O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 26 marca 2022

Kraków - Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli

 Krakowskie inspiracje spacerowe,

czyli jak to jest mieć muzeum

tylko dla siebie


Kraków lubiłam od zawsze, czyli od pierwszej swojej wizyty w tym mieście. Czułam się tam dobrze, może dlatego, że zazwyczaj byłam tam w czasie urlopu, bez pośpiechu i przymusu. Nawet wydawało mi się, że w Krakowie tramwaje wolniej jeżdżą... Serio.
Większość turystów przyjeżdżając do dawnej stolicy Polski, udaje się prosto na Rynek Starego Miasta, ogląda Kościół Mariacki, Sukiennice, Barbakan, idzie na Wawel i na tym kończy swoją wizytę. No może jeszcze zajrzy na krakowski Kazimierz. Fakt, to standardowe punkty do zobaczenia w Krakowie. Ale miasto ma masę atrakcji do obejrzenia. 
Jakoś tak się ostatnio składa, że rok po roku, w drodze do Zakopanego, zatrzymuję się w Krakowie na weekend. I odkrywam to tętniące życiem miasto po trochu, na luzie, po mojemu. Dziś zapraszam do świetnej placówki, jaką jest pewne muzeum.


Dawny kazimierski ratusz


Dwa lata temu nastawiłam się na zwiedzanie Kazimierza i zaglądanie gdzie się da. Spacerowałam po ulicach, zrobiłam mnóstwo zdjęć, część zaprezentowałam Wam na blogu. I zawędrowałam do dawnego kazimierskiego ratusza, w którym mieści się Muzeum Etnograficzne. Ciekawość wzięła górę i zajrzałam do środka. Ponieważ w dobie pandemii większość atrakcji bywała zamknięta, zastanawiałam się czy i ta placówka będzie otwarta. Była, więc w drodze kupna nabyłam bilet i... miałam całe muzeum dla siebie! Po części także dlatego, że była wczesna godzina i większość ludzi odsypiała jeszcze poprzedni tydzień. 


Muzeum Etnograficzne w dawnym ratuszu na Kazimierzu


Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli w Krakowie, zostało otwarte 19 lutego 1911 r. Jego założycielem był pedagog i społecznik, członek Komisji Antropologicznej, Fizjograficznej i Etnograficznej Polskiej Akademii Umiejętności - Seweryn Udziela. Muzeum działające początkowo w małych pokoikach, z czasem przeniosło się na Wawel. Gromadziło zbiory dzięki ofiarności ludzi kultury, podróżników, prywatnych darczyńców. Dzięki zaangażowanym ludziom, ich sprytowi i szybkiemu działaniu, większość zbiorów uratowano przed zniszczeniem w czasie II wojny światowej i wywózką w głąb III Rzeszy. W 1945 r. Towarzystwo Muzeum Etnograficznego przekazało swe eksponaty państwu.
Trzy lata później udało się także pozyskać nową siedzibę dla Muzeum w dawnym ratuszu na krakowskim Kazimierzu, w którym mieści się do dziś.
Następca Seweryna, Tomasz Udziela równie mocno zaangażował się w powstanie i rozwój placówki w powojennej rzeczywistości. Już w 1951 r. zorganizował pierwszą wystawę stałą, której część można oglądać do dnia dzisiejszego.


Makieta Chałupy Krakowskiej z XIX w. Bronowice k/Krakowa. Praca wykonana pod kierunkiem Włodzimierza Tetmajera w 1902 r.


W okresie PRL muzeum dobrze się wpasowało ze swoimi zbiorami, bowiem władza kładła nacisk na kulturę ludową , wywodzącą się ze wsi. Pojawiały się też wystawy sztuki mniejszości narodowych w Polsce, bazujące głównie na związkach Polaków z Ukraińcami, Białorusinami, Litwinami, Rosjanami i Żydami, na przenikaniu się kultur, obyczajów i sztuki. Również zaczęto zbierać eksponaty etnograficzne spoza kraju. Część z nich jest wciąż prezentowana.


U garncarza - piec do wypalania ceramiki



Baca w bacówce przyrządza oscypki



A pod żeliwnym garnkiem ogień...


Początek lat 80. XX w., choć dla kraju bardzo ponury, to w Muzeum dość ciekawy. Prawdziwym hitem okazała się wystawa zbiorów największego na świecie Muzeum Zabawek w Norymberdze. Do dziś można podziwiać w Muzeum kolekcję zabawek drewnianych, ludowych, regionalnych.
Kiedy zwiedza się Muzeum w samotności, można dostrzec wiele szczegółów, zatrzymać się przy historii tych przedmiotów, zastanowić, jak to jest zrobione i jak działa. Muzeum Etnograficzne prezentuje na wystawie stałej eksponaty z różnych aspektów życia na wsi, stosunku człowieka do pracy, przyrody, domu, obrzędowości, religii a także twórczości. Przy czym mówimy tu o życiu na XIX w. wsi. 


Instrumenty muzyczne: skrzypki, gęśliki, dudy... Muzyka od wieków łączy ludzi.



 Kobzy czy dudy...



Rogi pasterskie i trombity


Oczywiście nie można tego traktować dosłownie, bowiem to pewna forma interpretacji etnografów, propozycja jak mogło to życie wyglądać dawniej. Możemy to dostrzec w przygotowanej izbie krakowskiej, podhalańskiej, wnętrzu szkolnej izby, pośród manekinów ubranych w polskie stroje ludowe. 


Izba krakowska



Izba krakowska - bielone ściany, wykrochmalona pościel i obowiązkowe święte obrazy na ścianach



Izba krakowska



Izba podhalańska



W izbie podhalańskiej



Sala szkolna. Małopolska, lata 30. XX w.



W mojej klasie nie było pieca, za to były jeszcze takie ławki, a i na liczydle uczyłam się liczyć :) Dziwne uczucie...



Widok na uczniowskie ławki z poziomu nauczycielskiego biurka - a i kijaszkiem (lub linijką) po łapkach się dostawało...



I wszyscy pogodzeni: J. Piłsudski, I. Mościcki, kościół i państwo... ;)



Ach, jak fajnie musiał ten piec grzać zimą...



Kącik dla nauczyciela



W izbie szkolnej



Moment, w którym uświadamiasz sobie, że uczyłaś się w takiej klasie, a to było ponad 40 lat temu... :) :) :)  



Lepiej nie trafić do takiej księgi...



Piórem gęsim nie pisałam, za to piórami wiecznymi a i owszem... Takie pieczątki pamiętam jak były w różnych urzędach.



Już wchodząc na piętro witają nas manekiny ubrane w ludowe stroje



Stroje ludowe z różnych regionów



Stroje regionalne z całej Polski


Prezentacji sprzętów domowych towarzyszą odgłosy pracy krosien, żaren ucierających ziarno czy też stukotu w warsztacie kowala. Zobrazowane jest to też krótkimi filmami na ekranach, ukazującymi pracę, zawody, życie ludzi sprzed wieku. To wszystko przeplata się z porami roku, dnia, czasem pracy i odpoczynku, świąt, wesel i pogrzebów, radości i smutków. 


Wyroby kowalskie



W warsztacie u kowala - jak zawsze wrażenie robi wielki miech



Nożyce do cięcia wełny owiec. Rękawice wełniane tzw. łapawice, wzbudziły wesołość u kolejnych odwiedzających, u mnie też :)


Wszystkie zebrane przedmioty są wyjątkowe i niepowtarzalne. Od zawsze człowiek starał się upiększać sprzęty, które służyły mu do codziennej pracy. Miały być nie tylko użytkowe ale i spełniać potrzeby estetyczne. Każda rzecz to także zapis ludzkiej działalności, skrawek minionego życia, świadectwo ludzkich losów, często biednych, ciężkich, wypełnionych pracą na rzecz innych, bogatszych ludzi, pracodawców itp.
W Muzeum Etnograficznym pojawiają się też eksponaty z końca XIX w. i początku XX w., związane ze Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy, z obrzędami ludowymi, odpustami. To cała kolekcja szopek, pisanek, wyposażenia kolędników, zabawek wiosennych odpustów.


Słomiane pająki niegdyś zastępowały dzisiejsze drzewka bożonarodzeniowe



Głowa tura ze stroju kolędników



Szopki noworoczne - nawiązanie do stanów społecznych



Drewniana szopka



Przykład bogato zdobionej szopki



Wystawa pisanek wielkanocnych



Pisanki malowane, dziergane, wyryte, woskiem kryte...



Każda z pisanek niepowtarzalna



Rzeźby Jezusa Frasobliwego



Śmierć Sprawiedliwego i Niesprawiedliwego, Władysław Chajec ok. 1965 r., Kamienica Górna, woj. podkarpackie, obraz wykonany w drewnie i metalu.



Jezus upada pod ciężarem krzyża...


Muzeum Etnograficzne mieści się w dwóch budynkach. To, w dawnym kazimierskim ratuszu skrywa wystawę stałą. Adres: Pl. Wolnica 1.  


Muzeum Etnograficzne w dawnym budynku ratusza przy Pl. Wolnica


Natomiast wystawy czasowe prezentowane są niedaleko w Domu Esterki, u zbiegu ulic Krakowskiej i Trynitarskiej, gdzie mieści się także Biblioteka Muzeum i sekretariat. 


Wejście do drugiego budynku muzeum - Dom Esterki


Naprawdę wyszłam zadowolona z tego Muzeum. Kolejny raz przekonałam się, że muzeum nie musi być nudne, że bardzo zmieniło się podejście do prezentowanych eksponatów, że mimo martwych przedmiotów, muzeum jest żywe. Polecam zatem tę placówkę przy okazji odwiedzin Krakowa. A to, że znajduje się na Kazimierzu, czyni ją jeszcze bardziej interesującą. Zapraszam serdecznie.


Ciekawa klamka wejściowa w kształcie ryby oraz wpisanie dziurki od klucza w metalowy herb Krakowa - już wejście do muzeum jest fajne ;)


niedziela, 13 marca 2022

Czupel - czyli Beskid Mały

Czupel,

czyli o szczycie,

który bym przeszła i nie zauważyła


Równo rok temu w marcu, wybrałam się na zupełnie mi nieznaną górę. Oczywiście w ramach mojej terapii. Nie tak łatwo było złapać mi oddech i jeszcze tłumaczyć wszystkim, że to nie Covid. Na szczęście "góroterapia" pomogła, wszystko wróciło mi do normy. No ale wtedy był kiepski czas na cokolwiek, bo restrykcje i zmiany zdania naszego rządu, nie sprzyjały planowaniu jakiś wyjazdów. Pozostawała spontaniczność. I marzec okazał się miesiącem, w którym zadomowił się w moich wspomnieniach Czupel. Wybraniu się na tę górę przyświecały mi jeszcze dwa inne cele. Po pierwsze to najwyższy szczyt Beskidu Małego, liczy sobie 930 m n.p.m. (to najnowsze pomiary, bo tabliczka wskazuje 933 m n.p.m.) A po drugie, jest to szczyt wchodzący do KGP.
I tak oto, kiedy padł pomysł jednodniowego wypadu za miasto, skorzystałam i już w piątek wieczorem, zapakowana w plecak i uzbrojona w poduszkę i kocyk, zajęłam miejsce w autokarze. Kierunek: Międzybrodzie Bialskie. 
Po niezbyt udanej nocy (jakoś nie mogłam znaleźć sobie miejsca) od razu wysypaliśmy się na czerwony szlak i każdy podążał sobie w swoim tempie. Tym razem towarzyszyła mi Kasia. 


Na czerwonym szlaku na Czupel - już na początku było trochę stromo, potem elegancko ;)



W dolnych partiach już wiosnę czuć



Niewiele widać, ale każda górka na horyzoncie cieszy



Wyżej jeszcze króluje zima


Czupel leży w Grupie Magurki Wilkowickiej i jest zwornikiem kilku grzbietów. Zarówno po drodze, jak i z samego wierzchołka nie da się za bardzo podziwiać widoków, bowiem jest cały zalesiony. Dopiero schodząc w kierunku schroniska można zobaczyć ładne panoramy. Przy dobrej widoczności można zobaczyć nawet Tatry i Małą Fatrę, a na pewno Babią Górę i Pilsko. 


Pierwsze większe okno widokowe



Razem z Kasią - radość na szlaku



Jest pięknie... Wracają siły witalne



Jeszcze dwa tygodnie i będzie wiosna, tymczasem wyżej utrzymuje się śnieg...



Ewidentnie ktoś tędy szedł...



Drzewo z dziurą ;)



Przełęcz pod Czuplem



Na szlaku tym razem już niebieskim


I tak sobie szłyśmy we dwie z Kasią, miło gawędząc, że... przeszłybyśmy szczyt i nawet nie zauważyły! Dopiero spotkanie części naszej grupy i prośba o zdjęcia, zastopowały nas niemalże pod tabliczką z napisem Czupel. :) 


No i jest Czupel - 930 m n.p.m. (na tabliczce stary pomiar)

Na samym wierzchołku zrobiliśmy sobie chwilę przerwy i sesję foto. Pogoda nam dopisywała. W dolnej części już zaczynała się pomału wiosna, natomiast wyżej leżał jeszcze śnieg, gdzieniegdzie mocno roztopiony, tworząc breję. Ale tego dnia jakoś nikomu to nie przeszkadzało, liczył się spacer. Dla mnie była to także radość, że mogę wejść na kolejny szczyt do KGP i bez większej zadyszki. W takim momencie życie celebruje się bardziej. 


Zdjęcie dokumentujące wejście na Czupel



I głupaweczka na szczycie ;)



Usilne moje wysiłki by zobaczyć Babią Górę...



Jezioro Żywieckie widoczne między krzakami



Na szczycie Czupla



W stronę Beskidu Żywieckiego



Duże zbliżenie na Jezioro Żywieckie



O, i kolejna tabliczka szczytowa



A to machniemy sobie fotkę ;)



Skoro my komuś, to ktoś nam - taka wymiana dobra



Naturalna rzeźba z drzewa


Krokiem spacerowym przemieściłyśmy się w kierunku schroniska PTTK na Magurce Wilkowickiej. Położone jest ono na wysokości 909 m n.p.m. Wybudowała go bielska sekcja niemieckiej organizacji turystycznej Beskidenverein w 1903 r. Był popularnym miejscem wycieczek Niemców z Bielska i Białej (wówczas oddzielnych miejscowości). Pierwsze schronisko spłonęło, drugie w tym miejscu otwarto w 1907 r. To także spłonęło w 1912 r. W 1913 r. wybudowano już duży obiekt murowany, który przetrwał obie wojny i funkcjonuje do dziś. Tego dnia świeciły w nim pustki, bowiem w dobie koronawirusa nie było możliwości siedzenia i biesiadowania. Pomimo tego, na stojąco wsuwaliśmy naleśniki, popijając herbatą z termosu. 


Cudna droga w kierunku schroniska



Pogoda typowo marcowa: raz niebieskie niebo i słoneczko, raz zasnute chmurami niebo i cień...



Widok na Beskid Żywiecki



Chwila relaksu na polanie z widokiem na Beskid Żywiecki i Śląski



Najwyższa widoczna górka to Skrzyczne



Skrzyczne w dużym przybliżeniu



I jak tu nie celebrować życia?



Do schroniska już niedługo...



Prosta droga jest jednocześnie trasą biegówkową, choć przy tych roztopach tego nie widać



Widoczne już z oddali schronisko na Magurce Wilkowickiej



Na Magurce Wilkowickiej - widok na Beskid Śląski i Żywiecki



Wejście do schroniska



Schronisko istnieje tu od początku XX w.



Wnętrze schroniska normalnie tętni życiem, ale tego dnia nie można było siedzieć przy ławach z powodu obostrzeń sanitarnych



Beskid Mały spod schroniska



Dziwnie pusto tak...



Przed schroniskiem


Po posiłku, znowu każdy w swoim tempie, schodziliśmy znów do Międzybrodzia Bialskiego tym razem żółtym szlakiem. Turystów nie wielu, prawie nikogo nie mijałyśmy. Szlak urokliwy, nawet udało się zobaczyć kawałek Jeziora Międzybrodzkiego.


Tym razem obieramy żółty szlak w kierunku Międzybrodzia Bialskiego



W kierunku masywu góry Żar



Jezioro Międzybrodzkie i nad nim góra Żar (za gałęziami)



Jeszcze zimowo...



Beskid Mały i jeszcze oddalone zabudowania Międzybrodzia Bialskiego



Było warto zarwać noc i prawie kolejną...



Słońce powoli chowa się za horyzont



Schodzimy ze szlaku biegówkowego i obieramy już ten turystyczny



Roztopiona breja na szlaku, ale na szczęście prosty odcinek



Trawers góry, wąska ścieżka, ale bardzo urokliwa część szlaku



Jezioro Międzybrodzkie



Niżej już znowu wiosennie... choć chwilowo jakby bardziej jesiennie ;)

Kiedy już doszliśmy grupkami do miejsca zbiórki, powoli zapadał zmierzch. 



Jeszcze chwila i zieleń zagości w Beskidzie Małym



Góra Żar o zmierzchu



Apartamentowiec dla ptaków w jednym z gospodarstw ;)


Przed nami była znów długa podróż w kierunku Warszawy. Zmęczenie dawało o sobie znać i większość po pewnym momencie umościła sobie lokum do spania. A kiedy autokar nas przyjemnie kołysał, w głowie zapadały decyzje o kolejnej eskapadzie w nieznane. Och, jakie to są zawsze miłe myśli... I takich Wam życzę zawsze.


Gdzie by tu pojechać...??? Coś wymyślę ;)


 Hej!