O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

wtorek, 26 maja 2015

Zaproszenie do... Piekła

GDZIE DIABEŁ
NIE MOŻE…
TAM DUŚKĘ POŚLE…


Szymon Wydra z zespołem Carpe Diem śpiewał kiedyś „…do nieba nie chodzę, bo jest mi nie po drodze…”. Nam też i w takim razie dziś, zabieram Cię Drogi Gościu do… piekła. Niekłańskiego Piekła.


Kierunek: Piekło :)

Jesteśmy w województwie świętokrzyskim, jakieś 15 km od Skarżyska Kamiennej. To tu, pośród dębowo-sosnowego lasu, gdzie drzewa liczą sobie nawet 200 lat, znajduje się rezerwat przyrody nieożywionej Skałki Piekło pod Niekłaniem. Rezerwat ten został utworzony w 1959r, na wzniesieniu o nazwie Piekło (367 m n.p.m.), na terenie Konecko-Łopuszańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu w gminie Stąporków. Całość zajmuje ok. 6 ha. Na długości ok. 1 km, rozmieszczone są skałki, których wysokość dochodzi do 7 metrów.

Trasa ścieżki wokół rezerwatu


Brzmi ciekawie? To chodźmy je obejrzeć z bliska.


Początek traktu do rezerwatu



Leśny dukt



Ścieżka do skałek


Skałki powstały na skutek erozji eolicznej, czyli w wyniku działalności wiatru. Zbudowane są z piaskowca, podatnego na działanie warunków atmosferycznych. Dzięki temu powstały różne formy skalne: grzyby, kominy czy też takie, w których dzięki swej wyobraźni, można zobaczyć różne zwierzęta. To jak? Ćwiczymy wyobraźnię?


 Pierwsze skałki


Nie ma to jak bezpieczeństwo :)



 Przekrój przez skałę



Wrota do piekła :)



 Rozpadliny, ostańce, skalne szczeliny i małe jaskinie - oto czym raczy nas Niekłańskie Piekło



 Duśka w Piekle :) Spokojnie, wróciłam :)



 Skalny stół, być może tu diabły miały swój bar?



 Na jednej ze skał - z dołu będzie inaczej wyglądać i to jest najfajniejsze w tych skalnych labiryntach


 Skalne szczeliny



 Czyżby głowa małpy?



 Wielbłąd?



Wielbłąd z drugiej strony :)



Nogi wielbłąda - jak zwykle trafi się jakiś piśmienny...



Głowa małpy z prawej, głowa psa z lewej? Każdy widzi co chce


Z miejscem tym związana jest legenda. Ponoć diabły, które były opieszałe z wykonywaniem swych obowiązków lub zbyt mało dusz przeciągnęły na swoją stronę, zostawały tu zsyłane przez samego Lucyfera. Nocą odbywały tu swoje zabawy. Słychać było jęki, głazy połyskiwały nienaturalnie w blasku księżyca. Jeśli jakiś człowiek zbłądził w te rejony, diabły od razu sprowadzały go na złą drogę lub pozbawiały życia. Czarcie libacje były tak głośne, że pewnej nocy ludność z okolicznej osady uciekła w popłochu ze strachu, pozostawiając swe domostwa na pastwę losu.


Piekło Niekłańskie przywodzi na myśl Skalne Miasto w Czechach, innym Kapadocję w Turcji, jeszcze innym Szczeliniec w Polsce. I w tym cały jego urok.



Tuż obok Tomkowej Dziury



Ten sam czarci stół, na którym siedziałam jeszcze chwilę temu



Skałki Niekłańskiego Piekła


Obejdźmy skałki dookoła. Spróbujmy wyobrazić sobie tu nie tylko diabły, ale też polskich żołnierzy, którzy ukrywali się tu w czasie II wojny światowej i tylko z pomocą okolicznej ludności udało im się przeżyć.
Ciekawe to Niekłańskie Piekło. Nad nami szumią drzewa, traktem wiedzie szlak rowerowy, wokół biegnie dydaktyczna ścieżka, przy której znajdują się tablice. Dzięki nim zwykły spacer możemy połączyć z nauką.


Tym razem z lewej smok, potem dwa wyjące wilki? Wyobraźnia buzuje :)



Piekło w pełnej krasie



Jedna z tablic przy ścieżce przyrodniczej



Przy trakcie znajduje się tradycyjna barć, dzięki czemu można poznać najstarszą metodę hodowli pszczół. Z tablicy wiemy, że wykonanie takiej barci zajmowało 3 dni, więc była to naprawdę ciężka praca.



