O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...

czwartek, 10 lipca 2025

Koniec świata cz. 7A - Wyprawa na północ: Norwegia 2024r.

 NORWEGIA PO RAZ DZIEWIĄTY, 

CZYLI DUŚKA NA KRAŃCU ŚWIATA


Termin: 20 - 28 lipca 2024 r.

Uczestnicy:  Mira, Marta, Mirek, Krzysiek, Michał i Duśka.   

Trasa opisana w poście:

27 lipca: Parkering og Camping Grøtfjord bygdelag - Tromsø - Gdańsk - Warszawa

Nocleg: Połowa grupy w Pokojach Gościnnych przy lotnisku w Gdańsku, połowa grupy wracała do domu samochodem

Pokonana trasa 27 lipca: ok. 35 km samochodem, ok. 5 km pieszo, 1703 km samolotem

ok. 29 km autobusem, ok. 324 km pociągiem,  (trasa trzech osób z wyprawy dotyczy autobusu i pociągu)

Dziennik z wyprawy, dzień 8:

Przyszedł taki moment, że do świadomości dochodzi myśl, że jeszcze tylko kilka godzin spędzimy na norweskiej ziemi.
Wstajemy rano, witamy się z reniferami, które jak gdyby nic chodzą sobie po plaży jak turyści i po śniadaniu na łonie natury, zaczynamy przepakowywanie plecaków pod kątem samolotu. To zawsze jest ten smutny moment...
Wreszcie ruszamy do największego miasta północnej Norwegii, Tromsø ( uwaga: nazwę tego miasta wymawia się "Trumse"). Ze względu na to, że stąd ruszało wiele wypraw polarnych, miasto zyskało miano "wrót Arktyki". Na zwiedzanie mamy około 9 h, ale szybko okaże się, że to zdecydowanie za mało.
Rozpoczynamy naszą wędrówkę od wjazdu kolejką górską Fjellheisen na Wzgórze Storsteinen (420 m n.p.m.).


Kolejką w górę...


Do stacji dolnej kolejki prowadzą kierunkowskazy, więc łatwo tam trafić. Obok kolejki idzie szlak pieszy, który zawiera w sobie schody układane przez Szerpów.



Grupa "gęsiego" podąża do dolnej stacji kolejki. Po prawej stornie widać żółty wagonik starej kolejki na wzgórze.



Na dole jest parking, oczywiście płatny. Samochód bezpłatnie można zostawić gdzieś przy drodze, między domkami, pamiętając o strefie prywatnej i respektując zakazy.


Spojrzenie na miasto z góry jest spektakularne, a otaczające szczyty górskie z trasami spacerowymi, umożliwiają miłe spędzenie czasu w naturze. Sam wjazd zajmuje około 4 min., a kolejka to coś w rodzaju naszej na Kasprowy Wierch. Niestety nie mamy aż tyle czasu, by powędrować jakimś szlakiem na górze. Choć kierunkowskazy mamią niczym Valkirie. Ograniczamy się jednak do zachwytów nad panoramą miasta. Dostrzegamy dobrze widoczne lotnisko, choć akurat żaden samolot nie startuje ani nie ląduje. Niby Tromsø jest największym miastem północnej Norwegii i siódmym pod względem wielkości miastem tego kraju, ale z tej perspektywy wydaje się małe. Miasto powstało w XIII w. jako osada licząca zaledwie 80 mieszkańców. Prawa miejskie otrzymał w 1794 r. Prawdziwy rozkwit przynoszą ekspedycje polarne z Fridtjofem Nansenem i Roaldem Amundsenem na czele, na przełomie XIX i XX w.


Już pierwsze spojrzenie na Tromsø budzi zachwyt



Z każdym metrem w górę, otwiera się coraz rozleglejsza panorama miasta



I hop! W górę, w nowocześniejszym wagoniku.



Trzeba przyznać, że Norwegowie potrafią budować mosty ;)



Przy moście, taki biały trójkącik to Katedra Arktyczna












Lotnisko w Tromsø widziane ze Wzgórza Storsteinen



Na górze przywitał mnie taki jegomość ;)



Chwilunia na relaks na górnej stacji kolejki



Panorama Tromsø



Tromsø otaczają malownicze góry



Lotnisko po drugiej stronie miasta widziane ze wzgórza, stara część miasta oraz most łączący dwie części Tromsø



Górna stacja kolejki z tarasem widokowym



Mieliśmy nieodpartą ochotę dopisać Polskę, ale niestety nie znaleźliśmy deski ;)



Tromsø z góry ;)



Szczęśliwa, że mogłam odwiedzić kolejne norweskie miasto



Wzgórze Storsteinen - kamienne kopczyki aż kusiły, żeby pójść na wycieczkę. Niestety czas nie był tu naszym sprzymierzeńcem...



Na tle wielkich gór, domki na obrzeżach miasta wyglądają jak pudełka zapałek


Wreszcie postanawiamy ewakuować się ze Wzgórza Storsteinen. Bo przecież chcemy obejrzeć miasto.


I znów kolejką tym razem w dół...



Po drodze mijanka z tymi, co jadą do góry



I już przy dolnej stacji kolejki


Kiedy zjeżdżamy na dół, nasze kroki kierujemy ku najbardziej znanej budowli, jaką jest Katedra Arktyczna.


Nawet czerwone domy są urocze. Dawniej czerwona farba była najtańsza, a biała najdroższa, wyznaczały więc, status właścicieli. Dziś nie ma to już takiego znaczenia.



Most w trakcie remontu, więc trzeba było jechać innym ;)


Budynek powstał w 1965 roku na wzór typowego namiotu Saamów, o których już wspomniałam we wcześniejszych postach. Ale choć budowla jest monumentalna, to katedrą nie jest. Nosi nazwę Kościoła Tromsdalen.


Front Katedry Arktycznej w Tromsø, zwanej Kościołem Tromsdalen


Miano katedry dzierży jedyna drewniana katedra w Norwegii, zupełnie niepozorna, położona przy głównym deptaku. 


A to główna katedra w Tromsø. Tym, co ją wyróżnia spośród innych świątyń, to fakt, że jest jedyną w Norwegii, drewnianą świątynią, która jest katedrą.


Zresztą w Tromsø znajduje się duża ilość drewnianych domów z XIX w., a także najstarsze w Norwegii kino z lat 1915-16. 


Drewniane kamienice w mieście



Kinematograf z początku XX w. - najstarsze kino w Norwegii 



Drewniana, bardziej współczesna zabudowa



Tym, co mnie się najbardziej nie podoba, to gniazda mew na dachach starych domów. Mewy są nieodłącznym "elementem" wystroju Tromsø, ale umówmy się, do czyściochów to one nie należą...


Drewniana katedra jest zamknięta w sobotę, więc oglądamy ją jedynie z zewnątrz.
Natomiast Mira, Krzyś i ja płacimy za wstęp do Kościoła Tromsdalen.


Katedra Arktyczna z tyłu budowli



Bok kościoła to jak oparte o siebie kostki domina, które ktoś nieopatrznie potrącił


Jest to kościół luterański, więc nie znajdziemy tu wspaniałych malowideł, fresków, rzeźb barokowych czy obrazów. Prostota wnętrza stanowi tło na witraży w podłużnych oknach.



Ołtarz główny Kościoła Tromsdalen



Nawa główna świątyni, na ścianach z lewej i prawej strony tablice z konkretnym fragmentem Ewangelii, który w danym momencie jest omawiany. Wnętrze kościoła sprawia wrażenie namiotu.


W głównym "ołtarzu" o trójkątnej formie znajduje się 23 metrowy witraż Victora Sparrego pt. " Drugie przyjście Chrystusa", przedstawia dłoń Boga, z której rozchodzą się trzy smugi światłości: jedna przechodzi przez Jezusa, druga przez postać kobiety, a trzecia przez postać mężczyzny. We wnętrzu imponujące są także szklane żyrandole. Jak na tak duży kościół, zaskakujące są małe organy, ale dają radę podczas licznych koncertów. Poza tym w kościele można zobaczyć wystawy czasowe oraz zakupić w sklepiku rękodzieło i magnesy ;)


Witraż Victora Sparrego pt. " Drugie przyjście Chrystusa" zamiast obrazu czy krzyża, jakie znamy z innych świątyń



Organy nad wejściem do kościoła



Szklane, złote żyrandole, przypominające ciekły bursztyn


Tromsø dzieli się na dwie części. Zaczęliśmy od najdalszej strony, by powrócić do tej części, na której znajduje się też lotnisko, doskonale widoczne ze Wzgórza Storsteinen.


Moja fiksacja na temat studzienek ;) W Tromsø pojawia się na nich renifer, zwierzę, które można spotkać przy drodze do miasta.



Drewniane domy w mieście, które pochodzą często z XIX w.



Pomnik polarnika R. Amundsena to zapowiedź spotkania z nim w muzeum, do którego udaliśmy się w kolejnych godzinach, a o którym będzie bliżej w następnej relacji


Tu swe pierwsze kroki kierujemy do Polarii, czyli arktycznego muzeum - akwarium. Budynek w kształcie przewróconych, jak domino, bloków lodowych kryje w sobie królestwo fok.


Polaria - arktyczne muzeum, którego bryła nawiązuje do lodowych bloków opartych o siebie niczym klocki domina 



Grupa grzecznie czeka przed wejściem ;)


Najpierw jednak wchodzimy do panoramicznego kina, żeby obejrzeć całkiem fajny film o Svalbardzie. Zaskakuje mnie bogactwo flory i fauny w tym zimnym kawałku lądu.


Tuż przy wejściu wita nas gospodarz obiektu ;)



Dzień dobry polarny misiu...


A potem idziemy popodglądać focze sztuczki w wodzie i inne żyjątka wodne. Nie da się ukryć, że największą frajdę sprawiają nam pływające nad nami foki, które zostały tu sprowadzone w 2003 roku. Sam budynek akwarium został otwarty w 1998 roku, razem z przeniesionym z Oslo, Norweskim Instytutem Polarnym. Powiązano tu pracę Uniwersytetu w Tromsø, który od początku swego istnienia, czyli od 1968 roku, prowadził badania obszarów arktycznych.


Fokarium



Pomimo sporo ważącego ciała, zwierzęta te w wodzie są dość zwinne i szybkie



W tym miejscu odbywa się także karmienie fok, ale my się na niego nie załapaliśmy



Focza Syrenka :)



Harce w wodzie, a my w podziemnym tunelu możemy to obserwować



Idziemy tunelem, a nad nami pływają foki












Ryba roboczo nazwana przeze mnie "Dziadek". 



Podwodny świat jest jednak bardzo fascynujący



Ten kamień jest mój, "mój ci on!", powiedziała rozgwiazda... :)



A tu inna gwiazdeczka :)



Pierwszy raz widziałam płaszczkę z wytrzeszczem oczu :)



Kraby też potrafią się nieźle kamuflować


Sjønellik, czyli goździk morski lub inaczej zawilec falisty. 





Poza dużym akwarium z fokami, gdzie temperatura wody nie przekracza ok. 6 stopni, możemy w Polarii zobaczyć także ciekawe wystawy nie tylko na temat zwierząt polarnych, ale także zmian klimatu i topnienia lodowców.



  Tak poza tym, to Norwegia jest bardzo przyjazna... :) 



W Polarii można też zobaczyć ptactwo morskie, które jest stałym bywalcem tych terenów i wpisuje się w polarną faunę



Szczęka rekina, czy jakoś tak... :)






Będąc w Polarii nie można zapominać, że mieszkańcami terenów okołobiegunowych są oczywiście renifery




Fragment wystawy dotyczącej reniferów: poroże, sierść i chrobotek reniferowy, przysmak tych zwierząt


A na koniec można pobuszować w sklepiku, z czego ochoczo korzystamy ;)
Po wyjściu z podwodnego świata kierujemy się ku dwóm następnym muzeom, ale o tym w następnej części relacji.

Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

  1. Piękne widoki z kolejki ale co zaskakuje to zdjęcia, które są bardzo wyraźne. Czyżby szyby w wagonikach były tak czyste? Ostatnio jak wjeżdżaliśmy kolejką na Sycylii to szyby były całe porysowane nawet nie robiłem zdjęć. Natomiast zaskoczyło mnie bogactwo podwodnego życia w tak zimnych wodach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolejki jest kilka zdjęć, reszta panoram już robiona była normalnie, widokowo. Ale fakt, szyby do brudnych nie należały :) Generalnie mentalność ludzi tam jest zupełnie inna, a przez to także turystów, taka moja obserwacja. Mnie także zaskoczył fakt bogatego środowiska roślin i zwierząt na Svalbardzie, co pięknie nam pokazał film w kinie muzeum. A potem mogliśmy obserwować podwodny świat, co jeszcze bardziej wprawiło w zachwyt. A już jutro wyruszam do Oslo z grupą, więc znów będziemy w temacie polarników ;) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń