O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

wtorek, 10 października 2023

Apetyt na Norwegię cz. 2.

  NORWEGIA PO RAZ SIÓDMY, 

CZYLI JĘZYK TROLLA I INNE HECE


Termin: 02 - 09 września 2023 r.

Uczestnicy: Mira i Duśka oraz Carlos

Trasa opisana w poście:

03 września:  Bratland Camping - Bergen - Odda - Trolltunga Camping

Nocleg: na Trolltunga Camping w Odda

Pokonana trasa 03 września: ok. 155 km autobusem oraz tramwajem (2 przesiadki), ok. 5 km promem i kawałek od przystanku Vasstun do kempingu na pieszo, 4 km spaceru do Oddy i z powrotem


Dziennik z wyprawy, dzień 2:


Poranek nie ukazał się w optymistycznym świetle. Niebo zasnute chmurami, które zwiastowały przepowiadany deszcz. Namiot mokry po nocy, trzeba będzie go nieco wytrzeć przed złożeniem. 
Doświadczone wczorajszym prysznicem, rano idzie nam on sprawniej. Już wiem, jak można w 4 minuty umyć nie tylko siebie, ale i wszystko dookoła. Brawo ja!
Zjadamy śniadanko, zwijamy nasz dom, umawiamy się z Carlosem co do dalszych wojaży i na czas stoimy na przystanku. Ten sam autobus nr 90 dowozi nas znów do Nesttun Terminal, gdzie łapiemy tramwaj nr 1 i jedziemy prosto do Bergen na dworzec autobusowy. Początkowo w planie miałyśmy wysiąść "w raju", czyli na przystanku Paradise, skąd miałyśmy pieszo udać się do Fantoft Stavkirke, czyli kościoła klepkowego, ale pogoda skutecznie zniechęciła do pieszej wędrówki. W Bergen szybko odnajdujemy nasz peron, skąd odjedzie autobus dalekobieżny nr 930, prosto do Oddy. Czeka nas prawie trzy i pół godziny jazdy...


Mapka sytuacyjna na dworcu autobusowym w Bergen

Pogoda w tej części świata jest bardzo kapryśna i zwykle to tu pada najwięcej deszczu. Patrzę na senny krajobraz za oknem autobusu i myślę sobie, ciągnę tu dziewczynę, namówiłam ją na piękne widoki, a tymczasem nic nie zobaczy, bo chmury, deszcz i lokalne mgły przesłaniają wszystko i spowijają jedynie szarością. Halo, tam na górze! Ja proszę o ładną pogodę, nie musi być od razu palące słońce, ale niech deszcz na ten tydzień się zatrzyma... 
Na dworcu w Arna do naszego autobusu dosiada się Carlos. Pojechał inną, krótszą drogą. Uśmiechy na naszych twarzach są bardzo szerokie. Trochę rozmawiamy, trochę kimamy. Docelowo jedziemy razem na kamping. Nasze stado powiększone ;) 


Gdzieś po drodze, przystań rybacka, trochę jak parking dla łodzi pod supermarketem ;) Foto: Mira



Widoczek uchwycony po drodze. Foto: Mira


W Tørvikbygd wjeżdżamy na prom. Prawie 5 km płyniemy po wodach Hardangerfjordu. Wysiadamy z autobusu i idziemy na pokład pospacerować. Niestety pogoda raczy nas deszczem i zimnem. Patrząc za burtę, widzimy krajobraz idealnie nadający się na tło tajemniczego zabójstwa. Już wiem, dlaczego najlepsze kryminały pochodzą ze Skandynawii...


Na promie w Tørvikbygd



Upychani jak śledzie? Nie, po prostu po kolei każdy na spokojnie wjeżdżał i jeszcze miejsce zostało.



Odbijamy od brzegu...



Spokojny rejs po wodach Hardangerfjordu



Widoki dziś raczej średnie...



Klimat jak w kryminale...



Już widać drugi brzeg



Spacer po pokładzie, zimno, mokro i do domu daleko... Foto: Mira



Tylko 5 km w linii prostej dzieli oba brzegi w tym miejscu. Foto: Mira



Jeszcze chwila i znów zjeżdżamy z promu na ląd



Hodowle łososi (?)





Wsiadamy z powrotem do autobusu i chwilę potem jedziemy już przez wąską drogę w stronę Folgefonny.
Wysiadamy za Oddą na przystanku Vasstun. Stąd już tylko niecały kilometr na piechotę do naszej bazy noclegowej. 


Senne widoki okolic Oddy. Foto: Mira



Most na rzece Opo, która wypływa z jeziora Sandvevatnet



Most na rzece Opo, od niego spokojne wody jeziora spływają ostro w dół



Jezioro Sandvevatnet



Zabudowania obrzeży Oddy. Foto: Mira



Most, po którym jeżdżą autobusy i samochody. Ruch pieszy odbywa się obok po starym moście. Foto: Mira



Widok na góry Folgefonny, otaczające lodowiec. Foto: Mira



Stary most, obecnie użytkowany jako piesza kładka nad rzeką Opo. Foto: Mira



Trochę koloru w czasie pochmurnego i deszczowego dnia



Jezioro Sandvevatnet i góry Folgefonna Nasjonalpark


Docieramy w trójkę do kempingu. Wchodzimy do recepcji. Tu próbuję sklecić po norwesku, że chcemy dwie noce tu zostać. Zabrakło mi słowa, więc po polsku zwracam się do Miry, jak powiedzieć... i w tym momencie słyszę, jak recepcjonistka mówi do mnie, "a, ok, jestem z Polski"... No tak to można podróżować! :) :) :) Okazuje się, że dwie, fantastyczne dziewczyny z Polski, pracują tu sezonowo już któryś rok z kolei. Rejestracja idzie sprawnie, jedna dziewczyna jest tu codziennie, więc jeszcze będzie okazja do pogawędek. Wiemy gdzie rozstawić namiot, możemy wybrać sobie miejscówkę. Czekamy na Carlosa, który próbuje mówić po angielsku, na co dziewczyna pyta, czy mówi po hiszpańsku :) Radość nie ma końca, Carlos też czuje się jak w domu, bo jest hiszpańskojęzyczny :) Dziewczyny są cudowne, bardzo pomocne. Zakupujemy jeszcze żetony na prysznic 5 minutowy. Przyda się ciepła kąpiel po deszczowym dniu.


Witamy na fajnym kempingu ;)


Rozstawiamy namiot na brzegu jeziora Sandvevatnet, z nadzieją na piękny widok rano. Póki co wieje wiatr i aura typowo do śpiwora. Ale skoro deszcz przestał atakować, to decydujemy się na wieczorny spacer po Oddzie. 


Drugi nocleg w uroczym miejscu



Widok po otwarciu namiotu byłby super, gdyby nie poranne mgły i generalnie brzydka aura. Carlos rozstawił się nieco dalej od nas ;)



Teren Trolltunga Camping



Jezioro Sandvevatnet



Taki widok mamy "z okna" ;)



Pocovidowe pozostałości, nawet jak jesteście przyjaciółmi, zachowujcie odstęp 4 metrów... W namiocie ciężko o 4 metry... :) :) :)



Jest nadzieja... widać kawałek niebieskiego nieba... no dobra, kawałeczek, kawalątek...


Odda, miasto leżące w rejonie Vestland, dawniej o nazwie Hordaland (po połączeniu z gminą Sogn og Fjordane tworzą okręg Vestland) to miejscowość, do której zawitał niemiecki cesarz Wilhelm II i robił to wielokrotnie w przedziale pomiędzy 1891 r. a 1914 r. To sprawiło, że mała osada zaczęła się powiększać o bazę noclegową w postaci hoteli. Potem na terenie miasta powstała huta, w której produkowano karbid, a następnie cyjanamid. Hutę zasilała pobliska elektrownia w Tyssedal, a Odda zwiększyła znacznie stan liczebny mieszkańców. Niestety zapachy chemikaliów przyćmiewały walory miasta i turystyka stanęła. Dopiero w 2003 r. zamknięto zarówno elektrownię jak i hutę. Obecnie, jak dla mnie, pozostałości po tej aktywności szpecą krajobraz, ale są świadkami rozwoju Oddy. W Odda działa wciąż fabryka, w której produkuje się gips, anhydryt oraz fluorek glinu. Ani to ładne, ani wkomponowane w krajobraz. Jest niemalże pośrodku, co burzy całą estetykę uroczego miasteczka.


Odda w dole, obok rzeka Opo



Widok w czasie spaceru do Oddy...



... i na powrocie po jakiejś godzinie. Widać, że chmury się przerzedziły.



Po środku zdjęcia widać fabrykę w Odda. Wygląda jakby wyrastała z wody... Na pierwszym planie rzeka Opo . Foto: Mira



Odda w niedzielę pod wieczór była wyludniona. Norwegowie bardzo chętnie spędzają czas ze swoją rodziną.



Ona ma kaczuszkę! :) Pomnik przy basenie miejskim



Ratusz w Oddzie



W Norwegii sporo jest pomników poświęconych czasom okupacji hitlerowskiej - tu jeden z nich



Niektórzy Norwegowie są nieco pruderyjni :) Fontanna przed ratuszem miejskim.



Smeltaren, czyli pomnik ku czci huty, wzniesiony w 1989 r. Norwegowie kochają się w pomnikach przedstawiających scenki rodzajowe.



Mural na hotelu w centrum Oddy, przedstawiający cel naszego wyjazdu, czyli słynną półkę skalną, Trolltungę.



Główna ulica w Odda



Nad odnogą Hardangerfjordu



W ciągu niecałej godziny ten sam widok zmieniał się dzięki chmurom, które na zmianę, to zacieśniały swe macki na górach, to je rozluźniały.



Zabudowania Oddy



Odda po drugiej stronie



Domki jak kolorowe pudełeczka są chyba najbardziej fotografowane i stały się już "wizytówką" Oddy



Kościół w Odda to parafia Kościoła Norweskiego - przykład typowego kościoła w Norwegii



Koń jaki jest, każdy widzi... ;)



Uliczka w Odda. Na ostatnim planie góra z chmurą wygląda jak wulkan ;)



Calineczka w zwykłym mieście... Bujane krzesło aż prosiło się o zdjęcie, dobrze, że na tyłku nieprzemakalne spodnie, bo wszędzie mokro...



Druga Calineczka też wskoczyła na krzesełko ;) Foto: Mira



Stara fotografia Oddy. Tak wyglądała w XIX w. Zdjęcie Knuda Knutsena (1832 - 1915), pioniera fotografii w Norwegii w XIX w., który urodził się w Odda. W miejscu gdzie dziś jest fabryka, widać wystające skały.



Wodospad Låtefossen w XIX ., do którego w końcu nie dotarłyśmy



Ulica Oddy



Przyłapani, ja z Carlosem na robieniu najpopularniejszego ujęcia Oddy. Foto: Mira



Tu, na nadbrzeżu w Odda, kończy się odnoga Hardangerfjordu. Foto: Mira



Odda. Foto: Mira





Odda jest też miejscem, w którym nagrano Netflixowy hit pt. "Ragnarok". Nad brzegiem końca odnogi Hardangerfjordu ustawiono pamiątkowy kamień z zapisem runicznym. W końcu jesteśmy w kraju Wikingów.


Zapis runiczny daty premiery serialu "Ragnarok" na Netflixie


Miasto jest obecnie bardzo dobrą bazą wypadową po okolicy. Na pewno warto wybrać się stąd na spacery po okolicznych górach, na słynną Trolltungę, lodowiec Buerbreen czy wodospady, w tym znany i uroczy Låtefossen, na który miałyśmy chęć się wybrać, ale okazało się, że transport znikomy i nie wyszło. 
Po spacerku siadamy razem w miejscu przeznaczonym na konsumpcję i wcinamy przygotowaną obiadokolację. 


W obozowisku Trolltunga Camping, czas na obiadokolację


Ustalamy plan na jutrzejszy dzień. Proponuję dwie wycieczki, bo o Trolltundze możemy na razie zapomnieć. Wszyscy się zgadzają, więc pora na kąpiel i zasłużony sen. Tylko czemu tak wieje? Wiatr łopocze o ściany namiotu. Zastanawiam się czy usnę przy tym wietrze. Jednak zmęczenie całym dniem robi swoje i zasypiam z nadzieją na poprawę pogody. 


Z miłości do gór, z miłości do Norwegii... Kiedy opuszczałyśmy kemping, serca wodnego już nie było...


Ciąg dalszy nastąpi...


2 komentarze:

  1. Jak różne mogą być zdjęcia tego samego miejsca w słońcu i w deszczowy dzień. Na pogodę nie ma się co obrażać, ale zdecydowanie lepiej jest jednak bez deszczu. Fajna relacja z mokrej Oddy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Czasem deszcz też jest fotogeniczny ;) Dwa dni później, gdy opuszczaliśmy Oddę, świeciło słońce i zdjęcia będą jeszcze fajniejsze. Ale to za jakiś czas pokażę ;) W sumie na 8 dni pobytu w Norwegii padało nam może ze trzy dni, więc nie było źle. To, co najważniejsze w czasie wyjazdu dało się zobaczyć bez chmur i deszczu, a więc sukces ;) Ściskam! ;)

      Usuń