O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi.Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

środa, 17 lipca 2019

Ścieżka Hochbergów w Książu


Śladami księżnej Daisy,
czyli o tym, że nawet w mieście
mogłam poczuć się jak w górach…

Przy okazji mojej wizyty w Sokołowsku, udało mi się (dzięki kochanym Dziewczętom Judith i Ewel), zrealizować moje małe marzenie i odwiedzić zamek Książ, którego ostatnimi właścicielami była rodzina Hochbergów. Jednak dziś o nim nie napiszę, bowiem przewrotnie zacznę od końca. Dawno temu przeczytałam gdzieś na jakiejś stronie internetowej (bo blogów jeszcze wtedy nie było), że oprócz obejrzenia wnętrz zamkowych, warto przejść się do ruin Starego Książa. I na tym moja wiedza na ten temat się skończyła. Po latach jestem w Wałbrzychu, mieście, którego zupełnie nie ogarniam, przechadzam się po komnatach starej znajomej z Pszczyny – księżnej Daisy, która, nota bene, gdzieś sobie spoczęła w Wałbrzychu, ale nikt nie wie gdzie, wdycham powietrze, które jakoś tu inaczej pachnie i czuję przepełniającą mnie radość. Można by było na tym poprzestać, żeby nie umrzeć z zachwytu nad otaczającym mnie pięknem. I wtedy właśnie pada propozycja – chodźmy na ścieżkę Hochbergów. W zasadzie mamy babski wypad, jest nas trzy plus absolutnie najfajniejsza z nas – rezolutna Tosia, która chadza zazwyczaj na czterech łapach. Czemu więc nie spędzić pozostałego czasu na szlaku? Zatem zapraszam na spacer, który wcale nie jest parkową alejką…
O historii zamku w Książu napiszę osobny post, tym razem skupię się na jego otoczeniu. A to wcale nie jest mniej imponujące i zdumiewające niż sam zamek. Przeciwnie, kryje w sobie sporo historii, a także… legend.


Brama wejściowa na zamek w Książu i tarasy ogrodowe przed wejściem


Trasa ścieżki Hochbergów zaczyna się kawałek od placu przed główną bramą, ale tym razem pójdziemy w odwrotną stronę, czyli zaczniemy od końca.


Zaplątana w stare korzenie...



Wiele z drzew w książęcym parku jest pomnikami przyrody


Dla nas pierwszym przystankiem będzie punkt widokowy na Skale Olbrzyma. To raptem 900 m i 11 minut pieszo od zamku. Stąd można podziwiać jedną z najlepszych panoram na zamek Książ. A właściwie na jego południową stronę, która z tego miejsca od razu skojarzyła mi się z zamkiem Ludwika II Bawarskiego z mostu Marii. Punkt widokowy powstał na skale już na przełomie XVIII i XIX w. A czemu w nazwie jest Olbrzym? A no właśnie tu z pomocą przychodzi jedna z legend… Według niej, w wąwozie rzeki Pełcznicy, nad którą wznosi się zamek, mieszkał olbrzym, który budził strach wśród lokalnych mieszkańców. Strapiony władca podjął decyzję, by zbudować warownię, która strzegłaby ludzi i okolicy. Kiedy budowa ruszyła, Olbrzym tylko się z tego śmiał, a w swojej pysze postanowił od razu zniszczyć to, co ludzie zbudowali. W tym celu wyrwał ze skały wielki głaz i zamierzał cisnąć nim w zamek. Ale wtedy siły go opuściły i spadł w przepaść, a trzymany w rękach głaz przywalił go i uśmiercił. Od tego czasu, widoczna z   zamkowych tarasów formacja skalna, nosi nazwę Skały Olbrzyma.  Trzeba przyznać, że punkt jest bardzo widokowy, a ze względu na bliską odległość od zamku, także oblegany przez turystów.


W drodze na Skałę Olbrzyma



W drodze na Skałę Olbrzyma



Widok z okolic Skały Olbrzyma



Zamek Książ - widok ze Skały Olbrzyma



Zamek Książ i widoczna z prawej strony brama wjazdowa na zamek



Na Skale Olbrzyma



Okolice punktu widokowego


Kolejny punkt, do którego biegnę sama, to Mauzoleum Hochbergów. Od zamku to ok. 10 minut pieszo, jakieś 700 m. Zbudowano go w 1734 r. i pierwotnie pełnił on funkcję Pawilonu Letniego. Wewnątrz znajdują się na sklepieniu malowidła przedstawiające zamek Książ z czterech stron świata oraz stiukowa dekoracja ścienna. W 1883 r. Pawilon Letni został przekształcony na grobową kaplicę rodziny Hochbergów.  A w skale, na której kaplica stoi, wykuto kryptę.


Brama, przez którą przechodzi się do mauzoleum



Alejka prowadząca do miejsca, gdzie do 1945 r. pochowana była księżna Daisy



Tablica pamiątkowa na ścianie kaplicy


Niestety nie dane mi jest zobaczyć środka, gdyż mauzoleum jest zamknięte. Ale nawet tutaj członkowie książęcej rodziny nie zaznali spokoju. Jako pierwsza spoczęła tu córeczka Daisy i Jana Henryka XV. Zmarła tak szybko, że nawet nie nadano jej imienia. Potem dołączyli do niej Jan Henryk XI (teść Daisy) i jego dwie żony: Maria von Kleist oraz Matylda, a na końcu sama Daisy. Gdy w 1945 r. wkroczyła Armia Czerwona, służący książąt wynieśli po kryjomu doczesne szczątki członków rodu Hochbergów von Pless, w obawie przed dewastacją i zbezczeszczeniem. Do dziś nie wiadomo gdzie spoczywają książęta. Miejsce pochówku Daisy owiane jest tajemnicą. Istnieje hipoteza, że spoczęła w grobie pewnego kupca na nieistniejącym już cmentarzu ewangelickim. Dziś równie dobrze może spoczywać pod autostradą. Według legend została pochowana wraz z siedmio metrowym sznurem pereł, prezentem od swego męża. Jeśli więc kiedyś zostaną odkryte szczątki ludzkie a przy nich perły, będziemy mieć pewność, że to sama „Stokrotka”, czyli pani na zamku Książ i Pszczyny. W chwili obecnej w Mauzoleum znajdują się cztery puste sarkofagi, w tym ten jeden malutki, należący do córeczki Daisy.


Mauzoleum Hochbergów



Widok spod Mauzoleum



I znów przez bramę...


Dosyć smutków i zadumy, czas wracać do dziewcząt, jak najbardziej żywych. Pora na wejście na ścieżkę, malowniczo wijącą się wokół wąwozu rzeki Pełcznicy i potoku Szczawnika. Choć Książański Park usytuowany jest w Sudetach Środkowych, to jednak jesteśmy w części aglomeracji miejskiej jaką jest Wałbrzych. Ale mimo to, można poczuć się na ścieżce Hochbergów jak na górskim szlaku. Idzie się w górę i w dół. A wszystko to w środkowej części rezerwatu „Przełomy pod Książem”. Spacer ten, licząc z przerwami na postoje i zdjęcia zajmuje około trzech godzin, ale uwierzcie mi, warto poświęcić ten czas na delektowanie się przyrodą. Niestety może to być trudne dla osób niepełnosprawnych ruchowo.


Przekwitłe rododendrony



Kiedy rododendrony kwitną, musi tu być pięknie...



Majacząca za drzewami bryła zamku Książ



Schodki na ścieżce Hochbergów



Zamek Książ widziany ze ścieżki Hochbergów


Trasa wiedzie nas przez las, schodki, kamienny tunel, liczne mostki, które chwilami zawieszone są nad przepaścią i żywo przypominają słynne stupaczki w Słowackim Raju. Każdy załom i zakręt ścieżki kryje w sobie tajemnicę. W dole szumi Pełcznica, nad głowami śpiewają ptaki. Ludzi w zasadzie jak na lekarstwo, bo wiele osób nie wie nawet, że taki szlak tu istnieje. Zazwyczaj kończą swoje zwiedzanie tylko na zamku i ewentualnie Palmiarni. A w lasach tych żyją też zwierzęta takie jak sarny czy muflony, które zostały sprowadzone z Korsyki i Sardynii przez Jana Henryka XI (męża Daisy) do polowań. Czasem zdarzają się spotkania z dzikiem, lisem czy kuną leśną. My jednak nie napotykamy na swej drodze żadnego zwierzęcia. Może to z powodu Tosi, która dzielnie z nami idzie i mam wrażenie, że jest w siódmym niebie. Nie ona jedna, ja też.


Pierwsze zachwyty na trasie



I pierwszy upust radości :)



Brama wjazdowa na zamek, wystająca znad zieleni



I kawałek zamku na dalszym planie... A z przodu - skałki, na których wyrosły drzewka :)



Ścieżka Hochbergów jest po remoncie, widać ustawione zapory przed osuwającą się ziemią



Jeden z mostków na szlaku



Choć to lato jeszcze, to jesienne barwy już powoli wkraczały w przyrodę



Ścieżka Hochbergów wiedzie chwilami nad urwiskami



Widoczne zakole ścieżki - co kryje się za zakrętem? Nie wiadomo jeszcze...



Tajemnica wyłania się za zakrętem - to kolejny mostek ;)



Prawie jak w Słowackim Raju...



Książański Park Krajobrazowy został utworzony w październiku 1981 r.  Obejmuje swym zasięgiem 3155 ha. Ścieżka Hochbergów to zaledwie jej wycinek, ale najbardziej interesujący.
Idąc w dół, dochodzimy do rzeki. Być może w tym miejscu odpoczywało towarzystwo z zamku. Może nawet sama Daisy siadała tu i piknikowała. Kto wie? My idziemy przez mostek na drugą stronę rzeki. I tu kryje się kolejna legenda… Otóż dawno temu zamek znajdował się na szlaku handlowym. Wiadomo, jak są pieniądze, są towary, jest bogactwo, są rabusie chętni na skarby. Po okolicy grasowały szajki, a jednej z nich, złożonej z pięciu braci, przewodziła kobieta, ich siostra. Im więcej bracia grabili, tym bardziej zachłanna stawała się siostra. Również bogactwo zamku w Książu wabiło złodziei. Postanowili ograbić warownię. Dokonali tego pod osłoną nocy, a kiedy próbowali uciec, rozpętała się burza. W czasie błyskawicy ujrzeli ich strażnicy i zaczęli gonić. Rodzeństwo wbiegło na spróchniałą kładkę, która pod ciężarem ludzi i zrabowanych kosztowności, załamała się i wszyscy wpadli do Pełcznicy. Bracia rozpierzchli się na cztery strony świata, a zachłanna siostra z żalu za utraconym skarbem postradała zmysły. Ponoć do dziś błąka się po parku, szukając w wodach rzeki złota. Na wszelki wypadek omijajcie ścieżkę Hochbergów po zmroku 😉


Fragment szlaku Ułanów Legii Nadwiślańskiej



Kierujemy się powoli w dół do rzeki



Tym razem mamy wygodny trakt leśny



Mostek nad rzeką Pełcznicą



Pełcznica


Tuż za mostem szlak rozdziela się na prawo – wiodąc dalej po kładkach, mostkach wzdłuż jaru oraz  w lewo do kolejnej atrakcji parku. Warto odbić do ruin zamku Stary Książ. Szlakiem, licząc do zamku, to jest ok. 2,3 km, czyli około 30 minut piechotą. Ale pamiętajmy, że my idziemy odwrotnie 😉


Schody na zamkowe wzgórze



Między drzewami widać już zarys ruin zamku


Dawniej w tym miejscu znajdowała się prasłowiańska osada na skalnym urwisku. Z inicjatywy Jana Henryka VI powstał zameczek w latach 1794-1797, który służył jako coś w rodzaju muzeum, w którym prezentowano białą broń i zabytkowe zbroje rycerskie. Do połowy XX w. znajdowały się tam pokoje noclegowe oraz gospoda, która słynęła z maślanki i świeżego chleba. Na wieży znajdował się punkt widokowy a z tarasów zamkowych Książa do Starego Zamku przechodziło się przez romantyczne mostki zawieszone nad rzeką. Niestety, kiedy wojska radzieckie wkroczyły na te tereny, zamek doszczętnie spłonął. Obecnie zabezpieczony jest jako trwała ruina. Zachowały się we fragmentach mury, kaplica, ganek, wieża i kamienne portale. Przetrwały także częściowo podziemia. Do zamku prowadzą schody, które znajdują się w miejscu , gdzie dawniej był most zwodzony. 


Zakamarki starego zamku, a właściwie jego podzamcza



Ruiny Starego Zamku Książ



Otoczenie starego zamczyska



Dziś niewiele zachowało się z całości, a to, co zostało jest zabezpieczone jako trwała ruina



Dokąd prowadzą te drzwi? To jedna z tajemnic zamku Stary Książ



Kiedyś na zamek prowadził most zwodzony, mający dwie wieżyczki po bokach, które nie przetrwały dziejów książęcego parku



Być może to pozostałość po wieżyczkach i moście



No to wchodzimy do środka...



Zachowała się posadzka we fragmentach - taki trochę jakby krzyżacki styl :) Nawet drzewo zmęczone oparło się o mury...



Główny dziedziniec zamku



Romantyczny zakątek 



Zachowany oryginalny, kamienny portal wejściowy



Daisy, tfu! Duśka w zamkowych komnatach ;)



Widok z dziedzińca zamkowego na Wałbrzych



Niebieskie budynki należą do fabryki Cersanit w Wałbrzychu



Prawdopodobnie tu znajdowała się zamkowa kaplica, połączona z wieżą



Ruiny Starego Zamku Książ



Schodzimy pod basztą na punkt widokowy



Wieża od środka


Ogólnie romantyczne ruiny przywodzą na myśl jedynie rozrywki, jakim mogli się tu oddawać goście książąt von Pless. Jednocześnie jest to miejsce urocze i zarazem magiczne. Owiane tajemnicą, jakich wiele kryje się w książęcym lesie. 


Książański Park Krajobrazowy



Taka alejka prowadzi na punkt widokowy



Widok na zamek Książ i bramę wjazdową spod Starego Zamku



Widok na ruiny zamku z punktu widokowego



I jeszcze jedno spojrzenie na romantyczne ruiny Starego Książa



I znów powrót na szlak, jeszcze tylko 40 minut i jesteśmy w punkcie wyjścia



Duśka na moście nad Pełcznicą


Powrót ze Starego Zamku odbywa się tą samą trasą, więc znów schodzimy do mostu nad Pełcznicą. I idziemy dalej przez zawieszone nad urwiskami mostki i chwilami wąskie ścieżki. Po jakimś czasie z naszej prawej strony wyłania się bryła zamku w Książu. Znak to nieomylny, że połowę trasy już dawno mamy za sobą. Ale czy to oznacza koniec spacerowych atrakcji? Absolutnie nie.


Zawieszony nad urwiskiem mostek



Ścieżka Hochbergów



Spiętrzenie Pełcznicy



Tunel w skale



I kolejny mostek



Rzeka Pełcznica



Widok na zamek Książ oraz ruiny Starego Książa na dawnej fotografii. Zdjęcie z tablicy informacyjnej na szlaku



Zamek Książ i rezerwat "Przełomy pod Książem" na dawnej fotografii. Zdjęcie z tablicy informacyjnej na szlaku



Ścieżka Hochbergów na mapie


Wychodzimy na szeroką aleję, by po krótkim czasie dojść do Łabędziego Stawu.  Dawniej znajdował się tu zbiornik wodny z wysepką pośrodku. Dziś po wodzie nie ma śladu. Badania wykazały, że prawdopodobnie wody nie było tu już w 1913 r. Po środku wyspy znajdowały się groby dzieci Hochbergów. Miejsce wiecznego spoczynku znaleźli tu dwaj pierwsi synowie Jana Henryka VI. Przyczyną ich wczesnej śmierci, bo już w drugim dniu życia, była najprawdopodobniej apopleksja. Dopiero trzecie dziecko przeżyło. Obecnie dopatrzeć się tu można jedynie porozrzucanych płyt oraz części pomnika, którego autorem był Christian Wilhelm Tischbein (1751 – 1824), malarz i architekt Hochbergów. Smutne dzieje rodzinne. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co musiały przeżywać zwłaszcza matki, kiedy noszone pod sercem dzieci odchodziły zaraz po narodzinach.


Szeroki dukt leśny



Wyspa pośrodku Łabędziego Stawu



Pozostały fragment pomnika z grobu synów Jana Henryka VI


Wyznaczoną trasą idziemy dalej w milczeniu. Nawet Tosia nie szczeka, jakby wiedziała, że teraz to teren owiany największą tajemnicą, być może nawet do końca nieodkrytą. Kiedy Niemcy wkroczyli na te tereny, Hochbergowie musieli opuścić zamek, a w nim rozgościło się niemieckie dowództwo, które być może przygotowywało wnętrza zamkowych komnat na siedzibę główną Adolfa Hitlera. W Książu rozpoczęły się tajemne prace, dziś już wiemy, że działy się one pod ziemią. W ten sposób powstały sztolnie i korytarze, ale ich przeznaczenia do końca nie udało się ustalić. Ze ścieżki widoczne są wejścia i pozostałości po przeszłości z czasów II wojny światowej. Tragiczne to były czasy dla wszystkich, ale nieszczęścia nie ominęły także niemieckiej rodziny Hochbergów.


Pozostałości z czasów II wojny światowej, a może jeszcze wcześniejsze...



Stopień rzeczny na Pełcznicy



To raczej z czasów II wojny światowej chyba... 


Rodzina ta, zwłaszcza małżeństwo Daisy i Jana Henryka XI oraz ich dzieje oraz skandale z udziałem najmłodszego ich syna Bolka, do dziś budzą zainteresowanie nie tylko historyków. Polecam film „Magnat” lub zrealizowany serial „Biała wizytówka”, opowiadające o rodzinie von Plessów. Ujęcia kręcone były głównie w Pszczynie, ale także nie zabrakło plenerów z Książa.
 I tym samym dochodzimy do ostatniego, a w zasadzie pierwszego, przystanku na ścieżce Hochbergów. To cis „Bolko”, nazwany tak na cześć syna Daisy i Jana Henryka XI. Cis ma około 600 lat i jest właściwie „Bolkówną”, gdyż drzewo jest rodzaju żeńskiego. Taka ciekawostka 😊


Ścieżka Hochbergów w początkowej fazie, dla nas już w końcowej ;)



Cis "Bolko" jest pomnikiem przyrody od 2006 r. Ze względu na swój obwód, mierzący 285 cm, jest największym cisem w Sudetach



Pod cisem "Bolko"


Chwilę później, spacerowym tempem, wracamy pod bramę wjazdową na zamek. Tym samym zatoczywszy pętelkę, nasza trasa dobiega końca. Siadamy w kawiarni obok i delektujemy się ciastkiem i herbatą. Pozwalamy nogom odpocząć. Tosia leży obok swej pańci i daję sobie rękę uciąć, że wciąż się uśmiecha.
Ja myślami jestem znów przy dziejach Marii Teresy Oliwii Cornwallis – West, po mężu Hochberg von Pless, dla rodziny i przyjaciół Daisy, dla mieszkańców Pszczyny i Książa „Stokrotka”. Jakąż ta rodzina ma fascynującą historię… Cieszę się, że udało mi się znów pójść jej śladami. Za to serdecznie dziękuję Dziewczętom. Judith, Ewel – to dzięki Wam, w tej dziejowej podróży nie byłam sama. Stokrotne dzięki! To był piękny dzień…



13 komentarzy:

  1. Świetny wpis.

    Pozdrawiamy Ewel & Toś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykły wpis Duśko. Pięknie i dokładnie wszystko przedstawiłaś.
    Czytałam o starym Zamku Książ, ale trasa dojścia o niego mnie przeraziła.
    W Książu byłam bardzo dawno temu. Bardzo chciałabym tam z M. wrócić.
    Co do Daisy, Jej osoba zawsze będzie mnie fascynować. To taka trochę "druga Sissi".
    Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, dojście do ruin zamku, czy w ogóle cała Ścieżka Hochbergów, nie jest trudna technicznie. Spokojnie dają nią radę przejść dzieci. No chyba, że przeraża Cię wysokość, czy kładki nad urwiskami. To tu się zgodzę.
      Mnie również fascynuje postać Daisy, będąc na zamku w Książu dowiedziałam się nowych rzeczy, jak choćby tego, że jej pierwszym dzieckiem była córeczka. Większość informacji podaje, że miała jedynie trzech synów. A mnie bardziej niż Sisi to skojarzyła się z królową Wiktorią, która także jako Angielka wyszła za mąż za człowieka z pruskiej rodziny. I to zderzenie zimnego chowu z luzem angielskiego wychowania... Histroia potrafi być wciągająca o ile miało się fajnych nauczycieli... Buziaki!

      Usuń
    2. Kładka nad urwiskami? To ja kochana dziękuję :)

      Usuń
    3. Oj, nie taki diabeł straszny jak go malują ;)Dasz radę.

      Usuń
  3. Strasznie mi się spodobała opisana przez Ciebie trasa. Kiedyś szedłem do zamku Książ spod palmiarni w Lubiechowie doliną Pełcznicy. Momentami trasa była podobna do niektórych fragmentów tego, co zaprezentowałaś. Może nawet to są te same miejsca, bo pamiętam jakiś skalny tunel. Tylko, że mój spacer odbywał się jeszcze za starych komunistycznych czasów. Trasa nie była tak dobrze zabezpieczona.
    A wiesz, że dzisiaj mielibyśmy święto 22 lipca ? Tak mi się przypomniało.
    Świetny post i ładne zdjęcia, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, wczoraj było święto hucznie obchodzone jeszcze nie tak dawno ;) I te nowe zakłady imienia - a jakże - 22 lipca :) :) :)
      Wracając do ścieżki, to z jednej strony fajnie, że są zabezpieczenia, idzie się po prostu jak na spacerze, a z drugiej, gdyby ich nie było, byłby jakiś dreszczyk adrenaliny ;) Choć dla niektórych obecny widok urwiska i zawieszonego nad nim mostku, budzi zawrót głowy. Przyjemnie się szło tamtędy. Pozdrawiam serdecznie :) P.s. Pozdrawiam już po święcie ;)

      Usuń
  4. Dziękuję ślicznie i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ukłony wielkie i uniżone. Jesteś JEDYNĄ znana mi blogerką, a znam wszak grono przeogromne, która stary zamek pokazała. Aczkolwiek mam świadomość że za sprawą Hochbergów to bardziej "romantyczne ruiny" niż obiekt rzeczywiście historyczny, nie mniej jednak na pewno warto tam dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maćku, czy Ty widzisz, że się rumienię??? :) :) :) Dziękuję za tak przemiłe słowa! Faktycznie Hochbergowie nie stworzyli zamku, a jedynie jego stare mury zaadaptowali na muzeum i letnie posiadówki. Nawet w czasie jak byłyśmy tam, to młodzież paliła ognisko i miała piknik. Warto przespacerować się tam dla samego spaceru urokliwym lasem. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie opowiedziana historia. Tyle razy byłem już na zamku Książ, ale do Starego Książa nie dotarłem nigdy. Muszę to nadrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Jest co podziwiać, zatrzymać w kadrze, już sam spacer jest przyjemny. To dobrze spędzone trzy godziny. Poleczm jak najbardziej. Pozdrawiam serdecznie 😊

      Usuń