Na zbójnickich ścieżkach,
czyli co w niepewną pogodę robiły
Duśka i Tuśka w Zawoi
Duśka i Tuśka w Zawoi
Pomysł
spokojnego przejścia niebieskim a potem zielonym szlakiem z Policznego do
Zubrzycy Górnej, by tam zwiedzić Orawski Park Etnograficzny, skończył się mniej
więcej na wysokości wyciągu na Mosorny Groń. Rzęsista ulewa zatrzymała nas pod
daszkiem. Postanowiłyśmy wrócić na kwaterę.
Do godziny 13.00 deszcz ustał i choć wiedziałyśmy, że będzie pod nogami błoto, to zdecydowałyśmy się na wyjście.
Do godziny 13.00 deszcz ustał i choć wiedziałyśmy, że będzie pod nogami błoto, to zdecydowałyśmy się na wyjście.
Znaną nam
szosą doszłyśmy do czarnego szlaku, który wił się pośród zabudowań Ryzowanego.
Co i rusz, miałyśmy widoki na pobliskie pasma.
Babia Góra tonęła w chmurach, które ciężko na nią opadły. Wokół nas kwitła wierzbówka kiprzyca, tworząc fioletowy dywan.
Niebo było nieco jaśniejsze nad Mosornym Groniem. Dopadły nas niedawne wspomnienia z naszej pierwszej wędrówki w Beskidzie Żywieckim.
Zabudowania Ryzowanego
Zabudowania Ryzowanego
Małe cudeńka natury - brateczki :)
Brateczek :)
Pośród zabudowań Ryzowanego. Foto: Marta
Babia Góra tonęła w chmurach, które ciężko na nią opadły. Wokół nas kwitła wierzbówka kiprzyca, tworząc fioletowy dywan.
Babia Góra w chmurach - widok ze szlaku
Marcia wśród fioletowego dywanu wierzbówki kiprzycy
Niebo było nieco jaśniejsze nad Mosornym Groniem. Dopadły nas niedawne wspomnienia z naszej pierwszej wędrówki w Beskidzie Żywieckim.
Mosorny Groń - widok ze szlaku
W wesołych
nastrojach doszłyśmy do rozstaju szlaków. Teraz wkroczyłyśmy na szlak
niebieski, który wprowadzić nas miał do kolejnego przysiółka Zawoi – Markowej.
Wkraczamy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego
Tablice informacyjne ścieżki przyrodniczej
Podążamy w kierunku Markowej
I choć wchodziłyśmy
na ścieżkę edukacyjną, tłumów tu nie było. Za to po drodze musiałyśmy uważać na
śliską nawierzchnię, błoto i rozmytą glinę. Cały spacer ścieżką, który trwał
niecałe pół godziny, to duża przyjemność.
Wędrowałyśmy zielonym tunelem, wsłuchując się w odgłosy przyrody. Po drodze ani żywej duszy. Zastanawiałyśmy się dlaczego, wszak szlak niedługi, przyjemny i jak najbardziej dostępny dla rodzin z dziećmi. Ale dla nas było jeszcze lepiej. Mogłyśmy cieszyć się tylko swoim towarzystwem. I szemraniem Dejkowego Potoku.
Naszą wędrówkę umilały nam ptaki, które powoli zaczynały swe popołudniowe trele.
Na ścieżce edukacyjnej BgPN
Początek szlaku i ścieżki przyrodniczej w jednym
W zielonym tunelu
Wędrowałyśmy zielonym tunelem, wsłuchując się w odgłosy przyrody. Po drodze ani żywej duszy. Zastanawiałyśmy się dlaczego, wszak szlak niedługi, przyjemny i jak najbardziej dostępny dla rodzin z dziećmi. Ale dla nas było jeszcze lepiej. Mogłyśmy cieszyć się tylko swoim towarzystwem. I szemraniem Dejkowego Potoku.
Ścieżka przyrodnicza
Miejsce na mały odpoczynek
Na szlaku
Dejkowy Potok
Kamienny fragment ścieżki
Nad Dejkowym Potokiem
Dejkowy Potok
Naszą wędrówkę umilały nam ptaki, które powoli zaczynały swe popołudniowe trele.
W super
nastrojach doszłyśmy do parkingu, gdzie znajdowała się budka wstępu do Babiogórskiego
Parku Narodowego.
My jednak skręciłyśmy za strzałką do Skansenu im. Józefa Żaka.
Zabudowania Zawoi Markowej
Zawoja Markowa i rozstaj szlaków przy parkingu
My jednak skręciłyśmy za strzałką do Skansenu im. Józefa Żaka.
Wejście do skansenu
Powstał on w
1973r z inicjatywy Józefa Żaka, długoletniego prezesa Oddziału PTTK Ziemi
Babiogórskiej w Suchej Beskidzkiej. Wówczas zakupiono parcelę, na której powstał
skansen, wraz ze stojącą na niej chałupą Franciszka Kudzi z 1900r. Urządzono w
niej ekspozycję poświęconą turystyce górskiej w Stację Badawczą PTTK. W latach
80. XX w. przeniesiono tu kolejny obiekt. Była to chałupa Stefana Gancarczyka z
pocz. XX w. Zaraz potem doszedł najcenniejszy i najstarszy budynek skansenu,
którym jest kurna chata Franciszka Stopiaka z Zawoi Budzonie, datowana na lata
1802-15. Tu urządzono ekspozycję etnograficzną z charakterystycznym dla rejonu
Babiej Góry, wyposażeniem wnętrz.
Na terenie skansenu
Choć skansen
nie jest wielki, po obiekcie oprowadziła nas miła pani, opowiadając o oglądanych
przez nas budynkach.
Pierwszą
chatą, jaką zobaczyłyśmy, była ta najstarsza – kurna chata. Czym charakteryzuje
się taka budowla? Tym, że jest to chata bez komina. Palenisko znajdowało się
najczęściej w środkowej części chaty, a dym uchodził poprzez otwór w
centralnym, najwyższym punkcie dachu. Nieodłącznym elementem wystroju były
obrazki święte, tak i teraz na nie patrzyłyśmy.
Kurna chata
Wnętrze kurnej chaty
Część sypialniana kurnej chaty
Część kuchenna kurnej chaty
Stara zabytkowa chałupa tuż obok nowoczesnych
Martusia na progu kurnej chaty
Tusia na tle kurnej chaty
Z kurnej
chaty przeszłyśmy tuż obok zabytkowej kapliczki, by swe kroki skierować ku
następnej budowli.
Kapliczka przydrożna
Nieco nowsza chałupa, bo z kominem :)
To w tym budynku znajdowała się ciekawa wystawa
Tu najdłużej
zatrzymałyśmy się, ponieważ wystawa prezentowała samego twórcę skansenu –
Józefa Żaka.
Urodził się on 19 marca 1924r w Suchej Beskidzkiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w gimnazjum, ale wybuch wojny przerwał naukę. W czasie wojny należał do AK, a po niej ukończył Technikum Ekonomiczne i prowadził zakład rzemieślniczy po ojcu. Cała jego rodzina została zamordowana w czasie wojny, zarówno jego rodzice, jak i dwaj bracia. W 1950r stworzył Spółdzielnię Pracy „Jedność”, przemianowaną później na Spółdzielnię Pracy „Babiogórska Fabryka Mebli”. Kiedy był jej prezesem, była ona znaczącym producentem mebli w Polsce. Józef Żak był też społecznikiem. Brał czynny udział w komitecie budowy szpitala rejonowego w Suchej Beskidzkiej, wspierał miejscowe szkoły. W 1955r zorganizował Oddział PTTK w Suchej, którego od momentu powstania, aż do śmierci był prezesem. W 1963r zorganizował Biuro Obsługi Ruchu Turystycznego. W 1975r wyremontował stary dworek po hrabinie Tarnowskiej i 21 lipca 1982r. otworzył w nim nową siedzibę Oddziału PTTK „Ziemi Babiogórskiej”, odsłaniając płaskorzeźbę patrona oddziału prof. Walerego Goetla.
