O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

wtorek, 21 stycznia 2025

Przehyba, czyli dzień dobry w Beskidzie Sądeckim


Chyba to Przehyba,

czyli w poszukiwaniu pewnego szczytu



Oj, niełatwo było podróżować w pandemii. Niby było można w wakacje się gdzieś wybrać, ale raczej w Polskę i w maseczce. Może nie było to takie do końca złe, ponieważ właśnie wtedy, Rodacy odkryli jaki mają piękny kraj. I ja także wybrałam się w miejsce mi nieznane. Moją bazą wypadową była Szczawnica, w której spędziłam tydzień, włócząc się po szlakach i zaułkach miasta.
Uzdrowisko, to zawsze słowo, które z założenia ma nam sprawiać przyjemność. Uzdrowić nam ciało i duszę. I tak też miałam tym razem. Okolice są prześliczne, a mnogość szlaków sprawia, że jest gdzie pochodzić i przy okazji zrobić to w dwóch pasmach: Pieninach oraz Beskidzie Sądeckim.
Tego dnia moim celem była góra o nazwie Przehyba (1175 m n. p. m.). Pogoda była wyśmienita, kolana nie bolały, kręgosłup też nie, więc czego chcieć więcej :) Wyruszyłam szlakiem niebieskim. Tłumów na szlaku nie stwierdziłam. Cisza i spokój, jedynie ptaki co jakiś czas odzywały się w zaroślach.


Spokojny niebieski szlak



Początek szlaku wiedzie szutrową i szeroką drogą



Szlak idzie czasem wąwozem



Zdecydowanie wolę kierunkowskazy czasowe a nie kilometrowe... zwłaszcza jak jestem zmęczona. Tu akurat byłam wypoczęta i nie śpieszyłam się zbytnio.



Po drodze otwierają się małe okienka widokowe



Nie ma lekko, trzeba pod górkę ;)


Droga do schroniska nie jest specjalnie widokowa, gdyż prowadzi głównie leśnymi drogami, ale samo spacerowanie jest bardzo przyjemne i nie należy do stromych podejść.
Już z daleka widać wieżę przekaźnikową przy schronisku, więc gdy widzi się cel, łatwiej iść do przodu. A do tego zaczęły otwierać się widoki na okolicę.


Super odcinek szlaku, z widokami i wyraźnym celem, do którego się zmierza



Pasmo Pienin



Takie szlaki bardzo lubię ;)



Z każdej górki ładny widok, z takiej małej na szlaku też ;)



Beskid Sądecki



Choć szlak wiedzie czasem pośród drzew, to i tak spacer nim jest kojący



Pieniny z najwyższą ich górą, czyli Wysoką 1050 m n.p.m.



A to Ci niespodzianka... Mała Przehyba - to jeszcze chyba nie ta, o którą mi chodziło... ;)


Kiedy doszłam do schroniska PTTK na Przehybie powitały mnie wspaniałe widoki na Pieniny i Tatry. Takie cuda sprawiają, że można się na nie gapić godzinami. I najfajniejsze, że one się nigdy nie nudzą.
 

Schronisko PTTK na Przehybie z tarasem z widokami na Pieniny



Schronisko jest dość duże, ale tego dnia ludzi w nim było bardzo mało



Tablica pamiątkowa przy drzwiach schroniska



Pieniny, a na dalekim planie, ledwie widoczne moje ukochane Tatry


Schronisko, jak to schronisko. Kusi zawsze herbatą, szarlotką lub innym dobrem. Chwilę posiedziałam w nim, po czym wyszłam poszukać szczytu, którego nijak nie mogłam zlokalizować. 


Pokusa była zbyt wielka :) :) :)


Szłam sobie szlakiem czerwonym noga za nogą, a w tej wędrówce towarzyszył mi poznany na szlaku mężczyzna. On także nie wiedział, gdzie znajduje się rzeczony wierzchołek. I tak szliśmy sobie razem miło gawędząc, aż dotarliśmy do tabliczki z nazwą Złomisty Wierch (1189 m n.p.m.). No to zdecydowanie poszliśmy za daleko. A w sumie to ja poszłam, bo kolega wybierał się na Radziejową.


O, a tu jestem na Średniej Przehybie. A gdzie ta właściwa? :)



Na szlaku można spotkać takie tablice dla tych co tracą orientację w terenie



Złomisty Wierch (1224 m n.p.m.) - no chyba jednak za daleko mnie nogi poniosły...



Radziejowa - wciąż jeszcze przede mną...



Beskid Sądecki - jeszcze niezadeptany ;)



A w dole zabudowania Szlachtowej lub Jaworek, nie pamiętam teraz, która to miejscowość była



Wieża widokowa na Radziejowej



Przehyba, chyba...



Złomisty Wierch to góra, na której jest pełno wiatrołomów, drzewa nagie stoją przy szlaku, otwierając widoki na dalszy plan, choć same dobrego widoku nie przedstawiają...



