Tatry... Moje miejsce na ziemi. Moja największa pasja.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu...
Bo góry są.
Tu zwalniam, mogę spokojnie myśleć.
Kiedy wychodzę wysoko w góry, zostawiam wszystkie troski w dole.
A dlaczego chodzę po górach?
Odpowiedź jest taka sama jaką dał George Mallory (zm.1924r), kiedy pytano go o sens zdobywania Mount Everestu...
Bo góry są.
Brat Polak, Siostra Słowaczka,
czyli o zacieraniu granic
Swój spacer zaczęłam w Dolinie Chochołowskiej, by po mniej więcej półtorej godzinie znaleźć się u wylotu Doliny Starorobociańskiej. Dalej szlak czarny wiódł mnie aż do Siwej Przełęczy (1812 m n.p.m.). Dolinę Starorobociańską można określić w trzech słowach: czarne, grząskie bagno. A w jednym słowie: MASAKRA. Zwózka drzew w tym rejonie powoduje rozjechanie dróg, z którymi pokrywa się szlak. Jak dla mnie jest to najgorszy szlak w Tatrach. Dobrze, że tylko początkowy jego odcinek, ten, który wiedzie przez las. Dalej już jest całkiem znośnie.
W Dolinie Starorobociańskiej
Czarny szlak
poprzez Dolinę Starorobociańską jest też najszybszą drogą, by dostać się na przełęcz,
a stamtąd na granicę naszego państwa.
W Żlebie pod Pyszną
Dolina Starorobociańska widziana z Siwej Przełęczy. Z lewej masyw Kulawca
Masyw Ornaku
Starorobociański Wierch widziany od strony Żlebu pod Pyszną
Przemknęłam go możliwie jak najszybciej i
znów kuliłam się przed wiatrem na Siwej Przełęczy. Zawsze tam wieje, ale widoki
są przednie.
Widok z Siwej Przełęczy. Od lewej: Tomanowy Wierch Polski (1977 m n.p.m.), Smreczyński Wierch (2066 m n.p.m.), Hlińska Przełęcz (1907 m n.p.m.), w chmurach Kamienista (2127 m n.p.m.) i najbliżej Pyszniańska Przełęcz (1788 m n.p.m.). Z Kamienistej odchodzi masyw zwany Babimi Nogami. Poprzez te szczyty poprowadzona jest granica Polski.
Widok w stronę Doliny Starorobociańskiej
Na Siwej Przełęczy, z lewej Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.)
Szybkie spojrzenie w stronę mojego dzisiejszego celu i poczułam mały zgrzyt. Błyszcz był w chmurach. Czy zatem uda się coś z niego zobaczyć? Jak się nie wdrapię, to nie będę wiedzieć.
Błyszcz (2158 m n.p.m.) w chmurach
Z tym postanowieniem zaczęłam mozolną wędrówkę szlakiem zielonym, poprzez Siwe Turnie ku Siwemu Zwornikowi. Znany był mi on z wyprawy na Starorobociański Wierch.
Z lewej Tomanowy Wierch Polski, z prawej Kamienista. Pomiędzy nimi wystaje Świnica (2301 m n.p.m.)
Dolina Pyszniańska
Ornak. Na pierwszym planie Zadni Ornak (1867m n.p.m.)
Liliowe Turnie i Błyszcz
Na Siwym Zworniku (1965 m n. p. m.)
Tym razem skręciłam w lewo na szlak czerwony, wiodący wzdłuż granicy państwa. Granice tu się zacierają, bo pełno tu turystów zarówno polskich jak i słowackich.
Račkova DolinaW Żlebie pod Pyszną
Dolina Starorobociańska widziana z Siwej Przełęczy. Z lewej masyw Kulawca
Masyw Ornaku
Starorobociański Wierch widziany od strony Żlebu pod Pyszną
Widok z Siwej Przełęczy. Od lewej: Tomanowy Wierch Polski (1977 m n.p.m.), Smreczyński Wierch (2066 m n.p.m.), Hlińska Przełęcz (1907 m n.p.m.), w chmurach Kamienista (2127 m n.p.m.) i najbliżej Pyszniańska Przełęcz (1788 m n.p.m.). Z Kamienistej odchodzi masyw zwany Babimi Nogami. Poprzez te szczyty poprowadzona jest granica Polski.