Tradycyjna barć


Obejście całego rezerwatu nie zajmie nawet godziny, ale dołączając do tego dojście leśnymi duktami, zupełnie nieśpiesznie, wydłuży nasz spacer i do 1,5h. Trzeba tylko uważać, by nie chodzić tam nocą. Bo wiadomo: licho nie śpi i diabły nie próżnują J


Nawet strumyk w Piekle jest iście czarci :) Nieprawdaż?



Możemy spierać się czy zielony odcień to sprawka glonów, a bulgoczące bąbelki to ikra żabia, ale skoro to teren piekielny, nie będę się przy tym upierać :)



Tereny niedaleko Niekłania



Do zobaczenia!

czwartek, 21 maja 2015

Bydgoszcz - majówka 2015 - część II: Stare Miasto i Wyspa Młyńska

STER NA BYDGOSZCZ, 
CZYLI MAJÓWKA 2015r.
Mydlane opowieści, czyli co wyjazd majowy ma wspólnego z brudem?
02.05.2015r cz. II.

Kiedy już zabawa, połączona z nauką w Muzeum Mydła i Historii Brudu (pisałam o tym TUTAJ) dobiegła końca, idziemy z Martą na zaznajomienie się z Bydgoszczą. Nie mamy już zbyt wiele czasu, więc skupiamy się na poznaniu Starego Miasta.
Najpierw spacerujemy wzdłuż rzeki Młynówki, by popatrzeć na zabudowę Bydgoskiej Wenecji. Jej historia sięga XIX w.

 Bydgoska Wenecja


Początkowo nad jej brzegiem stały pojedyncze domy, warsztaty i czeladnicze zakłady, w których dostęp do wody był istotny. W 1873r zabudowa była już zwarta, a budynki pełniły funkcję zarówno mieszkalną, jak i przemysłową. Kamienice zamieszkiwali głównie kupcy.


 Czerwony Spichlerz - dawny Młyn Camphausena z 1861r. Niestety nie zachowały się koła wodne. Obecnie jest to Galeria Sztuki Współczesnej.

Patrzę na budynki i widzę między tymi wyremontowanymi również takie, które zachowały się w swym pierwotnym stanie. Wymagają remontów. Może i to składa się na malowniczość tej części Starego Miasta.


 Nad rzeką Młynówką


Na deptaku mnóstwo ludzi, bo tu z kolei stoją modele nowych wozów, corvette i innych.


 Coś dla fanów motoryzacji


 Zjazd corvette - w tle zabudowa Bydgoskiej Wenecji


 Czerwona corvette - obiekt pożądania wielu ludzi


Idziemy więc, z Tusią na Wyspę Młyńską. Jest to zabytkowa wyspa rzeczna, na której znajdują się obiekty rekreacyjne i te związane z kulturą. Po drodze mijamy Międzywodzie – kanał, przez który wody rzeki Młynówki spływają do Brdy. W XIX w. było tu kąpielisko, które potem zostało zasypane. Obecnie kaskady wody cieszą mieszkańców w upalne dni.


 Młyny Rothera widoczne z poziomu Międzywodzia



 Kaskady Międzywodzia. Foto: Marta



 Międzywodzie. Foto: Marta


Na Wyspie Młyńskiej cieszymy się przestrzenią łąki, amfiteatru, a także plażą miejską. Podziwiamy architekturę starych młynów, od których wyspa wzięła swą nazwę. To stare Młyny Rothera, których historia sięga XIX w. Bydgoszcz była wtedy ważnym ośrodkiem handlu zbożem i drewnem. Gdy kompleks rozbudowano i został przemianowany na Młyny Królewskie, uruchomiono tu pierwszą w mieście maszynę parową (1846r). Miejsce, gdzie dziś podziwiamy ten budynek było dawniej ogrodem. W latach 40. XIX w. zdecydowano o rozbudowie młynów i powstały właśnie Młyny Rothera (1849-1850).


 Fragment Młynów Rothera - widok bocznej ściany

Były to największe obiekty tego typu w Bydgoszczy. Kres ich działalności nastąpił w latach 90. XX w. Budynki zostały wystawione na sprzedaż. Po wielu próbach rewitalizacji i nowych pomysłów na funkcje, dziś obiekt wciąż jest niezagospodarowany. Mimo to robi wrażenie, zwłaszcza skrzydło zachodnie, od strony rzeki, posiadające wykusze, w których urządzono wejścia transportowe.


 Skrzydło zachodnie Młynów Rothera - widoczne wejścia transportowe



 Z prawej ściana młyna, po środku biały gmach opery, z lewej Przystań Bydgoszcz

Tym samym dochodzimy z Tusią do nowoczesnego obiektu o nazwie Przystań Bydgoszcz. To kompleks hotelowo-biurowy z częścią sportową oraz magazynem dla kajaków, łodzi i motorówek. I jednocześnie największa marina w mieście.


 Jaz Ulgowy w widoczną w oddali bryłą kościoła św. Trójcy. Jaz to budowla hydrotechniczna do spiętrzania wody w celu zapewnienia stałego poziomu rzeki. Z lewej widoczna Przystań Bydgoszcz



 Jaz Ulgowy i fragment mariny. Foto: Marta

Wracamy na łąkę. Po drodze oglądamy z zewnątrz Dom Leona Wyczółkowskiego. Mieści się w nim wystawa prac artysty. Dawniej ten willowy budynek mieszkalny przeznaczony był dla członków zarządu młynów.


 Dom Leona Wyczółkowskiego



 Fragment Bydgoskiej Wenecji widzianej spod młynów

Bezsprzecznie nasz wzrok przyciąga gmach Opery Nova. To budynek złożony z trzech kręgów. W pierwszym mieści się główna sala widowiskowa ze sceną, zapleczem i salami prób oraz magazynami kostiumów a także sala kameralna z pracowniami krawieckimi itp. W drugim kręgu znajduje się sala orkiestry, klub aktora, sale prób baletu, garderoby i administracja. Trzeci krąg to Centrum Kongresowe Opery Nova, gdzie odbywają się sympozja czy konferencje.


 Gmach Opery Nova i widoczna plaża miejska


Opera Nova to jedna z dziesięciu scen operowych w Polsce oraz jedyny tego typu teatr na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Został założony w 1956r a upaństwowiony w 1960r.


 Opera Nova



 Na tzw. Łące


Obie z Tusią idziemy wzdłuż Brdy, ku pewnemu mostkowi. To dawny Most Miłości, na którym młodzi zamykają swe uczucie w kłódkach. Wbrew obiegowej nazwie, władze miasta nadały mu nazwę Jana Kiepury. Chyba tylko bliskie sąsiedztwo z Operą, usprawiedliwia taki wybór.


 Most Miłości, obecnie im. Jana Kiepury

Wobec tego idziemy w okolice Białego Spichrza. Dziś mieści się tu Muzeum Archeologiczne. Jest to najstarsza zachowana budowla na obszarze Wyspy.


 Biały Spichrz - widok z poziomu miejskiej plaży. Z prawej strony widoczna sylwetka bydgoskiej katedry



 Biały Spichrz


Spichlerz został zbudowany w latach 90. XVIII w. i do 1974r pełnił funkcję magazynu zbożowego. Budynek został wykonany w konstrukcji szachulcowej.


 Dawniej spichlerz, obecnie Muzeum Archeologiczne

Jednak nie samo muzeum nas tu ciągnie. Chcemy bowiem zobaczyć pewną ciekawostkę, która kryje się za budynkiem. A jest to Bydgoski Południk, a dokładnie 18˚˚00” południk długości geograficznej wschodniej.


 Południk 18˚˚00”


Jest wyjątkowy z tego względu, że jako jedyny w Polsce przebiega przez historyczne centrum miasta, które zostało wytyczone jeszcze w Średniowieczu. W 1995r ustawiono symboliczny pomnik Południka Bydgoskiego i teraz my robimy sobie przy nim małą foto sesję.


 Przy Bydgoskim Południku. W tle Karczma Młyńska



 Przy Bydgoskim Południku. W tle Biały Spichrz

Trochę wieje, więc postanawiamy iść na Kładkę Wenecji Bydgoskiej, by udać się do pobliskiej herbaciarni. Delektujemy się czekoladą na gorąco. Pokrzepione ruszamy na dalsze zwiedzanie miasta.


