O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

czwartek, 11 listopada 2021

Lanckorona - gdzie historia miesza się z magią...

 

Lanckorona – miejsce aniołów, kotów,

historii i czasem starych samochodów


Nie wiem, czy też tak macie, że z niewiadomych powodów marzycie o jakimś miejscu? Że przyciąga Was ono niewidzialną siłą? Ja tak miałam z Lanckoroną. Sama nazwa miejscowości w swoim brzmieniu przyciągała mnie jak magnes. Choć ostatnio słowo „korona” odmieniamy przez wszystkie przypadki, ale nie o taką koronę tu chodziło 😉
Ponieważ jestem szczęśliwą nieposiadaczką auta, próbowałam dostać się do Lanckorony transportem publicznym. I tu zonk… Nawet z pobliskiego Krakowa ciężko się tu dostać. Z roku na rok, odkładałam marzenie spaceru po Lanckoronie, aż trafi się ktoś z samochodem, kto zechce pozwiedzać ze mną jej zakamarki. Okazja nadarzyła się w tym roku, a moim „aniołem”, który mnie teleportował w czasie, okazała się Asia, która na co dzień mieszka pod Krakowem.
Poranek przywitał mnie chmurami i deszczem. O nie! Dzień wcześniej spacerowałam po mieście Kraka i pogoda była wyśmienita, a dziś… no co to ma być? Zeszłam na śniadanie, rzucając pod nosem zaklęcia. Podziałało. Deszcz przestał padać.
Dojechałam tramwajem do pętli na Borku Fałęckim, skąd zgarnęła mnie Asia. Nie widziałyśmy się rok, więc radość była ogromna. A potem to już była tylko magia…


Zabudowa Lanckorony



Widok z drogi na wzgórze zamkowe



Widok z drogi na wzgórze zamkowe


Lanckorona to wieś w Polsce, w woj. małopolskim. I choć dziś jest to wieś, to nie zawsze tak było. Prawa miejskie miała bowiem od 1366 r. aż do 1934 r. Było to miasto królewskie. Leży około 30 km na południe od Krakowa. Lanckorona lub też Lanckoruna powstała ze względu na częste odwiedziny Kazimierza III Wielkiego , który tereny te wykorzystywał na polowania. Dlatego z jego fundacji powstał zamek, który został wykończony w połowie XIV w., a który pełnił funkcję twierdzy chroniącej drogi do Krakowa. 


Tak kiedyś wyglądał zamek w Lanckoronie


Król ulokował miasto na prawie magdeburskim, dając m.in. przywileje na cotygodniowe targi czwartkowe, prawo handlu w Krakowie i innych miastach królewskich, czy prawo przywozu piwa dla mieszczan. W zasadzie Lanckorona miała te same prawa, co stołeczny Kraków.
Pierwszym burgrabią zamku był człowiek o imieniu Orzeszko. Po blisko dekadzie urzędowania Orzeszka, forteca zaczęła zmieniać właścicieli, a w późniejszym okresie stała się rezydencją starostw lanckorońskich. 


Obecny stan zamku



Czy to były komnaty mieszkalne, czy jakaś klatka schodowa? Ciężko powiedzieć...



Zdobywczyni lanckorońskiego zamku, hehehe


Za czasów panowania króla Zygmunta Starego ( a więc XII w.), Lanckorona otrzymała prawo do organizowania dwóch jarmarków: w czerwcu na św. Jana i w sierpniu na św. Bartłomieja. Targi z czwartku zostały przeniesione na niedzielę.
Największy rozkwit miasta przypadł na czasy, kiedy rządził nią ród Wolskich. Powstawały obok nowe wsie, przysiółka.


Lanckoroński zamek w 2021 r.


Na początku XVII w. Lanckorona należała do wojewody krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego, który w zaciszu swej twierdzy układał plany buntu szlachty, zwanego potem w historii Rokoszem Zebrzydowskiego. W skrócie – był to bunt szlachty przeciwko Zygmuntowi III Wazie oraz staraniom króla do władzy absolutnej. Oczywiście powstanie zostało stłumione w czasie bitwy pod Guzowem w 1607 r.
W latach 1768-1772 doszło do zbrojnego związku szlachty polskiej, zwanego Konfederacją Barską. Utworzono go w Barze na Podolu w 1768 r. w celu obrony niepodległości Rzeczypospolitej oraz wiary katolickiej przed wpływami Imperium Rosyjskiego. Celem Konfederacji było zniesienie ustaw narzuconych przez Rosję a swe niezadowolenie skierowano przeciwko królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, który był „pod opieką” carycy Katarzyny Wielkiej. Z historii wiemy, że powstanie to zostało krwawo stłumione w licznych potyczkach i dużych bitwach. Ale to zamek lanckoroński służył konfederatom jako punkt oparcia. Tu, 21 maja 1771 r. wojska rosyjskie pod wodzą Aleksandra Suworowa pobiły w bitwie konfederatów, a rok później konfederaci poddali zamek lanckoroński wojskom austriackim.


Tablica pamiątkowa pod ruinami zamku


Dziś zamek to całkowita ruina, w której ciężko dopatrzeć się dawnej twierdzy. Zamek jest atrakcją dla mieszkańców i przyjezdnych, w murach których ludzie piknikują. Albo tylko zwiedzają zakamarki, jak my z Asią. 


Pozostałości na Górze Lanckorońskiej



Trudno powiedzieć, gdzie stoimy z Asią, czy w sali balowej, czy w bibliotece?



W ruinach zamku w Lanckoronie



Zamek - miejsce oporu i dramatycznych chwil

Schodząc znów w stronę zabudowań, skusiłyśmy się na wielkiego naleśnika z owocami. Akurat kelnerka niosła komuś talerz. Naleśnik wprost krzyczał na nas, byśmy też go zamówiły. Opór był daremny. Jak obrona lanckorońskiego zamku.


Holenderskie drewniaki jako osłonki na kwiatki - oryginalny pomysł



Pychotka!


Ze wzgórza zeszłyśmy na rynek dawnego miasta. To magiczne miejsce. Plan Lanckorony pochodzi z czasów osady przedlokacyjnej, która miała nieregularny kształt oraz sieć ulic. Do dziś przetrwała tylko część drewnianej zabudowy miejscowości z II połowy XIX w. 


Muzeum w Lanckoronie



Jedna z ulic wsi



Zabytkowe podcienia domostw przy rynku



Na jednej z ulic wsi


Domy ulokowane przy spadzistym rynku i przy ulicach odchodzących od niego, wzniesiono w latach 1869-72, po ostatnim pożarze miasta. Wówczas podpalono stodołę, w akcie zemsty za mianowanie proboszczem lanckorońskiej parafii, przyjezdnego ks. Zdrzelskiego. Ot, ludzka głupota. Pożar rozprzestrzenił się, trawiąc aż 79 domów wokół rynku. Dopiero w 1887 r. powołano do życia Ochotniczą Straż Pożarną.


Kościół Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Lanckoronie



Z Asią na rynku, w tle wieża kościoła


Średniowieczny układ urbanistyczny Lanckorony został w 1938 r. wpisany do rejestru zabytków. I dzięki temu, możemy dzisiaj przenieść się w czasie, ponieważ drewniana zabudowa jest niesamowita.
Spacerowałyśmy z Asią między domami i chłonęłam całą atmosferę dzisiejszej wsi. 


Muzeum w Lanckoronie



Ten pięknie wyremontowany dom nie jest stary! Ale zrobiony jest na wiekowy, zgodnie z wyglądem starych chałup sprzed wieku. I to bardzo duży plus...



Miły zakątek przy rynku



Jako wielbicielkom futrzaków, nie mogła nam się nie uśmiechnąć buzia, kiedy pojawił się ON...



Stara zabudowa Lanckorony



W prawie każdym oknie, zobaczyć można albo anioły, albo ceramikę, albo szkło...



W podcieniach zabytkowych domostw



Zakątek Lanckorony



Dekoracja z niebieskim szkłem



Bielone ściany domu z pamiątkami



Pięknie odremontowane belki zewnętrzne domostwa



Rynek w Lanckoronie jest spadzisty, co widać po zabudowie przy rynku



Okienka



Jeden z domów przy bocznej ulicy



Niesamowite drzwi w zakątku pełnym ceramiki



Domy w Lanckoronie



Domy przy rynku



Zabytkowa zabudowa Lanckorony



Drewniane domy w Lanckoronie



Drzwi do jednego domu, drzwi do drugiego...



W podcieniach domów przy rynku



Herb gminy Lanckorona, dawniej, kiedy Lanckorona była miastem był to jej herb, obecnie w herbie brakuje wieńca



Jedna z ulic Lanckorony



Mała sesyjka przy drewnianych drzwiach


Zdecydowanie królują tu koty wszelkiej maści, te materiałowe i te ceramiczne. Choć zdecydowanie jeden szary pręgowany był najfajniejszy. Z prawie każdego okna zaś, zerkają na przechodniów anioły. Tak, jakby chroniły te wiekowe zabudowania. Zresztą cała Lanckorona jest jak dla mnie miejscem wielu artystów. 


Pierwszy napotkany anioł lanckoroński



Anioły lanckorońskie



Anioł w oknie



Anioły lanckorońskie na rynku



Lanckoroński kot - najpiękniejszy! :)



Koty i ptaszki z ceramiki



Lanckorona - wieś z artystyczną duszą



I znów anioły...



Anioły z szamotu



Tym razem kot nieruchliwy...


Nawet restauracja, w której zatrzymałyśmy się na ciasto i herbatę pełna jest artystycznych, ceramicznych wyrobów. A jakie ciasto mają… palce lizać. Anielski smak.


Ceramiczna głowa barana



Herbatka i ciasto w Cafe Arka



Ceramiczne ptasiorki



W Cafe Arka



Czyżby łoś?



Król i królowa z ceramiki



Te znaczki w dużym powiększeniu były namalowane na ścianie



Myślałam, że to taka tapeta, a tu niespodzianka, to malunki na ścianie



Ptaszki ceramiczne na stołach



A w rogu przycupnął człowiek z rybą ;)



No jakże romantyczne oznaczenie WC...



A w toalecie rzeźba kobiety, którą roboczo nazwałam "Ulgą" :) :) :)


Czas płynął sobie leniwie, choć mnie wydawało się, że z Asią biegnie on zdecydowanie za szybko.
Jeszcze pokręciłyśmy się po rynku, bo akurat był finał rajdu zabytkowych aut. Wspomnień czar… Niektóre pamiętałam z moich wczesnych wakacji, z dzieciństwa albo… z marzeń, że kiedyś takie auto będę mieć 😉


Prawie jak Rajd Monte Carlo :)



Nie wiem co to, ale miało fajny kolor :)



Syrenka w bordo odcieniu



Oooo... takim się jeździło, duży fiat, kość słoniowa



Riviera... - nigdy takiego auta nie widziałam, w przeciwieństwie do czarnej wołgi...



Kawał lizmuzyny...



Samochód odpowiedni dla mnie ;)



Sportowe cacko



Morris Garages - od 1924 r. słynęło z produkcji kabrioletów



O, ten mi się podoba! Mały, zgrabny i czerwony ;)



Finał rajdu na rynku w Lanckoronie


A potem nadszedł czas pożegnania się z Lanckoroną. Myślałam, że Asia podrzuci mnie do szosy, a tymczasem… zostałam porwana! Prawdą jest, że kto ma kierownicę w ręku, ten rządzi. I tym samym zostałam uprowadzona do Asi do domu, gdzie z domowym obiadem czekał już na nas Asi mąż, Janusz. Co za nieoczekiwana niespodzianka! A jaka miła!
Na koniec dnia Asia i Janusz zawieźli mnie na rynek w Mogilanach. 


Widok z Mogilan w stronę Tatr


Przeszliśmy jeszcze na wieczorny spacer po parku, w którym mieści się całkiem zgrabny dwór. Kiedyś mieścił się tu drewniany pałac kasztelana krakowskiego Wawrzyńca Spytka Jordana. Było to w XVI w. Pałac przetrwał do końca XVIII w. Wówczas z inicjatywy Heleny Apolonii Massalskiej, z części materiałów budowlanych pochodzących z rozbiórki pałacu, wzniesiono murowany, późnoklasycystyczny dwór. W 1802r. dobra mogilańskie zakupił wraz z dworem ród Konopków, w których rękach pozostawał do 1939 r. II wojna światowa naruszyła budowlę, która niszczała. Dopiero w 1967 r. dwór przeszedł na własność Polskiej Akademii Nauk, która przeznaczyła go na ośrodek konferencyjny.


Dwór w Mogilanach



Dwór w Mogilanach


Większość drzewostanu w parku pochodzi z XIX w., ale bezsprzecznie największe wrażenie robi aleja ze szpalerem grabów, tajemniczo powyginanych w różnych kształtach. Spacer wieczorową porą naprawdę robi wrażenie. Byłam zachwycona. I za tę dodatkową atrakcję jestem wdzięczna Asi i Januszowi, którzy jednak ostatecznie podrzucili mnie znów na Borek Fałęcki, skąd tramwajem dotarłam do hostelu.


Aleja grabowa



Dziwne formy, które przybierają drzewa



Aleja grabów


To był fantastyczny dzień, choć poranek nie zapowiadał się ciekawie. Ostatecznie chmury tylko postraszyły deszczem, humory dopisały, a moje małe marzenie zostało spełnione. Warto jest tak czasem pomarzyć o rzeczach małych. Bo może się okazać, że radość z ich spełnienia jest wielka.
Asiu, Januszu – dziękuję Wam za cudowne wspomnienia!


4 komentarze:

  1. Widzę, że Lanckorona nadal jest taka, jaka była. Czyli zamek nic ciekawego, ale sam rynek, coś wspaniałego. Można tam chodzić bez końca. Co ciekawe podobnych miejsc z domami podcieniowymi jest trochę w Małopolsce, szczególnie w okolicach Tarnowa, ale żadne nie wypromowało się tak, jak Lanckorona. Żadne też nie jest tak fantastycznie położone na wzniesieniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyłam się jak dziecko, że wreszcie udało mi się tam dotrzeć. Zamek to małe ruiny, nie byłyśmy tam długo, raczej skupiłyśmy się właśnie na rynku, spacerze po uliczkach i wspaniałym czasie spędzonym pośród artystycznych dusz. Położenie Lanckorony rzeczywiście jest fajne, być może właśnie z tego powodu tyle jest tam Aniołów? :)

      Usuń
  2. Bylam w Lanckoronie ostatni raz w 2015 z kursem Przewodnikow Beskidzkich, po drodze w Beskid Maly. Lanckorona od razu mnie oczarowala. Przepiekna miejscowosc pieknie polozona. Ruiny ogladalismy tylko zza krat bo na ogrodzeniu byla kartka zeby nie wchodzic. Przewodnik opowiedzial nam historie zamku i wrocilismy do rynku. Nie mielismy niestety czasu na zwiedzanie miasteczka gdyz mielismy w planach jeszcze Kalwarie Zebrzydowska i Wadowice. Sama nie mam auta ani nikogo kto by mnie zabral w to miejsce bo chetnie bym zwiedzila cala Lanckorone. Zdjecia przepiekne Dusiu :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu!
      Też miałam problem, jak się tam dostać bez auta. Wreszcie się udało. Warto poświęcić więcej czasu na nieśpieszne pospacerowanie po zaułkach Lanckorony. Mnie także ona oczarowała.
      Pozdrawiam cieplutko ☺️

      Usuń