Widok w stronę Doliny Starorobociańskiej
Na Siwej Przełęczy, z lewej Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.)
Szybkie spojrzenie w stronę mojego dzisiejszego celu i poczułam mały zgrzyt. Błyszcz był w chmurach. Czy zatem uda się coś z niego zobaczyć? Jak się nie wdrapię, to nie będę wiedzieć.
Błyszcz (2158 m n.p.m.) w chmurach
Z tym postanowieniem zaczęłam mozolną wędrówkę szlakiem zielonym, poprzez Siwe Turnie ku Siwemu Zwornikowi. Znany był mi on z wyprawy na Starorobociański Wierch.
Z lewej Tomanowy Wierch Polski, z prawej Kamienista. Pomiędzy nimi wystaje Świnica (2301 m n.p.m.)
Dolina Pyszniańska
Ornak. Na pierwszym planie Zadni Ornak (1867m n.p.m.)
Liliowe Turnie i Błyszcz
Na Siwym Zworniku (1965 m n. p. m.)
Tym razem skręciłam w lewo na szlak czerwony, wiodący wzdłuż granicy państwa. Granice tu się zacierają, bo pełno tu turystów zarówno polskich jak i słowackich.
Babie Nogi i granica Polski z Liliowych Turni
Kroczyłam szlakiem aż do jego rozwidlenia na Bystrym Karbie (1953 m n.p.m.). Tu skręcałam na szlak niebieski, prowadzący mnie już do celu. Po prawej stronie pysznił się najwyższy szczyt w polskich Tatrach Zachodnich, czyli Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.), zaraz za nim masyw Otargańców. W dole hulał wiatr w Račkovej Dolinie. Powoli wyłaniał się widok na Kominiarski Wierch i masyw Kulawca z Trzydniowiańskim Wierchem i Czubikiem. Było po prostu cudownie.
Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.)
Račkova Dolina
Przy Bystrym Karbie (1953 m n.p.m.)
Dolina Pyszniańska i Kominiarski Wierch
Bystry Karb
Szlakowskaz na Bystrym Karbie
Z tej
perspektywy zbocze Błyszcza wydawało się takie płaskie. Nie pierwszy to raz,
kiedy góry płatają takiego figla. W rzeczywistości kąt nachylenia jest dość
spory. A upragniony wierzchołek Bystrej jeszcze był tak daleko…
Złudnie płaskie zbocze BłyszczaTrawers zbocza Błyszcza
Starorobociański Wierch, Wielkie Jamy i Liliowe Turnie
Trawers Błyszcza
Dolina Bystra - z prawej Jakubina (2194 m n.p.m.) i masyw Otargańców
Widok spod Bystrej w kierunku Krywania skrytego za chmurami
Po drodze
spotkałam sympatycznych Słowaków. Zapytam ich jak się wymawia w ich języku
słowo Błyszcz. Na co usłyszałam, że „Blyšť to ne hora”… No dla nich to nie
góra, dla Polaków a i owszem. Choć formalnie nie ma szlaku z Bystrej na
Błyszcza, to i tak da się przejść granią. A przez naszego Błyszcza wiedzie granica
i szlak w kierunku Pyszniańskiej Przełęczy.
I wszystko jasne...
I wszystko jasne...
Jeszcze
chwileczkę, jeszcze momencik i już zobaczyłam końcową kropkę niebieskiego
szlaku. A właściwie był to kwadracik. Wszystko jedno, znak to był nieomylny, że
byłam u celu wędrówki. Na szczycie
Bystrej (2248 m n.p.m.) siedziało już kilkoro wędrowców. Usiadłam i ja.
Pyszniańska Przełęcz i kawałek doliny o nazwie Kamenistá Dolina
Końcowa kropka, a właściwie kwadracik na Bystrej (2248 m n.p.m.)Pyszniańska Przełęcz i kawałek doliny o nazwie Kamenistá Dolina
Pod nisko
zawieszonym pułapem chmur, dało się zobaczyć przepiękne widoki. Tak, tym razem
udało się złapać w pamięć wspaniałą panoramę Tatr nie tylko Zachodnich, ale i
Wysokich.
Ja i Krywań nade mną :)
To się nazywa pogłaskać Starorobociański Wierch :)
Zbliżenie na Świnicę i Tatry Wysokie
Tatry Wysokie i górująca w kadrze Świnica
Mój wzrok przyciągał Krywań, który zdawało się, jakby chciał wykrzywić swój czubek w stronę aparatu. Zachłannie patrzyłam na Świnicę i dalej w kierunku Rysów, gdzie wierzchołki zlewały mi się w niebieskawej poświacie. W dole lśniły też Velké i Malé – Bystré Plesa. Z ich prawej strony miałam masyw o nazwie Grúň, a dalej masyw Otargańców. Przed nimi piętrowo rysowała się Dolina Bystra.
Zbliżenie na Krywań
Bystra Dolina, a w niej Velké i Malé – Bystré PlesaJa i Krywań nade mną :)
To się nazywa pogłaskać Starorobociański Wierch :)
Zbliżenie na Świnicę i Tatry Wysokie
Tatry Wysokie i górująca w kadrze Świnica
Mój wzrok przyciągał Krywań, który zdawało się, jakby chciał wykrzywić swój czubek w stronę aparatu. Zachłannie patrzyłam na Świnicę i dalej w kierunku Rysów, gdzie wierzchołki zlewały mi się w niebieskawej poświacie. W dole lśniły też Velké i Malé – Bystré Plesa. Z ich prawej strony miałam masyw o nazwie Grúň, a dalej masyw Otargańców. Przed nimi piętrowo rysowała się Dolina Bystra.
Zbliżenie na Krywań
Rzut oka w kierunku Tatr Zachodnich - Jakubina i Otargańce
Na pierwszym planie masyw Grešovo i Krywań na horyzoncie
Siedziałabym
tak w zachwycie jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że szczyty oddalone były znacznie
od dolin, którymi ewentualnie mogłabym wrócić do mojej kwatery.
Zbocze Kamienistej i wyraźnie widoczne Babie Nogi, za nią Smreczyński Wierch. Daleko z prawej Świnica.
Zbliżenie na Tatry Wysokie - widok z Bystrej
Gdzieś tam w dole czeka cywilizacja, tu na górze hula wiatr
Około 13.00 z minutami zaczęłam mały odwrót. Przeszłam nieoszlakowaną drogą na czubek Błyszcza (2158 m n.p.m). Znów byłam w kraju J.
Bystra - widok z drogi nieoszlakowanej na Błyszcza
Bystra - siostra SłowaczkaZbocze Kamienistej i wyraźnie widoczne Babie Nogi, za nią Smreczyński Wierch. Daleko z prawej Świnica.
Zbliżenie na Tatry Wysokie - widok z Bystrej
Gdzieś tam w dole czeka cywilizacja, tu na górze hula wiatr
Około 13.00 z minutami zaczęłam mały odwrót. Przeszłam nieoszlakowaną drogą na czubek Błyszcza (2158 m n.p.m). Znów byłam w kraju J.
Bystra - widok z drogi nieoszlakowanej na Błyszcza
I podobnie
jak na Bystrej, tu również pogoda nie nawaliła i miałam wspaniałe widoki.
Błyszcz - brat Polak
Kamienista, a w dali Krywań
Tym razem patrzyłam na masyw Ornaku, którym zamierzałam wracać. Za sobą pozostawiałam Bystrą, słowacką siostrę Błyszcza. Teraz pozostawało mi tylko zejść z polskiego brata Bystrej. Zakosami pokonałam strome zbocze Błyszcza, idąc już czerwonym granicznym szlakiem.
Na Błyszczu, na granicznym słupku, za mną masyw Ornaku
Cały czas na Błyszczu - widok na Starorobociański WierchBłyszcz - brat Polak
Kamienista, a w dali Krywań
Tym razem patrzyłam na masyw Ornaku, którym zamierzałam wracać. Za sobą pozostawiałam Bystrą, słowacką siostrę Błyszcza. Teraz pozostawało mi tylko zejść z polskiego brata Bystrej. Zakosami pokonałam strome zbocze Błyszcza, idąc już czerwonym granicznym szlakiem.
Na Błyszczu, na granicznym słupku, za mną masyw Ornaku
Wciąż na Błyszczu - widok na Bystrą
Kiedy ponownie znalazłam się na Bystrym Karbie i powędrowałam przez Liliowe Turnie ku Siwemu Zwornikowi, co i rusz odwracałam głowę. Tym razem stok Błyszcza już nie był taki płaski. Prężył dumnie swą pierś, jakby chciał pokazać, że jednak jest górą. Dla mnie zdecydowanie jest.
Błyszcz (2158 m n.p.m.) - z tej perspektywy stromy i wysoki
Račkova Dolina
Błyszcz i Bystra - zawsze razem
I znów
poprzez Liliowe i Siwe Turnie znalazłam się na Siwej Przełęczy. Wiatr na niej ani na
chwilę nie ustaje.
Liliowe Turnie
Kominiarski Wierch widziany z Liliowych TurniLiliowe Turnie
Na czerwonym szlaku - widok na Błyszcza i Bystrą z lewej strony.
I jeszcze jedno spojrzenie na granicę Polski
Smreczyński Staw w dużym przybliżeniu
Ornak z Siwej Przełęczy
Mała
pogawędka z napotkanymi turystami i już podążałam szlakiem zielonym na Ornak.
To bezsprzecznie łatwy i miły szlak do szczytu. Potem człowiek zmienia zdanie J.
Nie mniej jednak wędrowałam najpierw na Zadni Ornak (1867 m n.p.m.), by potem
wejść w głazowiska, z których słynie szczyt o nazwie Ornak (1854 m n.p.m.)
Ornak (1854 m n.p.m.)
Na Ornaku
Głazowisko na Ornaku - widok na Kamienistą i Smreczyński Wierch
Na Ornaku - widok w kierunku Beskidów
Po drodze podziwiałam na horyzoncie sylwetkę Babiej Góry.
Zbliżenie na Babią Górę
Stąd rzuciłam jeszcze tęskne spojrzenie na Krywań, który bardzo bym chciała, aby w przyszłym roku był moim celem. Może się uda wybrać na Słowację. Zobaczymy co los przyniesie.
Zbliżenie na Krywań
Patrzyłam też w kierunku Tatr Wysokich, które stały majestatycznie na dalszym planie. Za to właśnie kocham Tatry Zachodnie, za ich wspaniałe panoramy.
Tatry Wysokie na dalszym planie - widok z Ornaku
Ornak (1854 m n.p.m.)
Na Ornaku
Głazowisko na Ornaku - widok na Kamienistą i Smreczyński Wierch
Na Ornaku - widok w kierunku Beskidów
Po drodze podziwiałam na horyzoncie sylwetkę Babiej Góry.
Zbliżenie na Babią Górę
Stąd rzuciłam jeszcze tęskne spojrzenie na Krywań, który bardzo bym chciała, aby w przyszłym roku był moim celem. Może się uda wybrać na Słowację. Zobaczymy co los przyniesie.
Zbliżenie na Krywań
Patrzyłam też w kierunku Tatr Wysokich, które stały majestatycznie na dalszym planie. Za to właśnie kocham Tatry Zachodnie, za ich wspaniałe panoramy.
Tatry Wysokie na dalszym planie - widok z Ornaku
Powoli wzrok
powędrował w kierunku Doliny Iwanickiej, do Iwanickiej Przełęczy, dokąd
zaprowadził mnie szlak z Ornaku. I tu właśnie piękny i cudowny szlak zamienia
się w upierdliwe schody, które idą aż do samej przełęczy. Męczy to
przeokrutnie.
Zejście z Ornaku do Doliny Iwanickiej
Męczący szlak jest też szlakiem przez martwe lasy
Dalej szlak żółty powiódł mnie do schroniska na Hali Ornak i dalej prosto znaną już Doliną Kościeliską. A jaki jest szlak w Iwanickiej Dolinie opiszę w innym poście, przy okazji innej wędrówki.
Schronisko na Hali Ornak
Zejście z Ornaku do Doliny Iwanickiej
Męczący szlak jest też szlakiem przez martwe lasy
Dalej szlak żółty powiódł mnie do schroniska na Hali Ornak i dalej prosto znaną już Doliną Kościeliską. A jaki jest szlak w Iwanickiej Dolinie opiszę w innym poście, przy okazji innej wędrówki.
Schronisko na Hali Ornak
Tak oto skończyła
się graniczna wyprawa i bliskie spotkania polsko-słowackie. Początek był o 8.00
rano, a koniec około 19.00. Po tak długim dniu, nawet zamówiony obiad nie
wchodził szybko, zmęczenie swoje zrobiło. Po godzinie już było ciemno i busa
jak na lekarstwo. Ni widu ni słychu. Zaczęłam już w myślach nakreślać wizję
pieszego powrotu na kwaterę. I kiedy zaczęłam powoli tracić nadzieję na
transport, zza zakrętu wyłonił się jakiś dodatkowy autobus, szczęściem jadący
dołem na Krzeptówki. W sam raz. Wysiadłam na swoim przystanku i z czołówką w
ręku powędrowałam do mojego lokum.
W drzwiach powitała mnie Myszasta, której pilno było na
zwiedzanie piętra, bo ileż można siedzieć samej w pokoju. Zrobiłam sobie
ciepłej herbaty i usiadłam na łóżku. Popijając ciepły napój, zaliczyłam ten
dzień do bardzo udanych. Moje wewnętrzne Ja było usatysfakcjonowane. Moje
zewnętrzne – nakazało szybki skok do łóżka. Usłuchałam go i odpłynęłam…
Hej!
Na każdym zdjęciu gdzie jesteś - szczęśliwy uśmiech. Jak ja to dobrze znam. Radość bycia w górach :) Super! A oba szczyty jak dla mnie jeszcze do zdobycia...
OdpowiedzUsuńDroga Skadi, no nie chce mi jakoś ten banan zniknąć z ust, kiedy jestem na górze :) Życzę Ci w Nowym Roku, żeby nie tylko te szczyty były dla Ciebie dostępne, tymczasem pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPolska część Tatr Zachodnich to bardzo wdzięczny teren na górskie wycieczki. Łatwe trasy, w miarę bezpieczne nawet powyżej 2000 m a do tego z pięknymi panoramami tak na polską jak i słowacką stronę. Lubię właśnie tam spędzać czas w Tatrach. Twoje zdjęcia tylko to potwierdzają. Bardzo fajna relacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję. Ja też lubię wędrówki w tamtych terenach. Marzą mi się Rohacze :) Ale póki co trzeba przetrwać zimę, a to oznacza wirtualne przechadzki po różnych kącikach świata :) Pozdrawiam.
UsuńO, moja ulubiona Bystra :) Tak jak Skadi wcześniej napisała, aż miło się patrzy na Ciebie, taką uśmiechniętą, szczęśliwą w górach... Oto chyba właśnie chodzi :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDzięki piękne :) Myślę, że po to właśnie się tam wdrapuje, by choć przez chwilę być szczęśliwym. A może to tylko ja tak mam? Eee, chyba nie. Ściskam mocno :)
UsuńTo tereny jeszcze przez nas nieodwiedzone, więc tym bardziej oglądałam z radochą wielką wszystkie fotki. Fajnie, że aura dopisała i chmury się nie pakowały w pole widzenia. Widoki przednie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. To prawda, widoki są cudowne, więc warto wstać raniutko i się tam wybrać. Polecam. Uściski :)
UsuńWidok z Bystrej najlepszy, oraz z Siwej Przełęczy. Ogólnie bardzo przyjemna wyprawa :). Obiecałem żonie że zabiorę ja w Tatry Zachodnie przyszłą jesienią, a Ty przypominasz mi dziś stare ścieżki.Pozdrawiam Cię :)
OdpowiedzUsuńSkoro obietnica została wypowiedziana, to musisz ją dotrzymać, jeszcze Ci żona obiadu nie da :) A Tatry jesienią są bajeczne, więc wędrówka na pewno będzie udana. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWiesz co? Ostatnimi czasy ja gotuję ...
OdpowiedzUsuńOooo... gotujący facet to skarb w domu :) :) Ale swoją drogą to co za czasy, mężczyźni gotują, a kobiety same sobie kładą panele w pokoju i skaczą po drabinie... Dobrze, że jeszcze górskie wędrówki są po równo dla wszystkich :)
UsuńPiękny blog. I moja ulubiona część Tatr :)
OdpowiedzUsuńGorąco Pozdrawiam i zapraszam do mnie (zaczynam dopiero).
Dziękuję :) I zapraszam do lektury innych wpisów. Życzę powodzenia w tworzeniu własnej przestrzeni blogowej, oby dawała Ci radość i zadowolenie. Zajrzę na pewno :) Serdeczności :)
UsuńWidok Błyszcza i Bystrej w styczniowym słońcu przy ośnieżonych stokach wręcz powala! Gratuluję trasy i wspaniale opisanych zdjęć. A i mam pytanie... Iwanicka czy Iwaniacka Przełęcz (na szlakowskazie jest Iwaniacka, a na mapie mam Iwanicka).
OdpowiedzUsuńNazwy stosuje się chyba zamiennie. Ja również na mapie mam Iwanicką, podobnie jak jest Iwanicka Dolina i Iwanicki Potok. Może kiedyś ktoś pomylił się na szlakowskazie i dodał jedną literkę, albo ten, co sporządzał mapę jedną zjadł ;)Tak, czy inaczej, wiadomo o jaką przełęcz chodzi :O) A międzynarodowe rodzeństwo górskie, czyli Błyszcz i Bystra w zimowej szacie rzeczywiście musi robić wrażenie. Zresztą które góry nie robią? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBystra i Błyszcz zimą są cudowne. Polecam zimowe wejście. Ja miałem cudowne morza chmur i dlatego to zimowe wejście najmilej pamiętam :)
UsuńKażde góry zimą są cudne. Choć mi zimą do nich zawsze jakoś daleko :)
UsuńAż mi serce zamarło, gdy pomyślałam, że chmury mogłyby przesłonić Ci te widoki! Pięknie tam! Mam nadzieję, że po pierwszym - nieudanym - podejściu i nam uda się je w końcu popodziwiać :)
OdpowiedzUsuńPóki co mamy tylko relację z nie-wejścia na Bystrą: http://stopawstope.blogspot.com/2016/09/tatry-o-tym-jak-nie-weszlismy-na-bystra.html Swoim wpisem jeszcze bardziej nas zachęciłaś. Poprawimy się!
Witajcie :) No tak to już w górach jest, że raz się uda, innym razem nie. Też mam już nieudane wyjścia w teren i szybki powrót. Ale góry są... jak nie w tym roku, to w następnym, oby sił starczyło ;)Czego i Wam życzę. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńW tym roku planuję Ornak i Starobociański Wierch. Dawno nie bylam w Tatrach gdzieś wysoko. Najdalej na Polanie Chochołowskiej. Przepiękna dolina, byłam zachwycona jej urokami. Moje ukochane góry to Gorce i Pieniny mimo, że nie takie wysokie jak Tatry. Moja mama uwielbiała Tatry i Bieszczady ponad życie, schodziła je prawie całe.
OdpowiedzUsuńDużo uśmiechu na co dzień. Cudowne zdjęcia
Kasia Dudziak
Obie góry są fajne. Podejście na Ornak od Iwanickiej Przełęczy - masakra, same schody. Lepiej chyba nimi schodzić. A jeśli chodzi o drugi szczyt to jest to STAROROBOCIAŃSKI - od starej roboty a nie od bociana. To częsty błąd popełniany przez turystów. Jest trochę piargu na podejściu, ale widoki magiczne. Zresztą całe Tatry Zachodnie są magiczne, a Starorobociański jest ich najwyższym szczytem po stronie polskiej. Masz cele na ten rok całkiem zacne :)
Usuń