Różności Białegostoku,
czyli o tym,
co robiłam w tym mieście
Przyszła
pora na dokończenie spaceru po Białymstoku. Odbyłam go na początku lipca, w
najbardziej gorącym weekendzie rozpoczynającego się właśnie lata. Upał nie
przeszkodził jednak w odkrywaniu stolicy Podlasia. W poprzednim wpisie o tym
mieście (o nim możesz przeczytać TUTAJ), zwiedziliśmy pałac Branickich. Z rodem
tym silnie związane jest miasto, tak, że roboczo nazwałam go Branistokiem J
Kontynuując
nasz spacer, wychodzimy przez Wielką Bramę pałacu, zwaną Gryfem i kierujemy się
w stronę rynku. Po prawej stronie mijamy mały, ładny budyneczek. To Urząd Stanu
Cywilnego, ale pierwotnie był to pałacyk gościnny państwa Branickich. Został
zbudowany w połowie XVIII w. w stylu barokowym. Niestety śmierć hetmana
przerwała na kilka lat budowę. Dopiero w 1776r. podjęto na nowo prace, a
dekorowaniem wnętrz zajął się Jan Sękowski, nadworny architekt Izabelli
Branickiej. On też zamieszkał w tym pałacyku.
Kiedy Izabella umarła, budynek przeszedł w posiadanie cara Aleksandra I, który w 1837r przekazał go Instytutowi Panien Szlacheckich. W czasie II wojny światowej pałacyk podzielił los pałacu i został spalony. Odbudowano go w 1950r. na siedzibę Muzeum Ruchu Rewolucyjnego. Dziś ślubują tam sobie Pary Młode dozgonną miłość i uczciwość. Wnętrza pałacu są jednymi z ładniejszych, jakie są w tego typu placówkach.
Kiedy Izabella umarła, budynek przeszedł w posiadanie cara Aleksandra I, który w 1837r przekazał go Instytutowi Panien Szlacheckich. W czasie II wojny światowej pałacyk podzielił los pałacu i został spalony. Odbudowano go w 1950r. na siedzibę Muzeum Ruchu Rewolucyjnego. Dziś ślubują tam sobie Pary Młode dozgonną miłość i uczciwość. Wnętrza pałacu są jednymi z ładniejszych, jakie są w tego typu placówkach.
Wędrujemy
dalej, by znów po prawej stronie ulicy dostrzec klasycystyczny gmach dawnej
loży masońskiej w Białymstoku. To budynek z lat 1803-1806. Nie zauważyłam śladów
czy też znaków masonów, może i nie przypatrywałam się zbyt uważnie. Dziś gmach
zajmuje Książnica Podlaska.
I tak
dochodzimy do jednego z ważniejszych zabytków sakralnych miasta. To Bazylika
Archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. I tu kolejna ciekawa
historia. Kościół to połączenie dwóch budynków: starego (z pocz. XVII w.) i
nowego (z pocz. XX w.)
Stary
Kościół jest późnorenesansowy, zbudowany w latach 1617-1625. Całkowicie
murowany, wzniesiony został z polecenia Piotra Wiesiołowskiego (tego samego, co
wzniósł pałac Branickich, wtedy uchodzący za zamek).
Ściany świątyni dekorowane są polichromiami z 1751r. autorstwa Antoniego Herliczki. Choć kościółek jest niewielki, to ma jednak bogato dekorowany ołtarz. Pokryty jest on białą polichromią ze złoceniami. Nad ołtarzem wisi obraz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, namalowany przez Augustyna Mirysa (tego, który tak ładnie zakrył różnicę wieku między małżonkami na obrazach Branickich w kościele Trójcy Przenajświętszej w Tykocinie). Nad obrazem widać Oko Opatrzności Bożej. Po obu stronach stoją rzeźby przedstawiające śśw. Piotra i Pawła z 1751r. Autorami ich są oczywiście albo Jakub Fontana albo Jan Jakub Plersch. Po prawej stronie ołtarza widoczny nagrobek z czarnego marmuru. Tu pochowane są serca marszałkowej koronnej Katarzyny Aleksandy z Czarneckich Branickiej i Stefana Mikołaja Branickiego (a więc babci oraz ojca hetmana Jana Klemensa Branickiego). Analogicznie po lewej stronie mieści się nagrobek z sercem samego hetmana. Po prawej stronie maleńkiej świątyni znajduje się Epitafium Izabelli Branickiej na haftowanej tkaninie w ramie z 1811r. Na jego zwieńczeniu widzimy alabastrowy wazon, zawierający pamiątki drogie sercu hetmanowej. Ona sama spoczęła po śmierci w krypcie kościoła.
Ściany świątyni dekorowane są polichromiami z 1751r. autorstwa Antoniego Herliczki. Choć kościółek jest niewielki, to ma jednak bogato dekorowany ołtarz. Pokryty jest on białą polichromią ze złoceniami. Nad ołtarzem wisi obraz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, namalowany przez Augustyna Mirysa (tego, który tak ładnie zakrył różnicę wieku między małżonkami na obrazach Branickich w kościele Trójcy Przenajświętszej w Tykocinie). Nad obrazem widać Oko Opatrzności Bożej. Po obu stronach stoją rzeźby przedstawiające śśw. Piotra i Pawła z 1751r. Autorami ich są oczywiście albo Jakub Fontana albo Jan Jakub Plersch. Po prawej stronie ołtarza widoczny nagrobek z czarnego marmuru. Tu pochowane są serca marszałkowej koronnej Katarzyny Aleksandy z Czarneckich Branickiej i Stefana Mikołaja Branickiego (a więc babci oraz ojca hetmana Jana Klemensa Branickiego). Analogicznie po lewej stronie mieści się nagrobek z sercem samego hetmana. Po prawej stronie maleńkiej świątyni znajduje się Epitafium Izabelli Branickiej na haftowanej tkaninie w ramie z 1811r. Na jego zwieńczeniu widzimy alabastrowy wazon, zawierający pamiątki drogie sercu hetmanowej. Ona sama spoczęła po śmierci w krypcie kościoła.
Stary
Kościół posiada oprócz pięknej ambony, również późnobarokowe organy, ufundowane
przez Jana Klemensa i zbudowane w 1753r. przez Antoniego Wierzbowskiego z
Warszawy. I choć jest pierwszym kościołem, to dziś stanowi boczną kaplicę
kościoła nowego.
I tu właśnie
pojawia się ciekawa historia.
Otóż kiedy
Białystok zaczął się rozrastać, stary kościół nie mógł już pomieścić wiernych.
Wówczas byliśmy pod carskim zaborem. Wierni dostali zgodę władz carskich
jedynie na rozbudowę istniejącej świątyni. Zgodnie z planem rusyfikacji
ludności polskiej, nie zezwolono na budowę nowych świątyń. Powstał więc, śmiały
plan „rozbudowy” kościoła ufundowanego przez Wiesiołowskiego. W latach
1900-1905 powstała, według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego, „przybudówka” w
stylu neogotyku nadwiślańskiego.
Pierwszy raz spotkałam się z takim obejściem carskiego zarządzenia, jeśli chodzi o budynek sakralny. Wcześniej spotkałam się z historią Kaplicy „Na Wodzie” w dolinie Prądnika, gdzie też przechytrzono zakaz. Ale z „dobudówką” pierwszy raz. Heh, Polak potrafi J.
Pierwszy raz spotkałam się z takim obejściem carskiego zarządzenia, jeśli chodzi o budynek sakralny. Wcześniej spotkałam się z historią Kaplicy „Na Wodzie” w dolinie Prądnika, gdzie też przechytrzono zakaz. Ale z „dobudówką” pierwszy raz. Heh, Polak potrafi J.
Tak, czy
siak, Kościół Nowy jest imponujący. Ma 90m długości i 72,5m wysokości.
Przypomina nieco z zewnątrz kościół św. Floriana na Pradze w Warszawie. 17
września 1905r. dokonano uroczystego poświęcenia kościoła, choć wewnątrz prace
wciąż trwały. Upiększano świątynię nawet w czasie II wojny światowej. W lipcu
1944r. udało się oba kościoły uratować od zniszczenia przez wycofujących się
Niemców. Oczywiście po wojnie dokonano koniecznych napraw i remontów.
Ołtarz
główny świątyni zalicza się do ważnych dzieł polskiego neogotyku. Sceny
figuralne rozmieszczono jak w ołtarzach średniowiecznych. Główna scena
przedstawia rzeźbę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W dolnej części są
apostołowie, po środku Maryja wzięta do nieba, a na samej górze wyobrażenie
Trójcy Świętej. Na samym szczycie ołtarza, ledwo widoczne symbole czterech
Ewangelistów: Mateusza (anioł), Łukasza (wół), Jana (orzeł) i Marka (lew). Na
skrzydłach bocznych ołtarza znajdują się sceny z życia Maryi jak: Zwiastowanie,
Nawiedzenie, Boże Narodzenie, Ofiarowanie.
Pięknym
obrazem jest też ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej. Obraz przywieźli wierni
z pielgrzymki w 1906r., a zakupili go za pieniądze składkowe. Ołtarz przypomina
przekrój przez gotycką świątynię, pełną neogotyckich detali architektonicznych.
Również
interesującym i przyciągającym wzrok jest ołtarz Matki Bożej Miłosierdzia. W
latach 70. XX w. powstał pomysł, by urządzić ołtarz poświęcony Matce Boskiej
Ostrobramskiej, by w ten sposób podkreślić związek kościoła z Wilnem, które
przecież należało kiedyś do Polski. W 1971r. przypadały uroczystości 300-lecia
czci Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zamówiono więc, kopię obrazu, który został
poświęcony przez ówczesnego kardynała – Karola Wojtyłę. Dziś ołtarz ten jest diecezjalnym
Sanktuarium Maryjnym. Ściągają tu potrzebujący, którzy zostawiają liczne wota
dziękczynne.
No dobrze,
pora wyjść z klimatyzowanego kościoła. Znów będziemy się smażyć na słońcu.
Idziemy więc, na pobliski Rynek.
Nazywa się on Rynkiem Kościuszki i ma nietypowy kształt, zbliżony do trójkąta.
Dziś to reprezentacyjny punkt miasta, służący odpoczynkowi mieszkańców i turystów, choć nie zawsze tak bywało.
Kiedy w 1753r. w mieście wybuchł pożar, ówczesny właściciel Białegostoku – Jan Klemens (już nam doskonale znany), dokonał przebudowy. W centrum placu stanął ratusz z wieżą zegarową, którego budowę ukończono w 1761r. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, plac tętnił życiem. Tu znajdowały się kramy kupieckie, kwitł handel. Wieżę wykorzystywała straż pożarna jako punkt obserwacyjny. Nigdy nie urzędowały tu władze miasta. W 1939r. Armia Czerwona rozebrała budynek i zamierzała postawić w jego miejsce pomnik Stalina (!). Obiekt został odbudowany w latach 50. XX w. Teraz mieści się tu Muzeum Okręgowe, w którym można obejrzeć zbiory z zakresu sztuki, etnografii i archeologii. Dziś jednak do niego nie zajrzymy.
Stary kościół i ceglana "przybudówka" widziane z Rynku. Widoczna kurtyna wodna w ten upalny dzień została zainstalowana przez strażaków ku wielkiej radości dzieci, które właśnie rozpoczynały wakacje
Nazywa się on Rynkiem Kościuszki i ma nietypowy kształt, zbliżony do trójkąta.
Dawny Białystok: w centrum rynek z ratuszem po środku, dalej biały stary kościół, za nim budynek pałacyku gościnnego Branickich, Brama Gryf i pałac z prawej strony z dawnym zwierzyńcem oraz ogrodami: francuskim i włoskim. Budynek biały z niebieskim daszkiem to dawna synagoga.
Dziś to reprezentacyjny punkt miasta, służący odpoczynkowi mieszkańców i turystów, choć nie zawsze tak bywało.
Kiedy w 1753r. w mieście wybuchł pożar, ówczesny właściciel Białegostoku – Jan Klemens (już nam doskonale znany), dokonał przebudowy. W centrum placu stanął ratusz z wieżą zegarową, którego budowę ukończono w 1761r. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, plac tętnił życiem. Tu znajdowały się kramy kupieckie, kwitł handel. Wieżę wykorzystywała straż pożarna jako punkt obserwacyjny. Nigdy nie urzędowały tu władze miasta. W 1939r. Armia Czerwona rozebrała budynek i zamierzała postawić w jego miejsce pomnik Stalina (!). Obiekt został odbudowany w latach 50. XX w. Teraz mieści się tu Muzeum Okręgowe, w którym można obejrzeć zbiory z zakresu sztuki, etnografii i archeologii. Dziś jednak do niego nie zajrzymy.
Skupimy się
za to na budynkach wokół rynku. Zaczniemy od tego, który jest po lewej stronie
od wejścia do katedry. To Cerkhaus. Jest to barokowo-klasycystyczny budynek, w
kształcie szlacheckiego dworku, wybudowany oczywiście z polecenia Jana Klemensa
w latach 1795-1807. Miał być zbrojownią, jednak ostatecznie posłużył straży
pożarnej jako magazyn sprzętu strażackiego.
Przełom XIX i XX w. przyniósł budynkowi nową funkcję. Teraz jest tu kuchnia prowadzona przez Białostockie Stowarzyszenie Trzeźwości. Potem staje się kawiarnią, z której korzystają w czasie II wojny światowej Niemcy. Wycofując się z frontu, niszczą budynek. Ten także został odbudowany w latach 50. XX w., choć nieco różnił się od pierwowzoru. Tym razem mieściła się tu Pracownia Konserwacji Zabytków Architektonicznych i siedziba Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jednak od 1960 r. jest siedzibą Archiwum Państwowego.
Przełom XIX i XX w. przyniósł budynkowi nową funkcję. Teraz jest tu kuchnia prowadzona przez Białostockie Stowarzyszenie Trzeźwości. Potem staje się kawiarnią, z której korzystają w czasie II wojny światowej Niemcy. Wycofując się z frontu, niszczą budynek. Ten także został odbudowany w latach 50. XX w., choć nieco różnił się od pierwowzoru. Tym razem mieściła się tu Pracownia Konserwacji Zabytków Architektonicznych i siedziba Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jednak od 1960 r. jest siedzibą Archiwum Państwowego.
Tuż obok
Cerkhausu znajduje się barokowa kamienica z 1753r. To budynek Austerii, czyli
dawnej karczmy. Pierwszymi mieszkańcami kamienicy była rodzina Korbutów,
pracująca na dworze Branickich. W XIX w. kamienicę nabył Izaak Zabłudowski,
białostocki kupiec, do rodziny którego, w 1864r., należało dziewięć najlepszych
domów w mieście. W kamienicy tej mieściły się domy mieszkalne, zakłady
rzemieślnicze, a potem kawiarnia. Po II wojnie światowej otworzono tu
restaurację „Astoria”, czyli budynek wrócił do swej pierwotnej funkcji. Dziś
można też zobaczyć na jego ścianie, tablicę pamiątkową, poświęconą Feliksowi
Filipowiczowi, aptekarzowi w 20-leciu międzywojennym, z której wynika, że w
domu tym mieściła się także apteka.
Po drugiej
stronie Rynku znajduje się budynek Klasztoru Sióstr Miłosierdzia, św.
Wincentego á Paulo.
Zgadniecie kto był fundatorem klasztoru? No jasne, że hetman Branicki. Siostry zostały sprowadzone w XVIII w. do Białegostoku, aby otoczyć opieką biednych i chorych mieszkańców. W 1863r. zostały, nakazem carskim, zmuszone do opuszczenia miasta. Konwent został przekazany Towarzystwu Dobroczynności, które prowadziło w nim przytułek, potem był tu też hotel. W 1923r. powróciły Siostrzyczki do Białegostoku i utworzyły tu ochronkę dla dziewcząt i biednych kobiet – Dom św. Marcina, później zakład opiekuńczo - wychowawczy i przedszkole, a od 1954r. dom dziecka. Dzisiaj siostry prowadzą tu niepubliczne przedszkole.
Zgadniecie kto był fundatorem klasztoru? No jasne, że hetman Branicki. Siostry zostały sprowadzone w XVIII w. do Białegostoku, aby otoczyć opieką biednych i chorych mieszkańców. W 1863r. zostały, nakazem carskim, zmuszone do opuszczenia miasta. Konwent został przekazany Towarzystwu Dobroczynności, które prowadziło w nim przytułek, potem był tu też hotel. W 1923r. powróciły Siostrzyczki do Białegostoku i utworzyły tu ochronkę dla dziewcząt i biednych kobiet – Dom św. Marcina, później zakład opiekuńczo - wychowawczy i przedszkole, a od 1954r. dom dziecka. Dzisiaj siostry prowadzą tu niepubliczne przedszkole.
Wokół Rynku
można odnaleźć przepiękne kamienice. Niektóre mają sgraffita pochodzące z lat
70. XX w., ale są już wpisane do rejestru, jako zabytkowe. (np. kamienica z
wojakami J).
Są też budynki historyczne. Najbardziej efektowną pierzeją Rynku jest ta zachodnia. W sgraffitach można odnaleźć ornamentykę roślinną, muzy, a także wizerunki ludzi zasłużonych dla regionu jak: ks. Krzysztofa Kluka (przyrodnika), księżnę Annę z Sapiehów Jabłonowską (reformatorkę doby Oświecenia), Adriana Krzyżanowskiego (matematyka, fizyka, historyka), Krzysztofa Lacha Szyrmy (literata) i Antoniego Wagi (entomologa).
Są też budynki historyczne. Najbardziej efektowną pierzeją Rynku jest ta zachodnia. W sgraffitach można odnaleźć ornamentykę roślinną, muzy, a także wizerunki ludzi zasłużonych dla regionu jak: ks. Krzysztofa Kluka (przyrodnika), księżnę Annę z Sapiehów Jabłonowską (reformatorkę doby Oświecenia), Adriana Krzyżanowskiego (matematyka, fizyka, historyka), Krzysztofa Lacha Szyrmy (literata) i Antoniego Wagi (entomologa).
No my tu
gadu, gadu, czas leci, a słońce wypala nam już mózgi. Pójdźmy zatem na malutki
spacer w cieniu drzew. Troszkę się schłodzimy. Wchodzimy bowiem do parku
miejskiego, zwanego Plantami. Tak, tak, nie tylko Kraków ma Planty.
Park ten powstał w latach 1930-1938 na terenach przyległych do pałacu Branickich. I choć dziś nie zobaczymy dwóch słynnych rzeźb parkowych, to na chwilę zatrzymamy się przy parkowej fontannie. A potem przejdziemy Aleją Zakochanych ku następnej atrakcji miasta.
Na początku parku odnajdujemy pomnik błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. To tu dowiaduję się, że na chrzcie dano Mu imię Alfons, na cześć zmarłego wuja, którego pamięć kultywowano w domu. Kiedy po maturze wstąpił do Wyższego Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie, zmienił imię na Jerzy, gdyż prawdziwe Jego imię źle się kojarzyło w stolicy.
Park ten powstał w latach 1930-1938 na terenach przyległych do pałacu Branickich. I choć dziś nie zobaczymy dwóch słynnych rzeźb parkowych, to na chwilę zatrzymamy się przy parkowej fontannie. A potem przejdziemy Aleją Zakochanych ku następnej atrakcji miasta.
Na początku parku odnajdujemy pomnik błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. To tu dowiaduję się, że na chrzcie dano Mu imię Alfons, na cześć zmarłego wuja, którego pamięć kultywowano w domu. Kiedy po maturze wstąpił do Wyższego Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie, zmienił imię na Jerzy, gdyż prawdziwe Jego imię źle się kojarzyło w stolicy.
W Białymstoku dokonano sekcji zwłok po śmierci Błogosławionego. Tu też ukryto, przed bezpieką, pobrane w czasie sekcji, relikwie zmarłego księdza.
I tak
krocząc przez miasto docieramy do absolutnej perełki jak dla mnie. Ale, żeby potrzymać
Was jeszcze w niepewności, zostawię ją na oddzielny wpis. To będzie zagadka, co
też takiego spodobało mi się w Białymstoku J
Po drodze
widzimy kamienicę ozdobioną bazyliszkiem.
Tu dawniej mieściła się Fabryka Tytoniowa Fajwla Janowskiego. To produkowano papierosy, cygara i tabakę. Fajwel Janowski w swych zakładach zatrudniał żydowskie pracownice, płacąc im niewielkie pensje. W 1896r. wybuchł strajk. Pracownice zastrajkowały… zgłaszając się do aresztu policyjnego. W ten sposób usprawiedliwiały swoją nieobecność w pracy. Nie wiem czym się to dla nich skończyło, ale trzeba przyznać, że strajkowały w oryginalny sposób.
Tu dawniej mieściła się Fabryka Tytoniowa Fajwla Janowskiego. To produkowano papierosy, cygara i tabakę. Fajwel Janowski w swych zakładach zatrudniał żydowskie pracownice, płacąc im niewielkie pensje. W 1896r. wybuchł strajk. Pracownice zastrajkowały… zgłaszając się do aresztu policyjnego. W ten sposób usprawiedliwiały swoją nieobecność w pracy. Nie wiem czym się to dla nich skończyło, ale trzeba przyznać, że strajkowały w oryginalny sposób.
Jak w każdym
mieście, sporo kamienic kryje w sobie mnóstwo ciekawych historii. Ta, o której
opowiem Wam następnym razem, do dziś budzi mój uśmiech na twarzy. Przeniesiemy
się w czasie. Obiecuję. Tymczasem odpocznijmy na chwilę…
C.d.n…. niebawem J
Imponujące, ile ciekawych historii zawarłaś w tym poście. Pokazałaś Białystok jako ciekawe, warte odwiedzenia miasto. Oba posty do tego nakłaniają, jest tylko małe ale - ponad 500 km odległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No właśnie, te odległości... Gdyby tak można było się teleportować... Ciekawe miejsca w takim wypadku odwiedza się "przy okazji", choć czasem warto założyć je jako główny cel podróży. Serdeczności :)
UsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zapraszam do innych wpisów, proszę się rozgościć na stałe na blogu. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapraszam do pozostałych wpisów. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń