W
objęciach Renesansu,
czyli o
co chodzi z tymi jelitami,
kto
jeszcze wplątał się w historię Zamościa
i ile w
mieście jest rynków
Znów jestem
na Rynku Wielkim. Zgodnie z koncepcją miasta opartego na planie ludzkiego
ciała, jestem właśnie w sercu Zamościa. Przecinam rynek, by zagłębić się w
jedną z uliczek, by dojść nią do zamojskiej katedry. Po drodze odnajduję
kolejną ciekawostkę tego miasta.
Okazuje się,
że nie tylko Marek Grechuta pochodził z Zamościa. Miasto to wydało kilka
znanych z historii osobistości. Jedną z nich była Róża Luksemburg. Urodziła się
5 marca 1871r. właśnie tu, w Zamościu.
Z pochodzenia była Żydówką. Organizowała akcje skierowane przeciwko rosyjskim władzom, była więziona m.in. w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Obroniła doktorat na temat rozwoju przemysłowego Królestwa Polskiego, była wykładowcą ekonomii. Krytykowała Lenina, była zwolenniczką wolności poglądów i prasy, była feministką i pacyfistką. Została zastrzelona 15 stycznia 1919r., przez żołnierzy Freikorpusu (czyli ochotniczych formacji założonych przez zdemobilizowanych żołnierzy) po udziale w powstaniu robotniczym. Jej ciało wrzucono do jednego z berlińskich kanałów.
Z pochodzenia była Żydówką. Organizowała akcje skierowane przeciwko rosyjskim władzom, była więziona m.in. w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Obroniła doktorat na temat rozwoju przemysłowego Królestwa Polskiego, była wykładowcą ekonomii. Krytykowała Lenina, była zwolenniczką wolności poglądów i prasy, była feministką i pacyfistką. Została zastrzelona 15 stycznia 1919r., przez żołnierzy Freikorpusu (czyli ochotniczych formacji założonych przez zdemobilizowanych żołnierzy) po udziale w powstaniu robotniczym. Jej ciało wrzucono do jednego z berlińskich kanałów.
Straszna
historia, pójdźmy więc, dalej. Zmierzam ku jednemu z płuc Zamościa, czyli do
kolegiaty.
Parafia Katedralna
Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła to renesansowe dzieło
Bernarda Morando. Budowę rozpoczęto w 1587r. Zewnętrzna bryła kościoła to
klasycystyczny rys.
Kościół oparto na planie kwadratu, z wielobocznie zamkniętym prezbiterium, z kaplicami po obu stronach nawy głównej. Nawę główną od bocznych oddzielają filary arkadowe, zwieńczone bogatym rzeźbionym belkowaniem. Zawierają one 85 rozet, z których żadna się nie powtarza. Na suficie można zobaczyć liczne sztukaterie o motywach geometrycznych, figuralnych i roślinnych. Świątynia była konsekrowana 18 listopada 1637r. (już po śmierci głównego architekta).
Kościół oparto na planie kwadratu, z wielobocznie zamkniętym prezbiterium, z kaplicami po obu stronach nawy głównej. Nawę główną od bocznych oddzielają filary arkadowe, zwieńczone bogatym rzeźbionym belkowaniem. Zawierają one 85 rozet, z których żadna się nie powtarza. Na suficie można zobaczyć liczne sztukaterie o motywach geometrycznych, figuralnych i roślinnych. Świątynia była konsekrowana 18 listopada 1637r. (już po śmierci głównego architekta).
Ołtarz
główny to obraz św. Tomasza, który był świadkiem Zmartwychwstania Pańskiego.
Jan Zamoyski, fundator kolegiaty, sprowadził do Zamościa relikwie świętego,
który był patronem rodu, a także miasta i kościoła oraz relikwię w postaci
rąbka szaty Najświętszej Maryi Panny z kościoła św. Anastazji w Rzymie.
To w tym
kościele, kolejni ordynaci przysięgali wierność ojczyźnie, tu odbywały się msze
z ich udziałem, wreszcie po śmierci, ich prochy tu spoczęły na wieki. Świątynia
ta była od początku tworzona jako kolegiata z dziekanem – infułatem na czele,
co stanowić miało autonomiczny ośrodek władzy kościelnej w walce z
innowierstwem na terenie ordynacji Zamoyskich. Kapituła była też materialnym
wsparciem dla profesorów Akademii Zamojskiej, która miała szerzyć oświatę na
Rusi.
