O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 30 maja 2014

Lublin majówka 2014r cz II: Zamek i Stare Miasto


LUBLIN – MAJÓWKA 2014r

CZ. II : ZAMEK i Stare Miasto

 

Pogoda majówkowa nie była w Lublinie tą wymarzoną. Jednak udało się nam przemieścić praktycznie suchą stopą do kolejnej dużej atrakcji miasta. Naszym celem stał się Zamek w Lublinie. Mogłybyśmy poczuć się jak księżniczki, gdyby nie ponura historia zamku.

***

Wróćmy jednak do początków. Te zaczynają się w XIIw., kiedy rządzi Kazimierz Sprawiedliwy. Wtedy powstaje gród otoczony wałem, a w kolejnym wieku zostaje wybudowana murowana wieża, tzw. donżon, która służy celom zarówno obronnym jak i mieszkalnym.
Kiedy nastaje era Kazimierza Wielkiego, jest już wiek XIV i wtedy powstaje murowany zamek z gotyckim pałacem dla króla. Zamek znajdował się na szlaku z Krakowa do Wilna, więc cieszył się zainteresowaniem Jagiellonów, którzy otoczyli go opieką.
W XVIw. Zygmunt Stary rozpoczął przebudowę zamku, zamieniając go w renesansową rezydencję.
W 1569r na tym właśnie zamku obradował sejm, podczas którego podpisano tzw. Unię Lubelską, czyli sojusz polsko-litewski. Dokładnie 19 lipca 1569r książę pruski Albrecht Fryderyk Hohenzollern złożył hołd lenny Zygmuntowi II Augustowi. Do tego wydarzenia jeszcze powrócimy w dalszej części.
Wiek XVII przyniósł Potop Szwedzki. Najpierw król Jan Kazimierz dowodził z zamku obroną, potem wojska szwedzkie, a także węgierskie i moskiewskie rozpanoszyły się w budowli, doprowadzając do zniszczeń. Ocalały te najstarsze części, czyli kaplica i donżon.
Wiek XVIII to czas działalności starosty Jakuba Zamoyskiego, który wzniósł nowe budynki, a wiek XIX to rozbudowa na wzgórzu zamku w stylu neogotyku angielskiego. Od tej pory zamek stał się więzieniem kryminalnym Królestwa Kongresowego. Funkcję tę pełnił przez 128 lat.


Schody na lubelski zamek

 
Na przełomie XIX i XXw. było tu więzienie carskie, głównie dla powstańców styczniowych walczących o niepodległość. Potem do wybuchu II wojny światowej, kary odbywali tu członkowie ruchu komunistycznego, za przynależność do nielegalnej Komunistycznej Partii Polski. II wojna światowa nie zatrzymała funkcjonowania zamku jako więzienia. Tym razem była to placówka hitlerowców. Tu trafiali głównie członkowie ruchu oporu. Stąd byli przewożeni do obozów zagłady bądź od razu na egzekucje. 22.07 1942r Niemcy dokonali mordu 300 więźniów zamku, po czym opuścili Lublin.
Okres powojenny to czas, kiedy na zamku było polityczne więzienie karno-śledcze, podległe władzom sowieckim, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego. I znów w murach zamku życie swe straciło mnóstwo ludzi.


Tablice pamiątkowe przed wejściem

 
Po likwidacji więzienia, które nastąpiło w 1954r zaczęto przeprowadzać prace remontowe a od 1957r zamek jest siedzibą główną Muzeum Lubelskiego, założonego w 1906r.

***

Tak, więc stanęłyśmy z Martą przed schodami, które prowadziły wprost do wejścia na zamek. Deszcz uwziął się na nas, jakby chciał się z nami zaprzyjaźnić. My jednak szybko schroniłyśmy się w Muzeum.


Wejście główne do Muzeum


Jego początki sięgają pierwszych lat XXw. Wtedy to nauczyciel gimnazjalny Hieronim Łopaciński, który pasjonował się historią i etnografią, zorganizował w Lublinie dwie wystawy: przedmiotów sztuki oraz starożytności. Z kolejnymi latami przybywało eksponatów, pozyskiwanych od różnych instytucji oraz prywatnych darczyńców. W 1914r zostało powołane Towarzystwo pod nazwą „Muzeum Lubelskie”. Wciąż gromadzono zbiory, tworzono katalogi, opracowania. I wojna światowa nie przerwała prac nad organizacją muzealnych wystaw. Przeciwnie, to co posiadano porządkowano i nadal opisywano. Aż do wybuchu II wojny światowej, katalogowano zbiory, prowadzono inwentaryzację eksponatów oraz organizowano kolejne wystawy. A potem bomby spadły na miasto, przynosząc wiele zniszczeń tego, co tak pieczołowicie zbierano. Potem nastąpiło stopniowe wywożenie co cenniejszych eksponatów przez władze niemieckie. W roku 1940 w gmachu Muzeum, mieszczącym się wówczas w innym budynku, niż zamek, Niemcy zorganizowali magazyn zrabowanych zabytków z całej wschodniej Polski. Dopiero po wojnie zaczęto na nowo gromadzić i katalogować resztki zbiorów oraz szacować straty. Muzeum Lubelskie zostało upaństwowione 1 stycznia 1950r. Cztery lata później nastąpiła przeprowadzka do nowej siedziby, czyli lubelskiego zamku.

***

I oto po uiszczeniu wszelkich możliwych opłat, po zostawieniu w szatni mokrych okryć wierzchnich, rozpoczęłyśmy z Tusią zwiedzanie zakamarków zamku.

Rozpoczęłyśmy od działu Archeologii. Tuż za drzwiami przywitał nas… myśliwy ze schyłkowego paleolitu. Postać była tak realistyczna, że podeszłyśmy do niego „ z pewną dozą nieśmiałości” J


Myśliwy ze schyłkowego paleolitu ubrany w wyprawione skóry reniferów. W ręku trzyma łuk, w owym czasie najefektywniejszą broń dalekiego zasięgu.

Zaraz potem natknęłyśmy się na pochówek szkieletowy ze środkowego neolitu. Dziwne uczucie patrzeć na osoby, które teoretycznie mają przedstawiać zmarłych, a wyglądają jak żywe. Tusię zainteresował szkielet psa.


Szkielet psa. Foto: Marta



Pochówek w kamiennych niszach. Foto: Marta



Pochówek w kamiennych niszach. Foto: Marta


Tak naprawdę sposób pochówków mówi wiele o wierzeniach, tradycjach i zwyczajach ludzi z poprzednich epok. Właśnie dział ten gromadzi zbiory, które ukazują najdawniejsze dzieje i życie ludzi pomiędzy Wisłą a Bugiem od paleolitu aż po wczesne średniowiecze.


Pochówek szkieletowy ze środkowego neolitu (sprzed 4000 lat p.n.e.). Jest to kobieta, a bogate wyposażenie jamy grobowej świadczy o wysokim urodzeniu zmarłej.


Mój wzrok powędrował ku kobiecie z okresu rzymskiego. Znów miałam wrażenie, że za moment podniesie głowę.


Kobieta z okresu rzymskiego w rekonstrukcji chaty z II w n.e.



 Zbliżenie na twarz. Kobieta ma ozdoby typowe dla tego okresu

Chwilę potem usłyszałam, jak Marta mnie woła,  że przygląda się wojownikowi wandalskiemu. Światło z gablot odbijało się mu na czole, więc stwierdziłam, że się spocił J. Ogromny plus za wykonanie tych postaci.


Wojownik wandalski ubrany w wąskie spodnie typowe dla ludów germańskich, tunikę, płaszcz ze skórą jelenia. Włosy związane w typowy dla swego plemienia kucyk, czyli tzw. węzeł swebski
 

Uśmiechnięte przeszłyśmy do kolejnych pomieszczeń. Niczym wiatr przebiegłyśmy przez wystawę z malarstwem współczesnym.

Postanowiłyśmy wejść na piętro. Tam, w holu głównym, w kącie zobaczyłyśmy taki sobie, niczym nie wyróżniający się stół z wiszącym nad nim wielkim portretem króla Stefana Batorego. 


Stefan Batory i... stół w holu


Ale jednak to nie byle jaki stół. Jest bowiem na nim… odcisk Czarciej Łapy. Skąd się tam wziął? Wiąże się on z legendą, która ma jednak swoje potwierdzenie w źródłach historycznych. Otóż dotyczyła ona pewnej wdowy, która nie była wysokiego urodzenia, a która w XVIIw. miała założony proces w lubelskim Trybunale Koronnym. I choć wszystkie argumenty przemawiały za winą bogatego magnata, ten przekupiwszy sędziów, wygrał proces.


Czarci ślad


Wtedy to zrozpaczona kobieta wzniosła ręce w stronę wiszącego na krzyżu Chrystusa i zawołała, że gdyby sędziami były diabły, to oni wydaliby sprawiedliwszy wyrok. O północy , kiedy sekretarz spisywał proces, w sali sądowej pojawiły się tajemnicze postacie w czarnych płaszczach i perukach. Czuć było zapach siarki, a przerażony sekretarz zeznał, że widział rogi ukryte pod peruką i długie ogony, wystające spod płaszczy. Diabły jeszcze raz rozpatrzyły sprawę biednej wdowy. I orzekli wyrok na korzyść kobiety.


Zapis legendy


Na dowód tego sędzia czart oparł swą rękę o stół, wypalając tym samym ślad dłoni. A wtedy Chrystus na krzyżu odwrócił zasmucony twarz, by nie patrzeć na to, że diabły sprawiedliwsze są od ludzi. Krzyż ten do dnia dzisiejszego znajduje się w Archikatedrze, choć nie miałyśmy okazji by tam zajrzeć. A stół, no cóż, stoi na zamku.


Czarcia Łapa


Przykładałyśmy z Martą swoje dłonie do odcisku czarciej łapy, ale wyszło na to, że jesteśmy obie aniołkami, bo żadnej dłoń nie pasowała J.


Marty dłoń nie pasowała zdecydowanie :)
 
Poszłyśmy więc, dalej na zwiedzanie zakamarków lubelskiego zamku. Poprzez dział militarny, który gromadzi zbiory i dokumenty z zakresu historii wojskowości od średniowiecza po czasy współczesne, przeszłyśmy do pomieszczeń, gdzie wyeksponowano zegary, porcelanę, meble. Jako kobiety, zachwyciłyśmy się czarną suknią wizytową.


W dziale militarnym



Jedna z prezentowanych współczesnych broni. Foto: Marta



 Wyposażenie na wojnę



 Buty z safianu (czyli cienkiej barwionej skóry koźlej), haftowane złotą nicią. Polska XVIIIw.



 Zegary, czyli sztuka użytkowa



 Zegary



 Srebro w sztuce użytkowej



 Srebrne nożyczki do obcinania knotów w świecy. Obcięty i osmolony knot wpadał do przytwierdzonego do nożyczek pudełeczka



 Część poświęcona meblom



 Meble



Meble



 Nie mogło na wystawie zabraknąć chińskich bibelotów - w tym przypadku para rubasznych Chinki i Chińczyka



 
Suknia czarna wizytowa. Zdjęcia nie oddają z jak delikatnej koronki była zrobiona, dodatkowo mieniąca się kamyczkami.
 

W Dziale Sztuki, wśród prezentowanego malarstwa, nie sposób było nie zauważyć najważniejszego obrazu, czyli dzieła Jana Matejki „Unia Lubelska”. To jedna z prac malarza, nawiązująca do historii Polski, upamiętniająca 300 rocznicę unii polsko-litewskiej, którą zawarto na sejmie w Lublinie w 1569r. Obraz jest depozytem Muzeum Narodowego w Warszawie.
 
 
"Unia Lubelska" autorstwa Jana Matejki
 
Wielkoformatowy obraz przedstawia ceremonię zaprzysiężenia unii. Znajdują się na nim postacie historyczne. Oprócz króla Zygmunta Augusta mamy takie osoby jak marszałka koronnego Jana Firleja, księcia Mikołaja Radziwiłła „Rudego”, Jana Chodkiewicza, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, księcia Romana Sanguszkę, księcia Michała Wiśniowieckiego, Annę Jagiellonkę i innych. O tym, kto jest kto na obrazie, można dowiedzieć się z ulotek z legendą, przy czym identyfikacja postaci jest według ustaleń samego Jana Matejki.
 
 
Ściągawka do obrazu :)
 
 

W sali, gdzie wyeksponowano obraz Matejki

Jeszcze zajrzałyśmy z Tusią do pomieszczeń z ekspozycją etnograficzną, gdzie obejrzałyśmy stroje tradycyjne i instrumenty muzyczne.


W dziale etnograficznym



 Stroje Hrubieszowskie



 Cymbały
 

Przeszłyśmy obok wystawy monet i medali, w zasadzie nie poświęcając im zbyt wiele uwagi. Czekała na nas kolejna atrakcja zamku, a mianowicie Wieża Zamkowa, czyli donżon.


Na zamkowym dziedzińcu
 

Na zewnątrz jakby się przejaśniło, niebo nabrało niebieskiego odcienia. Wiatr jednak nie odpuszczał. Weszłyśmy z Tusią do wnętrza wieży. Wieża jest jedynym, zachowanym elementem średniowiecznego grodu, stanowiła symbol władzy, miejsce obserwacji okolicznych terenów. Kiedy dokładnie została wybudowana – nie wiadomo. Budowla ma cztery kondygnacje, w tym również piwnicę. Wejścia do nich są bezpośrednio z klatki schodowej, którą mozolnie pięłyśmy się w górę. Oczywiście po drodze napotykałyśmy na okienka strzelnicze. Badania architektoniczne odkryły pierwotne wejście na wysokości 7m ponad dzisiejszym poziomem dziedzińca. Lubelski donżon pełnił funkcję wieży obronnej grodu kasztelańskiego. Został wzniesiony w stylu romańskim. I tu ciekawostka: to jedyna na Lubelszczyźnie budowla w tym stylu.


Donżon, czyli Wieża Zamkowa


Od około połowy XVIIw. w wieży działało więzienie dla szlachty. Potwierdzają to odkrycia, jakimi są napisy więźniów, wyryte na cegłach. Funkcję więzienia pełnił donżon do początku XIXw. Wieża zamkowa była przebudowywana i remontowana, aż stała się basztą. W czasie okupacji hitlerowskiej mieścił się tu jeden z najcięższych oddziałów więzienia. Podobnie rzecz się miała w Polsce komunistycznej. Dopiero po likwidacji więzienia, władze komunistyczne przekazały gmachy zamkowe na cele kultury. Aż do 2012r prowadzono tu prace konserwatorskie i remontowe.


Początek zwiedzania wieży
 

Tego dnia mogłyśmy spiralnymi schodami wejść na samą górę donżonu. Tam znajduje się taras widokowy, z którego można oglądać panoramę Lublina.


W wieży



 W wieży. Foto: Marta


Skorzystałyśmy oczywiście z takiej możliwości i rozkoszowałyśmy się widokami.


Widok na Starówkę Lublina



 Stara zabudowa miasta



 Panorama Lublina



 Zbliżenie na Plac przy Farze



 Na tarasie widokowym


Akurat przestało padać, ale wiatr uprzykrzał nam nieco życie. Dlatego z powrotem wróciłyśmy do wnętrza wieży.


I znów w wieży



 Tym razem schody w dół


W kondygnacjach utworzono mauzoleum poświęcone martyrologii więźniów Zamku Lubelskiego.


Wystawa w jednym z pomieszczeń donżonu



 Wystawa w jednym z pomieszczeń donżonu



 Wystawa w jednym z pomieszczeń donżonu



 Wystawa w jednym z pomieszczeń donżonu



 Miejsce Pamięci...


To bolesna część naszej historii, a ponieważ miałyśmy majówkę, nie chciałyśmy się smucić.
Wyszłyśmy więc, na dziedziniec, gdzie znajduje się głęboka studnia przykryta kratą. Data na metalowej chorągiewce to 1979r. Zapewnie wtedy odrestaurowano ją po zniszczeniach wojennych.


 
Studnia na dziedzińcu zamku



Studnia kryta kratą



Na dziedzińcu zamku lubelskiego. Z lewej strony widoczna baszta.



Taras widokowy na baszcie



Topór - symbol władzy sądowniczej


Znów powróciłyśmy do wnętrz zamkowych. Przez dział poświęcony sztuce sakralnej, poszłyśmy ku największej atrakcji zamku w Lublinie.

Ostatnim punktem zwiedzania zamku, była absolutna perełka – Kaplica Trójcy Świętej. To jeden z najcenniejszych zabytków sztuki średniowiecznej zarówno w Polsce jak i w Europie. Choć nie wiadomo do końca, kiedy budowla powstała, to znane są najstarsze źródła pisane. Sięgają one 1326r.


Kaplica Trójcy Świętej na zamku w Lublinie
 

W XVIIw. kaplica przechodziła przebudowę i wtedy to na poziomie pierwszego piętra umieszczono wejście główne do świątyni i zwieńczono go renesansowym portalem. W XIXw. połączono kościół z więzieniem, a wejście przekształcono w okno. Po dzień dzisiejszy tam jest J.


Dawne wejście do kaplicy


Wtedy też otynkowano kościół z zewnątrz oraz, o zgrozo! również wewnątrz. Pod koniec wieku XIX (1899r) pod warstwą tynku, malarz Józef Smoliński, odkrył malowidła. A są to malowidła bizantyjsko-ruskie, dzieło kilku malarzy, które wpisuje się w architekturę pomieszczenia.


Cherubiny i Aniołowie niższych chórów na sklepieniu kaplicy



Fresk - Wskrzeszenie Łazarza



Scena Przemienienia


Dekoracje ścian fundował król Władysław Jagiełło, który przedkładał sztukę wschodnią nad zachodnią. Kaplica zamkowa w Lublinie to najlepiej zachowany obiekt wśród tych, które fundował Jagiełło. Jest to unikat w skali światowej. Malowidła zdobią górną kondygnację kościoła i przedstawiają podstawowe prawdy o istocie Boga.


Wnętrze kaplicy: z lewej strony u góry: postać św. Onufrego, dalej Ofiarowanie Chrystusa i Chrzest Chrystusa, nieco niżej Wjazd do Jerozolimy. W centrum: Aniołowie niższych chórów


Dawne wejście do kaplicy, ponad nim chór. Cała Kaplica opiera się na jednej, centralnie położonej kolumnie.


Sklepienie pokrywają anioły. Wśród nich w prezbiterium umieszczono Chrystusa na Majestacie (Chrystusa Pantokratora). U jego stóp widoczne jest godło Jagiellonów.


Chrystus na Majestacie i Duch Święty w postaci gołębia


Kolejne obrazy ukazują nam wydarzenia z życia Chrystusa i Marii, nawiązujące do świąt obchodzonych w roku liturgicznym Kościoła Wschodniego. Oprócz osób czy wydarzeń znanych nam ze Starego Testamentu, ważne miejsce w malowidłach zajmują te, które związane są z samym fundatorem. Wśród nich najbardziej rzuca się w oczy „Modlitwa fundatora”, gdzie król Władysław Jagiełło, przedstawiony jest bez insygniów królewskich, jako klęczący przed Chrystusem, polecany przez Matkę Boską i św. Mikołaja.


Modlitwa fundatora: król W. Jagiełło klęczący przed Chrystusem



Wnętrze kościoła: z lewej strony od góry: Zwiastowanie, w środku Zstąpienie Chrystusa do piekieł, na dole - Deesis (wstawiennictwo Matki Boskiej i św. Jana. Z prawej strony od góry: Zwiastowanie c.d., w środku: Gościnność Abrahama, na dole - św. Paweł i trzej Ojcowie Kościoła Wschodniego. Nad wejściem do prezbiterium: Mandylion, czyli oblicze Chrystusa na białej chuście.
 

Dekoracje zostały ukończone na dzień św. Wawrzyńca (10 sierpnia) 1418r, ręką mistrza Andrzeja. Tyle można odczytać z zachowanego fragmentu Napisu Fundacyjnego.


Zachowany fragment Napisu Fundacyjnego


 
Okna w prezbiterium. Poniżej ich z lewej - Pojmanie Chrystusa, z prawej - Sąd sanhedrynu, czyli żydowskiej instytucji religijnej i sądowniczej



Kolumna w kaplicy zamkowej i okna nad chórem



Fresk przedstawiający Daniela w lwiej jamie


Odkrycie fresków rozpoczęło żmudną pracę konserwacyjną, którą z przerwami prowadzono aż do 1997r. Tym samym Kaplica św. Trójcy stanowi zabytek w skali międzynarodowej.


Wejście na chór



W kaplicy Trójcy Świętej



Scena Zwiastowania



Prezbiterium


Sama kaplica była świadkiem wielu ważnych wydarzeń historycznych, w tym, wspomnianej wcześniej Unii Lubelskiej w 1569r. Na ścianach do dziś można zobaczyć napisy osób uczestniczących w tym wydarzeniu w stylu „tu byłem…”. Dziś powiedzielibyśmy, że to akt wandalizmu mazać tak po ścianach, ale dzięki tym napisom mamy kawałek „namacalnej” historii. Ale żeby nie było – mazania po ścianach nie pochwalam.

 
Napisy na ścianie. Częsty motyw dekoracyjny w dolnych partiach kaplicy to zasłony. Jest to porównanie do zasłon ze świątyni Salomona, które to stanowiły symbol granicy między światem doczesnym a wiecznym



Napis z 1644r



Ozdobny podpis Franciszka Grodzickyego



Najstarszy i jednocześnie najcenniejszy podpis z 1569r


Obie z Martą wpatrywałyśmy się z zachwytem w kolorowe malunki, ale pora była rozstać się z tym pięknym miejscem.
***

Na zewnątrz niebo było niebieściutkie. Deszcz poszedł w zapomnienie, a wiatr chyba nawet zelżał. Miałyśmy jeszcze nieco ponad godzinkę do odjazdu, więc postanowiłyśmy zjeść jakąś pizzę. W tym celu wybrałyśmy się w stronę Starego Miasta.

Przeszłyśmy przez Bramę Grodzką, zwaną też Żydowską. Od XVIw. do 1862r stanowiła granice między miastem chrześcijańskim a żydowskim.


Wyjście z zamku w stronę Starówki



W Bramie Grodzkiej



Brama Grodzka


Tuż za nią, wśród odrestaurowanych kamieniczek i tych przeznaczonych do remontu, znalazłyśmy jedną, która w latach 1862-1942 mieściła „Ochronkę”, czyli Żydowski Dom Sierot. 24 marca 1942r hitlerowcy zamordowali wszystkie dzieci, które były w tym domu. Lublin znów pokazał nam kawałek smutnej historii. Ale chcąc, nie chcąc, znajdowałyśmy się na Szlaku Pamięci Żydów Lubelskich.


Budynek dawnej "Ochronki"


Doszłyśmy do Placu po Farze. Nazwę tę plac zawdzięcza najstarszemu, parafialnemu kościołowi pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Kościół zbudowano w XIVw. W XIXw. świątynię zburzono. Na placu zachowały się jedynie fundamenty, po których teraz radośnie biegały dzieci, zapewne nie zdając sobie sprawy z wagi tych murków.


Plac Po Farze



Fundamenty kościoła św. Michała


Można sobie wyobrazić, jak wielka była to świątynia. Tylko nazwa ulicy – „Ku Farze”, przypomina o istnieniu jednego z ważniejszych kościołów w czasach Jagiellonów.


Na Placu Po Farze
 

Obok placu mieści się Dom Mensjonarski, czyli XVw. zabytek w zespole dawnego kościoła farnego pw. św. Michała. Mensjonarze to byli duchowni, którzy na stałe rezydowali przy katedrach i znacznych parafiach. W 2009r, na placu przed budynkiem, ustawiono wykonaną z brązu, w skali 1:40, makietę dawnej fary lubelskiej.


Budynek przy Domu Mensjonarskim



Makieta świątyni odlana z brązu, w tle Dom Mensjonarski
 

Przeszłyśmy nieco dalej, by zobaczyć okazały budynek, w którym znajdował się Trybunał Koronny. Zbudowany pod koniec XIVw. służył początkowo jako ratusz, potem jako sąd najwyższy dla szlachty, obecnie jako USC.


Trybunał Koronny
 

Wśród pięknych kamienic Starówki Lubelskiej, na specjalna uwagę zasługują: Kamienica Grodzka 23, powstała w XVIIw. jako drewniany budynek, a w 1784r będąca już murowanym,


Zwieńczenie kamienicy na Grodzkiej


Kamienica Konopniców – jedna z najładniejszych kamienic lubelskiego Starego Miasta. Ma ona manierystyczne płaskorzeźby, które zostały dodane po odbudowie kamienicy po pożarze z XVIw. Wśród motywów roślinnych przewijają się głowy smoków, a między nimi odnaleźć można portrety właścicieli kamienicy: Sebastiana i Katarzyny Konopniców.


Najbardziej reprezentacyjna kamienica na Starym Mieście - kamienica Konopniców
 

Kolejny dom zasługujący na uwagę to: Kamienica Chociszewska, której właścicielem był rajca Adam Doydzwon, a po 1630r rodzina Chociszewskich, skąd jej nazwa. W kamienicy tej odkryto późnogotyckie fragmenty obramowań okiennych.


Kamienica Chociszewska
 

Lubelskie Stare Miasto pełne jest uroczych zaułków i uliczek, jak chociażby Brama Rybna.


Uroczy zaułek na Starym Mieście



Brama rybna



Już odnowiona kamienica przy ulicy Grodzkiej



Bogato zdobiona kamienica na wprost Trybunału Koronnego



Zbliżenie na fresk



Kamienice na rynku


Wreszcie dotarłyśmy z Tusią pod Bramę Krakowską – symbol Lublina, budowaną od połowy XIVw. W jej wnętrzu mieści się muzeum, na które już nie miałyśmy przeznaczonego czasu.

 
Brama Krakowska


Weszłyśmy więc, do kamieniczki na Placu przy Farze, która nam się bardzo spodobała. Elewacja czarno-biała, kamieniczka wąska – decyzja zapadła szybko. Tu się stołujemy.



Kamienica "U szewca"


Weszłyśmy tym samym do Irish Pubu „U szewca”. Historia tego miejsca zaczęła się w połowie XVIw. Wtedy  kamienica należała  do szewskiej rodziny i tu właśnie, aż do 1999r znajdowały się warsztaty szewskie. I stąd wyjaśniła się zagadka, czemu lokal się tak nazywa.


Wewnątrz pubu



Wiszące u sufitu prawidła nie pozostawiają wątpliwości, gdzie się znajdujemy



Przykładowa tabliczka reklamowa, jakich mnóstwo jest w tym pubie



Podkładki pod piwo wyeksponowane na ścianie



Po konsumpcji pysznej pizzy, skierowałyśmy się ku Placowi Zamkowemu.


Powrót w kierunku Placu Zamkowego



Plac Zamkowy - widok ze schodów prowadzących na zamek


Teraz w promieniach słońca zamek prezentował się wspaniale. Po drodze na osłodę kupiłyśmy sobie gofry z owocami i bita śmietaną.


Zamek w Lublinie w promieniach popołudniowego słońca. Po deszczu i wietrze ani śladu, żal odjeżdżać.
 

***

Czas w Lublinie minął nam bardzo szybko. Wielu rzeczy nie zdążyłyśmy zobaczyć, jak chociażby wspomnianej bramy czy lubelskich podziemi. Również nie miałyśmy czasu na to, by lepiej przyjrzeć się kamienicom na Starym Mieście. Ale, jak zawsze powtarzam, jest powód, by powrócić do Lublina. Jest jeszcze jeden – Majdanek, ale to już będzie osobna historia…

Ogólnie majówkowy wypad do Lublina uważam za udany, mimo chłodu i deszczu. Warto się wybrać przy okazji lub bez okazji. Polecam J.

 

KONIEC