O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 4 stycznia 2023

Stavanger cz. III

 Norwegia po raz czwarty,

czyli spacerem po Stavanger

Część  III


Stavanger to miasto wciągające w swoją tkankę. Nie pozostawia obojętnym. Tym bardziej nie mogę pojąć, dlaczego większość turystów skupia się jedynie na przyleceniu samolotem do Sola, by stamtąd udać się prosto na Preikestolen lub Kjerag (co jest nieco trudniejszą opcją).
W zasadzie pokazałam Wam kilka odsłon tego miasta. Stavanger jest trzecim co do wielkości miastem Norwegii, po Oslo i Bergen. Ale mimo tego, iż jest to spore miasto, większość jego atrakcji skupia się w centrum, po którym można swobodnie przemieszczać się na piechotę. I to jest w tym najfajniejsze. Zapraszam zatem na kolejny spacer po tym uroczym mieście.


Gamle Stavanger z drugiego brzegu zatoki Vågen



Centrum Stavanger nad zatoką Vågen


STAVANGER - MIASTO MAŁYCH ULICZEK

Gdyby spojrzeć na mapę Stavanger, można zobaczyć, że jej ścisłe centrum to sieć małych uliczek, przecinających się czasem pod kątem prostym. Gdzie nie gdzie pojawiają się skwerki lub placyki, lub też wyrasta przed nami jakiś większy budynek. 


Drewniane hotele i apartamenty w centrum miasta



W tych drewnianych domach mieszczą się restauracje, które tętnią życiem do późnych godzin nocnych



Plac przed katedrą w stronę zatoki Vågen, dawniej targ rybny



Sjøfartsmonumentet, czyli Pomnik Marynarki Wojennej. Monument z 1968 r. to wyraz hołdu dla wszystkich marynarzy, którzy zginęli na morzu. Norwegowie nazywają go pieszczotliwie "Krewetką". I rzeczywiście, kiedy się na niego patrzy z drugiej strony nadbrzeża, przypomina w swym kształcie krewetkę.



Zacumowane w starym porcie łodzie



Podświetlone budynki po drugiej stronie zatoki Vågen



Wieża Valberg spogląda między budynkami z apartamentami i restauracjami



Rogaland Teater, budynek z 1947 r. mieści się w samym centrum, blisko stacji kolejowej



Stowarzyszenie turystyczne



A wokół informacji turystycznej przepiękny mur kwiatów



Fisketorget z "Krewetką"



Tollboden. Zabytkowy budynek celny. Zbudowany w latach 1904 - 1905, został oddany do użytku w 1906 r. Na górze znajdowały się biura, a na dole magazyny. Była to odpowiedź, na zbyt mały budynek po drugiej stronie zatoki Vågen.


Ponieważ drewniana zabudowa miasta nadal jest na porządku dziennym, można by pomyśleć, że co w tym takiego uroczego, nic tylko takie same drewniane konstrukcje. Nic bardziej mylnego. Drewno owszem, ale domy - każdy inny. I to bardzo przyjemne uczucie, gdy można chodzić małymi uliczkami, pomiędzy całymi drewnianymi kamienicami i co i rusz zachwycać się czymś nowym. 


Czerwona farba w Norwegii należała kiedyś do najtańszych, co nie umniejsza dziś uroku takim domom.



Kamienice w starej części miasta



Drewniane kamienice po drugiej stronie miasta, przy nowym porcie



Niby takie same, a jednak zupełnie inne... Budynki znajdują się przy Fiskepiren, czyli nowym porcie. Kiedyś były to magazyny towarów, a pod tymi wysuniętymi daszkami znajdowały się windy towarowe na kołowrotku.



Narożne wejścia do sklepików zapraszają do wyzbycia się koron z portfela ;)



Wąskie uliczki są bardzo klimatyczne - w ciągu dnia kręcą się klienci sklepów, mieszczących się na parterach domów



Nie tylko Gamle Stavanger ma małe urocze domki. W całym mieście można napotkać takie perełki.



Stylowa latarnia nadaje klimatu ;)



Przykład nowoczesnej architektury w centrum miasta



Za żadne skarby świata nie chciałabym mieszkać w takiej nowoczesnej oazie...



Każde domy w Stavanger wyróżniają się czymś innym, jedne kształtem, inne oknami, jeszcze inne kolorami



Dawny punkt poboru opłat, obecnie siedziba firmy Hipaq, zajmującej się przemysłem energetycznym 



Sala koncertowa miasta. Podobno (według relacji jednej z mieszkanek Stavanger) dawane są tu świetne koncerty, niestety nie załapałam się na żaden ;)



Zmierzch nad zatoką Vågen. W tle widoczna podświetlona wieża strażnicza Valberg



Nad zatoką Vågen. Samo centrum miasta i widoczna z tej strony "Krewetka" - czyż nie jest to trafne określenie?



Kiedyś targ rybny, dziś knajpa o takiej nazwie, w której serwuje się świeże ryby



Ten biały budynek to zasłonięta katedra w Stavanger



Domy przy Fiskepiren, nowym porcie z terminalami portowymi



Drewniane domki przycupnęły obok murowanego wieżowca. Chociaż najpewniej było to odwrotnie.



Białe domki na jednej z ulic miasta


Szwędanie się bez celu też może być celem! Przez cztery dni mojego pobytu w Stavanger, świadomie gubiłam się w labiryncie ulic. Zaglądałam w każdy możliwy zakamarek i cieszyłam się, gdy odnajdywałam fajne kadry. Czy były to spacery o porannej porze, czy też wieczorne przechadzki, wciąż było mi mało. A najlepsze, że po danej ulicy mogłam przejść drugi czy trzeci raz i wciąż odkrywałam coś nowego. 


Petrikirken. Kościół św. Piotra to świątynia chrześcijańska. Zbudowana z cegły w 1866 r. Jednocześnie jest czymś w rodzaju galerii sztuki, sali koncertowej czy kawiarni.



Ołtarz główny i drewniana ambona



Wnętrze kościoła z organami. Po obu stronach wnętrza wiszą obrazy malarza Håkona Gullvåga, takiego norweskiego Beksińskiego :)



Obrazy nawiązują do Biblii



A kawiarniane stoliczki rozwaliły mnie totalnie. Fajne miejsce spotkań. Obok funkcjonowała mała kuchnia i biuro.



Zanim Stavanger stało się miastem ropy naftowej, było centrum przetwórstwa ryb, wokół czego kręciło się życie mieszkańców. Na zdjęciu Laboratorium przemysłu konserwowego, jednocześnie Instytut Żywności, który został otworzony w 1932 r. i był jedynym tego typu w ówczesnej Europie. Stavanger było wiodącym w tym przemyśle. W 1925 r. istniało w Norwegii 198 fabryk konserw, z których 59 zlokalizowanych było właśnie w tym mieście. M.in. w dawnej fabryce konserw na Gamle Stavanger otwarto w 1982 r. muzeum.



Tego dnia pięknie było widać wzgórza otaczające Stavanger



Drewniane domy na tle wielkiego wycieczkowca to jak domki z Kingsajzu...



Nowoczesna biblioteka w plątaninie uliczek. Mieści się tu także kino, restauracje i kawiarnie. Można poczytać książkę lub przejrzeć internet w ciszy i spokoju, choć w centrum starego miasta.



Spojrzeć komuś za płot...



Restauracja Akropolis, gdzie serwują dania greckie



Kino Odeon przy Arneageren, czyli miejskim placu na kształt rynku



Kolorowe motyle na jednej z ulic miasta



Mnóstwo klimatycznych knajpek mieści się na parterach domów, gdzie często zaciera się granica między knajpką a ulicą



Pub Cardinal. Święci to stamtąd chyba nie wychodzą...



Tu urzęduje konsultant do spraw zdrowia, położna i inni. Jest to Ammeklinikken czyli prywatna praktyka lekarska. I ma śliczne drzwi wejściowe.



Restauracja "Phileasa Fogga, w 80 dni dookoła świata". Ach ten Juliusz Verne... Tu stała spora kolejka, coś jak w Warszawie do knajpy "U Szwejka"



A tu restauracja "Foodloose". Ulicą, przy której mieści się ta knajpka, można dojść pod wieżę strażniczą Valberg.



Lustereczko, powiedz kto... ma najzabawniejszy kształt? Witryna sklepu z bielizną i akcesoriami do spania "Dick&Daisy"



I to ja rozumiem, bez kompleksów ;)



Ulica Stavanger - sami przyznajcie, że chodzenie po takich uliczkach daje dużo frajdy



Pub irlandzki na dobranoc


Dojazd: z centrum na piechotę, po większości uliczek nie jeżdżą samochody. 
Cena: za darmo (chyba, że wliczymy odwiedziny w jednej z nieprzyzwoicie drogich knajpek ;))
Język: zazwyczaj norweski. W sezonie międzynarodowy. 


STAVANGER - MIASTO Z ZABYTKAMI

Każde miasto ma w swych granicach jakieś zabytkowe budowle, może okazałe, może całkiem malutkie, ale ma. Takowe posiada także Stavanger. W czasie mojej wizyty, udało mi się podczas spacerów odkryć dwa takie miejsca i ogromnie żałowałam, że nie mogę zajrzeć do środka, ponieważ byłam już "po sezonie". Pierwszy zabytek leży w rękach gminy, drugi... należy do króla Norwegii.


Willa, w której mieści się zakład fryzjerski



Napotkana w drodze willa, która przywiodła mi na myśl, stare, przedwojenne wille z ogrodami w Warszawie


Pod koniec XIX w. żył sobie w Stavanger najzamożniejszy jego mieszkaniec, kupiec, armator i polityk Lars Berentsen (1838 - 1896). Wymyślił sobie, że chciałby mieć okazałą posiadłość, która w niczym nie ustępowałaby sąsiadującej Ledaal po przeciwnej stronie ulicy. Jak pomyślał, tak zrobił. Zatrudnił do tego zadania jednego z najlepszych architektów w kraju, Henrika Nissena z Kristianii (dzisiejsze Oslo).


Ulica, która dzieli dwa zabytkowe miejsca. Tu kierunkowskaz do Breidablikk. W  tym białym budynku, po śmierci Larsa Berenstena, zamieszkiwała jego druga żona Elisa Haaland wraz z ich synem Larsem. Żyjące dzieci z pierwszego małżeństwa z Hendricke Housen, Erik, Olga i Karoline, zamieszkiwały w zabytkowej willi.



Brama wejściowa na posesję Breidablikk, chociaż ja, niczym kot, weszłam bokiem przez ogród ;)


Okazała willa Breidablikk stanęła w 1882 r. Do rodziny Berentsenów należała aż do 1965 r. Ostatnia z rodu, Olga Berentsen jeszcze za życia, przepisała swój rodzinny dom dla miasta. Dom, w którym czas zatrzymał się na przełomie XIX i XX w. Kiedy zmarła w 1965 r. willę przejęła gmina Stavanger, a obiekt został udostępniony dopiero w 1975 r. 


Rodzinna posiadłość rodziny Berentsenów



Front Breidablikk



Dom jest oryginalny, a wewnątrz przedmioty i wystrój z lat 50. XX w. i wcześniejsze


Dziś zobaczenie środka tej posiadłości możliwe jest tylko w sezonie letnim, czyli do 15 sierpnia. Jeśli zawitam jeszcze do Stavanger, a myślę, że tak, to na pewno będę chciała zobaczyć niezmieniony od początku swego istnienia, wystrój domu. Na ciekawostkę zasługuje fakt, że dom ten mieścił pierwszą w Stavanger toaletę! Jak na XIX w. był to naprawdę luksusowy dom.


Próbki kolorów przy panelu wejściowym do posiadłości. To jak podróż do przeszłości. Obecnie trwa remont budynku aż do 2025 r. Z opisu na stronie muzeum wiem, że dawniej używano nieprawidłowej farby, która nie chroniła drewna, wręcz odwrotnie, powodowała jego rozkład, co groziło zawaleniem się konstrukcji. Obecnie konserwatorzy chcą przywrócić pierwotny kolor, ale z warstwą ochrony drewna.



Wymieniane są werandy i drewniane słupy, które groziłyby zawaleniem. Mimo budowlanego bałaganu, willa i tak robi spore wrażenie.



Zwieńczenia dachu w formie wachlarzy



Breidablikk we wrześniu 2022 r.


Sama willa zbudowana jest w stylu szwajcarskim z elementami gotyckimi i neoromańskimi. Wykończenia przypominające w kształcie liście miłorzębu japońskiego lub wachlarze, przyciągają wzrok. Obecnie trwa renowacja elewacji budynku. Konserwatorzy chcą przywrócić pierwotną barwę domu i zabezpieczyć drewno na lata. Na terenie posiadłości znajduje się także stodoła z 1852 r., w której wyeksponowane są narzędzia rolnicze i pojazdy konne. Niestety i tego zobaczyć nie mogłam. Wokół domu znajduje się przyjemny park w stylu angielskim z wytyczonymi ścieżkami. W parku można zobaczyć wiele egzotycznych drzew, które w surowym klimacie Norwegii całkiem nieźle się przyjęły. 


Podjazd Breidablikk. Na wprost wejścia okazała araukaria.


Dojazd do Breidablikk: z centrum na piechotę, spod katedry (stojąc do niej przodem), w prawo w Haakon VII gate, potem lekko w lewo, pod górę w Arne Rettedals gate, następnie w lewo w Løkkeveien i w prawo w Jens Zetlitz gate, która doprowadzi na wprost Breidablikk.
Cena: 100 NOK za osobę dorosłą (otwarte tylko w sezonie, do 15 sierpnia)
Język: norweski


Drugi zabytek to okazały dwór (choć wydaje się na większy, to podobno jest mniejszy od Breidablikk), należący obecnie także do norweskiej królewskiej rodziny. 
W miejscu, gdzie teraz znajduje się rezydencja, wypasano dawniej bydło. Tu też był punkt zbiórki cywilnej milicji miasta. 


Tabliczka informująca o posiadłości rodziny Kielland



Brama wjazdowa do posiadłości Ledaal


Dwór Ledaal powstał w latach 1799 - 1803 dla zamożnej rodziny Kiellandów, na zlecenie Gabriela Schanche Kiellanda, właściciela jednego z największych domów handlowych w kraju. Początkowo zamysł budowy dworu miał sprowadzać się do letniej posiadłości, służącej rekreacji i wypoczynkowi, ostatecznie skończyło się na całorocznym domu rodzinnym. 
Budynek inspirowany jest XVIII w. architekturą duńską z elementami baroku i rokoko. Wnętrze zaś, którego nie miałam okazji zobaczyć po sezonie, to typowe neoklasycystyczne wnętrza, nawiązujące w stylu do starożytnych ideałów, co było zgodne z ówczesną modą. 


Dwór Ledaal i park wokół rezydencji



Dziś willa Ledaal jest w posiadaniu miasta Stavanger, ale to także letnia rezydencja królewska


Dwór Ledaal jest w posiadaniu muzeum miasta Stavanger od 1936 r., a od 1949 r. ma status rezydencji królewskiej. Obecnie pełni funkcję muzeum a także reprezentacyjnej siedziby miasta Stavanger. Dawniej, tak okazały dwór robił wrażenie w małym miasteczku, jakim w XIX w. było Stavanger. Wyróżniał się swym przepychem, budową oraz sporym parkiem wokół. Dziś ciasna zabudowa wokół dworu sprawiła, że jest on niemalże ukryty pośród drzew i nie sprawia wrażenia dużej budowli. Sam park założony był w stylu francuskim z wytyczonymi symetrycznie ścieżkami, a cała posiadłość została otoczona grubym płotem z kamieni. Na przestrzeni lat zmieniono założenie terenu zielonego na park w stylu angielskim. 


Dwór Ledaal od strony podjazdu i wejścia



Zabudowania dworskie



Zabudowania dworskie



Ledaal zupełnie inaczej prezentuje się od strony ogrodu, a zupełnie inaczej od strony wejścia



Wejście do posiadłości



Ledaal od strony "podwórka"


W 1917 r. rodzina Kiellandów przekazała park miastu. Po lewej stronie, od wejścia na teren posiadłości, znajduje się rodzinne miejsce pochówku, przeniesione z ówczesnego cmentarza w 1938 r. 


Tablica pamiątkowa, informująca, iż ciała rodziny zostały przeniesione z miejskiego cmentarza do rodzinnego miejsca pochówku



Miejsce pochówku rodziny Kielland, Schiøtz i Zetlitz


Ciekawostką jest nazwa majątku - Ledaal. Pochodzi ona od ostatnich liter właściciela i jego żony: Gabriel Schanse Kielland, Joahanna Margareta Bull. - Ledaal. 
Z pewnością zajrzę do środka, jeśli nadarzy mi się taka okazja. Lubię przenosić się w czasie ;) 

Dojazd do Ledaal: po wyjściu z bramy Breidablikk, po drugiej stronie ulicy Eiganesveien, na wprost znajduje się brama Ledaal
Cena: 100 NOK za osobę dorosłą
Język: norweski

STAVANGER - MIASTO Z JEZIOREM W CENTRUM 

Stavanger to ciekawe miasto. Może pochwalić się jeziorem Breiavatnet w samym centrum aglomeracji. To wokół niego skupia się życie. 


Jezioro Breiavatnet w centrum Stavanger



Fontanna na stawie


Po północnej stronie jeziora znajduje się katedra (niestety w czasie mojej wizyty była cała zasłonięta przez rusztowania, a wnętrze zamknięte z powodu remontu całości budynku), szkoła katedralna oraz park miejski. 


Szkoła Katedralna



Zasłonięta na czas remontu katedra oraz pomnik Alexandra Kiellanda (1849 - 1906), komediopisarza, wybitnego pisarza realistycznego, stawianego w jednym rzędzie z wielkim Henrikiem Ibsenem oraz od 1901 r. burmistrza rodzinnego miasta Stavanger


Po południowej zaś stronie ulokowały się stacja kolejowa, terminal autobusowy i przystanki komunikacji miejskiej. Tym samym jezioro Breiavatnet jest też punktem charakterystycznym dla turystów przybywających o różnej porze do Stavanger. 
Samo jezioro ma 0,031 km² powierzchni i jest bardzo płytkie, ma około 5 m głębokości. Jezioro czerpie wodę z podziemnego strumienia Kannikbekken, który wypływa z jeziora Mosvatnet, a który płynie przez miasto w systemie podziemnych przepustów i rur. W 1924 r. zamontowano na środku jeziora fontannę, która działa po dzień dzisiejszy, a wieczorem jest podświetlana. Moje pierwsze spojrzenie na miasto, skupiło się właśnie na świecącej jasnością fontannie, kiedy wysiadłam z autobusu miejskiego w centrum, bowiem dotarłam tam po 22.00. 


Moje pierwsze spojrzenie na Stavanger, zaraz po tym, jak wysiadłam z autobusu miejskiego, po przylocie do Norwegii



Pawilon muzyczny z 1922 r. Ośmioboczna, wsparta na kolumnach konstrukcja z naturalnego kamienia to projekt architekta Erlinga Nielsena i jego asystenta Johana Stølana z Oslo.



Jezioro Breiavatnet. Duży budynek po przeciwnej stronie to Hotel Radisson Blu Atlantic.



Jezioro Breiavatnet w kierunku katedry i pawilonu muzycznego


Breiavatnet jest domem dla różnego rodzaju ptactwa. Zamieszkują go głównie łabędzie, kaczki oraz mewy. Poza tym to bardzo przyjemny teren spacerowy, choć w samym środku miasta.


Nad stawem w centrum miasta



Mieszkanka zbiornika wodnego


Dojazd do Breiavatnet: jezioro jest w samym centrum miasta, dojechać tu można z różnych stron pociągiem, autobusami lub na piechotę
Cena: za darmo
Język: norweski i wszystkie możliwe języki turystycznych reprezentantów krajów, w których one występują


STAVANGER - MIASTO NIETYPOWYCH POMNIKÓW

Cała Norwegia usiana jest nietypowymi rzeźbami, będącymi swoistą galerią sztuki na wolnym powietrzu. Są to nie tylko posągi znanych postaci z różnych dziedzin życia, jest to także hołd dla pełnienia różnorodnych zawodów lub funkcji. Norwegowie nie stronią także od pomników poświęcanych zwierzętom. Nie inaczej jest w Stavanger. Na każdym kroku można spotkać jakiś pomnik i żeby było zabawniej, nie są one postawione zawsze na jakimś placu czy skwerku. Bywają w nietypowych miejscach, np. w restauracji na tarasie ogródka letniego. Czasem bywa i tak, że skręca się w boczną uliczkę i zaraz za zakrętem wpada się na jakąś rzeźbę, stojącą niemalże po środku uliczki. 
Spacerowanie po ulicach Stavanger w poszukiwaniu różnych pomników, daje kolejną możliwość spędzenia czasu w tym mieście. A że przy okazji pojawia się pytanie - co autor miał na myśli... no cóż, chyba właśnie na tym polega sztuka, na pobudzaniu do refleksji. Sami zobaczcie, jakie pomniki udało mi się wyłapać w Stavanger.


Pomnik z cyklu "nie mam pojęcia co to jest"... Stoi niedaleko katedry



"Johanna og Broremann" - postać dziewczynki i chłopca z popularnych opowieści regionalnych. Autorem rzeźby jest Svein Magnus Håvarstein. W oddali mural nawiązujący do rzeźby, autorstwa Ernesta Zacharevica.



Owca i jagnię (1985 r.)- Autorem rzeźby jest Svein Magnus Håvarstein. W Norwegii hoduje się mnóstwo owiec, z których wełny robi się piękne i diabelnie drogie swetry



Sigval Bergesen (1863 - 1956) - norweski armator i przemysłowiec oraz poseł do Parlamentu Norwegii na początku XX w. Jego pomnik stoi w okolicy stacji kolejowej.



Rzeźba "Andemor" czyli "Kacza matka", jest autorstwa norweskiego malarza i rzeźbiarza Erika Hauglanda i pochodzi z 1953 r. Znajduje się przy jeziorze Breiavatnet.



Pomnik Admirała Corneliusa Cruysa (1655 - 1727). Ten budowniczy statków, korsarz, ratownik, kartograf i kapitan statku, urodził się w Stavanger jako Niels Olsen. Zmienił nazwisko kiedy zaciągnął się na statek płynący do Holandii. Stał się obywatelem Amsterdamu, a wkrótce zawitał do Petersburga, w którym za jego zasługi, car Piotr Wielki nadał mu liczne majątki i zaszczyty.


Pomnik Thore Horve (1899 - 1990), dowódcy Norweskiej Marynarki Wojennej. Jego największym dokonaniem było przejęcie niemieckiego statku, który strzelał do norweskiej załogi na wodach Oslofjordu podczas II wojny światowej. Po awansowaniu na kontradmirała, potem na viceadmirała, dowodził całą Norweską Królewską Marynarką Wojenną. Znany był z prac na rzecz marynarzy wojennych. 




Pomnik Sigvala Bergesena Juniora (1893 - 1980), syna Sigvala Bergensena. To także był norweski potentat żeglugowy, w 1935 r. założył własną firmę, by odciąć się od ojca. Jego monument stoi zaraz za budynkiem dawnego poboru opłat przy nadbrzeżu, poniżej Gamle Stavanger.



Projekt artystyczny "Brocken Column" to 23 zardzewiałe stalowe rzeźby, umieszczone w różnych miejscach w Stavanger, na odpowiednich wysokościach. Wszystkie one zwrócone są w kierunku morza. Autorem tych rzeźb jest Antony Gormley, a kształt ich powstał z odlewu ciała artysty. Zamierzeniem autora było pokazanie posągów, jako niemych świadków, postrzegających otoczenie, a stojących na tym samym poziomie co ludzie.



W Byparken, czyli parku miejskim, wokół stawu znajdują się rzeźby. Jedną z nich jest "Chłopiec i koza". Ot, taka scenka rodzajowa.



Pomnik ten to ukłon w stronę Norwegów, którzy po wyemigrowaniu do USA, przyczynili się do rozwoju tego kraju. Również znajduje się przy Breiavatnet.



Posąg Christiana Bjellanda I (1858 - 1927). Był to największy norweski producent konserw w całej Skandynawii. W 1908 r. został Kawalerem I Klasy Królewskiego Norweskiego Orderu św. Olafa za wkład w budowę norweskiego przemysłu konserwowego. Przemysłowiec otrzymał królewskie pozwolenie na wykorzystanie wizerunku króla szwedzkiego Oscara II. Marka King Oscar stała się sławna na całym świecie.



Rzeźba z brązu, sfinansowana ze spuścizny Berthy Berg z domu Randulff, wzniesiona w 1959 r. ku czci św. Olavskleiva. Jest to po prostu miejska fontanna, przedstawiająca dwie kobiety czerpiące wodę z rzekomego źródła św. Olafa w Olavskleiva, któremu przypisuje się moc uzdrawiającą.



Na małym placyku w Stavanger, Sølvbergtorget, pośród kawiarnianych stolików odnalazłam rzeźbę kobiety z siatkami. Nazywa się "Go'dagen", czyli po prostu dobry dzień. Miejscowi nazywają ją "Kånå". Autorem rzeźby jest Tone Thiis Schjetne. 



"Gutt og ponni", czyli "Chłopiec i konik", autorstwa Ottara Espelanda



Postać Larsa H. Lende, który mieszkał na Gamle Stavanger. Wizjoner, który zaczynał od pracy w warsztacie mechanicznym, na terenie konserw, a potem stał się redaktorem gazety "Fagamatøren"



Alt for barna, czyli wszystko dla dzieci :) Lars H. Lende kupił kucyki i pozwalał dzieciom na nich jeździć. Głosił, że należy dzieci chronić, ale też mobilizować młodzież do pracy, by nie była zdeprawowana.



Początkowo nie wiedziałam co oznacza ten pomnik. Bo co ma wspólnego kapelusz, kowadło, saksofon, papuga i małpa... No odjechany pomnik. Ale... Wiąże się to z postacią Larsa H. Lende, który często chodził po ulicach w kapeluszu i zawieszonym na szyi plastikowym saksofonie, takiej zabawce. Małpował na ulicy, ku uciesze dzieci i jak papuga powtarzał, że "wszystko dla młodzieży". Tylko co robi tu kowadło??? Może taka aluzja, że był kowalem własnego losu?



Chłopiec roznoszący gazetę "Fagamatøren", której wyprodukowaniem zajmował się Lars H. Lende.



Posąg Vekter czyli pomnik ku czci strażników Stavanger. Rzeźba z brązu, mająca 190 cm, jest autorstwa R. Christensena i została wzniesiona tu w 1995 r. O działalności strażników miasta pisałam przy okazji opisu wieży Valberg.


Dojazd: pomniki są wszędzie, najlepiej odkrywać je spacerując po mieście
Cena: za darmo
Język: norweski i mieszanka języków na ulicy

***

Czy jest jeszcze coś, co warto byłoby zobaczyć w mieście, a czego nie zobaczyłam? Oczywiście, że tak! Mimo czterech dni, spędzonych według mnie, bardzo intensywnie, na zwiedzaniu i odkrywaniu tajemnic Stavanger, wciąż mi go mało i wiem, co jeszcze będę chciała w nim zobaczyć przy kolejnej wizycie. Zaczekam jednak aż skończą remont katedry, wtedy będę mogła zobaczyć najstarszą świątynię w mieście. I może zaplanuję dojazd na Kjeragbolten, by przekonać się, czy mnie strach nie obleci, gdy będę miała wejść na słynny kamień, który tkwi pomiędzy skałami. A może udam się do Sandnes i dalej do Dale, żeby zobaczyć jak wygląda po remoncie, dawniej przerażający, szpital psychiatryczny i wspiąć się na punkt widokowy Dalsnuten? Jak widzicie możliwości jest sporo, tylko czasu brak. Ale w końcu kiedyś tam dotrę. Prędzej czy później...


Studzienka w Stavanger ;)


P.s. Jeśli to czytasz, znaczy, że dobrnąłeś/dobrnęłaś do końca mojej przygody ze Stavanger. Dziękuję za to. Miło mi, jeśli w komentarzu napiszesz co Ci się spodobało, co ewentualnie jeszcze mi polecasz do zobaczenia w tym mieście (bo może już w nim byłeś/byłaś) oraz, że polecisz mój wpis swoim znajomym, przyjaciołom, rodzinie. Będę za to ogromnie wdzięczna, mam nadzieję, że moje wpisy będą dla Was czymś w rodzaju przewodnika, jeśli zechcecie kiedyś dotknąć ziemi Wikingów. O Sola, gdzie jest lotnisko, będzie osobny wpis. Tymczasem do zobaczenia w kolejnym poście! :)

KONIEC


2 komentarze:

  1. Potrafisz przekonać, że jest to miejsce warte odwiedzin. Trzy wpisy i w każdym coś ciekawego. Na ten rok nasze plany koncentrują się raczej na południu, ale ten kierunek też nęci. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :) Polecam to miasto, tam naprawdę trudno się nudzić. Głowa lata wokół (czego dowodem był mój rozcięty łokieć, bo jak tu patrzeć pod nogi, skoro w górze tyle się dzieje ;)) Już wiem, co chcę zobaczyć następnym razem, jak tam pojadę, bo wiem, że za jakiś czas ponownie skuszę się na Stavanger, no i nie wszystko zobaczyłam ;) Spróbujcie na jakiś weekend, z Katowic są loty bezpośrednie, także tak... Będę kusić ;) Ściskam mocno!

      Usuń