Spacer doliną,
czyli relaks na koniec starego roku
Dramatyczne
doniesienia o śmiercionośnym orkanie „Ksawerym” w 2013 r. zelektryzowały ludzi w
Europie. Żywioł niszczył na swojej drodze wszystko, co napotkał. Także Polska
ucierpiała przez niego, a wraz z nią ta maleńka część mojego Cudownego Świata –
czyli Tatry. Jedna z dolin przez długie trzy lata pozostawała zamknięta dla
ruchu pieszego, ze względu na szkody jakie poczynił orkan. Usuwanie
wiatrołomów, oczyszczanie szlaku, zabezpieczanie naruszonych ścieżek, zajęło
sporo czasu. Wystarczająco, by się stęsknić, za tą w sumie najmniej uczęszczaną
przez turystów, doliną.
Na ten
koniec roku zapraszam na spacer w Dolinę Lejową…

To
największa z dolin reglowych w Tatrach. Ma 4,5 km długości. Od północy wcina się
w masyw Kominiarskiego Wierchu, majestatycznej góry widocznej najlepiej z
Doliny Chochołowskiej. Sama jest położona pomiędzy tą właśnie doliną , a Doliną
Kościeliską. Dnem jej płynie Lejowy Potok.
Dziś to
cicha i spokojna dolina, ale dawniej, tzn. w XIX w. czynne tu były kopalnie rud
i mały ośrodek hutniczy. A co za tym idzie tętniło tu życie. Obecnie na Niżnej
Kominiarskiej Polanie znajduje się grupa zabytkowych szałasów pasterskich.
Dawniej wypasano tu owce, pasterze prowadzili swoje koczownicze życie, z czasem
polany zaczęły zarastać. Dziś, by tego uniknąć, kosi się łąki, a także
wprowadzono tu kulturowy wypas owiec. Na próżno jednak szukać tu dawnego,
gazdowego życia. Jedynie na Polanie Huty Lejowe stoi bacówka. Ale nigdy nie zauważyłam,
by ktoś tam wędził serki, czy po prostu był.
Nazwa doliny
pochodzi od nazwiska góralskiego – Leja. W 1811 r. występuje w rejestrach
pisanych jako właściciel tej hali Jędrzej Leja z Podczerwonego. Obecnie lasy w
Dolinie Lejowej należą do Wspólnoty Leśnej Uprawnionych 8 Wsi z siedzibą w
Witowie.
Kiedy chce
się odpocząć w górach, warto przejść się tą doliną, zapewniam, będzie pod
górkę. To dobry sposób, by rozchodzić nogi przed większą wędrówką lub jako
odpoczynek po wielkich górskich wyrypach. Choć w sąsiednich dolinach tłum
turystów przyprawia o obłęd, tu można zasmakować ciszy i samotności. Ponieważ pogoda
w tym roku nie rozpieszczała, szlaki były mokre, śliskie i mało przyjemne, to
jednak mimo tego, postanowiłam przedłużyć sobie spacer i po przejściu Doliny Kościeliskiej,
skierować się na czarny szlak prowadzący Ścieżką nad Reglami do Przysłopu
Miętusiego.
Tam, jak zwykle krótki odpoczynek, a ponieważ to węzeł szlaków i
ludzi tam się nieco kręci, postanowiłam skręcić ponownie na mniej uczęszczany
szlak czerwony, wiodący przez Staników Żleb do Drogi pod Reglami. Rok temu, w
końcówce tego szlaku uszkodziłam sobie biodro. Tym razem uważałam bardziej ;)
Staników
Żleb lub też Stanikowy Żleb to niewielka dolinka wcięta w regle pomiędzy Doliną
Kościeliską i Doliną Małej Łąki. Nazwa jego wywodzi się od góralskiego nazwiska
Stanik.
Samo
określenie „regiel” pochodzi z gwary podhalańskiej i pierwotnie oznaczało
wzgórze lub górę porośniętą lasem. Obecnie reglami określane są lasy
porastające północne stoki Tatr.
Widoki ze
szlaku czerwonego nie są zbyt ciekawe, a w zasadzie jest ich brak, bowiem szlak
biegnie głównie w terenie leśnym. Jedynie w górnej części, od czasu do czasu
pojawiają się okienka na masyw Czerwonych Wierchów.
Powoli, nie
śpiesząc się, trasa ta zajmie nam około 3,5-4h. Jeśli dodamy do tego pikniki na
łonie natury albo lekturę książki w cichej dolinie, wycieczka może nam się
wydłużyć i do całego dnia. Po takim spacerze, kiedy dotlenimy nasze organizmy,
obiad będzie smakował wybornie.
Na ten Nowy
2018 Rok, życzę wszystkim, by szlaki były bezpieczne, ścieżki uprzątnięte, a
wysiłek wspinaczek po kamiennych wertepach, zrekompensowały nam piękne widoki.
Uważajcie na siebie, podejmujcie świadome decyzje i nie narażajcie się na
niebezpieczeństwa. Góry jak stały, tak stać będą, a nikt nie odda Wam
zmarnowanego głupią decyzją, zdrowia czy życia. Przy mądrych planach wycieczek,
cieszcie się faktem przebywania w górach i nie zapomnijcie o tym , by
pozostawić po sobie jedynie odcisk buta na błotku na szlaku ;)
Zatem do zobaczenia na górskich szlakach. Szczęśliwego Nowego
Roku!
Hej!