O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

czwartek, 27 kwietnia 2017

Szklarska Poręba

O spotkaniu z Walończykami,
czyli gdzie szwędały się 
Duśka i Tuśka

Szklarska Poręba to fajne miejsce na rodzinne wypady „na chwilę” lub też na spędzanie tam urlopu. W zeszłym roku, przez tydzień, bawiła się tam spółka Duśka i Tuśka. Oprócz chodzenia po górach i zdobywania kolejnej GOT –owskiej odznaki, nie zabrakło też zwiedzania samego miasta, które daje wiele możliwości dobrze spożytkowanego czasu, w razie niepogody lub też dnia wypoczynku między wycieczkami górskimi. Dziś zapraszam Was w trzy miejsca, które osobiście odwiedziłyśmy. Nie było to jednego dnia, ale wszystkie się ze sobą w jakiś sposób wiążą.
~~*~~
Pierwszym z nich jest Chata Walońska.


Do Walończyków prowadzi brama z napisem, który nie pozostawia wątpliwości, że wchodzimy w magiczny świat




Tablica informacyjna, z której można dowiedzieć się co nieco o Walończykach




 Siedziba Bractwa Walończyków




Spytacie kim byli Walończycy? Byli to średniowieczni mistrzowie w wydobywaniu i przetwarzaniu bogactw naturalnych ziemi, a więc minerałów, metali, kamieni szlachetnych czy rud żelaza. Zostali sprowadzeni na te tereny przez piastowskich władców w XII w. A ponieważ pochodzili z Walonii w Ardenach, nazwano ich Walończykami. Z czasem wszyscy, bez względu na kraj pochodzenia, nosili takie miano, o ile zajmowali się wydobyciem kruszców. Dziś proces poszukiwania, wydobywania i obróbki materiałów kontynuuje Bractwo Walońskie.



  Walończycy :)
















Stara Chata Walońska stoi na rozwidleniu Czeskiej Ścieżki, biegnącej do źródeł Łaby, a więc miejsca prastarego kultu oraz do szlaku czarnego prowadzącego ze Szklarskiej Poręby nad Wodospad Szklarki (ok. 15 min. Od Chaty Walońskiej).


 Tusia przy kamiennym stemplu siedzi na kamiennym fotelu



 Kamienny stempel




 Wyobrażenie walońskiego górnika. To zabawne, że później spotkałyśmy bardzo podobnego w innym miejscu :)



 Wiata pracowni, ale niestety zamkniętej tego dnia


Teren Sudetów, a zwłaszcza Karkonosze, to magiczne miejsce na mapie. Tu, od dawna, wierzono w duchy, chochliki, wiedźmy i legendy. W taką atmosferę doskonale wpisuje się wnętrze Chaty Walońskiej. W ciemnych, nieco mrocznych komnatach, odbywały się spotkania dla zainteresowanych kulturą, życiem i obyczajami dawnych Walończyków oraz legendami i opowieściami o Sudetach. Palenisko w podziemiach i cały wystrój przywodziło na myśl tajne spotkania bractwa. Klimat z dreszczykiem, zapewniam.



 Wejście w mroczny tunel



 Liczne poroża na ścianie dodają klimatu



 Palenisko



 Tajemnicze miejsce... i nieco straszne :)



 Wykuta w kamieniu maksyma Walończyków "Mente et Malleo" czyli "Rozumem i młotem"



 Wnętrze izby z paleniskiem



 Tuśka na walońskim tronie siadała z pewną dozą nieśmiałości :) Zwróćcie uwagę na podnóżek :)


We wnętrzu Chaty Walońskiej miejsce swe znalazło  Muzeum Tanich Win (MT-wi). To kolekcja unikatowych butelek a właściwie etykiet. Zakurzone, zapomniane, obrosłe w pajęczyny, przywodziły na myśl scenę z filmu „Seksmisja”, kiedy to Jerzy Stuhr trzyma w ręku butelczynę i mówi „… O, nasi tu byli!...” Uśmiech gwarantowany u starszej młodzieży J



 Ekspozycja tanich win


W innych pomieszczeniach prezentowane były całkiem pokaźne zbiory minerałów i kamieni półszlachetnych. Wyroby z nich można było zakupić w małym sklepiku.


 Korytarz z wystawą kamieni



 Minerały, skały, kruszec



 Kamienie szlachetne i półszlachetne



 Duch Gór w otoczeniu górskiego kamienia



 Jeden z moich ulubionych kamieni :)


Na zewnątrz można było zakuć się w dyby, które były swoistą Próbą Pokory. Jeśli się ją pomyślnie przeszło, można było zdobyć certyfikat Czeladnika Walońskiego. Przy Chacie też funkcjonowała pracownia rzeźbiarska.


 A tak kończą się samowolki :)



Świnka z pracowni rzeźbiarskiej stoi przy drodze do wodospadu Szklarki


Ogólnie bardzo fajne, spokojne miejsce, w którym nauka i przyjemnie spędzony czas szły w parze. Dlaczego, więc piszę o tym miejscu w czasie przeszłym? Bo na stronie Szklarskiej Poręby wyczytałam, że z przyczyn losowych Chata Walońska jest nieczynna do odwołania. Wielka szkoda, tym bardziej, że wstęp był wolny, co dla rodzin z dzieciakami ma duże znaczenie.

~~*~~
Cóż, nie zostaje nic innego jak pójść nad Wodospad Szklarki. O tej atrakcji Szklarskiej Poręby nie decydują ludzie a sama natura. Nikt go nie zamknie, bo jest tu od wieków.



 Trasa do Wodospadu Szklarki



 Formacje skalne przy szlaku



 Na szlaku



 Na szlaku



 Żółte śliczności



Fioletowa elegancja



 Szlak w Wąwozie Szklarki



 Szlak w Wąwozie Szklarki



 Formacje skalne Wąwozu Szklarki


Usytuowany na wysokości 520 m n.p.m. ma 13.3 m wysokości. To daje mu drugie miejsce (po Wodospadzie Kamieńczyka) co do wysokości w polskich Karkonoszach. Zarówno sam wodospad jak i jego otoczenie stanowią enklawę Karkonoskiego Parku Narodowego. Jak do każdego parku, wstęp jest płatny. Za to ważna informacja dla rodzin z dziećmi – jeśli małe nóżki poczują się zmęczone, mogą odpocząć w schronisku „Kochanówka”, które usytuowane jest obok wodospadu. To tu, w Wąwozie Szklarki, łączą się potok Szklarki z rzeką Kamienną, spadając kaskadami. Wodospad huczy w lesie świerkowym, z domieszką jodły i buka, co jesienią daje bardzo  ładny efekt wizualny.



 Rozlewiska potoku Szklarka...



 ... spiętrzają się...



 ... tworząc małe wodospadziki...



... i dalej łącza się, spadając z ponad 13 m



 Kamienny stempel przy Wodospadzie Szklarki



 Pamiątkowa fotka przy stempelku ;)



 Wodospad Szklarki w pełnej okazałości



 Wodospad Szklarki



 My i wodospad :)



 Tablica informacyjna przy wodospadzie


Być może Wodospad Kamieńczyka jest bardziej efektowny ze względu na formacje skalne wokół. Ale mnie osobiście chyba bardziej podoba się Wodospad Szklarki. Rozpędza się w płytszej wodzie by z siłą wpaść do dolnego kotła. Sprawdźcie sami, który zasługuje na miano tego najpiękniejszego. Wybór będzie trudny, zapewniam.

~~*~~

Jak już nasycą się oczy zielenią i wodą, możemy kontynuować swoją przygodę z Walończykami i ich światem. Bardzo dobrym miejscem do tego jest Żelazny Tygiel Waloński. Ha, miejsce z duszą, z klimatem, z wyczuwalną w powietrzu pasją jego właścicieli i osób współpracujących przy tworzeniu tego miejsca.


 Brama wejściowa do skansenu


Żelazny Tygiel to inaczej Osada Średniowiecznych Poszukiwaczy Skarbów. To nie jest zwykły skansen.



 Mapa osady


Tutaj eksponatów można dotknąć, opowieści posłuchać, dostać odpowiedź na dręczące nas pytania. W osadzie tej, na podstawie starych (bardzo starych) zapisów kronikarzy i pasjonatów inżynierów górnictwa, odtwarza się urządzenia i narzędzia, jakimi posługiwali się w swej profesji Walończycy, czy też jak mówią Walonowie. Każda rzecz jest tu pieczołowicie i wiernie oddawana, tak, by można było przekonać się, czym zajmował się ten lud, który potrafił eksploatować tereny sudeckie. A nie była to wcale łatwa praca. Skansen ten, to połączenie nie tylko historii, ale i technik, jakimi posługiwali się walońscy ludzie.



 Czekaliśmy na przewodnika patrząc na wiatę, pod którą odbywają się spotkania i warsztaty



 AuRun - walońska moneta...



 ... była naszym biletem wstępu, który niestety musieliśmy zwrócić przy wyjściu :)



 Wejście do sztolni walońskiej


Pracownicy placówki posiłkują się tzw. „Biblią górnictwa”, czyli księgą „De Re Metallica” Georgiusa Agricoli (1494-1555), uważanego za autorytet w zakresie górnictwa, hutnictwa i metalurgii. Dzieło to zawiera mnóstwo rycin, przekrojów, rysunków itp., z opisem działania. Trudny język jest czasem bardzo trudny do odszyfrowania, ale pracownicy dokładają wszelkich starań, by każda odrestaurowana rzecz była wierną kopią tej sprzed wieków. Tytaniczna praca.



 Właściciel osady - Pan Robert Pawłowski, Mistrz Waloński - przesympatyczny człowiek z dużym poczuciem humoru i ogromną wiedzą, którą przekuł w pasję



 Średniowieczne maszyny górników



 Lekcja pokazowa



 Tuśka, przy ręcznej pompie do wtłaczania powietrza, górnikom pracującym na dole, na własnej skórze przekonała się, jak ciężka to była praca



 Na terenie skansenu


Na szczególną uwagę, oprócz drewnianych urządzeń – pomp do odsysania wody, zasługuje warsztat kamieniarski. W Średniowieczu kamień, obok drewna, był podstawowym budulcem. Ówcześni budowlańcy potrafili obrabiać kamień przy pomocy maszyn, które ułatwiały im pracę. Sama pobawiłam się w chomika, wskakując do wielkiego kołowrotka, który uruchamiał machinę do rozdrabniania kamienia. Oj trudno było. Stąd wniosek, że Walończycy to musiały być tęgie chłopy.



 Wyciągnięty urobek



 Kołowrotek uruchamiający...



 ...słoniowe nogi do rozkruszania kamieni



 Duśka jako chomik ;) Łatwo nie było...


Kolejne niesamowite miejsce w skansenie to kuźnia. Tu króluje kowal, który wykonuje przedmioty użytkowe w osadzie, jak gwoździe, siekierki, haki, a nawet broń białą na zlecenie grup rekonstrukcyjnych. Czy wiecie, że zrobienie gwoździa zajmuje wiele czasu i potrzeba dużo tężyzny fizycznej? Dawniej był to produkt bardzo pożądany, zdarzało się, że płacono gwoździami. Wszystko to oraz wielu innych ciekawostek można dowiedzieć się w Żelaznym Tyglu Walońskim, a całość podana z przymrużeniem oka.



 Kuźnia



 Kowal przy pracy



 Młot do cięższych wyrobów


W Żelaznym Tyglu spotkać można bardzo inteligentne, ciekawe i śliczne owce rogate. Przy nas same sobie otworzyły zagrodę i wmieszały się między zwiedzających. Dopiero Pomocnik Mistrza musiał je przegonić. Wszystkie mają swoje imię. Śliczniusie.


 Owieczki mówią "dzień dobry"



 Owieczki mówią "do widzenia"


Na koniec naszej wizyty, Tuśka załapała się też na warsztat ceramiczny. Tu każdy może pod okiem instruktora zrobić własną ozdobę, kufel, pamiątkę z Karkonoszy. Z całą pewnością będzie to unikatowa rzecz.


 Warsztaty ceramiczne



 Jest energia, jest uśmiech i u Tuśki i u Pomocnika Mistrza - dziękujemy za gościnę! :)


~~*~~

Żelazny Tygiel razem z Leśną Hutą i Chatą Walońską tworzą Szlak Twardych Zawodów. Bo też obróbka kamienia, żelaza i szkła nie należy do łatwych. Co będzie dalej z Chatą Walońską, nie wiadomo. Żelazny Tygiel Waloński mam nadzieję, że będzie się dalej trzymał. A o Leśnej Hucie napiszę w innym poście, bo to też wyjątkowe miejsce. Tymczasem zbliża się majówka. Warto gdzieś się wybrać. Może będzie to Szklarska Poręba i jej nietuzinkowe miejsca? Polecam z całego serca.

Do zobaczenia!

4 komentarze:

  1. I już wiemy kto był archetypem pracowitych skrzatów ;)
    Chata Walońska świetna. W Ardenach bardzo długo utrzymywał się lokalny kult Arduiny - Pani Ardenów, zapewne stąd u Walończyków tyle pogańskich zwyczajów i symboliki.

    Muzeum Tanich Win... łza się w oku kręci i ślina sama nacieka... ech to były czasy!

    Wodospad niezmiernie malowniczy i szlak doń także miły dla oka i stóp.

    Chata Walońska - fajnie pokazane pewne rzeczy. Przeszkolenie kowalskie mam, ale co inego klepać żelastwo, a co innego zrobić z tego voś funkcjonalnego i estetycznego jednocześnie.

    reasumując - pozazdrościć takiego wypadu /wypadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Chaty Walońskiej mi szkoda, bo miejsce z klimatem. Mała poprawka, bo kowal był w Żelaznym Tyglu. Ale tak czy siak miejsca godne polecenia. Co zresztą poczyniłam z prawdziwą przyjemnością. A winka...ech,pójdę zobaczyć co tam się w lodówce ostało😉

      Usuń
  2. Moja droga, przywołujesz wspomnienia.
    Miałyście piękną i ciekawą wyprawę. Super to wszystko opisałaś.
    Mój M. zabrał mnie wiele lat temu do Szklarskiej Poręby. Wodospad Szklarki a także Kamieńczyk zaliczyliśmy :) Piękne okolice.
    W Chacie Walońskiej nie byliśmy:( Może jednak znów ją udostępnią...
    Moja droga, czy dzisiaj jesteś w domu? Czy gdzieś "buszujesz"? Może wreszcie uda mi się zadzwonić...
    Pozdrawiam cię mocno. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje wspomnienia są także częścią wspomnień moich czytelników. Szklarska Poręba i mnie się przypasowała i jako miejsce do wypoczynku i jako miejsce wypadowe w okoliczne szlaki. Z tą Chatą nie mam pojęcia co będzie dalej, ale szkoda byłoby to zaprzepaścić. Czas pokaże.
      Dziś do 14.00 jestem w pracy, czasem trafiają się sobotnie dyżury, ale potem już jestem wolna i jadę do domu. Szwędam się jak się da, między innymi 2 maja byłam w Pszczynie na jeden dzień, ale czasem trzeba odpocząć ;) Dzwoń Kochana kiedy tylko chcesz, tymczasem ściskam Cię mocno :)

      Usuń