O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

poniedziałek, 11 maja 2015

Bydgoszcz - majówka 2015 część I: Muzeum Mydła i Historii Brudu

STER NA BYDGOSZCZ, 
CZYLI MAJÓWKA 2015r.
Mydlane opowieści, 
czyli co wyjazd majowy ma wspólnego 
z brudem?
02.05.2015r cz. I.

4.20 – budzik dostaje w łeb pierwszy raz.
4.30 – budzik nie daje za wygraną i wbija mi się świdrującym „dyń, dyń, dyń” w głowę.
4.35 – przekonuję samą siebie, że wstaję w czasie majówki tak wcześnie tylko dlatego, że przecież jadę odkryć nowe miejsce na mapie Polski.
5.05 – wychodzę na przystanek i po drodze rozkoszuję się porannym trelem ptaków, które poprzedniego dnia schowały się z powodu ulewy i burz, jakie przechodziły przez Warszawę.
5.50 – po podróży autobusem i potem metrem, docieram na Młociny, gdzie spotykam się z Tusią, która będzie mi towarzyszyć podczas tegorocznej majówki.
6.05 – rozpoczyna się nasza jednodniowa przygoda po przekroczeniu pokładu Polskiego Busa…


 W tym roku celem była Bydgoszcz


Dziś zapraszam do Bydgoszczy.
Jazda autobusem upływa nam spokojnie aż do Torunia. Tu zaczyna się mały koszmarek, bowiem miasto opanowują fani BMW. Korek, w którym tkwimy jest potworny. Wreszcie udaje się nam wydostać w kierunku naszego celu. Mamy jakieś 20 minut opóźnienia. To i tak całkiem nieźle. Około 11.00 jesteśmy w Bydgoszczy.
Bydgoszcz – miasto żyjące w cieniu Torunia. Według mnie, zasługuje jednak na osobną uwagę. W końcu to największe miasto województwa kujawsko-pomorskiego.
19 kwietnia 1346r Kazimierz III Wielki lokował miasto na prawie magdeburskim, o czym świadczy tablica pamiątkowa zawieszona na bocznej ścianie ratusza.


 Tablica pamiątkowa na ścianie ratusza



Obie z Tusią, nie mamy zbyt wiele czasu, by obejrzeć wszystko, co można zobaczyć w Bydgoszczy. Dlatego pierwsze kroki kierujemy w miejsce absolutnie wyjątkowe. Udajemy się bowiem do… Muzeum Mydła i Historii Brudu.
To prywatne muzeum, które powstało 1 września 2012r z inicjatywy Darii Kieraszewicz i Adama Bujnego.


 Szyld muzeum


Placówka ta, mieszcząca się w trzech kamienicach, przedstawia historię brudu i higieny od czasów starożytnych aż do współczesnych. Nawiązuje szczególnie do produkcji mydła, który w XIX w. był eksportowany z Bydgoszczy do wielu krajów Europy.


 Kamienica, w której znajduje się wejście do muzeum

Muzeum jest jedynym takim w Polsce oraz jednym z nielicznych takich obiektów w Europie. Bo niby cóż można powiedzieć o mydle, brudzie i higienie? Otóż można dużo i o tym przekonałyśmy się wchodząc w tajemniczy świat o zapachu mydła właśnie.


 Kubeczki do nabycia w sklepiku


Naszą przygodę z Muzeum zaczynamy od warsztatów w zaimprowizowanym laboratorium, czyli w kąciku o nazwie „Magiel u Ciotki Hejtki”


 Laboratorium, gdzie odbyły się warsztaty robienia mydła


To tu, zgodnie z poleceniami spisanymi w wielkiej księdze, własnoręcznie tworzymy mydło w wybranych przez siebie formach, kolorach i dodatkach.


 Czytanie tajemnych mikstur



 Forma, w której powstanie mydełko. Na dnie znajdują się ziarna kawy, odrobina płatków i suszona lawenda


Radość tworzenia mają tu nie tylko dzieci, ale i dorośli. Kiedy tajemne mikstury zastygają w foremkach, my udajemy się na zwiedzanie muzeum.


 Radość tworzenia


Najpierw w salce, gdzie funkcjonuje też sklepik, dowiadujemy się skąd się wzięło mydło. Dzięki archeologom wiemy, że pierwsze mydło pochodzi z Babilonu. Była to mieszanina tłuszczów zwierzęcych i popiołu, a liczyła sobie ponad 4800 lat! Receptura tego mydła została spisana na glinianych tabliczkach. Tu dowiadujemy się też, że w Starożytności myto się piaskiem, który był jednocześnie peelingiem dla skóry. Mieszano go z oliwą z oliwek i popiołem, które potem zeskrobywano ze skóry tzw. strigilami, czyli skrobaczkami, które dziś mogłyby uchodzić za pierwowzór depilatora.


 W całym muzeum zawieszone są takie tabliczki, co sprawia, że nawet dziecko przyswaja sobie wiedzę w sposób łatwy



 Współczesna wersja mydeł ozdobnych - nawet frytki z ketchupem są z mydła



 Choć babeczki wyglądają apetycznie, to jednak są z mydła. A jak nam powiedziano na warsztatach, jeśli zjemy mydło, język w gębie nam stanie :)



 Mydlane słodkości :)


Kiedy nastaje III wiek n.e., przychodzi moda na niemycie. Powszechnie uważa się, że kąpiele szkodzą organizmowi, otwierają pory na skórze, przez które może ulecieć dusza. Np. św. Agnieszka nie umyła się w życiu ani razu. Co nie znaczy, że mamy brać z niej przykład, żeby uchodzić za świętych.
W kolejnej salce mamy czas Średniowiecza. I średniowieczną łaźnię, czyli drewnianą balię, do której wlewano gorącą wodę. To tu słyszymy okrzyk kąpielowych: „Wzywa się asana, woda już zagotowana!”. Poznajemy też sposób kąpieli. Do tego służyły brzozowe witki, którymi albo samemu, albo sobie nawzajem, obijało się ciało. Bo z balii mogły korzystać dwie osoby na raz, przy czym dobór tych osób wcale nie był taki oczywisty. O tym decydowały osoby obsługujące łaźnię. I tak, kiedy żona przyszła z mężem, wcale nie musieli razem się wykąpać. Nawet, jeśli mieli na to ochotę.


 Średniowieczna balia


Kąpiel była bardzo droga, jak na tamte czasy, a jeśli do tego dochodziło też golenie czy strzyżenie albo masaż, to cena przekraczała miesięczne zarobki. Często też, by załapać się na gorącą wodę, no i czystą (bo często w tej samej wodzie kąpało się kilka osób), można było spotkać nagich ludzi biegnących przez ulice. Miało to też swoją drugą stronę medalu. Często odzież pozostawiona na czas kąpieli, zwyczajnie ginęła.
W XV w. publiczne łaźnie zaczęto uważać za miejsce rozpusty, występku i zakłócanie porządku publicznego. Ich upadek spowodowała jednak nie zła ich sława, lecz morowa zaraza, czyli dżuma, która przeszła przez całą Europę i dziesiątkowała ludzi. Wierzono, że ropiejące guzy pochodzą właśnie z korzystania ze wspólnych łaźni. Co oczywiście nie było prawdą.
I tak przechodzimy we wspólnej wędrówce do czasów największego brudu i smrodu.
Święty Bernard mawiał, że „tam, gdzie śmierdzą wszyscy, nie czuć nikogo”. A gdzie było takie siedlisko, największe w Europie? Oczywiście, że we Francji, gdzie prym wiódł „wytworny” Wersal. Powszechnie wiadomo, że pod grubą warstwą pudru i różu, skrywała się brudna skóra. Pod kilkoma warstwami sukien, halek, pantalonów i rajtuz, ukryte były brudne ciała. Modne, misternie upięte fryzury to peruki, które przykrywały tłuste i zlepione włosy, w których często gnieździły się wszy. Wcale nie chybionym prezentem, którym się obdarowywano, były małe młoteczki do wybijania tychże zwierzątek. Cuchnący odór z ust próbowano zatuszować żuciem mięty i innych ziół lub pozbywać się go przy użyciu alkoholu. Wiemy, że zwłaszcza panie, nie nosiły majtek i podnosząc zwoje sukien, załatwiały swe potrzeby tam, gdzie popadnie: w kominkach, w rogach komnat itp. Sam Ludwik XIV, Król Słońce, umył się ponoć trzy razy w życiu: w dniu chrztu, ślubu i po swojej śmierci w dniu pogrzebu.
 A to ci śmierdząca historia…
Kolejna salka daje nam możliwość obejrzenia form używanych do wyrobu mydła i sposobów jego barwienia. Na przykład dowiadujemy się, że aby zabarwić mydło na żółty kolor używano woskowiny usznej. Wykorzystywanie barwników naturalnych takich jak trawa, burak czy jagody, było czymś oczywistym. Mamy okazję dotknąć stu letniego mydła. Wydaje się brudne i szare. Dzieciom się nie podoba.


 Stuletnie mydło


Ale za to dostajemy wiedzę na temat ulepszania mydła i tego, kto spisał skład mydła. A był to Michel Eugéne Chevreul, który w 1861r wyjaśnił budowę tłuszczów i zasadę procesu mydlenia. Był francuskim chemikiem, który jeszcze w wieku 102 lat pracował naukowo. Ze śmierdzących francuskich salonów, gdzie przykry zapach przebijały litry perfum, jeden człowiek przywrócił funkcję mydła i toalety do porządku dziennego.


 Multimedialny obraz przedstawia pana Chevreula, który czasem do nas machał, czasem nam groził palcem albo robił inne rzeczy. Generalnie zawsze słucha, czy jego przepis na mydlenie nie jest źle przekazywany



 Kto chciałby taki prezent?


I tak oto, przechodzimy do wieku XIX. I widzimy tu pokój kąpielowy. A w nim pierwowzór prysznica.


 Prototyp prysznica. W miednicy znajdowały się dziurki, przez które lała się ciepła woda, wlewana przez służącą. Ponieważ "wanna" często robiła się zimna, obok stał mały piecyk, który ogrzewał pomieszczenie



 Mądre rady :)


Poznajemy zasady jego działania i dowiadujemy się, co oznacza powiedzenie „siedzieć na tronie” J


 Z pozoru to zwykłe krzesło...


Skąd się ono wzięło? Otóż z tego, że przenośna toaleta wbudowana była w krzesło lub skrzynię. Mieścił się w nich nocnik, którego zawartość wylewano… no właśnie, gdzie? Mimo skrzywienia dzieci i okrzyków „a fuj”, przewodniczka mówi, że wylewano to za okno. Uprzednio krzycząc, że to nastąpi i dając czas na ucieczkę spod takiego okna.


 ...ale jeśli dobrze poznać jego tajniki, okazuje się być toaletą



 Siedzieć na tronie... Obok wersja toalety ulokowana w skrzyni

Chwilę potem jesteśmy już w pralni, gdzie zapoznajemy się z ciężką pracą praczek. O tym, że zawód ten był bardzo wyniszczający, świadczy zdjęcie praczki, której wiek jest znany. W chwili tej fotografii ma 40 lat, a wygląda niestety na dużo więcej. 


 W pralni dzieci mogły wyprać chusteczki na tarze

Tutaj też poznajemy żeliwne wanny z XIXw., szczotki do szorowania ciała, maglownice, tary do prania oraz półautomatyczną „pralkę”. A wszystko to okraszone mydlinami, bez których zawód praczki byłby mało istotny.


 Pralka półautomatyczna - praczka wyciskała pranie poprzez ruchy pionowe rączki. W tle tary i balie do prania



 Magiel i wisząca nad nim opowieść o tym, jak to Zabłocki wyszedł na mydle

Po drugiej stronie pomieszczenia znalazła się „Kolonialka Dziadusia Ażurowego”, gdzie oglądamy pierwsze reklamy mydła oraz słyszymy radiowe reklamy proszku do prania.


 Kącik z mydłem i powidłem


A czym jest kolonialka? To z dawnego określenia – sklep spożywczy. A tu, dotyczący „sklepu z mydłem i powidłem”. W tym kąciku między innymi możemy zobaczyć męski strój kąpielowy z wczesnych lat XXw., który wzbudza wiele śmiechu wśród dzieci.


 Opowieści ciąg dalszy



 Pokaz męskiego stroju do kąpieli



 Wytyczne czego nie robić i należy zrobić, choć budzą śmiech, wciąż po części są aktualne


I takim oto sposobem, skacząc przez wieki, docieramy do łazienki rodem z PRL-u.


 Łazienka z XX w.


I tu łezka w oku zakręciła się wśród dorosłych odwiedzających to muzeum. No bo kto z dorosłej młodzieży nie pamięta słynnej pralki „Frani”?


 Pralka "Frania"


Sama pamiętam, jak Mama gotowała w niej wodę na kąpiel, kiedy w kranie nie kapało. I odgłos prania, kiedy obracały się w niej dziecięce ubranka wykąpane w proszku Cypisek lub Ixi, które ponoć miały nie uczulać, a uczulały. A w stanie wojennym „Frania” służyła też za maszynę introligatorską, w której robiło się ulotki propagandowe. We „Frani” robiono też masło czy kręcono majonez, a także służyła do produkcji napojów alkoholowych. Można powiedzieć, że było to urządzenie wielofunkcyjne.
To w tej łazience, ku radości i wspomnieniom starszych, zostają pokazane dobrze znane mydełka jak: „Jacek i Agatka”, „Mydełko Fa” czy kultowe mydło „For You”, robione w wersji na rynek polski i export, znane z komedii Juliusza Machulskiego pt. „Kingsajz”. Pamiętacie tę scenę? „… Mydłem, dobijemy go mydłem (…) Raz, dwa, trzy, cztery… Stop. Iiiii foorr youuuu!...” J
I znów pojawiamy się w salce warsztatowej. I nasze mydełka są już gotowe i pięknie opakowane. Każde inne, każde wspaniałe. Zabieramy je na pamiątkę.
W sklepiku zaopatrujemy się w jeszcze inne pachnące pamiątki i obie z Tusią zadowolone wychodzimy z muzeum.


 Babeczki mydlane aż kuszą, żeby zagłębić w nie ząbki :) Foto: Marta


 Podobnie lizaki - nie mają tu słodkiego smaku Foto: Marta



 Myjcie się dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny. Myjcie się chłopaki, bo was zjedzą robaki :)


I tu garść praktycznych informacji:

  1. Muzeum mieści się przy ulicy Długiej 13-17 w Bydgoszczy
  2. By zwiedzić to niewielkie muzeum, należy dokonać rezerwacji telefonicznej, bowiem wejścia odbywają się o określonej porze, w grupach z przewodnikiem.
W takim okresie, jak Majówka, kiedy jest większy ruch turystyczny, jest to niezbędne. My byłyśmy tam 2 maja i wiele osób odchodziło z kwitkiem. Jeśli więc, chcecie zapewnić swym dzieciom atrakcję, będąc w Bydgoszczy, nie zapomnijcie o wcześniejszej rezerwacji.

  1. Bilet normalny kosztuje tyle samo co ulgowy, czyli 12 zł (stan na maj 2015r)
  2. W części pierwszej, gdzie mieści się sklepik, jest mała szatnia, gdzie można zostawić wierzchnie nakrycia czy plecaki
  3. Zwiedzanie trwa od 1h do 1,5h
  4. Do zwiedzania muzeum należy zabrać dobry humor i świetnie się bawić
Samo muzeum Mydła i Historii Brudu usytuowane jest przy ulicy Długiej i jest to najdłuższa ulica miasta lokacyjnego Bydgoszczy.


 Ulica Długa


Jest to najważniejsza historycznie ulica Starego Miasta. Została wytyczona w połowie XIVw. Początkowo zabudowana była domami drewnianymi, z czasem ustępującymi zabudowie murowanej.


 Zabytkowy tramwaj jest dziś punktem Informacji Turystycznej



 Kamienica przy Długiej 17



 Detal architektoniczny na jednej z kamienic


Kwitł na niej handel, mieszkało przy niej sporo kupców i handlarzy. W latach 90. XXw. przekształcono ulice Długą w deptak.


 Na Długiej stały zaparkowane zabytkowe auta - tu syrenka



 A tu Wołga



 Znalazły się też mustangi i inne futurystyczne autka


Kolejną atrakcją tej ulicy jest Bydgoska Aleja Autografów, gdzie wmurowane są w nawierzchnię ulicy, granitowe podpisy osób zasłużonych dla miasta.


   

 Przykładowe tablice z autografami



A co jeszcze zobaczyłyśmy z Tusią w Bydgoszczy, o tym opowiem w drugiej części naszej tegorocznej majówki. Już dziś serdecznie zapraszam J

C.d.n. …

8 komentarzy:

  1. Muzea nie przestaną mnie zadziwiać. Bardzo fajny zbiór ciekawostek. No i ta zmiana pończoch dwa razy w tygodniu - szał. :D Jak to dobrze, że żyjemy w takich, a nie innych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre, co? :) Albo to, że natryski są dobre na skórę, ale tylko po zbadaniu przez lekarza. Ciekawe, zbadaniu skóry, czy natrysków? ;) Oj mnóstwo tam było śmiechu. Muzeum to najlepiej zwiedzać z grupą dzieci. Najmłodsi mają cudowne pomysły co można zrobić z mydłem :)

      Usuń
  2. Rewelacyjne miejsce! Chętnie bym się tam wybrała i chyba już zapamiętam :) Jeśli kiedyś wybiorę się do Bydzi, bo byłam tylko przejazdem pociągiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja zawsze też Bydgoszcz jakoś tak tylko kolejowo :) Ale na majowy weekend zaplanowana była już od zeszłego roku. Szczęściem się udało. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Fajny post! :) "Muzeum Mydła i Historii Brudu" - co za nazwa :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne miejsce :) I można się przy okazji zabawy czegoś nauczyć. Polecam :)

      Usuń
  4. Świetnie opisałaś wizytę w Muzeum Brudu. Tu Frania w muzeum, a przecież ten model wciąż jest w sprzedaży. Tylko słynnych wałeczków już nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda, Frania wciąż jest produkowana. Ale i tak to część naszej historii, wgryzła się w nią jak brud w kołnierzyk :) Ech, to były czasy....

      Usuń