 lat
osiadł Kasprowicz we Lwowie, gdzie zetknął się z bohemą artystyczną. Wtedy też
zmienił kierunek swej poezji. Coraz częściej kierował się ku dialogowi z
Bogiem. Jego wiara została mocno zachwiana, kiedy to druga żona Kasprowicza –
Jadwiga Kasprowiczowa z domu Gąsowska, poślubiona w 1893r odeszła z domu z
innym przedstawicielem Młodej Polski – Stanisławem Przybyszewskim. Wybuchł
skandal obyczajowy, który jednak przyniósł więcej rozgłosu samemu
Kasprowiczowi. On sam nie wiele mówił na ten temat. Upokorzenie i dramat sytuacji,
spowodowały, że wyznawane dotąd przez poetę wartości, uległy przemianie. Pewnym
ukojeniem pozostawały w tym czasie córki Kasprowicza – Anna i Janina, które
matka porzuciła odchodząc z Przybyszewskim.
W 1911r
Kasprowicz ponownie wstąpił w związek małżeński z Marią Bunin, dużo młodszą od
niego, córką carskiego generała, którą poznał w czasie jazdy pociągiem we
Włoszech. 19-letnia wówczas Maria, na nowo przywróciła harmonię duszy poety,
choć ten początkowo opierał się uczuciu. Był już przecież dojrzałym mężczyzną z
bolesnym bagażem doświadczeń. Oboje z Marią osiedli w willi „Harenda” w 1923r,
zbudowanej między Zakopanem a Poroninem. Poeta mieszkał w niej tylko przez dwa
ostatnie lata swojego życia, bowiem już wtedy chorował i na serce i na
cukrzycę. Choroba w konsekwencji przykuła go do łóżka. Maria Kasprowiczowa
opiekowała się mężem do ostatniej chwili, choć i w tym związku nie brakowało
„cichych dni”.
Poeta zmarł
1 sierpnia 1926r. W tym samym dniu Maria zerwała ulubione kwiatki Kasprowicza,
nasturcje, które potem zasuszyła i oprawiła w ramkę. Były one niczym więź
łącząca ją z mężem. Postanowiła też niczego nie zmieniać na Harendzie, nie
rozstała się z przedmiotami męża, aż wreszcie starała się o budowę mauzoleum. W
willi otworzyła muzeum w 1950r i była jego dożywotnim kustoszem. W 1933r
przeniesiono trumnę ze szczątkami Jana Kasprowicza ze starego cmentarza w
Zakopanem do wybudowanego mauzoleum. Maria Kasprowiczowa dołączyła do męża po
ponad 40 latach bycia „Panią na Harendzie”.
Tablice przy wejściu na werandę
Elewacja frontowa budynku, z głównym wejściem z werandy
~~*~~
Zwiedzanie
zaczynamy od saloniku.
Salonik Kasprowiczów
Tu można zobaczyć najbardziej rozpowszechnione zdjęcie Kasprowicza. Na wprost wejścia uwagę przykuwają obrazy malowane pastelami przez Stanisława Ignacego Witkiewicza, a wśród nich namalowany przez Witkacego portret Marii Kasprowiczowej.
Najbardziej znane zdjęcie Kasprowicza
Łóżko w saloniku - miałam nieodparte wrażenie, że poeta właśnie przed chwilą z niego wstał...
Marusia Kasprowiczowa według Witkacego
Portret Jana, ponoć Witkacy widział nad Kasprowiczem, wtedy już ciężko chorym, żółtą aurę, więc tak go przedstawił na portrecie
Nad łóżkiem można dostrzec maskę poety dłuta Antoniego Popiela. Pod portretem poety namalowanym również przez Witkacego na chwilę przed śmiercią gospodarza Harendy, wiszą zasuszone kwiatki z napisem „1-go sierpnia 1926r. Niedziela”. To właśnie te kwiaty, które Maria Kasprowicz zerwała w dniu śmierci męża i ona też tę datę skreśliła na tej kartce.
Zasuszone przez Marię, w dniu śmierci poety, nasturcje i polne kwiaty
Salonik Kasprowiczów
Tu można zobaczyć najbardziej rozpowszechnione zdjęcie Kasprowicza. Na wprost wejścia uwagę przykuwają obrazy malowane pastelami przez Stanisława Ignacego Witkiewicza, a wśród nich namalowany przez Witkacego portret Marii Kasprowiczowej.
Najbardziej znane zdjęcie Kasprowicza
Łóżko w saloniku - miałam nieodparte wrażenie, że poeta właśnie przed chwilą z niego wstał...
Marusia Kasprowiczowa według Witkacego
Portret Jana, ponoć Witkacy widział nad Kasprowiczem, wtedy już ciężko chorym, żółtą aurę, więc tak go przedstawił na portrecie
Nad łóżkiem można dostrzec maskę poety dłuta Antoniego Popiela. Pod portretem poety namalowanym również przez Witkacego na chwilę przed śmiercią gospodarza Harendy, wiszą zasuszone kwiatki z napisem „1-go sierpnia 1926r. Niedziela”. To właśnie te kwiaty, które Maria Kasprowicz zerwała w dniu śmierci męża i ona też tę datę skreśliła na tej kartce.
Zasuszone przez Marię, w dniu śmierci poety, nasturcje i polne kwiaty
Zwiedzając dalej salonik można dostrzec
pośmiertną maskę Jana Kasprowicza, wykonaną przez Stanisława Gąsienicę –
Sobczaka Jochyma w dniu śmierci poety. Poniżej w ramkach wiszą rękopisy twórcy
sonet „Z Chałupy”. Myślę odruchowo,
gdzie podziały się moje brudnopisy szkolne? Może kiedyś też będą cenne?
Pośmiertna maska Kasprowicza
Rękopisy poety
Pośmiertna maska Kasprowicza
Rękopisy poety
Tuż obok
znajduje się biblioteczka ze zbiorem książek państwa Kasprowiczów. Większość
mebli w Harendzie to własność Marii Kasprowicz, która wniosła je w posagu.
Część osobistej kolekcji książek państwa Kasprowicz. Wiele białych kruków, które Maria Kasprowicz wysłała do Poznania, spłonęło w Muzeum Miejskim w 1939r.
Część osobistej kolekcji książek państwa Kasprowicz. Wiele białych kruków, które Maria Kasprowicz wysłała do Poznania, spłonęło w Muzeum Miejskim w 1939r.
Z saloniku
wchodzi się do jadalni, od której tak naprawdę się wchodzi zaczynając
zwiedzanie. Jest ona po środku i stanowi wejście do muzeum wprost z werandy.
Dawniej były to pomieszczenia reprezentacyjne, więc wejście znajdowało się z
drugiej strony.
W jadalni na
dużym stole wyłożone są książki, które można kupić, ale prawdziwe dzieła kryją
się wokół stołu.
Jadalnia
Jest nim choćby biblioteczka, w której Maria Kasprowicz zebrała książki, które były z dedykacjami dla niej. Na biblioteczce stoją zdjęcia w starych, pięknych ramkach. Na jednej państwo Kasprowicz patrzą w jednym kierunku, na innej poeta stoi w towarzystwie swoich dwóch córek – Anny i Janiny, które chętnie odwiedzały Harendę.
Księgozbiór Marusi Kasprowicz z dedykacjami
Maria Kasprowicz pędzla Stanisława Niesiołowskiego
Jan Kasprowicz z córkami Anną i Janiną
Państwo Kasprowiczowie
Po lewej stronie znajduje się zakopiański kredens ze złotym samowarem z dedykacją dla Kasprowicza.
Zakopiański kredens
Na wprost wejścia widać malowane drzwi, prowadzące do prywatnych pomieszczeń, nie udostępnionych turystom. Ponad nimi obrazki malowane na szkle, z częstym motywem religijnym. Obrazy takie zdobiły domy zamożnych górali, ale też proste góralskie chałupy. Dziś malunki na szkle są jednym z charakterystycznych elementów góralskiego folkloru.
Obrazki malowane na szkle
Jadalnia
Jest nim choćby biblioteczka, w której Maria Kasprowicz zebrała książki, które były z dedykacjami dla niej. Na biblioteczce stoją zdjęcia w starych, pięknych ramkach. Na jednej państwo Kasprowicz patrzą w jednym kierunku, na innej poeta stoi w towarzystwie swoich dwóch córek – Anny i Janiny, które chętnie odwiedzały Harendę.
Księgozbiór Marusi Kasprowicz z dedykacjami
Maria Kasprowicz pędzla Stanisława Niesiołowskiego
Jan Kasprowicz z córkami Anną i Janiną
Państwo Kasprowiczowie
Po lewej stronie znajduje się zakopiański kredens ze złotym samowarem z dedykacją dla Kasprowicza.
Zakopiański kredens
Na wprost wejścia widać malowane drzwi, prowadzące do prywatnych pomieszczeń, nie udostępnionych turystom. Ponad nimi obrazki malowane na szkle, z częstym motywem religijnym. Obrazy takie zdobiły domy zamożnych górali, ale też proste góralskie chałupy. Dziś malunki na szkle są jednym z charakterystycznych elementów góralskiego folkloru.
Obrazki malowane na szkle
Ostatnim
pomieszczeniem na Harendzie jest sypialnia państwa Kasprowiczów. Głównie
wyposażona w posagowe meble Marii. Na uwagę zasługuje tu wisząca narożna szafeczka,
która została przywieziona z Indii, a która w domu Kasprowiczów służyła za
apteczkę. W pomieszczeniu tym w oczy rzuca się abakan, czyli rzeźba – dar Magdaleny
Abakanowicz dla muzeum. Jak dla mnie zupełnie niepasująca do wnętrza. Ale o
gustach się nie dyskutuje.
Sypialnia Kasprowiczów z dziwną rzeźbą z lewej strony. W pokoju tym zmarł poeta i zgodnie z wolą wdowy po nim, pomieszczenie to można zobaczyć jedynie z progu
Maska Marii Kasprowicz lub jej ciotki malarki Eugenii Anderson Łuczyńskiej, nie pamiętam dokładnie
Sypialnia Kasprowiczów z dziwną rzeźbą z lewej strony. W pokoju tym zmarł poeta i zgodnie z wolą wdowy po nim, pomieszczenie to można zobaczyć jedynie z progu
Maska Marii Kasprowicz lub jej ciotki malarki Eugenii Anderson Łuczyńskiej, nie pamiętam dokładnie
I kończy się
już spacer po muzeum. Jeszcze tylko chwilka na werandzie, na której lubił wypoczywać
Jan Kasprowicz. Oczywiście w otoczeniu swych ulubionych nasturcji. Na zewnątrz
zieleń wdziera się na werandę. Jest cicho i spokojnie.
Na werandzie w otoczeniu nasturcji
Na werandzie w otoczeniu nasturcji
Zanim
zejdziemy na dół, popatrzeć na front willi, na chwilę cofnijmy się do drogi,
przy której znajduje się zabytkowy, drewniany kościół parafialny, pod wezwaniem
św. Jana Apostoła i Ewangelisty.
Kościół św. Jana Apostoła i Ewangelisty na Harendzie. Parcelę pod kościół dała Maria Kasprowicz.
Kościół św. Jana Apostoła i Ewangelisty na Harendzie. Kościół przeniesiono tu z Zakrzowa z okolic Kalwarii Zebrzydowskiej.
Wejdźmy na chwilę do niego. Takie drewniane kościółki mają swój klimat. Dziś nikogo w nim nie ma, ale myślę, że w czasach Kasprowicza pełno było w takich świątyniach, górali w tradycyjnych strojach. Dziś zakładają je tylko na uroczyste msze lub przy ważniejszych świętach. Szkoda.
Wnętrze kościoła
Historia Kościoła na Harendzie
Kościół św. Jana Apostoła i Ewangelisty na Harendzie. Parcelę pod kościół dała Maria Kasprowicz.
Kościół św. Jana Apostoła i Ewangelisty na Harendzie. Kościół przeniesiono tu z Zakrzowa z okolic Kalwarii Zebrzydowskiej.
Wejdźmy na chwilę do niego. Takie drewniane kościółki mają swój klimat. Dziś nikogo w nim nie ma, ale myślę, że w czasach Kasprowicza pełno było w takich świątyniach, górali w tradycyjnych strojach. Dziś zakładają je tylko na uroczyste msze lub przy ważniejszych świętach. Szkoda.
Wnętrze kościoła
Historia Kościoła na Harendzie
Wracamy pod
willę i schodzimy na dół po schodkach. Stąd najlepiej widać front budynku. Ten
dom wybudował w 1920r Jan Fudala Kluś z przeznaczeniem na pensjonat, ponieważ
wtedy Zakopane i okolice stały się modne, zwłaszcza jako uzdrowisko oraz
towarzyski tygiel wielu pisarzy, poetów oraz artystów. Potem sprzedał go angielskiej
malarce Winifrid Cooper, a ta odsprzedała go właśnie Kasprowiczom. I to tu
zbierali się przedstawiciele Młodej Polski ze Stefanem Żeromskim i Leopoldem
Staffem na czele. Bywał tu również Witkacy, Kornel Makuszyński a także Zofia
Nałkowska. Patrząc na willę nie mogę oprzeć się wrażeniu, że bogate i wesołe
było to życie literacko-towarzyskie.
Willa Harenda
Willa Harenda
Willa Harenda
Willa Harenda
Skręcamy
teraz w prawo i dochodzimy do mauzoleum Kasprowiczów. Na dole spoczywa Jan, a w
górnej części jego żona – Maria.
Mauzoleum Kasprowiczów - jego twórcą był Karol Stryjeński
Grobowiec Jana Kasprowicza w dolnej krypcie
Grobowiec Marii Kasprowicz w krypcie górnej
Teren przy mauzoleum
Ostatnie
spojrzenie na Harendę i pora ruszać dalej żółtym szlakiem, nazwanym szlakiem
Kasprowicza, biegnącym przez Ugory aż do Antałówki.
~~*~~
Przez mostek
na Zakopiance przedostajemy się do Zakopianki, ale tej utwardzonej J.
Chwilkę idziemy znów w stronę Poronina. Szlak prowadzi nas przez drogę na jej
drugą stronę i tuż za tunelem pod linią PKP skręca w prawo na Wojdyły.
Mostek na Zakopiance
Szkoda, że wandale są wszędzie i nie szanują wspólnego dobra
Willa Harenda jest położona na szlaku architektury drewnianej
Osiedle Wojdyły
Po minięciu zabudowań, wychodzimy na łąkę. Idziemy na otwartej przestrzeni. Co chwila deszcz próbuje nas postraszyć, to znów waha się czy zadawać sobie trud zaistnienia na naszych ubraniach. Przez to szlak jest bagnisty, buty ślizgają się na błocie. Za to widoki, jakie znów widzimy przed sobą, są trudne do pominięcia. Przez to czasem but ląduje w błocie.
Mostek na Zakopiance
Szkoda, że wandale są wszędzie i nie szanują wspólnego dobra
Willa Harenda jest położona na szlaku architektury drewnianej
Osiedle Wojdyły
Po minięciu zabudowań, wychodzimy na łąkę. Idziemy na otwartej przestrzeni. Co chwila deszcz próbuje nas postraszyć, to znów waha się czy zadawać sobie trud zaistnienia na naszych ubraniach. Przez to szlak jest bagnisty, buty ślizgają się na błocie. Za to widoki, jakie znów widzimy przed sobą, są trudne do pominięcia. Przez to czasem but ląduje w błocie.
Pogoda jest
zmienna i teraz widzimy gęste chmury nad Tatrami. Nawet za nami Gubałówka jest
nakrywana kołderką z chmur. Niebo tak jakby pociemniało, czyżby chmura – stara znajoma-
chciała nas dziś dopaść?
Zbocza Gubałowskie
Szlak żółty w tym miejscu bardziej przypomina szlak niebiesko-zielony: błękit nieba i zieleń traw jest tu dominująca.
Giewont widziany ze szlaku Kasprowicza
Pasmo Gubałowskie
Zbocza Gubałowskie
Szlak żółty w tym miejscu bardziej przypomina szlak niebiesko-zielony: błękit nieba i zieleń traw jest tu dominująca.
Giewont widziany ze szlaku Kasprowicza
Pasmo Gubałowskie
Mijamy kolejną
kapliczkę z Matką Bożą, stojącą samotnie w polu. Przed nami pręży się Giewont
oraz inne szczyty. Co i rusz do słońca próbuje się wystawić Hawrań z
nieodłącznym Muraniem. Za nami rozpościera się pasmo Gubałówki. Dochodzimy do
samotnego drzewa, które po przybliżeniu okazuje się kilkoma rosnącymi obok
siebie. Wśród nich ukryty jest metalowy krzyż.
I następna kapliczka na szlaku
Panorama Tatr ze szlaku Kasprowicza
Stoki Gubałówki
Iść, ciągle iść w stronę gór...tylko czemu to podłoże takie grząskie??
Rzut okiem w tył, w stronę Poronina
Hawrań próbujący wydostać się spod chmur
Samotne drzewo, a właściwie kolonia drzew
Metalowy krzyż wśród drzew
Drzewa z krzyżem - widok w stronę Gubałówki
I następna kapliczka na szlaku
Panorama Tatr ze szlaku Kasprowicza
Stoki Gubałówki
Iść, ciągle iść w stronę gór...tylko czemu to podłoże takie grząskie??
Rzut okiem w tył, w stronę Poronina
Hawrań próbujący wydostać się spod chmur
Samotne drzewo, a właściwie kolonia drzew
Metalowy krzyż wśród drzew
Drzewa z krzyżem - widok w stronę Gubałówki
Wzrok ciągle
biegnie ku górom, to znów odwraca się za siebie, żeby podziwiać Pasmo
Gubałowskie.
Tatry widziane ze szlaku - letnie wspomnienie
Hawrań z Muraniem wciąż walczą z chmurami, ale już są lepiej widoczne
Spokój, cisza i relaks na szlaku
Zabudowania Antałówki, z lewej widoczny Nosal
Raz słoneczko, raz deszczyk...
Brnąc przez błotko, mijamy po lewej stronie zabudowania dzielnicy Olcza. W dole widać budynki Oberconiówki, Pardałówki oraz samej Antałówki. Poprzez zabudowania tej ostatniej, wchodzimy na wzniesienie o takiej samej nazwie – Antałówka, mające 937 m n.p.m.
Antałówka i Nosal
Krzyż między zabudowaniami Antałówki
Szlak prowadzi na wzniesienie Antałówka
Wieża przekaźnikowa na Antałówce
I tu szlak powinien nas sprowadzić do ulicy Jagiellońskiej. Ale mijamy niestety wierch i idziemy dalej drogą, która prowadzi tuż obok. I niestety to nie jest już szlak. Znów brniemy przez błotniste podłoże, a chmura podąża za nami. Przez mokrą łąkę, wydeptaną ścieżką, kierujemy się w stronę jakiegoś zejścia do miasta. Po drodze mijamy owieczki pasące się obok Szymońskiego Wierchu.
Znów stara znajoma się czai...
Ostatnie spojrzenie na Tatry
Antałówka nad Koleją
Jesteśmy teraz na tzw. Antałówce nad Koleją. Ścieżka wyprowadza nas na ulicę Smrekową, która biegnie wzdłuż torów kolejowych. A więc dzisiejszy spacer zakończymy w rejonie dworców.
Tatry widziane ze szlaku - letnie wspomnienie
Hawrań z Muraniem wciąż walczą z chmurami, ale już są lepiej widoczne
Spokój, cisza i relaks na szlaku
Zabudowania Antałówki, z lewej widoczny Nosal
Raz słoneczko, raz deszczyk...
Brnąc przez błotko, mijamy po lewej stronie zabudowania dzielnicy Olcza. W dole widać budynki Oberconiówki, Pardałówki oraz samej Antałówki. Poprzez zabudowania tej ostatniej, wchodzimy na wzniesienie o takiej samej nazwie – Antałówka, mające 937 m n.p.m.
Antałówka i Nosal
Krzyż między zabudowaniami Antałówki
Szlak prowadzi na wzniesienie Antałówka
Wieża przekaźnikowa na Antałówce
I tu szlak powinien nas sprowadzić do ulicy Jagiellońskiej. Ale mijamy niestety wierch i idziemy dalej drogą, która prowadzi tuż obok. I niestety to nie jest już szlak. Znów brniemy przez błotniste podłoże, a chmura podąża za nami. Przez mokrą łąkę, wydeptaną ścieżką, kierujemy się w stronę jakiegoś zejścia do miasta. Po drodze mijamy owieczki pasące się obok Szymońskiego Wierchu.
Znów stara znajoma się czai...
Antałówka nad Koleją
Jesteśmy teraz na tzw. Antałówce nad Koleją. Ścieżka wyprowadza nas na ulicę Smrekową, która biegnie wzdłuż torów kolejowych. A więc dzisiejszy spacer zakończymy w rejonie dworców.
~~*~~
Zatem do
zobaczenia znów na szlaku!
Hej!
Interesująca trasa, odcinek Ząb-Gubałówka kiedyś zaliczyłem. Trafiłaś na warunki zapewniającą wspaniałą widoczność. Poszczególne szczyty Tatr są jak na wyciągnięcie ręki. Podoba mi się kolorystyka zdjęć. To fabryczne ustawienia w aparacie, czy coś zmieniałaś?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Drogi Wkraju, jeśli chodzi o kolorystykę, to raczej ustawienia fabryczne aparatu. Czasem przy pomniejszaniu zdjęć wyciągam kontrast, czasem cofam go, bo zdjęcie mi nieodpowiada właśnie kolorystycznie. W przypadku tych zdjęć akurat to chyba odpowiednie światło zagrało, że kolorki wyszły fajnie. Tego dnia raz świeciło słońce, to znów deszczyk popadał i tak w kółko. Być może i to wpłynęło na ogólny obraz. Cieszę się, że zdjęcia się podobają. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńAle się naoglądałem i czytałem. :))) Pogoda się trafiła dobra to i fotki wyborne :) Przypomniały mi się wspaniałe chwile z Tatr oraz Pasma Gubałowskiego.:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
:) Dzięki. Fajnie, że przywołałam miłe chwile. Od razu nastrój się polepsza, prawda? Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNajbardziej podoba mi się zdjęcie Białego Dunajca w stronę Zakopanego oraz widok na Babią górę. Trudny miałem wybór gdyż rzeczywiście wyszło wszystko fajnie :) . Podoba mi się również muzeum. Lubię takie tematy w górach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :)
Tomku, powiem Ci, że ja w szkole to na bakier byłam jeśli chodzi o poezję. Nauka wierszy na pamięć to była moja zmora, a jeszcze większa wyjść pod tablicę, dygnąć ładnie i powiedzieć z odpowiednią miną. Dopiero teraz, jak mogę zobaczyć jak żyli wybitni tego kraju, poznać ich biografię, to i wiersze lepiej się rozumie. Harenda jest takim miejscem magicznym. A co do zdjęć, to ja sama miałam problem, które mi się najbardziej podoba :) Uściski :)
UsuńWitam, dziekuje za podzielenie sie zdjeciami i wspomnieniami, podoba mi sie szczegolnie Harenda, kiedys tam bylam...Ale to dawne czasy, teraz mieszkam w Chicago, milo bylo powspominac...Moze kiedys sie tam wybiore...
OdpowiedzUsuńJeśli tylko los pozwoli, by z dalekiego Chicago przylecieć choć na chwilkę w Tatry, to jak najbardziej przywróć wspomnienia. To takie miłe dla duszy :) Zapraszam Cię do rozgoszczenia się w tym małym kąciku blogosfery. Może znów wywołam uśmiech na twarzy. Pozdrawiam ze słonecznej Warszawy :)
Usuń