O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

czwartek, 3 sierpnia 2023

Oslo - Vigelandsparken

 

Park Vigelanda w Oslo,

czyli o tym jak Norweg i jego golasy

zgorszyli społeczeństwo

na początku XX w.



Oslo to miasto, które na pierwszy rzut oka nie zachwyca. Nie ma spektakularnych zabytków, nie ma drapaczy chmur, architektura też wydaje się taka nijaka... Do momentu, gdy nie zaczniesz mu się przyglądać z bliska. Nie zaczniesz smakować po kawałku... Wtedy przepadasz... W każdym razie ja przepadłam ;)
Nie da się zwiedzić całego miasta w jeden, ani nawet w cztery dni. Bo Oslo ma tyle do zaoferowania! Pisałam już o jego atrakcjach, które udało mi się zobaczyć w czasie mojej pierwszej i drugiej bytności. Pora teraz troszkę uszczegółowić. Dziś zabiorę Cię do miejsca ogólnie dostępnego, darmowego i na świeżym powietrzu. Zabiorę Cię na początek XX w. i opowiem o pewnym człowieku, który miał talent, zaznajomił się z pewnym Polakiem i zgorszył Norwegów. Zaciekawiony? To usiądź wygodnie i posłuchaj...

                                       ***

Był 1869 rok... 11 kwietnia tego roku, w małym mieście Mandal na południu Norwegii przyszedł na świat jako drugi z czwórki dzieci, Adolf Gustav Thorsen, znany po latach bardziej jako Gustav Adolf Vigeland. 
Był to zwykły chłopiec, nieco introwertyczny, kochający książki (studiował w nich zwłaszcza rysunki), w szkole nie wyróżniał się z żadnego przedmiotu za wyjątkiem rysunków. Jego talent dostrzegł ojciec, który szykował dla syna przyszłość w snycerce. Zachęcał syna do nauki zawodu, jednak Gustav nie za bardzo chciał dłubać w drewnie, jak jego ojciec. Jemu zamarzyła się kariera rzeźbiarza. W 1884 r. wyjechał do Kristianii (dzisiejszego Oslo), by tam uczęszczać na wykłady do Królewskiej Akademii Rysunku. A potem były studia w Paryżu, Berlinie, Florencji, Rzymie i Neapolu. Najpierw pracował jako snycerz w swoim rodzinnym mieście Mandal, w warsztacie ojca, który był stolarzem i producentem mebli, a potem w Oslo. 


Tu Gustav ma 2 lata. Siedzi na kolanie swojego ojca. Obok stoi jego starszy brat Teodor, a po prawej siedzi jego matka. - Źródło: www.vigeland.museum.no




Autoportret Artysty: człowiek w odzieży roboczej z młotkiem i dłutem w dłoniach, czyli rzeźbiarz po prostu :)


                                       ***

Ojciec, Elesæus Thorsen, mimo dodawania skrzydeł na początku, z czasem dostrzegł, że syn nie pójdzie w jego ślady. Sam był pochodzenia chłopskiego, wciąż poszukujący ukojenia w życiu najpierw w ruchu religijnym (tzw. Pietyzmie, czyli żarliwa modlitwa, studiowanie Biblii, rygorystyczna moralność), a gdy to zawiodło - o jakie życiowe - szukał ukojenia w kieliszku. 


Gustav Vigeland około 1894 r. National Library of Norway - Źródło: www.niezlasztuka.net


Matka, Anne Aanensdatter, chcąc oszczędzić Gustavowi i jego rodzeństwu przykrości, często zabierała ich do swojego ojca na wieś o nazwie... Vigeland. Może to właśnie ciepłe wspomnienia z pobytu u dziadka zaowocowały w przyszłości zmianą nazwiska na Vigeland. Stało się to po śmierci jego ojca, schorowanego na gruźlicę w 1886 r. Gustav miał wtedy 17 lat.

                                       ***

Kiedy głód zajrzał do żołądka, bo w domu się nie przelewało, a z pierwszej pracy został zwolniony z powodu braku zleceń, uratował go inny rzeźbiarz, który dał zajęcie w swojej pracowni. Tym samym warsztat rzeźbiarski mógł być dalej szlifowany. Gustav Vigeland tworzył pomniki i popiersia znanych Skandynawów m.in. Alfreda Nobla, Henryka Ibsena czy Camilli Colett.


Gustav Vigeland - Źródło: www.vigeland.museum.no


Jego pierwsza, samodzielna praca "Hagar i Ismael" została wystawiona na Wystawie Jesiennej w 1889 r. W latach 1892 -1893 przebywając w Paryżu, zapoznał się ze sztuką Auguste'a Rodina. I choć nigdy nie spotkał mistrza osobiście, to jego sztuka nie pozostawiła młodego artysty obojętnym. Wizyty w pracowni Rodina zaowocowały szeregiem drobnych rzeźb utrzymanych w impresjonistycznym stylu.
Młody Vigeland tworzył swe pierwsze popiersia i portrety z silnym nastawieniem na stawy ciała. Miało to związek z jego zainteresowaniem sztuką renesansu. Swoją pierwszą, indywidualną wystawę otworzył w październiku 1894 r. Wówczas powstało też w brązie "Piekło", wystawione w Galerii Narodowej w latach 1896 - 1897 ("Zmartwychwstanie" i "Sąd Ostateczny" pozostały jedynie na szkicach, a "Najświętszy Sakrament" nigdy nie znalazł formy rzeźbiarskiej). 


Gipsowy odlew "Piekła" - Źródło: www.vigeland.museum.no


                                      ***

Ten sporych rozmiarów relief miał wielkie znaczenie dla późniejszej kariery Vigelanda oraz jego związku z... Polakiem. Kiedy Gustav Vigeland stworzył "Piekło", nasz poeta, pisarz i dramaturg okresu Młodej Polski, a także przedstawiciel cyganerii krakowskiej i dekadentyzmu - Stanisław Feliks Przybyszewski wydał przychylną opinię na temat tego dzieła. Kilka dni po zakończeniu wystawy w Oslo, Vigeland otrzymał list od Dagny Juel Przybyszewskiej, Norweżki, muzy pisarzy, a prywatnie żony Stanisława (i potem kochanki Edvarda Muncha), która wraz z mężem chciała zorganizować w Berlinie pierwszą wystawę Vigelanda za granicą. Udało się, wtedy czytelnicy gazety "Pan", którą tworzyli Przybyszewscy, mogli dowiedzieć się o artyście z Norwegii. Pobyt w Berlinie należy do najbardziej płodnych okresów twórczości Gustava. Przybyszewski promuje norweskiego przyjaciela także podczas jego nieobecności w Berlinie. Przyjaźń zacieśnia się do tego stopnia, że Vigeland zostaje ojcem chrzestnym Zenona - pierwszego syna Stanisława i Dagny (choć nie pierwszego Stanisława, ale to temat na inną opowieść). Na chwilę obecną, jedyne dzieło Gustava Vigelanda, jakie posiada Polska to rzeźba "Pocałunek" z 1897 r., wystawione w krakowskim Muzeum Narodowym.


Stanisław i Dagny Przybyszewscy ok. 1897/1898 - Źródło: pl.wikipedia.org


                                     ***

Wróćmy jednak do samego Gustava. Był rzeźbiarzem wszechstronnym, bowiem po zachwytach nad renesansem, w latach 1897 - 1902 stworzył 44 rzeźby w stylu gotyckim w ważnej dla Norwegów katedrze Nidaros w Trondheim. (Nidaros to stara nazwa Trondheim). Artysta tworzył swe rzeźby także w Stavern, Kristiansand i Bergen, a jego postacie przypominały styl, z którego jest najbardziej znany.
I tu przechodzimy do kluczowej fazy w życiu Gustava Vigelanda.

                                     ***

Ponad połowę swojego życia artysta poświecił swemu największemu dziełu, czyli kompozycji rzeźbiarsko - ogrodowej w Parku Frogner, która stała się jego częścią pod nazwą Vigelandsparken.


Brama główna do Parku Frogner - dzieło Gustava Vigelanda zarówno jeśli chodzi o projekt kutych elementów, jak i oświetlenia (maj 2023 r.)


Złożona z 212 rzeźb, na które składa się łącznie prawie 600 postaci, wykonanych z kamienia i brązu.
Początek wyglądał całkiem niewinnie. To, co obecnie jest znane jako Frogner Park było wcześniej własnością Frogner Manor z dworem i sporą posiadłością ziemską. Miasto wykupiło ten teren w 1896 r. w celach utworzenia tam parku publicznego. 


Ta sama kuta brama w listopadzie 2022 r. , kiedy miasto szykowało się już do Bożego Narodzenia


Władze miasta zamówiły u rzeźbiarza projekt fontanny. Miała ona stanąć na Eidsvolls Plass przed Parlamentem. Planów tych nigdy nie zrealizowano. Ale prace rozpoczęły się. Najstarszy projekt (z 1900 r.) przedstawiał misę z brązu niesioną przez... sześciu nagich mężczyzn. Purytańskie władze gminy Oslo odrzuciły projekt. Wobec tego w 1906 r. Vigeland zrobił nowy projekt, rozszerzony o płaskorzeźby z brązu i 20 drewnianych grup figur wokół dużego basenu. Koncepcja zaczęła się rozrastać o kolejne rzeźby wokół fontanny, następnie także postacie po obu stronach mostu łączącego brzegi stawu w parku. 


Pierwsze spojrzenie na park po przekroczeniu bramy


Prace nad całym założeniem trwały od 1907 r. i trwały do końca lat 40. XX w. Kontynuowano je także po śmierci artysty. Gustav Vigeland był projektantem wszystkich rzeźb, natomiast prace rzeźbiarskie wykonywał zatrudniony przez niego zespół utalentowanych ludzi, złożony z kamieniarzy, odlewników i kowali. 

                                     ***

Zwieńczeniem całego kompleksu jest "Monolitten" czyli monolit zbudowany ze 121 postaci nagich ludzi, mężczyzn, kobiet i dzieci. Rzeźba wyciosana z jednego kawałka granitu ma 14 m wysokości (z cokołem 17 m ) i stanowi centralny punkt kompleksu parkowego. Rzeźbienie go zaczęto w 1929 r. Materiał pozyskano z kamieniołomu w Iddefjord w Norwegii, a następnie przetransportowano do parku pod koniec lat 20. XX w.  


Monolit w zachodzącym słońcu



Fragment Monolitu



Zwieńczenie Monolitu


Tak, jak większość rzeźb Vigelanda, tak i "Monolitten" nie pozostawia obojętnym każdego odbiorcę. To jak wyrzut nagromadzonych emocji. Nie bez powodu Vigelanda nazywa się rzeźbiarzem ludzkich emocji. W jego rzeźbach mamy całą gamę uczuć: od agresji, strachu, złości i smutku, po opiekuńczość, czułość, pożądanie, miłość, subtelne piękno każdego wieku człowieka. 


Przysiadłam dla porównania jak wielkie są to rzeźby (maj 2023 r.)



Monolit w listopadzie 2022 r



Kiedy ciemności spowijają park, Monolit wydaje się mocno tajemniczy



Spojrzenie spod Monolitu w kierunku bramy wejściowej do parku



Zespół rzeźb przy Monolicie



Młodość, zabawa, przyjaźń...



Także mozaika na chodniku to dzieło Vigelanda


"Monolitten" został zinterpretowany jako swego rodzaju wizja zmartwychwstania, naszej tęsknoty i dążenia do duchowości. Zwieńczenie monolitu stanowią dzieci, jako najczystsze i najbardziej duchowe istoty. Sam Gustav Vigeland mówił, że "kolumna jest jego religią". Monolit rzeźbiło przez 13 lat trzech kamieniarzy.


Monolit znajduje się w sercu parku



Dopiero gdy odejdzie się kawałek, widać jak duże jest to założenie



Wieża wystająca ponad drzewa, będąca po lewej stronie od kolumny, to katedra w Oslo



Widok za Monolitem na kwitnące, w maju, na biało, drzewa



Skocznia narciarska Holmenkollen widziana z Parku Frognar



Szczęśliwa w Oslo ;)



Park Frognar wieczorową porą (listopad 2022r. )


                                    ***

Wspomniana fontanna to najwcześniejsza rzeźba w parku. Po środku basenu sześciu olbrzymów trzyma w górze naczynie, z którego spływa woda. Mężczyźni są w różnym wieku i interpretowani jako udręczeni ciężarem życia. Woda to symbol płodności. 


Główna fontanna, do której po pewnym czasie zostały dołożone płaskorzeźby z brązu...



... a także drzewa, będące odbiciem naszego życia i jego etapów



Nawet wieczorem fontanna robi wrażenie


Została zestawiona tu z 20 grupami drzew, które z kolei symbolizują "trójkę życia". Drzewa reprezentują tu romantyczny stosunek człowieka do natury, stanowią tło do kolejnych etapów życia od narodzin, dzieciństwa, okresu dojrzewania, aż po dorosłość, starość i wreszcie śmierć. Poza tym, w mitologii nordyckiej drzewo Yggdrasil ("Drzewo życia") łączy ze sobą światy zamieszkane przez ludzi i zwierzęta oraz te zamieszkałe przez duchy, zjawy i potwory. W Skandynawii wierzono, że jak drzewo zacznie się trząść, nadejdzie Ragnarok, koniec ostateczny.


Drzewo młodości



Drzewo dzieciństwa



Drzewo dojrzałości



Jedna z płaskorzeźb otaczających fontannę 



Obrazy pełne są symboliki - dzikość natury w postaci wilka zestawiona z niewinnością i ufnością dzieci



W każdych elementach fontanny można odnaleźć jakieś powiazania ze skandynawskimi wierzeniami


                                    ***

Na osobną uwagę zasługuje wspomniany wyżej most. Praga ma swój Most Karola, a Oslo most Vigelanda z 58 rzeźbami z brązu. Była to ostatnia część całego założenia. 


Most wieczorem, oświetlają jedynie latarnie zaprojektowane przez Gustava Vigelanda



Most widziany z parkowej alejki



Most w maju 2023 r.


To postacie kobiet, mężczyzn, dzieci, w różnym wieku. Wspólnym motywem przewodnim dla tych rzeźb była zabawa, pożądanie, energia życia, siły witalne. I znowu na twarzach tych postaci jest cała gama uczuć. Każda inna, każda na swój sposób przyciągająca wzrok. Stoją samotnie albo tworzą scenkę rodzajową. 


Człowiek splątany przez smoka - smok to symbol grzechu i niszczących człowieka sił natury. To jak powiedzieć "nie wygrasz z naturą", nie mówiąc nic.



Rzeźby Vigelanda pełne są ekspresji, nawet jak "teoretycznie" tylko stoją i nie wyrażają ruchu



Czułość matki przytulającej dziecko, a obok zabawa ojca z dzieckiem



Matczyna miłość



Chłopiec z Ojcem, Dziadkiem? W każdym razie rzeźbiarz uchwycił bliskość tych dwojga.



Na wiosnę budzi się nie tylko przyroda, także te dobre uczucia ;)



Radość ;) Chyba podobnie wyglądałam biegając po mieście w maju 2023 r. :) ;) ;)



Rzeźba ojca z dzieckiem wieczorem



Miłość, czułość, bliskość... tego chyba brakowało Vigelandowi w życiu młodzieńczym



Krąg życia, który każdy sam musi przejść, a jego ciężar sam udźwignąć


Choć sam artysta nie nazywał swych rzeźb, to jednak niektóre same narzucają sobie nazwy. Jak choćby jeden z symboli miasta - Sinnataggen (The Angry Boy), mały wściekły wręcz chłopiec, tak chętnie fotografowany przez turystów z całego świata.


Sinnataggen, czyli The Angry Boy - maj 2023 r.



Sinnataggen, czyli The Angry Boy - listopad 2022 r.


                                    ***

W skład całego zespołu parkowego wchodzi też zaprojektowane przez Gustava Vigelanda oświetlenie, mozaika wokół fontanny, kute bramy i furtki do parku, które wykonał w 1926 roku (główną bramę wejściową do parku) a w latach 30. XX w. osiem bram z figur wokół monolitu. Styl artysty to bardzo masywna waga, potężne kształty, sylwetki ludzi, duże obłe powierzchnie i w tym wszystkim nagi, prosty i czasem bezbronny człowiek. Także krąg życia, wokół którego wszystko się kręci jest motywem przewodnim większości rzeźb. Bo koło życia to symbol wieczności.


Element smoka na bramie wejściowej do parku



Grupa mężczyzn - nawet w metalu Vigeland oddał mięśnie ciała



Grupa kobiet na bramie okalającej Monolit - subtelne gałązki nawiązują do delikatnej natury kobiet



Zegar słoneczny i znaki zodiaku 



Rzeźba Krąg Życia - wszyscy zataczamy koło



Krąg Życia i Monolit - widok w kierunku centrum miasta


                                    ***

Ostatnie 40 lat swojego życia poświęcił Vigeland na prace nad rozbudowaną fontanną. W 1921 r. artysta zawarł umowę z gminą Oslo, która zobowiązała gminę do zbudowania mu pracowni we Frogner w zamian za wszystkie swoje prace, które stworzył dla gminy. Przy czym mógł tworzyć prace na zlecenia, bo przecież żyć z czegoś musiał. Umowa zawierała klauzulę, że po śmierci rzeźbiarza, jego pracownia miała stać się muzeum. I tak też się stało.


Muzeum od parku dzieli ulica, a w maju szczególnie urokliwie wygląda teren, gdy drzewa kwitną na różowo



W dzielnicy Frogner nie brakuje ładnych willi czy budynków użyteczności publicznej



Vigeland museet wiosną 2023 r.



Doczesne szczątki rzeźbiarza spoczywają w wieży muzeum



Wejście do muzeum Gustava Vigelanda



Przed muzeum


                                    ***

Gustav Vigeland mówił: "Praca jest dla mnie kotwicą, krzyżem i sercem, bez tego dryfowałbym beznamiętnie w nieokreślonym kierunku". Ale obok pracy istniało też życie prywatne. Doświadczenia na tym polu, również miały odzwierciedlenia w jego pracach. Artysta był dwukrotnie żonaty. Żona numer 1 Laura Mathilde Andersen - krawcowa, córka kapitana i nauczyciela nawigacji. Pobrali się w 1894 r. W 1899 r. urodziła się im córka Else, a w 1901 r. na świat przyszedł ich syn Gustav. W tym samym roku para wystąpiła o separację, a w 1906 r. rozwiodła się.
W 1902 r. rzeźbiarz został konkubentem młodziutkiej Ingi Syvertsen, która była jego asystentką, gospodynią i kochanką. Nieformalny związek zakończył się w 1921 r. po prawie 20 latach. 


Inga Syvertsen - Źródło: www.vigeland.museum.no


Rok później na horyzoncie pojawiła się żona nr 2. Ingrid Vilberg, córka majstra hydraulika, którą poślubił w 1922 r. 
W 1924 r. Vigeland wraz z żoną przeprowadził się do nowego mieszkania. Wtedy zaprojektował na własny użytek dywany, oprawy sufitowe, poduszki, bieżniki i świeczniki. Jego żona Ingrid tkała i haftowała mniejsze tekstylia. To w tym mieszkaniu wiódł życie aż do swojej śmierci. 


Ingrid Vilberg - Źródło: www.vigeland.museum.no


Rok 1929 to rok, w którym artysta został odznaczony Wielkim Krzyżem Orderu Św. Olafa "za arcydzieła jako rzeźbiarza". 

                                    ***

Gustav Vigeland nie miał dobrego kontaktu ani z ojcem, ani z matką. Także z własnymi dziećmi. Wszystkie jego związki skończyły się niepowodzeniem. Dlatego możliwe jest, że w swój dorobek życia wcielił wszystkie swe niespełnione relacje międzyludzkie. Gustav Vigeland to rzeźbiarz ludzkich emocji. Które z nich były mu obce?


Starość wciśnięta pomiędzy dojrzałość czy nawet młodość



Przywiązanie i ufność do partnera na starość



Złość dziewczynki, skrucha chłopczyka



Miłość i czułość



Bycie obok w chwili zadumy czy smutku, wsparcie



Ciekawość, ochrona, bezpieczeństwo, zdziwienie, szukanie wsparcia - ileż emocji w jednej rzeźbie. I każdy może sobie ją zinterpretować jak mu wygodniej.



Rodzicielstwo - zadanie niełatwe, ale skoro dzieci się garną do kobiety, to znaczy, że jest kochana a dzieci przy niej czują się bezpiecznie



Rodzina... czy o takiej marzył Vigeland w młodości? Czy może przeciwnie wcale jej nie chciał, gdy już rodzinę zakładał?



Trudy bycia matką... czyli ciemne strony macierzyństwa

                                    ***

W styczniu 1943 r. artysta nabawił się infekcji serca i został przyjęty do szpitala Lovisenberg w Oslo, gdzie zmarł 12 marca tego roku. Pozostawił po sobie tysiące szkiców, rysunków, a także... drzeworytów, w których wyobraźnia podsuwała mu dzikie i pogańskie obrazy a także popiersia portretowe. Dzięki tej spuściźnie można było dokończyć dzieło po jego śmierci. 
Muzeum Gustava Vigelanda posiada prawie kompletną kolekcję sztuki artysty. Można tu zobaczyć gipsowe odlewy rzeźb, najwcześniejsze prace oraz mieszkanie rzeźbiarza, w którym żył przez ostatnie 20 lat życia. Prochy Vigelanda przechowywane są w wieży dawnego studia, które zostało przerobione na muzeum.

                                    ***

Nie tylko Gustav w tej rodzinie był artystą, który szokował. Takim był również jego młodszy brat Emanuel Vigeland (1875 - 1948), malarz, witrażysta, także rzeźbiarz i architekt. Zasłynął z wystawienia w 1926 r. budynku na przedmieściach Oslo, który najpierw miał być jego muzeum, ostatecznie stał się mauzoleum i to w dodatku bardzo kontrowersyjnym. Budynek przypominający kościół bez okien pokryty jest wewnątrz ogromnym freskiem pt. "Vita" ("Życie"). Na 800 m² fresk przedstawia życie człowieka od poczęcia, aż do śmierci. Tematem fresku jest erotyzm i instynkt seksualny człowieka. Malowidło składa się z nagich postaci, często w aktach miłosnych, co wzbudziło oburzenie Norwegów, zwłaszcza w kontekście bryły budynku, która przypomina kościół. 


Wnętrze mauzoleum Emanuela i ogromny fresk "Vita" - Źródło: emauelvigeland.museum.no


Dopiero w 1958 r. zdecydowano się udostępnić mauzoleum do zwiedzania, ale tylko raz w tygodniu przez 4 godziny. Nie można robić tam zdjęć, nie sprzedaje się też pocztówek z wnętrza budynku. Emanuel Vigeland tym samym jest w cieniu swego starszego brata, a nawet w samej Norwegii pozostaje praktycznie nieznany. Jego prochy znajdują się w urnie w kształcie jajka, wkomponowanej w ścianie wejściowej mauzoleum. 


Zbliżenie na jajko, czyli urnę Emanuela - Żródło: emanuelvigeland.museum.no



Urna z prochami malarza nad wejściem do sali - Źródło: www.faena.com


Niestety nie widziałam muzeum na własne oczy.
Powróćmy jednak do starszego z Vigelandów...

                                    ***

Park Gustava Vigelanda nie jest tylko sielskim parkiem, hołdującym miłości Norwegów do natury. To artystyczne ujęcie walki człowieka z własnymi demonami. Któż z nas nie ma własnych demonów?
Park przetrwał okres II wojny światowej może tylko dlatego, że Niemcy, którzy okupowali Norwegię, chętnie troszczyli się o sztukę, która w głównej mierze została z różnych krajów wywieziona. Dziś park cieszy się dużą sympatią nie tylko mieszkańców Oslo, ale także przyjeżdżających do miasta turystów. Ja sama polubiłam to miejsce i dobrze się tam czuję. Z pewnością nie będzie to moja ostatnia tam wizyta. Tym bardziej, że nie udało mi się wejść do muzeum. 


W parku nie brakuje wody i romantycznych zakątków



Jedna z parkowych alejek



Pomnik "Zaskoczona", sfinansowany w 2002 r. przez Kistefos AS, małą, prywatną firmę inwestycyjną, sponsora Muzeum i Parku Rzeźby Kistefos, niedaleko Oslo. Jest to najmłodsza rzeźba w parku. Vigeland ukończył gipsowy odlew w 1942 r. a niedługo potem pozująca do niego austriacka uchodźczyni Ruth Maier została wywieziona do Oświęcimia.



Parkowa alejka



Moda na takie "żelazne" wyrażanie uczuć dotarła też do Oslo - w tle widoczny most Vigelanda



Most nad kaskadą wodną w parku



Kaskady wodne



I jeszcze jedna rzeźba Gustava na koniec ;)



Park wywołuje skrajne emocje na odwiedzających. Nie pozostawia obojętnym. Jest pełen symboliki, wyraźnych emocji, jednocześnie prosty w swej formie. Jednym się podoba, innych gorszy. Najlepiej przekonać się samemu, jakie w Was uczucia obudzą golasy Vigelanda. 

                                    ***

Wejście do parku jest całkowicie za darmo. Tym samym galeria rzeźby na świeżym powietrzu jest bezpłatna. Z centrum można dostać się tam zarówno metrem (nr 3) pociągiem L 1 do stacji Skøyen i potem autobusem nr 20, jak i tramwajem ( nr 11 do Majorstuen i 12 pod samą bramę parku), jednak warto też przespacerować się z centrum piechotą. Park dostępny jest przez cały czas. 
Adres: Nobels gate 32, 0268 Oslo
Polecam przy okazji wizyty w Oslo. 


                                Vi sees!


2 komentarze:

  1. Miałem jakieś przeczucie, że znowu polecisz do Norwegii i proszę jest świetny wpis na temat Parku Vigelanda. Widziałem już relacje z tego miejsca u innych blogerów ale nigdy nie spotkałem się z tak dokładnym opisem. Jesteś świetną przewodniczką po zwiedzanych miejscach. Masz rację trudno być obojętnym na te rzeźby, tyle w nich emocji i ekspresji. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za komplement. :) Nie da się ukryć, że Norwegię ukochałam sobie najbardziej. W zeszłym roku byłam w Stavanger we wrześniu i w Oslo w listopadzie, które znowu odwiedziłam w maju tego roku, z okazji święta narodowego, o czym jeszcze napiszę bliżej 17 maja. W chwili obecnej przygotowuję program wyjazdu we wrześniu, pod namiot w okolice Bergen. Jadę obłaskawić fiordy :) A co do parku Vigelanda to dla mnie jest taką oazą w prawie centrum miasta i dobrze się tam czuję. Park koi moje emocje ;)
      Tak sobie myślę kiedy poczytam u Ciebie jakąś relację z Norwegii, będę Cię dalej nią kusić ;) Tymczasem pozdrawiam wakacyjnie :)

      Usuń