 Kładka Wenecji Bydgoskiej



 Na kładce Wenecji Bydgoskiej. W tle herbaciarnia, w której skusiłyśmy się na czekoladę na gorąco :)

Wchodzimy do Katedry śśw. Marcina i Mikołaja. To katolicki kościół zbudowany w XV w. w stylu gotyckim. Ten najwartościowszy zabytek Bydgoszczy posiada dwa czczone i koronowane wizerunki maryjne: w ołtarzu głównym obraz Matki Bożej Pięknej Miłości z 1467r oraz w nawie bocznej kościoła obraz Matki Bożej Szkaplecznej z 1700r. Kościół wzniesiono w latach 1466-1502 w miejscu drewnianej świątyni, spalonej przez Krzyżaków. 


 Ulica na tyłach rynku. W tle katedra



 Katedra śśw. Marcina i Mikołaja



 Katedra śśw. Marcina i Mikołaja



 Katedra śśw. Marcina i Mikołaja



 Rzeźba przy katedrze "Śpiący Rycerze". Stoi tu od 2006r, wykonana jest z kamienia i metalu. Autorem jej jest Jerzy Bereś. Foto: Marta

We wnętrzu zachowało się barokowe wyposażenie. I jak na Barok przystało jest przepych dekoracji. W XVIII w. ściany świątyni pokryto polichromią i to właśnie ta przyciąga wzrok najbardziej.


 Nawa główna katedry bydgoskiej



 Sklepienie katedry



 Nawa boczna katedry - ołtarz św. Rocha



 Ołtarz św. Antoniego z Padwy


A zaraz potem barokowa ambona z malowidłem przedstawiającym czczonego przez Karmelitów, Stanisława Bydgostę.


 Ambona w katedrze śśw. Marcina i Mikołaja


Bliżej ołtarza znajdują się bogato dekorowane stalle karmelitańskie, wykonane z drewna z obrazami świętych i błogosławionych Karmelitów. Tuż obok widać ufundowaną w 1611r mosiężną, pozłacaną chrzcielnicę.


 XVIII w. stalle i XVII w. chrzcielnica


Katedra posiada też organy zbudowane ok. 1907r. Całość wnętrza dopełniają witraże zaprojektowane i wykonane w latach 1923-1924, przez artystę malarza Henryka Nostitz-Jachowskiego z Poznania. Przedstawiają one tajemnice Różańca Świętego.


 Organy



 Jeden z witraży

Chwila modlitwy i skupienia i znów wychodzimy na słoneczną ulicę. Zmierzamy na Stary Rynek. Jest on prostokątny i to właśnie przez niego tak naprawdę przechodzi 18 południk. Satry Rynek to było centrum miasta lokacyjnego, wytyczonego w 1346r przez Kazimierza Wielkiego. Do XVIII w. leżał na wyspie. Tu koncentrowało się życie publiczne, towarzyskie, kulturalne i gospodarcze. Na Rynku wykonywano wyroki sądowe.


 Rynek w Bydgoszczy


W czasie II wojny światowej rozstrzelano 40 Bydgoszczan w ramach odwetu za stłumienie hitlerowskiej dywersji 1939r. W miejscu tej tragedii stoi Pomnik Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej (1969r). Wykonany z brązu, przedstawia grupę ludzi w momencie egzekucji.


 Tablica pamiątkowa poświęcona tragedii jaka rozegrała się tu w 1939r



 Pomnik Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej



 Na rynku. W tle, z lewej strony widoczny gmach bydgoskiej fary

Tuż za pomnikiem znajduje się Ratusz, który w latach 1644-1782 był użytkowany jako kolegium jezuickie. Dawniej ratusz miejski stał po środku rynku, o czym świadczą relikty wykopane w czasie rewitalizacji głównej płyty rynku. Dziś Ratusz stanowi siedzibę władz miejskich Bydgoszczy.


 Ratusz przy rynku


Wokół Starego Rynku piętrz ą się kamienice z okresu od XVI w. do XX w. Każda inna, każda ze swoją historią. Na rynku jest głośno, wszak to Majówka.


 Kamienice przy rynku


Przed budynkiem Biblioteki Miejskiej znajduje się kamienna studzienka z rzeźbą „Dzieci bawiące się z gęsią”. Cóż, gęś nie wygląda na zachwyconą.


 Studzienka z rzeźbą "Dzieci bawiące się z gęsią". W tle budynek Biblioteki Miejskiej, dawniej sąd



 Rzeźba swobodnie mogłaby nosić nazwę "Dzieci bawiące się gęsią" ...


Szybki rzut oka na ulicę Zaułek oraz w jej tle tzw. „most westchnień”, czyli łącznik nad ulicą. Zbudowano go z jakieś 200 lat temu. A skąd ta nazwa? Wzięła się ona z tego, że dawniej łączył się on z gmachem sądu (mieszczącego się wówczas w obecnej bibliotece) z siedzibą policji i aresztu. Dla bezpieczeństwa skazanych wybudowano ten łącznik, a ci po raz ostatni wzdychali za utraconą wolnością. Taki Ponte dei Sospiri, jak w Wenecji. Nam pozostało jedynie westchnąć i udać się na dalsze zwiedzanie miasta.


 Zaułek i na końcu widoczny "most westchnień"


Czas goni nas nieubłaganie. Wskazówki zegarków nie chcą się cofać.
Idziemy zatem nad Brdę, by tam obejrzeć sobie ciekawą rzeźbę, która stała się jednym z symboli miasta, wypierając tym samym dawny symbol – postać Łuczniczki, choć do niej nawiązuje. Atrakcją Bydgoszczy jest teraz „Przechodzący przez rzekę” – rzeźba zmyślnie zawieszona na linie. Autorem jej jest częstochowski rzeźbiarz Jerzy Kędziora. Została odsłonięta 1 maja 2004r, kiedy Polska wkraczała do Unii Europejskiej.


 Nad Brdą. "Przechodzący przez rzekę"


Rzeźba przedstawia mężczyznę, który w jednej ręce trzyma żerdź, w drugiej strzałę, na ramieniu niesie rzymskie sandałki. Poniżej liny jest też jaskółka. Figura ma ponad 2 metry, waży 50 kg. „Przechodzący przez rzekę” ma twarz syna artysty. Zastanawiamy się z Martą jak to możliwe, że rzeźba się utrzymuje w pionie. Dzieje się tak, bowiem środek masy figury jest dokładnie w centralnym miejscu liny, na której wisi.


 Zawieszony na cienkiej lince "Przechodzący przez rzekę"


Tak, czy owak, chwilę później, Tuśka próbuje swoich sił w przechodzeniu po taśmie. To taka mini wersja sleckline’u. Nie jest to wbrew pozorom łatwe. Balansować na linie – teraz Marta wie już, co to znaczy.


 Początek wydaje się łatwy...



 ... ale do końca nie udało się przejść


Wokół nadbrzeża znajdują się też zabytkowe budynki.


 Zabytkowa kamienica, w której mieści się obecnie siedziba PKO Bank Polski

I tak najpierw widzimy Spichlerz Holenderski. Został zbudowany przed 1793r. Od 2002r mieści się w nim Muzeum Bydgoszczy i punkt Informacji Turystycznej. Ciekawy budynek „z oczami”.


 Spichlerz Holenderski

Tuż za nim znajdują się Spichlerze Zbożowe nad Brdą. Te zbudowane zostały w latach 1793-1800 przez kupca Samuela Gotlobe Engelmanna i przez ponad 150 lat służyły celom magazynowym. Żegluga rzeczna była w Bydgoszczy jedną z podstawowych dziedzin gospodarki. Spichlerze służyły do magazynowania produktów rolnych oraz spożywczych, które transportowano drogą wodną do Gdańska. Miały budowę o konstrukcji szachulcowej, przy czym drewniany szkielet wypełniały cegły. Dziś stanowią również jeden z symboli miasta i mieszczą wystawy stałe i czasowe Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego.


 Spichlerze Zbożowe nad Brdą, jeden z symboli miasta. Z lewej strony widoczne nowoczesne Szklane Spichlerze



 "Przechodzący przez rzekę" na tle Spichlerzy Zbożowych nad Brdą

Jest jeszcze jeden spichlerz, przy ul. Stary Port 13, wybudowany w latach 1830-1840. W latach 90. XX w został zaadaptowany na restaurację. Szybki rzut oka na cennik i wiemy, że dziś zjemy obiad gdzie indziej.


 Spichlerz przy ul. Stary Port 13

Po drugiej stronie rzeki znajdują się Szklane Spichrze. Mieści się w nich mBank. Powstały w latach 1995-1996 i nawiązują do zabytkowych spichlerzy. Niestety według mnie są zbyt nowoczesne.
Zwłaszcza w kontraście do Pałacyku Lloyda, dawniej siedziby przedsiębiorstw żeglugowych. Obiekt wzniósł w latach 1885-1886 kapitan żeglugi Otto Liedtke. Do 1908r mieszkał w nim właściciel i jego rodzina. Potem zakupiło go Bydgoskie Towarzystwo Żeglugi Śródlądowej.  „Lloyd” w 1920r było jednym z największych przedsiębiorstw żeglugowych w kraju. Obecnie jest to siedziba BREBanku.


 Pałacyk Lloyda


Spacerujemy bulwarami nad Brdą.


 Brda i bulwar na nadbrzeżu. W tle czerwone budynki z wieżą to Urząd Pocztowy. Foto: Marta

Po drodze mijamy kolejną rzeźbę pt. „Trzy Gracje”. Autorem ich jest Jerzy Buczkowski, a pomnik został odsłonięty w 1989r. To mityczne Gracje, które według mitologii greckiej były boginiami wdzięku i radości. Wokół mnóstwo młodzieży, nawet słońce chwilowo dało  siebie wszystko.


 "Trzy Gracje", a właściwie cztery :)



 Na nadbrzeżu Brdy


Pędzimy z Martą na obiad. Wszak przed nami znów kawał drogi do domu.
Kiedy najedzone wychodzimy z restauracji, nasz wzrok pada na zabytkowy budynek handlowy w Bydgoszczy, czyli miejską halę targową. Została ona zaprojektowana przez spółkę Boswau & Knauer GmbH z Berlina. Budowa rozpoczęła się w 1904r a ukończona w 1906r. Tym, co wyróżniało halę spośród innych tego typu obiektów, było to, że dopuszczono w niej sprzedaż tylko mięsa różnego rodzaju, a także ryb. Inne artykuły sprzedawano na innych targowiskach. Hala została zadaszona, aby zachować odpowiednie warunki higieniczne. Do dnia dzisiejszego obiekt ten pełni swą rolę.


 Dawna i obecna hala targowa. Nad wejściem herb Bydgoszczy

Na naszej drodze znalazł się kościół św. Andrzeja Boboli. To kościół zbudowany w latach 1901-1903 jako fara ewangelicka. Do 1945r świątynia służyła parafii ewangelicko – unijnej. Po wojnie kościołem zajęli się Jezuici. Budowla ta, zaprojektowana w stylu neogotyku jest najwyższą w Bydgoszczy. 


 Kościół św. Andrzeja Boboli



 Kościół św. Andrzeja Boboli - widok spod hali targowej


Wieża świątyni liczy sobie 75m. Kościół św. Andrzeja Boboli jest znany z dobrej akustyki, dlatego odbywają się tu często koncerty organowe. Tym razem trwa msza, więc nie wchodzimy do środka. Wnętrze fotografuję z poziomu kruchty.


 Wieża kościoła św. Andrzeja Boboli



 Kościół św. Andrzeja Boboli - wejście główne


 Wnętrze kościoła św. Andrzeja Boboli


Powoli kierujemy się już na dworzec autobusowy. Trochę smutno nam, że to już koniec naszej bydgoskiej przygody. Nie zdążyłyśmy zobaczyć wielu ciekawych rzeczy w tym mieście. Mamy apetyt na bydgoską Bazylikę, Muzeum Farmacji czy Exploseum. Niestety nie da się tego wszystkiego zobaczyć, kiedy do dyspozycji ma się jedynie 6 godzin. Mamy zatem powód, by do Bydgoszczy jeszcze powrócić. Czy odnalazłyśmy klucz do miasta? Z pewnością tak, choć wiele drzwi pozostało jeszcze do otwarcia.


 Klucz do Bydgoszczy, każdy ma inny :)


Takie rozważania trzymają się nas podczas drogi na dworzec. A koło niego znajduje się Trasa Uniwersytecka i górujący nad nią pylon Mostu Uniwersyteckiego, zbudowany w formie przenikających się podków o kształtach liter greckich alfa i omega, co czyni go oryginalną konstrukcją na terenie Polski. Ot i kolejna ciekawostka w tym mieście.


 Most Uniwersytecki. Foto: Marta


17.00 – Polski Bus już stoi na stanowisku
17.05 – punktualny odjazd do Warszawy z krótkim postojem w Toruniu
21.35 - przyjazd do stolicy
22.20 – powrót do domu, koniec naszej Majówki
23.00 – zmęczenie daje o sobie znać, odpuszczamy rozmowy i idziemy spać

A kolejny dzień witamy z uśmiechem na ustach i zapachem mydła…


KONIEC