Czy takie widoki mogą się znudzić? Według mnie, nie :)



Nie ma rady - trzeba wrócić po swoich śladach w poszukiwaniu szczytu


Pożegnałam się zatem i wróciłam po własnych śladach do schroniska. Napotkany człowiek, na moje pytanie, gdzie jest szczyt Przehyby, machnął ręką w nieokreślonym kierunku i stwierdził: no tu! He? Że jak? To ma być szczyt? Przecież powinna być jakaś tabliczka, coś... Ni ma. Po wnikliwej analizie okazało się, że tych Przehyb jest więcej, bo i Wielka i Mała i Średnia też się znalazła. Przyjęłam zatem, że mój cel dzisiejszego dnia to wzniesienie niedaleko schroniska, z małą kapliczką z Jezuskiem Frasobliwym z jednej strony oraz św. Wawrzyńcem, patronem ratowników i przewodników górskich z drugiej. Tu także znajduje się lądowisko GOPR. Widoki z góry otwierają nam panoramę na Beskid Wyspowy a także na Nowy i Stary Sącz. A rzeczona tabliczka stała na przeciwko schroniska pod lasem. 
Nazwa Przehyby oznacza przełęcz i odnosi się do słowackiej nazwy "perehyba". Z czasem została ona spolszczona na Prehybę, Przehybę lub Przechybę.


Dobrze wiedzieć, gdzie się jest




O masz Ci los... Teraz Wielka Przehyba... :)



Kierunkowskaz na szlaku, których w tym rejonie jest sporo i bardzo dobrze



Kapliczka z Jezusem Frasobliwym i lądowisko helikopterów GOPR z tyłu



Druga strona kapliczki przedstawia świętego Wawrzyńca, patrona ratowników i przewodników górskich 



Informacja dla turystów



Lądowisko helikopterów GOPR



Widok na Sącze dwa: Stary i Nowy



Chyba jestem na Przehybie tej właściwej...



O tak, wreszcie dopadłam Przehyby i na dowód mam to zdjęcie ;)


Droga powrotna wiodła mnie szlakiem czerwonym, na którym nie było praktycznie nikogo. W myślach ciągle miałam ten tłum ludzi, który przewijał się przez leżące po drugiej stronie Pieniny. I tą kolejkę na Trzy Korony... A tu cisza. Nic, tylko rozkoszować się chwilą, co też skrzętnie czyniłam.
Z czerwonego szlaku skręciłam w szlak żółty, który powiódł mnie prosto do kolejnego schroniska PTTK Pod Bereśnikiem. 


Kolejny szlakowskaz i oczywiście na pamiątkę szlak nazwany im. Jana Pawła II, który przemierzał te szlaki niejednokrotnie



I znów szlakowskaz kilometrowo - czasowy na Rozdrożu pod Skałką



Kierunek: Dzwonkówka



Leśny odcinek drogi



Było pod górkę, to teraz trzeba z górki



To, czego zdecydowanie nie lubię na szlaku to błoto...



Trianguł czyli wieża geodezyjna, pomiarowa



Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tu będzie mniej oznaczeń terenu



Ambona leśników w okolicy Przysłopu



Wygodna droga leśna



Zabudowania w Przysłopie



Domostwa w Przysłopie. Przy jednej z chałup siedziały kobiety, które miło się do mnie uśmiechały i odpowiedziały na moje pozdrowienie.



Mogiła Partyzantów z czasu II wojny światowej



Nazwiska partyzantów, którzy zginęli tu w 1944 roku



Do Krościenka się tym razem nie wybierałam



Za to obrałam kierunek na Bereśnik



Dom moich marzeń, tylko zielony dach jakby miał... Stałam i patrzyłam jak zaczarowana. Już siebie tam widziałam oczami wyobraźni :)



Och, takie szlakowskazy są cudowne, zwłaszcza jak dopada nas pragnienie, głód lub co innego



Bacówka pod Bereśnikiem - blisko ze Szczawnicy, to i ludzi więcej


Tu skusiłam się na pyszne naleśniki. Tym samym odpoczęłam trochę po wędrówce. Miałam taki cudowny nastrój. 


Jak tu odmówić sobie takiego dobra...



Wnętrze Bacówki pod Bereśnikiem



Kolejek do kasy nie było :)



Że też trzeba ludziom przypominać o zwrocie naczyń ;)



Dzik jest dziki, ale na szczęście został przyszpilony do ściany ;)



Szczawnica z okien Bacówki pod Bereśnikiem, a za miastem pasmo Pienin



Co widać z Bacówki - mała ściągawka ;)



Drugie życie dla butów co nie jedno widziały i nie jedno przeżyły


Wędrując nieśpiesznie przez Bryjarkę (679 m n.p.m.) doszłam pomiędzy zabudowaniami do Szczawnicy. Tym samym mój dzień w górach dobiegł końca. 


Powrót do Szczawnicy



Pieniny i słabo widoczne Tatry z prawej strony



Uwielbiam wędrować takimi drogami



Zejście w stronę Szczawnicy



Tatry na horyzoncie



Pasmo Tatr zawsze będzie przyciągać mój wzrok :)



Szczawnica



Ostry czubek Wysokiej w Pieninach (w środku zdjęcia)


To był bardzo udany dzień i życzyłabym sobie więcej takich radosnych chwil w życiu. Bo prawdą jest, że góry to lek na całe zło świata. I na pandemię też. A dodatkowo, był to cudowny pomysł, gdyż po drodze bardzo mało ludzi napotkałam, bywały odcinki, że towarzyszyły mi jedynie ptaki. Natomiast po drugiej stronie potoku Grajcarek, Pieniny przeżywały istne oblężenie. Ja jednak wolę większą samotność i ciszę na szlaku, bo dopiero wtedy można prawdziwie odpocząć i zajrzeć w głąb siebie. A Beskid Sądecki nie jest jeszcze aż tak zadeptany przez masową turystykę. Zatem do zobaczenia gdzieś na szlaku.

                                    Hej!