O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 30 marca 2019

Beskid Żywiecki - Hala Lipowska


Zeszłoroczna wędrówka
spółki Duśka i Tuśka,
czyli co zrobić
w ostatni słoneczny dzień urlopu

Urlop. To słowo, które kryje w sobie całą gamę emocji. Od tych okropnych, jak na przykład: czy szef da mi urlop? Czy współpracownicy nie wetną mi się w mój czas wolny? Czy znajdę kwaterę, dojazd, czy będzie pogoda? Itd. Aż po te najlepsze, czyli: mam wolne, koniec z pracą na jakiś czas, jest pięknie, gdzie idziemy? Ale za każdym razem czeka się na te wyrwane kilka dni jak na najbliższą sercu istotę. Urlop równa się relaks, „nicniemuszę”, mam wybór czy chcę spać do południa czy zrywać się  rano na szlak.
W zeszłym roku niezawodna spółka Duśka i Tuśka spędzały swój czas wakacyjny w Korbielowie. O atrakcyjności Beskidu Żywieckiego pisałam już nie raz. Tym razem przedstawię Wam, co robiłyśmy ostatniego dnia naszego pobytu w tym uroczym miejscu.
Dzień zaczęłyśmy po śniadaniu. Ręka po ukąszeniu przez jakiegoś owada bolała mnie jakby mniej, to znowu tak się złożyło, że u młodszej odezwały się kobiece sprawy. I przez chwilę wydawało się, że nici z wyjścia w góry. Na szczęście wszystko się poukładało i obydwie szłyśmy znanym już szlakiem na Halę Miziową. 


Zielony szlak z Korbielowa wiedzie pod wyciągiem, który latem ma przerwę, za to zimą pracuje na pełnych obrotach



Gdzieś tam za plecami zostawiamy Korbielów oraz Jaworzynę, na którą wybrałyśmy się pierwszego dnia



Konie na pastwisku, ich przyjemne rżenie dopełniało pełni szczęścia



Na horyzoncie majaczy z prawej strony Babia Góra



A w Beskidzie jak to w górach, ciągle pod górkę ;) 


Jak już się zna szlak, to zawsze idzie się szybciej. I rzeczywiście wkrótce znalazłyśmy się na przestronnej Hali Miziowej, skąd udawałyśmy się na pobliskie szlaki, w tym, na Pilsko.
Nazwa tej hali wiąże się z nazwiskiem mieszkańca Korbielowa – Mizi – jednego z 30 właścicieli tych ziem w 1930 roku. I choć ma w nazwie „hala” to nie jest piętrem roślinnym. Wiąże się z uprawianym tu niegdyś pasterstwem i szałasami górali wypasających tu zwierzęta. Hala Miziowa, znajdująca się na wysokości ok. 1230 – 1310 m n.p.m. jest świetnym przystankiem przed obraniem kolejnych szlaków. Przez polanę przebiega czerwony, Główny Szlak Beskidzki, którym tego dnia obydwie wędrowałyśmy.


Szlak zielony w stronę Korbielowa



Tego dnia drzewa dawały miły chłód od piekącego słońca



Schronisko na Hali Miziowej



Hala Miziowa i szlak w stronę Munczolika



Cała polana była pokryta wełnianką szerokolistną, która przywodziła na myśl watę cukrową


Pogoda była wyśmienita, jedynie podłoże nieco grząskie. W dobrych humorach obrałyśmy czerwony szlak w kierunku Munczolika (1356 m n.p.m.), potem przez Halę Cudzichową na Palenicę (1339 m n.p.m.) i wreszcie Trzy Kopce (1216 m n.p.m.) Cały czas szłyśmy granicą naszego państwa. Szlak wiodący głównie przez las, nie jest specjalnie widokowy, ale można tu odnaleźć odrobinę ciszy i spokoju. To taka trasa, gdzie można pogadać ze sobą samym. Albo jak my we dwie, o babskich sprawach 😉.


Duża koniczyna na Hali Cebulowej



Tak, tędy wiedzie szlak na Munczolik



Szlak wiedzie granicą państwa



Na czerwonym szlaku



Na zejściu z Munczolika (1356 m n.p.m.)



Podejście na Palenicę



Palenica (1339 m n.p.m.) Dla naszych sąsiadów nazwa to jakiś zlepek literek... Nie do zapamiętania, nie do powtórzenia :)



Na Palenicy - szlak w kierunku Trzech Kopców



Trzy Kopce (1216 m n.p.m.) - widoki żadne



Na Trzech Kopcach



Szlak czerwony w kierunku Hali Rysianki



Jeszcze nie widać Rysianki, ale niebawem odkryją się rozległe widoki



I już pierwsze widoki za plecami - widok w kierunku Tatr



Tatry w przybliżeniu


Za Trzema Kopcami trzymałyśmy się czerwonego szlaku, który wyprowadził nas na znaną nam już Halę Rysiankę. Tym razem nie wchodziłyśmy do schroniska, tylko po krótkim odpoczynku weszłyśmy na szlak połączony: zielony, żółty, niebieski, prowadzący bezpośrednio do naszego celu, czyli schroniska na Hali Lipowskiej. Tu planowałyśmy dłuższy postój, odpoczynek razem z ciepłym posiłkiem i ogólnie regenerację organizmów, które przez ostatni tydzień zarówno Duśka jak i Tuśka mocno eksploatowały.


W prawo szlak do schroniska na Hali Rysianka, w lewo do schroniska na Hali Lipowskiej



Na szlaku spotkać można stacje Drogi Krzyżowej



Jedna ze stacji Drogi Krzyżowej



Jeszcze tylko kilka minut po prostej drodze i już jesteśmy pod schroniskiem na Hali Lipowskiej



Wejście na teren schroniska na Hali Lipowskiej


Schronisko PTTK na Hali Lipowskiej mieści się na wysokości 1323 m n.p.m. Jego budowa zaczęła się w 1930 roku, a jej inicjatorami była niemiecka organizacja turystyczna Beskiden – Verein. W czasie II wojny światowej odpoczywali tu głównie Niemcy, którzy opuścili placówkę w 1944r. Do 1946 r. obiekt stał opuszczony i padał ofiarą grabieży i dewastacji. Wtedy Żywiecki Oddział PTT objął patronatem schronisko, które zaczęło podejmować turystów. Jednak obiekt był w bardzo złym stanie technicznym. Dopiero w 1969 r. jego gospodarzami zostali państwo Maria i Zbigniew Gowin. W 1973 r. zaczęła się przebudowa i generalny remont placówki, która w 1980 r. została otwarta dla turystów na nowo. Teraz przez jej mury przewija się sporo wędrowców, przychodzących z różnych stron.


Mapka ze szlakami wychodzącymi od schroniska



I mapa Beskidu Żywieckiego. My też zdobywałyśmy punkty GOT



Wejście do budynku schroniska



Szlakowskaz przed budynkiem schroniska


I my zatrzymałyśmy się tu na posiłek, chłonąc przy herbacie atmosferę kameralnego schroniska. Dzień był upalny. Przed schroniskiem każda ława była zajęta, więc usiadłyśmy wewnątrz. Może to i lepiej, bo bardziej czułyśmy klimat tego miejsca. 


Wnętrze obiektu



Tuśka pod cytatem Ojca Świętego, Jana Pawła II, z czasów, gdy był Wujkiem dla wszystkich, z którymi wędrował po górach



Tablica pamiątkowa poświęcona polskiemu inżynierowi budownictwa, który został Czcigodnym Sługą Bożym Kościoła Katolickiego


Tablica poświęcona księdzu Karolowi Wojtyle, późniejszemu Papieżowi Janowi Pawłowi II



Święta prawda...


Schronisko ma wspaniałego mieszkańca - suczkę Femi, przez turystów nazwaną Misiem, która tego dnia została zamknięta na tyłach budynku. Zbyt duża ilość rąk, chcących głaskać najbardziej cierpliwego psa, może się skończyć pokazaniem zębów. Choć jedyne co u tego psa widać, to jego śliczne ślipka. Osobiście moja silna wola, żeby nie głaskać suni, byłaby złamana w sekundę... :) 


Tak właśnie wygląda Femi vel Misio :)


Kiedy skończyłyśmy odpoczynek, wróciłyśmy do Korbielowa tą samą trasą. 


Przed schroniskiem na Hali Lipowskiej, lipiec 2018 r.



Zejście w okolicach Hali Rysianki - widok w stronę Tatr



Beskid Żywiecki - dla takich widoków warto wdrapać się pod górę ;)



Kraina Orawa 



Ziemia orawska



I jeszcze jedno tęskne spojrzenie w kierunku Tatr



Trzy Kopce 1216 m n.p.m.



Przy słupku granicznym stała, łokciami się podpierała... na ukąszoną przez owada dłoń nieco narzekała...



I znów Hala Cebulowa



Po drugiej stronie całe poletko rdestu - lato w pełni



W stronę Hali Miziowej



Widok z Hali Miziowej w stronę Żywiecczyzny


Mniej więcej na wysokości Hali Cebulowej, Tuśka doświadczyła grzęskości podłoża, wpadając w błoto po kostki. Przez chwilę istniało ryzyko, że but zostanie w błotnej dziurze na wieki. Udało się jednak wyjąć wszystko w komplecie. A przy zejściu pod wyciągiem Duśka zaliczyła glebę na śliskiej powierzchni. Ale czym byłyby wzloty bez upadków?  


Schronisko na Hali Miziowej


Trochę było nam smutno, że już schodzimy ze szlaku, bowiem to był nasz ostatni dzień. Po powrocie na kwaterę czekało nas pakowanie, sprzątanie i odpoczynek przed podróżą nazajutrz. A o tym, co jeszcze przed wyjazdem do Warszawy udało się nam zobaczyć, o tym dowiecie się z innej relacji.

Hej!