Norwegia po raz ósmy,
czyli cukierek w prezencie urodzinowym
Zazwyczaj swoje urodziny, które przypadają w lutym, a więc w zimnym i mało urokliwym miesiącu, spędzałam w domu. Liczyłam, że ktoś może przyjechać, więc piekłam ciasto. A potem... jadłam go przez tydzień, bo wszyscy ograniczali się do składania życzeń przez telefon. Zamarła w ludziach chęć spotkania się w urodziny czy imieniny, większość nie wznosi toastu, bo jest kierowcą, a wypadające święto w środku tygodnia, tłumaczy pracą w dniu następnym i życiowym grafikiem. Ja to rozumiem. Serio. Pretensji nie mam, ciasta też już nie robię. A w zeszłym roku pokusiłam się o wyjazd za granicę, właśnie w ramach prezentu urodzinowego dla siebie. I wiecie co? Było to bardzo fajne posunięcie. Wprawdzie kupując na początku grudnia, bilet na samolot w lutym, nie przypuszczałam, że wyjazd ten będzie okupiony nerwami, a po powrocie, po tygodniu stracę Tatę i będę załatwiała sprawy pogrzebowe z wysoką temperaturą. Ale przecież jak się by wiedziało, że się człowiek przewróci, to by się położył. Ja, wówczas szczęśliwa wybrałam się do niesamowicie fajnego miasta, jakim jest Ålesund (czyt. Olesun) w Norwegii.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJNfvxx7xsX_SXXpCswqVwdHYzAsWkqW7-4klE_cCvlAPdbe6nukmuiLu9fdRz6WSrKPSdFu76yIRrsXQAhMsSQQQ_ggmLobZelcKDjasVyBuRY-VfuLNYtX8ex4e8M6xzoztIsq0c1BPmHdS8Vne5-vHYUZg6gpJkGM9x_qd8hNfXyyit7_ZpzWnqfgI/w400-h300/Aksla10.jpg)
Słyszałam o nim tyle razy, widziałam pocztówkowe wręcz zdjęcia w internecie, więc zapragnęłam także zobaczyć je na własne oczy. Może wyjazd zimową porą nie jest najlepszy, ale co mi tam, bilety kupione. Pojechałam sama, by swoje urodziny spędzić na spacerach, atrakcjach miasta, własnych myślach oraz książce przy kominku. O, tak, to się nazywa po norwesku "et godt liv" czyli "dobre życie" ;)
Jako, że Norwegia to kraj górzysty, również w miastach chodzi się raz w górę, raz w dół. Nie inaczej jest w Ålesund, które otaczają wzgórza. A co dostaje się zwykle w urodziny od jubilata? Przecież, że cukierka! I ja Was zapraszam dziś na dwie górki, a pierwsza z nich to góra o nazwie Sukkertoppen 314 m n.p.m., co po norwesku oznacza cukierka właśnie :)
Sukkertoppen widoczny jest z prawie każdego miejsca w mieście. Góruje nad nim, przyciąga wzrok jak magnes i zaprasza swoim nie bardzo trudnym wejściem.
Swoją wędrówkę zaczęłam rano na przystanku autobusowym, który okazał się błędnym. Stałam sobie spokojnie i podziwiałam efekt halo na niebie, ale zimno coraz bardziej mi dokuczało. Rozkład jazdy w telefonie pokazywał mi, że autobus dawno powinien przyjechać, ale na horyzoncie nie było go widać.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbmQQ-WgfmFDqdtim6mKuEEpUY7dEKnLQnPSBu9ruhdlotPyU8CEveIH3ylrGMYyR5Kcc-HcPsiSEL-ZLyhOxpvlwc8BMVUf8AiJ2i8eYVJXg4Wrb3NPq_w8FoHreM2xsAtlzGcQoJD7X1Ba97w945al0SPVXAFW3YnTFmXp5mBDe9yxS-CbIlCNXMWPw/w301-h400/Al2.jpg)
Zobaczyłam go, jak wyjeżdża z bocznej ulicy, ale...tym samym omijał przystanek, na którym stałam. No pięknie... Zaczęłam więc, iść ulicą, z której wyjechał autobus i doszłam na przystanek, na którym powinien się zatrzymać. Cóż, pojechałam następnym.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisW1Skvk7gIvJQSWMzLnC4U1V8zfnZ0qc5U-HmijePsetq4wMLoQ5El_xXfEh_pcnI3CzNV9R1qVY1odNdNuzIp1VpzLyx142WX6dXOsWqiuC_Xao2CnyByTzEaUtpNtMGw8RZgSjc7CkpEwmWloa7ZFzgnAHi8Clcsh_8bUMZA4s3UMFNXFw3si6TvVU/w400-h301/Al6.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVh029qwpSyZnG_2i-C8kFag1LgWI65j7f5Pvrs2ztghRRlkh61JdJWXUAEJY-lzPh0x6DYT5_nnzL-UxAbDeld7bk0bYL3KbxKmF5AMhdWRBGEeLPqACPqhfS0o9ogaLJaswf-Bx-1d8AVRDx71oVsZPiZceMj6MG-7i9hya3LdzdrsRBJNHklrwWs5k/w400-h301/Al7.jpg)
Wysiadłam niedaleko szkoły na wyspie Hessa i drogą asfaltową, pomiędzy domami doszłam do wejścia na szlak. Było zimno, ale pogodnie. Z dachów domów, mijanych po drodze, zwisały potężne sople. Wiedziałam, że zaraz rozgrzeję się, wchodząc pod górkę.
Niby podejście nie jest jakieś bardzo strome, ale cały czas idzie się w górę, trawersując zbocze góry. Zimą jest łatwiej, bo warstwa śniegu niweluje kąt nachylenia podłoża. Ale bywa ślisko, a latem błotniście. Na szczęście miałam na butach nakładki, choć w tym momencie bardziej przydałyby się raczki. Jednak tych nie mogłabym zabrać w bagaż podręczny. Nakładki nie klasyfikują się jako przedmiot niebezpieczny, więc przy pakowaniu bagażu zostały dodane. I bardzo dobrze, bo miałam je na butach także podczas spacerów po mieście, gdyż większość chodników była bardzo śliska. Na szczęście dla tych, co zawczasu nie pomyślą o tym, sklepy oferują je w drodze kupna ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJy-FvFpdqm75nyvRZU00XpxehEjz9MRMi7u7S5XCqYu5qrsRuyIb4LEZWLC2vcd9b5S7SWp94eKeTgcsGKvKLebsakbiz3_93jXsr7uczDKZnN-krXraSCOLWInQ3Tj5615IZm2iS2iv6gC5rh9bJEXaOjhKW3P__d3T6eJqRJjDJM-E1z5qVY0_k-U/w400-h301/Al13.jpg)
Choć szlak na Sukkertoppen wiedzie lasem, to jednak co jakiś czas otwierają się widoki na pobliskie wysepki, usiane wokół Ålesund, a także na wcinający się w ląd Storfjorden. Na domki jak pudełka po zapałkach położone na różnych poziomach góry i kołyszące się na wodzie łodzie i zacumowane statki. Szłam może jakieś 1,5h. Z góry schodziły dwie Norweżki w typowych dla tego kraju wełnianych swetrach. Standardowe pozdrowienie i znów byłam sama na szlaku. Chwilę później minął mnie schodzący mężczyzna z psem ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRnNEy-S1znSiSDvmYrtT5tdPXi29CG5ybeJg4b7yfaJQdfmsJMoGEhrEf4v-7dYw3S-V9TLlM49GVoJcSJ9VmgW8XhQvZEMmG4bqg7WovQqVvGX9lpfs5sOipHn7OPDZPsKColwYyYn3Ihht53oqQ4lTWcVli3wiq7kKHUqIxprdf1f4xpC5oC4Fo5pY/w400-h301/Al14.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAqKfDKtfU7bF-yCcxgBMk0ZaS2r03BspMrV_GAC2yO3Z_c3gSWxfSFZ2LhFcSIO1wJkzY4YLBdy-Rbk4TLcqrQor3WpMeiubJ8Q263ZA-WgLny2Jx7ARwuIedFZRBLpyV21MKpDk0bV7Klbw9HcriMdcQdgnhssGrIvlV4lLlIwkBIzy7tu1YrleONkU/w400-h301/Al18.jpg)
Po wielu zadyszkowych oddechach, stanęłam wreszcie na szczycie. Byłam kompletnie sama, choć zimny wiatr próbował zepsuć mi nastrój. Stałam jak urzeczona i oglądałam panoramę niemalże 360ᐤ. W dole rozciągało się całe miasto, doskonale widoczne z wszystkimi przysiółkami. Liczne wysepki, zaśnieżone i tajemnicze, most łączący dwie wysepki, góry w oddali, które wyrastały prosto z Morza Norweskiego... I cisza, przerywana jedynie odgłosami ptaków.
Po krótkiej chwili na szczyt wszedł także młody Niemiec, którego rodzina została w mieście, a on sam postanowił zdobyć Sukkertoppen. Pogadaliśmy sobie chwilę i jakoś tak wyszło, że znaleźliśmy w sobie kompanów na kolejne wyzwanie tego dnia. Ale to za chwilę. Porobiliśmy sobie nawzajem zdjęcia, zachwyciliśmy się światem z "Cukierka" i postanowiliśmy udać się na widoczną w dole górkę Aksla, wyrastającą w centrum miasta.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj05vkUxZm7VR8zr1GtESXl5_giFS646bPTQ7kqHDItyvKDZXBjxc6lXKcWXl95IKSKAPfsPyoHbUxNEjdjWZXFIisGHAAMUifuqnYOCuyVcnChAw2htZjzEHs7G62E20iEkWJBTzwGf_W92OSr_1GxNnMs7KzqI5KOtNCUtNnx5RRjVczRfesJzoOnc8k/w400-h301/Al30.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpDFiL4hVgHh7Yu7AcIcT1RML5biaai0CMs5re-fJApG19rCmtP19IYcMGXJGplnVUAvxSf2m-eXSf_VFaH_gIYv6QPxpAURsTJbQsrfb_O64Dy_Z9wYzljCOnfcJ9Nv6AryLhxtdDZDuplOkFYmzaEtFzvxEAsLQBKnGma8v0uP_SGrXxmL2eidl3dW8/w400-h300/Al32.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxgqebDWwBEYBvYdV-PylSwxfF4aEpVL3INEAx0ZKUVcxg7nASNaauYTWIBljFhX_KLNwPi2rIjmyAjxd0HfP_9Xh91b7cvvftWTkKr8j5SNH1KZmT3Gsmzhlt-hTPPvjFbJLVRKQxOL8c7PtNcY_nKg8jnOPE89gEFcDnvqo37WVXdVC84JNSmdoZ8KU/w301-h400/Al39.jpg)
Powoli zeszliśmy ze szczytu tym samym szlakiem, którym weszliśmy. Chwilę postaliśmy na przystanku, sącząc ciepłe napoje z termosów, wymieniając się batonikami i zajadając orzechy. Gdy podjechał autobus, w przeciągu 20 minut byliśmy w centrum. Tam spotkaliśmy się z pozostałymi członkami rodziny mojego towarzysza. Razem ruszyliśmy ku kolejnemu szczytowi.
Aksla to niby nie takie duże wzniesienie, bo raptem 189 m n.p.m., które otacza park miejski, ale ponieważ ma łatwy dostęp, jest celem wielu turystów i mieszkańców. Stąd bowiem rozciąga się najlepsza panorama miasta. Z Aksli pochodzi większość pocztówkowych zdjęć zamieszczonych w internecie. Jest wizytówką miasta i magnesem na kolejnych turystów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX5h6yM5pqjWF0hrBFaY-IyFDZtaFfDPyAXg9JhtYw994fmcZQkZ8qenrBJ8K7PGv5ze3YcyipXSvohjpqdHxH7su7V25pCVRtSUf7KFXeKXb8V2uNp0HNFxlEMucPKp5pIOWhJOdqHbLnb5CEfhbfdToRKV89sHU_k4RBwbCARfc3nh2xwnzft_OJSrA/w400-h301/Aksla4.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnf4_BfCCHCLMf5eiuWUDoVednuICXPAif7udOmBBhUxHs8AvbOT7dCbYZFvxlUx7KlIcasdYJyS9Ybpwh00HihnqFXq-v4ChNaJ6ucok6Swua2oe3LmrMJSXB4pgXVGa-J8zKsa1VZmbxN0mYwJlDGj8ekQO9Gcazi89fa-kgI0xsJ-n0gNBqFvJU3pM/w400-h301/Aksla5.jpg)
Ale żeby zobaczyć ten cudny widok, trzeba pokonać aż 418 schodów. Brzmi strasznie, ale w sumie nie jest tak źle (no chyba, że przyjechało się zimą i nie ma nakładek na butach ;)). Po drodze, w ramach złapania oddechu można przysiąść na ławce lub stanąć na platformach widokowych. Gwarantuję, że nie czuć pokonywania wysokości.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxuLj6stUj1rpr_5_qVKAbvhO0je3dOfBKmjmDLl2-qisLkciAq8VzhaSEDRexlJZlevA9xqkxzYMkVReEpK9EFNjGs_BDcOUlo-mlfEdjr77xT5JxoZj6DgM2p60sU_-dZHkpTiVMOYsk-fhEjfa68QZAHwGxuNH6-v1ASWzhtwwX4szC9LYazM_Pj6o/w400-h300/Aksla8.jpg)
Wdrapaliśmy się na szczyt Aksli i zachwyceni robiliśmy zdjęcia. Pogoda była przecudna. Przed nami w dole leżało Ålesund. Widzieliśmy kolorowe domy, kościół, przystań, gdzie cumują duże promy pasażerskie, patrzyliśmy na przejeżdżające autobusy i samochody, ludzi jak mróweczki, uganiających się w prozie życia. Wzrok przyciągał Sukkertoppen, z którego wróciliśmy z niemieckim kolegą chwilę wcześniej. Zresztą wokół rozciągają się tzw. Alpy Sunmøre, które otulają miasto swoimi ramionami. Liczne wysepki archipelagu tworzą niesamowity widok, część z nich jest zamieszkana i ma własne atrakcje, a część z nich to ptasie i roślinne azyle.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJNOGkeGeWVULjB6av2TEQqwtAKG4sr0nB1NL0-b8uimQgBjvJHhYPspjn5azqsjzKvKFTD0zIgkOBfHhFJwKDXzoOmM3ETBLPT7lqHWYYZrgpZH4SIDcZVj5kW2T323JDvnh34wpXxAqAHVtsCMF6t1Nl2WrnQv3tg1OYl-m5C3FXbLYrfXq90GcK87s/w400-h301/Aksla12.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXzXZuZ3Yh6DX3xidOFuXmsWhEp-K9dwbBXbckARkl5a6rSzcvdnNibkdTBLk_qdbUTMp4DiZpq4-2eomZq6VAu6i7PGkm2o24q4yUMwszfWYy-9yY3LUiMnMB2Pasetp2xeBiWDMdr-Fu_aSQ6PJmczGUYXq2PYz5jG9MGoAlzllaP9MoFUJr51ZDGNk/w400-h301/Aksla19.jpg)
Próbowałam odgadnąć, który to dach kamienicy, w której mieszkałam. Panorama naprawdę była imponująca i przypomniałam sobie, że miałam kiedyś puzzle z tym widokiem, gdzie w centrum były te charakterystyczne żółte kamieniczki. Do głowy by mi wtedy nie przyszło, że kiedyś będę na ten obraz patrzyła własnymi oczami i nie poprzez ułożone puzzle ;) Nie muszę też dodawać, że serce skakało mi do góry z radości.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZCSX8go9DXAgyPFMggC0GW8pWSwDZgVK5Uqi-yO9wCXHd4CIzKRXY6tfMTrhElwIiJxiKrdws_9pfka2sorNTh7UVYRO0XAFpOXltL2Yz7-tKJ-TUkuFsB_NAm7_qODAz6WJ1ZaowVNjnWghP0XG11cDJo87wC_Docbp_9rMQe2Bf8ZvY4D_Pbg7PVKQ/w400-h301/Aksla21.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6sRqv50ok4Xe2nvnTrd4E51WZ6S3gRPRVu_wxnLM6XE-IpQN8Z8ykt-6pfJS9ah1It8L7GYgDbvXrL4c7iuJ4Lk6gu0eLC1U0YpO4_8DFLUDbF8GTbRPVMowoTJP70WUbsE1RcEKu9jWhmRTbD8-l9hyphenhyphenOlPG6wBA1vpQvyrclfeu7A7qaJoXiVi4QW5Q/w400-h301/Aksla22.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrW1GA06ZoJChvOnBLqyY79lbAoxF0HHk5kAFD-OJiLu25Go16WTi7GGpV6bNSTm16n7ZFusicRNjoec6NfbOjHvL4ETEILmlOYqcPU3d0kfI86AOnVx4pXWwkORRjI_rppA7sMvnAxAS9mRQSc0gBRpJsgPfc43KpKOOwHJ4kuxNU8djfFAyDVSvvEug/w400-h301/Aksla23.jpg)
Na szczycie Aksli znajduje się restauracja Fjellstua, która jest najstarszą restauracją w Ålesund, założoną w 1903 roku. Ma panoramiczne okna, więc siedzenie w przytulnej restauracji, jedzenie pysznych cynamonek, popijanie aromatycznej kawy i patrzenie bez końca na miasto i fjord, sprawiają, że czas się zatrzymuje na chwilę. Tu żyje się tą chwilą, z zachwytem i bez pośpiechu. Widoki i Fjellstua doceniła także sama Jej Królewska Mość Królowa Sonia, obecna monarchini Norwegii, która tu podejmowała różnych oficjeli międzynarodowych i prowadziła spotkania dyplomatyczne. To kolejny dowód na to, że norweska rodzina królewska jest bardzo otwarta na ludzi i nie zamyka się w czterech ścianach pałacu.
Moi towarzysze postanowili schodzić na dół, do miasta, a ja już sama weszłam na samiuśki szczyt, gdzie jest punkt widokowy na cały archipelag Alp Sunmøre. Po drodze minęłam pomnik Kristofera Randersa, norweskiego poetę i dziennikarza, który opisał Ålesund jako miasto odradzające się po wielkim pożarze w 1904 roku. Jego wiersz stanowi kronikarski zapis tragicznych wydarzeń, w wyniku których, całe miasto praktycznie było jednym wielkim pogorzeliskiem. Poeta dał też wyraz niezłomności mieszkańców w odbudowaniu swego miejsca. (wspomnę jeszcze o tym pożarze przy kolejnym wpisie o Ålesund).
Moi towarzysze postanowili schodzić na dół, do miasta, a ja już sama weszłam na samiuśki szczyt, gdzie jest punkt widokowy na cały archipelag Alp Sunmøre. Po drodze minęłam pomnik Kristofera Randersa, norweskiego poetę i dziennikarza, który opisał Ålesund jako miasto odradzające się po wielkim pożarze w 1904 roku. Jego wiersz stanowi kronikarski zapis tragicznych wydarzeń, w wyniku których, całe miasto praktycznie było jednym wielkim pogorzeliskiem. Poeta dał też wyraz niezłomności mieszkańców w odbudowaniu swego miejsca. (wspomnę jeszcze o tym pożarze przy kolejnym wpisie o Ålesund).
Na punkcie widokowym stoją ławy do biesiadowania. Mimo mrozu, przysiadłam sobie do jednej z nich, by w ciszy posiedzieć i podumać. Przydał się mój górski "poddupnik" ;) Było tak pięknie! Praktycznie z każdej strony widok był inny, ale jeden był wart drugiego. I nie wiem do tej pory, który był ładniejszy...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibmgTdY8CvtTsU5lRuAOgxLafN_KkYcDE8-crHADRlSWdtr7BkSlN0rMtxzJL7HUvT3wFqokXoHmA6gvQEB-0VXAp5RpmPAEFWnB5AA9BNwJx0FQgMM2VA24ICDliRUNbZnkhQvWeoTSFBMz-Sa2374UlyEiNyeWFyKrDs-BnQLo64sxKWk8BAEKnSPmA/w400-h300/Aksla16.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv9WBSxhNbYYJ34rnmWnIOyoV16TDgLOaSmJ_XwD58Fd4Fyqwg0M-bdRZkHKn6pb6EW6ubUw_uaVBDPnuAdHXmqhIaHgF6BwkgXl9CNl-8MhOY1RZUnCIEPHM-iIeAhXEPwoOaHIZOPKI30U2_okr9wGBQJZspMOevVjCrckMGiYfqzvVAW_hE7lnMAqo/w400-h300/Aksla18.jpg)
Luty i w ogóle zimowa pora, mają to do siebie, że dzień trwa tylko kilka godzin. Już o 16.00. zmierzcha się i zaraz potem jest ciemno. Nie chciałam wracać po ciemku do domu, więc postanowiłam jednak ewakuować się z górki. Najpierw miałam do pokonania 418 schodów, tym razem w dół. Tego dnia barierka musiała wytrzymać ileś tam chwytów dłoni, turystów, którzy chwilami jechali na butach jak na łyżwach. Udało mi się jednak szczęśliwie zejść do parku miejskiego, po drodze spotykając rodaków.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghvD5BcAX4snHy_18dbLOyfqSvjEdtxX2RfzoaHRt3MjCCGT-8yJgVRTeq0mxTragMj2B3mzowco1kNhu_vxtE2EVNXkOS5y6qQ3BdVrgtbuVKkO6xbnHqgbliVf6SfweLkY3QnGI7hWSmCDt6pdC_znTRVTka-Kj07V0uQAs4QCDKyMFlsMuWWqutdeI/w400-h301/Aksla29.jpg)
Chwila pogawędki i znalazłam się pod kolejnym pomnikiem. W parku stoi dumnie posąg Wikinga Rollo, który pochodził z pobliskiej wyspy Giske, a w X w. najeżdżał Wyspy Brytyjskie i Francję. W zamian za powstrzymanie kolejnych najazdów ze strony walecznych Wikingów, otrzymał księstwo, które nazwane zostało Normandią. Rollo po jakimś czasie nawrócił się na chrześcijaństwo i zaczął ubierać na styl europejski, francuski, przez co stracił w oczach swoich pobratymców. Mimo to, do końca życia wyznawał żarliwą wiarę w nordyckie bóstwa, zabiegając o przychylność tychże, jak również Boga chrześcijańskiego. Postać Rollo (przynajmniej w pewnej części) została ukazana w serialu "Wikingowie", który można oglądać na Netflix'ie.
Dzień krótki, ale nie wieczór. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie obiad i z kubkiem parującej herbaty siadłam w fotelu pod kocem nad książką. Cały dzień był cudowny, a przede mną były jeszcze dwa dni spacerów po mieście, więc inne atrakcje Ålesund pokażę w kolejnych postach. Tymczasem przyszła pora na odpoczynek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz