O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 1 sierpnia 2018

1 sierpnia 1944 r. - 1 sierpnia 2018 r.

Jedna ulica - historia mnóstwa ludzi
1 sierpnia 1944 r. – 1 sierpnia 2018r.

1 sierpnia każdego roku, to data szczególna dla Warszawiaków, ale nie tylko. W 1944 r. Warszawę zamieszkiwała również ludność napływowa. Stolica stała się dla nich, podobnie jak i współcześnie, domem, miastem życia i tworzenia. Czasem z własnego wyboru, czasem z konieczności. I przyszło im bić się za nią, choć wcale się tu nie urodzili. Takie czasy. O ile teraz „wszyscy” szumnie deklarują pamięć o Powstańcach, to ilu z tych „wszystkich” zapala znicz na ich grobach? Ilu z tych „wszystkich” idąc ulicą, zastanowi się nad losem tych, którzy ponad siedemdziesiąt lat temu przebiegali tą samą ulicą, którą my dziś możemy sobie spokojnie spacerować? W Warszawie jest mnóstwo miejsc pamięci i zapewne ja także nie wszystkie znam, choć jestem Warszawianką tak z urodzenia, jak i z zamieszkania. Dlatego dziś, szanując pamięć o tych, którym wojna brutalnie pokrzyżowała młodość, przedstawię Wam miejsca pamięci na jednej ulicy. Nie będą to wszystkie tablice czy budynki tej arterii. To zaledwie wycinek tego, co tu można odnaleźć. Miejsca na odcinku jednego przystanka autobusowego. Zapraszam na spacer od kościoła do kościoła na warszawskim Żoliborzu…


"Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój. Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew! Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój. Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew!..." (Refren pieśni żołnierskiej "Warszawskie dzieci")


Zaczynamy od Placu Wilsona, z którego wchodzimy w ulicę Zygmunta Krasińskiego, polskiego poety i dramatopisarza. Już z placu widać wieże modernistycznego kościoła św. Stanisława Kostki. Gdy kraj pogrążał się w komunistycznej propagandzie, w kłamstwie, inwigilacjach i terrorze, kościół ten stał się ostoją prawdy o współczesnej historii, prawdzie i patriotyzmie.  


Fasada frontowa kościoła św. Stanisława Kostki



Kościół  św. Stanisława Kostki



Płaskorzeźby z tyłu świątyni



Wnętrze kościoła św. Stanisława Kostki

Tutaj posługą duszpasterską zajmował się błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, który po swej męczeńskiej śmierci, znalazł miejsce wiecznego spoczynku na świątynnym placu. Tu też znajduje się jego muzeum, ale dziś nie będziemy się tym zajmować. 


Grób Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki



Grób księdza otacza kamienny różaniec ułożony w kształt Polski



Dzwon przy kościele i pomnik księdza Popiełuszki


Dlaczego więc, kościół wiąże się z czasem Powstania Warszawskiego? Otóż na ścianie świątyni, z inicjatywy księdza prałata Teofila Boguckiego powstała ściana pamięci narodowej. To tablice upamiętniające Polaków walczących i poległych podczas II wojny światowej. Także tych najmłodszych – dzieci, które szły w bój, choć powinny zajmować się zabawą. Tych, co ginęły podczas łapanek, masowych rozstrzeliwań i w czasie bombardowań. Dzieci, których dzieciństwo z założenia wesołe i beztroskie, nie było ani jednym ani drugim… Osobny kąt na ścianie kościoła znalazły tablice osób, których życie zakończyło się w obozach koncentracyjnych czy miejscach kaźni. Warto na chwilę zajrzeć na kościelny skwer, być może znajdziecie tam tablicę poświęconą swoim Bliskim.


Ściana Pamięci przy kościelnej ścianie



Tablice, które pozostawili żywi, zmarłym



Pomnik poświęcony najmłodszym uczestnikom Powstania Warszawskiego



Pamiątkowa tablica na kościele



Pomnik w hołdzie pomordowanym Polakom w latach 1939 - 1944



Tablice pamiątkowe, wśród nich największa, poświęcona Ojcu Maksymilianowi Kolbe, a także tablica w środku między kolumną a Chrystusem, poświęcona Rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu.


W środku kościoła znalazłam tablicę upamiętniającą Pluton Łączności  „Żywiciel”, który działał w Powstaniu Warszawskim. Zalążek tego zgrupowania wywodził się z różnych organizacji, m.in. z ZHP czy PPS. Najstarszy związek konspiracyjny został utworzony na Żoliborzu przez żołnierzy 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy”. W 1940 r. dowództwo nad obwodem Żoliborz objął mjr Mieczysław Niedzielski, pseudonim „Żywiciel”, od którego wziął nazwę cały obwód. Prowadzono na Żoliborzu ciężkie walki, ponosząc duże straty. Kapitulacja dzielnicy nastąpiła 30 września, zaś dowódca został wzięty do niewoli.


Tablica pamiątkowa poświęcona żołnierzom AK Obwodu "Żywiciel"


Idąc dalej ulicą możemy zobaczyć pamiątkową tablicę przy budynku na zbiegu Krasińskiego i Filareckiej. To tu zapadały decyzje żoliborskiego dowództwa AK. Wszystkie spotkania konspiracyjne kończyły się jakimiś decyzjami. Czasami zakończonymi sukcesem, a czasami porażkami i śmiercią współkolegów.


Skrzyżowanie Krasińskiego i Filareckiej. To tu mieściło się dowództwo oddziałów AK na Żoliborzu



Tablica pamiątkowa


Kolejna tablica poświęcona jest Zgrupowaniu „Żyrafa”. Były to oddziały bojowe AK, walczące w okresie Powstania Warszawskiego. Nazwa wzięła się również od pseudonimu jego pierwszego dowódcy – kpt Kazimierza Nowackiego. Zgrupowanie to walczyło w krwawych walkach na ulicy Krasińskiego, a także w klasztorze Sióstr Zmartwychwstanek. 


Skrzyżowanie Popiełuszki i Krasińskiego. Tu walczył oddział ze zgrupowania "Żyrafa", a dom ten był bastionem walk powstańczych głównie harcerzy



Tablica pamiątkowa tuż przy wejściu na klatkę schodową bloku


To właśnie na skrzyżowaniu Krasińskiego i dawnej Stołecznej (obecnie ks. Popiełuszki) znajdował się właz do kanału, który skomunikowany był ze Starówką. Stosowna tablica na budynku przy skrzyżowaniu z ulicą ks. Popiełuszki, nam o tym przypomina. Jednocześnie można tam przeczytać dwa wyrazy: szczury kanałowe. Kim były szczury kanałowe? Ze względu na ciasnotę kanałów, zwykle wykorzystywano do tego celu drobne osoby. Najczęściej byli to harcerze, głównie z grupy Zawiszaków, a więc dzieci jeszcze. Także drobne dziewczęta, pełniące funkcje łączniczek, które przenosiły meldunki, broń i amunicję, sanitariuszki, dostarczające leki i opatrunki dla rannych żołnierzy.


Schemat kanałów, którymi utrzymywano łączność między Powstańcami


Skoro jesteśmy na tym skrzyżowaniu to warto zaznaczyć budynek wspomnianego klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek. Zwany był Twierdzą. A dlaczego? O tym za moment. Przed wojną był to nie tylko klasztor, ale także szkoła. W czasie Powstania Warszawskiego był to szpital polowy i jednocześnie silny punkt oporu i konspiracji. Przez cały okres okupacji prowadzono tu tajne nauczanie, przez które przewinęło się ok. 1000 dzieci. I to pod nosem Niemców, którzy stacjonowali nieopodal. Nie trzeba dodawać, że Siostry ryzykowały swym życiem.  Już w 1942 r. klasztor ten został przeznaczony na szpital polowy na wypadek wybuchu powstania. Całość przygotowań była prowadzona w ścisłej konspiracji. Nie wiedzieli o niej Niemcy (co oczywiste), ale także część sióstr zakonnych. Czarny scenariusz się spełnił. 1 sierpnia 1944 r. klasztor stał się szpitalem. Już 3 sierpnia szpital był systematycznie bombardowany i ostrzeliwany. Żołnierze „Żyrafy” 17 sierpnia, po zdobyciu kolumny niemieckich ciężarówek z amunicją i materiałami wybuchowymi, odparli atak nieprzyjaciela, ale jeszcze tego samego dnia zaczęto ewakuować szpital. W tym momencie klasztor zaczął pełnić funkcje obronne. I stąd określenie Twierdzy. Zaminowano teren wokół gmachu, a sama Twierdza Zmartwychwstanek zaczęła tworzyć silny punkt oporu w linii obrony Żoliborza. Część załogi zasilili żołnierze AL., wychodzący kanałem ze Starego Miasta. Jednak 29 września zapadła decyzja o opuszczeniu klasztoru, ze względu na duże straty w ludziach. Dzień później poddała się cała dzielnica. Sam budynek został zniszczony w 80%, a dziś to tylko 1/3 części tego gmachu, który tu był przed wojną.


Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek



 Gmach klasztoru, będący szpitalem polowym w czasie Powstania Warszawskiego



Tablica pamiątkowa na budynku klasztoru



Mała tablica na wielkim budynku


Warto dodać, że pierwsze strzały Powstania Warszawskiego padły na Żoliborzu właśnie, jeszcze przed godziną „W”, bo około 13.50 w okolicy ulicy Suzina, która jest ulica prostopadłą do ulicy Krasińskiego.
Spacer kończymy przy kościele św. Jana Kantego, który został wybudowany w latach 1981-84. w miejscu zniszczonego skrzydła klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek. 


Kościół św. Jana Kantego "przyklejony" do klasztoru 



Wejście do świątyni



Tak, jak obiecałam na początku był to spacer od kościoła do kościoła. A ile po drodze historii i ludzkich dramatów! Pamiętajmy o tych, którzy wywalczyli nam wolność, choć w 1944 r. przegrali. Zwłaszcza w roku obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Powstańcy wtedy przegrali bitwę, ale nie całą wojnę. Choć często umierali za Ojczyznę, żyją dziś w naszych pamięciach. I niech tak będzie…

Proszę, zatrzymajcie się na chwilę 1 sierpnia o 17.00. Nawet jeśli nie jesteście z Warszawy… Dziękuję.


8 komentarzy:

  1. Piękny post Duśka. Nasza bolesna historia...
    Zatrzymałam się o 17.00... Tak trzeba...
    Kilka lat temu byłam w tym czasie w stolicy.

    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co roku staram się coś napisać o Warszawie, co związane jest z Powstaniem. Jest tyle miejsc, tyle historii ludzkich, tylko uczestników tamtych wydarzeń coraz mniej... Ja też stanęłam o 17.00. Bo tak trzeba...
      Buziaki!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj :) Smutny dzień, ale radość daje fakt, że choć przez minutę jednoczymy się wszyscy i nie ma podziałów w społeczeństwie... Chciałabym, by tak było zawsze, że mamy dla siebie więcej uśmiechu, współczucia i empatii na co dzień. Niezależnie od dyskusji o zasadności decyzji jakie wtedy podjęto... Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Piękny post, ale pamiętaj że walki rozpoczęto nie tylko w Warszawie! Akcja "Burza" rozpoczęła się praktycznie w całej Polsce która była jeszcze pod okupacją niemiecką. A pierwsi żołnierze ginąć zaczęli już kilka dni przed wybuchem powstania.
    Pamięć o Warszawie nie powinna nam przysłaniać męstwa, krwi i niewinnych ofiar i innych regionach kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem Maćku, masz rację. Ale, że jako jestem Warszawianką, skupiam się w poście na Powstaniu Warszawskim, a nie na działaniach militarnych, zrywowych czy innych w całym kraju. Pamiętać - zawsze, opisywać - konkrety. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. To twój kolejny ciekawy post opisujący Powstanie Warszawskie. Widać, że pamięć o tym bohaterskim zrywie jest Ci bardzo bliska.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest mi bliska i nie tylko dlatego, że jestem Warszawianką. Raz w roku, na ten szczególny dzień, będę starała się przybliżać miejsca związane z powstaniem, których w Warszawie jest sporo, choć i ja wszystkich jeszcze nie znam. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń