Kilka słów
o człowieku,
który stał się Papieżem
i o Papieżu,
który pozostał człowiekiem…
Niemal każdy
zna nazwisko naszego Papieża Jana Pawła II. Wie kim był i co robił. Nie każdy
jednak miał to szczęście, by osobiście spotkać tę wielką postać. Ja niestety
nie miałam. Byłam w Rzymie, w czasie, kiedy Ojciec Święty odpoczywał w
swej letniej rezydencji w Castel Gandolfo.
2 kwietnia
2005r. świat ucichł i zamarł w oczekiwaniu na najgorsze wiadomości płynące z
Watykanu. Kolejny następca św. Piotra właśnie wybierał się na osobiste z nim
spotkanie.
Mija 10 lat
od śmierci Jana Pawła II. Papież – Pielgrzym pewnie teraz wędruje sobie
spokojnie po świecie lub po ukochanych górach. I my przenieśmy się na chwilę do
miejsca, gdzie jak sam mówił „…wszystko
się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i studia się zaczęły, i
teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło…”. (Jan Paweł II, Wadowice
1999r)
18 maja
1920r. w Wadowicach , Emilia z Kaczorowskich, Wojtyła, powiła maleńkiego
chłopca, pewnie nie zdając sobie sprawy, kogo wydała na świat.
Karol Wojtyła
urodził się w kamienicy, należącej do wadowickiego Żyda Chaima Bałamuta.
To tu Emilia wraz z mężem, również Karolem, oraz ich starszym synem, Edmundem,
zajmowała małe mieszkanie, a właściwie dwa pokoje z kuchnią, znajdujące się na
I piętrze.
Okno
mieszkania wychodziło na bazylikę Ofiarowania Najświętszej Marii Panny, co
również miało wpływ na los małego Lolka, jak zdrobniale wołano na przyszłego
Papieża. Bliskość kościoła, pielęgnowanie wiary w domu rodzinnym, odbiły swe
piętno na życiu małego Karola.
W 1929r.
spadł pierwszy cios na Wojtyłów. W wieku 9 lat Karol stracił matkę, która
zmarła w wyniku zapalenia mięśnia sercowego i niewydolność nerek. Trzy lata
później opłakiwał śmierć swego starszego brata Edmunda, lekarza, który zmarł
zarażony szkarlatyną, podczas leczenia chorych w szpitalu. Odtąd obaj Karole –
senior i junior, wspierali się w codziennym życiu. Dla ojca była to już strata
drugiego dziecka, bowiem córka Olga, zmarła po 16 godzinach życia, zanim
jeszcze pojawił się na świecie Lolek.
W wadowickim
mieszkaniu, Wojtyłowie mieszkali do 1938r. Wówczas przenieśli się do Krakowa,
gdzie trzy lata później Karol Wojtyła – ojciec, zmarł. Karol Wojtyła – syn,
został sam. Mimo rodzinnych tragedii i wojennej zawieruchy, studiował, uczył
się pilnie, pisał wiersze, brał udział w spotkaniach Teatru Rapsodycznego,
który założył z przyjaciółmi. A potem poświęcił się studiom teologicznym. Droga
duchowa wiodła Go przez trudny okres II wojny światowej.
Dalsze losy
Papieża są znane, więc nie będę się tu powtarzać.
Wróćmy więc,
na chwilę do Wadowic. Obecnie w domu rodzinnym Lolka mieści się muzeum Jana
Pawła II.

Powstało dzięki staraniom Kurii Metropolitarnej w Krakowie oraz ks. dr
Edwarda Zachera, ówczesnego proboszcza bazyliki wadowickiej. To właśnie w tym
kościele został ochrzczony przyszły Papież.

Tu też przyjął sakramenty: I komunię
świętą oraz bierzmowanie, które przyjął z rąk metropolity krakowskiego, księcia
biskupa Adama Stefana Sapiehy. I to tu, przed obliczem Matki Bożej Nieustającej
Pomocy modlił się jako uczeń, potem dorastający chłopak, wreszcie jako
maturzysta.
I to w okresie tego wchodzenia w dorosłe życie, pojawiały się
wagary, o których tak uroczo opowiadał Jan Paweł II w czasie swej pielgrzymki
do Polski. Święty człowiek, który w oczach wielu nie grzeszył, przyznał się do
pewnej słabości. Do chodzenia z przyjaciółmi na kremówki J.
To między innymi uczyniło Go takim zwyczajnym. Takim bliskim wielu
ludziom. Osobiście, będąc w Wadowicach, spróbowałam tej słodkości. Nie
zmogłam całej kremówki, bo już po paru kęsach mnie zemdliło J.
Czy taka słodycz warta była wagarów? Dla młodych ludzi z pewnością.

W czasie,
gdy młody Karol Wojtyła uczęszczał do wadowickiego gimnazjum, jedna z Jego
koleżanek, pani Halina Królikiewicz-Kwiatkowska, zapamiętała Go jako tego,
którego gęstwina włosów wcale nie chciała słuchać. Z tego też powodu
fryzura Lolka była przedmiotem żartów, również i na studiach. Młodzi studenci
polonistyki pisali na nudnych zajęciach wierszyki, a wśród nich m.in. taki: „Młodym rybom brak podniebień. Czy Wojtyła
ma już grzebień?” Inny zaś głosił: „Poznajcie
Lolka Wojtyłę, wnet poruszy ziemi bryłę” (na podstawie „Kwiatków Jana Pawła
II” J. Poniewierski, J. Turnau, Kraków 2006)
Jan Paweł II
poruszył ziemię i ludzi na niej żyjących, niezależnie od półkuli, wiary czy
rasy.
Świat zamarł
jednak 2 kwietnia 2005r o godzinie 21.37.
Papież – Pielgrzym udał się w swoją ostatnią drogę – do Domu Ojca. Dziś patrzy
na nas z niebiańskiego okna, jak to miał w zwyczaju, kiedy był wśród nas.
Zapalmy
więc, światło w swoim oknie. Pamiętajmy o Janie Pawle Wielkim… O naszym
świętym.