NORWEGIA PO RAZ DZIEWIĄTY,
CZYLI DUŚKA NA KRAŃCU ŚWIATA
Termin: 20 - 28 lipca 2024 r.
Uczestnicy: Mira, Marta, Mirek, Krzysiek, Michał i Duśka.
Trasa opisana w poście:
27 lipca: Parkering og Camping Grøtfjord bygdelag - Tromsø - Gdańsk - Warszawa
Nocleg: Połowa grupy w Pokojach Gościnnych przy lotnisku w Gdańsku, połowa grupy wracała do domu samochodem
Pokonana trasa 27 lipca: ok. 35 km samochodem, ok. 5 km pieszo, 1703 km samolotem
ok. 29 km autobusem, ok. 324 km pociągiem, (trasa trzech osób z wyprawy dotyczy autobusu i pociągu)
Dziennik z wyprawy, dzień 8:
Przyszedł taki moment, że do świadomości dochodzi myśl, że jeszcze tylko kilka godzin spędzimy na norweskiej ziemi.Wstajemy rano, witamy się z reniferami, które jak gdyby nic chodzą sobie po plaży jak turyści i po śniadaniu na łonie natury, zaczynamy przepakowywanie plecaków pod kątem samolotu. To zawsze jest ten smutny moment...
Wreszcie ruszamy do największego miasta północnej Norwegii, Tromsø ( uwaga: nazwę tego miasta wymawia się "Trumse"). Ze względu na to, że stąd ruszało wiele wypraw polarnych, miasto zyskało miano "wrót Arktyki". Na zwiedzanie mamy około 9 h, ale szybko okaże się, że to zdecydowanie za mało.
Rozpoczynamy naszą wędrówkę od wjazdu kolejką górską Fjellheisen na Wzgórze Storsteinen (420 m n.p.m.).
Do stacji dolnej kolejki prowadzą kierunkowskazy, więc łatwo tam trafić. Obok kolejki idzie szlak pieszy, który zawiera w sobie schody układane przez Szerpów.
Grupa "gęsiego" podąża do dolnej stacji kolejki. Po prawej stornie widać żółty wagonik starej kolejki na wzgórze.
Na dole jest parking, oczywiście płatny. Samochód bezpłatnie można zostawić gdzieś przy drodze, między domkami, pamiętając o strefie prywatnej i respektując zakazy.Spojrzenie na miasto z góry jest spektakularne, a otaczające szczyty górskie z trasami spacerowymi, umożliwiają miłe spędzenie czasu w naturze. Sam wjazd zajmuje około 4 min., a kolejka to coś w rodzaju naszej na Kasprowy Wierch. Niestety nie mamy aż tyle czasu, by powędrować jakimś szlakiem na górze. Choć kierunkowskazy mamią niczym Valkirie. Ograniczamy się jednak do zachwytów nad panoramą miasta. Dostrzegamy dobrze widoczne lotnisko, choć akurat żaden samolot nie startuje ani nie ląduje. Niby Tromsø jest największym miastem północnej Norwegii i siódmym pod względem wielkości miastem tego kraju, ale z tej perspektywy wydaje się małe. Miasto powstało w XIII w. jako osada licząca zaledwie 80 mieszkańców. Prawa miejskie otrzymał w 1794 r. Prawdziwy rozkwit przynoszą ekspedycje polarne z Fridtjofem Nansenem i Roaldem Amundsenem na czele, na przełomie XIX i XX w.
Lotnisko po drugiej stronie miasta widziane ze wzgórza, stara część miasta oraz most łączący dwie części Tromsø
Wzgórze Storsteinen - kamienne kopczyki aż kusiły, żeby pójść na wycieczkę. Niestety czas nie był tu naszym sprzymierzeńcem...Wreszcie postanawiamy ewakuować się ze Wzgórza Storsteinen. Bo przecież chcemy obejrzeć miasto.
Kiedy zjeżdżamy na dół, nasze kroki kierujemy ku najbardziej znanej budowli, jaką jest Katedra Arktyczna.
Nawet czerwone domy są urocze. Dawniej czerwona farba była najtańsza, a biała najdroższa, wyznaczały więc, status właścicieli. Dziś nie ma to już takiego znaczenia.Budynek powstał w 1965 roku na wzór typowego namiotu Saamów, o których już wspomniałam we wcześniejszych postach. Ale choć budowla jest monumentalna, to katedrą nie jest. Nosi nazwę Kościoła Tromsdalen.
Miano katedry dzierży jedyna drewniana katedra w Norwegii, zupełnie niepozorna, położona przy głównym deptaku.
A to główna katedra w Tromsø. Tym, co ją wyróżnia spośród innych świątyń, to fakt, że jest jedyną w Norwegii, drewnianą świątynią, która jest katedrą.Zresztą w Tromsø znajduje się duża ilość drewnianych domów z XIX w., a także najstarsze w Norwegii kino z lat 1915-16.
Tym, co mnie się najbardziej nie podoba, to gniazda mew na dachach starych domów. Mewy są nieodłącznym "elementem" wystroju Tromsø, ale umówmy się, do czyściochów to one nie należą...Drewniana katedra jest zamknięta w sobotę, więc oglądamy ją jedynie z zewnątrz.
Natomiast Mira, Krzyś i ja płacimy za wstęp do Kościoła Tromsdalen.
Nawa główna świątyni, na ścianach z lewej i prawej strony tablice z konkretnym fragmentem Ewangelii, który w danym momencie jest omawiany. Wnętrze kościoła sprawia wrażenie namiotu.
Witraż Victora Sparrego pt. " Drugie przyjście Chrystusa" zamiast obrazu czy krzyża, jakie znamy z innych świątyń
Moja fiksacja na temat studzienek ;) W Tromsø pojawia się na nich renifer, zwierzę, które można spotkać przy drodze do miasta.
Pomnik polarnika R. Amundsena to zapowiedź spotkania z nim w muzeum, do którego udaliśmy się w kolejnych godzinach, a o którym będzie bliżej w następnej relacji
Polaria - arktyczne muzeum, którego bryła nawiązuje do lodowych bloków opartych o siebie niczym klocki domina
Najpierw jednak wchodzimy do panoramicznego kina, żeby obejrzeć całkiem fajny film o Svalbardzie. Zaskakuje mnie bogactwo flory i fauny w tym zimnym kawałku lądu.
Poza dużym akwarium z fokami, gdzie temperatura wody nie przekracza ok. 6 stopni, możemy w Polarii zobaczyć także ciekawe wystawy nie tylko na temat zwierząt polarnych, ale także zmian klimatu i topnienia lodowców.
W Polarii można też zobaczyć ptactwo morskie, które jest stałym bywalcem tych terenów i wpisuje się w polarną faunę
Będąc w Polarii nie można zapominać, że mieszkańcami terenów okołobiegunowych są oczywiście renifery
Fragment wystawy dotyczącej reniferów: poroże, sierść i chrobotek reniferowy, przysmak tych zwierząt
A na koniec można pobuszować w sklepiku, z czego ochoczo korzystamy ;)
Po wyjściu z podwodnego świata kierujemy się ku dwóm następnym muzeom, ale o tym w następnej części relacji.
Natomiast Mira, Krzyś i ja płacimy za wstęp do Kościoła Tromsdalen.
Jest to kościół luterański, więc nie znajdziemy tu wspaniałych malowideł, fresków, rzeźb barokowych czy obrazów. Prostota wnętrza stanowi tło na witraży w podłużnych oknach.
Nawa główna świątyni, na ścianach z lewej i prawej strony tablice z konkretnym fragmentem Ewangelii, który w danym momencie jest omawiany. Wnętrze kościoła sprawia wrażenie namiotu.W głównym "ołtarzu" o trójkątnej formie znajduje się 23 metrowy witraż Victora Sparrego pt. " Drugie przyjście Chrystusa", przedstawia dłoń Boga, z której rozchodzą się trzy smugi światłości: jedna przechodzi przez Jezusa, druga przez postać kobiety, a trzecia przez postać mężczyzny. We wnętrzu imponujące są także szklane żyrandole. Jak na tak duży kościół, zaskakujące są małe organy, ale dają radę podczas licznych koncertów. Poza tym w kościele można zobaczyć wystawy czasowe oraz zakupić w sklepiku rękodzieło i magnesy ;)
Witraż Victora Sparrego pt. " Drugie przyjście Chrystusa" zamiast obrazu czy krzyża, jakie znamy z innych świątyńTromsø dzieli się na dwie części. Zaczęliśmy od najdalszej strony, by powrócić do tej części, na której znajduje się też lotnisko, doskonale widoczne ze Wzgórza Storsteinen.
Moja fiksacja na temat studzienek ;) W Tromsø pojawia się na nich renifer, zwierzę, które można spotkać przy drodze do miasta.
Pomnik polarnika R. Amundsena to zapowiedź spotkania z nim w muzeum, do którego udaliśmy się w kolejnych godzinach, a o którym będzie bliżej w następnej relacjiTu swe pierwsze kroki kierujemy do Polarii, czyli arktycznego muzeum - akwarium. Budynek w kształcie przewróconych, jak domino, bloków lodowych kryje w sobie królestwo fok.
Polaria - arktyczne muzeum, którego bryła nawiązuje do lodowych bloków opartych o siebie niczym klocki domina Najpierw jednak wchodzimy do panoramicznego kina, żeby obejrzeć całkiem fajny film o Svalbardzie. Zaskakuje mnie bogactwo flory i fauny w tym zimnym kawałku lądu.
A potem idziemy popodglądać focze sztuczki w wodzie i inne żyjątka wodne. Nie da się ukryć, że największą frajdę sprawiają nam pływające nad nami foki, które zostały tu sprowadzone w 2003 roku. Sam budynek akwarium został otwarty w 1998 roku, razem z przeniesionym z Oslo, Norweskim Instytutem Polarnym. Powiązano tu pracę Uniwersytetu w Tromsø, który od początku swego istnienia, czyli od 1968 roku, prowadził badania obszarów arktycznych.
Fokarium
FokariumPoza dużym akwarium z fokami, gdzie temperatura wody nie przekracza ok. 6 stopni, możemy w Polarii zobaczyć także ciekawe wystawy nie tylko na temat zwierząt polarnych, ale także zmian klimatu i topnienia lodowców.
W Polarii można też zobaczyć ptactwo morskie, które jest stałym bywalcem tych terenów i wpisuje się w polarną faunę
Będąc w Polarii nie można zapominać, że mieszkańcami terenów okołobiegunowych są oczywiście renifery
Fragment wystawy dotyczącej reniferów: poroże, sierść i chrobotek reniferowy, przysmak tych zwierzątA na koniec można pobuszować w sklepiku, z czego ochoczo korzystamy ;)
Po wyjściu z podwodnego świata kierujemy się ku dwóm następnym muzeom, ale o tym w następnej części relacji.
Ciąg dalszy nastąpi...















































