O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

sobota, 21 lipca 2018

Izery - Chybotek i Chata Izerska

Czy Chybotek się chybocze
i gdzie Karkonosz ma swój grób?
 Czyli o wędrówce na drugą stronę
Szklarskiej Poręby

Szklarska Poręba to świetne miejsce, by aktywnie spędzić wolny czas. Do tego leży na granicy dwóch pasm górskich, więc pozostawia nam wybór, w którą stronę chcemy się wybrać.
W pewien lipcowy dzień 2016 r., nieco zachmurzony i po forsownej wyrypce w góry, wybór padł na Izery. Ale nie poszłyśmy wraz z Martą na kolejne szczyty, tylko… zaraz, zaraz, wszystko po kolei J.
Zaczęłyśmy od przejścia przez miasto, by dostać się do szlaku niebieskiego, który wiódł nas pomiędzy domami aż do kościoła p.w. Bożego Ciała. Świątynia była zamknięta, więc od razu obeszłyśmy z prawej strony kościół, by wejść dalej na niebieski szlak.


Kościół p.w. Bożego Ciała w Szklarskiej Porębie


A ten prowadził przez las nieco pod górkę, bowiem forsowałyśmy wzgórze o nazwie Sowiniec (676 m n.p.m.).


Niebieski szlak tuż za kościołem


Wreszcie po kilku minutach doszłyśmy do Sowich Skał, które chętnie wykorzystują wspinacze do trenowania swych technik. Tym razem było cicho i przyjemnie, a na szlaku nikogo nie spotkałyśmy.


Sowie Skały



Marta przy Sowich Skałach


Skoro weszłyśmy na Sowiniec, to musiałyśmy z niego zejść. A to wymagało nieco ostrożności, bo zejście było nieco strome. Udało się i idąc zgodnie z niebieskim szlakiem, natrafiłyśmy na pierwszych ludzi, którzy przystanęli przy kolejnym punkcie wartym odnotowania.


Zejście z Sowińca



Kładka nad Czeską Strugą



Czeska Struga



Łąka przy szlaku



Szlak wiedzie kawałkiem asfaltu


To „Wlastimilówka” - dom Wlastimila Hofmana, który tu mieszkał i tworzył w latach 1947 – 1970 (aż do swojej śmierci). Artysta malarz, przedstawiciel symbolizmu, kształcił się pod okiem takich malarzy jak Jacek Malczewski czy Leon Wyczółkowski, malował sceny z życia chłopów, obrazy o tematyce religijnej, baśniowej, a także górali, którymi się otaczał. Niestety pracownia mistrza była zamknięta, podobnie jak kościół, w którym można spotkać się z jego dziełami. Dlatego nie mogłyśmy zapoznać się z jego pracami. Powędrowałyśmy więc dalej.


Wlastimilówka - dom malarza Wlastimila Hofmana



Ciąg dalszy szlaku



Szlak jest nieco pofałdowany, ale przecież jesteśmy w górach



Szlakowskazy nie pozwalają się zgubić


Długo nie szłyśmy, by trafić do atrakcji okolicy. A jest nią Chybotek. To grupa skalna, złożona z granitowych głazów karkonoskich, leżąca na zboczach Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich. Najwyżej położony ma średnicę ok. 4 m i daje się rozkołysać. Stąd jego nazwa. Oczywiście skałka jest okupowana przez najmłodszych, którzy nie boją się na nią wdrapywać i sprawdzać, czy rzeczywiście głaz drgnie.


"Kamienna pieczątka" przy Chybotku



Chybotek w pełnej krasie


Chybotek znajduje się na szlaku walońskim. Według podań i legend walońskich, to właśnie ta skała blokowała wejście do jaskini, oczywiście takiej z ukrytym skarbem. Chybotek do 1945 r. nazywany był Zuckerschale, czyli Misą Cukru, ze względu na swój kształt. Myślę jednak, że nazwa Chybotek brzmi ciekawiej. Ponieważ przy tej atrakcji było sporo ludzi z dziećmi, postanowiłyśmy z Martą pójść dalej, aż do Chaty Izerskiej.


Rusza się! :)



Przy skale


Szlak wiódł nas łagodnie i po kilku minutach już odbijałyśmy w lewo na szeroką łąkę górską pełną zboża. Tu naprawdę czuło się klimat wakacji.


Skręt w kierunku Chaty Izerskiej, której czubek dachu już widać



Chata Izerska, a za nią kościół p.w. Niepokalanego Serca NMP



Górska łąka



Czuć lato! :)


W wesołych nastrojach doszłyśmy do schroniska, a właściwie przerobionego ze stodoły budynku, który od 2008 r. jest przystanią dla zmęczonych turystów. Nawiązuje on do XIX w. architektury tego regionu. Oczywiście nie mogłyśmy sobie odmówić kofoli, która jest tu serwowana. Chwila odpoczynku i znów wracałyśmy na szlak.


Przed Chatą Izerską - Karkonosz wita w takiej postaci



A na budynku wizerunek Ducha Gór, najbardziej rozpowszechniony



Widok na Góry Izerskie



Marta z Liczyrzepą...



...i gigantyczną wiewiórką :)


Przeszłyśmy ponownie koło Chybotka, gdzie tym razem było mniej ludzi i mogłyśmy sobie spokojnie zrobić zdjęcia i skierowałyśmy się ku punktowi widokowemu. Najpierw jednak natrafiłyśmy na dużą, kamienną płytę, leżącą na ziemi. A na niej jedyny, nieco wytarty napis „Rübezahl”, co znaczy „Liczyrzepa”. Takim mianem nazywany jest Duch Gór. Przyjęto więc, że  jest to symboliczne miejsce pochówku władcy tych terenów – Karkonosza. Dlaczego symboliczne? Bo Duch Gór znany był z tego, że przybierał różne postacie i formy. A skoro był duchem, to czy w ogóle umarł? Tego się nigdy nie dowiemy.


Domniemany grób Karkonosza


Przysłowiowe dwa kroki dalej i już byłyśmy w punkcie widokowym, zwanym Złoty Widok. 


Kamień przy punkcie widokowym


Położony jest on ponad doliną Kamiennej. Tu najlepiej widać, dlaczego niegdyś Karkonosze nazywano Górami Olbrzymimi. Ze Złotego Widoku mamy szeroką panoramę na całe pasmo Karkonoszy od Śnieżki, przez Śnieżne Kotły, aż do Szrenicy. A wszystko to w delikatnej, niebieskiej poświacie. Dlatego też istnieje inna nazwa Karkonoszy – Niebieskie Góry. Przyznam, że nigdy o takiej nie słyszałam. A te niebieskości to efekt oparów unoszących się nad lasami iglastymi, w których przeważają świerki.


Pasmo Karkonoszy



Karkonosze



Gdzieś za mgłą Śnieżka



Karkonosze - Góry Niebieskie



Wielki Szyszak i z prawej - Śnieżne Kotły



Szrenica


Rzeczywiście imponujący widok z tego punktu i wart wycieczki. Oczywiście nie odmówiłyśmy sobie z Martą pamiątkowej fotografii.


Na tle panoramy Karkonoszy



Marta przy Złotym Widoku



Spółka Duśka i Tuśka przy Złotym Widoku


I powolutku, spacerkiem, zeszłyśmy do miasta.


Powrót czarnym szlakiem do miasta



Na czarnym szlaku



W dole już słychać ulicę


Dzień, z założenia leniwy, był nim w istocie. A do tego z pięknymi widokami, choć wcale wysoko się nie wdrapywałyśmy. Jeśli będziecie w Szklarskiej Porębie, idźcie na taką wędrówkę koniecznie. Nie zmęczycie się, a wrażenia pozostaną z Wami na zawsze. Zatem do zobaczenia na szlaku!


Hej!


14 komentarzy:

  1. Lubię te nasze Karkonosze :)) super zdjęcia DUsiu, cieszę się,że Wam si.e podobało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ta wędrówka była dwa lata temu, ale faktycznie bardzo udana.I Karkonosze i Izery są takie magiczne i mają coś w sobie, że przyciągają jak magnes. Pozdrawiam serdecznie ☺

      Usuń
  2. Bardzo lubię wypady do Szklarskiej Poręby i w okolice. Karkonosze są bardzo malownicze i wiele mniej znanych szlaków oferuje wspaniałe widoki. Podoba mi się Twoja trasa, postaram się kiedyś podążyć Twoim tropem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki spokojny, spacerowy szlak, ale jak widać, można na nim znaleźć super widoki. Im człowiek starszy, tym takie trasy bardziej cieszą ;) Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Sam jestem tego samego zdania. Z drugiej strony żal, że już nie wszędzie da się wejść.
      :)

      Usuń
    3. Ja się jeszcze nie poddaję!:) :) :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Niestety. Karpacz i okolice, owszem. Śnieżka itp. ale reszta nie tknięta podeszwą. Są w planach, ale ... Zawsze coś na przeszkodzie stanie.

      Usuń
    2. To polecam. Jest ciszej, niż w Karkonoszach, gdzie turyści też już zaczynają sobie deptać po piętach :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. To prawda. Polecam te tereny na spokojne kontemplowanie widoków i czasu wolnego :)

      Usuń
  5. Miejsca, które pokazał mi M. Piękne są Karkonosze. Nie wszędzie byłam, gdzie Wy zatuptusiałyście, ale sporo szlaków kiedyś przedeptałam... Cudne widoki.:)
    W Szklarskiej byliśmy kilka razy. :)

    Pozdrawiam Cię mocno. Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest coś w tych terenach, że chce się tam wracać. I jeszcze ile do przetuptusiania :) Przytulam! :)

      Usuń