Wielka miłość w małym mieście,
czyli o smaku zakazanego owocu
Jest to opowieść o pięknej miłości w niespokojnych czasach i w niefortunnym miejscu, a to zawsze budzi ciekawość. I nie, niestety, nie jest to film z happy endem. Bo życie też nie skończyło się słowami "i żyli długo i szczęśliwie". Zapraszam Was dziś do Legnicy.
W filmie...
W filmie Ona nazywała się Wiera Swietłowa (grana przez Swietłanę Chodczenkową).
On to Michał Janicki (grany przez Lesława Żurka).
Ona jest żoną radzieckiego pilota wojskowego, niedoszłego kosmonauty Jury Swietłowa (granego przez Dmitriya Uljanova), a On to porucznik, oficer Wojskowych Służb Wewnętrznych.
Klasyczny trójkąt. Wielka namiętność, pożądanie, miłość do zatracenia. Wszystko to w czasie, w którym nawet o najbardziej intymnych sprawach decydowało KGB. Z zakazanego romansu rodzi się córka, która wychowywana przez Rosjanina, nie wie, że ojcem jest Polak...
W życiu...
W prawdziwym życiu Ona nazywała się Lidia Nowikowa, a On to Edward Jońca. Ona była żoną Zinowija Dmitriewicza Nowikowa, sowieckiego oficera, który pełnił służbę w dowództwie Północnej Grupy Wojsk, stacjonujących w Legnicy. On był polskim sierżantem artylerii.
W przeciwieństwie do filmu, państwo Nowikowie mieli dwóch synów. Natomiast polski wojskowy miał żonę. Historia ich wszystkich jest równie ciekawa jak i tragiczna. Żeby to zrozumieć, należy cofnąć się w czasie...

Mamy lata 60. XX w. Legnica jest najdalej wysuniętą placówką radzieckich wojsk, których w Polsce było sporo. Stacjonuje tu Sztab Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, dowództwa 4 Armii Lotniczej i innych formacji wojskowych. Ze względu na dużą liczbę wojskowych, od szeregowych po oficerów, wraz z rodzinami, rozmieszcza się ich w najładniejszej willowej dzielnicy Legnicy, Tarninowie, potocznie zwanej Kwadratem. Całość grodzi wysokim murem.
Wkrótce mieszkańcy Legnicy zaczynają nazywać ten obszar "Małą Moskwą".



Można by pomyśleć, że przypominało to trochę getto. Obszar, który zajmowali Rosjanie, to blisko 30% powojennej zabudowy. Rosjanie zajęli wszystkie urzędy użyteczności publicznej, szkoły, szpitale, obiekty sportowe. Kompleksy te były powydzielane i niedostępne dla polskiej ludności.
Aby wejść na teren Kwadratu, trzeba mieć przepustkę, zaproszenie lub inny ważny dokument, który należy okazać wartownikowi przy bramie.
A za bramą... inny świat. Samowystarczalny. Z własnymi sklepami, szkołami, teatrami i kinem. Z dostępem do banków i kilku kawiarni, z których najbardziej sławnym był "Dom Prijoma", w którym przyjmowano oficjalne wizyty gości.

W filmie...
W filmie młoda i piękna Wiera Swietłowa, którą fascynuje polska kultura i poezja, wygrywa konkurs piosenki przyjaźni polsko - radzieckiej, wykonując, emocjonalnie i częściowo po polsku, piosenkę Ewy Demarczyk "Grande Valse Brillante". To wtedy zwraca na nią uwagę oficer Michał Janicki. I zaczyna się chemia...
Powoli budzące się uczucie musi być skrywane, nie wolno im pokazać po sobie, że mają się ku sobie. Powiedzenie, że ściany mają uszy, w przypadku zamkniętej społeczności, potęguje się jeszcze bardziej. Gdy mąż Wiery, Jura dostaje przydział, by w 1968 r. nieść pomoc Czechosłowacji, los zdaje się sprzyjać związkowi Rosjanki i Polaka. (W rzeczywistości akcja rozegrała się dużo wcześniej, bo w 1965 r., zanim czołgi wyruszyły na Czechosłowację) Ale czy to możliwe? Czy można nie okazywać szczęścia? KGB nabiera podejrzeń, bowiem Wiera spodziewa się dziecka, a jej mąż nie może być ojcem, gdyż organizacja wie, że jest bezpłodny i z tego powodu nie mógł zostać kosmonautą. Funkcjonariusze śledzą kobietę i młodego oficera. Po nitce do kłębka wiedzą już wszystko. Wydają "swoim" rozkaz natychmiastowego opuszczenia Legnicy i powrotu do Związku Radzieckiego.
W życiu...
W życiu naprawdę było bardzo podobnie. Romans został odkryty. Wiemy już, że mąż Lidii nie był bezpłodny, skoro miał z nią dwóch synów. KGB dowiedziała się o romansie z donosu, który wcale nie był anonimowy. Zeznania złożyła... żona Edwarda Jońcy. Czy to z zazdrości o męża, czy to z chęci zemsty, tego nie wiem. Wiem natomiast, że jakiekolwiek pobudki kierowały osobami zamieszanymi w sprawę, doprowadziły do tragedii. Państwo Nowikowie dostali nakaz opuszczenia Legnicy w 24 godziny.
W filmie i w życiu...
W tym momencie wątki się splatają w jedność. Państwo Swietłowowie/ Państwo Nowikowie pakują swój dobytek i w pośpiechu zamykają swoje sprawy pod czujnym okiem KGB. Wiera/Lidia na chwilę wychodzi z domu pod pozorem zakupu papierosów. Do domu już nie wraca... Przez kilka dni trwają poszukiwania kobiety. Zbierające grzyby, w Lasku Złotoryjskim, dzieciaki, znajdują wiszące na drzewie od trzech dni, ciało młodej kobiety. To Wiera/Lidia...
Rozpoznana, mimo podziobanej przez ptaki, twarzy. W raportach napisano, że powiesiła się na apaszce. Zarówno w filmie, jak i w życiu wszystko wskazywało na samobójstwo, ale znając realia tamtych czasów, nie wiadomo, czy ktoś nie pomógł kobiecie przenieść się na tamten świat. To jedna z zagadek, które nie zostały do końca wyjaśnione. Wiele spraw zamykano lub umarzano, wiele też fałszowano i wskazywano na niewinnych. Pewnie nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę zdarzyło się w Lasku Złotoryjskim.







W życiu...
Lidia Nowikowa została pochowana na cmentarzu komunalnym w Legnicy w części przeznaczonej dla sowieckich cywilów. W pogrzebie uczestniczyły tłumy ludzi. W tym momencie obok siebie stali Rosjanie i Polacy. Kiedy po jakimś czasie, strona rosyjska odmówiła wyłożenia pieniędzy na utrzymanie grobów, szczątki cywilnych Rosjan, zostały złożone w jednej wspólnej mogile. Jedynie grób "legnickiej Julii" pozostał na swoim miejscu i stał się celem licznych pielgrzymek Legniczan.


Na mogile zawsze palą się znicze, ludzie przynoszą świeże kwiaty i swoje ciche modlitwy. Kiedy podeszliśmy do grobu (razem ze mną była moja Koleżanka Dorota oraz Jan, Legniczanin, który w tamtym momencie był nam samoistnym przewodnikiem), wymieniliśmy się miejscami z dwojgiem ludzi. Poczułam, jakbyśmy odwiedzali rodzinny grób, choć nikt z nas się nie znał. To dowód na to, że pamięć o Lidii wciąż jest żywa. Patrzyłam na medalion ze zdjęciem kobiety i pomyślałam, że była tylko rok starsza od mojej Mamusi...


Mąż Lidii, Zinowij Dmitriewicz Nowikow, w rok po pochówku żony, ożenił się ponownie i razem z drugą żoną wychowywali dwóch synów Lidii oraz swojego trzeciego, wspólnego. Z wojska odszedł w 1972 r. Zmarł 20 lat później.
Losy Edwarda Jońcy nie są znane. Mówi się, że po przeprowadzonym śledztwie, przeniósł się do Wrocławia, a po skończeniu służby wojskowej, ślad po nim zaginął. Ktoś wspomniał, że zginął w wypadku samochodowym. Czy była to prawda? Nie wiadomo. Podobno był na pogrzebie Lidii z naręczem białych kwiatów i przez pewien czas odwiedzał jej mogiłę.
Żona Edwarda została rozwódką, ponieważ po tych wydarzeniach małżeństwo, które nie było dobrane, ostatecznie rozpadło się. Co dalej robiła ze sobą kobieta, nie wiem. Nigdzie też nie mogłam odnaleźć jej imienia.
W całej tej historii poszkodowanych jest wiele osób.
Po pierwsze sama Lidia - przyjechała z mężem i dziećmi do kraju, w którym choć znała język polski i miała sporo znajomych, czuła się samotna. Mąż większość czasu spędzał w pracy, w dowództwie, a ona pracowała jako bufetowa w lotniczej stołówce oficerskiej, a dorabiała sobie jako krawcowa, u której w kolejkę ustawiały się zarówno Rosjanki jak i Polki. W międzyczasie wychowywała dzieci. Chwila namiętności skończyła się dla niej tragicznie.
Drugim poszkodowanym był Zinowij Dmitriewicz Nowikow. Przykładny mąż, oddany pracownik, weteran II wojny światowej. W filmie przedstawiony jako doby mąż, który pomimo rozterek prywatnych, honorowo zajął się córką polskiego wojskowego. W życiu musiało mu być ciężko, o śmierci matki powiadomił synów dopiero w Brześciu, do którego wrócili po przymusowym nakazie opuszczenia Legnicy. No i ostatecznie to on, za niewierność żony, zapłacił wyjazdem z Polski.
Kolejny poszkodowany to Edward. Tkwił w nieudanym związku małżeńskim. W filmie przedstawiony jako fircyk, który uwodzi zamężną kobietę jakby dla zabawy. Ale w prawdziwym życiu, mieszkał niedaleko rodziny Nowików. Z Lidią widywali się i znali ze wspólnego podwórka. Rozmawiali i nawet razem tańczyli. Gdzieś po drodze zauroczenie mogło zmienić się w głębokie uczucie, choć wiedział czym to grozi. Oboje wiedzieli. Życie po śmierci Lidii musiało być dla niego ciężkie, choćby z powodu "ludzkiego gadania".
Poszkodowaną jest też żona Edwarda. Czy kochała męża tak bardzo, że nie mogła znieść odkrytej prawdy, że mąż kocha inną? Z zemsty doniosła do służb o związku mężatki Rosjanki (z pochodzenia Białorusinki) i jej męża Polaka? Czy była tak zaborczo zazdrosna? Donosząc na własnego męża, chciała go odzyskać, pozbywając się kochanki? Ale czy można kochać kogoś bardzo i jednocześnie bez mrugnięcia okiem złożyć obciążające zeznania przeciwko tej osobie? Państwo Jońca byli podobno niezbyt dobranym małżeństwem. Jedno jest pewne. Skoro wszyscy wiedzieli o tym, że doniosła, życie w Legnicy po śmierci Lidii musiało być dla niej bardzo ciężkie. Ostatecznie straciła też męża. Słowem, nieszczęśliwa kobieta.
Wreszcie poszkodowanymi w tej sprawie są dzieci obu stron. Nie wiem, czy państwo Jońca mieli dzieci, ale na pewno państwo Nowikowie mieli dwóch synów, Siergieja i Walerija, w chwili śmierci matki, mających 8 i 12 lat. To byli mali chłopcy, którzy zdecydowanie potrzebowali matczynych rąk. Młodszy z braci, Siergiej spotkał swoją mamę, kiedy wracał z radzieckiej szkoły do domu. Pocałowała go i powiedziała, że zaraz wróci. Ale nie wróciła. Czy 8 latek może zrozumieć dlaczego nie ma już mamy? Dzieci Nowików wywiózł do Brześcia przyjaciel ojca, radziecki oficer. W tym samym czasie ojciec pochował ich matkę.
Dramat dla wielu ludzi. Wszystko to w imię miłości i bezdusznych zasad tamtych czasów.
Legnica przez kolejne lata rozwijała się, zmieniał się ustrój i ludzie. Została jedynie pamięć...
Ostatni kontyngent wojsk radzieckich opuścił Legnicę 16 września 1993 r., odjeżdżając z peronu 4. Po 48 latach rządów Rosjan, Legnica znów w całości była polska. "Mała Moskwa" przestała istnieć, nie ma już muru, do domów wprowadzili się Polacy. Wszystko zaczęło się na nowo.
Większość osób uwikłanych w tę trudną historię, albo nie żyje, albo wspomina od czasu do czasu tę tragiczną miłość w "Małej Moskwie", zanosząc świeże kwiaty na grób Lidii. Wydarzenia te, choć miały miejsce tak naprawdę w 1965 r., stały się legendą. Jeśli więc, nigdy wcześniej nie słyszeliście tej opowieści, obejrzyjcie film Waldemara Krystka "Mała Moskwa" i wybierzcie się jej śladami do Legnicy. O samym mieście jeszcze napiszę osobny post. Warto wybrać się do niego przynajmniej na dwa dni. Polecam.