Twórca skansenu - Józef Żak
Urodził się on 19 marca 1924r w Suchej Beskidzkiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w gimnazjum, ale wybuch wojny przerwał naukę. W czasie wojny należał do AK, a po niej ukończył Technikum Ekonomiczne i prowadził zakład rzemieślniczy po ojcu. Cała jego rodzina została zamordowana w czasie wojny, zarówno jego rodzice, jak i dwaj bracia. W 1950r stworzył Spółdzielnię Pracy „Jedność”, przemianowaną później na Spółdzielnię Pracy „Babiogórska Fabryka Mebli”. Kiedy był jej prezesem, była ona znaczącym producentem mebli w Polsce. Józef Żak był też społecznikiem. Brał czynny udział w komitecie budowy szpitala rejonowego w Suchej Beskidzkiej, wspierał miejscowe szkoły. W 1955r zorganizował Oddział PTTK w Suchej, którego od momentu powstania, aż do śmierci był prezesem. W 1963r zorganizował Biuro Obsługi Ruchu Turystycznego. W 1975r wyremontował stary dworek po hrabinie Tarnowskiej i 21 lipca 1982r. otworzył w nim nową siedzibę Oddziału PTTK „Ziemi Babiogórskiej”, odsłaniając płaskorzeźbę patrona oddziału prof. Walerego Goetla.
Józef Żak
prowadził działalność społeczną na rzecz turystyki i krajoznawstwa.
Popularyzował turystykę pieszą i narciarską zarówno dla młodzieży jak i dorosłych.
Ściśle współpracował z Grupą Beskidzką GOPR. Wydawał publikacje, zbierając
dorobek kulturalny babiogórszczyzny. Był
przewodnikiem beskidzkim.
Założył skansen, który właśnie zwiedzałyśmy. Niestety nie doczekał się oficjalnego otwarcia skansenu, które odbyło się 25 września 1993r. Zmarł 1 stycznia 1992r. Pochowany został w Suchej Beskidzkiej. Tego dnia mogłyśmy z Tusią podziwiać jego dzieło.
Ponad nami zza chmur wyłoniła się Babia Góra.
Galeria gromadząca wybitnych ludzi związanych z Zawoją i górami
Drewniane narty zawsze wzbudzają we mnie szacunek dla ludzi, którzy na nich pokonywali górskie zbocza
W chałupie, gdzie urzęduje przewodniczka po skansenie, można otrzymać nocleg
Założył skansen, który właśnie zwiedzałyśmy. Niestety nie doczekał się oficjalnego otwarcia skansenu, które odbyło się 25 września 1993r. Zmarł 1 stycznia 1992r. Pochowany został w Suchej Beskidzkiej. Tego dnia mogłyśmy z Tusią podziwiać jego dzieło.
Napis na belce stropowej - Roku Pańskiego 1910...
Wystawa map oraz góralskich spinek. Foto: Marta
Ponad nami zza chmur wyłoniła się Babia Góra.
Babia Góra nad skansenem
Królowa Beskidów - Babia Góra znów z groźną miną
Na chwilę
zajrzałyśmy do kuźni, gdzie od razu zauważyłyśmy ogromny miech. Potem
przeszłyśmy do pamiątek. Czułyśmy się w obowiązku zakupienia od pani
przewodniczki, choćby pocztówki. Opuściłyśmy skansen w wesołym nastroju,
bogatsze o nową wiedzę.
Kuźnia
Wnętrze kuźni
Miech w kuźni
Zrobiłyśmy
sobie mały spacerek po Markowej. Wybrałyśmy się do Dyrekcji Babiogórskiego
Parku Narodowego, by tam w Ośrodku Edukacyjnym obejrzeć wystawy.
Byłyśmy tylko my, więc czułyśmy się zaszczycone, kiedy puszczono nam prezentację o Babiogórskim Parku Narodowym. Ciekawy pokaz tego, co miałyśmy następnego dnia widzieć na Babiej Górze. Jeszcze wtedy nie przypuszczałyśmy, że tam nie zobaczymy nic, bo Królowa Beskidów pokaże nam focha. Teraz siedziałyśmy i oglądałyśmy film o Diablaku oraz faunie i florze jej otoczenia.
Chwilę później mogłyśmy zobaczyć ekspozycję, przedstawiającą wypchane zwierzęta, które można spotkać w Beskidzie. Największe wrażenie zrobił na nas niedźwiedź, stojący na wprost wejścia. Dodatkową atrakcją tej wystawy były odgłosy zwierząt. Niesamowite uczucie. Czułyśmy się, jakbyśmy wkroczyły w dziki świat przyrody. Wielu zwierząt nie udałoby się nam zobaczyć w ciągu dnia, nawet gdybyśmy były bardzo cicho. To przypomniało nam, że wkraczając w las, to my jesteśmy tam gościem.
Siedziba Dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego
BgPN oraz Ośrodek Edukacyjny
Byłyśmy tylko my, więc czułyśmy się zaszczycone, kiedy puszczono nam prezentację o Babiogórskim Parku Narodowym. Ciekawy pokaz tego, co miałyśmy następnego dnia widzieć na Babiej Górze. Jeszcze wtedy nie przypuszczałyśmy, że tam nie zobaczymy nic, bo Królowa Beskidów pokaże nam focha. Teraz siedziałyśmy i oglądałyśmy film o Diablaku oraz faunie i florze jej otoczenia.
Ubiór górali żywieckich
Ekspozycja w Ośrodku Edukacyjnym
Ekspozycja w Ośrodku Edukacyjnym
Chwilę później mogłyśmy zobaczyć ekspozycję, przedstawiającą wypchane zwierzęta, które można spotkać w Beskidzie. Największe wrażenie zrobił na nas niedźwiedź, stojący na wprost wejścia. Dodatkową atrakcją tej wystawy były odgłosy zwierząt. Niesamowite uczucie. Czułyśmy się, jakbyśmy wkroczyły w dziki świat przyrody. Wielu zwierząt nie udałoby się nam zobaczyć w ciągu dnia, nawet gdybyśmy były bardzo cicho. To przypomniało nam, że wkraczając w las, to my jesteśmy tam gościem.
Wystawa przyrodnicza fauny i flory rejonu Babiogórskiego Parku Narodowego
Proszę Państwa, oto miś...
Tusia do zdjęcia pozowała z pewną dozą nieśmiałości
Za to jeleniowatych bała się mniej
A z lisem to już całkiem by się zaprzyjaźniła :)
Wszystkie ryśki to fajne futrzaki są...
Zając i borsuk
Wyszłyśmy z
Ośrodka Edukacyjnego zadowolone, że mimo niestabilnej pogody, wybrałyśmy się
właśnie w to miejsce. Miał być tego dnia skansen i był. A dodatkowo zwierzątka,
które Marta zapamiętale fotografowała.
Nadszedł moment, że znów trzeba było wrócić do Policznego. Wracałyśmy tą samą trasą. Znów ścieżka wprowadziła nas w las. Teraz baczniej się rozglądałyśmy. Na początku spotkałyśmy dwie młode dziewczyny, a dopiero przy końcu ścieżki dydaktycznej, natrafiłyśmy na grupę młodzieży wraz z przewodnikiem. A tak na szlaku byłyśmy same.
W lesie :) Foto: Marta
Malutka łasiczka. Foto: Marta
Wydra. Foto: Marta
Żołędnica. Foto: Marta
Wystawa obejmowała mnóstwo ptaków. Tu - pospolita zięba. Foto: Marta
Nadszedł moment, że znów trzeba było wrócić do Policznego. Wracałyśmy tą samą trasą. Znów ścieżka wprowadziła nas w las. Teraz baczniej się rozglądałyśmy. Na początku spotkałyśmy dwie młode dziewczyny, a dopiero przy końcu ścieżki dydaktycznej, natrafiłyśmy na grupę młodzieży wraz z przewodnikiem. A tak na szlaku byłyśmy same.
Powrót do Ryzowanego i dalej do Policznego
Na szlaku
Szlak i ścieżka przyrodnicza w jednym
Czyżby ćmy dwie?
Było dość parno, chmury wciąż wisiały nisko i w każdej chwili mogły podzielić się deszczem. Kiedy wyłonił się nam znów Mosorny Groń, wiedziałyśmy, że jesteśmy już blisko naszej kwatery.
Mamo, byłam tam! Tusia na tle Mosornego Gronia
Taką postawę przyjmują tylko zwycięzcy :)
Nasze
brzuchy dały o sobie znać, więc tym chętniej maszerowałyśmy do naszej karczmy.
Po drodze
wstąpiłyśmy do Zbójnickiej Kapliczki. To kaplica pod wezwaniem św. Jana
Chrzciciela z końca XVII w. To murowana świątynia z cebulastym, krytym gontem,
dachem, zwieńczonym sygnaturką z kolejnym cebulastym hełmem.
W XVIII w. w okolicach Babiej Góry grasowały zbójnickie bandy. Według tradycji fundatorami tejże kapliczki byli właśnie zbójnicy, którzy pokutowali w ten sposób za swoje grzechy.
Kapliczka zbójnicka w Zawoi Policzne
Wnętrze kapliczki
W XVIII w. w okolicach Babiej Góry grasowały zbójnickie bandy. Według tradycji fundatorami tejże kapliczki byli właśnie zbójnicy, którzy pokutowali w ten sposób za swoje grzechy.
Zbójnictwo
nierozerwalnie wiąże się z terenami górskimi. Początki ich, w tych terenach,
sięgają XVI w., a koniec przypada na XIX w. Łupem zbójnickich gromad padały
dwory, plebanie, karczmy, bogatsze gospodarstwa, a nawet pasterskie szałasy.
Zbójnictwo było jedną z form ruchu chłopskiego. W okolicach Babiej Góry
harnasie zimowali, szukali schronienia, tędy też wiodły szlaki na Orawę.
Dziś
pozostałością po bandach żyjących z rozboju, są pieśni, legendy i podania. To
one rozpalają naszą wyobraźnię o licznych skarbach, kaplicach czy chałupach,
ukrytych w niedostępnych miejscach w górach.
W naszej
karczmie usiadłyśmy z Tusią, by pożywić się strawą.
Czekając na posiłek oglądałyśmy tabliczki opisujące poszczególnych harnasi, a które stanowią ozdobę na zewnątrz karczmy.
A z karty dań dowiedziałyśmy się, że zbójnicki rodowód ma też sama nazwa Policzne, gdzie się zakotwiczyłyśmy. Pochodzi ona prawdopodobnie od tego, że dawniej była tu pusta polana i na niej zbójnicy dzielili łupy, czyli „licyli się”.
Karczma zbójnicka
Weranda karczmy
Czekając na posiłek oglądałyśmy tabliczki opisujące poszczególnych harnasi, a które stanowią ozdobę na zewnątrz karczmy.
Tabliczki z krótkimi życiorysami zbójników
A z karty dań dowiedziałyśmy się, że zbójnicki rodowód ma też sama nazwa Policzne, gdzie się zakotwiczyłyśmy. Pochodzi ona prawdopodobnie od tego, że dawniej była tu pusta polana i na niej zbójnicy dzielili łupy, czyli „licyli się”.
Myśląc o
zbójnickim życiu, naszym łupem padło dobre jedzonko.
A kiedy spokojnie
doszłyśmy na naszą kwaterę, deszcz znowu dał o sobie znać. Ale tym razem nie
popsuł nam humorów. Byłyśmy już w pokoju po sympatycznej wędrówce. A w głowach
już kłębiły się myśli o Babiej Górze, którą obrałyśmy sobie za cel, następnego
dnia. Ale to już inna historia…
W oczekiwaniu na posiłek
Na tyłach karczmy
Na tyłach karczmy, gdzie mieści się winiarnia
KONIEC
Jak ja lubię wypady w takie miejsca :D Super :)
OdpowiedzUsuńMy także lubimy :) A jutro znów wybieramy się w ciekawe miejsce, które niebawem pokażę na blogu i już dziś serdecznie zapraszam. Udanej majówki! :)
UsuńHeh, to mieli nosa z tym pokazem filmu o Babiej Górze (albo dar jasnowidzenia) - skoro Królowa się dzień później wypięła... :) Piękna fotorelacja, strasznie podoba mi się to zdjęcie z wierzbówką kiprzycą :) Jak będziecie znowu w tych rejonach to koniecznie zajrzyjcie do otwartego Centrum Górskiego Korona Ziemi. Uściski :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... :) Oczywiście, czytałam relację z otwarcia Centrum i już wirtualnie tam byłam :) Ale pewnie, że przy okazji się tam wybiorę osobiście. Uściski :)
UsuńOglądając zdjęcia przypomniałaś mi, że gdzieś mam na dysku zdjęcia z tego skansenu. Bardzo sympatyczna i udana wycieczka. Okolice Zawoi to ładne miejsce na tzw. długie weekendy. Nie sposób się tam nudzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawa jestem Twoich zdjęć z tego skansenu. Może jakaś konkurencyjna galeryjka? :) :) Serdeczności :)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńDwa lata nie byłem w B. Żywieckim i okolicach. Cieszy mnie że oprócz fotografii z górskiej wędrówki pokazujesz co nieco z etnografii regionu. Góry w pigułce ... to lubię :)
Przyjdzie czas i przyjdzie Beskid Żywiecki :) Zawsze do usług ;) Serdeczności.
UsuńSkansen w Zubrzycy koniecznie do odwiedzenia jeśli o mnie chodzi.
OdpowiedzUsuńTak, u mnie też wciąż na liście "must see" :)
Usuń