Dziś katedra
ta jest jedną z najpiękniejszych i najcenniejszych budowli tego typu w Polsce.
Pełniła ważną rolę misyjną.
Od 1803r. w jednej z kaplic mieści się szczególny obraz Matki Najświętszej.
Przeniesiono go w uroczystej procesji z odwachu (wartowni straży garnizonowej) przy ratuszu, w obawie przed profanacją. Stąd nazwa Maryi jako Matka Boska Odwachowska lub też Maryja Opiekunka. Tak właśnie nazwali Maryję mieszkańcy Zamościa, którzy od połowy XVIII w. czcili obraz, jako słynący z łask. Według tradycji (potwierdzonej badaniami konserwatorskimi), obraz namalował w drugiej poł. XVIII w. więzień siedzący w odwachu, skazany za popełnienie zbrodni. Namalował wizerunek Maryi na więziennych drzwiach i jako Opiekunkę prosił o ulgę w cierpieniach i wykazanie jego niewinności. Oczywiście stał się cud i opadły kajdany z jego ciała. Obraz wycięto z drzwi i zawieszono na ścianie odwachu. Wierni coraz liczniej modlili się przed obrazem i coraz więcej łask spływało na ludzi. Dlatego przeniesiono go do kolegiaty. W kaplicy zobaczyć można liczne wota błagalne, upraszające cud, jak również te dziękczynne. Dziś do kaplicy przychodzi chętnie młodzież przed maturą.
Kaplica Akademicka i obraz świętego Jana Kantego, który był patronem Akademii Zamojskiej (2 poł. XVII w.)
Kaplica Ukrzyżowania Chrystusa - w ołtarzu realistyczna postać ukrzyżowanego Chrystusa. Centralnej scenie towarzyszą umieszczone między kolumnami przedstawienia wydarzeń Wielkiego Tygodnia. W zwieńczeniu umieszczono "Chustę Weroniki" z odbiciem twarzy cierpiącego Jezusa
Od 1803r. w jednej z kaplic mieści się szczególny obraz Matki Najświętszej.
Przeniesiono go w uroczystej procesji z odwachu (wartowni straży garnizonowej) przy ratuszu, w obawie przed profanacją. Stąd nazwa Maryi jako Matka Boska Odwachowska lub też Maryja Opiekunka. Tak właśnie nazwali Maryję mieszkańcy Zamościa, którzy od połowy XVIII w. czcili obraz, jako słynący z łask. Według tradycji (potwierdzonej badaniami konserwatorskimi), obraz namalował w drugiej poł. XVIII w. więzień siedzący w odwachu, skazany za popełnienie zbrodni. Namalował wizerunek Maryi na więziennych drzwiach i jako Opiekunkę prosił o ulgę w cierpieniach i wykazanie jego niewinności. Oczywiście stał się cud i opadły kajdany z jego ciała. Obraz wycięto z drzwi i zawieszono na ścianie odwachu. Wierni coraz liczniej modlili się przed obrazem i coraz więcej łask spływało na ludzi. Dlatego przeniesiono go do kolegiaty. W kaplicy zobaczyć można liczne wota błagalne, upraszające cud, jak również te dziękczynne. Dziś do kaplicy przychodzi chętnie młodzież przed maturą.
Inna,
przepiękna kaplica to Kaplica Przemienienia Pańskiego, zwana też Ordynacką czy
Zamoyskich, z płytą epitafijną pierwszego Ordynata, umieszczoną w posadzce, pod
którą w krypcie, spoczywają jego prochy.
Zgodnie z wolą Jana Zamoyskiego płyta jest z czarnego marmuru dębnickiego, ze skromnym łacińskim napisem, zdobiona tarczą herbową z insygniami władzy. Kaplica została ufundowana ok. 1634r. Wezwanie jej, czyli Przemienienia Pańskiego, zgodnie z wolą fundatora, miało upamiętnić jego pierwsze zwycięstwo – zdobycie Wieliża, które otworzyło Zamoyskiemu drogę do godności hetmana.
Zgodnie z wolą Jana Zamoyskiego płyta jest z czarnego marmuru dębnickiego, ze skromnym łacińskim napisem, zdobiona tarczą herbową z insygniami władzy. Kaplica została ufundowana ok. 1634r. Wezwanie jej, czyli Przemienienia Pańskiego, zgodnie z wolą fundatora, miało upamiętnić jego pierwsze zwycięstwo – zdobycie Wieliża, które otworzyło Zamoyskiemu drogę do godności hetmana.
