Spacerkiem po dolinie,
czyli mały przerywnik
w górskich eskapadach
Nie zawsze,
żeby zobaczyć piękne i kojące widoki, trzeba wdrapywać się wysoko na szczyty.
Chwilami wystarczy iść doliną i tylko czasem zadrzeć głowę do góry. Niekiedy
krótki spacer po małej dolince dostarczy nam pozytywnych emocji, da spokój
ducha, nie sponiewiera jak wspinaczka. I taki przerywnik jest potrzebny. Dolina
za Bramką w Tatrach jest do tego najlepsza.
Jej niewątpliwym atutem jest cisza
i brak turystów, którzy często tę małą dolinę reglową, w całości położoną w
masywie Łysanek, po prostu omijają. Powód jest prosty. Krótki 20, może 25
minutowy spacer kończy się w szerszym miejscu, z którego można jedynie
zawrócić. Nie ma na końcu drogi spektakularnych widoków, nie ma przestrzeni, nie
ma schroniska, ani nawet baru szybkiej obsługi. No to po co miałby tam
szanujący się turysta iść? Powiem tak: każdy szanujący się turysta choć raz
powinien tam pójść, chociażby po spokój i wsłuchanie się w bijące tętno
przyrody.
Dolina za
Bramką zajmuje powierzchnię ok. 100 ha i ma niecałe 2 km długości, z czego
szlak turystyczny ma niespełna 1 km . Na spacer w sam raz. Dnem dolinki płynie
Potok zza Bramki. A skąd się wzięły te „bramki”? Nazwa przyjęła się od trzech,
skalnych zwężeń, zwanych „bramami” właśnie.
Wzdłuż szlaku wznoszą się liczne
skałki z dolomitów, porośnięte przez rośliny lubujące się w wapieniu. A wśród
nich Jasiowe Turnie ze swymi charakterystycznymi w kształtach turniczkami. Od
dawna górale, którzy prowadzili turystów w Tatry, nadali im nazwy jak Dziadula,
Kohutek, Matka Boska, Zakonnik. Dziś też można pobawić się swoją wyobraźnią i
wymyślić nazwy na postrzępione turniczki.
Dolina za
Bramką to miejsce obserwacji przyrody pod kątem roślinności. W czasie
zlodowaceń nie było w górach lasu. Jednymi z pierwszych drzew były tu sosny.
One panowały przez tysiące lat na zboczach tatrzańskich wzniesień. Dopiero ok.
8-9 tysięcy lat temu zaczęły pojawiać się świerki, a 4-5 tysięcy lat temu –
buki i jodły. Te ostatnie wypierały sosnę, która potrzebuje dużo światła.
Spotkać ją można tylko na stromych, skalistych zboczach. O takich miejscach
mówi się, że to stanowiska reliktowe, to znaczy takie, które stanowią
pozostałość po większym skupisku drzew. Ciekawostką jest fakt, że historię
tutejszych lasów można było poznać dzięki badaniom torfowisk, w których to
warstwami zgromadziły się pyłki roślin żyjących niegdyś w Tatrach. Mozolna
praca, ale za to ciekawa.
Rośliny porastające skały. Niektórzy widzą tu wielbłąda, inni mówią, że to pies liżący się po grzbiecie. Najlepiej słuchać dzieci, ich wyobraźnia jest piękna :)
Jeśli już
podejmie się decyzję o spacerze doliną, to po jej wyjściu, dosłownie na wprost
można zejść łąką do Starych Krzeptówek, gdzie mieści się Chata Sabały, o którym
to „polowacu” pisałam już na stronie tego bloga. Połączyć te dwa miejsca ze
sobą i ma się gotowy pomysł na miłe spędzenie dnia. A następnego – w góry –
Hej!
Znam to wsłuchiwanie się w "tętno bijącej przyrody". Takie szlaki są dla mnie najprzyjemniejsze do wędrowania. Towarzystwo strumienia obok ścieżki, jego szmer działa na mnie bardzo kojąco. Bardzo fajna propozycja na zaaklimatyzowanie się w Tatrach. Ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też jestem z tych, co lubią spokój. Dlatego wychodzę wysoko, gdzie cała gawiedź zostaje w dolinach. Ale czasem i ja muszę w nich zostać, więc ta jest idealna dla odpoczynku. Pozdrawiam niedzielnie ;)
UsuńWypada się zgodzić, choć sam tam jeszcze nie trafiłem. Pewnie dlatego że poza Tatrami mam w Beskidach do oporu miejsc gdzie mogę wędrować kilometrami i nie spotkać nikogo. W Tatrach takich miejsc trzeba szukać, ale przyznam szczerze że znalazłaś idealne
UsuńHeh, czasem się trafi spokojny i cichy odcinek, a czasem wręcz cały szlak. A Beskidy zamierzam odwiedzić już 30 czerwca i spędzić w nich cały tydzień. Już odliczam :)
Usuńktóre?
UsuńBeskid Żywiecki, dokładniej zadekuję się w Korbielowie :)
UsuńPięknie tam, a szlaków tyle ze trudno ochłonąć.
UsuńDlatego w tym roku padło na to miejsce. Nigdy nie byłam w Korbielowie, więc jest dobry powód, by połączyć kilka rzeczy w ciągu jednego tygodnia: czas z Siostrzenicą, wygodne i widokowe szlaki oraz urok urlopu ;)
UsuńCudowne miejsce. Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście mamy na tym Cudownym Świecie takie cudowne miejsca :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPrzyjemna do spacerowania dolinka! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo! Pod warunkiem, że nie trafi się na szkolną wycieczkę 😄. Pozdrawiam cieplutko 😊
UsuńJak pięknie i zielono. Chętnie wybrałabym się na taką wycieczkę. Fantastycznie wyglądają te skałki w różnych kształtach, naprawdę fajne pole dla wyobraźni. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Dolinka mała, ale ciekawa. Jeśli będziesz wypoczywać pod Tatrami, zajrzyj do niej i poćwicz wyobraźnię ;) A i sam spacer nią jest przyjemny. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do pozostania w tym blogowym kącie ;)
UsuńAle cudne, błogie widoki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już nie dam rady iść na szlak...
Ale zawsze mogę pospacerować z Tobą :)
Pewnie! A ja zawsze chętnie Cię zabiorę ze sobą :)
UsuńJako ciekawostkę można dodać, że szlak w dolinie prowadził początkowo aż do Doliny Strążyskiej. Skrócono go w ramach ochrony przyrody w TPN
OdpowiedzUsuńSzkoda.
Witaj🙂 Z jednej strony szkoda, ale z drugiej mnie to cieszy, bo Tatry i tak są już zadeptane. Nie wspominając o zwierzętach, które przestają bać się ludzi... Pozdrawiam serdecznie ☺️
Usuń