Mityczny Karłów,
czyli świadome błądzenie między skałami
Część I: Skalne Grzyby i Niknąca Łąka
Góry Stołowe... już sama nazwa tego pasma górskiego w łańcuchu Sudetów Środkowych powoduje zaciekawienie. Bo też i ten teren jest ciekawy. Góry Stołowe są to jedne z nielicznych w Europie gór płytowych. Płyty, w większości złożone z piaskowców, ułożone są poziomo i stad nazwa tych gór, bo są płaskie jak stół. I rzeczywiście, jeśli spojrzeć na nie z dołu, to widać strome podejście i płaski wierzchołek, jakby ktoś go ściął nożem. Ale to tylko początek tajemniczego pasma.
W lipcu 2021 r. wybrałam się na dwa dni na wędrówkę po Górach Stołowych. Pogoda sprzyjała, ciepełko z nieba grzało, humory i kondycja były ze mną. A także grupa innych, żądnych poznania tej przedziwnej krainy, ludzi. Celem była wieś Karłów, do której mieliśmy dotrzeć następnego dnia. Tyle tylko, że ta miejscowość w czasie wędrówki jawiła się jako mityczny byt niebyt, gdyż ponieważ kierunkowskazy pokazywały nam ciągle inny kierunek i kilometrów wcale nie ubywało. A my przecież wciąż szliśmy! Dobrze, że po drodze było mnóstwo atrakcji.
A do Polanicy znów 3h... Zaczynam myśleć, że do Karłowa to jakieś 20 km, tyle, że ktoś zera nie dopisał :)
I tak rozpoczęliśmy naszą wędrówkę od osady Batorówek ku Skalnym Grzybom. To rozrzucone w leśnym terenie, fantastyczne formacje skalne, które w wyniku działania czynników atmosferycznych i poniekąd cofnięcia się wody (na tych terenach dawno temu nie było lądu a skały te stanowiły dno morza), przybrały zaskakujące kształty.
Skalne Grzyby rozrzucone są na odległości około 2 km i znajdują się na wysokości około 680-700 m n.p.m. Nierzadkim widokiem jest ustawienie skałek pionowo na sobie. Najczęściej skałki przyjmują kształt grzybków i stąd nazwa całego terenu, ale można też spotkać skały w formie maczug, wysokich ścian, bram, które są niczym porzucone domostwa lub też wywołują różne skojarzenia. Ja w niektórych formacjach widziałam zaklęte w kamień leśne trolle. Ech, ta moja wyobraźnia... Ale właśnie to dobre miejsce, by puścić jej wodze.
Opowieści z mchu i paproci opowiada Duśka siedząca pod podrzybkiem, maślakiem, grzybkiem po prostu ;)
Oczywiście przez skojarzenia, część skałek dostała swoje nazwy. I tak mamy "Borowika", "Skalne wrota" czy też "Zrośnięte grzyby". Ale każdy może nadać swoje nazwy zgodnie ze swoją wyobraźnią.
Choć tereny te są zamieszkałe od dawna, to jednak atrakcja, jaką stanowią "Skalne Grzyby" jest stosunkowo młoda, bowiem odkryto ją w latach 50. XX w. Poza wiedzą miejscowych, dopiero silna wichura powaliła część drzew i odsłoniła tajemnice leśne. Dziś to szlak mniej oblegany przez turystów, niż Błędne Skały czy Szczeliniec Wielki ( o tych miejscach będzie w części drugiej postu). Ale nie mniej ciekawy!
Zwyczaj podpierania formacji skalnych patyczkami, wprowadzili ponoć sami pierwsi przewodnicy po okolicy
Kiedy już skalne wariacje zostały wyczerpane, przyszła pora na wspaniałe miejsce. Ciche i spokojne. Ktoś z Was słyszał o Niknącej Łące?
Znajduje się ona gdzieś po drodze na wschód od tego naszego mitycznego Karłowa, w Dolinie Czerwonej Wody. Jest śródleśną polaną w Parku Narodowym Gór Stołowych. Niekoszona, porasta teren torfowiska na mokradle. Pośrodku wiedzie ścieżka dydaktyczna.
Przed utworzeniem parku narodowego, które nastąpiło w 1993 r., obszar torfowiska był chroniony jako rezerwat przyrody. Spełnia funkcje naukowe, krajobrazowe i dydaktyczne. Jest terenem bezodpływowym, a zasilają go jedynie wody opadowe. Akurat, podczas mojej wizyty, całość podłoża pokryta była owocującą wełnianką, więc wśród zieloności, te białe puszyste meszki wyglądały cudownie. A ponieważ działalność człowieka nie zawsze idzie w zgodzie z naturą, dlatego teren torfowiska coraz bardziej zarasta. I stąd nazwa "Niknąca Łąka". To miejsce jest też doskonałym celem wycieczek nie tylko dla rodzin z dziećmi, ale też dla psolubów. Można zabrać tam swojego pupila, oczywiście na smyczy.
Tego dnia mieliśmy w planie odwiedzenie Fortu Karola i zakończenie wędrówki na Lisiej Przełęczy. Ale jakoś tak się zeszło, że już nie daliśmy rady czasowo. Podjechał nasz transport i posłusznie zapakowaliśmy się do niego, by udać się na odpoczynek. Nie powiem, nogi trochę bolały. A co działo się dalej, o tym w następnej relacji ;)
C.d.n. …
Bardzo fajne zakątki. Ja lubię się w tych rejonach pokręcić zwłaszcza jesienią, gdy wilgoć w powietrzu podkreśla wygląd skał.
OdpowiedzUsuńI mgły jesienne... Wtedy mroczny klimacik wchodzi ;)
UsuńBa. trudno sobie wyobrazić że było tam dno morza, a wyobrażasz sobie że potem była tam zimna pustynia i to piach niesiony wiatrem był w dużej mierze rzeźbiarzem tych niezwykłych form?
OdpowiedzUsuńTrudno sobie to wyobrazić. Ale wiadomo, to trwało trochę czasu. A natura to rzeźbiarz niesamowity :)
UsuńUwielbiamy Góry Stołowe, swego czasu bywaliśmy co roku. Miło się wędrowało pomiędzy skałami o niezwykłych kształtach, które zaskakiwały co chwilę. Dzięki za wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też wędrówka pomiędzy skalnymi labiryntami była przyjemna. Miło wspominam czas tam spędzony. W dobie pandemii człowiek odkrywał na nowo swój kraj :) Serdeczności posyłam :)
UsuńTakie skalne formacje robią wrażenie. Rzeźby wykonane przez samą Matkę Naturę :D
OdpowiedzUsuńRobią ogromne wrażenie. Potęga Matki Natury jest nie do ogarnięcia :) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń