O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

piątek, 3 października 2014

Beskid Żywiecki: Mosorny Groń, Kiczorka, Polica, Okrąglica


BESKIDZKA PĘTELKA,
czyli spółka Duśka i Tuśka na szlaku

Trasa: Zawoja Policzne – Mosorny Groń –
Kiczorka (Cyl Hali Śmietanowej) – Polica – Okrąglica

 Wspólne wakacje Tusia i Dusia zaczęły od najbliższych szlaków, choć wędrówka jak się potem okaże nie była prosta. Drugi dzień w Zawoi, przywitał dziewczyny pięknym słońcem, więc nie tracąc czasu na zbędne rzeczy, wyruszyły wczesną porą na szlak. Dla Marty była to pierwsza wyprawa górska, więc nastroje były wesołe.
Przysiółek Zawoi, w której się zatrzymałyśmy na noclegi


Z Zawoi Policzne wyruszyły asfaltową drogą w poszukiwaniu żółtego szlaku, którym miały się wspiąć na pierwszy szczyt, czyli Mosorny Groń. Mogły się na niego dostać w sposób bardzo prosty i przyjemny, bo wjeżdżając nań wyciągiem krzesełkowym, ale przecież miały zdobywać odznakę górską dla Marty, więc to byłoby nie fair.


Tuż obok naszej kwatery



 Wejście na żółty szlak


Po odnalezieniu wejścia na szlak zagłębiły się w las. I praktycznie towarzyszył im on przez cały czas. Stopniowo nabywały wysokości, ale nawet tego nie zauważyły, zagłębione w rozmowach o rzeczach ważnych i tych mniej ważnych.


Po przekroczeniu barierek dzielących nas od szosy, czekała nas przeprawa przez potok Jaworzyna



 Kładka nad potokiem Jaworzyna



 Szlak wiodący przez las



 Szlak żółty prowadzi prosto na Mosorny Groń


Po pewnym czasie zaczęły się im otwierać widoki na okoliczne wzniesienia Pasma Jałowieckiego. W dole, w licznych przysiółkach, rozłożyła się jedna z najdłuższych wsi w Polsce – Zawoja. Dziewczyny miały dziś jednak inne cele wędrówki.


Na szlaku



 Pasmo Jałowieckie


Na patrzenie za siebie nie miały czasu, bowiem po jakimś czasie zauważyły już zabudowania na pierwszym szczycie tego dnia. Tak oto znalazły się na Mosornym Groniu (1047m n.p.m.) Stąd bezsprzecznie wzrok ich wędrował ku jednej górze, która króluje w okolicy, czyli Babiej Górze.


Babia Góra z najwyższym szczytem - Diablakiem w środku zdjęcia



 Przełęcz Brona i Mała Babia Góra z prawej strony



 Widok w kierunku Policznego



 Gdzieś tam w dole mieszkamy my a między zboczami babiogórskimi znajdują się kolejne przysiółki Zawoi - Markowa i Czartoża



 Pasmo Babiogórskie


Pogoda dopisywała, więc widok miały przedni. Tusia patrząc na górę, przygotowywała się psychicznie na wejście na najwyższy jej szczyt – Diablak. Ale i Duśka myślami tam już wędrowała. Obie zrobiły sobie małą przerwę i popijając herbatkę delektowały się widokiem.


Na tarasie przy wyciągu na Mosornym Groniu



 Na Mosornym Groniu, widok na Babią Górę



 Diablak w przybliżeniu



 Wyciąg na Mosornym Groniu


Obok pracowała maszyna wyciągu, który wwoził na górę coraz więcej ludzi. Wobec tego dziewczęta postanowiły opuścić szczyt i udać się w dalszą wędrówkę.


Mosorny Groń - rozstaj szlaków



 Droga ku Kiczorce


Kolejnym szczytem do zdobycia była Kiczorka, czyli Cyl Hali Śmietanowej. I tu zaczęły się schodki. Szlak wiódł dość stromo pod górę przez las. Pocieszeniem był lis, którego Tuśka wypatrzyła w zaroślach, a którego jedynie kitę dostrzegła Duśka. Polał się pot, czerwień dopadła twarze, ale dziewczyny dzielnie parły na przód, bo przecież to nic wielkiego dla takich wojowniczek jak one.


Najcięższy odcinek wiodący na Cyl Hali śmietanowej


 Tylko 10 minut i kolejny wierzchołek na koncie ;)


Kiedy pokonały już ten trudny odcinek, nieoczekiwanie okazało się, że są już bardzo blisko celu. Hala kojarzy się z otwartą przestrzenią, ale w tym wypadku był to gęsto porośnięty las. Sam szczyt Kiczorki (1298m n.p.m.) okazał się malutką polanką ze szlakowskazem. Dziewczęta usiadły przy pniu drzewa i chwilę odpoczywały. Drugi szczyt tego dnia został wpisany na ich konto, co szczególną dumą rozpierało Tuśkę. Na Kiczorce spotykają się szlaki, między innymi szlak im. Kardynała Karola Wojtyły, który biegnie od Przełęczy Krowiarki aż do Skawicy. Dusia i Tusia postanowiły iść jego fragmentem, by dojść do kolejnego celu – Policy.


Szlakowskaz na Kiczorce



 Najwyższy punkt na Kiczorce zdobyty przez Tusię :)



 Dusia tylko zapozowała przy szlakowskazie ;)

Droga wydawała się prosta i przyjemna. Niestety jednego dziewczyny nie przewidziały. Otóż, po ostatnich wichurach, na szlaku leżało mnóstwo wiatrołomów. Należało ominąć leżące drzewa, co znacznie wydłużało trasę i czas. Na szczęście wytyczono tam szlak zastępczy, który należało odszukać kierując się przywieszonymi czerwono-białymi wstążeczkami. Na początku było to dla obu wędrowniczek zabawne, wpisało się to w ich przygodę dnia dzisiejszego. Ale po jakimś czasie zaczęło być męczące, bo trasa często przebiegała przez zarośla i pod zwalonymi drzewami.


Drzewo wygięte jak krzesełko wprost zapraszało by usiąść


 Tym razem szlak czerwony



 W drodze na Policę



 Jedna z przeszkód na szlaku. W tym roku była ich cała masa.



 Obejście szlaku na Policy. Zamiast prosto to należało skręcić w prawo.


Efekt wichur mogły sobie zobaczyć dokładnie, kiedy wdrapały się na zbocze Policy. Na niej pozostały kikuty drzew smętnie odsłaniając widok na Orawę.


Wiatrołomy na stokach Policy



 Wstęga Jeziora Orawskiego



 Zarys Taterek :)



 Widok w stronę Tatr i Orawy


Między tym, co pozostało z drzew, siedziało kilka osób, ciesząc oczy widokami, czytając lekturę, lub po prostu leżąc i gapiąc się w chmury.


Ta roślinka była dominującą na stokach Policy oraz na dalszym szlaku


 Nie ma to jak przytulić się do kogoś, czegoś...


Jeszcze chwila i już obie znalazły się na szczycie Policy (1369m n.p.m.). To bardzo smutny szczyt, kiedy się na niego wchodzi, nie sposób nie myśleć o tragedii,  jaka miała tu miejsce 2 kwietnia 1969r. Na stokach Policy rozbił się samolot PLL LOT. W katastrofie zginęli wszyscy, zarówno pasażerowie jak i członkowie załogi, razem 52 osoby. Na pokładzie samolotu znajdował się były minister lasów – Stanisław Tkaczow, 14-letni Stanisław – syn ministra komunikacji Piotra Lewińskiego, duchowny kościoła Polskokatolickiego – Antoni Naumczyk z rodziną. Z najbardziej znanych osób, które tu skończyły swe ziemskie życie był Zenon Klemensiewicz, wybitny językoznawca, którego imieniem nazwano rezerwat przyrody na Policy. Przyczyny katastrofy lotniczej do dziś nie zostały ujawnione. Mówi się o błędach w nawigacji, wadliwym sprzęcie, złym wyposażeniu lotniska w Balicach oraz błędzie ludzkim. Ówczesne władze zacierały ślady i niszczyły materiały dowodowe. Wysunięto też sugestię, jakoby piloci chcieli uciec z kraju lecąc nisko, by nie wykryły ich radary. Do dnia dzisiejszego nie podano prawdziwych przyczyn i nic nie zostało potwierdzone. A ludzie zginęli… Dziś pamięć o nich przypomina krzyż, na którym umieszczono dodatkową tabliczkę wykonaną z resztek poszycia samolotu z informacją o partyzantach, którzy działali w tym rejonie w 1944r. W 2009r stanął tu pomnik – skrzydło samolotu, przy którym znajduje się tablica z nazwiskami wszystkich osób poległych w tej katastrofie.


Na Policy



 Pomnik ofiar katastrofy lotniczej z 1969r z tablicą z nazwiskami osób feralnego lotu



 Krzyż upamiętniający wypadek lotniczy



 Resztka poszycia samolotu umocowana na krzyżu


Dusia i Tusia na szczycie Policy spędziły chwilę wpatrzone w stronę Orawy. Na dalszym planie rysowała się wstążka Jeziora Orawskiego. Nieco dalej po lewej stronie dostrzegły zarys Tatr. Słońce jednak nie pozwalało dostrzec poszczególnych szczytów, góry zlewały się z niebem. Ale już sam fakt zobaczenia choć tak słabego zarysu ukochanych gór Duśki, wprawił ją w lepszy nastrój.


Widok z Policy na Tatry



 Na Policy



 Widok na Orawę



 Szlakowskaz na Halę Krupową


Obie ochoczym krokiem powędrowały w kierunku Złotej Grapy (1242m n.p.m.). Stamtąd już miały blisko na Halę Krupową. Po drodze mijały ludzi zbierających jagody. Dość szeroka ścieżka prowadziła je na otwartą przestrzeń.


Widok na Beskid Makowski



 Szlak ku Hali Krupowej



 Hala Krupowa i górująca nad nią Okrąglica

Wreszcie znalazły się na Hali Krupowej. Stąd podziwiały widok w stronę Beskidu Makowskiego. Jednak najbardziej pilno było im do schroniska na obiecane naleśniki. Zbliżała się pora obiadowa, więc nawet dobrze się złożyło.


Na Hali Krupowej



 Szlakowskaz na Hali Krupowej - wybór szlaków dość spory



 Widok na Beskid Makowski z Hali Krupowej



 Widok na Beskid Makowski z Hali Krupowej



 Tuśka i za nią Okrąglica




 Schronisko na Hali Krupowej



 Tablica przy wejściu do schroniska upamiętniająca ostatnią wędrówkę z plecakiem, Karola Wojtyły, który dwa miesiące później został Papieżem



 Tablica upamiętniająca walczący w tym rejonie oddział partyzantów AK


Posilone zupą i naleśnikami spędziły nieco czasu na schroniskowym tarasie. Wokół turyści zrobili sobie chwilę przerwy i pałaszowali swoje dania. Czas płynął leniwie. Obie wymyśliły sobie, że skoro są tak blisko to może wejdą na jeszcze jeden szczyt, czyli Okrąglicę ( 1239m n.p.m.). Góra dominowała nad Halą Krupową, więc czemu by nie dojść tylko do Kapliczki Matki Bożej Opiekunki Turystów? Jak pomyślały, tak też zrobiły.
Czerwonym szlakiem szły w kierunku obranym co chwila uskakując na boki przed rozpędzonymi quadami, które ścieżkę zamieniły w rozjechane błoto. To zdecydowanie był najgorszy fragment wędrówki, tym bardziej, że dziewczęta walcząc z miękkim podłożem i potworami na czterech kołach, nie zauważyły, że za daleko poszły. Na szczęście dla nich znalazł się człowiek, który także się rozpędził, ale mając GPS poprowadził siebie i zagubione istotki we właściwym kierunku. Tu zdecydowanie zabrakło tabliczki z kierunkiem ku kapliczce.



Maszt telefonii komórkowej na szczycie Okrąglicy



 Kaplica Matki Bożej Opiekunki Turystów na Okrąglicy


Przy kaplicy panowała cisza i spokój. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wnętrze kaplicy, która łudząco przypomina schron górski, zostało wyposażone w płaskorzeźby Drogi Krzyżowej oraz tablice poświęcone tym, którzy ze szlaków ziemskich przeszli na te niebiańskie. Nie jest ich dużo, ale i tak robią wrażenie na tych, co je czytają. Przypominają o pokorze, którą należy mieć w górach, nie zawsze wysokich i stromych. Na belce frontowej ustawiono rzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem, nazwanej właśnie Opiekunką Turystów i powiększone repliki rzeźbionych w drewnie odznak PTTK i GOPR. Szkoda, że akurat wtedy nie było odprawianej tu mszy, na pewno ma ona swój urok.


Wnętrze kaplicy



 Tablice upamiętniające ludzi gór, którzy nie powrócili ze szlaków



 Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej w części ołtarzowej. Pod spodem tablica upamiętniająca fundatora i pomysłodawcę kaplicy, księdza Józefa Długopolskiego.



 Tablice wraz z Drogą Męki Pańskiej robią wrażenie


Dusia i Tusia zeszły więc, z powrotem na Halę Krupową i tym samym szlakiem dotarły do Złotej Grapy.


Znów na Hali Krupowej



 Gdzieś tam w dali Zawoja Centrum a za wzgórzami daleko Sucha Beskidzka



 Schronisko na Hali Krupowej



 Hala Krupowa i Okrąglica pozostają w tyle



Wygrzewające się w słońcu jaszczurki uchwycone przez Tusię




 Wejście na szlak zielony


Tu postanowiły urozmaicić sobie szlak i iść zielonym szlakiem trawersując zbocze Policy. Szlak wiódł ich wąską ścieżynką, czasem mokrą, czasem zarośniętą krzakami. Ze swojej prawej strony miały strome zbocze Policy, więc skupiały się na drodze przed sobą. Co i raz otwierał im się widok na przysiółki Zawoi i Beskid Makowski.


Na szlaku zielonym



 Wąska ścieżka trawersująca zbocza Policy



 Urwiste stoki Policy



 Cieki wodne dawały w niektórych miejscach mokrą ścieżynkę



 Widok na Beskid Makowski



 Zawoja Centrum



 Marta przy drewnianym grzybku ;)


Po jakiejś godzinie bohaterki dnia dzisiejszego, doszły do rozstaju dróg. Szlak zielony wiódł dalej do centrum Zawoi. One postanowiły jednak skręcić na niebieski szlak, który miał ich wyprowadzić tuż za Kiczorkę. Mozolnie wspinały się pod strome wzniesienie. Zasapane weszły na łączące się w lesie szlaki i dalej podążały w kierunku Mosornego Gronia. W ten sposób zatoczyły małą beskidzką pętelkę.


Strome podejście już na szlaku niebieskim



 Ta sama trasa widziana z góry


Dzień chylił się ku końcowi, zmęczenie szlakami dało o sobie znać, więc obie postanowiły zjechać z Mosornego Gronia wyciągiem, tym bardziej, że w jego pobliżu miały swoją kwaterę. Ale los potrafi być przewrotny i nie zawsze plany wychodzą. Dziewczyny nie przewidziały kolejnej niespodzianki tego dnia. Otóż wyciąg już nie działał, a na Mosornym Groniu nikogo już nie było! Nie chcąc płacić mandatu za przejście pod wyciągiem, w miejscu kompletnie niedozwolonym, niechętnie zmusiły swoje nogi do skierowania je na żółty szlak wiodący do samej Szosy Karpackiej. Po niecałych dwóch godzinach i kilku małych kryzysach, znalazły się na asfalcie, który zaprowadził je prosto na kwaterę.



Mosorny Groń


Kwaśna mina Tuśki rozjaśniła się, kiedy przypomniała sobie o fakcie zdobycia czterech szczytów jednego i w dodatku pierwszego dnia, a Duśka wiedziała już, że będzie z niej świetny kompan na górskim szlaku.
Po dotarciu do bezpiecznej kwatery obie snuły już plany na kolejną wyprawę, zapominając o bolących i plączących się nogach i o tym, że za oknem niebo pochmurniało.
I tak zakończył się ich pierwszy dzień na beskidzkich szlakach. Zatem do zobaczenia na kolejnym szlaku spółki Duśki i Tuśki.


 Serce z korzeni od Tuśki dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca relacji z wyprawy ;)


Hej!

12 komentarzy:

  1. Fajną macie spółkę :) Kawał ciekawej trasy zrobiłyście, w dodatku przy takiej niezłej pogodzie - super :) Pozdrowienia dla Was! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trasa, jak na pierwszy rzut była dość długa, ale w sumie ciekawa. Szkoda jedynie, że nie zrobiłyśmy wielu innych tras, bo raptem w ciągu tygodnia tylko cztery razy mogłyśmy wyjść na szlaki. Ale przecież to początek :) Uściski.

      Usuń
  2. Pogoda jest, malownicze szlaki są, uśmiechnięte wędrowniczki są - pełen komplet. Bardzo fajna trasa. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ambitna trasa. Też nie lubię wykrotów i powalonych drzew. Czasem krótki odcinek potrafi bardziej zmęczyć niż kilka kilometrów normalnej wędrówki. Ale dałyście radę. Piękne widoki i uśmiechnięte twarze, czego chcieć więcej ?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie te drzewa nas nieco zmęczyły. Ale radość na koniec dnia była wielka, więc było warto. A czego można chcieć więcej? Pogody na szlaku :) Czego życzę i Tobie i sobie i nam wszystkim :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Beskid Żywiecki zaniedbałem i to bardzo. Mam jednak ciekawe wspomnienia. Nie jest to pasmo które znam bardzo dobrze, ale w miarę się orientuję. Na Policy dotychczas nie byłem, nie znałem również tej historii katastrofy lotniczej. Miło przyjrzeć się Beskidom z Twojej perspektywy. Dzięki udanej pogodzie mogłyście wiele zaobserwować. Mi niestety nigdy tam pogoda nie dopisuje.
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomku, za to przedstawiasz inne pasmo, z kolei mi nieznane :) Na te pięć dni na beskidzkich szlakach, udało się wyjść cztery razy w góry, przy czym ostatnia wędrówka na Babią Górę skończyła się szkołą przetrwania. Ten rok rzeczywiście był huśtawką pogodową, choć lepiej było niż rok temu. Ale góry nie zając... Uściski :)

      Usuń
  5. Nie znoszę kiedy szlak wiedzie wzdłuż szosy i trzeba uważać na samochody. Podobnie było jak szliśmy z mężem na Gorc ze Szczawy. Chwilę szliśmy drogą asfaltem aż doszliśmy do parkingu i tam szlak odbija od drogi. Oczywiście zanim się skapnelismy że poszliśmy źle straciliśmy cała godzinę. Potem wróciliśmy do parkingu i znaleźliśmy szlak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i takie szlaki się zdarzają, ale i kiedyś się kończą ;) A wspomnienia pozostają. Oby zawsze były te dobre.

      Usuń