Na
szczególną uwagę zasługuje tu nagrobek z białego marmuru XIV Ordynata – Tomasza
Stanisława Zamoyskiego (1832-89), który gruntownie wyremontował kaplicę,
nadając jej dzisiejszy wygląd. Autorem tego dzieła jest mediolański rzeźbiarz
Antonio Argenti, który przedstawił scenę wizji ordynata: w noc poprzedzającą
śmierć, drogę do Nieba, wskazała mu jego wcześnie zmarła, ośmioletnia córka.
Na wprost pomnika znajduje się drewniana ława kolektorska.
Na wprost pomnika znajduje się drewniana ława kolektorska.
W kaplicy
św. Marii Magdaleny, zwanej Kaplicą Świętych Relikwii, mieści się spora liczba
relikwiarzy świętych, przechowywanych tu od 1622 r. Obraz św. Marii Magdaleny
znajduje się w najstarszym ołtarzu Katedry zamojskiej.
Wróćmy na chwilę
do nawy głównej. Ołtarz główny wzorowany jest na ołtarzu Bazyliki Jasnogórskiej.
Gloria w zwieńczeniu to wyobrażenie Trójcy Świętej w otoczeniu aniołów. W
zwieńczeniu tabernakulum – scena spotkania Chrystusa ze św. Tomaszem ósmego
dnia po Zmartwychwstaniu. Na ołtarzu stoi srebrne tabernakulum rokokowe z poł.
XVIII w. z powtarzającą się sceną z ołtarza głównego, wykonane przez
wrocławskich złotników.
W katedrze
znajdują się organy oraz stalle kanoników ufundowane przez Maurycego
Zamoyskiego, wykonane w 1895r.
Ciekawostką
kolegiaty jest fakt, że jej wymiary w stosunku 3:2 wynoszą 45 m dł., 30 m szer.
Nawiązują one do wymiarów ówczesnego Zamościa i są równe jego 15-krotnemu
pomniejszeniu.
Na ścianach
katedry zauważyć można liczne dekoracyjne epitafia, m.in. Szymona Szymonowica
(Simona Simonidesa Bendońskiego), polskiego humanisty i poety okresu Renesansu.
Pora wyjść z
kościoła. Na drzwiach wejściowych powtarza się ten sam motyw: trzech włóczni,
będących częścią składową herbu Zamoyskich.
Warto tu wspomnieć o protoplaście rodu Zamoyskich. Był nim Florian Szary, który miał w herbie koziołka. Brał on udział w 1331 r. w bitwie pod Płowcami u boku króla Władysława Łokietka. Król zobaczywszy, jak na polu bitwy, Florian Szaty szamocze się z własnymi jelitami, zmartwił się, że to musi boleć, że Florian bardzo cierpi. I tu są dwie wersje tego, co odpowiedział mu Florian. Rzekł ponoć, że „ to mniej boli, niż to cierpienie, które sprawił mu sąsiad” lub też „to mniej boli, niż przegrana w bitwie”. Nie wiadomo, która wersja jest prawdziwa. Na pamiątkę tego zdarzenia, w herbie Zamoyskich pojawiły się jelita i trzy włócznie, które były wbite w brzuch Floriana.
Warto tu wspomnieć o protoplaście rodu Zamoyskich. Był nim Florian Szary, który miał w herbie koziołka. Brał on udział w 1331 r. w bitwie pod Płowcami u boku króla Władysława Łokietka. Król zobaczywszy, jak na polu bitwy, Florian Szaty szamocze się z własnymi jelitami, zmartwił się, że to musi boleć, że Florian bardzo cierpi. I tu są dwie wersje tego, co odpowiedział mu Florian. Rzekł ponoć, że „ to mniej boli, niż to cierpienie, które sprawił mu sąsiad” lub też „to mniej boli, niż przegrana w bitwie”. Nie wiadomo, która wersja jest prawdziwa. Na pamiątkę tego zdarzenia, w herbie Zamoyskich pojawiły się jelita i trzy włócznie, które były wbite w brzuch Floriana.
Tuż obok
katedry znajduje się późnobarokowa dzwonnica, wybudowana w II poł. XVIII w.
Biją tu trzy dzwony: „Jan”, „Wawrzyniec” oraz „Tomasz”.
W swojej
wędrówce docieram pod głowę miasta. A jest nią Pałac Zamojskich. Wydawałoby
się, że słowo pałac zawiera w sobie przepych, bogactwo, liczne dekoracje itp.
Nic z tego. Wbrew pozorom, nie jest to bajeczny budynek. Pałac wzniesiono w
latach 1579-1587 według projektu Bernardo Morando. Był to pierwszy obiekt jaki
zaczęto budować po założeniu miasta. Przeszedł on kilka przebudów, więc stracił
na swej okazałości. Po roku 1831 pałac zamieniono na szpital wojskowy. Od
1918r. do dnia dzisiejszego jest to siedziba sądu.
Według legendy, duch skazanej za uprawianie czarów Katarzyny Bielankiewiczowej, żony zamojskiego wójta, błąka się po ulicach miasta oraz po salach sądowych dawnego Pałacu Zamoyskich. Z kolei inny duch opanował budynek dawnego Seminarium Duchownego. Ponoć jest to duch zakonnika, którego zamurowano za życia w podziemiach budynku. Świadkowie podają, że jest to biała postać otoczona poświatą. Inna wersja tej legendy mówi, że zakonnik zmarł śmiercią naturalną, a żeby go uhonorować, pochowano go w tym budynku. Brryy, powiało duchami…
Pomnik hetmana Jana Zamoyskiego został odsłonięty 17 września 2005 r. w 400 rocznicę śmierci ordynata. Pomnik ma 10 m wysokości
Według legendy, duch skazanej za uprawianie czarów Katarzyny Bielankiewiczowej, żony zamojskiego wójta, błąka się po ulicach miasta oraz po salach sądowych dawnego Pałacu Zamoyskich. Z kolei inny duch opanował budynek dawnego Seminarium Duchownego. Ponoć jest to duch zakonnika, którego zamurowano za życia w podziemiach budynku. Świadkowie podają, że jest to biała postać otoczona poświatą. Inna wersja tej legendy mówi, że zakonnik zmarł śmiercią naturalną, a żeby go uhonorować, pochowano go w tym budynku. Brryy, powiało duchami…
Pora
przemieścić się pod drugie płuco miasta, a jest nim Akademia Zamojska. To
świecka uczelnia, powstała w 1594 r. z fundacji Jana Zamoyskiego. Zorganizował
ją wspomniany Szymon Szymonowic dla studentów z Polski i Litwy. Oficjalne
otwarcie nastąpiło w 1595r. To była pierwsza prywatna uczelnia w Polsce,
opłacana przez hetmana. W akcie fundacyjnym uczelni z 1600r. zawarte zostały
słynne słowa Jana Zamoyskiego: „Takie są Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży
chowanie”.
Za czasów hetmana, akademia przeżywała swoje złote lata. Okres świetności przypadał na przełom XVI i XVII w. Potem stopniowo podupadała. Aż wreszcie Austriacy zlikwidowali ją w 1784 r., tworząc w jej miejsce liceum. Założeniem kanclerza koronnego uczelnia miała być przeznaczona głównie dla szlachty, ale tak naprawdę kształcili się w niej mieszczanie. Dziś mieści się tu I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.
Za czasów hetmana, akademia przeżywała swoje złote lata. Okres świetności przypadał na przełom XVI i XVII w. Potem stopniowo podupadała. Aż wreszcie Austriacy zlikwidowali ją w 1784 r., tworząc w jej miejsce liceum. Założeniem kanclerza koronnego uczelnia miała być przeznaczona głównie dla szlachty, ale tak naprawdę kształcili się w niej mieszczanie. Dziś mieści się tu I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.
Tuż przed
Akademią widać kolejne fortyfikacje dawnej twierdzy.
A wśród nich pomnik poświęcony Dzieciom Zamojszczyzny. To przykry i smutny kawałek historii Zamościa. Nie sposób przejść obojętnie koło tego tematu.
Były to dzieci, które mieszkały na Zamojszczyźnie, a które w czasie II wojny światowej zostały zmuszone do wysiedlenia. Aby stworzyć miejsce dla niemieckich osadników, Niemcy musieli wysiedlić rdzenną ludność polską. Zamojszczyzna zgodnie z rozporządzeniem reichfürera SS, Heinricha Himmlera, została uznana za jeden z pierwszych niemieckich terenów osiedleńczych w Generalnym Gubernatorstwie. Ludność miejscową kierowano do obozów przesiedleńczych. Tam dokonywano selekcji rasowej, dzielono na grupy: tych, którzy mogli być wysłani na przymusowe roboty; tych, którzy wyglądem mogli uchodzić za rasę niemiecką; na tych, którzy byli starcami, kalekami i dziećmi oraz na tych, których od razu wytypowano do zagłady w obozach. Również tam, w obozach przesiedleńczych dochodziło do rozdzielania dzieci od matek. I właśnie ta grupa osieroconych dzieci znana jest pod nazwą Dzieci Zamojszczyzny. Duży szacunek dla kolejarzy, którzy przekazywali wiadomości o transportach dzieci do obozów i szacunek dla mieszkańców miast postojowych, którzy podejmowali akcje pomocy lub też odbicia całych wagonów pełnych dzieci. Ryzykowali życiem własnym dla innego małego życia…
A wśród nich pomnik poświęcony Dzieciom Zamojszczyzny. To przykry i smutny kawałek historii Zamościa. Nie sposób przejść obojętnie koło tego tematu.
Były to dzieci, które mieszkały na Zamojszczyźnie, a które w czasie II wojny światowej zostały zmuszone do wysiedlenia. Aby stworzyć miejsce dla niemieckich osadników, Niemcy musieli wysiedlić rdzenną ludność polską. Zamojszczyzna zgodnie z rozporządzeniem reichfürera SS, Heinricha Himmlera, została uznana za jeden z pierwszych niemieckich terenów osiedleńczych w Generalnym Gubernatorstwie. Ludność miejscową kierowano do obozów przesiedleńczych. Tam dokonywano selekcji rasowej, dzielono na grupy: tych, którzy mogli być wysłani na przymusowe roboty; tych, którzy wyglądem mogli uchodzić za rasę niemiecką; na tych, którzy byli starcami, kalekami i dziećmi oraz na tych, których od razu wytypowano do zagłady w obozach. Również tam, w obozach przesiedleńczych dochodziło do rozdzielania dzieci od matek. I właśnie ta grupa osieroconych dzieci znana jest pod nazwą Dzieci Zamojszczyzny. Duży szacunek dla kolejarzy, którzy przekazywali wiadomości o transportach dzieci do obozów i szacunek dla mieszkańców miast postojowych, którzy podejmowali akcje pomocy lub też odbicia całych wagonów pełnych dzieci. Ryzykowali życiem własnym dla innego małego życia…
Dosyć
smutku, czas iść dalej. Po drodze mijam Starą Bramę Lubelską, zwaną Janowicką.
Zbudowano ją pod koniec XVI w. Zawiera ona płaskorzeźby m.in. wyobrażenie
patronki bramy „Polonii”, kartusz z herbem Zamoyskich oraz napisy w języku
łacińskim, skierowane do „Matki Polski”.
Tuż za nią mieści się Kojec. Zbudowano go nad fosą. Służył do obrony fosy i szyi rawelinu. Posiadał cztery stanowiska artyleryjskie i szereg strzelnic broni ręcznej. Był znaczącym wzmocnieniem linii obrony na stoku wału obronnego powszechnie stosowanym w I poł. XIX w. Za Kojcem rozciąga się park miejski. Kusi mnie, by zagłębić się w parkowe alejki. Ale jest jeszcze tyle do zobaczenia…
Tuż za nią mieści się Kojec. Zbudowano go nad fosą. Służył do obrony fosy i szyi rawelinu. Posiadał cztery stanowiska artyleryjskie i szereg strzelnic broni ręcznej. Był znaczącym wzmocnieniem linii obrony na stoku wału obronnego powszechnie stosowanym w I poł. XIX w. Za Kojcem rozciąga się park miejski. Kusi mnie, by zagłębić się w parkowe alejki. Ale jest jeszcze tyle do zobaczenia…
Mijam park.
Po prawej stronie piętrzy się sylwetka kościoła Świętej Katarzyny. Nie wchodzę
do środka, choć to ważny punkt na mapie Zamościa, a nawet dla całej Polski. Tu
bowiem, w 1939r. w podziemiach, ukryto „Hołd Pruski” Jana Matejki. Dokonał tego ksiądz Wacław Staniszewski
(1907-1979), więzień Rotundy, Sachsenhausen i Dachau. Tu też znajdują się
relikwie św. Andrzeja Boboli.
Omijam
kościół, by dojść do kolejnego rynku w Zamościu. A jest to Rynek Solny. Jeden z
dwóch analogicznie do siebie ułożonych rynków.
Prawdopodobnie nigdy nie osiągnął idealnego kształtu 50x50m.
Prawdopodobnie nigdy nie osiągnął idealnego kształtu 50x50m.
Był to plac
handlowy, na którym sprzedawano sól przywożoną z żup Rusi Czerwonej, a
dokładnie z Drohobycza oraz podkrakowskiej Wieliczki. W handlu przodowali
Żydzi, nie dziwi więc, fakt, że stoi tu Dom Rabina, bogato dekorowana kamienica
z podcieniami.
Na Rynku Solnym znajdowały się jatki miejskie, Waga Miejska, Stajnie (zlikwidowane w XIX w. ) a nawet więzienie ulokowane w budynku na tyłach Ratusza.
W latach 1823-25 w miejscu drewnianych jatek wzniesiono piętrowy budynek więzienny, nadając mu wygląd koszar. Projektował go gen. J. Mallet-Malletski. Skrzydła boczne, łączące budynek z gmachem ratusza dobudowano po 1848r.Na Rynku urządzono plac musztry. O tym, że mieściło się tu więzienie świadczą: monumentalna brama frontowa, waga – symbol sprawiedliwości, symbole sędziów i ich atrybuty: ręka i oko.
Na Rynku Solnym znajdowały się jatki miejskie, Waga Miejska, Stajnie (zlikwidowane w XIX w. ) a nawet więzienie ulokowane w budynku na tyłach Ratusza.
W latach 1823-25 w miejscu drewnianych jatek wzniesiono piętrowy budynek więzienny, nadając mu wygląd koszar. Projektował go gen. J. Mallet-Malletski. Skrzydła boczne, łączące budynek z gmachem ratusza dobudowano po 1848r.Na Rynku urządzono plac musztry. O tym, że mieściło się tu więzienie świadczą: monumentalna brama frontowa, waga – symbol sprawiedliwości, symbole sędziów i ich atrybuty: ręka i oko.
Wiek XX
przywrócił miejscu funkcję targową. Dziś znajdują się tu restauracje, hotel i
pełno ogródków kawiarnianych.
Stąd już
blisko do Synagogi. Prowadzi mnie do niej ulica Pereca. Icchak Lejb Perec
(1852-1915) był pisarzem, twórcą literatury w języku jidysz. Był też adwokatem,
m.in. przedstawicielem prawnym Ordynacji Zamojskiej.
Budynek, do
którego dochodzę jest najlepiej zachowaną późnorenesansową synagogą w Polsce.
Zbudowana została w latach 1610-1620 z inicjatywy Żydów Sefardyjskich
(pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego). Podczas II wojny światowej Niemcy
zdewastowali świątynię i urządzili tu warsztaty stolarskie. Potem (aż do
2005r.) w budynku mieściła się Biblioteka Miejska. Obecnie budynek należy do
społeczności żydowskiej i mieści się tu Centrum „Synagoga” z Multimedialnym
Muzeum Żydów Zamościa i Okolic.
Znów
uliczkami wychodzę na Rynek Wielki. Skoro widziałam jedną kończynę jaką jest
Rynek Solny, to chcę także zobaczyć drugą jaką jest Rynek Wodny.
Rynek ten to
skwer o wymiarach 50x70 m. Nazwa związana jest z Wielką Zalewą, czyli terenami
zalewowymi, które od południa broniły dostępu do twierdzy. Plac ten pełnił
raczej funkcje rezydencjonalne, tu bowiem zlokalizowane były główne domy ważniejszych
mieszkańców Zamościa. Dziś na Rynku Wodnym, w nawiązaniu do nazwy, znajduje się
fontanna ze świetlną iluminacją, jedyna taka na Starym Mieście.
Niedaleko
Rynku Wodnego znajduje się kamienica, gdzie przez 13 lat mieszkał żołnierz –
poeta Leon Zdzisław Stroiński, służył w AK, zginął w Powstaniu Warszawskim.
Wiem też, że
w Zamościu jest dom, zwany „Centralką” (w kamienicy tej zainstalowano centralne
ogrzewanie oraz założono elektryczność i była to wówczas jedyna taka kamienica
w Zamościu). W domu tym spędził 13 lat poeta, Bolesław Leśmian (1877-1937).
Pracował jako notariusz w pobliskim sądzie. Ale muszę się spieszyć, bo czasu
mało, dlatego rezygnuję z pójścia pod tę kamienicę.
Wracam na
Rynek Wielki. Znów patrzę w zachwycie na piękne schody.
I nagle niespodzianka… O matulu, strzelają! Patrzę na pokaz i przenoszę się w czasie. Trwa to przez chwilę i zaraz się kończy.
Mijam jeszcze Aptekę Rektorską. To zabytkowa apteka, najstarsza z historycznych aptek, funkcjonujących do dziś. Jest to też najstarsza polska apteka na Lubelszczyźnie, działająca nieprzerwanie od 1609 r. Założycielem był Szymon Piechowicz, doktor medycyny, kierownik katedry medycyny w Akademii Zamojskiej i siedmiokrotny jej rektor.
Kamienne tablice: jedna poświęcona Papieżowi Janowi Pawłowi II, druga oznajmiająca, że Zamość wpisany jest na listę UNESCO
I nagle niespodzianka… O matulu, strzelają! Patrzę na pokaz i przenoszę się w czasie. Trwa to przez chwilę i zaraz się kończy.
Mijam jeszcze Aptekę Rektorską. To zabytkowa apteka, najstarsza z historycznych aptek, funkcjonujących do dziś. Jest to też najstarsza polska apteka na Lubelszczyźnie, działająca nieprzerwanie od 1609 r. Założycielem był Szymon Piechowicz, doktor medycyny, kierownik katedry medycyny w Akademii Zamojskiej i siedmiokrotny jej rektor.
Idę już w
stronę kościoła pw. Zwiastowania NMP oo. Franciszkanów w Zamościu. Bryła
kościoła jest nieco przytłaczająca, sąsiadując z ulicą. Hetman Jan Zamoyski
osadził w 1589r. Braci Mniejszych Konwentualnych reguły św. Franciszka. Jego
wolą było, by zakon miał swój klasztor wewnątrz murów twierdzy. To stało się za
panowania jego syna, Tomasza Zamoyskiego, który w 1627 r. podarował zakonnikom
plac pod budowę świątyni. Została ona konsekrowana w 1665r. Różne były jej
koleje, jak różna była historia na tych ziemiach. W 1926r. utworzono tu kino o
nazwie „Stylowy”. W latach 30. XX w. w budynku znajdowały się jeszcze: teatr,
Dom Ludowy, siedziby organizacji i instytucji społecznych. Po II wojnie
światowej, w 1946 r. (po 341 latach), obiekt wrócił do oo. Franciszkanów.
Ostatni
obiekt jaki oglądam z zewnątrz to Nowa Brama Lwowska. Powstała ona w latach
1820-21 według projektu inżyniera wojskowego Jana Pawła Lelewela. Po zniesieniu
wałów pozostała jako budynek wolnostojący. W klasycystycznej fasadzie, otwór
bramy z półkolistym tympanonem, nawiązuje swym wyglądem do łuku tryumfalnego w
Saint Denis w Paryżu. W tympanonie widoczne są inicjały Aleksandra I, cara
Wszechrosji i króla Polski. Od 1980 r. ma tu swoją siedzibę Orkiestra
Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego – najstarsza orkiestra w Polsce. Powstała
ona w 1881 r. i zrzeszała wykształconych muzycznie chłopów.
Zamość –
miasto Renesansu. Zamość – miasto idealne jak idealne jest ludzkie ciało.
Mnóstwo historii, wiele ciekawostek, jeszcze więcej pięknych zakątków, których
nie sposób obejrzeć w kilka godzin. Miasto to prowokuje do kolejnych odwiedzin,
dlatego nie mówię mu nie…
Pogoda tego
dnia mało stabilna. Zapada mrok. Chmury wciąż piętrzą się nad twierdzą. Wygląda
to nieco złowieszczo. Mimowolnie pogodę i jej ogrom skojarzam z potęgą Zamościa
w czasach hetmana Jana Zamoyskiego.
I co z tego, że panowie nosili wtedy rajtuzy i ciżemki. Grunt, że stworzyli coś, co dziś, po tylu wiekach, przyciąga jak magnez. Przyciągnęło i mnie po raz drugi. Kiedy będzie kolejny raz? Nie wiem, ale na pewno będzie to materiał na kolejną opowieść podczas renesansowej przechadzki. Zatem do zobaczenia!
I co z tego, że panowie nosili wtedy rajtuzy i ciżemki. Grunt, że stworzyli coś, co dziś, po tylu wiekach, przyciąga jak magnez. Przyciągnęło i mnie po raz drugi. Kiedy będzie kolejny raz? Nie wiem, ale na pewno będzie to materiał na kolejną opowieść podczas renesansowej przechadzki. Zatem do zobaczenia!
Koniec
Kusisz tym Zamościem, kusisz. Tylko czemu to miasto tak daleko. :(
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest, że nikt nie chce przesunąć pewnych miejsc na mapie :) Całkiem złośliwie, prawda? Ale mimo wszystko zapraszam do tego miasta. Serdeczności :)
UsuńWitaj Dusiu, nigdy jeszcze nie byłam w Zamościu. Rynek robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na wszystkich trzech rynkach w Zamościu dobrze się czułam. Każdy z nich na swój sposób ma swój klimacik. Ale ten Wielki rzeczywiście ma swoje pierwszeństwo, w końcu zgodnie z koncepcją założyciela miasta, to serce Zamościa. Pozdrawiam i zapraszam do odwiedzin miasta idealnego ;)
UsuńPrzepiękny post, barwnie opisujący miasto i jego największe atrakcje. Śmiało może służyć za przewodnik. Wyczuwam, że jesteś pod wielkim wrażeniem tego miasta, co nie może dziwić, bo to prawdziwa perełka na turystycznym szlaku. Z przyjemnością przypomniałem sobie, gdzie kiedyś i ja wędrowałem, no i zatęskniłem za jego klimatem. Może jeszcze kiedyś tam zawitam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miasto zrobiło na mnie większe wrażenie za drugim razem, bo dołączyłam do widzianych obrazów trochę historii. Za pierwszym wpadłam tylko na rynek i już pędziłam dalej. Teraz delektowałam się miastem. Twoja Wielka Wyprawa na Wschód Kraju (tak ją sobie roboczo nazwałam ;)) z pewnością obejmie Zamość i Zwierzyniec. Ciekawe jakie wtedy będą emocje. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńZamość jak zwykle urokliwy i zdjęcia fantastyczne
OdpowiedzUsuńWitaj :) Dziękuję i zapraszam do rozgoszczenia się w moim blogowym kąciku. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZamość musiał być bogatym miastem , te wszystkie bogate i pełne przepychu zdobienia w kościołach , te cudowne budowle i kamieniczki :) idąc ulicami Zamościa to pewno z każdej strony "patrzy" na nas historia :) może kiedyś uda się zajrzeć na wschód Polski ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, to było bogate miasto z własną uczelnią w dodatku, która była równorzędna do tej krakowskiej. Nie wiem, jak teraz żyje się tam ludziom, ale dawniej wydaje się, że to był zaszczyt posiadać tam dom. Zamość wart jest odwiedzenia, więc zaplanujcie kiedyś odwiedziny dłuższe bądź krótsze, ale na pewno będziecie mile zaskoczeni. Pozdrawiam Was cieplutko :)
UsuńHello to every one, the contents present at this web page are really amazing for people knowledge, well,
OdpowiedzUsuńkeep up the good work fellows.
Thank You! Welcome and please, stay on my web site. Regards :)
UsuńWhat's Taking place i aam new to this, I stumbled
OdpowiedzUsuńuppon his I've discovered It positively helpful
andd it has helped me out loads. I'm hopjng
to contribute & helop different users like its aided me.
Great job.
Thank You! Best regards :)
UsuńOh my goodness! Awesome article dude! Thank yoou so much, However I am encountering troubles with
OdpowiedzUsuńyour RSS. I don't know the reason why I cannot join it. Is there anyone else getting the same RSS problems?
Anyone who knows the solution will you kindly respond? Thanx!!
I have no idea... He did not report me earlier. Maybe someone knows what to do, I unfortunately do not know...
UsuńRight here is the perfect website for everyone who wants to find out about this topic.
OdpowiedzUsuńYou realize so much its almost hard to arue with you (not that I
rrally would want to…HaHa). You certainly put
a brand new spin on a subject that's been written abokut for many years.
Great stuff, just excellent!
Many thanks :) Can You introduce yourself, because Your comments are spamming?
Usuń