O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

niedziela, 13 marca 2022

Czupel - czyli Beskid Mały

Czupel,

czyli o szczycie,

który bym przeszła i nie zauważyła


Równo rok temu w marcu, wybrałam się na zupełnie mi nieznaną górę. Oczywiście w ramach mojej terapii. Nie tak łatwo było złapać mi oddech i jeszcze tłumaczyć wszystkim, że to nie Covid. Na szczęście "góroterapia" pomogła, wszystko wróciło mi do normy. No ale wtedy był kiepski czas na cokolwiek, bo restrykcje i zmiany zdania naszego rządu, nie sprzyjały planowaniu jakiś wyjazdów. Pozostawała spontaniczność. I marzec okazał się miesiącem, w którym zadomowił się w moich wspomnieniach Czupel. Wybraniu się na tę górę przyświecały mi jeszcze dwa inne cele. Po pierwsze to najwyższy szczyt Beskidu Małego, liczy sobie 930 m n.p.m. (to najnowsze pomiary, bo tabliczka wskazuje 933 m n.p.m.) A po drugie, jest to szczyt wchodzący do KGP.
I tak oto, kiedy padł pomysł jednodniowego wypadu za miasto, skorzystałam i już w piątek wieczorem, zapakowana w plecak i uzbrojona w poduszkę i kocyk, zajęłam miejsce w autokarze. Kierunek: Międzybrodzie Bialskie. 
Po niezbyt udanej nocy (jakoś nie mogłam znaleźć sobie miejsca) od razu wysypaliśmy się na czerwony szlak i każdy podążał sobie w swoim tempie. Tym razem towarzyszyła mi Kasia. 


Na czerwonym szlaku na Czupel - już na początku było trochę stromo, potem elegancko ;)



W dolnych partiach już wiosnę czuć



Niewiele widać, ale każda górka na horyzoncie cieszy



Wyżej jeszcze króluje zima


Czupel leży w Grupie Magurki Wilkowickiej i jest zwornikiem kilku grzbietów. Zarówno po drodze, jak i z samego wierzchołka nie da się za bardzo podziwiać widoków, bowiem jest cały zalesiony. Dopiero schodząc w kierunku schroniska można zobaczyć ładne panoramy. Przy dobrej widoczności można zobaczyć nawet Tatry i Małą Fatrę, a na pewno Babią Górę i Pilsko. 


Pierwsze większe okno widokowe



Razem z Kasią - radość na szlaku



Jest pięknie... Wracają siły witalne



Jeszcze dwa tygodnie i będzie wiosna, tymczasem wyżej utrzymuje się śnieg...



Ewidentnie ktoś tędy szedł...



Drzewo z dziurą ;)



Przełęcz pod Czuplem



Na szlaku tym razem już niebieskim


I tak sobie szłyśmy we dwie z Kasią, miło gawędząc, że... przeszłybyśmy szczyt i nawet nie zauważyły! Dopiero spotkanie części naszej grupy i prośba o zdjęcia, zastopowały nas niemalże pod tabliczką z napisem Czupel. :) 


No i jest Czupel - 930 m n.p.m. (na tabliczce stary pomiar)

Na samym wierzchołku zrobiliśmy sobie chwilę przerwy i sesję foto. Pogoda nam dopisywała. W dolnej części już zaczynała się pomału wiosna, natomiast wyżej leżał jeszcze śnieg, gdzieniegdzie mocno roztopiony, tworząc breję. Ale tego dnia jakoś nikomu to nie przeszkadzało, liczył się spacer. Dla mnie była to także radość, że mogę wejść na kolejny szczyt do KGP i bez większej zadyszki. W takim momencie życie celebruje się bardziej. 


Zdjęcie dokumentujące wejście na Czupel



I głupaweczka na szczycie ;)



Usilne moje wysiłki by zobaczyć Babią Górę...



Jezioro Żywieckie widoczne między krzakami



Na szczycie Czupla



W stronę Beskidu Żywieckiego



Duże zbliżenie na Jezioro Żywieckie



O, i kolejna tabliczka szczytowa



A to machniemy sobie fotkę ;)



Skoro my komuś, to ktoś nam - taka wymiana dobra



Naturalna rzeźba z drzewa


Krokiem spacerowym przemieściłyśmy się w kierunku schroniska PTTK na Magurce Wilkowickiej. Położone jest ono na wysokości 909 m n.p.m. Wybudowała go bielska sekcja niemieckiej organizacji turystycznej Beskidenverein w 1903 r. Był popularnym miejscem wycieczek Niemców z Bielska i Białej (wówczas oddzielnych miejscowości). Pierwsze schronisko spłonęło, drugie w tym miejscu otwarto w 1907 r. To także spłonęło w 1912 r. W 1913 r. wybudowano już duży obiekt murowany, który przetrwał obie wojny i funkcjonuje do dziś. Tego dnia świeciły w nim pustki, bowiem w dobie koronawirusa nie było możliwości siedzenia i biesiadowania. Pomimo tego, na stojąco wsuwaliśmy naleśniki, popijając herbatą z termosu. 


Cudna droga w kierunku schroniska



Pogoda typowo marcowa: raz niebieskie niebo i słoneczko, raz zasnute chmurami niebo i cień...



Widok na Beskid Żywiecki



Chwila relaksu na polanie z widokiem na Beskid Żywiecki i Śląski



Najwyższa widoczna górka to Skrzyczne



Skrzyczne w dużym przybliżeniu



I jak tu nie celebrować życia?



Do schroniska już niedługo...



Prosta droga jest jednocześnie trasą biegówkową, choć przy tych roztopach tego nie widać



Widoczne już z oddali schronisko na Magurce Wilkowickiej



Na Magurce Wilkowickiej - widok na Beskid Śląski i Żywiecki



Wejście do schroniska



Schronisko istnieje tu od początku XX w.



Wnętrze schroniska normalnie tętni życiem, ale tego dnia nie można było siedzieć przy ławach z powodu obostrzeń sanitarnych



Beskid Mały spod schroniska



Dziwnie pusto tak...



Przed schroniskiem


Po posiłku, znowu każdy w swoim tempie, schodziliśmy znów do Międzybrodzia Bialskiego tym razem żółtym szlakiem. Turystów nie wielu, prawie nikogo nie mijałyśmy. Szlak urokliwy, nawet udało się zobaczyć kawałek Jeziora Międzybrodzkiego.


Tym razem obieramy żółty szlak w kierunku Międzybrodzia Bialskiego



W kierunku masywu góry Żar



Jezioro Międzybrodzkie i nad nim góra Żar (za gałęziami)



Jeszcze zimowo...



Beskid Mały i jeszcze oddalone zabudowania Międzybrodzia Bialskiego



Było warto zarwać noc i prawie kolejną...



Słońce powoli chowa się za horyzont



Schodzimy ze szlaku biegówkowego i obieramy już ten turystyczny



Roztopiona breja na szlaku, ale na szczęście prosty odcinek



Trawers góry, wąska ścieżka, ale bardzo urokliwa część szlaku



Jezioro Międzybrodzkie



Niżej już znowu wiosennie... choć chwilowo jakby bardziej jesiennie ;)

Kiedy już doszliśmy grupkami do miejsca zbiórki, powoli zapadał zmierzch. 



Jeszcze chwila i zieleń zagości w Beskidzie Małym



Góra Żar o zmierzchu



Apartamentowiec dla ptaków w jednym z gospodarstw ;)


Przed nami była znów długa podróż w kierunku Warszawy. Zmęczenie dawało o sobie znać i większość po pewnym momencie umościła sobie lokum do spania. A kiedy autokar nas przyjemnie kołysał, w głowie zapadały decyzje o kolejnej eskapadzie w nieznane. Och, jakie to są zawsze miłe myśli... I takich Wam życzę zawsze.


Gdzie by tu pojechać...??? Coś wymyślę ;)


 Hej!



12 komentarzy:

  1. Dla mnie te miejsca są bardzo ważne. W Międzybrodziu Bialskim po raz pierwszy zobaczyłem moją żonę (oczywiście nie wiedziałem co nam pisane)i stąd ruszyliśmy jako grupa po szlakach Beskidu. W zeszłym roku pojechaliśmy tam, minęła nam 35 rocznica ślubu i przez tyle lat wędrujemy sobie razem po coraz łagodniejszych stokach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ romantycznie! Cieszę się, że wywołałam te najwspanialsze wspomnienia. Pierwsze spojrzenie, pierwsze cześć, pierwsze rozmowy... No uśmiecham się, wiesz? Życzę Wam kolejnych pięknych rocznic i tak, jak napisałeś to magiczne słowo: RAZEM. Zawsze :)
      Ściskam Was Oboje! :)

      Usuń
  2. O to znikła ta góra śmieci na szczycie? Bo tego nie zauważyć się nie dało... Sam zniosłem pełen worek tych śmieci i zostawiłem w mieście, ale postawa schroniska, które odmawia przyjmowania śmieci jest trudna do akceptacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w marcu zeszłego roku, więc może i śmieci były ale pod śniegiem. Nie najlepiej świadczy to o turystach tam bywających. A co do schroniska, to nie dziwię się, że nie przyjęli śmieci, jakby tak każdy chciał zostawiać to co zebrał, to utonęliby w górze nieczystości. Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że Beskidy nie są tak zaśmiecone jak moje ukochane Tatry :(

      Usuń
    2. Beskidzki rejon, który odwiedzałem chyba najwięcej razy :)

      Śmieci to jakiś nasz narodowy problem. Znam wiele zagranicznych samoobsługowych chat, gdzie nie ma w ogóle śmieci, a w naszych odpowiednikach śmieci potrafią leżeć całymi workami. Inna sprawa, że np. w części alpejskich schronisk śmietników nie ma nawet dla nocujących i jakoś ludzie potrafią zabrać ze sobą wszystko, co przynieśli. Więc nie szukałbym problemu w tym, że schroniska nie chcą przyjmować śmieci innych - to dla nich dodatkowy problem i koszty.

      Usuń
    3. Czasem zastanawiam się czy takie brudasy to w domu też tak rzucają śmieci gdzie popadnie... Niestety mentalności ludzi nie tak łatwo zmienić, ale może zwracając komuś publicznie uwagę, spowoduje się, że następnym razem taki ktoś zastanowi się, czy warto rzucać papierek. Bo to jednak obciach jest, jak ktoś głośno mówi, że się coś źle zrobiło... Czy naiwna jestem? :)

      Usuń
    4. Patrząc po reakcjach ludzi na zwrócenie uwagi o drobnostki, to o zostawianie śmieci można otrzeć się pewnie o rękoczyny ;) Bo ostra słowna odpowiedź jest raczej pewna.

      Usuń
    5. Takich czasów dożyliśmy, że uczciwi ludzie boja się odezwać, a rządzi ciemnota. Trzeba jednak próbować to przełamać. Dobrego dnia!

      Usuń
  3. Bardzo fajny wyprawa, to jedna z tych gór na które się wybieram i wybrać się nie mogę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam na spokojny spacerek. Trasa nie jest wymagająca i co najważniejsze można zrobić pętlę i wrócić do samochodu bez kłopotu jak się do niego dostać lub koniecznością wracania tym samym szlakiem. Tylko na początku jest nieco stromo, ale da się iść na spokojnie. Może nie jest widokowo, ale sam spacer jest przyjemny. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Moje ulubione pasmo, które najchętniej odwiedzam jesienią. Niestety Beskidy szybko zrastają, a ten szlak jeszcze kilka lat temu był bardzo widokowy. Dziękuje za relacje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czupel jesienią, taką złotą, jest magiczny. Wtedy góry w ogóle mienią się kolorami. Takie też są najbardziej fotogeniczne :) Za parę lat znów pewnie będą inne widoki. Kto to wie? Trzeba będzie sprawdzić ;) Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń