O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 15 grudnia 2021

Beskid Śląski - Barania Góra

 

Co słychać w Beskidzie Śląskim,

czyli powrót po latach

na przedreptane ścieżki

 

Dwadzieścia trzy lata temu, będąc studentką pedagogiki, musiałam odbyć praktykę kolonijną. Jako świeżo upieczony wychowawca kolonijny z dokumentem z Kuratorium Oświaty w ręku, pojechałam na podbój świata. To znaczy na podbój Beskidu Śląsko – Cieszyńskiego, a konkretnie Wisły, w której miałam pod opieką 13 małych, fajnych chłopców. To były cudne dni, które do dziś wspominam z nutą nostalgii. Dlatego w czasie krótkiego urlopu postanowiłam zawitać znów do miejsca, które rozsławił nasz skoczek narciarski, Adam Małysz. Do zabawy we wspominki zaprosiłam Martę, więc nasza spółka Duśka i Tuśka, znów była na szlaku.
Przez tydzień wędrowałyśmy po okolicznych górach, a ja miałam wrażenie, że odkrywam Wisłę na nowo. Któregoś dnia za cel obrałyśmy Baranią Górę. I to była nasza najdalsza wyrypa od miejsca zakwaterowania. Niestety nie tak łatwo, nawet w sezonie, dostać się pod szlak. Nie kursują o dobrych porach, dla piechurów, żadne autobusy rejsowe ani busiki. Dlatego nie miałyśmy innego wyjścia, jak wziąć prywatną taksówkę. Telefon spisałyśmy z baneru na płocie, w czasie wędrówki pierwszego dnia. Przydał się.


No to ruszamy!

 
Z samego rana taksówkarz podjechał pod nasz adres i zawiózł nas maksymalnie jak się dało pod sam szlak. Zaplanowałyśmy wycieczkę „pod prąd”, czyli zaczęłyśmy wędrówkę niebieskim szlakiem od parkingu za przysiółkiem Wisła Czarne – Fojtula. Nie wiem, dlaczego wszyscy tędy wracają, a idą prosto do schroniska. Moim zdaniem odpoczynek w schronisku jest lepszy po zdobyciu wierzchołka i odbyciu większej części trasy. Z tego powodu wędrówkę naszą zaczęłyśmy od Doliny Białej Wisełki.
Spokojna, cicha dolinka pnie się lekko pod górę, ale bez obaw możemy co chwila przystawać, bo kontakt z naturą jest tu naprawdę fajny. Poza tym wokół rezerwatu biegnie ścieżka dydaktyczna, a przy szlaku zlokalizowanych jest 25 tablic z komiksowymi opisami przyrody. 


Biała Wisełka



Chwila przerwy przy betonowym bystrzu wodnym. Foto: Marta



Uregulowane wodospadziki Białej Wisełki



Gdzie Ona tam wlazła... ? :)



Koryto potoku w Dolinie Białej Wisełki. Foto: Marta



Parzydło leśne



A to Ci Góral! Rzeźba przy punkcie gastronomicznym (zamkniętym w dniu wycieczki!) Kolyba u Marioli



Komiksowe tablice edukacyjne, które czytałyśmy od końca :)



Wisła i okolice to tereny siedlisk głuszców



Choć tablice są w lekkiej, zabawnej formie, mówią o sprawach ważnych



Głuszce to ptaki sporych rozmiarów, które w Rezerwacie Barania Góra mają swoje tokowiska


Pierwszy przystanek zrobiłyśmy przy Skałach Grzybowych. Choć nie możemy dostać się do nich bezpośrednio, bo koryto Białej Wisełki oddziela nas od szlaku, to są one bardzo dobrze widoczne. Ta skalna formacja wygląda jak nierówno wyciosana ściana, ale za to w regularne prostokąty. Przypomina to trochę regał z książkami.


Skały Grzybowe

 
Kolejny przystanek to Kaskady Rodła. To naturalne progi skalne, po których spływają kaskady wody. Ich wysokość waha się od 0.5 do 5 m. Nie, to nie Wodogrzmoty Mickiewicza, ale ich szum jest całkiem kojący. Jest około 25 wodospadów. 


Pierwsze spadki Kaskad Rodła. Foto: Marta



Kaskady Rodła



Kaskady Rodła po opadach deszczu są jeszcze bardziej imponujące


Ówczesny przewodniczący Towarzystwa Miłośników Wisły – Jan Krop, był pomysłodawcą nadania progom wodnym nazwy „Kaskady Rodła”. Uroczyste nadanie im nazwy odbyło się 19 września 1987 r. Nazwa „Rodło” pochodzi od godła Związku Polaków w Niemczech, powstałych w 1922 r. Ponieważ nie mogli się oni posługiwać orłem, jako godłem polskim, wymyślono znak rodła. Odtworzono w nim bieg Wisły z zaznaczeniem Krakowa, jako symbol powrotu do ziemi macierzystej oraz zjednoczenia ziem polskich. Po 65 latach symbol ten przywrócono w nazwie wodospadów.


Kaskady Rodła



Kiedyś stałam tu z dziećmi na koloniach, dziś z Martusią

 
Szeroka aleja powoli zaczęła przypominać leśny szlak. Wracały mi moje wspomnienia, lecz krajobraz był odmienny od tego, który pozostał w mojej pamięci. 


Fragment niebieskiego szlaku



Niebieski szlak w Rezerwacie Barania Góra



Pierwsze okienko widokowe


Szłyśmy zatopione każda w swoich myślach, gdy chwilę później Tusia oznajmiła, że widzi wieżę. Ok, a więc doszłyśmy na wierzchołek…


Cioteczka! To już wierzchołek!

 
Jakże inny od tego, który zapamiętałam! Dookoła przestrzeń, wycięte drzewa, które pod koniec lat 90-tych XX w., gęsto porastały zbocze góry. I po środku małej polanki na kopule szczytowej stała ona – metalowa wieża. Żeby zobaczyć jakieś widoki, trzeba było się na nią wdrapać. Ech…
Ułożyłyśmy z Martą plecaki przy jednym z pni i poszłyśmy na wieżę, na lekko. Marta po raz kolejny przełamała swój lęk przed wysokością i przez krótką chwilę mogła zobaczyć dalsze panoramy. Byłam z niej wtedy taka dumna! To znaczy zawsze jestem, ale jak się pokonuje własne słabości, to duma jakby wzrasta.


Barania Góra w 1997 r. Ta osoba w zielonych legginsach i czarnej, sztruksowej koszuli, to ja... w erze sprzed smartfonów



Szlakowskaz na Baraniej Górze



Zdobywczynie szczytów beskidzkich ;)



Fajnie tu być po 23 latach...



Nie ma wątpliwości gdzie jesteśmy...

 
Barania Góra wznosi się na 1220 m n.p.m. i jest drugim (po Skrzycznem), co do wysokości szczytem Beskidu Śląskiego. Na zachodnich jej stokach znajdują się źródła Wisły, na które składają się Biała i Czarna Wisełka. Tu, najdłuższa rzeka w Polsce ma swój początek. Miałam to szczęście, że mogłam pochylić się nad tym miejscem, ukrytym w leśnym ostępie. Teraz źródła leżą w Rezerwacie Barania Góra i dojście tam jest zabronione. Na samym szczycie ustawiono wieżę widokową, a z niej można dostrzec pasma trzech państw: Polski, Słowacji i Czech. Oczywiście moje oczy wypatrywały zarysu Tatr i szczytów Małej Fatry, ale widoczność tego dnia, nie była najlepsza. Za to można zobaczyć pasmo Beskidu Żywieckiego z Królową Niepogód – Babią Górą, pasmo Beskidu Makowskiego, Beskidu Małego, wszystkich górek i „pagórków” Beskidu Śląskiego. Dzięki wieży widoki są naprawdę przednie.


Wieża widokowa na szczycie Baraniej Góry



Tablica pamiątkowa  przy wejściu na wieżę, poświęcona partyzantom z okolic z czasów II wojny światowej



Marta na wieży



Duśka na wieży - dawniej pod spodem widziałam las...



Szczyt Baraniej Góry z wieżą widokową



 Duśka na wieży. Foto: Marta


Ponieważ góra nie jest specjalnie wymagająca i doskonale nadaje się na spacery nawet z dziećmi, na kopule szczytowej można zapomnieć o ciszy i spokoju. No chyba, że przyjedzie się poza sezonem.
Na Baraniej Górze spędziłyśmy blisko godzinę, robiąc sesję foto i łapiąc ulotną chwilę odpoczynku.



Widok w kierunku Beskidu Żywieckiego



Na ostatnim planie słaby zarys Policy 1369 m n.p.m. i Babiej Góry 1725 m n.p.m., przed nią Romanka 1366 m n.p.m. i Pilsko 1557 m n.p.m., po środku pasmo Glinnego 1034 m n.p.m.



Na Baraniej Górze Tuśka zapatrzona w stronę Tatr i Małej Fatry



Na Baraniej Górze. Foto: Marta



Widok z Baraniej Góry



Szlak w kierunku schroniska na Przysłopie



Od lewej: Stołów 1041 m n.p.m. Malinowska Skała 1152 m n.p.m., Trzy Kopce 1080 m n.p.m., potem w zarysie Klimczok 1117 m n.p.m. i masyw Skrzycznego: Kopa Skrzyczeńska 1189 m n.p.m., Małe Skrzyczne 1211 m n.p.m. i całkowicie z prawej strony Skrzyczne 1257 m n.p.m.



W stronę czeskiego Beskidu Śląskiego



Czeski Beskid Śląski



W stronę Beskidu Żywieckiego



Beskid Żywiecki i dalej Tatry, choć dzień nie miał dobrej przejrzystości powietrza



Kiedyś było tu mnóstwo drzew...



Pasmo Magurki: Magurka Wiślańska 1140 m n.p.m., dalej Magurka Radziechowska 1108 m n.p.m. i Magurka 1036 m n.p.m.



Zamglony Beskid Żywiecki



A tak prezentował się krajobraz z wieży na szczycie Baraniej Góry w 1999 r.

 
Czerwonym szlakiem schodziłyśmy w kierunku schroniska, by zasilić organizmy herbatą i lodami, jako nagrodą za zdobyty szczyt. Moje myśli znów biegły do wspomnień, kiedy dzieci pod moją opieką prześcigały się w opowiadaniach jakie zwierzątka mają ich dziadkowie. To były fajne wakacje. Teraz też były fajne, bo zamiast rozkrzyczanej pięćdziesiątki dzieci, miałam pod swymi skrzydłami jedną Tuśkę. A tak po prawdzie, to nawet w świetle prawa nie musiałam trzymać jej pod skrzydłami, bo osiemnaście lat ukończone, co podkreślała mi na prawie każdym kroku. Słodka 😉


Na czerwonym szlaku



Czerwony szlak w stronę schroniska na Przysłopie



Czerwony szlak i wiatrołomy po obu stronach



Widoczny dach schroniska

 
Wreszcie dotarłyśmy do schroniska PTTK Przysłop. Pierwotnie stał tu drewniany domek myśliwski, wybudowany na zlecenie arcyksięcia Fryderyka Habsburga. W 1897 r. powstał jako baza wypadowa na polowania na głuszce, których i dziś nie mało jest w okolicy. Funkcję schronienia pełnił od 1925 r. aż do 1979 r.! W międzyczasie zapadła decyzja by wybudować nowe schronisko, które spełniłoby wymogi coraz większej ilości turystów. Nowy budynek zaczęto budować w 1973 r. Stary, drewniany domek w stylu alpejskim rozebrano, ale ponownie złożono w nowej lokalizacji i od 1987 r. można go zobaczyć w Wiśle. Służy jako oddział PTTK w Wiśle.


Wejście do schroniska na Przysłopie z płaskorzeźbą róży wiatrów



Przysłop witaj, a my Przysłop żegnaj ;)

 
Usiadłyśmy na tarasie schroniska na zasłużony odpoczynek. Herbatka i ciasto to zawsze dobry pomysł. A do tego babskie pogaduszki. I kolejne pieczątki w książeczce.
Kiedy postanowiłyśmy ruszyć dalej, przed schodzeniem doliną Czarnej Wisełki, zajrzałyśmy jeszcze do małego Muzeum Turystyki Górskiej, które mieści się w małym, urokliwym budyneczku Baraniogórskiego Ośrodka Turystyki Górskiej, znajdującego się tuż obok schroniska. Spędziłyśmy tu z pół godziny z bardzo fajnym przewodnikiem, który ciekawie opowiadał o okolicy, turystach z przeszłości, o funkcjonowaniu muzeum. Generalnie bardzo polecam to miejsce, bo można tam spotkać ludzi z pasją i poczuciem humoru. W każdym razie my bawiłyśmy się tam całkiem dobrze.



Muzeum Turystyki Górskiej



Stroje regionu Beskidu Śląskiego



Głuszec i archiwalne zdjęcie baraniogórskiej wieży widokowej



Narty z innej epoki ;)



Odznaki okolicznościowe. Te puste plamy to efekt... kradzieży :( Przykre to.



Niektóre odznaki mają fajny wzór lub kształt



Odznaki w kształcie parzenic



Jakaż to historia w tych odznakach...

 
I wreszcie zaczęłyśmy schodzić doliną Czarnej Wisełki. Szlak, najpierw czerwony, potem czarny wyprowadził nas nad zaporę nad Jeziorem Czerniańskim. 


Szlakowskaz przy schronisku



Tym razem wkraczamy na czarny szlak



Nie ma żadnej wątpliwości, że tu wszystko kręci się wokół źródeł naszej królowej rzek


My jednak skręciłyśmy w lewo i drogą asfaltową skierowałyśmy się w pewno miejsce, które chciałam pokazać Marcie. I choć byłam tam trzy razy, teraz po 23 latach miałam wrażenie, że jestem w nowym miejscu. Tak bardzo się ono zmieniło…


Na koniec dnia odrobina historii



Historyczny wjazd na teren posiadłości prezydenckiej - rogatka z lat 30. XX w.

 
A mowa tu o… Zameczku, który jest letnią rezydencją Prezydenta RP. Budynek wzniesiono w latach 1929-1930 według modernistycznego projektu polskiego architekta Adolfa Szyszko – Bohusza dla prezydenta Ignacego Mościckiego. Składa się on z zamku górnego – właściwej rezydencji prezydenckiej, zamku średniego, czyli części hotelowo – konferencyjnej i zamku dolnego, czyli Gajówki, w której także są pokoje hotelowe oraz restauracja. I choć można zwiedzać zamek – teoretycznie – mnie się to nigdy nie udało, poza wejściem do holu głównego. 


Krótki rys historyczny



Zameczek - letnia posiadłość prezydenta RP - kiedyś urzędował tu Ignacy Mościcki



Gajówka - część kompleksu hotelowo - restauracyjnego



Zameczek - widok z drogi



Lądowisko helikopterów


Od czasu mojej wizyty teren zameczku bardzo się zmienił i tym razem przywitała nas zamknięta brama. No cóż, pozostało nam obejrzenie prezydenckiej siedziby i drewnianej kapliczki pod wezwaniem św. Jadwigi Śląskiej z 1909 r. z daleka, przez sztachety bramy. Opowiadałam Marcie o tym miejscu, o tym, że mam tu zdjęcia i że kiedyś wszystko to zupełnie inaczej wyglądało. Zrobiłyśmy sobie kilka pamiątkowych fotek i powoli schodziłyśmy znów asfaltem w kierunku zapory. 


Pamiątkowe zdjęcie - niestety przed parkanem 



Zameczek w 1998 r.



Kaplica pod wezwaniem św. Jadwigi Śląskiej z 1909 r. - stan na 1998 r.



A tu, ta sama kapliczka - stan na 2021 r. - jak widać otoczenie zmieniło się bardzo. Zdjęcie zrobione przez bramę wjazdową 



W 1998 r. stałam pod kapliczką jak zmokła kura, akurat tego dnia padało...

Nogi bolały nas już niemiłosiernie. A ja zastanawiałam się jak dostaniemy się do Wisły.
I wtedy, jak spod ziemi, wyrosła za nami turystyczna kolejka. Kierowca zatrzymał się na nasze machanie i zaprosił do środka. Nasza radość była wielka. Wiedziałyśmy, że nie musimy już wzywać taksówki, bo kolejka zawiezie nas prosto do centrum. Tam, na deptaku miała swoje miejsce postojowe. I cenowo wyniesie nas dużo taniej. Byłyśmy w cudownych nastrojach. Po drodze stwierdziłam, że szkoda, że Tuśka nie zrobi sobie zdjęcia na zaporze, ale coś za coś. I oto niespodzianka! Okazało się, że kolejka na 10 minut zatrzymała się przy zaporze na Jeziorze Czerniańskim. Turyści wysypali się na krótki spacer i pamiątkowe zdjęcia. Poszłyśmy i my. W głowie przesuwały mi się, jak na filmie, obrazy sprzed 23 lat… Moi wychowankowie, którzy chętnie pozowali do zdjęć. Rozkrzyczana 13… Moja grupa – Tygrysy. Ech, jakie to było miłe wspomnienie… 


Zapora na Jeziorze Czerniańskim



Widok na "suchą" stronę zapory



Widok z zapory na jezioro



Marta na zaporze



Ciotka na zaporze w 2021 r.



Ciotka na zaporze w 1997 r.


Teraz opowiadałam Marcie o tym, zrobiłyśmy kilka zdjęć i znów siedziałyśmy w kolejce, która już bez przystanków zawiozła nas do centrum miasta.


I jeszcze jedna foteczka na pamiątkę ;)

 
To była nasza najdalsza i najdłuższa wyprawa podczas tygodnia spędzonego w Wiśle. Pogoda dopisała, zdrowie i humory także. Wspaniały czas spędzony razem jest najcenniejszym darem, jaki można sobie podarować. I myślę, że bardzo fajnie go wykorzystałyśmy tego dnia.
Kolejny dzień odpoczywałyśmy spacerując po Wiśle, a potem były i inne wycieczki, ale o tym kiedy indziej. Zatem do zobaczenia!



4 komentarze:

  1. Jakie sliczne zdjecia. Super relacja Dziewczyny :) Bardzo przyjemnie sie ja czytalo. I pomyslec ze bylam w Wisle i nie poszlam na Barania Gore. Otoczenie cudowne, teraz juz zachorowalam. Widoki z gory niebianskie. Kaskady Rodla robia niesamowite wrazenie!!! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Można zachorować 😉 Ale uwaga - to choroba nieuleczalna!😁 A widoki są faktycznie przepiękne przy sprzyjających warunkach pogodowych. Polecam! Pozdrawiam przedwigilijnie☺️

      Usuń
  2. Barania Góra to świetne miejsce w Beskidzie Śląskim :) Wieża widokowa tylko jeszcze podnosi atrakcyjność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. Dawniej szczyt był mocno zalesiony. Wieża pozwalała zobaczyć coś więcej. Teraz widać wszystko bez wchodzenia... Ale skoro jest wieża, to ja na nią wlezę😉 Pozdrawiam przedświątecznie!

      Usuń