O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 22 sierpnia 2025

Koniec świata cz. 7B - Wyprawa na północ: Norwegia 2024r.

                                      NORWEGIA PO RAZ DZIEWIĄTY, 

CZYLI DUŚKA NA KRAŃCU ŚWIATA


Termin: 20 - 28 lipca 2024r.

Uczestnicy:  Mira, Marta, Mirek, Krzysiek, Michał i Duśka.   

Trasa opisana w poście:

27 lipca: Parkering og Camping Grøtfjord bygdelag - Tromsø - Gdańsk - Warszawa

Nocleg: Połowa grupy w Pokojach Gościnnych przy lotnisku w Gdańsku, połowa grupy wracała do domu samochodem

Pokonana trasa 27 lipca: ok. 35 km samochodem, ok. 5 km pieszo, 1703 km samolotem

ok. 29 km autobusem, ok. 324 km pociągiem,  (trasa trzech osób z wyprawy dotyczy autobusu i pociągu)

Dziennik z wyprawy, dzień 8 cd.:


Czas płynie nieubłaganie, a my dalej poruszamy się w świecie polarnym, ponieważ drugim odwiedzonym muzeum jest Muzeum Polarnictwa. To z kolei przedstawia historię ekspedycji polarnych.

 Opiekun parkingu - Roald Amundsen ;)



 Jak tu nie zrobić sobie fotki z celebrytą tamtych czasów? :)


 Popiersie polarnika przed muzeum



 Figurka morsa z brązu przed muzeum



 Muzeum Polarnictwa w Tromsø


Trochę o ludziach, trochę o życiu wśród zimna i wiatru, trochę o zwierzętach, które żyją na biegunach i które na te bieguny wyruszyły z ludźmi. Niestety też o polowaniu na foki i niedźwiedzie. Głównie jest tu o Roaldzie Amundsenie. Naprawdę ciekawa placówka. Można w niej zobaczyć rekonstrukcję chaty traperskiej ze Svalbardu oraz mnóstwo dokumentów z wypraw polarnych. Sam budynek muzeum to drewniany dom pomalowany na czerwony kolor i kilka innych budynków wokół. Niepozorny, a skrywa w sobie wiele tajemnic. Znajduje się na terenie dawnej siedziby Urzędu Celnego. Służba celna wyprowadziła się stąd w 1970 roku, a osiem lat później wprowadziło się tu muzeum.


 Traper z psem przed chatą



 Chata traperska ze Svalbardu



 Mięso i skóra reniferów to cenne rzeczy na dalekiej północy


 Bardzo drastyczna pułapka na lisy polarne


 Tu przykład innej pułapki na lisy polarne



 A wszystko to po to, by potem jakaś paniusia założyła futro czy szal z lisa, tak modne w latach 70. i 80. XX w. Cieszy fakt, że jednak obecne pokolenie piętnuje naturalne futra, a co za tym idzie niehumanitarną śmierć niewinnych zwierząt.


 W traperskiej chacie



 Życie na północy to życie z połowów, głównie ryb, ale też...


 ... polowania na foki, dla ich futra choćby


 Skóra pozyskana z foczych osobników



 Skrzynia z medykamentami używanymi podczas podróży polarnych


 Replika sterowca NORGE, którym Roald Amundsen poleciał na biegun północny razem z włoskim kapitanem Umberto Nobile



 Wizerunek Roalda Amundsena jest zawsze podobny - sieć zmarszczek spowodowanych zimnym arktycznym powietrzem na zadumanym, smutnym obliczu



 Balon na wodór, którym szwedzki inżynier, podróżnik i polarnik, Salomon August Andrée poleciał nad biegun północny w 1897 roku, niestety tracąc przy tym życie


 Pamiątki po R. Amundsenie z jego wyprawy statkiem Gjøa


 Patrząc na sprzęty czy ubrania jakimi dysponowali wówczas polarnicy, ciężko uwierzyć czego dokonali na początku XX.


 Przez to, że Amundsen zazwyczaj przedstawiany jest jako starszy człowiek, w dodatku bardzo poważny, zwykle uważany jest za starszego od F. Nansena, który zapisał się na fotografiach jako młody polarnik. Tymczasem to Nansen był starszy i służył za wzór dla Amundsena :)


 Stały mieszkaniec Arktyki - niedźwiadek polarny



 Szkielet morsa



 Okno na daleki świat, a dosłownie na nadbrzeże Tromsø


 Książki polarników



 Piżmowoły arktyczne - można je spotkać na płaskowyżu Dovrefjell


 Kolejny przykład pułapki, tym razem na niedźwiedzie - była to bardzo okrutna metoda, w tubie, do której ciekawskie zwierzę zaglądało, ukryta była strzelba, którą niedźwiedź uruchamiał poprzez nieświadome napięcie linki...



 Głowa morsa



 Rodzice Roalda Amundsena



 Roald Amundsen w wieku 10 lat...



 Roald Amundsen w wieku 56 lat...



 Sanki używane podczas wypraw polarnych


 Psie zaprzęgi - bez nich byłoby trudno zdobywać bieguny



 Fridtjof Nansen



 Część wystawy poświęcona F. Nansenowi



 Popiersie F. Nansena



 Polarnicy i statki, na których dokonywano śmiałych osiągnięć



 Elementy ze statku Heimen II


Osobiście spędziłabym tu dłużej czas, gdyby nie fakt, że tylko jeden dzień przeznaczony był na zwiedzanie miasta. Zdecydowanie na Tromsø trzeba poświęcić przynajmniej ze trzy dni. Myślę, że fajnie będzie połączyć zwiedzanie z polowaniem na zorzę polarną.


Po drugiej stronie nadbrzeża widać trójkątną Katedrę Arktyczną


Nadszedł czas, by pożegnać się z polarnikami i zaznajomić się z... trollami!
O trollach pisałam Wam już nie raz. Są nieodłącznym elementem życia i wierzeń ludzi w Skandynawii. Umówmy się, trolle są wszędzie, trzeba tylko bacznie się rozglądać. I choć wydaje się Wam, że stoją one nieruchomo, to jednak jesteście obserwowani bardzo uważnie.
I właśnie w Tromsø otworzono Muzeum Trolli!



 Widok polskiej flagi przy muzeum bardzo cieszy :)




 Uwaga na trolle! ;)


Jest to pierwsze i jedyne w Norwegii muzeum, poświęcone tym mitycznym stworom. Wykorzystuje się w nim nowoczesną technologię, jaką jest Rozszerzona Rzeczywistość. Oznacza to, że eksponaty ożywają podczas zwiedzania. Dzieje się tak z pomocą tabletów, z którymi chodzi się po poszczególnych salach. To, co nam się podoba w tej placówce, to fakt otrzymania przewodników papierowych oraz w wersji audio w języku polskim! Naprawdę to duży ukłon w stronę polskich turystów. Ze słuchawek sączą się opowieści o trollach, ciekawostki, ludowe podania, bajki i przestrogi. Resztę można doczytać. No i do muzeum wchodzi się na własną odpowiedzialność! ;)


 Wejście do muzeum



 Mój stary, dobry znajomy ;)



 Troll spełniający życzenia? A może tak wyszeptać, że chcemy nowego buta dla niego?


W Muzeum Trolli bawimy się świetnie, ociągamy się z wyjściem. Nie musimy przepychać się z grupami turystów, choć ludzi sporo krąży po salach. Zdecydowanie wizyta w tej placówce pozwala zrozumieć też, dlaczego Norwegowie są tacy, a nie inni i co trolle mogą mieć z tym wspólnego.


 Jak się zachować, kiedy spotka się trolla? Widzicie? Trolle mogą przybierać różne postacie i formy, mogą nawet być mną!



 W muzeum jest troszkę o historii, troszkę o geografii i troszkę o legendach



 Dzięki opisom i opowieściom z tabletów, mamy pełen obraz z życia legendarnych trolli, Olbrzymów, Bogów i ludzi



 Drzewo życia, czyli Yggdrasil - w nim mieści się 9 światów, które zamieszkują istoty boskie, ludzie, zwierzęta, trwają wojny i zawierane są sojusze. W Skandynawii wierzono, że gdy Yggdrasil uschnie lub zacznie się trząść, nadejdzie Ragnarok, czyli koniec świata.



 Opowieść o Ymirze, z którego dzięki Odynowi, powstał świat



 Rozszerzona Rzeczywistość - bardzo ciekawe opowieści w tablecie



 Troll Leśny. Jak sama nazwa wskazuje mieszka w głębokim lesie, ceni sobie spokój. Jest mistrzem kamuflażu, gdyż potrafi się stopić z otaczającą go przyrodą np. być przewróconym kawałkiem omszałego drzewa. Może mieć jedno oko świecące w ciemności.


 Opowieść o królu św. Olavie, który zaprzedał duszę trollowi, by wybudować świątynię z wysoką iglicą. Nie chcąc stracić duszy, wykrzyknął imię Trolla, a ten wnet zamienił się w kamień i rozpadł na kawałki.



 A tu bajka o Księżniczce, która zgodziła się zamieszkać z Białym Niedźwiedziem Królem w zamian za złoty wieniec. Kiedy się zakochała w królu, postanowiła przechytrzyć trolla, który rzucił klątwę na króla. Jest to stara norweska baśń autorstwa tych panów z fotografii nad makietą ;)



 Tu dla odmiany mamy wersję Górskiego Trolla



 Górski Troll ma cztery głowy i zamieszkuje wnętrze góry, w której ukryty jest skarb złożony ze złota i klejnotów. Marzy mu się w skrzyni lśniące słońce, a to jak wiemy jest boginią Sol, siostrą księżyca.



 W szkole mówili do mnie "mała", ale pośród trolli jestem "średnia" :) :) ;) Foto: Mira






 Ach, co za smutny troll... On wciąż rozmyśla nad tym, ile ma lat. Mówi się, że dębowy las może urosnąć i obumrzeć trzy razy w ciągu życia młodego trolla, a w porywach do siedmiu na oczach starego trolla. Przeciętny wiek życia mieszkańców Norwegii to 83 lata, za to trolle żyją całe wieki. Nic więc dziwnego, że ten tutaj zgubił się w rachunkach. Za to chętnie pozuje do zdjęć, a pozując wciąż liczy... ;)



 Jotun, przodek Trolli. Należy do mitycznych Olbrzymów, które zamieszkiwały jeden ze światów o nazwie Jutunheim. Pożerały nawet ludzi, więc słusznym jest obawa przed tym stworem ;)



 Z morskiej toni wychodzą czasem Trolle Morskie



 Makieta nawiązująca do opowieści o stworze z potworną rybią głową



 Makieta opowieści "Peer Gynt" na podstawie dramatu Henrika Ibsena



 Pewnego razu... był sobie troll z morza...



 Tablica, gdzie można spotkać trolla morskiego


 Morskim i niebezpiecznym trollem jest Draug. Mówi się, że to duch utopionego żeglarza lub rybaka, który nie miał chrześcijańskiego pochówku i dlatego teraz błąka się po morzach i mści. Ukazuje się żeglarzom na północy Norwegii i zazwyczaj zwiastuje sztormy i burze, które gwałtownie zmieniają warunki atmosferyczne, wywraca łodzie i pociąga załogi na dno.



 W Muzeum Trolli można zatrzymać się na kawę z widokiem ;)


 Duch wodospadów - Fossegrim. Najczęściej można go spotkać u góry wodospadu, gdy wygrywa melodie natury na tradycyjnym instrumencie zwanym skrzypcami Hardangen. Skrzypce mają dwukrotnie więcej strun, niż zwykłe skrzypce. Kościół chrześcijański zakazał używania takich skrzypiec, wierząc, że sam diabeł lub duch wodospadów uczy muzyków na nich grać, w zamian za ich dusze.



 Żeński odpowiednik Trolla to Huldra. Wygląda niewinnie, jak piękna kobieta, ale uważny obserwator dostrzeże wystający spod spódnicy lisi lub krowi ogon. Najczęściej gra na lurze, tradycyjnym szwedzkim instrumencie folkowym, służącym do zaganiania bydła. Huldry szukają mężczyzn pracujących w lesie, z tego powodu można ją spotkać na leśnych polanach i przy strumieniach. Odrzucenie jej zalotów, może skutkować rzuceniem klątwy na nieszczęśnika, odebraniem mu szczęścia. Zazwyczaj jednak Huldry nie są złośliwe i ludziom raczej pomagają.



 Trolle są naprawdę cudownie pokraczne :)


 Każdy Troll może być i królem i wikingiem, zależy którą nogą wstanie rano z łóżka ;)


 Muzeum Wikingów jest też mocno nastawione na najmłodszych. Nie brakuje tu zagadek, więc dzieci nie nudzą się podczas zwiedzania.



 Tradycyjna rodzina Trolli ;)




 Młody osobnik norweskiego Trolla przyłapany w sklepie z pamiątkami ;)


Nie wiadomo kiedy i mijają kolejne godziny w przedsionku Arktyki. Po wyjściu z muzeum, idziemy na obiad. Szarpiemy się na coś innego, niż wyszukane danie acz liofilizowane. Trafiamy do jakiejś dawnej rzeźni. Dostajemy jedzenie, które kosztuje wprawdzie dużo, ale przynajmniej jest smaczne.


 W dawnej rzeźni... Jest owca...



  Jest i uśmiechnięty łoś...



 Niby gęś jest, ale gęsiny nie było ;)


Chciałoby się jeszcze pozwiedzać, choćby Polarny Ogród Botaniczny, ale pora jest przemieścić się pod lotnisko i oddać nasz dzielny wehikuł, który cały tydzień był nam jak drugi dom. (Zaraz po namiocie i poduszce pod głową ). Ale nie może być tak prosto. Muszą być na koniec jeszcze jakieś nieplanowane przygody.


Termin: 20 - 28 lipca 2024 r.

Uczestnicy:  Marta, Krzysiek,  i Duśka.   

Trasa opisana w poście:

28 lipca:  Gdańsk - Warszawa i podsumowanie wyprawy

Nocleg: własne łóżko w domu

Pokonana trasa 28 lipca: ok. 29 km autobusem, ok. 324 km pociągiem 

Dziennik z wyprawy: kawałek dnia 8 i dzień 9, czyli poósmy:

Ogarniamy jako tako samochód, zostawiamy w umówionym punkcie i ruszamy w kierunku hali odlotów. Po drodze mamy przymusowy postój pod daszkiem, bowiem niebo płacze, że wyjeżdżamy. Płacze rzewnymi łzami przez dobrych parę minut, tak, że czuję już ciężar plecaka na ramionach.
Wreszcie odprawiamy nasze bagaże rejestrowane i po odprawie bezpieczeństwa idziemy pobuszować w jedynym, otwartym jeszcze o tej porze sklepie.
I kiedy radośnie wybieramy żelki i czekolady, słyszymy głośny alarm. Bieg od czoła po resztę plecaków, sprawdzenie czy wszyscy są i szybkie opuszczenie poczekalni. Wszyscy sprawnie wychodzą na płytę lotniska. Razem z nami pracownicy tego przybytku. Komunikaty są jasne, mamy pożar.
Okazuje się, że to tylko alarm próbny. Ognia nie ma, ale ćwiczyć muszą. Padło na nas...


 Biegniemy przez halę odpraw niczym te refeniry ;)

Wreszcie samolot startuje, a my żegnamy górzyste tereny Norwegii .


 Wracamy ładnie pomalowanym samolotem. Siedząc w nim widzimy nasze bagaże, które ładuje ekipa do luku bagażowego.



  Nad Tromsø zachodzi słońce (tak teoretycznie, bo przecież jest dzień polarny)



 I wreszcie start i już w coraz większych chmurach



 Ostatnie spojrzenie na góry północnej Norwegii



 Kiedy wylądujemy w Gdańsku, będzie już ciemna noc...

Lot mamy bez większych przygód, za to na lotnisku w Gdańsku - niespodzianka. Jeden z naszych bagaży, duży wór z trzema dużymi plecakami, postanowił podróżować niczym ogrodowy krasnal w filmie "Amelia". My dolecieliśmy, worek nie. Zaginiony w akcji został przechwycony przez służby lotniskowe i do domu wrócił skruszony po czterech dniach.


 Karuzela pusta, a nam nie zgadza się liczba bagażu... ;/

Koło drugiej w nocy żegnamy się i połowa grupy rusza swoim samochodem do Warszawy, a połowa idzie do hotelu przekimać parę godzin i wrócić pociągiem do domu po południu.
Czy było warto? Zdecydowanie! Jestem dumna, że udało się spełnić nie tylko moje marzenia. Dumna, że udało się w 90% zrealizować mój autorski program zwiedzania. Cieszę się, że mojej grupie w miarę się podobało i nikomu nie stało się nic złego. Że pogoda współpracowała, a samochód nie miał żadnej usterki...


Tytułem podsumowania wyprawy:

6 osób (w tym wspaniałych trzech kierowców i trzy równe babki jako gps-y),

12 plecaków: sześć dużych i sześć małych,
3 namioty,
tysiące pokonanych kilometrów,
milion zachwytów i pierdyliard zdjęć, bo przecież "tu jest tak ładnie".
Najdalszy punkt - Nordkapp.
Napotkane zwierzęta: stada reniferów, dwa orły (jeden siedzący na skale, drugi lecący w górach), ze dwa zające, kilkanaście ptaków kamikadze, które latały przed maską, tysiące rozkrzyczanych mew, miliony much, komarów i meszek, psy na parkingach i kempingach.
7 noclegów: 1 na Sandnes Fjord Camping, 1 na Base Camp North Cape Kirkeporten Camping, 2 na Senja Camping, 2 na Fjordbotn Camping i 1 na plaży Parkering og Camping Grørfjord bygdelag.
Najlepszy punkt programu? Hmmyy.... Trudno powiedzieć, dla każdego co innego.
Nordkapp był dla nas spełnieniem dużego marzenia, inne rzeczy zaciekawiły, a renifery na plaży na koniec, zrobiły robotę.
Taka jest właśnie Norwegia. Zróżnicowana, nieprzewidywalna, piękna. Ideę norweskiego "friluftsliv" oraz "allemannsretten" wdrożyliśmy koncertowo. Byliśmy częścią natury, obcowaliśmy z nią codziennie.
Stare norweskie przysłowie mówi: "Ut på tur, aldri sur", co tłumaczy się mniej więcej "Idąc na zewnątrz, na wycieczkę, nigdy nie jesteś skwaszony". W Norwegii to się sprawdza na każdym kroku...
Mirciu, Marciu, Mirku, Krzysiu, Michasiu - dziękuję Wam jeszcze raz za wspaniałą tygodniową przygodę.

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz