O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

niedziela, 24 września 2023

Jawor - śladami Kopernika i pierników :)

 

Co ma piernik do Jawora

a Kopernik do miasta,

czyli moje dolnośląskie ścieżki


Trwa rok Kopernika. Zwykło się łączyć naszego genialnego astronoma z takimi miastami jak Toruń, Frombork czy Malbork. Co zatem łączy go z małym miastem Jawor na Dolnym Śląsku? Zapraszam na krótki wypadzik do tego miasta...

  Dworzec PKP w Jaworze

Rok temu, w tzw. "czerwcówkę", czyli długi weekend, wybrałam się do Świdnicy. Celem wyjazdu było zobaczenie dwóch Kościołów Pokoju (jednego w Świdnicy, drugiego w Jaworze), o których już pisałam na stronie bloga ;) Krótkim przerywnikiem pobytu w Świdnicy był przejazd dosłownie na trzy godziny do Jawora. Samo miasto niestety nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia. Ponure, obdarte i... puste. W czerwcu, kiedy żar leje się z nieba, nic się tam nie działo! Na ulicy można było usłyszeć jedynie ukraiński język. Nie licząc oczywiście zabytku, jakim niewątpliwie jest Kościół Pokoju, ja, jak to ja, postanowiłam poszukać czegoś dobrego. I znalazłam pozytywny element - ludzi na zamku i w muzeum. Życzliwych, uśmiechniętych, takich swojskich.


Ratusz na rynku w Jaworze



Jaworski rynek



Podcienia w kamienicach na rynku



Kamienice przy rynku

Po wyjściu z Kościoła Pokoju pierwsze kroki skierowałam ku Zamkowi Piastowskiemu. Jako wielbicielka różnego rodzaju zamków, pałaców i dworów, szłam na spotkanie dumnego zamku, który... dumę ukrył dawno temu :( Stał jak porzucony i niechciany obiekt, obdarty, niezadbany, w którym życia jakby nie było. Jakby, bo jednak ktoś był, kto z uśmiechem pozwolił wejść na wieżę zamkową.


Brama na zamek



Zamek Piastowski na fotografii przed budowlą



Wejście na zamek, dykty w oknach nie są zachęcające



Zakamarki przy zamku też nie zachwycają



Dziedziniec zamkowy. Na tę wieżę można było wejść. Na pierwszym planie kamień, który dawniej upamiętniał przetrzymywane tu przez hitlerowców kobiety z ruchu oporu z Norwegii i Francji.



Kraty w oknach przypominają o tym, że mieściło się tu więzienie

Sama budowla jest dość okazała. Zbudowana jeszcze w średniowieczu, była wielokrotnie przebudowywana, zgodnie z potrzebami czy też wymogami ówczesnych właścicieli. Zaczęło się od wieży mieszkalnej, a skończyło na rozległej rezydencji książęcej. Urzędowali w nim książęta z linii jaworsko - świdnickiej. Zamek odwiedziła m.in. Marysieńka Sobieska (znów Sobiescy przewinęli się na moich ścieżkach, nie wiem dlaczego, robią to nieustannie :) ) Dwukrotnie zatrzymała się tu w drodze do uzdrowiska w Cieplicach i w drodze powrotnej.
Od czasów wojen śląskich w XVIII w., pomiędzy monarchią Habsburgów, a Hohenzollernami, którzy wywalczyli przyłączenie Śląska do Prus, aż do 1956 roku zamek pełnił ponurą funkcję więzienia, zwłaszcza w czasach hitlerowskich, więzienia dla kobiet. W 1946 r. stracono tu żołnierza Armii Krajowej - Czesława Warankę, który wydał rozkaz zabicia agenta gestapo, którym był starosta jaworski, Adam Bystry - Bykowski. Wraz z Waranką, życie stracił tu także były żołnierz AK, Jan Kruk, który rozkaz wykonał.
Obecnie na Zamku Piastowskim swoją siedzibę ma radio, działa tu Samoorganizacja Artystyczna Zamek Nadaje. Ale to wciąż za mało, żeby mówić o drugim życiu zamku.


Dziedziniec zamkowy



Kiedyś obok były ogrody zamkowe, dziś jest targowisko



Zamkowe mury, obdrapane, zapleśniałe... aż szkoda budowli

Wchodziłam zatem po schodach na wieżę. Dla turystów, a przypomnę, że w tym momencie byłam jedyną zwiedzającą, udostępniony jest fragment południowo - zachodniego skrzydła zamku, wraz z punktem widokowym na wieży. Na poddaszu są wystawy artystów regionalnych. A między innymi... zawitał tu Kopernik. Oczywiście nie osobiście, nie wiem nawet, czy za życia był kiedykolwiek w Jaworze. To tu można obejrzeć wystawę o jaworskich losach jego rękopisu "O obrotach sfer niebieskich", najważniejszego dzieła w życiu astronoma. Był on przechowywany w zamkowej bibliotece, skąd wyruszył do Luboradza, a następnie do biblioteki rodowej pewnego wielbiciela starodruków w Pradze. Mowa tu o staroście księstwa świdnicko -jaworskiego, Ottonie, hrabim von Nositz, który sprowadził na zamek bogatą kolekcję rękopisów i starodruków. Nabył on od pewnego kolekcjonera z Pragi (Jana Amosa Komensky'ego?), cenny manuskrypt Mikołaja Kopernika. Inwentarz biblioteki w chwili śmierci hrabiego w 1667 r. wykazuje taki dokument.


Ciekawe, czy Kopernik przewidział podróże swego dzieła ;)



Ale, że jak to? To nie ziemia jest w środku wszystkiego? :)



Część ciekawej wystawy



Faksymila rękopisu Mikołaja Kopernika - już w XVI w. astronom zapisywał coś w "chmurze" :) :)

 Kopernik swoje dzieło zaczął pisać w 1514 r. Było to największe odkrycie tego tysiąclecia. I wywróciło do góry nogami istniejący do tego momentu pogląd, jakoby słońce kręciło się wokół ziemi. I nagle pojawił się uczony z Polski, choć działający na terenie Prus, który stwierdził, że to słońce jest nieruchome, to ziemia obraca się wokół niego. Szok i niedowierzanie we współczesnym mu świecie. Dzieło Kopernika było na indeksie ksiąg zakazanych aż do 1828 r. Samo posiadanie takiej pozycji w swoich bibliotecznych zasobach, groziło wysoką karą a nawet pozbawieniem życia. Świadczy to o głębokim zacofaniu ówczesnego społeczeństwa i innych "uczonych".
Wracając do manuskryptu astronoma, to w 1956 r. został przekazany Collegium Maius w Krakowie, gdzie do dziś przebywa. W 1999 r. dzieło "O obrotach sfer niebieskich" zostało wpisane na listę UNESCO Pamięć Świata jako zabytek. Dziś na Zamku Piastowskim w Jaworze, można obejrzeć faksymilę rękopisu a także przyrządy astronomiczne, także te używane przez Mikołaja Kopernika. Można też zagubić się na mapie nieba północnego i południowego, dostrzec swoje znaki zodiaku, słowem, jest to swego rodzaju gratka dla fanów astronomii. 


Niebo Północne i Niebo Południowe



Układ słoneczny, który naszkicował swą ręką słynny astronom



Znak wodny w postaci konika morskiego na papierze, na którym Kopernik spisywał swe dzieło


A tu można poczytać, co tam w gwiazdach mamy zapisane


Gwiazdozbiory to już wyższa szkoła jazdy... :)



Sekstant to najpopularniejszy przyrząd używany także przez żeglarzy, służy prawidłowej nawigacji



Przyrządy nawigacyjne używane przez astronomów i żeglarzy


Do dziś przez teleskopy można podglądać niebo

A gdy już poczujemy przesyt nieboskłonem, możemy wejść na wieżę, by podziwiać Jawor z góry. Z wieży roztacza się widok nie tylko na najbliższe zabudowania, ale głównie na Pogórze Kaczawskie. Trzeba jedynie uważać na gołębie, bo te wzięły wieżę w swe posiadanie.


Widok w kierunku zachodnim. Po lewej stronie tereny zalewowe Nysy Szalonej. Na horyzoncie widoczny masyw wzniesienia Górzec.



Widok w kierunku południowym. Dawna przeprawa przez Nysę Szaloną oraz panorama na Pogórze Kaczawskie.



Widok w kierunku wschodnim. Na pierwszym planie skrzydło zamkowe, w którym miały miejsca spotkania stanów księstwa świdnicko - jaworskiego. Na dalszym planie wieża ratuszowa, wieża ciśnień, kościół pobernardyński.



Widok w kierunku północnym. Panorama na jaworską starówkę oraz górujący nad nią budynek XIV w. kościoła św. Marcina.



Stali mieszkańcy zamku



Odrobina historii



Archiwalne zdjęcia zamku



Zamek Piastowski w datach


Gdy wyszłam już z zamku, odbyłam nieśpieszny spacer po pustych ulicach miasta. Gdzie nie gdzie obdrapany tynk ukazywał dawne szyldy, jeszcze poniemieckie. Zajrzałam do kościoła św. Marcina, odrestaurowanego kościoła w stylu gotyckim. Potem podziwiałam okazały ratusz miejski, znajdujący się na rynku miasta. 


Kościół św. Marcina



Wnętrze świątyni



Wejście boczne do kościoła



Stare płyty epitafijne



Bogato rzeźbiony portal wejściowy



Wysokie, gotyckie okna z witrażami



Najpiękniejsze wyznanie miłości... :)



Moje zamiłowanie do studzienek



Poniemiecki napis zaciera czas...



Stare z nowym, w Jaworze na każdym kroku



Jaworska starówka 



Starówka w Jaworze to modna ostatnio betonoza...



Ratuszowa wieża i teatr miejski



Kaplica św. Wojciecha


Żar lał się z nieba, więc to był czas na lody. Jeszcze z wafelkiem w ręku dotarłam do dawnego zespołu klasztornego oo. Bernardynów, a w nim do Muzeum Regionalnego, gdzie spotkałam miłą Panią z wieży zamkowej oraz inną, z którą ucięłyśmy sobie pogawędkę pełną śmiechu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że... w Jaworze będę zajadać się piernikiem!


Muzeum Regionalne w Jaworze



Kościół pobernardyński



Mały budynek muzeum, a obok z prawej Sąd Rejonowy

Skąd zatem ten przysmak, kojarzony głównie z Toruniem, w dolnośląskim mieście? Znane były już w XVI w. Miasto szczyciło się bardzo dużą ilością cechów piekarniczych, na które miasto musiało otrzymać pozwolenie. Pierniki wypiekane były na różne okoliczności, towarzyszyły na co dzień i od święta. W Muzeum Regionalnym można zobaczyć dawne formy cukiernicze do wypieku pierników, bogato rzeźbione, przesiąknięte zapachem korzennym. 


Wnętrze jak z dawnego sklepiku, ale nie każdy sklep ma ladę w pierniki :)



Dawne formy cukiernicze



Tradycyjne formy do pierników, w tym ta najstarsza przedstawiająca dziecko w powijakach



I wszystko jasne ;)



Piękne... :)



W Muzeum można zapisać się na warsztaty robienia pierników

Najbardziej słynne pierniki miały kształt ula, a patent na nie miała rodzina Lauterbachów. To za takie słodkie ule, cukiernicy z Jawora w 1888 r., na krajowych targach rzemieślniczych, zajęli pierwsze miejsce. 


Kamienica  Lauterbachów przy rynku. Pomiędzy oknami złoty ul.

Najstarsza forma pochodzi z 1756 r. i przedstawia dziecko w powijakach, a najmłodsza pochodzi z 1847 r. i przedstawia postać żołnierza. Wszystkie formy wykonane są z drewna drzew owocowych, głównie jabłoni.
W skład Muzeum wchodzi XV w. kościół, krużganki, wirydarz oraz dansker, czyli gdanisko, pełniące funkcję latryny. W dawnych celach oraz korytarzach można podziwiać wystawy i eksponaty z zakresu archeologii, geologii, etnografii, militariów. Ponieważ wystawy mieszczą się na terenie dawnego klasztoru, nie może zabraknąć sztuki sakralnej.


Model kościoła pobernardyńskiego, 1959 r. przedstawia kościół w XIX w. , który w tym czasie pełnił też funkcję arsenału



Wirydarz klasztorny, w którym hodowano zioła lecznicze, stosowane nie tylko w kuchni ale i w medycynie.



Wystawa w muzeum - z jaworskiego atelier z 1900 r. - przykład jak zmieniała się moda kobiet, fryzury, biżuteria itp.



Z jaworskich pracowni fotograficznych od początków XX w. do początków XXI w.



Dawne korytarze klasztorne



Św. Marcin darujący płaszcz żebrakowi, olej, płótno, 2018 r., autor - Andrzej Boj - Wojtowicz



Pomieszczenie z meblami rodem z końca XIX w.



Popiersie Wilhelma Ebsteina, profesora medycyny, urodzonego w Jaworze, brąz, odlew, 2019 r., autor - Tomasz Rodziński



Eksponaty w muzeum z pracowni krawieckich



Jedna z sal wystawowych muzeum



Wejście do czerwonego korytarza, w którym wyeksponowane są militaria



Strzelby, pistolety, lance, topory. Do wyboru, do koloru ;)



Z lewej: pickelhauba policyjna, Prusy, 1868-1888. Z prawej: pickelhauba wz. 1895 szeregowego z 5 Pułku Piechoty nr 154 w Jaworze, Niemcy przed 1915 r. 



Tarcza jaworskiego bractwa strzeleckiego Jawor, 1811r. Napis na otoku "Radość i szczęście. Jedność i społecznictwo. Królem był C.F. Fleischer, 9 sierpnia 1811 r.". Na górze zawieszona kosa bojowa, Polska, I poł. XIX w.



Fajnie, że można dotknąć kolczugi ;)



Hełm oficera kirasjerów wz. 1862, Prusy lata 1862 - 1884. Dwie przestrzeliny powstały zapewne w czasie wojny prusko - francuskiej (1870 - 1871)



W jaworskim muzeum jest też wystawa o historii motoryzacji, głównie Mercedesa



Gratka dla fanów motoryzacji



Na wystawie jest też kilka ciekawostek, więc nawet taki laik jak ja, zwiedzał ją z zaciekawieniem



Warsztat stolarski z XIX w. i początku XX w.



Model Kościoła Pokoju w Jaworze



Wnętrze kościoła pobernardyńskiego, będącego częścią Muzeum Regionalnego


I tak, niepostrzeżenie, bardzo miło upłynął mi czas w muzeum. Wyszłam z niego z pierniczkiem w ręku. Miałam taki dobry nastrój...


Jawor o zapachu piernika... ;)


Niestety nastrój prysł, gdy chciałam coś zjeść. W tym celu udałam się do jedynej, czynnej na rynku restauracji, która mieści się w ratuszu (Restauracja Ratuszowa). Powiedziano mi, że wewnątrz nie ma miejsc wolnych, ze względu na jakieś spotkanie, ale mogę usiąść na zewnątrz, a kelner zaraz podejdzie. Usiadłam więc, posłusznie przy stoliku na zewnątrz, gdzie nie było żadnego zacienienia. Wytrzymałam pół godziny na skwarze, a kelner nie pojawił się z kartą dań. Odeszłam stamtąd bardzo zmęczona czekaniem na słońcu. Przykre zachowanie, bo kiedy nie ma wielkiego najazdu turystów, restauracja powinna "bić się" o każdego klienta, który zostawi trochę grosza. Nic to, stracili klienta w mojej osobie.


Ratusz w Jaworze i restauracja w jego podziemiach, która jednak mnie olała...

Ponieważ do odjazdu mojego pociągu było jeszcze trochę czasu, udałam się na małą przekąskę do "Smaki Esty" i to miejsce gorąco polecam! Szybko, smacznie i z uśmiechem. W dodatku w klimatyzowanym wnętrzu, co ma znaczenie, gdy słońce jest bezlitosne. Polecono mi gazpacho z arbuza i przepadłam... :) A suty obiad zjadłam już w Świdnicy.


Jakie to było pyszne!


Wreszcie nadszedł czas, by wrócić do mojej bazy noclegowej. Wsiadłam we wcześniejszy pociąg, dzięki biletowi ważnemu przez cały dzień. A był to w sumie przyjemny dzień. Jawor ma wprawdzie przed sobą masę pracy do wykonania, żeby przyciągnąć turystów. Póki co, nie można nazwać go perełką dolnośląską. Mam jednak nadzieję, że znajdą się pieniądze i mądrzy ludzie, którzy dobrze nimi zarządzą, by Jawor przyciągał do siebie jak magnes. Moim zdaniem wart jest tego. Będąc w Jaworze, koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Regionalnego oraz na wieżę Zamku Piastowskiego. I nie zapomnijcie o Świątyni Pokoju. Tymczasem, do zobaczenia!