Co
wspólnego ma zamek
w Reszlu z
czarownicą,
czyli o
zgłębianiu średniowiecznych tortur
Reszel.
Niewielkie miasto w województwie warmińsko-mazurskim, położone na Warmii.
W 1241 r.
Krzyżacy zdobyli gród pruskiego plemienia Bartów, którzy w owym czasie tu urzędowali.
Już wtedy gród nosił staropruską nazwę Resel. Wzniesiono w tym miejscu
strażnicę. W XIII w. papież Innocenty IV zlikwidował biskupstwo pruskie i
ustanowił diecezje: chełmińską, pomezańską, warmińską i sambijską. Ale przez
ciągłe najazdy Jaćwingów i Litwinów, ziemie wokół Reszla mogły przejść pod
panowanie biskupów dopiero pod koniec XIII w. Reszel w 1254 r. przypadł w
udziale biskupowi warmińskiemu, a w dokumentach pisanych funkcjonował pod nazwą
„castrum Ressel”.
W 1300 r.
mieszczanie z Braniewa założyli przy strażnicy osadę handlową . Dzięki prężnemu
rozwojowi osady, można było wystawić przywilej lokacyjny na prawie chełmińskim
(a więc nie obciążone przynależnością wojskową do biskupów i z większymi
prawami dziedziczenia – mogły domy i ziemię dostać w spadku także córki, w
przeciwieństwie do prawa magdeburskiego, gdzie dziedziczyli tylko synowie, a
jak ich nie było, to majątek wracał do biskupa). Zaczęto budować miasto, które
zachowało swój średniowieczny układ. W 1372 r. rozpoczęła się budowla murów
obronnych z trzema bramami. W tym też czasie miasto było trzecim co do
wielkości miastem Warmii, po Braniewie i Lidzbarku Warmińskim. Fragment zachowanych dziś murów obronnych
pochodzi z XIV w. A tuż przy murach można odnaleźć most gotycki, tzw. Most
Rybacki z XIV w. Tu stała dawniej Brama Rybacka. Most przerzucony jest nad
rzeką Sajną, która przepływa przez Reszel. W średniowieczu wybudowano tu kanał
wodny, doprowadzający wodę pitną do miasta. Ciekawostką jest, że miasto jeszcze
do niedawna używało tego kanału, zanim nie wprowadzono współczesnej kanalizacji
wodociągowej.
Po bitwie
pod Grunwaldem, Reszel był tylko przez chwilę pod panowaniem Władysława
Jagiełły. Zakon przekazał miasto biskupom warmińskim dopiero w 1462 r.
Po wojnie
trzydziestoletniej Warmia przeszła pod panowanie polskiego króla i miasto stało
się granicznym. Wtedy też rozbudowano system obronny miasta. Największy rozkwit
Reszla przypada na epokę Baroku. Funkcjonowały tu liczne warsztaty złotnicze i
pracownie malarskie.
Potop
szwedzki łaskawie obszedł się z Reszlem, choć pewne zniszczenia być musiały. W
1655 r. miasto było na tyle bogate, że pozwoliło to na wykupienie się spod
władzy biskupów. Ostatnim biskupem warmińskim, który rezydował na zamku, był
Ignacy Krasicki (tak, tak, ten sam, co tworzył bajki i satyry a także pierwszą
w Polsce powieść „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”, osobowość doby
Oświecenia).
Po I
rozbiorze Polski Reszel przeszedł w ręce pruskie. Zamek został przekształcony
na magazyn zboża i spirytusu, a na początku XIX w. pożary mocno zniszczyły
miasto, po których trudno dziś doszukiwać się świetności budowli.
Podczas II
wojny światowej miasto nie ucierpiało. Zostało oswobodzone przez Armię
Czerwoną. Już w 1946 r. zatwierdzono administracyjnie obecną nazwę miasta.
Tyle
historii. Pora przekonać się jak z bliska wygląda miasto i zamek. I choć tego
dnia było upalnie, to wewnątrz murów nie czuło się gorąca. Chyba, że od emocji,
wywołanych oglądaniem tam zgromadzonych przedmiotów. Chodźmy zatem do warowni.
Zamek
biskupów warmińskich wybudowany był w latach 1350-1401. Był to cel
wielokrotnych najazdów i oblężeń wojsk polskich i krzyżackich. W XIX w. stał
się więzieniem, a obecnie jest to oddział Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, a
także hotel i restauracja.
Budowla
należała do tzw. zamków biskupich. Drewnianą strażnicę spalili Krzyżacy, by
odbudować później gródek w postaci drewniano – ziemnej warowni. Przetrwała ona
do XIV w. Z powodu rozwijającego się miasta postanowiono wznieść zamek, który
byłby bastionem obronnym w obliczu zagrożenia. Była to czworoboczna budowla.
Najpierw powstał od strony wschodniej. Z pozostałych stron dziedziniec
zamknięto ceglanym murem, a wjazd na zamek był w części zachodniej. Wzniesiono
też potężną, cylindryczną wieżę. Grubość muru na jej najwyższych kondygnacjach
przekraczała 4 m. Wieżę przystosowano w XVI w. do broni palnej, umieszczając
okienka strzelnicze. W XIV w. rozbudowano bramę wjazdową, zabezpieczoną
czworoboczną wieżą, wysuniętą nieco przed mur. Wyposażono ją w opuszczaną
kratę, schowaną we wnęce, nad którą znajdowały się pokoje straży.
Na przełomie
XIV i XV w. wzniesiono od południa nowy budynek mieszkalny. Mieściły się w nim
piwnice, w których trzymano zapasy żywności. Na parterze była kuchnia,
spiżarnia i zbrojownia. Wyżej – pokoje mieszkalne, sprawującego pieczę nad
zamkiem, burgrabiego. Najwyższą kondygnację przeznaczono na magazyny i
spichlerz.
Skrzydło
południowe miało charakter reprezentacyjny.
Na I piętrze były komnaty biskupa i refektarz, a także kaplica. Funkcję
łączników pomiędzy skrzydłami stanowiły murowane krużganki.
W XV w.
zamek zmodernizowano i dodano mur
okalający założenia zamkowe. W XVI w. warownię przekształcono w rezydencję. Tym
samym zamek przestał pełnić funkcję militarną. Od tej pory rezydowali tu
biskupi warmińscy.
Jak już
wcześniej wspomniałam, po I rozbiorze Polski, królowie pruscy utworzyli na
zamku więzienie. W latach 20. XIX w. południowe skrzydło zaadoptowano na
kościół ewangelicki, w którym teraz mieści się galeria sztuki współczesnej.
Wtedy też zamurowano wiele okien i drzwi. Rozebrano też mury obronne, bramę
wjazdową i jedną basztę, by odbudować miasto po pożarach i działaniach
wojskowych. Już w międzywojniu podjęto się prac rekonstrukcyjnych i
konserwatorskich, które trwają po dzień dzisiejszy.
Widok z krużganków na dziedziniec. Widoczne zamurowane otwory okienne skrzydła, gdzie mieściło się więzienie.
Zagadkowa tablica pamiątkowa, poświęcona polskiemu poecie i geografowi, Wincentemu Polowi. Zagadkowa o tyle, że 1) data śmierci jest omyłkowa, bo Pol zmarł w 1872 r. 2) Nie wiadomo, czy Wincenty w ogóle bywał na zamku, jedyny trop prowadzi do jego ojca - Franciszka Ksawerego Pohla, który był Niemcem urodzonym we wsi Kępa Tolnicka, która mieści się 4 km od Reszla. 3) Być może to na cześć Wincentego, który jako pierwszy użył zwrotu "Pojezierze" na określenie regionów Warmii i Mazur
Na tę chwilę
w zamku można zwiedzać jedynie wieżę i piwnicę ( bilet wstępu 12 złotych
normalny/2018 r.). Reszta to obiekt hotelarski. W tych dwóch pomieszczeniach
umieszczono średniowieczne narzędzia tortur, od których przechodzą ciarki.
Wyobraźnia ludzi nie miała granic, a nieszczęśnicy rzadko kiedy przeżywali
tortury.
Z zamkiem w
Reszlu wiąże się fakt, że oto tutaj 21 sierpnia 1811 r. spalono na stosie
Barbarę Zdunk. Był to ostatni taki przypadek w Królestwie Prus i ostatni w
Europie. Oskarżono kobietę o czary, a także podpalenie zamku w 1807 r. Proces
trwał 3 lata i choć budził pewne wątpliwości, sąd w Królewcu zatwierdził wyrok.
Zanim kobieta została spalona na stosie, została uprzednio uduszona. Ładne mi
miłosierdzie. A kim w ogóle była Barbara Zdunk? Byłą biedną i nieszczęśliwie
zakochaną kobietą. Miała 9 lat jak opuściła rodzinny dom. Już w wieku 17 lat
wdała się w romans, ale poślubiła innego żołnierza, choć małżeństwo rozpadło
się po zaledwie sześciu tygodniach. Mówi się, że miała mnóstwo kochanków, w tym
młodszego od siebie, dwudziestodwuletniego parobka Jakoba Austera. Została
oskarżona o podpalenie domu, w którym mieszkał Auster i rozniecenie, przy
pomocy czarów, pożaru na zamku. Niby w akcie zemsty za nieszczęśliwą miłość.
Prawdą może być fakt, że kobieta mogła być upośledzona umysłowo, a Reszel
podpalili polscy żołnierze armii napoleońskiej. Przez trzy lata, a więc tyle,
ile trwał proces, trzymano kobietę w areszcie, gdzie była regularnie gwałcona
przez obywateli Reszla. Była matką kilkorga nieślubnych dzieci, także dwoje z
nich urodziła w więzieniu. A na koniec uznano ją za winną czarów, pożaru,
nierządu itp. I spalono na stosie jako czarownicę. A to wszystko w czasie,
kiedy ówczesne prawo pruskie nie przewidywało kar w swym kodeksie karnym za czarnoksięstwo!
Nie widzę w tym logiki, za to nieszczęsną kobietę.
Przedstawione
eksponaty wzdrygają człowiekiem, kiedy poczyta się do czego służyły. Były tak
wymyślne, że wkładanie drzazgi pod paznokieć to przysłowiowy „pikuś”. Niestety
torturowanie ludzi nie należy do przeszłości, na świecie wciąż są one stosowane
jako forma władzy i wyciągania informacji z podejrzanych.
Krzesło czarownic - środek do łamania woli uparcie milczących kobiet, oskarżonych o uprawianie czarów. Krzesła miały różne wymiary, ale zawsze wyposażone były w kolce i zapięcia do utrzymywania ofiary w bezruchu. Znany jest przypadek oskarżonej o czary 57-letniej Marii Wukinetz, która w 1693 r. po siedzeniu bez przerwy przez 11 dni i nocy i mając przypalane stopy, doprowadzona bólem do szaleństwa zmarła, nie przyznając się do stawianych jej zarzutów.
Wymyślne narzędzia tortur często służyły do rozciągania ciał, a także do wyszarpywania piersi obcęgami
Maski hańby. Trzeba było je nosić publicznie przez wiele dni, jako znak kary za występki o mniejszej randze. Maski miały różne formy, ale dziś trudno jest określić, czy swym kształtem nawiązywały do rodzaju winy.
Krzesło inkwizytorskie - oskarżonego sadzano na nim nago, tak, by przy każdym ruchu kolce boleśnie wbijały się w ciało. Tortury trwały wiele godzin i często dodatkowo kat chłostał, przypalał, miażdżył palce lub szarpał obcęgami ciało, by zwiększyć cierpienia ofiary.
Waga czarownic - wedle księży, prawników i lekarzy tylko lekkie kobiety mogły być czarownicami, ponieważ latająca miotła mogła unieść tylko 49,5 kg (!?!) Kobiety przy próbie wagi były rozbierane do naga, rozplątywano im włosy, by upewnić się, że nie ukryły nigdzie niczego, co mogłoby zwiększyć wagę. Jeśli wynik był mniejszy, oskarżone o czary trafiały do sali tortur, gdzie zazwyczaj wyznawały wszystkie swe niecne uczynki, dokonane w zmowie z diabłem.
Dziewica Norymberska, zwana Żelazną Dziewicą - wyglądem swym przypominała bawarską dziewczynę, prototyp tego rodzaju tortur zrodził się w podziemiach sądu w Norymberdze. Skazany był zamykany wewnątrz, a ostre kolce wbijały się w taki sposób, że raniły, ale nie uszkadzały różnych organów życiowych, co sprawiało, że ofiara długo konała. Pierwsze pisemne świadectwo o egzekucji z użyciem Żelaznej Dziewicy datuje się na 1515 r. Wyrok został wykonany na fałszerzu, który konał w niej przez 3 dni.
Wystawa zbroi rycerskiej. Historia rycerstwa europejskiego sięga czasów wczesnego Średniowiecza, a nadawanie godności rycerza było doniosłym wydarzeniem.
Eksponaty broni białej, w tym na samym dole legendarny Miecz Excalibur - według legendy ten, kto wyciągnie miecz z kamienia, ten będzie prawowitym królem całej Brytanii. Ta sztuka udała się 12 - letniemu Arturowi. Został królem. Miecz z Kamienia służył do momentu, aż nie złamał się podczas jednej z walk o utrzymanie tronu i pokoju w królestwie. Po tym wydarzeniu Pani Jeziora, zwana Nimue podarowała mu Excalibur, Miecz Światła. Miał być on wieczny i czynić swego właściciela niezwyciężonym.
Tuż obok
zamku stoi odrestaurowany budynek starej plebanii z XV w. Była to rezydencja
archiprezbitera, przebudowywana ok. 1700 r. oraz w XIX w.
Zamek w
Reszlu to nie jedyna zabytkowa budowla. Warto przespacerować się po uliczkach
miasta. Niestety wiele z budynków aż prosi się o renowację fasad, o
zagospodarowanie terenu, o większe zainteresowanie tym, dokąd przyjeżdżają
turyści.
Niewątpliwie
wartym zajrzenia jest kościół farny pod wezwaniem Świętych Piotra i Pawła.
Zbudowany po 1360 r. a w XV w. dobudowano mu zakrystię i kruchtę. Jeszcze w tym
samym wieku nastąpił pożar miasta. Podczas odbudowy dodano gwiaździste
sklepienie naw. Konsekracja świątyni nastąpiła
3 kwietnia 1580 r. Wtedy pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny oraz
Świętych Apostołów Piotra i Pawła. W 1806 r. ponowny pożar i znów odbudowa.
Kościół po raz dugi zostaje konsekrowany 31 maja 1817 r. Wówczas pod wezwaniem
Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz św. Katarzyny. Dwadzieścia lat później
świątynia dostaje nowy hełm wieży z latarnią oraz nowe wyposażenie.
W ołtarzu
głównym znajduje się obraz patronów kościoła, autorstwa Antoniego Jana Blanka
(1785 – 1844), pochodzącego z Warmii. Jest to budowla gotycka, trójnawowa, nie
ma zaznaczonego wyraźnie prezbiterium. Od strony zachodniej wybudowano
kwadratową wieżę o wysokości 52 m i o ośmiu kondygnacjach. Możliwość wejścia na
wieżę (za dodatkową opłatą) daje sposobność do zobaczenia nie tylko panoramy
miasta, ale też zabytkowego mechanizmu zegara (1913 r.) i kościelnych dzwonów.
Niestety nie dane mi to było.
Ambona - autor: Wilhelm Biereichel. Wykonana w 1822 r. Na daszku Czterech Ewangelistów: Mateusz, Marek, Łukasz i Jan, podtrzymujący kulę ziemską, symbol przykazania Jezusa - idźcie w świat i nauczajcie wszystkie narody. Na szczycie kuli ziemskiej mamy Chrystusa Zbawiciela, wskazującego Niebo tym, którzy stosują w życiu zasady Ewangelii. Pod daszkiem ambony gołębica, czyli symbol Ducha Świętego.
Chrzcielnica, której autorem również jest Wilhelm Biereichel. Wykonana w latach 1828 - 1833. Ogrodzenie oparte jest na kolumnach korynckich, wewnątrz dekorowana aniołami i motywami przyrodniczymi.
Na daszku chrzcielnicy Bóg - Ojciec trzyma w swych rękach insygnia władzy: berło i kulę ziemską. Niżej znajduje się Chrystus i jego chrzest oraz gołębica, czyli Duch Święty.
Warto
odnotować też fakt, że przez Reszel, tuż obok kościoła farnego przebiega szlak
św. Jakuba, o czym świadczy wyryta w kamieniu muszla, będąca kierunkowskazem
dla pielgrzymów podążających do grobu jednego z Dwunastu Apostołów w Santiago
de Compostela.
Skoro
jesteśmy przy sakralnych budynkach, to warto rzucić okiem na Cerkiew pod
wezwaniem Przemienienia Pańskiego. To świątynia z XVIII w. Do 1963 r. kościół
był pod wezwaniem św. Krzyża, zwany także gimnazjalnym. Teraz odprawiane są tu
nabożeństwa w obrządku wschodnim greckokatolickim. Pierwszy kościół wybudowali
tu augustianie sprowadzeni do Reszla w 1347 r. Kiedy w XVI . augustianie
opuścili miasto, świątynię przejęli jezuici, którzy otworzyli oficjalnie
kolegium reszelskie. Kościół miał służyć uczącej się młodzieży. W XVIII w.
kościół rozebrano, z powodu pęknięć grożących zawaleniem budynku. Na przełomie
XVIII i XIX w. wybudowano nowy kościół w stylu późnego baroku.
Tuż obok
świątyni znajduje się wspomniane kolegium pojezuickie z końca XVIII w. Niestety
bardziej straszy, niż imponuje. Ale kiedyś dumnie stało w mieście.
Jak każde
miasto, Reszel posiada rynek. A raczej ryneczek. Malutki placyk, po środku
którego stoi Ratusz. To klasycystyczny budynek z XIX w., posadowiony w miejscu
wcześniejszego, gotyckiego ratusza z XVII w., który spłonął podczas pożaru
miasta w 1806 r. , tego samego, o który została oskarżona Barbara Zdunk.
Myślę sobie,
że w Średniowieczu mogłabym być uznana z powodzeniem za czarownicę. Jako młode
dziewczę, ważyłam dokładnie 47 kilo, a więc mniej, niż zakładał limit wagi przy
próbie wagi czarownic. Często też zdarzało mi się (i nadal się zdarza) mówić : „a
nie mówiłam?” Jak nic, czarownica i choć tak mnie niektórzy nazywają, wolę
określenie czarodziejka J
Następnym razem wyczaruję Wam opis jakiś fajnych miejsc, więc oszczędźcie mnie
i nie poddawajcie torturom.
Zatem do
zobaczenia!
Znam lokację, byliśmy. Nam też to miasto bardzo przypadło do gustu.
OdpowiedzUsuńCo do tortur, to mamy tu zwyczajny kit wciskany turystom. Każdy mediewista stwierdzi że tortury, walki czy palenie na stosie to nie były zdarzenia częste i niejako "rutynowe" dla średniowiecza. Owszem czasy były okrutne, ale głównie za sprawą chorób i głodu (choć też nie stałe).
Trzeba pamiętać że właśnie inkwizycja wprowadziła zakaz tortur (bo wymuszone zeznania były mało wartościowe) oraz dwuinstancyjność sądów.
Sytuację takie jak opisanej nieszczęśnicy zdarzały się wtedy gdy władza królewska lub biskupia z jakiś przyczyn słabły.
Samo miasto w sumie malutkie i niekoniecznie mi się podobało. Widać brak funduszy na renowację kamienic i przyciągnięcie turystów.
UsuńA co do narzędzi tortur to chyba nie do końca jest to kit wciskany turystom, bo nie tylko na tym zamku zetknęłam się z takimi eksponatami. Oczywiście, że nie były to częste zdarzenia, ale za to robione pod publiczkę, ku uciesze gawiedzi, choć jakoś trudno byłoby mi patrzeć na cierpienie drugiego człowieka, zadawane przez innego i mieć z tego rozrywkę. No ale w Średniowieczu nie było tv, internetu i innych hobby. Pozdrawiam.
Dusiu - a ile widziałaś oryginałów?
UsuńEgzekucje owszem były publiczne, ale my mówimy o lochach i katowniach w nich instalowanych, a tam publiki nie było.
Maćku,a czy ja gdzieś wspomniałam, że to oryginały? Z całą pewnością są to rekonstrukcje tego, co można wyczytać w księgach i starych rycinach. Skoro widziałam średniowieczne narzędzia tortur w różnych miejscach, to znaczy, że nie jest to wymysł reszelskiego zamku, żeby przyciągać turystów... Jak świat stary zawsze znalazł się taki co gnębił drugiego i taki, który cierpieniu był poddawany. Nawet nie wiesz jak straszne są współczesne tortury, bo nie jest to całkiem odległa przeszłość. Niestety...
UsuńNie reszelskiego... to moda taka, przyszła z zachodu, oparła się na niedouczeniu i czarnej legendzie (od czasu renesansu na średniowieczu "wieszane są psy").
UsuńW rzeczywistości te "stare" ryciny opierają się na ilustracjach powieści gotyckich, masowo powstających w XIXw. (Mary Shelley i inni), część z nich to powieści quasi pornograficzne, lub pornograficzne ("nieszczęścia cnoty" - markiza De Sade).
w rzeczywistości trudno gdziekolwiek znaleźć oryginały narzędzi tortur, najprędzej narzędzia katowskie, miecze, topory, sznury pręgierze i szubienice.
A współcześnie? Teraz jest chemia by wyciągnąć zeznania i szantaż by skłonić do współpracy. Sceny które oglądaliśmy na zdjęciach np z więzienia dla terrorystów w Guantanamo (pewna sierżant armii amerykańskiej i jej wyczyny) miały podtekst erotyczny, nie były aprobowane przez dowództwo, gdyż do niczego nie prowadziły.
Oj, czepiasz się 😜 Pozdrawiam ☺
UsuńNie, po prostu jestem miłośnikiem średniowiecza i rekonstruktorem (byłym, ale z doświadczeniem). po prostu temat mnie boli, bardziej niż te tortury ;-)
UsuńChyba dokładnie tak samo zapamiętałem tę miejscowość. Zwiedziłem kościół, zamek i zaliczyłem spacer po miasteczku. Niewiele się zmieniło, chociaż kilka lat już upłynęło od mojej wizyty. Bardzo mnie zaskoczył widok drzwi na ambonę. Są okazałe i za bardzo tutaj nie pasują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak, drzwi na ambonę to chyba po raz pierwszy widziałam. Zazwyczaj jest to jakiś sznurek, tabliczka, albo nic. A miasteczko chyba jeszcze długo będzie takie samo, bo wiadomo, pieniążki - tych zawsze za mało ;) Ściskam :)
UsuńFascynująca i przerażająca zarazem historia.i jeszcze ten szlak Sw.Jakuba. Wyszukujesz prawdziwe perełki, więc nadejdzie dzień, że zacznę jeździć Twoim tropem :-) ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nasze tropy się przetną. To dopiero będzie wyprawa! Tymczasem ściskam mocno!😃
OdpowiedzUsuńAleż ciekawa lekcja historii i tyle ciekawostek. :)
OdpowiedzUsuńTuptusiu Kochany, Ty w ogóle w domu mieszkasz?
Zadzwonię w przyszłym tygodniu. Łapię oddech.
Hehe, od tygodnia jestem w domu i nie mogę się odnaleźć. Dlatego za tydzień wyruszam na jeden dzień w Góry Świętokrzyskie :) Czekam cierpliwie Basieńko na wieści. Złap oddech i dzwoń kiedy masz potrzebę. Ściskam mocno!
Usuń