O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 18 maja 2016

Polska znana i nieznana: Góra Świętej Małgorzaty i Tum

Ciekawostki środka kraju

Tak się złożyło, że w zeszłym roku, podążając do Spycimierza na Boże Ciało, odwiedziłam po drodze dwa miejsca. Oczywiście w obu otarłam się o obchody tego religijnego święta. Ale oprócz wymiaru duchowego, poznałam też walory turystyczno-architektoniczne tych miejsc.
Pierwszym z nich była miejscowość Góra Świętej Małgorzaty


Mapka okolicy


Wieś, będąca dziś siedzibą gminy o tej samej nazwie, jest bardzo stara. Jej rodowód wywodzi się najprawdopodobniej z czasów Średniowiecza. Tereny te, pod nazwą Góra pod Łęczycą, należały do książąt mazowieckich: Mieczysława, Bolesława, Henryka i Kazimierza. W 1145 r. przekazali oni górę klasztorowi Kanoników Laterańskich. Opactwo nie było założeniem fundacyjnym, a o zakonnikach, jako właścicielach, świadczy tzw. „falsyfikat trzemeszeński”. Jest to pierwszy dokument, w którym wspomina się Górę Świętej Małgorzaty, wtedy jeszcze pod pierwotną nazwą.


Góra Świętej Małgorzaty widziana z drogi - w centrum zdjęcia widoczny kościół na wzgórzu


Nasuwa się tu pytanie (i całkiem słusznie) skąd wzięła się taka nazwa. Wiąże się to z legendą. Posłuchajcie…  Patronka wsi, Małgorzata Antiocheńska, była chrześcijanką, która w dobie prześladowań chrześcijan, nie wyparła się swej wiary i za to była więziona, torturowana a w końcu ścięta. Już jako święta, wędrowała po świecie. Pewnego dnia, pod wieczór, kiedy była już bardzo zmęczona, doszła do pewnej wsi, w której szukała schronienia na noc. Ale tam przepędzono ją. W międzyczasie zapadła noc, rozpętała się burza. Święta Małgorzata poszła więc do sąsiedniej wsi. Poprosiła o nocleg i okazało się, że tu mieszkali bardzo gościnni ludzie. Zorganizowali przybyłej nocleg, zaprosili też na spotkanie, na którym miano podjąć decyzję, gdzie wybuduje się nowy kościół. Choć spotkanie było nieco burzliwe a mieszkańcy co i rusz podawali nowe lokalizacje, ostatecznie nie doszło do porozumienia i mieszkańcy udali się na spoczynek. W nocy święta Małgorzata zastanawiała się jak mogłaby odwdzięczyć się za gościnę. Wraz z nastaniem dnia wyszła w pole i zaczęła usypywać ziemię. Kiedy wieś się obudziła i ludzie pojęli, że na usypanej górze mogą wybudować świątynię, ochoczo zabrali się za tworzenie góry. Od tego czasu wieś nazwano Górą Świętej Małgorzaty. Natomiast niegościnna wieś otrzymała nazwę Piekiełko. A sama święta? No cóż… Powędrowała dalej w świat. Mówi się też, że okoliczne piaskowe wydmy to efekt usypującego się piasku z worków przy formowaniu kopca, lub też piasku, który otrzepała święta Małgorzata ze swego fartucha.
Ładna legenda, ale prawdą jest, że na górze stanął kościół. 


Fasada frontowa kościoła


Kościół św. Małgorzaty


Bok kościoła, w tle - dzwonnica


Jest to świątynia jednonawowa, w stylu klasycystycznym, pod wezwaniem – a jakże – świętej Małgorzaty. Wcześniejszą świątynię, wybudowaną przez kanoników w stylu romańskim, zastąpiła obecna z XIX w. Sama parafia, podlegająca pod diecezję łowicką, erygowana była w 1145 r. Kościół jest zorientowany ku wschodniemu kierunkowi. Przy przeprowadzanych pracach konserwacyjnych odkryto fragmenty romańskiej budowli. Choć z zewnątrz nie wyróżnia się jakoś szczególnie, to wnętrze kryje w sobie liczne polichromie, które po odnowieniu, może rozjaśnią bardziej wnętrze kościoła. 


Wnętrze kościoła, obecnie remontowane - widok w stronę ołtarza


Organy


Czarna Madonna w ołtarzu bocznym, z przodu figurka Matki Boskiej Fatimskiej a w medalionie postać św. Barbary, patronki dobrej śmierci i opiekunki trudnych zawodów m.in. górników, hutników, marynarzy itp.


Malowidło ścienne przedstawiające postać św. Franciszka wraz z naszymi Braćmi Mniejszymi :)


Niewątpliwie samo usytuowanie świątyni jest jej największym atutem, wznosząca się na wzgórzu o wysokości 136 m n. p. m. budowla przyciąga nie tylko wiernych.


Góra Świętej Małgorzaty


Niedaleko kościoła było małe poletko ślicznych maków :)

Drugie miejsce na mojej trasie okazało się niesamowitą sakralną perełką. Już od pierwszej chwili zachwyt mieszał się z niedowierzaniem. Jak to, w takiej małej miejscowości taka świątynia? 


Perełka gminy Góry Świętej Małgorzaty - skryta za drzewami tumska kolegiata

A jednak. W niedalekiej odległości od Góry Świętej Małgorzaty, jest Tum. I właśnie tego dnia moje usta składały się w jedno słowo: WOW!
Stałam na parkingu i patrzyłam na jeden z najlepszych budynków romańskich w Polsce. A konkretnie na Archikolegiatę Najświętszej Maryi Panny i św. Aleksego. 


Archikolegiata Najświętszej Maryi Panny i św. Aleksego


Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to kościół warowny przypominający swym wyglądem zamek. I myśl ta nie była pozbawiona sensu.
Ale po kolei. Początki świątyni wiążą się z wczesnym średniowieczem, kiedy istniała na tych terenach osada. Z fundacji Bolesława Chrobrego oraz późniejszego Świętego Wojciecha, powstało przy grodzie pierwsze opactwo oo. Benedyktynów, które w XII w. zostało przeniesione do Mogilna. Kiedy postanowiono budować kolegiatę, tego do końca nie wiadomo. Faktem jest, że konsekracja kościoła nastąpiła 21 maja 1161 r. a uczestniczyli w niej wszyscy duchowni wyższej rangi.
Budynek wzniesiono z granitu, piaskowca oraz polnego kamienia. Oprócz funkcji sakralnych miał też pełnić funkcję obronną. Czyli moje skojarzenie było całkiem dobre i trafne. 


Ścieżka wokół kolegiaty


Kaplice boczne romańskiej budowli


Niestety poza najazdem Tatarów w 1241 r., kiedy kościół oparł się najeźdźcy, to większość ataków przechylała się na korzyść wroga. Kościelną warownię zdobyli Litwini, a w XIV w. dwukrotnie Krzyżacy. Przez lata stała i niszczała. Potem zaczęto ją odbudowywać i przebudowywać. I kiedy już wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, Polskę najechali Szwedzi. A ci, wiadomo, po sobie zostawiali zgliszcza. W późniejszych latach XVIII w. obudowano kolegiatę, ale w stylu klasycystycznym. 


Wejście do świątyni


Przebudowano zarówno nawę główną, jak i boczne, wieże, nawet okna. W XIX w. za panowania cara Rosji Aleksandra I Romanowa, który nakazał kasatę łęczyckiej kapituły, kościół stracił na znaczeniu. Dalsze lata nie przyniosły poprawy. Nastąpił okres II wojny światowej, który nie był łaskawy dla kolegiaty. We wrześniu 1939 r., w czasie walk nad Bzurą, w północnej wieży zaszył się niemiecki żołnierz, który z tego miejsca kierował ostrzałem artylerii niemieckiej. To był bardzo dobry punkt obserwacyjny i dawał szeroki pogląd na okolicę. Polska artyleria nie pozostała bierna, ostrzelała wieżę, likwidując ten punkt dowodzenia, ale w zamian spowodowała uszkodzenie wieży i pożar w kościele. Kolejny wywołało zbombardowanie budynku przez wojsko Luftwaffe. Dach zapadł się do środka, a kiedy wojsko niemieckie wkroczyło między stojące mury, spod gruzów wyniesiono wszystko, co znaleziono i dało się wynieść.


Wieża kolegiaty, która była świetnym punktem obserwacyjnym w czasie II wojny światowej


Ścieżka wokół kolegiaty


Mury kościoła przywodzą na myśl zamek obronny


Przy kościelnej wieży


Dopiero w 1947 r. przystąpiono do odbudowy kościoła i w tym samym roku odprawiona została pierwsza msza. Odbudowana kościelna warownia utrzymana została w stylu romańskim z domieszką gotyku. Strop wykonano z betonu, obłożonego deskami, co spełnia też funkcję stabilizującą wielowiekowe mury. 


Dach kolegiaty to dziś proste, betonowe sklepienie, obłożone deskami, dekoracyjne pozostają arkady w formie łuków


Prezbiterium


Portrety trumienne pod organami


Ze względu na koszty, przez lata kościół nie mógł być wykończony. Nawet dziś sprawia wrażenie surowego i pustego. Przy pracach archeologicznych dokopano się do fundamentów dawnego opactwa oo. Benedyktynów.
W 1999 r. sprowadzono tu z Gniezna relikwie św. Wojciecha, jako godnego miejsca dla świętego, który przyczynił się do powstania kolegiaty.


Obchody Bożego Ciała


Obchody Bożego Ciała


Obchody Bożego Ciała


Z dawnych wnętrz zachowało się trochę malowideł, kamienny portal wejściowy czy też płyta nagrobna rycerza z przełomu XII i XIII w.


Romański, kamienny portal nad wejściem do świątyni


Najstarszy zabytek tumskiej kolegiaty - płyta nagrobna rycerza z przełomu XII i XIII w.


I jeszcze jedna, odrestaurowana płyta nagrobna


Niewątpliwie sama bryła kolegiaty robi wrażenie. Obraz jej na długo pozostaje w pamięci. 


Absyda kościoła


Fragment murów


Obchodząc ją dookoła można zauważyć wiele interesujących i ciekawych rzeczy zapisanych w kościelnych murach. 


Zegar słoneczny


Coraz bardziej niewidoczne napisy - to nazwiska zmarłych, pochowanych wokół kolegiaty, ponieważ dawniej chowano ludzi wokół kościoła. Zwyczaj ten zaczął zanikać pod koniec XVIII w.


Napis na fundamentach przy odbudowie świątyni


Te otworki to prawdopodobnie otwory na krzesanie ognia świętego


Takie otwory świadczą o miejscu ostrzenia mieczy


Wśród nich pewne małe, czarne i tajemnicze kropeczki. Związane są one z legendą i wiążą się z postacią Diabła Boruty, który za swoją siedzibę obrał sobie pobliską Łęczycę. Otóż kiedy postanowiono wybudować w Tumie kościół, Boruta wpadł we wściekłość i postanowił przeszkodzić w budowie nowej świątyni. Powiada się, że te wgłębienia na murze, to ślady jego pazurów, kiedy chciał przewrócić wieże. Jak widać słabo mu poszło, wieże po zniszczeniach odbudowano.


Ślady Diabła Boruty


Mimo obchodów Bożego Ciała, wokół kościoła panował spokój i cisza. Procesja przeszła i skryła się we wnętrzu kolegiaty. 


Elewacja południowo-wschodnia kolegiaty tumskiej

Ja za to skierowałam swe kroki do pobliskiego, zabytkowego, drewnianego kościółka pod wezwaniem św. Mikołaja. Pochodzi on z czasów przebudowy kolegiaty w XVIII w. Kościółek kryty jest gontem, na dachu posiada wieżyczkę z sygnaturką. 


Kościół św. Mikołaja z XVIII w.


W ołtarzu znajduje się barokowy XVII w. obraz w typie ikony, przedstawiający św. Mikołaja. Można tu zobaczyć też kolekcję obrazów trumiennych z XVIII w. Niestety budynek pozostał zamknięty, więc nie dane mi było zobaczyć go w środku.


Kościół jest drewniany z desek modrzewiowych, kryty gontem


W ogrodzie obok kościółka postawiono dzwonnicę, a za nią zasadzono dąb poświęcony Świętemu Wojciechowi


Czas biegł nieubłaganie a ja przecież jechałam na uroczystą procesję po dywanach kwiatowych w Spycimierzu. O chwilach tam spędzonych pisałam TU. W tym roku prawdopodobnie też tam będę, ale poprzedzę to wizytą w pewnym miejscu. Ale jakim, to na razie tajemnica ;)


Archikolegiata widziana spod kościoła św. Mikołaja

Zatem do zobaczenia w Boże Ciało 2016 r. lub kiedy indziej w zakątkach naszej pięknej Polski…


środa, 11 maja 2016

Poznań cz. 2

Skarby Poznania,
czyli opowieść z koziołkami w tle
Część 2
Listopad 2015r.

W poprzedniej części zwiedzaliśmy część Rynku, uczestniczyliśmy w pokazie trykania się koziołków na ratuszowej wieży oraz zwiedziliśmy Poznańską Farę. Pora więc, przemieścić się znów na Rynek, by tym razem zajrzeć na tyły Ratusza. Tu jest nie mniej interesująco, niż z przodu.
Ciekawym obiektem jest studnia z postacią Bamberki. O Bambrach pisałam już w relacji z imienin ulicy św. Marcin. A pomnik Bamberki jest o tyle ciekawy, że osoba pozująca do rzeźby, nie miała nic wspólnego z Bambrami. Fundatorem studni był poznański kupiec i winiarz – Leopold Goldenring. Modelka – Jadwiga Gadziemska z Piątkowa, była po prostu pracownicą winiarni pana Goldenringa. 


Sympatyczna Bamberka


Kobieta, ubrana w tradycyjny bamberski strój, dźwiga na barkach nosidło z dzbanami używanymi w przemyśle winiarskim. Studzienka była początkowo poidłem dla koni, lecz korzystały z niej także psy, a na koniec także mieszkańcy miasta. Studzienkę z Bamberką odsłonięto w 1915 r.


Studnia z Bamberką


Tuż za pomnikiem-studnią, mieści się jasny budyneczek. To Waga Miejska. Początkowo tutaj urzędnicy miejscy, za drobną opłatą, dokonywali pomiarów masy towarów. Potem zaczęto udzielać tu ślubów. I tak jest do dnia dzisiejszego, mieści się tu bowiem Urząd Stanu Cywilnego. Gmach powstał w latach 1532-1534, a rozbudował go główny budowniczy Ratusza – Jan Babtysta di Quadro z Lugano w 1563 r. Waga Miejska ucierpiała w czasie II wojny światowej, toteż budynek został odbudowany w latach 1950-1960.


Dawna Waga Miejska



Ratusz, Waga Miejska i na pierwszym planie Fontanna Marsa

Kolejny budynek na tyłach Ratusza jaki można zobaczyć to sporych rozmiarów poznański Odwach. Jest to klasycystyczny budynek z XVIII w. Dawniej służył straży miejskiej i policji, potem mieścił się tu areszt garnizonowy, teraz służy Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918-1919. I tu mały akcent warszawski: projekt budynku dał architekt Jan Chrystian Kamzetser. Natomiast budowę sfinansował starosta generalny Wielkopolski – hrabia Kazimierz Raczyński, herbu Nałęcz.


Przybyli ułani pod odwach...


Wokół kolorowe kamienice mienią się w oczach. 


Kolorowe kamienice, a wśród nich...



... żółta kamienica Działyńskich z unoszącym się nad nią rzeźbą pelikana, który symbolizuje ofiarność i poświęcenie



W czasie zaborów w pałacu Działyńskich kwitło życie kulturalne, tu prowadzono odczyty, zebrania a nawet koncerty



Ułani na Rynku



Ułani pod Pałacem Działyńskich



Kamienice na Rynku


No dobrze, pora wejść w boczną ulicę, którą dojdziemy do… Zamku Królewskiego. Tak, tak, Poznań ma zamek, a nawet dwa, o czym nie miałam bladego pojęcia.
Cofnijmy się zatem do Średniowiecza. Na ziemiach polskich panuje król Przemysł I, który bardzo możliwe, że na wzgórzu (dziś zwanym Górą Przemysła) daje początek zamkowi budując ceglaną wieżę mieszkalną. Ale dopiero jego syn Przemysł II próbuje coś rozbudować, lecz historia okazuje się dla niego okrutna, bo kiedy w 1295 roku zostaje koronowany, cieszy się panowaniem jedynie przez rok i zostaje zamordowany… 


Zamek Królewski na Górze Przemysła

I tak budowa stoi w miejscu aż do czasów króla Kazimierza III Wielkiego, który w 1337 r. znacznie przebudował zamek i uczynił go swoją siedzibą na terenie Wielkopolski. I tak kolejny monarcha – Władysław Jagiełło znów przebudowuje zamkowe zakamarki. W 1493 r. złożył na zamku hołd lenny wielki mistrz krzyżacki Hans von Tieffen. Czyli zamek był świadkiem historycznych wydarzeń. Niestety w wieku XVI, nie spełniał już wymogów rezydencji królewskiej. Zaczęto go rozbudowywać, zmieniać, planować. Ale zanim coś zrobiono, zamek spłonął w pożarze. 


Stoję w historycznym miejscu :)


Kiedy odbudowano go w duchu renesansowym, nadszedł Potop Szwedzki, a potem Wojna Północna, w której zamek mocno ucierpiał. Dzieła zniszczenia dokonała II wojna światowa, po której była to już ruina całkowita. Zamek odbudowano, więc choć jest to historyczne miejsce, to zamek już jest nowy. Teraz mieści się tu m.in. Muzeum Sztuk Użytkowych.


W zamku mieści się dziś muzeum, a w wieży planuje się zrobić taras widokowy

No dobrze, wróćmy do teraźniejszości. Tuż obok Góry Przemysła wznosi się kościół, który z pozoru całkiem zwykły, kryje w sobie ciekawe wnętrze. Zajrzyjmy więc, do kościoła oo. Franciszkanów, Braci Mniejszych Konwentualnych. Jest to jednocześnie Sanktuarium Maryjne. 


Kościół oo. Franciszkanów - fasada frontowa


Kiedy w 1637 roku podjęto inicjatywę budowy klasztoru, nikt nie przypuszczał, że przez lata będzie się ciągnął spór z oo. Bernardynami w zasadzie o wszystko… Ale koniec końców kościół stoi i zachwyca swym barokowym wnętrzem. Składa się z trzech naw, z czego główna jest dużo wyższa od bocznych.


Nawa główna kościoła - z prawej strony ambona



Przy tak bogatym wnętrzu organy są bardzo skromne

A w nawie głównej oczywiście ołtarz, który oprócz tabernakulum zawiera dwa obrazy. Większy z nich przedstawia patrona kościoła, św. Antoniego Padewskiego w chwili kiedy obejmuje Dzieciątko Jezus. Tuż nad nim dwa aniołki unoszą relikwiarz z kopią języka świętego (oryginał języka znajduje się w Padwie, koszmarne te wycinanie narządów do zachowywania potomnym). Powyżej kolejny, mniejszy obraz przedstawia Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Po bokach towarzyszą Jej dwaj święci, św. Jan Ewangelista i św. Jan Chrzciciel oraz św. Maciej z toporem i św. Juda Tadeusz z maczugą.
Nad tabernakulum rozpościera skrzydła złoty pelikan, który własną krwią karmi swe pisklęta. Jest to symbol Chrystusa – „oto ciało moje”, „oto krew moja”, które mamy spożywać.


Ołtarz główny



Obrazy w ołtarzu głównym


Niewątpliwie wzrok nasz przyciągają bogato rzeźbione stalle. Zbudował je i wyrzeźbił wyposażając w bogatą snycerkę z masą perłową brat zakonny Antoni Swach. Stalle oplatają skrzydlate smoki, symbol szatana i grzesznego życia, które należy zdeptać. Piękna robota.


Stalle, które zachwycają bogatą snycerką



Skrzydlaty smok - znak szatana


Całe wnętrze powoduje, że człowiek kręci głową i nie wie już gdzie patrzeć. Ale zdecydowane wrażenie robi na mnie kaplica boczna, w której znajduje się obraz Matki Bożej w Cudy Wielmożnej, zwanej Panią Poznania. Ołtarz jest dziełem dwóch rodzonych braci z Czech - franciszkanów: Antoniego i Adama Szwachów. W 1713 r. uroczyście sprowadzono do kaplicy wizerunek Matki Bożej, namalowany na desce i będący kopią obrazu Matki Boskiej Boreckiej z sanktuarium w Borku Wielkopolskim. Widać na nim postać Maryi lekko pochylonej w kierunku Dzieciątka Jezus, trzymanego na ramieniu. Dobrane kolory są symboliczne. Czerwień oznacza miłość oraz krew Chrystusa, błękit – niewinność, a zieleń – nadzieję. Obraz otrzymał papieskie korony 29.06.1968 r. z rąk Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, ówczesnego kardynała Karola Wojtyły oraz arcybiskupa Antoniego Baraniaka. Zachwycająca jest srebrna rama obrazu. Przeplata się w niej motyw gwiazdy i róży, co jest nawiązaniem do Litanii Loretańskiej, w której Maryja nazywana jest Gwiazdą Zaranną i Różą Duchowną. Obraz jest niewielkich rozmiarów, za to osadzony w ciemnym ołtarzu, utrzymanym w tonacji srebrno-złotej. Dodatkowo jest uroczyście otwierany i zamykany.


Ciemny obraz z cudownym obrazem Pani Poznania



Kopuła nad kaplicą 



Obiekt kultu - obraz Matki Bożej  w Cudy Wielmożnej

No dobrze. Po chwilowej kontemplacji, pora udać się na dalsze zwiedzanie Poznania.
Zaraz za rogiem kościoła wychodzimy na placyk, gdzie znajduje się pomnik 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Upamiętnia on żołnierzy walczących z bolszewikami w 1920 r. oraz w 1939 r. Po zniszczeniach odbudowano go w 1982 r. i dziś jest miejscem, gdzie odbywają się różne uroczystości. Tego dnia odbyła się uroczysta warta ułanów, wszak mieliśmy Święto Niepodległości.


Warta honorowa pod pomnikiem 15 Pułku Ułanów Poznańskich

Z prawej strony pomnika znajduje się gmach magistratu z początku XX w. Swym wyglądem nawiązuje do zabudowań klasztornych oo. Franciszkanów. Niewątpliwie najładniejszym jego elementem jest mozaikowy zegar.


Gmach magistratu i mozaikowy zegar

Tuż obok pomnika znajduje się nieco ponury, ale ciekawy budynek. Jest to Muzeum Narodowe w Poznaniu. Zostało założone w 1919 r. jako Muzeum Wielkopolskie. Dziś skupia kolekcję rzeźby i malarstwa. Aż prosi się o oczyszczenie tych murów. 


Muzeum Narodowe - budynek tylni z fragmentem sgraffito (prawdopodobnie)



Muzeum Narodowe - fasada ze złotymi mozaikami stanowi wejście do budynku

Wejście mieści się od strony Placu Wolności. Chodźmy tam zatem.
Kiedyś, to znaczy w XVI w. teren ten należał do rodziny Muszyńskich i nazywany był Muszą Górą. Kiedy włączono go w obręb miasta, góra przestała być górą, a placem, na którym miano mieć możliwość wystawienia całego pułku piechoty. Nowo powstały plac nazwano Placem Wilhelmowskim, nazwanym tak, na cześć Fryderyka Wilhelma III, pruskiego króla polskiego z XVIII w. Obecnie jest to Plac Wolności, bowiem w 1919 r. tutaj właśnie po wybuchu powstania, żołnierze wielkopolscy złożyli przysięgę, usunięto niemieckie pomniki i symbole i nadano mu dzisiejszą nazwę.


Współczesna, 18 m, rzeźba plenerowa artysty Heinza Macka, która stanęła tu w 2006 r.

Plac tętni życiem, choć dziś bardziej niż miejsce pełniące funkcję targową, spełnia się jako miejsce rekreacyjne. Przyczynia się też do tego i Fontanna Wolności – otwarta w 2012 r. bryła, po której spływa woda, dając miłą ochłodę w jej wnętrzu, wieczorem rozświetlona na kolorowo.


Plac Wolności i Fantanna Wolności


Oczywiście obok Muzeum Narodowego, budynkiem rzucającym się w oczy jest Biblioteka Raczyńskich. Nic dziwnego, jej frontowa elewacja wzorowana jest na paryskim Luwrze. Biblioteka została zbudowana między 1822 a 1828 rokiem. Jej pomysłodawcą oraz fundatorem był hrabia Edward Raczyński (1786-1845). Dał on początek księgozbiorowi, który pochodził ze skupowanych przez hrabiego tomów z kasowanych klasztorów. W czasie II wojny światowej biblioteka doszczętnie spłonęła razem z cennym księgozbiorem. Dziś rozbudowana stanowi obiekt kulturalny.


Odbudowany po wojnie gmach Biblioteki Raczyńskich


Przed gmachem biblioteki stoi pomnik Higiei. Hrabia Raczyński był propagatorem oświaty higienicznej. Sfinansował budowę wodociągu i kiedy w 1840 r. ukończono jego budowę, postawiono cztery studnie. Jedną z nich ozdabiał posąg bogini zdrowia. Higieja ma twarz Konstancji Raczyńskiej, żony fundatora.


Posąg Higiei


Po lewej stronie od Muzeum Narodowego okazały budynek to Hotel Bazar. W 1838 r. powstała „Spółka Akcyjna Bazar”. Popierała ona wszelkie społeczne inicjatywy a dochód przeznaczony był na różne cele społeczne. W gmachu hotelu swoje siedziby miały różne towarzystwa, banki, kasyna, nawet Hipolit Cegielski miał tu swój „skład żelaza”. 


Tablica pamiątkowa sklepu Hipolita Cegielskiego


Towarzystwo skupiało tu przedstawicieli różnych klas społecznych. W hotelu gościło wielu znamienitych osobistości, a wśród nich polskiego pianistę Ignacego Jana Paderewskiego, którego płomienne przemówienie z okna, w dniu 26 grudnia 1918 r. zapoczątkowało lawinę wydarzeń, prowadzącą do powstania wielkopolskiego.


Hotel Bazar



Tablica pamiątkowa na ścianie Hotelu Bazar, poświęcona Ignacemu Paderewskiemu

Innym interesującym budynkiem przy Placu Wolności jest gmach banku PKO BP. Wybudowany został w 1937 r. w duchu modernizmu. Był to najnowocześniejszy i najbardziej okazały budynek bankowy w Polsce. Budynek wpisany jest do rejestru zabytków.


Najnowocześniejszy w swym czasie budynek banku


Innym przykładem modernizmu jest słynny Okrąglak, czyli były dom towarowy, obecnie kompleks biurowy. Choć powstał po II wojnie światowej jest zabytkiem.


Okrąglak - niby nowy, a już zabytek :)


Budynek przy Placu Wolności, który nasunął mi automatyczne skojarzenie z Operą we Lwowie to Arkadia. Ten XIX w. budynek pełnił dawniej rolę teatru miejskiego, potem kawiarni, studia rozgłośni „Polskiego Radia” aż w końcu w chwili obecnej sklepu Empik.


Plac Wolności z widocznym na końcu budynkiem Arkadii



"...Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie..." - ja wiem, na Placu Wolności :)



Grupa rekonstrukcyjna


Tuż za Arkadią nie da się nie zauważyć gmachu Teatru Polskiego. To teatr dramatyczny, który działa tu od 1875 r. Ciekawy jest napis na budynku – „Naród sobie”, co oznacza, że całość budowy została sfinansowana ze składek społecznych. Na deskach tego teatru wystawiano sztuki w języku polskim, co było ewenementem pod pruskim panowaniem.


Przed budynkiem Teatru Polskiego

I takim sposobem, idąc i rozglądając się na boki docieramy do drugiego zamku w Poznaniu. 


Budynek z kopułą to Collegium Maius - budynek, w którym mieści się Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu - widok od strony ulicy Fredry 



Parafia pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela - kościół zbudowany w 1868 r. dla chrześcijan wyznania ewagelisko-augsburskiego


To Zamek Cesarski. Powstał dla ostatniego cesarza niemieckiego i króla Prus – Wilhelma II, który osobiście nadzorował budowę swojej rezydencji. Choć budowla jest imponująca i swoimi rozmiarami przywodzi na myśl średniowieczne zamki, to jest to najmłodszy zamek w Europie. Powstał na początku XX w. J


Zamek Cesarski



Zamek Cesarski - widok od strony ogrodów


Cesarz tą budowlą chciał podkreślić przynależność Wielkopolski do Cesarstwa Niemieckiego. Posiadłość była zbudowana z rozmachem. Główny budynek składał się z dwóch skrzydeł: z zachodniego, gdzie zlokalizowano pomieszczenia mieszkalne oraz wschodniego, w którym mieściły się komnaty reprezentacyjne. W zachodnim skrzydle parter zajmowały mieszkania służby i dworskiej świty, pierwsze piętro należało do rodziny cesarskiej i połączone było z prywatną kaplicą, drugie piętro zaś zajmowały komnaty następcy tronu i były to tzw. komnaty książęce.
W skrzydle wschodnim najbardziej okazałym pomieszczeniem była Sala Tronowa, zaprojektowana na wzór bizantyjskich świątyń.  We wnęce znajdował się orientalny tron cesarski.


Zamek Cesarski - widok od strony ulicy św. Marcin



Zamek Cesarski - widok od strony ulicy św. Marcin



Zamek Cesarski - widok od strony ulicy św. Marcin


Całość zamku, poza zabudową dodatkową, otaczał ogród różany. A w nim zachowała się do dnia dzisiejszego Fontanna Lwów, którą wykonano na wzór fontanny z Patio de Los Leones w Alhambrze w Grenadzie.


Fontanna Lwów na dziedzińcu zamkowym


Po Powstaniu Wielkopolskim zamek przejął Skarb Państwa. Mieściło się w nim kilka instytucji aż do wybuchu II wojny światowej. Zaraz po wybuchu wojny postanowiono przerobić pruski zamek na siedzibę Adolfa Hitlera. Zmieniono układ wnętrz, przerabiano funkcje poszczególnych pomieszczeń. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, czy Hitler w ogóle w Poznaniu był. Po zakończeniu wojny, zamek pełnił rolę obozu przejściowego dla jeńców niemieckich aż w końcu zasiedliło go Ludowe Wojsko Polskie, czyniąc z niego koszary.


Poza murami Zamku Cesarskiego



Kamienny detal na ścianie zamku



Kamienny detal na ścianie zamku



W 1948 r. zamek stał się Nowym Ratuszem, potem siedzibą Miejskiej Rady Narodowej, a na początku lat 60. XX w. siedzibą Pałacu Kultury. W 1979 r. budowla została wpisana na listę zabytków.
Obecnie funkcję gospodarza pełni Centrum Kultury „Zamek”. Mieszczą się tu różne instytucje działające na polu kultury i sztuki. To tu odbywają się m.in. Międzynarodowe Triennale Rzeźby w Poznaniu, największa i cykliczna wystawa współczesnej rzeźby.


Wspólczesna rzeźba w ogrodach


W ogrodowo-parkowych alejkach spotkać można rzeźbę z brązu. Jest to Ławeczka Józefa Kostrzewskiego, jednego z założycieli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Pomnik stoi tu od 2012 r.


Ławeczka Józefa Kostrzewskiego



Collegium Maius widziane spod zamku


Wychodząc z parku od razu w oczy rzuca się strzelisty pomnik w kształcie krzyży. To Pomnik Ofiar Czerwca 1956 r. Stanął tu w 1981 r. w 25 rocznicę wydarzeń czerwcowych, kiedy to podjęto pierwszy strajk ludności wobec ówczesnej władzy. Zaczęło się od Zakładów Cegielskiego, a demonstrujących krwawo rozgromiła milicja. Po wybuchu stanu wojennego, monument stał się symbolem walki o wolność. To właśnie tu odbywały się wszelkiego rodzaju manifestacje, a znak krzyża stał się wyrazem dążenia do niezależności i niepodległości. Trudny to okres w naszej historii. Zabarwiony krwią, cierpieniem i łzami tych, którzy w czasie szturmów milicji stracili bliskich.


Pomnik Ofiar Czerwca 1956 r.


Tuż obok pomnika znajdują się zabudowania Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza z Aulą Uniwersytecką i neorenesansowym gmachem Collegium Minus. Uniwersytet działa od 1919 roku, choć dzieje jego zaczynają się już w XVII w. Obecnie jest to trzecia największa uczelnia w Polsce. Oczywiście przed gmachem stoi pomnik naszego wieszcza Adama Mickiewicza.


Aula Uniwersytecka i Collegium Minus z widocznym pomnikiem Adama Mickiewicza

Jeśli staniemy tyłem do Uniwersytetu, zobaczymy wielki budynek Filharmonii Poznańskiej im. Tadeusza Szeligowskiego, gdzie od marca 1950 r. swoją siedzibę ma słynny chór „Poznańskie Słowiki”. Wielkie gmaszysko to zabudowania z obrębu Zamku Cesarskiego – Ziemstwo Kredytowe. Dawniej budynek pełnił rolę mieszkalną i biurową dla pracowników poczty.


Dawny budynek Ziemstwa Kredytowego, dziś siedziba "Poznańskich Słowików"



Zabudowa Poczty Polskiej...



... nawiązuje do Zamku Cesarskiego

I tak oto dotarliśmy do ulicy św. Marcin. A tu, wielka fiesta z okazji imienin ulicy. Ale o tym już pisałam w poprzednich postach.
Czy warto przespacerować się ulicami Poznania? Warto, bo choć to duża metropolia, to kryje w sobie mnóstwo ciekawych historii. A czasem dobrze je poznać, żeby wzbogacić swą wiedzę. 
Zatem, jeśli pogoda sprzyja wychodźmy poznawać swoją okolicę. Albo jak ja, obierzcie inne miasto za cel i odkrywajcie je dla siebie. Polecam!




Koniec części 2 ostatniej J