P o k ó j z W a m i, p r a w o z n a m
i …
c z y l i c o ś o p o j
e d n a n i u
W tym roku ponownie udało mi się wyrwać z Warszawy na ten krótki wypoczynek. Ale jak to u mnie bywa, wypoczynek był całkowicie czynny. Codziennie dawałam wycisk moim nogom, prowadziłam z nimi negocjacje, próbowałam udobruchać stopy strumieniem zimnej wody.
Mój wybór kierunku nie był przypadkowy, bo od dawna już zajmował swoje miejsce na liście moich podróżniczych marzeń. A mowa tu o Świdnicy. Miasto bardzo fajne, opiszę go w osobnym poście, bo też na to zasługuje, ale dziś chcę przedstawić Wam jeden niesamowity zabytek miasta i porównać go z podobnym, który znajduje się w nieodległym Jaworze. Już wiecie o czym będzie? Tak, zgadza się, o dwóch Kościołach Pokoju. Dwie niesamowite budowle i dwie ciekawe historie.
W czasie mojego pobytu w Świdnicy zrobiłam wiele spacerów po mieście. Ale tak naprawdę to właśnie te kościoły były moim głównym celem.
Piątek był bardzo upalny, do tego stopnia, że po wyjściu z kościoła szukałam sklepu, gdzie mogłam w drodze kupna nabyć krótkie spodenki. Lody już nie wystarczały :) Tego dnia mnóstwo ludzi przyjechało do Świdnicy. Podchodząc pod bramę wjazdową, jak zobaczyłam autokar z niemiecką wycieczką, jęknęłam w duchu, że gorzej to już trafić nie mogłam. Nie będzie mowy o ładnych kadrach, bo zawsze ktoś wejdzie w obiektyw. Ale okazało się, że oni już wychodzili, a ci, co jeszcze byli chętni do wejścia, w środku świątyni zupełnie mi się "zgubili". Bo tak ogromna to budowla.
Już z daleka poprzez zielone gałęzie drzew prześwituje biało-brązowy budynek - szachulcowa bryła robi się coraz większa, w miarę jak się do niej podchodzi. A to dopiero początek zachwytu...
Cofnijmy się do XVII w... Pokój Westfalski zakończył wojnę trzydziestoletnią (1618-1648) i na jego mocy ewangelicy mogli zbudować po jednym Kościele Pokoju w śląskich księstwach dziedzicznych. Powstały trzy takie świątynie, w Świdnicy, w Jaworze i nieistniejąca dziś w Głogowie.
Śląskiem władali wówczas Habsburgowie. Wyznawali oni zasadę "cuius regio, eius religio - czyja władza, tego religia". Nie uznając równorzędności wiary katolickiej i protestanckiej, dali zgodę na budowę świątyni niejako z przymusu, jednocześnie odbierając w tym samy czasie luteranom 250 kościołów. Po licznych zabiegach dyplomatycznych i pod naciskiem dworu szwedzkiego cesarz Ferdynand III Habsburg w 1652 r. zezwolił na budowę Kościoła Pokoju w Świdnicy, ale... No właśnie musiał dodać swoje ale.
Szachulcowa konstrukcja budynków charakterystyczna była dla budowli Prus, toteż nie dziwi wcale, że na tych terenach można odnaleźć takie budynki, ale kościół to już wyższa szkoła jazdy ;)
Żeby nie było tak łatwo, postawił szereg warunków, z pozoru nierealnych do spełnienia. Kościół miał powstać w rok, do tego poza murami miasta, miał powstać z nietrwałych materiałów, czyli drewna, piasku, słomy i gliny. Nie mógł mieć wieży ani dzwonów. Ewangelikom oddano pod zabudowę teren 200 na 200... kroków. W 1656 roku położono kamień węgielny i co wydawałby się niemożliwe, rok później odprawiono pierwsze nabożeństwo w gotowym kościele.
Miejscowy cieśla Andreas Kaemper postawił świątynię na bazie drewnianego szkieletu i wypełnił go słomą i gliną. Budowlę zaprojektował architekt Albrecht von Säbisch na planie greckiego krzyża z trójnawowym wnętrzem. Do głównej bryły dobudowano od wschodu zakrystię, zwaną także Halą Chrztów. Potem dobudowano Halę Zmarłych od zachodu, znajdującą się pod chórem, Halę Polną od północy i reprezentacyjną Halę Ślubów od południa.
Wokół budynku szlacheckie familie dobudowywały własne loże z osobnymi wejściami, ozdabiając je herbami i malunkami.
Sklepienie świątyni - malowidła na deskach - Bóg Ojciec nad którego głową, otoczoną siedmioma językami płomieni krąży orzeł, ma na kolanach złożoną księgę z siedmioma pieczęciami, na której spoczywa baranek. Wokół klęczy 24 starców, poniżej widać modlącego się Jana.
Kościół Pokoju w Świdnicy ma powierzchnię1090 m², może pomieścić 7,5 tysiąca osób! Jest to największa barokowa świątynia drewniana w Europie. W 2001 r. została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W 2016 r. Dalajlama XIV wspólnie z przedstawicielami kościołów chrześcijańskich, judaizmu i islamu podpisał w niej Apel o Pokój. Miejsce to przyciąga nie tylko zwykłych turystów. Także politycy i możni tego świata przybywają do Świdnicy. W progach świątyni zawitali już m.in. kanclerze Niemiec Helmut Kohl i Angela Merkel, premierzy Polski Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek i Ewa Kopacz a także szwedzka para królewska - król Karol XVI Gustaw z królową Sylwią.
W 2016 r. magazyn "National Geographic" umieścił Kościół Pokoju w Świdnicy na liście 7 nowych cudów Polski a w 2017 r. uznano go za Pomnik Historii i jeden z siedemdziesięciu najcenniejszych obiektów w Polsce. I jest to według mnie zasłużone jak najbardziej.
Portret Marcina Lutra, współtwórcy luteranizmu. Podstawą jego nauki były hasła: "sola Scriptura - jedynie Pismo, sola Fide - jedynie Wiara, sola Gratia - jedynie Łaska, solus Christus - jedynie Chrystus, solum Verbum - jedynie Słowo"
Pora przyjrzeć się wnętrzu. A tu oczy biegają niemalże dookoła głowy.
Ołtarz to dzieło Gottfrieda Augusta Hoffmana, który wyrzeźbił go w 1752 r., w setną rocznicę cesarskiej zgody na budowę. Płaskorzeźba ponad mensą przedstawia Ostatnią Wieczerzę. Zespół rzeźb stanowią: Mojżesz, arcykapłan Aaron, Jezus, Jan Chrzciciel oraz apostołowie Piotr i Paweł. Pomiędzy nimi znajduje się scena chrztu Chrystusa w wodach Jordanu. Napis na fryzie na kolumnach pochodzi z Ewangelii Mateusza: " Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem".
Zazwyczaj mój wzrok przyciągają ambony, z których niegdyś głoszone były kazania. Teraz funkcję tę przejęły pulpity i mównice przy głównym ołtarzu. A ambony to takie małe dzieła sztuki. Również ambona w Kościele Pokoju jest ozdobna, jej autorem był także Gottfried August Hoffman. Fundatorem był miejscowy papiernik Konrad Riediger. Nad drzwiami wejściowymi widnieje płaskorzeźba z wizerunkiem Jezusa Dobrego Pasterza, schody zdobią reliefy z zesłaniem Ducha Świętego, Golgotą i Rajem. Ambonę podtrzymują personifikację trzech cnót: Wiary z krzyżem, Nadziei z kotwicą i Miłości z Dzieckiem. Anioł w zwieńczeniu ambony obwieszcza Sąd Ostateczny.
Ciekawostką jest tu XIX wieczna klepsydra, która podzielona jest na cztery części, każda po pół godziny. Wyznaczały one czas kazania, którego ksiądz musiał się trzymać.
Duże organy powstały w latach 1666-1669 w pracowni Gottfrieda Klose z Brzegu. Miały 62 głosy, 4.000 piszczałek i... stwarzały pewne problemy techniczne, dlatego były kilkakrotnie wymieniane. Ostatnie pochodzą z 1909 r. ze świdnickiej firmy "Schlag&Söhne", która dodała zasilanie elektryczne i oddzieliła instrument kontuarem. Jeszcze w XVIII w. organmistrz Zeitzius z Ząbkowic Śląskich dodał efektowny prospekt wyposażony w ruchome aniołki z instrumentami. Dziś duże organy rozbrzmiewają podczas nabożeństw a także podczas wakacyjnego Festiwalu Bachowskiego.
Tym, co wyróżnia się we wnętrzu są wspomniane wcześniej loże możnowładców. Najbardziej okazałą i najbardziej dekoracyjną jest Loża Hochbergów. Umieszczono ją na wprost ambony, zbudowano w 1698 r. w dowód wdzięczności dla luterańskiej rodziny Hochbergów, którzy znacząco wsparli finansowo budowę świątyni, a także byli zwolennikami ewangelików w ich dążeniach do powstania tego miejsca. Loża jest przeszklona, zdobiona tarczami z motywami szachownicy, lwa, żurawia i dwugłowego orła, czyli symbolami rodzin Hochberg (tarcza po lewej) oraz Reuss (tarcza po prawej). Dekoracyjne widoki przedstawiają dobra rodowe rodzin, m.in. Książa.
Najbardziej okazała loża familii Hochbergów z tarczą herbową rodziny oraz tarczą z symbolami rodziny Reuss
Malowidła były umieszczane wprost na deskach, bądź nanoszone na płótna i potem na deskach rozciągane
Dwie kondygnacje empor, dzięki którym do świątyni zmieści się więcej ludzi, pokryte są 78 cytatami z Pisma Św., scenami biblijnymi i alegorycznymi, namalowanymi na deskach. Zdobią je liczne tarcze cechowe piekarzy, piwowarów, tkaczy, sukienników i innych rzemieślników, którzy mieli tu swoje loże. Między nimi znajdują się portrety mieszczan, herby rodowe szlachty oraz epitafia.
Ławki możnych były numerowane, każdy zasiadał w odpowiedniej kolejności. Niektóre z ław były dekorowane herbami rodowymi.
Skrzyneczka na modlitewnik - takich było tu sporo, zawsze czekały na swych właścicieli i nie było konieczności noszenia ze sobą Pisma Św.
Idźcie w pokoju, ofiara spełniona... Skrzynka na datki na biednych, na jałmużny, na rozbudowę świątyni itp....
Czas spędzony w świątyni dla mnie jakby się zatrzymał. Niby wysłuchałam lektora opowiadającego o kościele, niby zrobiłam już milion zdjęć, ale wciąż jakoś nie miałam chęci wyjść na spiekotę dnia. Poza tym z każdym spojrzeniem odkrywałam nowy detal w świątyni. I tu plusem niewątpliwym jest fakt samotnej podróży - nikt nie każe mi się pośpieszyć, bo grupa czeka ;)
Kościół Pokoju wzbudza zachwyt, nawet u ateistów - jego budowa to ogromne przedsięwzięcie, które nie miało tyle trwać, a jednak...
Ale w końcu ta chwila musiała nadejść. Zanim opuściłam wnętrze świątyni, przeszłam przez Halę Chrztów, która pełniła niegdyś funkcję zakrystii. Tu mieści się najstarszy zachowany element wyposażenia, czyli drewniana polichromowana chrzcielnica z 1661 r. Rodziny szlacheckie, które ją ufundowały zostały umieszczone na sześciu kasetonach dolnej części (rodziny von Nostiz, Berger, Ezettritz, Sommerfeid, Rotkirch i Ratschin). Górna część chrzcielnicy przedstawia chrzest Jezusa.
Wyszłam przed kościół i obeszłam go dookoła. Stary cmentarz przykościelny zaciera już czas. Niektóre nagrobki są odnowione, inne zapomniane pochylają się wśród zarośli.
I jeszcze jedno spojrzenie na Kościół Pokoju w Świdnicy. Od strony dawnego cmentarza i innych zabudowań, wchodzących w skład całego założenia, drzwi do prywatnych loży są bardziej kolorowe.
Nie chciałam, by było przygnębiająco, więc myśl przednia zaświtała mi w głowie, że przecież przy wejściu jest kawiarenka, to wpadnę na herbatę i ciasto. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. A tam... zderzyłam się z Parą Młodą, która z Rodziną zatrzymała się na kawę przed sesją fotograficzną. No i od razu było weselej ;)
Po deserku poszłam na dalsze zwiedzanie Świdnicy, a uwierzcie mi, jest tu co zwiedzać, ale o tym kiedy indziej.
Jednym z założeń cesarza Ferdynanda III Habsburga było, żeby nowo powstała świątynia z zewnątrz nie przypominała kościoła. I chyba takiego widoku się nie spodziewał. Mieszkańcy czy to biedni czy bogaci, dołożyli wszelkich starań, by nierealne warunki budowy dotrzymać.
Zabudowa kompleksu Kościoła Pokoju w Świdnicy - Luterheim. To dawne liceum ewangelickie pochodzi z 1708 r., obecnie mieści się tu pensjonat.
Dzwonnica również jest drewniana, a szachulcowa konstrukcja została odrestaurowana i pełni teraz funkcję galerii promującej śląskich artystów. Dzwony zaś wyznaczają czas nabożeństwa.
Zabudowa przy Placu Pokoju - Dom Dzwonnika, obecnie służy jako muzeum, galeria, Centrum Promocji i Partnerstwa UNESCO
W sobotę dzień był bardzo upalny, więc krótkie spodenki zostały zapakowane w plecak, by po wyjściu ze świątyni od razu zrzucić jeansy. I znowu - głównym powodem wyjazdu do Jawora (z pomocą Kolei Dolnośląskich) była podobna świątynia. Niby podobna, ale inna. I jakże odmienny klimat tam panował!
Podczas jazdy Koleją Dolnośląską można prześledzić mapę zabytków Dolnego Śląska i zainspirować się do kolejnych wojaży ;)
Jawor - senne miasteczko, turystów niewielu, cisza i spokój, jaka odmiana po Świdnicy pełnej turystów. Również o nim napiszę osobny post, bo jest tam jednak coś fajnego oprócz tego najbardziej znanego zabytku . Teren zadbany, blisko od stacji kolejowej, wszędzie da się dojść na piechotę. Od razu swoje pierwsze kroki skierowałam ku Kościołowi Pokoju.
Ten, podobnie jak świdnicki, powstał po zawarciu Pokoju Westfalskiego. W przeciągu dwóch lat uzbierano sumę potrzebną do wybudowania nietrwałej świątyni. Gdybyż wtedy wiedziano ile wieków przetrwa ten zlepek słomy, piachu, gliny i drewna... Kamień węgielny pod budowę położono w 1654 r, a całość ukończono w 1655 r. Kościół o wymiarach 44x25 m zbudowany jest w stylu bazyliki z dwiema niższymi nawami bocznymi, głównym jego architektem był Albrecht von Saebisch a wybudowania podjął się jaworski mistrz ciesielski Andreas Gamper.
Powierzchnia kościoła wynosi 1180m² i mieści nieco mniej ludzi, niż świdnicka, bo ok. 6 tys. osób. Całą konstrukcję podtrzymuje 14 filarów. Świadomość tego, z czego zbudowany jest budynek, sprawia, że wszystko wydaje się takie kruche, a jednak stoi wytrwale przez stulecia. Pamiętajmy, że drewnianym kościołom odmówiono postawienia dzwonnicy. Tę dobudowano tu w 1770 r. i wstawiono trzy dzwony, nazywając je odpowiednio: Wiara, Nadzieja i Miłość.
Podobnie jak w świdnickim Kościele Pokoju, ten w Jaworze także ma boczne wejścia do prywatnych rodowych części świątyni
Obiektywnie rzec biorąc to kościół z tej strony przypomina raczej wielką stodołę, niż budynek sakralny, ale to tylko z powodu obwarowań co do budowy...
Zajrzyjmy do środka...
Nawę główną pokrywa strop kasetonowy ozdobiony ornamentami roślinnymi. Początkowo świątynia miała tylko dwa piętra empor, a wraz z napływem wiernych dobudowano kolejne dwa. Każde z nich (a jest ich około 200) są przyozdobione malowidłami, które zaczerpnięte są z Nowego i Starego Testamentu, herbami rodów szlacheckich, fundatorów świątyni, pochodzących ze szlachty świdnicko-jaworskiej a także tarcz cechowych: cieśli, stolarzy, tkaczy i rzeźników. Na pierwszym i trzecim piętrze znajduje się około 26 lóż śląskich rodzin, często dekorowanych widokami zamków i rodowych posiadłości.
Empory w jaworskiej świątyni - początkowo było piętro pierwsze i trzecie, potem dobudowano drugie i czwarte.
Ołtarz główny ufundowała rodzina Hochbergów w 1672 r. a wykonał go mistrz stolarski z Kamiennej Góry, Michał Schneider. W centralnej części ołtarza mieści się obraz przedstawiający modlącego się Jezusa w ogrodzie Getsemani. Został on podarowany z okazji dwustulecia istnienia Kościoła Pokoju w Jaworze. Wcześniej był tu obraz ukazujący Ostatnią Wieczerzę. Po prawej stronie stoi rzeźba Mojżesza z tablicą przykazań, a po lewej stoi figura św. Jana Chrzciciela z krzyżem owiniętym w chorągiew.
Jedną z najokazalszych części wyposażenia jaworskiej świątyni jest ambona. Utrzymana w barokowym stylu, zbudowana w 1670 r., a podtrzymuje ją anioł trzymający otwartą księgę z napisem "Wieczna Ewangelia". Kosz ambony przyozdabiają figury czterech ewangelistów oraz Mojżesza i Jana Chrzciciela. Na zwieńczeniu stoi Chrystus Zmartwychwstały.
Poza ołtarzem, amboną i chrzcielnicą, to jeszcze szukam zazwyczaj wzrokiem organów. Te tutaj zostały zbudowane po raz pierwszy w 1663 r. przez legnickiego konstruktora Johanna Hofrichtera i miały 26 głosów grających. Nowe organy wybudował w 1855 r. Aleksander Lummert z Wrocławia. Następnie organy rozbudowano w 1896 r.
Mroczne wnętrze kościoła i obecność zaledwie kilku osób w środku działała na mnie kojąco. Byłam zachwycona, że udało mi się wreszcie zobaczyć na własne oczy coś, co inni już dawno odwiedzili, a mnie nie było po drodze. W 2001 r. komitet UNESCO wpisał Kościół Pokoju w Jaworzu na listę światowego dziedzictwa kultury. Jest to, jakby nie patrzeć, zabytek najwyższej klasy światowej.
Wyszłam przed kościół i na chwilę usiadłam przed wejściem. Stare drzewa szumiały delikatnie, poza tym żar lał się z nieba. Przede mną był spacer po Jaworzu i powrót do Świdnicy. Ale o tym opowiem w innym poście za jakiś czas.
"Wszystko, czego dokonano na świecie, zrodziło się z nadziei"
ks. dr Marcin Luter
Warto tam być
OdpowiedzUsuńByliście już tam? Jak wrażenia? Ja byłam zachwycona...
Usuń