Milion lat
przed naszą erą…
Ciekawi
jesteście jak to było, kiedy nas nie było? Zastanawiacie się jak żyli wtedy
ludzie pierwotni, co robili, skoro nie było komputerów,
„ajpodów”, „ajfonów” i innych rzeczy zaczynających się na „aj”? Jak
spędzali wolny czas? A może mieli go aż nadto? Czy jedyną rzeczą przed jaką
musieli się bronić były kły jakiegoś dinozaura lub pazury jakiegoś drapieżnika?
I czy musieli chodzić do pracy? Jak wstawali skoro nie mieli budzików? A co
robili jak bolał ich ząb? Takich pytań można by mnożyć w nieskończoność, a na
wiele z nich i tak nie poznamy odpowiedzi.
Dziś
zapraszam Was Drodzy Goście w podróż w czasie. Co prawda nie cofniemy się o
milion lat, ale zajrzymy do ery neolitu, czyli jakieś 5 tysięcy lat przed naszą
erą. I skupimy się na jednej czynności naszych praojców. Zagłębimy się bowiem w
górnictwo krzemienia pasiastego. Zatem zapraszam do Krzemionek Opatowskich.
Symbol Krzemionek - "Wielka Matka" - wyobrażenie postaci ludzkiej odkryte na jednej ze ścian, namalowane węglem drzewnym
Jesteśmy na
terenie województwa świętokrzyskiego. Przed nami rezerwat archeologiczny,
mający na celu ochronę zespołu neolitycznych kopalni krzemienia pasiastego,
będącego od 1994 r. pomnikiem historii Polski.
Neolit
pochodzi od słów: greckiego „néos” – czyli „nowy” i greckiego „ lithos” – czyli
„kamień”. Jest to ostatni okres epoki kamienia, poprzedzający epokę brązu. W
Europie Środkowej zaczął się 5500 lat p.n.e. Wtedy też upowszechniła się
ceramika, a co za tym idzie powstawały naczynia, figurki itp. W Polsce neolit
trwał w latach 5200-1900 p.n.e. Wówczas człowiek uprawiał rośliny i hodował
zwierzęta. Powstawały stałe osady. Szkolono się w nowych obróbkach kamienia,
które teraz gładzono, by stworzyć narzędzia do jego pozyskiwania.
Kopalnie
krzemienia pasiastego eksploatowane były w latach ok. 3900-1600 p.n.e. Ta,
którą zwiedzamy była jedną z najważniejszych w Europie. Pozyskany tu krzemień
był przetwarzany w powstałych wokół wyrobisk, osadach. Najczęściej powstawały z
niego siekiery i dłuta.
Na linii lasu znajdują się tablice z rysunkami ptaków oraz mikrofonami, gdzie po naciśnięciu guziczka można usłyszeć odgłos ptaków
Kopalnie
Krzemionkowskie zostały odkryte w 1922 r. przez geologa Jana Samsonowicza.
Odkryto tu ponad 2700 szybów, połączonych chodnikami.
Przeciętna głębokość
szybu wynosi 5-6 m, a średnica 4-5m. Chodniki nie należą do szerokich ani
wysokich. Oczywiście dziś można zwiedzić ich część, idąc trasą turystyczną o
długości 1,5 km, częściowo podwyższoną i zabezpieczoną, by umożliwić przejście.
Obecna trasa podziemna liczy prawie 500 m długości i w najgłębszym miejscu
osiąga 11,5 m.
WAŻNA
WIADOMOŚĆ: trasa nie jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych fizycznie.
Do szybu schodzi się po schodach i podobnie wychodzi na górę. Nie ma wind, ani
gładkiego, równego podłoża. Zwiedzanie jest możliwe tylko z przewodnikiem.
Praca górnika nie należała do najłatwiejszych. Z lewej strony widoczny ślad symbolu Krzemionek - "Wielka Matka", czyli wyobrażenie postaci ludzkiej. Nad górnikiem kolejny rysunek przedstawiający stopy.
Podziemna
trasa w Krzemionkach jest jedynym tego typu obiektem na świecie, otwartym dla turystów.
Na ścianach
chodników odkryto rysunki wykonane przy pomocy węgla drzewnego. Stanowią one
cenne źródło informacji o kulturze ludzi neolitycznych.
Tu na przykład mamy skalę porównawczą pól eksploatacyjnych w kopalniach krzemienia na świecie. Krzemionki pierwsze od lewej
Pracami przy
wydobyciu krzemienia zajmowali się wyspecjalizowani górnicy. Większość prac
odbywała się na leżąco lub na klęczkach. Warunki pracy pogarszała też duża
wilgotność, niska temperatura oraz ciemność, którą rozświetlano łuczywami ze
smolnego drzewa.
Zabezpieczenie miejsca pracy - nad wyrobiskiem rozpinano drewniany stelaż i nakrywano go skórami, co powodowało, że na pracujących nie padał deszcz, ale dodatkowo zaciemniał miejsce pracy
Odkryte neolityczne łuczywo - dla nas to kawałek spalonego drewienka, dla archeologów cenne odkrycie
Wydobyty
krzemień poddawano obróbce na powierzchni kopalni. Z niego powstawały
narzędzia, które były transportowane na tereny odległe od Krzemionek nawet na
ok. 660 km.
Na dzień
dzisiejszy znanych jest ponad 250 kopalń skał krzemionkowych z epok kamienia i
brązu w całej Europie, z czego ponad 20 znajduje się w Polsce. Stanowi to duży
procent, nieprawdaż?
To tu
zapoznajemy się z różnymi rodzajami wyrobisk. Poszczególne jednostki górnicze
należą do kilku typów kopalni, które charakteryzują się różną głębokością oraz
systemem prowadzenia prac wydobywczych. I tak mamy:
1. Kopalnie
jamowe, czyli proste jamy osiągające 2 m gł.
2. Kopalnie
niszowe, czyli już głębsze do 4 m głębokości, gdzie w dolnej części były
wyposażone w nisze o długości ponad 2 m.
3. Kopalnie
filarowo-komorowe, czyli takie do 6 m głębokości, w których pozostawiono
nienaruszone partie skalne, a które były jednocześnie filarami
zabezpieczającymi wyrobiska, a prace prowadzono na odległość 5-8 m od szybu.
4. Kopalnie
komorowe, czyli te największe i najgłębsze. Osiągały głębokość 9 m a odległość
od szybu wynosiła ponad 20 m.
Tak, czy
owak, myślę, że jakąkolwiek pracę mamy dziś, nie powinniśmy na nią narzekać.
Człowiek w neolicie miał ciężej.
Krzemienie
występują zazwyczaj w postaci konkrecji lub równoległych warstw w skałach
wapiennych. Konkrecje powstają w wyniku pierwotnej lub wtórnej akumulacji
krzemionki, natomiast warstwy krzemieni tworzą się na dnie morza wraz ze skałami
węglanowymi. Trzeba pamiętać, że tu, gdzie teraz jesteśmy, kiedyś było morze.
Krzemień, ze
względu na swoje szczególne właściwości jest jedną z najwcześniej
wykorzystywanych skał. Możliwość łatwego uzyskania ostrej krawędzi sprawiła, że
już w starszej części paleolitu, był wykorzystywany do wyrobu prostych
narzędzi, które z biegiem lat były udoskonalane. Krzemień używano także do
niecenia ognia. Współcześnie stosuje się krzemień w przemyśle chemicznym,
ceramicznym i materiałów ściernych.
Pora wydostać
się na powierzchnię. To nie koniec naszego zwiedzania. Na górę wychodzimy
szybem „Stefan”. Nazwa jest na cześć prof. Stefana Wincentego Krukowskiego,
archeologa-samouka, badacza epoki kamienia, współodkrywcy krzemienia
czekoladowego i pasiastego w rejonie Gór Świętokrzyskich, który swoją
działalnością doprowadził do utworzenia rezerwatu archeologicznego w
Krzemionkach.
W 1991 r.
powstała rekonstrukcja pradziejowej osady. Zajmuje ona ok. 1,5 ha powierzchni.
Nie jest to wierne odzwierciedlenie jakiegoś stanowiska archeologicznego. Służy
pokazaniu, jak ludzie epoki kamienia żyli. Osada znajduje się w zasadzie w
warunkach leśnych, więc spacer przy akompaniamencie ptaków jest bardzo
przyjemny.
W środkowym
neolicie ludzkie osady były umocnione palisandrami z mniej lub bardziej
regularnie wbijanych słupów o średnicy 20-30 cm, dodatkowo chronione fosami.
Zajrzyjmy więc do środka osady.
W rezerwacie
zachował się fragment okopów z II wojny światowej. Latem 1944r. w związku ze zbliżającym
się frontem, Niemcy przystąpili do budowy linii umocnień biegnących z północy
na południe. Elementem tych umocnień były linie fortyfikacji ziemnych
przebiegające przez teren stanowisk górniczych w Krzemionkach.
To, co
najbardziej fascynuje to oczywiście chaty ludzi neolitu. I tak mamy tu:
Chatę z
Dobronia 1, która posiada konstrukcję słupową, zbudowana jest na planie
prostokąta o powierzchni ok. 30 m². Ściany jej wykonane są techniką
plecionkową, złożoną przeplatanymi gałęziami, trzciną lub sitowiem, oblepionych
następnie gliną. Jest to chata z okresu pucharów lejkowatych. Tuż obok niej
odtworzono drogę. Drogi budowane w neolicie składały się z pni dębu, sosny,
lipy, olszy, jesionu lub brzozy. Ułatwiały transport kołowy na terenach
bagiennych i podmokłych. Znajdowane w wielu miejscach ślady dróg czy też
fragmenty wozów kołowych, świadczą o rozwoju transportu, a co za tym idzie, także handlu.
Kolejna chata
to Chata z Dobronia 2, budynek mieszkalny o konstrukcji słupowej z plecionkowymi
ścianami oblepionymi gliną. Powierzchnia ok. 30 m² została poszerzona dodatkowo
przybudówkami. Wewnątrz znajdowało się palenisko.
Trzecie
domostwo to Chata z Brzezia, budynek naziemny, zbudowany na planie prostokąta o
wymiarach ok. 6,5 x 4,0 m. Przy budowie użyto różne techniki budowlane. Całość
opierała się na słupach, natomiast wypełnienie ścian wykonano w technice
plecionkowej, palisadowej i innych. Chata ta pochodzi z okresu kultury
mierzanowickiej.
Krocząc
przez neolityczną osadę natrafiamy na grobowiec megalityczny z Broniszowic.
Megality były objawem wierzeń, których podstawą był kult przodków i bóstw
żeńskich oraz pośmiertna, szamańska inicjacja zmarłych. Pełniły one różne funkcje:
grobowców, świątyń lub miejsc ceremonialnych. Grobowiec odkryty w
Broniszowicach miał długość około 25-30 m i szerokość 10 m. Posiadał kształt
trapezu, składał się z obstawy kamiennej, drewnianej komory „obrzędowej” oraz
nasypu ziemnego. Znaleziono w nim trzy szkielety ludzkie.
W osadzie
jest jeszcze Chata z Sicin (z woj. dolnośląskiego), która posiadała konstrukcję
słupową i kształt nieregularnego czworoboku, miała ok. 25m². Centralny słup
podpierał dach samodzielnie lub z pomocą dwóch dodatkowych słupów.
Krzemionki
Opatowskie to nie tylko podziemna trasa oraz neolityczna osada. W pawilonie
wystawowym jest co oglądać. Przede wszystkim rządzi tu krzemień pasiasty,
bowiem w końcu jesteśmy w jego królestwie. Niestety nie zakupimy tu ozdób z tym
kamieniem. Podobno można nabyć go w Sandomierzu w sklepach jubilerskich. Gwiazdy
Holywood ponoć oszalały na punkcie krzemienia pasiastego, bo występuje on w
zasadzie jedynie w Polsce. Potrafią słono zapłacić za biżuterię z krzemieniem.
Fakt, ceny takiej biżuterii nie są tanie.
Dodatkowo
jest tu wystawa multimedialna „Krzemionki dawniej i dzisiaj. Posłańcy z
przeszłości”. Jest to wystawa, w której tymi posłańcami są… ślimaki. Zwierzęta
te, zamieszkujące ziemię od jej zarania, wzbudzały zainteresowanie, niekiedy przypisywano
im magiczną moc, stanowiły surowiec do wyrobu biżuterii itp. Ślimaki są cennym
źródłem informacji dla archeologów. To skorupiaki były pierwszymi „górnikami” w
Krzemionkach.
Konstrukcja
organizująca przestrzeń wystawy jest matematycznym rozwinięciem Spirali Fibonacciego.
Układ białych wsporników nawiązuje do schematu budowli muszli ślimaczków.
W czasie
mojej obecności w pawilonie wystawienniczym była jeszcze jedna, szalenie dla
mnie ciekawa wystawa. Żałowałam, że nie mogłam jej poświęcić więcej czasu.
Niestety czas naglił, musiałam wracać do Warszawy. Ale udało mi się coś, niecoś
z niej wynieść, w sensie posiadanej wiedzy rzecz jasna J
Otóż wystawa
dotyczyła Leona Barszczewskiego (ur. 20.02.1849r. w Warszawie, zm. 22.03.1910r.
w Częstochowie). A kim był ten człowiek?
Był wybitnym topografem, geologiem, etnografem, archeologiem, podróżnikiem i
fotografem w jednym.
Pochodził z rodziny szlacheckiej. Po przedwczesnej śmierci
swych rodziców, przeniósł się do starszej siostry do Czerkas niedaleko Kijowa.
Jego starsi bracia zginęli skazani za udział w powstaniu styczniowym. On sam,
za obronę powstańców został skreślony z listy studentów Junkierskiej Szkoły
Piechoty w Odessie. W stopniu junkra (czyli podchorążego, a w Rosji carskiej
podoficera-szlachcica) został wysłany do pułku w guberni chersońskiej. Tam
dokształcał się kupując książki, uczył się języków oraz zaprzyjaźnił się z
malarzem i fotografem Mikołajem Osipowem, który wprowadził go w tajniki sztuki fotografowania.
Po aneksji
Turkiestanu przez Rosję, w 1876r. Barszczewski ochotniczo zgłosił się do
wyjazdu na nowo pozyskane terytoria, gdzie służył w oddziale topograficznym. Do
1897 r. zamieszkiwał głównie w Samarkandzie (teren dzisiejszego Uzbekistanu) i
tam też ożenił się w 1880r. z Ireną Niedźwiecką, z którą miał pięcioro dzieci.
Niestety po 10 latach żona mu zmarła.
Leon
Barszczewski fotografował miasto, wędrował nad rzekami Zarafszan czy Iskander,
dokumentował okazy przyrodnicze. Część swoich zbiorów przekazał miastu
Samarkandzie jako zalążek powstającego muzeum.
Od 1897r.
znajdował się w Siedlcach, gdzie dowodził pułkiem piechoty oraz wspierał swą
córkę Jadwigę w uzyskaniu zezwolenia na prowadzenie własnej szkoły – Żeńskiej Szkoły
Handlowej.
Od 1906r.
przeszedł na emeryturę. Został oskarżony o sprzeniewierzenie pułkowych
pieniędzy. Wyjechał do Częstochowy i tam dla zachowania swego honoru popełnił
samobójstwo w jednym z hotelowych pokoi. W 1995r. jego szczątki z Częstochowy
zostały przeniesione na warszawskie Stare Powązki.
Leon
Barszczewski za swe fotografie został nagrodzony złotymi medalami na wystawach
w Paryżu i w Warszawie. Posiadał liczne odznaczenia, medale i ordery. Trzeba
przyznać, że tak ciekawa postać, o której tak mało słychać, bo w szkole raczej
nie przybliżają nam takich postaci, skończyła swe życie dosyć niesprawiedliwe.
Sprawa, o jaką został Barszczewski oskarżony, wyjaśniła się, zaledwie parę
tygodni po jego śmierci. Cóż z tego, skoro osoby zainteresowanej nie było już
wśród żywych.
Wystawa poświęcona
temu geologowi zobrazowana była planszami z archiwalnymi zdjęciami a także
eksponatami ubrań charakterystycznych dla Samarkandy. Dla mnie to wciąż
nieodkryty i egzotyczny kraj…
I takie to ciekawe
miejsce na mapie Polski znalazłam w pewien wrześniowy dzień. Uważam, że to
sympatyczna atrakcja nie tylko dla miłośników skał, skamielin czy prehistorii.
Zatem, macie ochotę poznać człowieka z neolitu? Wpadnijcie do Krzemionek
Opatowskich, a nie pożałujecie.
KONIEC
Cudnie zareklamowałaś to miejsce.
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę. Moc buziaków!!!
Basieńko, naprawdę warto tam pojechać tak samemu jak i z grupą Twojej młodzieży. Lekcja historii i geologii w takim miejscu lepiej jest przyswajana :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńZaplanuję w przyszłym roku szkolnym - to znaczy dam propozycję rodzicom. Może się zgodzą. :)
UsuńMyślę, że to bardzo fajna propozycja i czas tam spędzony nie będzie zmarnowany. Tylko wczesniej trzeba dokonać rezerwację i "zaklepać" przewodnika, bowiem kopalnie krzemienia zwiedza się z przewodnikami. Ciekawa jestem jak młodzież odbierze taki wyjazd :)
UsuńŚwiętokrzyskie to taki niedoceniany rejon Polski, a przecież tu na niewielkiej przestrzeni można znaleźć tyle wspaniałych zabytków tak architektury, jak i techniki i przyrody. Wszystko w miarę blisko siebie. Można np na weekend majowy wynająć pensjonat (niedrogo) i atrakcyjnie spędzić czas. Są tu zamki, jaskinie, piękne kościoły, pomniki przyrody, ciekawe muzea i obiekty dawnego COP-u. To co opisałaś tak sumiennie to przykład takiego miejsca. Żałuję, że podczas mojej wizyty czynna była tylko wioska z czasów neolitu, a sama kopalnia była w renowacji. Mam nadzieję, że tym postem zachęcisz do odwiedzenia tego miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wszystko, co napisałeś, to racja. Świętokrzyskie choć nieduże, to jednak i tajemnicze i atrakcyjne jednocześnie. Widzę, że chodzę po Twoich śladach ;) :) Dobrze, dobrze, przecieraj mi ścieżki :P Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNigdy tam nie byłam, choć od Krzemionek dzieli mnie mniej niż 70 km. Po przeczytaniu posta stwierdzam, że czas najwyższy zmienić ten stan;)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPotwierdza się zasada, że im bliżej tym dalej :) Na pewno świetnie spędzisz tam czas. Być może trafisz na inną wystawę, więc i ja czytając Twoją relację będę zadowolona :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńLubię wszelkiej maści jaskinie i kopalnie , myślę że bardzo by mi się tam spodobało :)
OdpowiedzUsuńZatem ruszaj w drogę! Bo warto. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że krzemień jest taki piękny. A ten, który przypomina Ci bobra, mi przypomina żółwia :). Bardzo ciekawe miejsce, gwarancja na udany dzień.
OdpowiedzUsuńNo proszę, wyobraźnia działa ;) Krzemionki to fajne miejsce na spędzenie tam wolnego czasu. Polecam zarówno dla dorosłych z dziećmi jak i dla dorosłych, którzy mają jeszcze w sobie odrobinę dziecka ;) Pozdrawiam :)
UsuńMekka dla miłośników geologii - te konkrecje - trudno sobie wyobrazić kamień rozpuszczony w wodzie ale... tak właśnie te krzemionki powstawały!
OdpowiedzUsuńNatomiast twoje pytania z samego początku, mają swoje odwiedzi.
jak spędzali wolny czas?
Głównie na zabawach, ale "czas wolny" to wymysł XX wieku wcześniej nieznany - zresztą tak samo jak "czas pracy" - żyło się ot tak po prostu - trochę pracując, trochę niepracując.
A może mieli go aż nadto?
Nie nie mieli go za nadto - mieli go w sam raz.
Czy jedyną rzeczą przed jaką musieli się bronić były kły jakiegoś dinozaura lub pazury jakiegoś drapieżnika?
Dinozaurów już wtedy nie było - przynajmniej tych znanych z Jurassic Parków, drapieżniki były, ale one akurat wzbudzały najmniejszy strach, gorzej było z innymi ludźmi i chorobami.
I czy musieli chodzić do pracy?
Albo "do pracy" albo musieli robić coś innego żeby przeżyć - za darmo nikt ich nie żywił, a wysiłek łowcy zbieracza jest większy niż wysiłek nawet chłopów pańszczyźnianych (choć cio ostatni to umieli "symulować pracę" jak nikt inny.
Jak wstawali skoro nie mieli budzików?
Budziło ich... zimno - bo ogniska zdążyły wygasnąć.
A co robili jak bolał ich ząb?
Cierpieli - mamy szereg wykopalisk pokazujących makabryczne zniekształcenia w obrębie dziąseł spowodowane schorzeniami zębów.
Wow... Dzięki za odpowiedzi na pytania, choć były one napisane jako przenośnia w rozmyślaniach :) Służyły raczej wprowadzeniu w tekst aniżeli wnikliwej analizie, ale dzięki za nią. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń