O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 24 kwietnia 2024

Od krzesiwa do zapałki, czyli coś o ogniu

 

Jak rozniecić ogień,

czyli zabawa z zapałkami


Jest takie miasto, które niegdyś było jednym z najważniejszych miast krainy historycznej, zwanej Ziemią lub Hrabstwem Kłodzkim, dziś trwa zapomniane, choć nie opuszczone. Żyje sobie spokojnie i we własnym rytmie, pozostając w cieniu Kłodzka. Dziś zapraszam Was na Dolny Śląsk. Pokażę Wam Bystrzycę Kłodzką.


Królewskie miasto Bystrzyca Kłodzka


Miasto zwane z niemieckiego Habelschwerdt, w śląskiej odmianie niemieckiego Hoabeschwerde, a po czesku Kladská Bystřice, leży w Rowie Górnej Nysy, przy ujściu Bystrzycy do Nysy Kłodzkiej. Nazwa miejscowości nawiązuje do położenia osady nad bystrą wodą (bystrzyca - górski, rwący potok), co ma uzasadnienie w związku miasta z wodą. Obecna nazwa, która funkcjonuje od 1945 roku, a została zatwierdzona w 1946 roku, nawiązuje do czeskiej nazwy "Bystrice", która wzmiankowana była już w 1369 roku. Z kolei niemiecka nazwa Bystrzycy, Habelschwerdt, pojawia się w źródłach pisanych jeszcze wcześniej, bo w 1319 roku. I tu podaje się dwa tłumaczenia nazwy niemieckiej. Pierwszy nawiązuje do tarasowej zabudowy miasta, otoczonej rzeką. Wówczas odnosiłoby się to słów Hügel, czyli wzgórze oraz Werder, czyli rzeka (lub podmokła kępa). Tyle język, a podania zazwyczaj żyją swoim życiem. I wedle źródeł ludowych nazwa wywodzi się od strażnika tych terenów - Habla, żyjącego w czasach przedchrześcijańskich. Jego potomkami miał być jeden z rodów mieszczańskich, zamieszkujących Bystrzycę. Najbardziej jednak prawdopodobne jest, że niemiecka nazwa pochodzi od zniemczonej formy imienia Gawła z Lembergu (po czesku Havla), kasztelana kłodzkiego króla Wacława I, któremu przypisuje się założenie miasta. Tak, czy siak, dziś mamy miasto o nazwie Bystrzyca Kłodzka.


Mapka Bystrzycy Kłodzkiej, na której najlepiej widać jak miasto ulokowało się pomiędzy rzekami Bystrzycą a Nysą Kłodzką

 
Stare Miasto ulokowane jest na sporym wzniesieniu, które od wschodu i południa otaczają wody obu rzek. Zbocza wzniesienia są dość strome. Taki układ terenu sprawia, że Bystrzyca Kłodzka wraz ze swoją zabudową, ma jedną z najładniejszych panoram miasta, właśnie od strony rzeki. Na tymże wzniesieniu założono w XIII w. miasto średniowieczne, otoczone murami i bramami, które do dnia dzisiejszego nie zmieniło swojego kształtu. I choć teraz spaceruje się po współczesnych ulicach, to jednak można na każdym kroku natknąć się na pozostałości dawnego średniowiecznego miasta.


Panorama miasta



Bystrzyca Kłodzka znad rzeki Nysy


Podejrzewam, że wówczas miasto budziło zachwyt. Niestety nie można tego powiedzieć o współczesnym. W mojej opinii, Bystrzyca Kłodzka jest bardzo zaniedbana. Obdrapane budynki nie dodają uroku. Wręcz ujmują. A przecież miasto ma potencjał! Myślę, że trafiło na słabych gospodarzy. Moja wizyta wypadła 2 maja. Środek Majówki. A w mieście nic się nie działo! Cisza, spokój. I to w mieście, w którym plenery posłużyły za scenerię do kilku filmów czołowych reżyserów. Niebywałe...


Pierwszy widok po wyjściu z pociągu i od razu w oczy rzuca się strzelista Wieża Rycerska, a obok Muzeum Filumenistyczne



Przejście pomiędzy Wieżą Rycerską a Muzeum Filumenistycznym



Rzec by można, że to Bystrzycka Wenecja ;) A to Bystrzyca, rzeka, która uchodzi do Nysy Kłodzkiej



Prawdopodobnie druga, najstarsza figura św. Jana Nepomucena w Polsce, pochodząca z 1704 r. (Pierwsza znajduje się w Wierzbnej na Dolnym Śląsku). Figura nieznanego autorstwa powstała przed kanonizacją świętego, która miała miejsce w 1729 r.



Nad Nysą Kłodzką piętrzą się obdrapane domostwa...



No właśnie... Szkoda, że miasto nie wzięło sobie tego do serca.



Zdecydowanie nie jest to uliczka, która zachęca do wejścia w nią...



Jedna z ulic Bystrzycy Kłodzkiej



Kazimierz Kutz nakręcił w Bystrzycy film "Nikt nie woła"



Uhonorowano tu także innego reżysera - Krzysztofa Zanussiego



Te charakterystyczne okulary wiadomo, że należą do Jerzego Hoffmana



Hmyy... Czy to na pewno aktor Robert Gonera? Jakoś niepodobny z twarzy do aktora...



No tu zdecydowanie widać, że ktoś przesadził. Piękna aktorka Grażyna Wolszczak zupełnie nie przypomina siebie na tej rzeźbie...



Czy to Janusz Majewski? Niech będzie...



Twarz tego polskiego aktora zna chyba każdy, poza kimś, kto to stworzył... W życiu nie powiedziałabym, że to Wiktor Zborowski.

 
Nie mniej jednak miasto ma kilka fajnych miejsc do zobaczenia. Oczywiście serce miasta czyli rynek, oparty na planie trapezu, skąd wiele uliczek ciągnie się czasem stromo w dół ku rzece. Po środku wzrok przyciąga bryła zabytkowego ratusza z XIX w. Obecnie pełni on funkcje siedzib kilku firm, m.in. Urzędu Stanu Cywilnego, banku, biblioteki miejskiej oraz szkoły muzycznej.


Ratusz z XIX w. na rynku Bystrzycy Kłodzkiej



Ratusz częściowo pokryty jest dekoracją sgraffitową (z prawej strony) i nawiązuje stylem do renesansu florenckiego



Dekoracyjne wejście do informacji turystycznej



Kościół rzymskokatolicki p.w. Św. Michała Archanioła



Wieża kościoła widoczna jest w panoramie miasta widzianej znad Nysy Kłodzkiej



Detal dekoracyjny - Anioł z mieczem



Kiedyś willa bogatych mieszczan, dziś siedziba kilku firm, m.in. Kancelarii Notarialnej czy Społecznego Ogniska Muzycznego

 
Tu także znajduje się jeden z ładniejszych pomników, a mianowicie Kolumna Trójcy Świętej. To pochodzący z 1736 r. około 10 m monument barkowy, której autorem był Anton Jörg. Tematem przewodnim rzeźby był dwunasty rozdział Apokalipsy św. Jana. I niby był to symbol walki Kościoła z Szatanem, w efekcie służył szerzeniu wiary katolickiej i walce z szerzącym się protestantyzmem.
Wokół rynku i w bocznych uliczkach pełno jest kamienic zarówno renesansowych, jak i barokowych z XVI - XVII w. Kolorowe fasady nieco wyblakły, ale przy odrobinie zasobów finansowych można byłoby odnowić je, co z pewnością podniosłoby walory estetyczne miasta.


Kolumna Trójcy Świętej


Bystrzyca Kłodzka posiada też drugi rynek, zwany Małym Rynkiem. Tu można zobaczyć przeniesiony w XIX w. z Rynku spod ratusza, pochodzący z 1556 roku pręgierz. To narzędzie tortur potwierdza dawne przywileje sądownicze miasta. Tu przywiązywano i wystawiano na widok publiczny skazanych za drobne występki, takie jak złodziejstwo czy cudzołóstwo, akty nierządu, ale też służyło wymierzaniu kary chłosty.


Mały Rynek i otoczony łańcuchem XVI w. pręgierz



Widok na Mały Rynek


Miasto posiada zabytkowe XIV w. mury obronne, wykonane z kamienia, grube na 1 m. Do nich przylegają wybudowane domy. Aby dostać się do środka miasta, wykuto w nich furty i przejazdy bramne, z których do dziś zachowały się cztery: Brama Wodna, Baszta Kłodzka, Baszta Rycerska oraz wieża Wójtostwa.


Skwer księdza prałata Stefana Smotera i machiny oblężnicze - co ma jedno do drugiego? Nie wiem :)



Fragment murów obronnych miasta w okolicy skweru księdza prałata Stefana Smotera



Mury miejskie - ich wysokość budzi podziw



Mury miejskie okalające miasto. Na zdjęciu widoczna wieża Wójtostwa, opisana niżej.



Mury miejskie od strony rzeki


Brama Wodna pochodzi z XIV w. i oparta jest na planie kwadratu o wymiarach 7m x 7m. W wieży zazwyczaj rezydował strażnik, a pod bramą pobierano myto za wjazd do miasta. Kiedy w XVII w. zaczęto stopniowo wyburzać mury miejskie, wieża utraciła swoje funkcje obronne. Od tego czasu, aż do początku XX w. pomieszczenia nad bramą nie były użytkowane. Dopiero w 1922 r. umieszczono tu zgromadzone wyroby XVIII w. rzemieślników oraz dokumenty dotyczące historii miasta. W latach 80. XX w. tutejszy cech rzemieślników wystawiał tu swoje prace, a lokalna spółdzielnia rzemieślnicza wyremontowała obiekt, w tym zabytkową kratę, zamykającą miasto na noc i w obliczu zagrożeń. Cóż z tego, skoro w XXI w. Brama Wodna była zamknięta na głucho. Turystów też nie było.


Brama Wodna - widok od strony miasta



Brama Wodna - widok zza murów obronnych


Brama Kłodzka, będąca elementem dawnych murów miejskich już nie istnieje, ale pozostała po niej wieża. Była to wzniesiona w 1319 r. warowna wieża na planie kwadratu o boku 5 m. Wielokrotnie była przebudowywana i remontowana. Na dachu budowli znajduje się taras, skąd turyści mogliby podziwiać panoramę miasta i okolic, gdyby nie fakt, że brama także była zamknięta, kiedy ja właśnie pojawiłam się w mieście.


Brama Kłodzka, a właściwie tylko pozostałość po niej, czyli wieża. Gdyby tak wystylizować te budynki obok, to mogłaby uchodzić za część jakiegoś zamku...


Kolejna brama to Baszta Rycerska. Budowla została wzniesiona w 1580 roku, a w 1843 roku została przerobiona na dzwonnicę znajdującego się obok kościoła ewangelickiego. W przeszłości baszta była nazywana Kruczą, Czarną i Rzeźniczą. Ta ostatnia nazwa pochodzi prawdopodobnie od cechu rzeźników, którzy opiekowali się tą częścią murów miejskich.


Baszta Rycerska

 
I wreszcie jest pozostałość po dawnej wieży warownej, wzniesionej w XIV w. Dlaczego to Wójtostwo? Bo wieża została wzniesiona przez wójta J. Ruckera, który w całości wyłożył środki finansowe na jej budowę. W czasie Wojny Trzydziestoletniej mieszkali w niej żołnierze i oficerowie. Wieża dawniej była wyższa, potem obniżono ją i zrównano do poziomu okolicznych domów. Obecnie w jej wnętrzu znajdują się mieszkania, w związku z czym nie jest udostępniona do zwiedzania.

Jednak tym, co absolutnie godne jest zobaczenia i o dziwo, było otwarte w Majówkę, jest Zespół dawnego Kościoła Ewangelickiego z XIX w., a także jego szkoła parafialna, w której mieści się Muzeum Filumenistyczne. Cóż to takiego? Otóż przemysł zapałczany drodzy Państwo. Czy można zainteresować się zapałkami, gdy nie jest się dzieckiem? Ha! Można!


Tablica informacyjna przy wejściu


Muzeum Filumenistyczne w Bystrzycy Kłodzkiej to jedyne takie muzeum w Polsce. I choćby dla tego faktu warto udać się do Bystrzycy. Zostało założone w 1964 r. I od tego czasu zajmuje się tematyką niecenia ognia, pozyskiwaniem materiałów, zabezpieczaniem, opracowywaniem naukowym oraz eksponowaniem posiadanych eksponatów. A te obejmują bogate zbiory zapalniczek, krzesiw i zapałek. Zapalniczki podzielone są na te lontowe, gazowe, chemiczne, benzynowe, elektryczne. Niektóre budzą wzruszenie, jak choćby te robione z łusek naboi przez żołnierzy w czasie II wojny światowej. To, co absolutnie zachwyca to kolekcja opakowań zapałczanych pochodzących z różnych stron świata, nie tylko z Polski. Jest ich podobno około pół miliona! Ręka do góry, kto w swej młodości nie zwracał uwagi na etykietki zapałek? Ja tak. Ale wtedy nie wiedziałam, że może to być jakiś wyjątkowy eksponat. :)


Od zwykłej hubki...



Po ozdobne krzesiwa...



Już nawet ludzie w lepiankach wiedzieli, że ogień oznacza przetrwanie



Zdjątko z przystojniaczkiem ;)

 
Inicjatorami powstania muzeum byli przedstawiciele Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich, Towarzystwa Miłośników Ziemi Kłodzkiej, Towarzystwa Miłośników Ziemi Bystrzyckiej i obywatele miasta. Początkowo ekspozycje muzealne umieszczono w dawnym kościele, a z czasem zaadaptowano szkołę parafialną na cele wystawiennicze. Pomogły w tym Bystrzyckie Zakłady Przemysłu Zapałczanego.


 Helena Getterowa, założycielka Muzeum Filumenistycznego


 
Trochę historii...



Zamki skałkowe, dające iskry



A to ci heca! Zapałki nakręcane kluczykiem ;)



Zapałki to nie tylko tekturowe pudełeczka, to czasem element wyższej klasy społecznej



Zapalniczki poterkowe, czyli tzw. "wieczne zapałki"



Była historia "O dziewczynce z zapałkami", to teraz pora na historię samej zapałki...



Historia zapałki w datach



Wynalazca zapałek potarkowych to angielski aptekarz John Walker, widoczny na zdjęciu


Z czego składa się zapałka?



Na zdjęciu Szwed Johan Edvard Lundström, który jako pierwszy wykorzystał czerwony fosfor w produkcji zapałek. Zdjęcie poniżej przedstawia maszynę do produkcji zapałek z początku XX w.


Fragment kolekcji poświęconej mieszkańcom Bystrzycy i okolic



Etykieta informacyjna zapałek - co ciekawe, zapałki książeczkowe można do dziś spotkać czasem w pokojach hotelowych jako formę reklamy hotelu



 Opakowania zapałek z początku XX w., z lat 1925 - 1939, z okresu II wojny światowej...



Zapałki zawsze były potrzebne



A to ciekawostka: zapałki z nożem... Czy takie rzeczy to tylko w Galicyi? 



Więcej kultury, mniej wypadków. Podróżuj z Juventurem. Ryby doskonałą potrawą w każdej porze roku. PKO... I życie było od razu prostsze ;)



Polskie pudełeczka z zapałkami z czasów PRL-u



Fascynujące jest szukanie etykiet, które się kojarzy z własnego dzieciństwa, młodości i dorosłości...



Czy teraz zbiera się złom? Oprócz tych, co to robią, ale nie zaliczamy ich do młodzieży :)



Czy już macie zaplanowane wakacje? Bo wiecie, plan do wyrobienia...



Rekrutacja do zawodu :) Może mogłam zostać traktorzystą... było kiedyś takie hasło, "dziewczęta na traktory", może teraz byłoby mi lżej?



A Wasi Tatusiowie, jakie noszą koszule? :)



W obecnych czasach to chyba najbardziej żywi... tylko mało żywi jesteśmy



Etykiety zapałczane, a wśród nich wątek patriotyzmu lokalnego, czyli syrenka warszawska i herb warszawskiej drużyny piłkarskiej Legia



O, a takie zapałki to ja pamiętam! :)

 
Muzeum Filumenistyczne jest nie tylko muzeum związanym z ogniem i zapałkami. To także coś w rodzaju muzeum regionalnego, który łączy w sobie temat życia mieszkańców w samej Bystrzycy, a także jej okolic od dawnych czasów po współczesne. Najważniejsza jednak jest tematyka niecenia ognia. Od najprostszych krzesiw, przez różnego rodzaju i kształtu zapalniczki do współczesnych metod rozpalania ognia. Jak ważny to żywioł dla człowieka, nie trzeba nikomu mówić. Ogień to ciepło, ogień to światło, ogień to poczucie bezpieczeństwa.
Kto z nas nigdy nie słyszał od rodziców zdania: nie baw się zapałkami! ? :) Zapałki, jeszcze przed erą zapalniczek, były najlepszym i najszybszym sposobem uzyskania ognia. Etykiety zapałczane pojawiły się w latach 80. XIX w. Pełniły co najmniej trzy funkcje: ładnej ozdoby pudełka, informacji o towarze, jego producencie itp. oraz jako mikroplakat o różnym przesłaniu np. edukacyjnym, reklamowym czy wręcz propagandowym. W bystrzyckim muzeum można zobaczyć etykiety od końca XIX w. po czasy obecne. Wśród nich te rodzime z napisami i grafikami, budzącymi nasz uśmiech, ale także pochodzące z Francji, USA, Wielkiej Brytanii, Indii, Chin czy Rosji. Osobiście ta część wystawy jest wspaniała i to przy niej zatrzymałam się na dłużej. Odnajdywanie etykietek, które kiedyś miało się w ręku, daje dużo frajdy.


Zapałki benzynowe



Ozdobne pojemniki na zapałki



Zapalniczki czasu wojny, robione z łusek po nabojach



Ozdobne zapalniczki benzynowe, będące w użyciu po 1945 roku



     Coś dla fanów fotografii ;)




Tu również zapalniczki występujące po 1945 roku oraz zapalniczki miniaturowe



Zapalniczki biurkowe, pełniące funkcje ozdoby



Zapalniczki dawano także jako prezenty, w ramach odwiedzin, wymiany, współpracy. Pełniły raczej funkcje dekoracyjne prezesowych biurek.



Oprzyrządowanie do cygar



Zapałki z Polski z lat po 1990 roku



Ozdobne kozy



Zapałki z Belgii i Holandii



Pudełka zapałek z całego świata, z Europy, Azji i Afryki



Przedstawiciele zapałczani z Austrii i Szwajcarii



Pudełka z zapałkami z Włoch oraz byłej Czechosłowacji



Zapałki rodem z Japonii



Wnętrze muzeum



Zapałki z krajów Ameryki Środkowej i Południowej



Drużyny zapałek z USA oraz Kanady, a wśród nich Elvis wiecznie żywy oraz wizerunek obecnego króla Wlk. Brytanii, Karola i jego ówczesnej żony, księżnej Diany Spencer



Etykiety zapałczane z Polski i Norwegii :)



Przedstawiciele krajów byłego Związku Radzieckiego



Zapałki z Norwegii i Szwecji a także z Finlandii



I tu jeszcze pudełka ze Szwecji, bo cóż, że ze Szwecji... :) :) :)



W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć tych pudełek, które były "made in China" ;)


W Muzeum można nabyć zapałki różnych firm współpracujących a także kupić je w różnej wielkości. Swego czasu dostałam od kolegi wielkie pudło zapałek z kotkiem na obrazku. Był jakiś 2010 rok... Mam je do tej pory, choć staram się używać je przy każdorazowym paleniu świec. Także takie pudło starcza naprawdę na długie lata :) No chyba, że robi się różne domki i budowle z zapałek. Robił ktoś z Was takie cuda na zajęciach z prac technicznych w szkole?


Model niemieckiego pancernika BISMARCK, wykonany z 40 tysięcy zapałek. Jest to pierwszy w Polsce, a być może i jedyny taki model.



Domki, kościoły, wiatraki...



Nawet okręt z zapałek da się zrobić

 
W Muzeum Filumenistycznym można też pooglądać tematykę filatelistyczną, która jest zmieniana w zależności od tematu np. święta, sławni ludzie, wydarzenia kulturalne czy sportowe itp. Okresowo pojawiają się także wystawy czasowe promujące artystów, miasto, jakieś konkretne wydarzenie. Do stałej wystawy zalicza się zaś wyeksponowanie około 70 prac Andrzeja Mleczki, którego satyryczne grafiki ukazują życie współczesnych ludzi, stosunki międzyludzkie, politykę, wiarę itd. Wszystkie one są własnością Muzeum, a jest ich około 200. Przez długi czas leżały w magazynie placówki, ale po wyeksponowaniu, wciąż ich przekaz pozostaje aktualny.


Swoją stałą ekspozycję ma tu Andrzej Mleczko



 :) :) :)



Z życia pustelników...



Anioły i krowy :)



Od lat, absolutnie mój ulubiony rysunek Mleczki :) 



He, he :)



Z życia urzędników...



Tak właśnie tworzyły się księgi i nasza obecna rzeczywistość... z wizji zakonników :)


Pomimo swego rodzaju "szarości" Bystrzycy, polecam wstąpić na chwilę i zobaczyć samemu to ciche i spokojne miasto. Ja wybrałam się tam przy okazji mojego pobytu w Kłodzku, koleją dolnośląską. W odróżnieniu od Majówki w Kłodzku, gdzie było sporo turystów i w mieście odbywały się także zawody w drifcie, więc było trochę głośno, kilkugodzinny pobyt w Bystrzycy był chwilą wytchnienia, a samo miasto wydało się opuszczone przez wszystkich. 


Rzut oka na Nysę Kłodzką



Ceglany most, po którym jeżdżą pociągi i skąd widać ładną panoramę Bystrzycy Kłodzkiej



Z Bystrzycy Kłodzkiej zaczynają się też szlaki w Masyw Śnieżnika



Stacja kolejowa w Bystrzycy, skąd dokładnie kilka kroków dzieli nas od historii


Mimo pozamykanych atrakcji, miło spędziłam tam czas. I wydaje mi się, że Bystrzyca wciąż czeka na swoje "drugie życie". Mam nadzieję, że kiedyś się obudzi z letargu. Zasługuje na rozkwit.

Do zobaczenia!


Tradycyjnie studzienka z herbem Bystrzycy z lwem z dwoma ogonami, co wiąże się z legendą miejską. Otóż w XIII w., gdy Ziemia Kłodzka należała do Czech, król czeski Ottokar II nadał Bystrzycy herb, który miał zawierać w sobie lwa. Namiestnik Ziemi Kłodzkiej wysłał orszak swoich dworzan, by ci odebrali od króla herb. Ottokar II słynął z wystawnego życia i na przyjęciu upił przybyłych gości. Gdy rano wracali oni do domu z herbem, zasnęli na wozie, a wtedy herb zsunął się z wozu i spadając uderzył w kamień tak, że lew na herbie stracił ogon. Zatrwożeni dworzanie wrócili więc do króla i błagali o nowy herb. Znany z żartów Ottokar II dał się uprosić i kiedy rzemieślnicy wykuwali nowy herb, goście byli wciąż zapraszani na wystawne uczty. Na pożegnalnej jednak, starali się wylewać trunki pod stół. Ale następnego dnia zobaczyli herb z lwem, który miał dwa ogony. Kiedy zwrócili uwagę, że zwierzę ma jeden ogon, król odparł, że kiedy znów pijani zasną na wozie i zniszczą herb, to lwu zostanie jeden ogon. Tym razem jednak dworzanie byli trzeźwi. Zabrali herb i choć bali się gniewu swego pana bystrzyckiego, z królem nie dyskutowali. I od tego czasu Bystrzyca ma lwa z dwoma ogonami w herbie. A winny temu jak zwykle alkohol... :) :) :)